Witam. Chciałabym na początku prosic o troche wyrozumiałości. Jestem młodą osobą, niecałe 20 lat a nie radzę sobie ze sobą. Jestem ogólnie osoba bardzo wrażliwa, spokojną rzadko się wkurzam ale jak sie tak zdarzy to ide na całość. Jednak jestem też strasznie nerwowa. Od małego obgryzałam paznokcie (teraz już się z tym uporałam) wszystkiego sie bałam wszystko przeżywałam za bardzo. Zmieniło sie jak poszłam do technikum.
To tyle o mnie a teraz o moim życiu. W grudniu zostawił mnie chłopak, z którym byłam 2 lata. Wiązałam z nim moja przyszłość. Mimo, że nie byliśmy idealnym związkiem bardzo go pokochałam. Kocham go do dziś. Jednak okazało sie, ze on juz nie. Nie wiem czy kiedykolwiek kochał. Jeszcze jak byłam z nim podczas kłótni zdarzało się, ze bardzo się denerwowałam. Od razu zaczynałam płakać, bolała mnie głowa, wszystko dosłownie. Od czasu zerwania bóle głowy ustały, ale stałam sie bez zycia. Czasem mam na niego totalnie "wylane" że juz mnie nie interesuje, że daje sobie rade bez niego bo tym wszystkim co mi zrobił. Jednak czasem nie daje już rady. Zaczynam płakać ale to tak porządnie, ze nie umiem tego opanować. Cała się trzęsę. Dziś wystarczyło, ze go zobaczyłam w aucie, ale jednak to wszystko wróciło, mimo że minęło już półtora miesiąca. Walentynki masakra ryczałam cały dzień, w sobote ma urodziny. Nie napisanie do niego kosztuje mnie tyle siły, że nie mam juz jej wcale na inne rzeczy. Wiem, ze to może minąć za jakis czas, ale ostatnio doszedł tez jeszcze jeden problem. Prawie 4 tyg temu przwróciłam się, diagnoza skręcone kolano i naderwane ścięgno. 3 tyg w gipsie, wczoraj mi zdjęli, ale nie jest za dobrze gdyż mam nosić jeszcze kolejne 3 tyg stabilizator. Załamałam się, bo jestem w klasie maturalnej. Stwierdzenie, że jak się wali to wszystko sprawdziło się w 100%! Juz nie mam siły. Chodze do szkoły, ale jest to uciążliwe. Potem jeszcze pewnie rehabilitacja. Nie wiem jak to wszystko pogodzić. Chodzę znerwicowana. Płaczę bez powodu czasem. Moje ręce trzęsą się jak u wieloletniego alkoholika. Głupiego zdjecia nie mogę zrobić. Spać po nocach. Ostatnio też sporo schudłam bo nie mogę iść. Tylko cały czas chce mi sie pić. Przepraszam za swoją długą wypowiedź, ale mam nadzieję, ze ktos mi doradzi co mam zrobić. Jak sobie poradzić ze sobą. Złamane serce, kontuzja która będzie miała konsekwencje do końca życia i matura w maju.
2 2016-02-17 23:45:15 Ostatnio edytowany przez sweetgirl25 (2016-02-17 23:45:57)
Jeśli sama sobie nie dajesz rady,ja widzę tylko jedno wyjście...psycholog. Tylko on może pomóc ci poradzić sobie z nerwami.
Matura i złamanie to nie są poważne rzeczy. Złamanie zagoi się, maturę można powtórzyć. Gorsza jest ta ostatnia rzecz. Nie pchaj się w żadne relacje gdy są kłótnie. Ludzie powinni spokojnie omawiać sytuacje bo kłótnia to prosta droga do tragedii. Szukaj chłopaka, który nie będzie się nigdy kłócił.
Robaczku - nie myśl tyle o byłym chłopaku, bo sama widzisz, że to Cię wykańcza. Spróbuj skupić się na tym, co jest tu i teraz. Nie radzisz sobie z emocjami - więc może faktycznie wizyta u psychologa by Ci pomogła.
Robaczku ,musisz ,musisz musisz musisz musisz i tak moge wiele razy powtaerzac ,musisz isc do psychiatry (troche niżej w temacie traxene to o mnie ) ja wiem jak trudno było mi isc do > takiego lekaerza< , trzy dni >biłem sie z myslami< poszedłem (nie wazne co było powodem) pomogło ,bardzo pomogło , uspokoiłem sie "wewnętrznie" dostałem rownież tabletki nasenne , zażyłem tylko dwie noce bo potem już traxeny działało , jest dobrze ,jestem pod kontrolom psychiatry. Problemem dle ciebie może byc to ,że trzeba isc prywatnie ,przyjmnie cie od razu ,wizyta kosztuje ,musisz porozmawiac z rodzicami aby to zfinansowali .Chcac isc na NFZ w moim przypadku na wizytę musiałbym czekac cztery tygodnie. powtórze -idz do psychiatry ,nieboj sie ,bedzie dobrze.
Na prawdę myślicie ze tylko psycholog mi pomoże? Chciałabym tego uniknąć.. Aczkolwiek i tak od kilku dni lecę na środkach uspokajających.
Czy ci psycholog pomoże nie wiem tego?Może pomoże ci pomóc przestać płakać , ale wątpie ja płaczę od roku Że go nie ma przymnie w tak ja chcę
my nie bylismy razem nigdy pewnie bedzie
Na prawdę myślicie ze tylko psycholog mi pomoże? Chciałabym tego uniknąć.. Aczkolwiek i tak od kilku dni lecę na środkach uspokajających.
Skoro do tej pory sama sobie nie dałas rady to psycholog powinien pomóc. Jakie srodki uspokajajace zazywasz ?
Ale co psycholog może pomóc???
No bardzo dużo może pomóc !!! bo to początki depresji a z dego niestety bardzo trudno wyjśc bez pomocy psychologa.
"idź do psychologa" - 90% porad na tym forum. Po pierwsze to daj sobie czas na żal po rozstaniu, to bardzo ważne. Przez pierwsze miesiące będziesz chciała poruszyć niebo i ziemię byleby go tylko odzyskać. Najważniejsze to przetrwać ten okres. Zająć się czymś, starać się nie myśleć. To będzie wracać, będą lepsze i gorsze dni. Ale to trzeba po prostu przeżyć. Weź kartkę, zapisz wszystkie przykre sytuacje ze związku. Za każdym razem jak wrócą myśli typu "chcę wracać do niego" wyciągnij karteczkę i ją przeczytaj. Po rozstaniu idealizujemy naszego niedoszłego życiowego partnera, zastanawiamy czy dobrze zrobiłyśmy rozstając się, zapominamy o przykrościach które tak nas dołowały. Skoro będąc w związku z nim byłaś chodzącym kłębkiem nerwów to dobrze że uciekłaś ! Szkoda nerwów i własnego poczucia wartości. Wbrew pozorom zrobiłaś pierwszy krok ku "lepszej przyszłości" Pozbyłaś się osoby która zamiast być Ci ostoją w życiu sprawiała że byłaś nerwowa. Po co Ci to ? A smutek po rozstaniu to rzecz normalna. Dziwne żebyś chodziła przez to cała w skowronkach. Ile będzie trwał ten stan ? Zależy od tego jak długo będziesz to rozpamiętywać im szybciej będziesz starała się zapomnieć tym lepiej. U mnie ten stan trwa już 1,5 roku i ciągle mam momenty w których po prostu wpadam w płacz. Ale nic na to nie poradzę, muszę jakoś z tym żyć i iść dalej. Wypatrywać mężczyzny który będzie mi ramieniem w życiu a nie tak jak podobnie w Twoim przypadku - źródłem nieustających problemów. To jest też dobry moment do refleksji, pomyśl co byś chciała zmienić w następnym związku. Do jakich sytuacji nie chcesz dopuszczać, co możesz zmienić w sobie żeby następny związek wyglądał lepiej. Zaakceptuj to że związku już nie ma, nie wyobrażaj sobie scenek wielkiego powrotu (po co wracać do bagna?), zaakceptuj też swoje błędy, przemyśl je, to bardzo ważne. A co do nauki - masz dużo wolnego, możesz spokojnie przygotowywać się do matury. Rozpatruj to pod takim względem. Ćwicz, rób zadania. Nadrabiaj to co ominęło Cię na zajęciach. Głowa do góry i idź przez życie dalej. Każdy następny dzień będzie lepszy aż przyjdzie w końcu ten dzień w którym będziesz śmiała się sama z siebie że chciałaś wracać do takiego faceta.
13 2016-03-10 11:01:10 Ostatnio edytowany przez litlesmilee (2016-03-10 11:02:18)
Złamane serce to poważny problem..
Każdy z nas przez to przechodził.
Sama byłam z chłopakiem ponad dwa lata i też dwa lata męczyłam się aby się odkochać .
Też było ciężko .
Ale wizyta u psychologa mnie ominęła . Na szczęście.
Nie zawsze psycholog pomaga w takich sytuacjach .
Ja starałam się robić rzeczy w którym nie myślałam dużo o byłym .
Zaczęłam czytać książki , prowadziłam bloga .
Znalazłam inne rozwiązania
Głowa do góry ! Dasz sobie radę , jestem tego pewna
A maturę zdasz , trzymam kciuki !
Byłam kłębkiem nerwów. Od rozstania jestem spokojna. Dużo osób mówi mi, że się bardzo zmieniłam na lepsze oczywiście. Mimo, że staram się być uśmiechnięta cieszyć się z najprostszych rzeczy to nadal nie umiem sobie poradzić z tęsknotą do niego chciałabym przestać tęsknić za nim bo wiem, ze to już nie zwróci i zwalczyć na zawsze chęć napisania do niego i wykrzyczenia mu w twarz, że tak bardzo go kocham i chciałabym się do niego przytulić, że by to wszystko wróciło Patrząc na moich znajomych co każdy ma swoją drugą połówką a ja jestem sama pośród nich. Ciężko mi strasznie kiedy nie mam do kogo się przytulić w te smutne dni. Staram się jak mogę o tym zapomnieć. Dużo dało to, ze nie widziałam mojego byłego od rozstania, czyli od ponad 2 miesięcy. Jako, że matura w tym roku dużo czasu zajmuję mi nauka. Planuje też wyjechać na studia w inne miasto. Inne nowe życie zacząć. Moze być ciężko, bo nigdy sama nie wyjeżdżałam daleko na tyle czasu, ale chciałabym coś zmienić. Czy to dobry pomysł? Czy to nie będzie jak ucieczka?
Musi na prawdę minąć sporo czasu aby tęsknota była na poziome zerowym .
Słuchaj , sama obracam się w kręgu znajomych gdzie już są po ślubie , albo co chwilę ktoś się zaręcza.
Zapomnisz o tym , a potem będziesz się z tego śmiała - tak jest zawsze.
Pomysł z wyjazdem do innego miasta ? Rewelacyjny ! To nie będzie ucieczka moim zdaniem , ale chęć zmiany , zmiany na lepsze. Dasz radę , jestem tego pewna .
16 2016-03-12 10:30:21 Ostatnio edytowany przez Pijawka13 (2016-03-12 10:32:29)
Myślisz, że tak łatwo zapomnieć o kimś kogo codziennie widzisz? Czasem przez przypadek lub nie przypadek spojrzymy sobie w oczy. To nie jest takie proste, gdy kogoś się kocha i nie wyobraża sobie życia bez tej osoby. Bez swojego szczęścia. NIE DA SIĘ ZAPOMNIEĆ O SOBIE, KTÓRĄ SIĘ KOCHA. Co byś nie robiła i tak w myślach będzie numer 1.
Nie radzę sobie już!!!!!!!
A nie mogę mu się przyznać że cierpię przez niego .
Nawet jak sie przyznasz to coś to zmieni? Oleje to. Mój były którego kocham nad życie ma juz nową dziewczynę a ja nie umiem sobie z tym poradzić. Nie ma dnia, zebym nie płakała za nim. Ale jego to kompletnie nie obchodzi. Ma w dupie mnie i to co nas łączyło. Nie umiem nic z tym zrobić. To mnie zabija.
18 2016-03-13 20:36:32 Ostatnio edytowany przez Pijawka13 (2016-03-13 20:47:56)
Nie mogę brać go na litość. Też płaczę codziennie od roku . Widzę go parę razy w tygodniu przed szkołą a potem wes idź do szkoly i normalnie funkcjonować. Gdy wychodzę z autobus zaczynam płakać po drodze po szkole. Bo było sobie spojrzenie sobie w oczy. Dlaczego mu powiedziałaś że płaczesz, cierpisz gdy go nie ma?
Nie powiedziałam, chociaż czasem mam ogromną ochotę napisać mu jak bardzo tęsknie. Ale wiem, że to nic nie da on i tak to oleje, bo jest szczęśliwy z inną. Od rozstania minęły 2,5 msc ja go od tamtej pory nie widziałam. Może i lepiej ale może jakby mnie zobaczył coś by go ruszyło. Zobaczyłby jak przez niego cierpię. Czasem jest dobrze mam wyjebane nie myślę o nim ale czasem zwala się cała lawina wspomnień tęsknota za jego dotykiem, przytulaniem spędzaniem razem czasu. To, że nie mogę mu opowiedzieć co nowego. Ale jestem głupia, że wchodzę na jego profil na fb i widzę nowe zdjęcia z nią widzę jak bardzo się zmienić to mnie przytłacza jeszcze bardziej.
Trochę dziwnie piszesz, bo jeżeli jest uczucie to nie krzywdzimy drugiej osoby przez wyżywanie się na niej krzykiem. Macie tworzyć zespół który współpracuje i spokojnie rozważa wszystkie możliwości.
Spędzanie czasu na ciekawych rozmowach to podstawa.
Ale szybko się pocieszył nie sądzisz? To głupie przyznać się mu że sobie nie radzisz kiedy on nawet nie napisz nie zainteresuje się tobą. Życie jest strasznie ciężkie
Ale ja nie powiedziałam, że się wyżywam na niej. I my już nie jesteśmy razem wiec jak mamy cokolwiek budować?
23 2016-03-13 21:43:22 Ostatnio edytowany przez robaczek100 (2016-03-13 21:45:36)
Ale szybko się pocieszył nie sądzisz? To głupie przyznać się mu że sobie nie radzisz kiedy on nawet nie napisz nie zainteresuje się tobą. Życie jest strasznie ciężkie
Za szybko, bo już dzień po zerwaniu się z nią umówił...To boli najbardziej, ze po tym wszystkim co dla niego robiłam i po tych 2 wspólnie spędzonych latach nic dla niego nie znaczę. Jeśli miałabym wybrać, żeby do teraz nigdy nikogo nie mieć a tym co jest teraz wolałabym go nigdy nie poznać. Zabrał mi najlepsze lata mojego życia.
Ale pisze do mnie interesuje się, tak mniej więcej co 3 tyg jak mu się przypomni i zeby nie wyszedł na skurwysyna, ze niby nie jestem mu obojętna. Albo jak się dowiedział o mojej chorej nodze to wtedy albo jak chciał się pochwalić, że robi tatuaż (bo jego nowa dziewczyna ma i dlatego on tez musiał mieć) albo że remont w domu itp.
Trochę dziwnie piszesz, bo jeżeli jest uczucie to nie krzywdzimy drugiej osoby przez wyżywanie się na niej krzykiem. Macie tworzyć zespół który współpracuje i spokojnie rozważa wszystkie możliwości.
Spędzanie czasu na ciekawych rozmowach to podstawa.
Co miałeś/aś na myśli???
A nie myślisz że nawet gdy byliście jeszcze razem on się już nią umawiał? Wiem mogę cię skrzywdzić tymi słowami. Przepraszam
Nie krzywdzisz. Też o tym myślałam, ale to jego problem, że jest tchórzem bo nie umiał mi się do tego przyznać. Wolał zranić mnie mimo, że to ja byłam w jego zyciu gdy mu się wszystko waliło. Owszem moja pomoc była bezinteresowna bo o to chodzi w miłości, ale nie sądziłam, że aż tak zasłużyłam na takie traktowanie. Najlepsze, ze ona jest byłą dziewczyną jego najlepszego przyjaciela. Znali sie już wcześniej bo mieszkają niedaleko siebie.
Współczuję a może uważał cie jako przyjaciółkę a nie dziewczyne?
Chłopaki to tchórzem cholernie przyjaźń jest z nimi lepiej
myslisz, że przez 2 lata by udawał? Kłamał, ze kocha planował ze mną przyszłość?
To dlaczego mu się odmienilo? Ponoć cie kochał i chciał z tobą być
Też bym chciała to wiedzieć skoro jeszcze dzień przed zerwaniem powiedzial że mnie strasznie kocha i nie poradził by sobie beze mnie. A potem że udawał. I po co? Oszczędził by mi tego wszystkiego teraz. Tacy są właśnie faceci i nic z tym nie zrobisz.Tylko ze to ja teraz dzień w dzień płaczę i wykańczam się psychicznie podczas gdy on wstawia nowe fotki ze swoja nową dziewczyną.
Też tak miałam tylko, że przyjaciółką dwa dni wcześniej że na zawsze razem potem odeszła od mnie. Nie tęsknię za nią ona mnie zabiła prawie nie psychicznie. Tylko my mieliśmy problem znaczy ona miała. Ja jej próbowałam pomóc. A ona się zmienić i spotkała lub jeszcze spotyka? Co teraz o nim pisze tylko on chyba nie wie że to była moja najlepsza przyjaciółka. To jest bolesne ja tyle razy próbowałam złapać z nim kontakt i nic a ona tak prostu do niego napisla i spotkania. Ja płaczę po nim w dzień w dzień widzę go prawie codziennie dzisjszy poranek ledwo przeżyłam żeby nie pokazać emocji. Wiadomo że spojrzałam on starał się mnie unikać.
A w jakich okolicznościach się rozstaliście?
Ile masz lat tak wgl jeśli można wiedzieć?
34 2016-03-14 15:23:39 Ostatnio edytowany przez Pijawka13 (2016-03-14 15:24:56)
Nie my nie byliśmy razem bawiliśmy znaczy on się bawił Chodzi o chłopaka wyznalam mu miłość że go kocham najpierw mi napisał ze nie jest gotowy na związek, a potem że nic do mnie nie czuje u ze nie mamy ostanie wyznienia były w lipcu sobie więc nic do powiedzenia. Ogólnie mało ze sobą rozmawialiśmy są spojrzenia na siebie często w oczy usmieszki tak trawa od września 2014 i są do teraz. Często gada kolegą o mnie nawet ze jestem pojebana ale wtedy to głupia zrobiłam. Ostatnia pół roku się do niego odzewal tak znów przez Neta.Trochę przykre ale mówił kolegą ze z nim pisał. a codziennie się prawie widzimy na przystanku. Bylismy razem w klasie a teraz chodzimy do technikum. Tak kocham go chce z nim i mam głupią nadzieje ze on mnie też co o tym myślisz?
Ostatnio ze sobą parę razy pisaliśmy więc jest pojebane
Strasznie długo to trwa. Na Twoim miejscu dawno bym odpuściła. Wdl mnie jesteś dla niego zwykłą koleżanka. Bo jakby coś czul kochal Cię to by Ci o tym powiedział albo chociaż dawał jakieś znaki. A skoro pisze do Ciebie raz na jakiś czas to masz odpowiedź.
36 2016-03-14 17:32:30 Ostatnio edytowany przez Pijawka13 (2016-03-14 20:40:53)
Czy o koleżance w kółko się gada? On wcale pierwszy nie pisze tylko ja pierwsze ale odpisuje. To po co to wszystko było?
Może tylko koleżanka ale ja cierpi bardzo przez to nie radzę sobie