Witam zacznę od tego że na pewno jest wiele kobiet które tkwią w takich związkach i nie potrafią się z nich wyplątać po prostu boją się odejść ,ja też się cholernie bałam a tkwiłam w takim związku długo ,aż 13 lat i milczałam nic nikomu nie mówiłam bo to wstyd ,strach itp. Ale po tak długim czasie postanowiłam zmienić swoje życie może nie dla siebie ale dla dzieci ,nie wiem może trzeba do takiej decyzji dojrzeć .Ktoś kto nie był w takiej sytuacji ,kto stoi z boku takiemu komuś łatwo radzić ''odejdź po co się męczysz ,jak możesz być z takim facetem,ale to wcale nie jest takie proste niestety strach jest silniejszy......
Hej,
fajnie ze piszesz
Nie jasne dla mnie, zmieniłaś? Zmieniasz?
Czy paraliżuje Cię strach dalej?
Co konkretnie robisz, zrobiłaś
Piszesz że przestałaś ukrywać, milczeć, rozwiń trochę
Zmieniłam !!!!! Po 13 latach postanowiłam odejść z dwójką dzieci i do tego w 9 miesiącu ciąży ,nie chciałam takiego życia ciągłych nakazów,zakazów kontroli na każdym kroku teraz mam spokój a on bardzo był mi potrzebny chyba najbardziej ,życie bez kłótni,awantur teraz dopiero wiem że tak można żyć ....
tenniedobry2 poczytałam Twoje posty i widzę ,ze sytuacja jest podobna tyle że w odwrotną stronę ...ciekawe ,ciekawe myślę,że możemy podyskutować
tenniedobry2 poczytałam Twoje posty i widzę ,ze sytuacja jest podobna tyle że w odwrotną stronę ...ciekawe ,ciekawe myślę,że możemy podyskutować
Pewnie możemy
Ją dyskutuje ostatnio o tym jak ciężko jest zmobilizować do zmian, jak są potrzebne te zmiany, jak człowiek jest zaslepiony trzymając się swoich "racji"
Jak mogą te z.iany wydawać się proste, a jak w miarę "jedzenia" to się zmienia, ale jestem szczęśliwy, bo czuję każda częścią ciała że żyje
Napiszę tak obiecywać to można złote góry oczywiście ludzie się zmieniają nie mówię ze nie ale w tej konkretnej sytuacji jakoś ciężko mi w to uwierzyć mi mąż obiecywał za kazdym razem że juz wiecej tego nie zrobi,że nie uderzy ,ale zawsze się to powtarzało i jestem tego zdania że jak ktoś raz uderzy zrobi to po raz kolejny dlatego też nie widziałam szansy na dalsze nasze zycie bo ile razy można dawać szansę ,a jeszcze jak patrzą na to dzieci to jest juz tragedia bo to my im powinniśmy dawać przykład ,ale dobrze ze rozumiesz co robiłes źle to bardzo pozytywne podejście bo mój mąż niestety problemu nie widział i nie widzi.....
Przecież najciężej się przyznać. Do własnych błędów
Mam nadzieje ze nie pcha cie do tego chęć zemsty, tylko zdrowy rozsądek
Poza tym nikt nie zagwarantuje Ci ze mąż się zmieni, zobaczy, może różne tricki stosować żeby cię przerobić na "swoje"
Jest ciężko mi np czasami, że samym sobą, ale to jest chwilowe, ja bardziej walczę ze swoim ego, z lenistwo, że z alkoholem nie walczę, on nie rozwiązywać moich problemów, alkoholu nie ma, problemy są, i są po to żeby je rozwiązywać, same niestety się nie załatwiają
Najważniejszy spokój, i dystans do siebie i do życia
Czego i Tobie życzę
Dziękuję Ci bardzo ,nie nie jestem mściwą osoba życze mu jak najlepiej mam tylko nadzieje ,że pozna taką kobiete która pokaze mu gdzie jego miejsce ,bo ja niestety przez wiele lat nie potrafiłam się przeciwstawić i nie cierpiałam i bałam się tylko ja ale również dzieci....