Witam wszystkich forumowiczów. Przypadkiem znalazłem to forum. Przeczytałem trochę wątków oraz wypowiedzi forumowiczów i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Stwierdziłem, że może podzielę się na nim ze swoim problemem, bo chyba oto tu chodzi . Jeżeli komuś będzie się chciało odpowiedzieć, to z góry dzięki. Jeżeli umieściłem ten wątek w złym dziale, to proszę moderatora o przeniesienie do właściwego. A więc do rzeczy.
Kalendarzowo mam 37 lat, a uprawiałem seks dopiero dwa razy w życiu i to w wieku 24 lat. Były to przypadkowe dwa pełne stosunki na imprezie, które przebiegły prawidłowo, a w każdym razie nie było żadnych ekscesów. Oprócz tego dwa razy uprawiałem petting. Od tego czasu aż do teraz dłuuuuuga przerwa i stąd znak zapytania w tytule wątku.
Może zacznę od początku. Wychowywałem się w tzw. religijnym domu, gdzie panowało dużo niezdrowej atmosfery tzn. wiele nieuzasadnionych (nawet religią) nakazów i zakazów. Nieumiejętności wychowawcze moich rodziców spowodowały, że od od kiedy pamiętam byłem osobą wycofaną, chociaż z natury jestem pogodny i towarzyski ? nie czuję potrzeby bycia w centrum uwagi, ale lubię towarzystwo innych pogodnych i spokojnych ludzi. To spowodowało, że zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze oznaki nerwicy w okresie wczesnego dojrzewania (6,7 klasa podstawówki). Do tego należy dodać, że dojrzewałem trochę później niż moi rówieśnicy, co spowodowało, że stopniowo zacząłem być napiętnowany przez moich ?kolegów? z klasy ? byłem niższy i słabszy. Zaczęło się stosunkowo niewinnie w szóstej klasie od słownych przytyków. Jednak szybko rozwinęło się w przemoc fizyczną. Pod koniec siódmej klasy i w ósmej osiągnęło apogeum. Było stosowane przez kilku chłopaków z mojej klasy i było wzorowane na fali wojskowej.
Były to takie zachowania jak:
- uderzanie ?z liścia? w twarz,
- uderzanie pięścią lub kopanie po całym ciele, a w szczególności w brzuch, plecy, nogi, czasem nawet w twarz,
- tzw. ?kręcenie wora? - chyba nie muszę tłumaczyć o co chodzi,
- dźganie cyrklem (ze specjalnie wysuniętym szpikulcem) zazwyczaj w plecy i ramiona ale zdarzało się nawet w genitalia,
- robienie tzw ?pompek na suficie? - polegało to na tym, że czterech chłopaków brało mnie za ręce i nogi i podrzucało do góry jak najwyżej, a potem puszczało tak bym uderzał plecami i nierzadko głową w betonową podłogę,
- bicie znienacka dużą twardą książką po głowie,
- wysypywanie zawartości tornistra za okno szkoły,
- rzucanie we mnie kredą, ociekającą gąbką (taką do wycierania tablicy z kredy) a nawet krzesłami,
- i wiele innych.
Wszystkie te rzeczy działy się na przerwach przed moimi koleżankami z mojej i innych klas. Doszło do tego, że w ósmej klasie, od razu po dzwonku na przerwę wychodziłem z klasy i szedłem na inne piętra, żeby się ukryć przed oprawcami. Oni jednak urządzali sobie ?polowania? na mnie. Szukali mnie, a jak znaleźli, to gonili i łapali po czym ?bawili? się mną w sposób jaki wymieniłem wyżej. Robili to w taki sposób aby widzieli to wszyscy, a zwłaszcza dziewczyny, przed którymi się w ten sposób popisywali. Najgorsza sytuacja zdarzyła się pod koniec ósmej klasy, gdy po dłuższej pogoni po całej szkole i wszystkich piętrach, dopadli mnie w końcu na boisku przed szkołą. Rozciągnęli mnie na asfaltowym boisku i wielokrotnie robili ww ?pompki na suficie?. Ból i obtarcia po upadkach na asfaltowe boisko nie były najgorsze. Najgorsze było to, że trwało to na tyle długo, że w oknach szkoły na wszystkich piętrach pojawiło się dużo osób w tym dużo dziewczyn. Wskazywali mnie palcami i się uśmiechali bądź śmiali. Modliłem się aby kolejne ?robienie pompek na suficie? było ostatnim. Nie pamiętam ile razy to robili i jak długo ? zdecydowanie za długo. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło gdyby trwało to jeszcze kilka miesięcy. Nauczyciele, którzy mieli w tym czasie dyżury na korytarzach szkolnych (właśnie po to, by nie było przemocy wśród młodzieży), jak tylko zauważali co się dzieje, to zawracali i udawali, że nie ma problemu (w tym moja wychowawczyni). Rodzice nic nie wiedzieli. Nie mówiłem im, bo nie miałem w nich oparcia, a byłem przekonany (i nadal jestem), że wykorzystywaliby to przeciw mnie np.: ?Gdybyś się lepiej uczył to koledzy nie prześladowaliby cie? itp. Prawdopodobnie rozpowiadaliby to również wśród znajomych i krewnych chyba po to, aby się poradzić co z tym zrobić.
Działo się to na każdej lub prawie każdej przerwie. Był to rytuał stosowany przez tych chłopaków i stosowany po to, by się popisać przed samymi sobą a zwłaszcza przed dziewczynami, co było dla mnie dużo bardziej upokarzające (dotkliwe, zawstydzające) niż sam fizyczny ból. Nie mogłem (dziewczynom) patrzeć w oczy. Doszło do tego, że po ósmej klasie panicznie bałem się rówieśników (chłopaków) ? jakichkolwiek np. spoza szkoły. W każdym widziałem potencjalnego oprawcę i miałem wrażenie, że wszyscy widzą mój strach. Dodatkowo wstydziłem przed dziewczynami. Miałem wrażenie, że wszystkie wiedziały co się działo w szkole w ósmej klasie i uważają mnie za frajera. Z tym wrażeniem walczyłem jeszcze przez kilka lat zanim udało mi się go pozbyć. Potem przyszła szkoła średnia, podczas której udało mi się uporać z tym najgorszym ?pierwszym? strachem. Przestałem się trząść ze strachu na widok chłopaków w moim wieku. W stosunku do dziewczyn przestałem czuć wstyd, ale o pewności siebie nie było mowy. Następnie studia. Nowe towarzystwo, nowe kontakty, zacząłem się ?rozkręcać?, ale nadal czułem się sztywny w towarzystwie, nawet wśród osób, które znałem dłuższy czas. Zmieniło się do dopiero w drugiej połowie studiów. Jednak wtedy znajomi już powchodzili w związki małżeńskie lub zaczęli wyjeżdżać za pracą z mojego miasta. Zresztą ja również. Z rodzicami chciałem zerwać kontakt (toksyczne relacje) więc utrzymać musiałem się sam, co spowodowało, że przez kilka lat pracowałem po 12 godzin dziennie (w tym nieraz w weekendy). Potem, przez kilka lat miałem problemy zdrowotne (duże problemy z chodzeniem), które również mnie ?trochę? dobiły. Teraz w wieku 37 lat jestem już sprawny i pozostaję z taką historią życia osobistego jaką Wam przedstawiłem.
Nie ukrywam, że brakuje mi towarzystwa drugiej osoby i seksu. Chciałbym jeszcze trochę nacieszyć się życiem, ale nie wiem jak te moje blokady przezwyciężyć ? tzn. niby wiem, ale wiedzieć, a zrobić to duża różnica. Boję się, że może to być ponad moje siły. Moje libido oceniam na średnio wyższe. Mam ponad 180 cm i 90 kg wagi i jestem w miarę wysportowany. Nie uważam się za przystojniaka, ale za brzydala również. W skali 1 do 10 dałbym sobie od 5 do 7 punktów. Jetem ciekaw jak Wy widzicie tą moją sytuację. Za wszelkie porady dziękuję.
Acha. Już wiele lat temu ?wyleczyłem się? z Katolicyzmu. Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?.
Trochę się rozpisałem .
Pozdrawiam