Cześć netkobiety i netfacieci
Otóż tydzień temu poznałam w internecie chłopaka. Ot chłopak, jak chłopak, okrutnie szkaradny nie jest, powiedziałabym przeciętny. Ale całkiem miło nam się pisze, wymienilismy przez ten krótki czas kilkaset, jak nie tysiąc wiadomości. Gadka, szmatka, aż on mi tu proponuje wspólny spacer po mieście, pokazanie mi różnych zakątków, tych mniej i bardziej znanych. No powiem, że narzuca chłopak tępo. Zapytałam go, czy nie boi się, że ten czar fajnej rozmowy prysnie. Zazartowal, że chyba aż tak brzydki i nudny się nie okaże. Koniec końców odpowiedziałam mu, że się zastanowię. I teraz pojawia się kilka problemów:
A) po pierwsze primo zbyt szybkie tempo, jakoś niespecjalnie myślałam o jakichkolwiek spotkaniach
B) nie tyle się boję, że on okaże się straszny, a to, że ja wyjdę na jakiegoś mruka
C) chyba już na wstępie go zfriendzonowałam i teraz nie wiem co zrobić, powiedzieć, że to luźne kumpelskue spotkanie?
Wiem, że "ja to mam problemy", że dzieci w Afryce głoduja, a ja wydziwiam. Ale jestem kompletnym laikiem w internetowych spotkaniach i nie wiem co począć.
Dodam, iż: ja mam 21, on 27 lat, jesteśmy z tego samego, dużego miasta, przy czym ja tu tylko studiuję. Widzieliśmy wzajemnie po jednym zdjęciu.