Nie jestem dzieckiem ani nastolatkiem, jestem dojrzalym facetem z doswiadczeniem zyciowym... od grudnia spotykam sie z kobieta pare lat starsza... jest rozwodka i ostatnio 2 lata po nieudanym zwiazku.. jakos tak przypadkiem wyszlo ze zaczelismy sie dobrze rozumiec spotykac i cieszyc sie soba wzajemnie... mamy do siebie 100km i widzimy sie w miare mozliwosci czesto... zalezy mi na niej, sam jestem po wielu nieudanych zwiazkach i bylem zdradzany.... gdy ją widze lub slysze serce raduje mi sie jak chlopcu ktory poraz pierwszy caluje.. gdy pierszy raz ją pocalowalem cieszylem sie ze jeszcze cos tak niesamowitego mozna czuc w dojrzalym wieku.... to taki maly moj opis zebyscie wiedzialy ze pisze powaznie... do czego daze...
Jestem raczej nocnym markiem i potrafie w tygodniu zasnac po 1 aby o 7 wstac do pracy, jednak wczoraj juz po 18 poczulem zmeczenie, polozylem sie na chwile i zasnalem, spalem do 1:30 w nocy (pare dni wczesniej zdarzylo mi sie podobnie ale krocej spalem). Wybranka mojego serca nie dzwonila tylko na facebooku po 23 napisala ze az dziwne ze sie nie odzywam ze to nie mozliwe zebym znow spal i ze pewnie sobie weekend zorganizowalem bo ostatki. Gdy obudzilem sie od razu sprawdzilem telefon widzac ze nie pisala zajrzalem na na FB i zobaczylem od niej wiadomosc... napisalem ze sie obudzilem opisalem sytuacje dodalem ze pewnie cos teraz zjem i postaram sie jeszcze pospac. Zjadlem i nie spalem do 5 rano az zaczelo mnie mulić. Gdy zasnalem obudzilem sie o 8 ale stwierdzilem ze jeszcze troche i .. kolejny sen trwal do.. 13:30, zanim sie ogarnalem to w ciagu pol godziny dostalem smsa od wybranki z pytaniem co sie ze mna dzieje i pewnie ostatki byly boskie.. wiec odpisalem ze spalem do tej pory..... no i sie zaczelo.. ocenila mnie ze klame ze w zyciu nie uwierzy ze spalem tyyle godzin skoro jestem nocnym markiem i ze moglbym powiedziec jej rpawde przeciez ona nie ma nic przeciwko temu zebym gdzies z kumplami poszedl na piwo a nawet sie napil jesli bym tego potrzebowal, nie pomogly slowa ze przykro mi ze nie wierzy mi w prawde, ze wystarczylo zadzwonic to wtedy na pewno bym sie obudzil i by sie przekonala ze jestem w domu, powiedziala ze nie jest od tego zeby mnie sprawdzac ale ona tez nie jest dzieckiem i w takie bajki nie wierzy, ze blef mi sie nie udal... i najlepiej bedzie jak sobie damy spokoj skoro nie potrafie byc z nia szczery... i po rozmowie...
Wiem ze miala zle doswiaczenie z facetami, to oczywiste ze wielu facetow nie jest fair w stosunku do swoich kobiet i rozne bajki wymyslaja ale.... co zrobic gdy kobieta nie wierzy w prawde??? w najzwyklejsza szczerosc?? pomozcie prosze... cholernie mi przykro ze nie wierzy w moja szczerosc.. nigdy jej nie oklamalem... nie mamy wspolnych znajomych wiec nie bylo mozliwosci zeby ktos cos na zlosc jej powiedzial... najzwyczajniej w swiecie spalem.... i za sen zostalem oceniony jako klamca.. zalezy mi na niej z calego serca ale jak dac do zrozumienia kobiecie ktora sobie wmowila ze imprezowalem.. aby uwierzyla w prawde a nie w bledną pewnosc ze obchodzilem ostatki?
pomożcie prosze... pisze do was jako dojrzaly facet, ktoremu naprawde zalezy na cudownej kobiecie...