Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 228 ]

1

Temat: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Witam wszystkich forumowiczów. Przypadkiem znalazłem to forum. Przeczytałem trochę wątków oraz wypowiedzi forumowiczów i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Stwierdziłem, że może podzielę się na nim ze swoim problemem, bo chyba oto tu chodzi smile. Jeżeli komuś będzie się chciało odpowiedzieć, to z góry dzięki. Jeżeli umieściłem ten wątek w złym dziale, to proszę moderatora o przeniesienie do właściwego. A więc do rzeczy.

Kalendarzowo mam 37 lat, a uprawiałem seks dopiero dwa razy w życiu i to w wieku 24 lat. Były to przypadkowe dwa pełne stosunki na imprezie, które przebiegły prawidłowo, a w każdym razie nie było żadnych ekscesów. Oprócz tego dwa razy uprawiałem petting. Od tego czasu aż do teraz dłuuuuuga przerwa i stąd znak zapytania w tytule wątku.

Może zacznę od początku. Wychowywałem się w tzw. religijnym domu, gdzie panowało dużo niezdrowej atmosfery tzn. wiele nieuzasadnionych (nawet religią) nakazów i zakazów. Nieumiejętności wychowawcze moich rodziców spowodowały, że od od kiedy pamiętam byłem osobą wycofaną, chociaż z natury jestem pogodny i towarzyski ? nie czuję potrzeby bycia w centrum uwagi, ale lubię towarzystwo innych pogodnych i spokojnych ludzi. To spowodowało, że zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze oznaki nerwicy w okresie wczesnego dojrzewania (6,7 klasa podstawówki). Do tego należy dodać, że dojrzewałem trochę później niż moi rówieśnicy, co spowodowało, że stopniowo zacząłem być napiętnowany przez moich ?kolegów? z klasy ? byłem niższy i słabszy. Zaczęło się stosunkowo niewinnie w szóstej klasie od słownych przytyków. Jednak szybko rozwinęło się w przemoc fizyczną. Pod koniec siódmej klasy i w ósmej osiągnęło apogeum. Było stosowane przez kilku chłopaków z mojej klasy i było wzorowane na fali wojskowej.
Były to takie zachowania jak:
      - uderzanie ?z liścia? w twarz,
      - uderzanie pięścią lub kopanie po całym ciele, a w szczególności w brzuch, plecy, nogi, czasem nawet w twarz,
      - tzw. ?kręcenie wora? - chyba nie muszę tłumaczyć o co chodzi,
      - dźganie cyrklem (ze specjalnie wysuniętym szpikulcem) zazwyczaj w plecy i ramiona ale zdarzało się nawet w genitalia,
      - robienie tzw ?pompek na suficie? - polegało to na tym, że czterech chłopaków brało mnie za ręce i nogi i podrzucało do góry jak najwyżej, a potem puszczało tak bym uderzał plecami i nierzadko głową w betonową podłogę,
      - bicie znienacka dużą twardą książką po głowie,
      - wysypywanie zawartości tornistra za okno szkoły,
      - rzucanie we mnie kredą, ociekającą gąbką (taką do wycierania tablicy z kredy) a nawet krzesłami,
      - i wiele innych.

Wszystkie te rzeczy działy się na przerwach przed moimi koleżankami z mojej i innych klas. Doszło do tego, że w ósmej klasie, od razu po dzwonku na przerwę wychodziłem z klasy i szedłem na inne piętra, żeby się ukryć przed oprawcami. Oni jednak urządzali sobie ?polowania? na mnie. Szukali mnie, a jak znaleźli, to gonili i łapali po czym ?bawili? się mną w sposób jaki wymieniłem wyżej. Robili to w taki sposób aby widzieli to wszyscy, a zwłaszcza dziewczyny, przed którymi się w ten sposób popisywali. Najgorsza sytuacja zdarzyła się pod koniec ósmej klasy, gdy po dłuższej pogoni po całej szkole i wszystkich piętrach, dopadli mnie w końcu na boisku przed szkołą. Rozciągnęli mnie na asfaltowym boisku i wielokrotnie robili ww ?pompki na suficie?. Ból i obtarcia po upadkach na asfaltowe boisko nie były najgorsze. Najgorsze było to, że trwało to na tyle długo, że w oknach szkoły na wszystkich piętrach pojawiło się dużo osób w tym dużo dziewczyn. Wskazywali mnie palcami i się uśmiechali bądź śmiali. Modliłem się aby kolejne ?robienie pompek na suficie? było ostatnim. Nie pamiętam ile razy to robili i jak długo ? zdecydowanie za długo. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło gdyby trwało to jeszcze kilka miesięcy. Nauczyciele, którzy mieli w tym czasie dyżury na korytarzach szkolnych (właśnie po to, by nie było przemocy wśród młodzieży), jak tylko zauważali co się dzieje, to zawracali i udawali, że nie ma problemu (w tym moja wychowawczyni). Rodzice nic nie wiedzieli. Nie mówiłem im, bo nie miałem w nich oparcia, a byłem przekonany (i nadal jestem), że wykorzystywaliby to przeciw mnie np.: ?Gdybyś się lepiej uczył to koledzy nie prześladowaliby cie? itp. Prawdopodobnie rozpowiadaliby to również wśród znajomych i krewnych chyba po to, aby się poradzić co z tym zrobić.

Działo się to na każdej lub prawie każdej przerwie. Był to rytuał stosowany przez tych chłopaków i stosowany po to, by się popisać przed samymi sobą a zwłaszcza przed dziewczynami, co było dla mnie dużo bardziej upokarzające (dotkliwe, zawstydzające) niż sam fizyczny ból. Nie mogłem  (dziewczynom) patrzeć w oczy. Doszło do tego, że po ósmej klasie panicznie bałem się rówieśników (chłopaków) ? jakichkolwiek np. spoza szkoły. W każdym widziałem potencjalnego oprawcę i miałem wrażenie, że wszyscy widzą mój strach. Dodatkowo wstydziłem przed dziewczynami. Miałem wrażenie, że wszystkie wiedziały co się działo w szkole w ósmej klasie i uważają mnie za frajera. Z tym wrażeniem walczyłem jeszcze przez kilka lat zanim udało mi się go pozbyć. Potem przyszła szkoła średnia, podczas której udało mi się uporać z tym najgorszym ?pierwszym? strachem. Przestałem się trząść ze strachu na widok chłopaków w moim wieku. W stosunku do dziewczyn przestałem czuć wstyd, ale o pewności siebie nie było mowy. Następnie studia. Nowe towarzystwo, nowe kontakty, zacząłem się ?rozkręcać?, ale nadal czułem się sztywny w towarzystwie, nawet wśród osób, które znałem dłuższy czas. Zmieniło się do dopiero w drugiej połowie studiów. Jednak wtedy znajomi już powchodzili w związki małżeńskie lub zaczęli wyjeżdżać za pracą z mojego miasta. Zresztą ja również. Z rodzicami chciałem zerwać kontakt (toksyczne relacje) więc utrzymać musiałem się sam, co spowodowało, że przez kilka lat pracowałem po 12 godzin dziennie (w tym nieraz w weekendy). Potem, przez kilka lat miałem problemy zdrowotne (duże problemy z chodzeniem), które również mnie ?trochę? dobiły. Teraz w wieku 37 lat jestem już sprawny i pozostaję z taką historią życia osobistego jaką Wam przedstawiłem.

Nie ukrywam, że brakuje mi towarzystwa drugiej osoby i seksu. Chciałbym jeszcze trochę nacieszyć się życiem, ale nie wiem jak te moje blokady przezwyciężyć ? tzn. niby wiem, ale wiedzieć, a zrobić to duża różnica. Boję się, że może to być ponad moje siły. Moje libido oceniam na średnio wyższe. Mam ponad 180 cm i 90 kg wagi i jestem w miarę wysportowany. Nie uważam się za przystojniaka, ale za brzydala również. W skali 1 do 10 dałbym sobie od 5 do 7 punktów. Jetem ciekaw jak Wy widzicie tą moją sytuację. Za wszelkie porady dziękuję.

Acha. Już wiele lat temu ?wyleczyłem się? z Katolicyzmu. Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?.


Trochę się rozpisałem smile.
Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Oliweczka (2015-06-18 15:17:52)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

zostaw do siebie maila albo napisz do mnie, pogadamy, może się spotkamy. Szukam faceta takiego jak TY.

3

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Oliweczko ... To nie jest portal erotyczny ...
Autor napisał tu z prośbą o opinie i pomoc, a nie o propozycje seksualne ...

4

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

IsaBella77, myślę, że oliweczka lepiej zrozumiała intencje autora niż Ty wink

wawa78 napisał/a:

Witam wszystkich forumowiczów. Przypadkiem znalazłem to forum. Przeczytałem trochę wątków oraz wypowiedzi forumowiczów i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Stwierdziłem, że może podzielę się na nim ze swoim problemem, bo chyba oto tu chodzi smile. Jeżeli komuś będzie się chciało odpowiedzieć, to z góry dzięki. Jeżeli umieściłem ten wątek w złym dziale, to proszę moderatora o przeniesienie do właściwego. A więc do rzeczy.

Grzecznościowe plepleple

wawa78 napisał/a:

]Kalendarzowo mam 37 lat, a uprawiałem seks dopiero dwa razy w życiu i to w wieku 24 lat. Były to przypadkowe dwa pełne stosunki na imprezie, które przebiegły prawidłowo, a w każdym razie nie było żadnych ekscesów. Oprócz tego dwa razy uprawiałem petting. Od tego czasu aż do teraz dłuuuuuga przerwa i stąd znak zapytania w tytule wątku.

Opis sytuacji, stwierdzenie faktu.

wawa78 napisał/a:

Może zacznę od początku. Wychowywałem się w tzw. religijnym domu, gdzie panowało dużo niezdrowej atmosfery tzn. wiele nieuzasadnionych (nawet religią) nakazów i zakazów. Nieumiejętności wychowawcze moich rodziców spowodowały, że od od kiedy pamiętam byłem osobą wycofaną, chociaż z natury jestem pogodny i towarzyski ? nie czuję potrzeby bycia w centrum uwagi, ale lubię towarzystwo innych pogodnych i spokojnych ludzi. To spowodowało, że zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze oznaki nerwicy w okresie wczesnego dojrzewania (6,7 klasa podstawówki). Do tego należy dodać, że dojrzewałem trochę później niż moi rówieśnicy, co spowodowało, że stopniowo zacząłem być napiętnowany przez moich ?kolegów? z klasy ? byłem niższy i słabszy. Zaczęło się stosunkowo niewinnie w szóstej klasie od słownych przytyków. Jednak szybko rozwinęło się w przemoc fizyczną. Pod koniec siódmej klasy i w ósmej osiągnęło apogeum. Było stosowane przez kilku chłopaków z mojej klasy i było wzorowane na fali wojskowej.
Były to takie zachowania jak:
      - uderzanie ?z liścia? w twarz,
      - uderzanie pięścią lub kopanie po całym ciele, a w szczególności w brzuch, plecy, nogi, czasem nawet w twarz,
      - tzw. ?kręcenie wora? - chyba nie muszę tłumaczyć o co chodzi,
      - dźganie cyrklem (ze specjalnie wysuniętym szpikulcem) zazwyczaj w plecy i ramiona ale zdarzało się nawet w genitalia,
      - robienie tzw ?pompek na suficie? - polegało to na tym, że czterech chłopaków brało mnie za ręce i nogi i podrzucało do góry jak najwyżej, a potem puszczało tak bym uderzał plecami i nierzadko głową w betonową podłogę,
      - bicie znienacka dużą twardą książką po głowie,
      - wysypywanie zawartości tornistra za okno szkoły,
      - rzucanie we mnie kredą, ociekającą gąbką (taką do wycierania tablicy z kredy) a nawet krzesłami,
      - i wiele innych.

Wszystkie te rzeczy działy się na przerwach przed moimi koleżankami z mojej i innych klas. Doszło do tego, że w ósmej klasie, od razu po dzwonku na przerwę wychodziłem z klasy i szedłem na inne piętra, żeby się ukryć przed oprawcami. Oni jednak urządzali sobie ?polowania? na mnie. Szukali mnie, a jak znaleźli, to gonili i łapali po czym ?bawili? się mną w sposób jaki wymieniłem wyżej. Robili to w taki sposób aby widzieli to wszyscy, a zwłaszcza dziewczyny, przed którymi się w ten sposób popisywali. Najgorsza sytuacja zdarzyła się pod koniec ósmej klasy, gdy po dłuższej pogoni po całej szkole i wszystkich piętrach, dopadli mnie w końcu na boisku przed szkołą. Rozciągnęli mnie na asfaltowym boisku i wielokrotnie robili ww ?pompki na suficie?. Ból i obtarcia po upadkach na asfaltowe boisko nie były najgorsze. Najgorsze było to, że trwało to na tyle długo, że w oknach szkoły na wszystkich piętrach pojawiło się dużo osób w tym dużo dziewczyn. Wskazywali mnie palcami i się uśmiechali bądź śmiali. Modliłem się aby kolejne ?robienie pompek na suficie? było ostatnim. Nie pamiętam ile razy to robili i jak długo ? zdecydowanie za długo. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło gdyby trwało to jeszcze kilka miesięcy. Nauczyciele, którzy mieli w tym czasie dyżury na korytarzach szkolnych (właśnie po to, by nie było przemocy wśród młodzieży), jak tylko zauważali co się dzieje, to zawracali i udawali, że nie ma problemu (w tym moja wychowawczyni). Rodzice nic nie wiedzieli. Nie mówiłem im, bo nie miałem w nich oparcia, a byłem przekonany (i nadal jestem), że wykorzystywaliby to przeciw mnie np.: ?Gdybyś się lepiej uczył to koledzy nie prześladowaliby cie? itp. Prawdopodobnie rozpowiadaliby to również wśród znajomych i krewnych chyba po to, aby się poradzić co z tym zrobić.

Działo się to na każdej lub prawie każdej przerwie. Był to rytuał stosowany przez tych chłopaków i stosowany po to, by się popisać przed samymi sobą a zwłaszcza przed dziewczynami, co było dla mnie dużo bardziej upokarzające (dotkliwe, zawstydzające) niż sam fizyczny ból. Nie mogłem  (dziewczynom) patrzeć w oczy. Doszło do tego, że po ósmej klasie panicznie bałem się rówieśników (chłopaków) ? jakichkolwiek np. spoza szkoły. W każdym widziałem potencjalnego oprawcę i miałem wrażenie, że wszyscy widzą mój strach. Dodatkowo wstydziłem przed dziewczynami. Miałem wrażenie, że wszystkie wiedziały co się działo w szkole w ósmej klasie i uważają mnie za frajera. Z tym wrażeniem walczyłem jeszcze przez kilka lat zanim udało mi się go pozbyć. Potem przyszła szkoła średnia, podczas której udało mi się uporać z tym najgorszym ?pierwszym? strachem. Przestałem się trząść ze strachu na widok chłopaków w moim wieku. W stosunku do dziewczyn przestałem czuć wstyd, ale o pewności siebie nie było mowy. Następnie studia. Nowe towarzystwo, nowe kontakty, zacząłem się ?rozkręcać?, ale nadal czułem się sztywny w towarzystwie, nawet wśród osób, które znałem dłuższy czas. Zmieniło się do dopiero w drugiej połowie studiów. Jednak wtedy znajomi już powchodzili w związki małżeńskie lub zaczęli wyjeżdżać za pracą z mojego miasta. Zresztą ja również. Z rodzicami chciałem zerwać kontakt (toksyczne relacje) więc utrzymać musiałem się sam, co spowodowało, że przez kilka lat pracowałem po 12 godzin dziennie (w tym nieraz w weekendy). Potem, przez kilka lat miałem problemy zdrowotne (duże problemy z chodzeniem), które również mnie ?trochę? dobiły. Teraz w wieku 37 lat jestem już sprawny i pozostaję z taką historią życia osobistego jaką Wam przedstawiłem.

Przyczyny. Nie do cofnięcia, aczkolwiek dramatyczne przeżycia. Bardzo autorowi współczuję. Jakbym dorwała jednego z tych gnojków to bym gołymi rękami zatłukła.

wawa78 napisał/a:

Nie ukrywam, że brakuje mi towarzystwa drugiej osoby i seksu. Chciałbym jeszcze trochę nacieszyć się życiem, ale nie wiem jak te moje blokady przezwyciężyć ? tzn. niby wiem, ale wiedzieć, a zrobić to duża różnica. Boję się, że może to być ponad moje siły. Moje libido oceniam na średnio wyższe. Mam ponad 180 cm i 90 kg wagi i jestem w miarę wysportowany. Nie uważam się za przystojniaka, ale za brzydala również. W skali 1 do 10 dałbym sobie od 5 do 7 punktów. Jetem ciekaw jak Wy widzicie tą moją sytuację. Za wszelkie porady dziękuję.

Przedstawienie się od dobrej strony. Coś o problemie? Czemu nie może znaleźć dziewczyny? Jak szuka? Nic.

wawa78 napisał/a:

Acha. Już wiele lat temu ?wyleczyłem się? z Katolicyzmu. Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?.

= PISZCIE DZIEWCZYNY. JESTEM CHĘTNY NA SEKS wink. Nie jestem już zbyt wierzący, więc jednorazowy ostry numerek również wchodzi w grę.


Jaki jest tu problem? Może mam 20 lat, ale naiwniaczką nie jestem i potrafię czytać między wersami.
Koleś poza przedstawieniem dramatycznej przeszłości, nie opisuje żadnych problemow w teraźniejszości. Problem z poznaniem dziewczyn, z OBECNĄ, a nie szkolną nieśmiałością... Nie ma nic.

Co można temu kolesiowi doradzić? Nie rozpamiętuj przeszłości i... co dalej?

5

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Siegałeś rady psychologa?
Aż się wierzyć nie chce, że w szkole działy się takie rzeczy, okropne sad

6

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Twoja historia powinna być nagłaśniana we wszystkich szkołach, żeby zapobiegać, bo niby każdy wie, ze tak nie można, a i tak takie rzeczy mają nadal miejsce. Mózg mi rozwaliło.

Przede wszystkim udaj się do psychiatry/ psychologa/ seksuologa. Szykuje się dłuższa terapia. Sam z siebie niewiele zdziałasz. Zasięgnij porady specjalisty.

7

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Mam sporo podobnych przeżyć jak autor. W jakimś sensie ciekawe jest spotkać kogoś z podobnymi przeżyciami.

Polecam terapię u psychologa, sam byłem na 2,5 letniej terapii.

8 Ostatnio edytowany przez Revenn (2015-06-18 23:03:51)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

To co piszesz jest wręcz niewiarygodne i jeśli to nie fake no to faktycznie straszna historia. Ale twojej w tym winy trochę też jest, dlaczego nie powiedziałeś tego rodzicą czy nauczycielom? Nie ma nic gorszego niż ukrywanie tego bojąc się że po tym będzie gorzej(lepiej być konfidentem niż mieć później całe życie przez takie coś spieprzone). Jak by ktoś mnie tak prześladował to by dostał kose pod żebra i na tym by się skończyły zaczepki.

9

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

uwolniłeś się od toksycznych relacji to plus a czy te problemy zdrowotne wyniknęły z tej pracy 12 godzinnej? potrafisz robić kroki naprzód wydaje mi się że chyba nie masz w sobie jakiegoś wielkiego strachu czy się myle? jest u ciebie lęk, brak odwagi? jaki jesteś z charakteru?

10

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

W takiej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem będzie wizyta u specjalisty - psychologa, który pomoże Ci wyjść z zaburzeń, jakie spowodowało Twoje dzieciństwo. Nie możesz ograniczać siebie tylko ze względu na przeszłość... z problemami trzeba walczyć, a nie pogrążać się w nich, bo to nie przyniesie nic dobrego. Umów się na wizytę, myślę, że dobry psycholog nauczy Cię żyć na nowo.

11

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Sytuacja jaka działa się w szkole była wręcz tragiczna i współczuję ci i nawet trochę znam te realia ponieważ chodziłem do najgorszego gimnazjum w mieście które potem na wniosek prokuratury zlikwidowano.
Ale wracając do tematu to dlaczego dopiero teraz się obudziłeś zamiast wcześniej pójść do jakiegoś specjalisty?
Niestety ale masz słabą psychikę i taka terapia też będzie trwać i jak już wyjdziesz na swoje to nie chce cię martwić ale możesz nie być zbyt dobrym kandydatem na faceta.
Sam fakt że nie byłeś nigdy w związku odstraszy pewnie z 99% kobiet, więc albo będziesz kłamać albo będziesz musiał liczyć się z częstymi koszami.

12

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
LunaPARK napisał/a:

Przyczyny. Nie do cofnięcia, aczkolwiek dramatyczne przeżycia. Bardzo autorowi współczuję. Jakbym dorwała jednego z tych gnojków to bym gołymi rękami zatłukła.

Od dawna nie mam do nich żalu ani urazy. Byli bardzo młodzi i choć wiedzieli, że robią coś złego, to nie zdawali sobie sprawy jak złego i jak ja to źle odbierałem.

LunaPARK napisał/a:

Przedstawienie się od dobrej strony. Coś o problemie? Czemu nie może znaleźć dziewczyny? Jak szuka? Nic.

Szukam podobnie jak wszyscy tj. w pracy, pubach (chociaż to rzadko), podczas wyjazdów na wczasy, randkach organizowanych dla singli, podczas aktywnego wypoczynku typu: kajaki, rower, rolki, wyjazdy w góry itp. Spotykałem się już z wieloma kobietami na tzw. randkach. Wszystko idzie dobrze dopóki rozmawiamy / flirtujemy. Gdy trzeba zrobić krok dalej np. pocałować ją następuje blokada, której nie mogę przeskoczyć. Zaczynam się bardzo denerwować, wręcz trząść. Głos mi się łamie i więźnie w gardle. Jestem przerażony tym, że nie potrafię nawet całować - wstyd, kompromitacja, upokorzenie. Wszystkie te uczucia, których doświadczałem podczas prześladowań w szkole powracają jakby stało to się wczoraj, a mam nie 14 a 37 lat. Wiem, że to co się stało to przeszłość i nie moja wina. Wiem również, że bardzo wiele lęków, które powstały w związku z tamtym nękaniem udało mi się ?już? przezwyciężyć ? samemu bez niczyjej pomocy. I jestem z tego dumny, bo wiem, że z takiej traumy jest ciężko się otrząsnąć nawet podczas terapii u dobrego psychologa. Chcę zrobić kolejny krok do przodu żeby nie zmarnować życia.

LunaPARK napisał/a:

PISZCIE DZIEWCZYNY. JESTEM CHĘTNY NA SEKS wink. Nie jestem już zbyt wierzący, więc jednorazowy ostry numerek również wchodzi w grę.

To jest informacja, że ten światopogląd, który mnie ograniczał jeszcze w szkole średniej, już nie istnieje ? ta bariera zniknęła. To nie jest zaproszenie na seks.

LunaPARK napisał/a:

Jaki jest tu problem? Może mam 20 lat, ale naiwniaczką nie jestem i potrafię czytać między wersami. Koleś poza przedstawieniem dramatycznej przeszłości, nie opisuje żadnych problemow w teraźniejszości. Problem z poznaniem dziewczyn, z OBECNĄ, a nie szkolną nieśmiałością... Nie ma nic.

Nie wiem czy jesteś naiwniaczką czy nie. Ja piszę czarno na białym, bez podtekstów. Przeszłość (chociaż tak odległa ? 23 lata to więcej niż Ty żyjesz na tym świecie), ciąży mi i rzutuje na moje życie obecne. Chce i staram się to zmieniać najlepiej jak potrafię. Trauma to coś więcej niż zwykła nieśmiałość.

LunaPARK napisał/a:

Co można temu kolesiowi doradzić? Nie rozpamiętuj przeszłości i... co dalej?

To nie rozpamiętywanie. To moja przeszłość, która mnie ukształtowała i kształtuje nadal. Ma wpływ na moje życie każdego dnia. Są to zdarzenia, które wywarły na mnie duży wpływ.

Trauma to nie jest zły sen, którego się po kilku dniach już nawet nie pamięta. To coś, co jeśli jest pozostawione samemu sobie to tkwi w człowieku do końca życia, chyba, że się to przepracuje (jak to określają psycholodzy). Ten wątek założony przeze mnie to właśnie jest jedna z prób  przepracowania / uporania się z moją przeszłością. Próbą uporania się z moim wstydem poprzez powiedzenie tego na forum publicznym.

Ślimaczyca napisał/a:

Siegałeś rady psychologa? Aż się wierzyć nie chce, że w szkole działy się takie rzeczy, okropne

Tak, byłem u kilku psychologów. Albo nie byli wstanie mi pomóc, albo ich poradę można streścić w zdaniu abym udzielał się towarzysko, znalazł sobie dziewczynę, w której się zakocham, a reszta potoczy się sama.

Facet79 napisał/a:

Mam sporo podobnych przeżyć jak autor. W jakimś sensie ciekawe jest spotkać kogoś z podobnymi przeżyciami.

Polecam terapię u psychologa, sam byłem na 2,5 letniej terapii.

Współczuję podobnych problemów. Jeżeli możesz, to prześlij mi na e-maila kontakt do tego psychologa. Wiem, że wielu z psychologów prowadzi również terapie przez telefon lub Skype.

Revenn napisał/a:

To co piszesz jest wręcz niewiarygodne i jeśli to nie fake no to faktycznie straszna historia. Ale twojej w tym winy trochę też jest, dlaczego nie powiedziałeś tego rodzicą czy nauczycielom? Nie ma nic gorszego niż ukrywanie tego bojąc się że po tym będzie gorzej(lepiej być konfidentem niż mieć później całe życie przez takie coś spieprzone). Jak by ktoś mnie tak prześladował to by dostał kose pod żebra i na tym by się skończyły zaczepki.

Nie, to nie fake. Nauczyciele dobrze wiedzieli o tej sytuacji. Tak jak napisałem w pierwszym poscie mieli regularne dyżury na korytarzach po to, aby nie zdarzały się właśnie takie sytuacje. Za każdym razem, gdy widzieli co się dzieje, to widziałem jak spuszczają wzrok i nerwowo zawracają. Więcej ich podczas tej przerwy nie widywałem. Natomiast rodzice nic nie wiedzieli. Nie mówiłem im, bo nie miałem w nich oparcia, a byłem przekonany (i nadal jestem), że wykorzystywaliby to przeciw mnie np.: ?Gdybyś się lepiej uczył to koledzy nie prześladowaliby cie? itp. Prawdopodobnie rozpowiadaliby to również wśród znajomych i krewnych chyba po to, aby się poradzić co z tym zrobić.

Miałem 14 lat i byłem zastraszony (zastraszenie polega na tym, że ofiara nie jest w stanie się bronić lub prosić o pomoc). Kadra pedagogiczna o wszystkim wiedziała, ale nie reagowała. Na rodzicach nie mogłem polegać.

arcylania napisał/a:

uwolniłeś się od toksycznych relacji to plus a czy te problemy zdrowotne wyniknęły z tej pracy 12 godzinnej? potrafisz robić kroki naprzód wydaje mi się że chyba nie masz w sobie jakiegoś wielkiego strachu czy się myle? jest u ciebie lęk, brak odwagi? jaki jesteś z charakteru?

Uwolniłem się od toksycznych relacji z rodzicami już na początku studiów jak miałem 20 lat. Moje problemy zdrowotne nie wynikały z pracy po 12 godzin. Jako szesnastolatek pracowałem w wakacje na budowie i wtedy uszkodziłem sobie kręgosłup ? częsta sprawa przy pracach fizycznych. Po kilku miesiącach uraz się zagoił i mogłem funkcjonować normalnie. Przez okres szkoły średniej, studiów i kilka lat po nich ten problem praktycznie nie istniał. Ta kontuzja odezwała się znowu (praktycznie bez przyczyny) kilka lat temu i to z takim nasileniem, że miałem duże problemy z chodzeniem. Czasami w ogóle nie chodziłem, a pójście do ubikacji w domu to było prawdziwe wyzwanie. Na operacje kręgosłupa czekałem kilka lat (nasza ?kochana? polska służba zdrowia). Potem rehabilitacja czyli: na nowo nauka chodzenia, siadania i wszystkich tych rzeczy, które zdrowi ludzie wykonują bez problemu na co dzień. Od nękania w podstawówce (14 lat) każdego dnia walczę ze strachem. Musiałem najpierw zrozumieć źródło tego strachu, a potem wyrobić w sobie upór i konsekwencje w przezwyciężaniu go za pomocą stawiania czoła codziennym czynnościom tj. kontakty z ludźmi na studiach, w pracy, podczas załatwiania spraw np. w urzędach itp. Dzisiaj, podczas kontaktu z ludźmi na co dzień (praca, sklepy, urzędy itp.), tego strachu już prawie nie ma i przypuszczam, że radzę sobie w tych sytuacjach lepiej niż większość osób. Ale jedno mi jeszcze pozostało do zrobienia. Chcę poprawić kontakty osobiste z kobietami. To jest jeszcze przede mną i sprawia mi dużo problemów. Odwagi chyba mam dużo w sobie, bo przez te wszystkie lata była ona konieczna żeby stawiać czoła tym lękom i je eliminować ? wiele z nich udało mi się usunąć lub przynajmniej osłabić. Jaki jestem z charakteru? Jestem osobą spokojną, pogodną, lubię żartować. Lubię również aktywność fizyczną w natężeniu rekreacyjnym, a nie wyczynowym tzn. sporty letnie i zimowe. Lubię też podróżować. Nie przepadam za ludźmi głośnymi i hałaśliwymi.

iga1980 napisał/a:

W takiej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem będzie wizyta u specjalisty - psychologa, który pomoże Ci wyjść z zaburzeń, jakie spowodowało Twoje dzieciństwo. Nie możesz ograniczać siebie tylko ze względu na przeszłość... z problemami trzeba walczyć, a nie pogrążać się w nich, bo to nie przyniesie nic dobrego. Umów się na wizytę, myślę, że dobry psycholog nauczy Cię żyć na nowo.

Nie ograniczam się ze względu na przeszłość, a ze swoimi problemami walczę (z sukcesem) od wielu lat. Ale wychodzenie z traumy trwa i niestety w takich sytuacjach wielu ludziom nie udaje się poukładać swojego życia na nowo pomimo pomocy specjalistów. Ja już większą część zrobiłem.

Tom94 napisał/a:

Sytuacja jaka działa się w szkole była wręcz tragiczna i współczuję ci i nawet trochę znam te realia ponieważ chodziłem do najgorszego gimnazjum w mieście które potem na wniosek prokuratury zlikwidowano.
Ale wracając do tematu to dlaczego dopiero teraz się obudziłeś zamiast wcześniej pójść do jakiegoś specjalisty?
Niestety ale masz słabą psychikę i taka terapia też będzie trwać i jak już wyjdziesz na swoje to nie chce cię martwić ale możesz nie być zbyt dobrym kandydatem na faceta.
Sam fakt że nie byłeś nigdy w związku odstraszy pewnie z 99% kobiet, więc albo będziesz kłamać albo będziesz musiał liczyć się z częstymi koszami.

Nie ?obudziłem się teraz?. Zacząłem walczyć z tymi problemami praktycznie zaraz po tej podstawówce. Robię to do tej pory. Nie jestem typem faceta co z maczetą gania po mieście, niszczy znaki drogowe, i wydziera się na innych tylko po to aby odreagować trudną młodość. Uważam się za silnego psychicznie. Tyle tylko, że moja siła to umiejętność zrozumienia mojego problemu, następnie codzienna praca nad sobą, a nie użalanie się i zamykanie w czterech ścianach. Dzięki za stwierdzenie, że mogę nie być dobrym kandydatem na faceta wink. Ja wiem, że mogę być dobrym kandydatem na faceta, tyle tylko, że muszę przezwyciężyć jeszcze ten jeden poważny problem i jestem przekonany, że jeżeli nie odpuszczę to mi się uda, tak jak udawało mi się z wieloma innymi lękami.

Pozdrawiam

13

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Jasne, ze mozesz byc swietnym partnerem smile. Rozumiem natomiast, ze brak doswiadczenia w relacji damsko-meskiej jest dosc krepujace w tym wieku. Humanistki czesto tez maja male dosw, bo maja same dziewczyny na roku, wiec moze rozgladaj sie za takimi. Dziewczynom nie przeszkadza starszy chlopak, wiec jakbys sie db zakrecil to znalazlbys moze nawet zupelnie "nieobyta"

14

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Bardzo wiele przeżyłeś. Pokonałeś wiele swoich potworów i pokazuję to, że jesteś bardzo wiele wart. Życzę Ci abyś spotkał kobietę, która doceni Ciebie takim jakim jesteś. Bo z tego co widzę, to jesteś bardzo ciepłym i dobrym mężczyzną. Ale dzisiaj często liczą się kasa i doświadczenie macza;/. Ehh akurat ja jestem jakaś inna i takie coś mnie odrzuca. Ale ja nie uznaje się znęcania nad słabszymi w żaden sposób i nie idę za nurtem. No, ale ja nie pasuje do dzisiejszych czasów big_smile.
Jeszcze wiele pracy przed Tobą. Są pewne terapie grupowe, które może Ci pomogą pokonać resztę lęków. Praca będzie ciężka, ale czasem lepiej zostawić swoją przeszłość. Sama na taką chodziłam, ale nie umiałam pogodzić jej ze studiami i moja trauma jest inne rodzaju.

15 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2015-06-19 22:19:16)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

@wawa78

Mam jak pisałem dużo podobnych przeżyć, także z okresu szkolnego. Można wręcz powiedzieć, ze gdy inni w wieku nastu lat nawiązywali pierwsze powazniejsze znajomości w poczyuci bezpieczenstwa to ja podobnie jak Ty uwikłany byłem w podobne lęki. Raczej cieszyłem się z dni gdy nic mi się nie stało niz czułem komfort gdy zdarzyło się coś radosnego. Był okres, że każdy dzień w szkole był dla mnie koszmarny. Bardzo dużo wagarowałem, na szczescie nie odbijało się to na wynikach.

Dlatego do dziś pewna pustka, spokój, jest dla mnie pewnym stanem komfortu. Poniewaz nie dzieje się nic złego, zwłaszcza od innych ludzi. To pewien stan docelowy ktory czesto mi wystarcza. Gdzieś głeboko codziennie rano gdy sie budze ciesze sie, że jestem bezpieczny i pewne złe rzeczy odeszły i dziś juz ich nie ma. Ten komfort jest wazniejszy od poczucia samotnosci. Jak ktos kto wiele lat był na wojnie cieszy sie, ze jest już spokój.

Mocno pomaga psychoteriapia. Nie wiem czy moge cos reklamować. Można pójśc do jakiegos psychologa nawet z NFZ i oni doradzają lepsze osrodki. Mi doradzono Centrum Terapii Dialog na Ursynowie. Byłem bardzo zadowolony. Spotkania co tydzień po godzinie.

Terapia może trwac wiele lat. Ja byłem 2,5 roku i sam ją zerwałem. Chciałem sam przemyslec pewne rzeczy. Może za jakiś czas wróce.

Terapia polega na nawiazywaniu relacji z psychologiem. Psycholog nigdy nie ocenia, nie podpowiada. Dużo z Tobą rozmawia i pozwala zobaczyc jak wazne sa pewne tematy. Tematy, ktore codziennie nami steruja a ktorych nie rozumiemy.

Często pierwszy raz od wielu lat potrafi się wrócić do pewnych scen. To jak niedkończone rozmowy które wreszice mozna dokonczyc. Samo z siebie w toku rozmowy ustawia sie psychologa w roznych rolach np. tych ktorzy robili Ci krzywde. Wraca sie pamiecią do tych scen.

Terapia uzmysławia też w jak duzym stopniu jest sie mieszaniną pewnych postaw z którymi sie zetknęło. Inaczej nazywajac ma sie w sobie wiele innych twarzy które odpowiadają ważnym w zyciu okresom. Gdy sie z kims rozmawia, wchodzi w relacje to te inne twarze tez sie zaczynaja odzywac. Na codzien nieswiadomie a u psychologa mozna je dojrzec. Np. poznajesz dziewczyne ktora Ci sie podoba. Jakas czesc Ciebie ma ochote na zwiazek. Ale inna Twoja czesc, wyobrazmy ja sobie jako np. 10 letniego chlopca zaczyna mowic "halo halo, stop. Przeciez ja tez jestem ważny a bylem bardzo krzywdzony. Jaką ja mam miec pewność, że pewne rzeczy sie nie powtórzą? Najpierw wyjasnimy pewne rzeczy z przeszłości i dopiero nie bede sie odzywac". I wlasnie takie glosy, opinie, zatruwają zycie, Inną tego rodzaju twarza są np. odczucia lojalności według pewnych postaw rodziców. Bywa, że gdy rodzicie byli w czyms nieszczesliwi to dziecko chce nadal dzwigac ich ciezar. I dopiero u psychologa mozna porozmawiac z tą cześcią siebie i rozwiać jej wątpliwości.

Wiele z tego co napisałeś potwierdza ten mechanizm. Piszesz z jednej strony, że wybaczyłes i nie masz za złe. Bo rozumiesz. Zapewniam Cie, że to nie prawda. Ta oficjalna czesc Ciebie, intelektualna, chce tam myslec. Ale w srodku jest mały chłopiec który nadal krzyczy "dlaczego". Ta 2 stona odzywa sie albo burząc relacje albo wywołując choroby. Ty nie przezwyciezyłes. Ty ukoiłeś i uciszyłeś. Gdy u psychologa przypomnisz sobie te emocje, poczucujesz emocje tak mocne, że byłbys gotów zabic prześladowców - wtedy dopiero naprawde nawiażesz relacje z tą cześcią siebie i bedziesz mógł podjac z nia dialog. Te rzeczy nie giną. Wychodzą w sferze której mogą. Ten chlopiec z tamtymi przezyciami ciagle chce Ci pokazac "ja też jestem wazny, bo to co przezywalem bylo wazne, ciagle czuje sie nieukojony".

I to nie jest tak, że tylko bardzo zle przezycia powoduja isnienie takich twarzy w kazdym. Mysle, ze kazdy ma schowane te lub inne emocje z przeszlosci. Kwestia skali, na ile byly przykre. Czesto dopiero gdy ludzie sie z kims wiązą to te inne czesci z nas widza droge ujscia i tak jakby ludzie poznaja sie na nowo. Wiaża sie ze sobą ich dziecinstwa i badaja na ile tu też są dopasowane.

I teraz najwazniejsze : Terapia pomogła mi wykrywac ten moment, kiedy reagujac na jakaś sytuacje nie widze rzeczywistosci lecz jakas czesc mnie chce przy tej okazji wyrzycic emocje z przeszlosci. Gdy np. ktos mnie irytuje to coraz lepiej widze na ile to naprawde jego zachowanie a na ile przypomina mi kogos z przeszlosci na kim wówczas nie umiałem sie odegrac itp.

Ale kazdy musi odkryc sam co ma w srodku. Tak więc polecam terapie.

Ktos spyta czy naprawde terapia pomaga skoro bylem a nadal mam pewne problemy. Otóz terapia powinna trwać wiele lat. Niemal tyle, ile trwały złe przezycia i ile w ciszy byly trzymane. Czytalem, ze nierzadkie sa terapie ponad 5 lat. Poza tym i tak jestem bardziej otwarty na innych niz kiedys.

16

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:

Nie ?obudziłem się teraz?. Zacząłem walczyć z tymi problemami praktycznie zaraz po tej podstawówce. Robię to do tej pory. Nie jestem typem faceta co z maczetą gania po mieście, niszczy znaki drogowe, i wydziera się na innych tylko po to aby odreagować trudną młodość. Uważam się za silnego psychicznie. Tyle tylko, że moja siła to umiejętność zrozumienia mojego problemu, następnie codzienna praca nad sobą, a nie użalanie się i zamykanie w czterech ścianach. Dzięki za stwierdzenie, że mogę nie być dobrym kandydatem na faceta smile. Ja wiem, że mogę być dobrym kandydatem na faceta, tyle tylko, że muszę przezwyciężyć jeszcze ten jeden poważny problem i jestem przekonany, że jeżeli nie odpuszczę to mi się uda, tak jak udawało mi się z wieloma innymi lękami.

Ale to chyba za bardzo się nie starałeś skoro to trwa aż do teraz, musisz w 100% poświęcić się terapii, innej opcji nie ma.
Co do reszty to ja tylko stwierdziłem to jak możesz być odbierany przez kobiety a domyślam się że raczej mówiłbyś prawdę na temat swojej przeszłości a fakt że do tej pory nie byłeś w związku sprawi że zdecydowana większość ucieknie w podskokach.

17 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-06-20 07:15:31)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Tom94 napisał/a:

Ale to chyba za bardzo się nie starałeś skoro to trwa aż do teraz, musisz w 100% poświęcić się terapii, innej opcji nie ma.

Skąd wiesz, że nie poświęcałem się w 100%? Natomiast trwa to tyle ponieważ tak to już wygląda z traumami, zwłaszcza z okresu dzieciństwa / wczesnego okresu dojrzewania. Okres dojrzewania to bardzo trudny czas dla młodych ludzi. Dużo pytań o własną atrakcyjność, wątpliwości i kompleksów. Ja przez ten okres szedłem z ogromnym balastem złych doświadczeń ze szkoły i domu i dlatego to tyle trwa i jest tak głęboko zakorzenione u mnie i trudne do przezwyciężenia.

Tom94 napisał/a:

Co do reszty to ja tylko stwierdziłem to jak możesz być odbierany przez kobiety a domyślam się że raczej mówiłbyś prawdę na temat swojej przeszłości a fakt że do tej pory nie byłeś w związku sprawi że zdecydowana większość ucieknie w podskokach.

I dlatego, chociaż uważam, że szczerość w związku jest ważna to nie należy z nią i z otwartością przesadzić (zwłaszcza na początku znajomości), bo można łatwo w ten sposób spłoszyć kobietę.

Facet79 napisał/a:

Terapia polega na nawiazywaniu relacji z psychologiem. Psycholog nigdy nie ocenia, nie podpowiada. Dużo z Tobą rozmawia i pozwala zobaczyc jak wazne sa pewne tematy. Tematy, ktore codziennie nami steruja a ktorych nie rozumiemy.

Często pierwszy raz od wielu lat potrafi się wrócić do pewnych scen. To jak niedkończone rozmowy które wreszice mozna dokonczyc. Samo z siebie w toku rozmowy ustawia sie psychologa w roznych rolach np. tych ktorzy robili Ci krzywde. Wraca sie pamiecią do tych scen.

Na wstępie dzięki za wyczerpujący i przemyślany wpis.

Miałem proponowane uczestnictwo w grupach terapeutycznych z osobami o podobnych problemach. Odgrywało się na nich stresujące sytuacje. Jednak z powodu braku czasu (praca) nie mogłem w nich uczestniczyć, więc musiałem te sytuacje przepracować sam w codziennym życiu. To znaczy, gdy byłem uczestnikiem podobnej sytuacji, co wtedy w szkole to musiałem w odpowiedni sposób zareagować - w odpowiedni sposób "postawić się" agresorom. Co też robiłem. Skutek był taki, że w dużej mierze ten strach się zmniejszył do poziomu akceptowalnego i umożliwiającego normalne funkcjonowanie. W ten sam sposób musiałem sobie radzić ze wszystkimi pozostałymi lękami - poprzez odpowiednią konfrontację, a nie unikanie jej. Co też robiłem z pozytywnym rezultatem. Ostatnim dużym problemem dla mnie są sytuacje z pogłębianiem relacji damsko męskich. Co też muszę zrobić w podobny sposób, ale łatwo jest powiedzieć a trudniej zrobić.

Facet79 napisał/a:

Terapia uzmysławia też w jak duzym stopniu jest sie mieszaniną pewnych postaw z którymi sie zetknęło. Inaczej nazywajac ma sie w sobie wiele innych twarzy które odpowiadają ważnym w zyciu okresom. Gdy sie z kims rozmawia, wchodzi w relacje to te inne twarze tez sie zaczynaja odzywac. Na codzien nieswiadomie a u psychologa mozna je dojrzec. Np. poznajesz dziewczyne ktora Ci sie podoba. Jakas czesc Ciebie ma ochote na zwiazek. Ale inna Twoja czesc, wyobrazmy ja sobie jako np. 10 letniego chlopca zaczyna mowic "halo halo, stop. Przeciez ja tez jestem ważny a bylem bardzo krzywdzony. Jaką ja mam miec pewność, że pewne rzeczy sie nie powtórzą? Najpierw wyjasnimy pewne rzeczy z przeszłości i dopiero nie bede sie odzywac". I wlasnie takie glosy, opinie, zatruwają zycie, Inną tego rodzaju twarza są np. odczucia lojalności według pewnych postaw rodziców. Bywa, że gdy rodzicie byli w czyms nieszczesliwi to dziecko chce nadal dzwigac ich ciezar. I dopiero u psychologa mozna porozmawiac z tą cześcią siebie i rozwiać jej wątpliwości.

Prawdą jest, że aby stworzyć udany związek trzeba najpierw zrobić "porządek" z samym sobą i ze wszystkimi swoimi urazami, żalami i traumami. Prawdą jest też to, że w sprzyjających okolicznościach można to robić będąc już w związku. Ja tego swojego "chłopca", który się nad sobą użalał i żywił urazę do ludzi, którzy mnie skrzywdzili, już przepracowałem. Ze wszystkimi swoimi oprawcami z okresu szkoły spotkałem się w okresie studenckim przynajmniej raz. Nie wywołały u mnie już większego skoku ciśnienia. Z jednym z nich chodziłem nawet na siłownie i było ok. Teraz, gdy spotykam się z sytuacjami, które spowodowały u mnie traumę ignoruję je lub unikam ich. Jeżeli tego nie mogę zrobić to upominam się o swoje prawa.

Odczucia lojalności według "pewnych postaw rodziców" również już pozostawiłem za sobą. Ich problemy, kompleksy, frustracje, które starali się "przelewać" na mnie już mnie nie dotyczą. To są ich problemy, a nie moje i ja na nie nie mam wpływu.

Facet79 napisał/a:

Wiele z tego co napisałeś potwierdza ten mechanizm. Piszesz z jednej strony, że wybaczyłes i nie masz za złe. Bo rozumiesz. Zapewniam Cie, że to nie prawda. Ta oficjalna czesc Ciebie, intelektualna, chce tam myslec. Ale w srodku jest mały chłopiec który nadal krzyczy "dlaczego". Ta 2 stona odzywa sie albo burząc relacje albo wywołując choroby. Ty nie przezwyciezyłes. Ty ukoiłeś i uciszyłeś. Gdy u psychologa przypomnisz sobie te emocje, poczucujesz emocje tak mocne, że byłbys gotów zabic prześladowców - wtedy dopiero naprawde nawiażesz relacje z tą cześcią siebie i bedziesz mógł podjac z nia dialog. Te rzeczy nie giną. Wychodzą w sferze której mogą. Ten chlopiec z tamtymi przezyciami ciagle chce Ci pokazac "ja też jestem wazny, bo to co przezywalem bylo wazne, ciagle czuje sie nieukojony".

Masz rację. Takie urazy zazwyczaj przepracowuje się na specjalnej terapii. Ja jednak przepracowałem to nie na terapii u psychologa, a podczas sytuacji z codziennego życia (brak czasu na terapię). Było to pewnie bardziej stresujące, bo zagrożenie było realne, ale przez to i efekt terapeutyczny pewnie silniejszy.

Facet79 napisał/a:

I to nie jest tak, że tylko bardzo zle przezycia powoduja isnienie takich twarzy w kazdym. Mysle, ze kazdy ma schowane te lub inne emocje z przeszlosci. Kwestia skali, na ile byly przykre. Czesto dopiero gdy ludzie sie z kims wiązą to te inne czesci z nas widza droge ujscia i tak jakby ludzie poznaja sie na nowo. Wiaża sie ze sobą ich dziecinstwa i badaja na ile tu też są dopasowane.

Z tym również się zgodzę, że to tylko kwestia skali. Trauma to ta skala, która rzutuje na całe życie w sposób bardzo wyraźny i sama nie mija. Trzeba sobie z nią poradzić w sposób specjalistyczny, bo niszczy naturalne mechanizmy obronne u człowieka, które same nie są w stanie się odbudować w przeciwieństwie do drobnych urazów i krzywd.

Podsumowując
W moim przypadku do przepracowania pozostały jeszcze relacje damsko męskie. Brak praktyki w moim wieku powoduje u mnie ogromne poczucie wstydu, które blokuje mnie. Wiem również, że nawet te osoby, u których brak mojej praktyki "erotycznej" wywołuje uśmiech na twarzy i drwiny to po zapoznaniu się z moją historią są w stanie zrozumieć moje braki. Problem w tym, że przecież nie będę opowiadał swojej historii (na początku znajomości) każdej kobiecie licząc na jej wyrozumiałość. To można powiedzieć dopiero po jakimś czasie, gdy jest już jakieś zaufanie w związku. Wcześniej są pierwsze spotkania, a na tych wcześniejszych spotkaniach pocałunki lub nawet głębsza intymność. W moim wieku nie chodzi się na randki przez kilka miesięcy by się zacząć całować smile. Wiem to, bo chodzę na randki i kobiety wyraźnie dają do zrozumienia, że chcą przynajmniej pocałunku. Ja zachowuję się jak dupa wołowa i się wycofuję sad. I to mnie tak dołuje.

18 Ostatnio edytowany przez LunaPARK (2015-06-20 17:12:17)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Co do reszty to ja tylko stwierdziłem to jak możesz być odbierany przez kobiety a domyślam się że raczej mówiłbyś prawdę na temat swojej przeszłości a fakt że do tej pory nie byłeś w związku sprawi że zdecydowana większość ucieknie w podskokach.

I dlatego, chociaż uważam, że szczerość w związku jest ważna to nie należy z nią i z otwartością przesadzić (zwłaszcza na początku znajomości), bo można łatwo w ten sposób spłoszyć kobietę.

Tylko też nie zwlekać z poinformowaniem nie wiadomo ile. "Świeżak" czasem nie potrafi wyczuć kobiety jak "obyty". To naturalne. Kobieta widząc żeby mężczyzna nie robi czegoś oczywistego w stylu unikanie całusa czy coś, zaczyna zastanawiać się czy mężczyznę pociąga.

Brak doświadczenia jest lepszy od braku zainteresowania big_smile

19

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:

W moim przypadku do przepracowania pozostały jeszcze relacje damsko męskie. Brak praktyki w moim wieku powoduje u mnie ogromne poczucie wstydu, które blokuje mnie. Wiem również, że nawet te osoby, u których brak mojej praktyki "erotycznej" wywołuje uśmiech na twarzy i drwiny to po zapoznaniu się z moją historią są w stanie zrozumieć moje braki. Problem w tym, że przecież nie będę opowiadał swojej historii (na początku znajomości) każdej kobiecie licząc na jej wyrozumiałość. To można powiedzieć dopiero po jakimś czasie, gdy jest już jakieś zaufanie w związku. Wcześniej są pierwsze spotkania, a na tych wcześniejszych spotkaniach pocałunki lub nawet głębsza intymność. W moim wieku nie chodzi się na randki przez kilka miesięcy by się zacząć całować smile. Wiem to, bo chodzę na randki i kobiety wyraźnie dają do zrozumienia, że chcą przynajmniej pocałunku. Ja zachowuję się jak dupa wołowa i się wycofuję sad. I to mnie tak dołuje.

Wydaje mi się, że w Twoim przypadku lepszą ścieżką niż randkowanie i pasowanie po kilku spotkaniach, bo kobieta chce buzi, byłoby zaczynanie od przyjaźni i budowania zaufania, a potem przechodzenie z "friend" do "romantic zone". Natomiast, na ile jest to realne, musisz sam ocenić.

20 Ostatnio edytowany przez Revenn (2015-06-20 20:12:12)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Z jednym się zgodzę z autorem. Nie mówić o swojej przeszłości i doświadczeniach. Nigdy tego nie rób bo możesz faktycznie taką kobietę spłoszyć i nawet nie będziesz miał najmniejszej okazji się sprawdzić. Denerwuje mnie to że dużo kobiet pyta o takie rzeczy, ale w drugą stronę nie można.

Ale z tymi pocałunkami to faktycznie trochę przeginasz, jaka to sztuka pocałować kogoś czy to w usta czy policzek? Nie mów mi że się wstydzisz i robisz czerwony jak burak, bo jeżeli tak to faktycznie musisz nad tym popracować.

21

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Revenn napisał/a:

Z jednym się zgodzę z autorem. Nie mówić o swojej przeszłości i doświadczeniach. Nigdy tego nie rób bo możesz faktycznie taką kobietę spłoszyć i nawet nie będziesz miał najmniejszej okazji się sprawdzić.

Nie wiem czy piszesz o doświadczeniach związkowych czy tych z dzieciństwa. Jeśli o tych z dzieciństwa to zgadzam się. Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to nie. Kobieta wiedząc, że ma niedoświadczonego partnera, bierze część inicjatywy na siebie, pomaga mu. Nie mówię, że ma mówić o seksie, itd, ale ogółem uprzedzić, że nie był ostatnio "w obiegu".

Dla zobrazowania:
Wariant I
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z niewyraźną miną zaczyna nieudolnie się żegnać bez kontaktu fizycznego. Ja szybko zmieniam minę z "całuśnej" na "miłą" i żegnam się bez kontaktu fizycznego. Przemyślenia autora: "Kurczę, zmarnowałem okazję". Przemyślenia moje: "Hmmm... Pewnie tylko zdawało mi się, że iskrzyło. Widać, że koleś się migał od całowania, więc randka nie spodobała mu się tak jak mi".

Wariant II
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Na początku mi mówi ze śmiechem, że już kilku lat nie był na randce, ale moja osoba go tak zauroczyła, że nie mógł się powstrzymać. Jestem ciekawa czemu aż tyle czasu nie randkował? Słyszę w odpowiedzi, że pochłonęła go praca (nad sobą w domyśle). Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z uśmiechem mówi mi, że już tak dawno nie randkował, a tu mu się trafiła taka fajna dziewczyna, że aż zaczął się stresować czy pamięta jak się całuje. Ja o ile jestem zainteresowana, ośmielam go, przysuwam się, cokolwiek. Całujemy się. Nasze przemyślenia: "Ale fajna randka".

Revenn napisał/a:

Denerwuje mnie to że dużo kobiet pyta o takie rzeczy, ale w drugą stronę nie można.

Zazwyczaj mężczyźni po odpowiedzi na takie pytanie dodają "A jak u Cb?"/"A Ty ilu miałaś chłopaków?" czy o co Cię tam zapytała.



Ogółem jeśli masz problem z kontaktem fizycznym to polecam Ci położenie ręce na talii dziewczyny, kiedy idziesz za nią. To jest bardzo cwany, a łatwy zabieg, idealny dla żółtodziobów. Prawda jest taka, że nikt nie dotyka dziewczyny w tym miejscu poza mężczyzną, z którym się umawia, z drugiej strony nie jest to miejsce, za którego złapanie, możesz dostać w twarz. W stylu weszliście do kawiarni (Ty przepuściłeś w drzwiach, więc ona jest z przodu), widzisz wolny stolik, kładziesz ręce dziewczynie na talii i delikatnie "popychasz" (nie mam teraz pomysłu jak zastąpić to słowo) ją w tym kierunku, idąc za nią. W zależności czy będzie iść wolno czy przyśpieszy, trzymasz albo puszczasz ręce. Męski, zdecydowany, sensualny dotyk. Same plusy. Nie widzi Twojej miny niepokoju. Ty nie widzisz ewentualnego jej zaskoczenia. To jest taka pozycja, że ciężko się z niej wyrwać nie wychodząc na "dzikuskę". Nie można zarzucić chłopakowi, że zachował się niestosowanie, z drugiej strony zachował się jak mężczyzna, a nie kolega. Podświadomie dziewczyna zaczyna Ci ufać i czuć się bezpiecznie. Tylko jak za nią idziesz, nie możesz dotykać niczym jej tyłka. Możesz ewentualnie coś jej szepnąć po drodze do ucha. Bardzo zmysłowe, a przy tym można wyczuć perfumy. A my uwielbiamy męskie pachnidła big_smile

Co do seksu to ja bym Ci radziła raz czy dwa umówić się na jakiś seksczatach i pójść sprawdzić jak działa Twój sprzęt we współpracy z kobietą. Żeby Cię potem strach przed porażką nie sparaliżował, gdy będziesz już z tą potencjalnie "związkową". A skoro "morale" spadły, to na Twoim miejscu bym popróbowała.

22 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-06-21 04:26:13)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
LunaPARK napisał/a:

Kobieta widząc żeby mężczyzna nie robi czegoś oczywistego w stylu unikanie całusa czy coś, zaczyna zastanawiać się czy mężczyznę pociąga.

Tak, wiem o tym. I dlatego, jeżeli najdalej na trzeciej randce mężczyzna nie pocałuje kobiety, to ta zazwyczaj rezygnuje z dalszych spotkań.

LunaPARK napisał/a:

Brak doświadczenia jest lepszy od braku zainteresowania

Pewnie tak ... smile

Cleopatra napisał/a:

Wydaje mi się, że w Twoim przypadku lepszą ścieżką niż randkowanie i pasowanie po kilku spotkaniach, bo kobieta chce buzi, byłoby zaczynanie od przyjaźni i budowania zaufania, a potem przechodzenie z "friend" do "romantic zone".

Budowanie przyjaźni i zaufania zaczyna się dzisiaj od pocałunku na najdalej trzeciej randce. To strefa "friend", a "romantic zone" to coś znacznie więcej i to już nieraz w wieku 15-20 lat.

Cleopatra napisał/a:

Natomiast, na ile jest to realne, musisz sam ocenić.

Mało realne, ale wyjątki się zdarzają. Trzeba być optymistą smile...   chyba

LunaPARK napisał/a:

Kobieta wiedząc, że ma niedoświadczonego partnera, bierze część inicjatywy na siebie, pomaga mu.

smile Obawiam się, że to tak nie działa smile, chociaż takie zdanie o sobie ma wiele kobiet podczas takich dyskusji jak ta, to jednak, gdy te same panie są w takiej sytuacji to się wycofują i można awansować jedynie na stanowisko geja przyjaciela. Być może Ty jesteś wyjątkiem.

LunaPARK napisał/a:

Nie mówię, że ma mówić o seksie, itd, ale ogółem uprzedzić, że nie był ostatnio "w obiegu".

Kobieta może powiedzieć np, że ostatni związek zakończyła dawno temu. Ale jeżeli mężczyzna mówi to co Ty przytoczyłaś to brzmi to jak skomlenie i tak jest odbierane przez kobiety.

LunaPARK napisał/a:

Dla zobrazowania:
Wariant I
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z niewyraźną miną zaczyna nieudolnie się żegnać bez kontaktu fizycznego. Ja szybko zmieniam minę z "całuśnej" na "miłą" i żegnam się bez kontaktu fizycznego. Przemyślenia autora: "Kurczę, zmarnowałem okazję". Przemyślenia moje: "Hmmm... Pewnie tylko zdawało mi się, że iskrzyło. Widać, że koleś się migał od całowania, więc randka nie spodobała mu się tak jak mi".

Wariant II
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Na początku mi mówi ze śmiechem, że już kilku lat nie był na randce, ale moja osoba go tak zauroczyła, że nie mógł się powstrzymać. Jestem ciekawa czemu aż tyle czasu nie randkował? Słyszę w odpowiedzi, że pochłonęła go praca (nad sobą w domyśle). Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z uśmiechem mówi mi, że już tak dawno nie randkował, a tu mu się trafiła taka fajna dziewczyna, że aż zaczął się stresować czy pamięta jak się całuje. Ja o ile jestem zainteresowana, ośmielam go, przysuwam się, cokolwiek. Całujemy się. Nasze przemyślenia: "Ale fajna randka".

Dzięki za wymyślenie dwóch hipotetycznych sytuacji. Mój problem nie polega jednak na nieumiejętności wymyślenia podobnego scenariusza, ale na wdrożeniu go w życie.

LunaPARK napisał/a:

Ogółem jeśli masz problem z kontaktem fizycznym to polecam Ci położenie ręce na talii dziewczyny, kiedy idziesz za nią. To jest bardzo cwany, a łatwy zabieg, idealny dla żółtodziobów. Prawda jest taka, że nikt nie dotyka dziewczyny w tym miejscu poza mężczyzną, z którym się umawia, z drugiej strony nie jest to miejsce, za którego złapanie, możesz dostać w twarz. W stylu weszliście do kawiarni (Ty przepuściłeś w drzwiach, więc ona jest z przodu), widzisz wolny stolik, kładziesz ręce dziewczynie na talii i delikatnie "popychasz" (nie mam teraz pomysłu jak zastąpić to słowo) ją w tym kierunku, idąc za nią. W zależności czy będzie iść wolno czy przyśpieszy, trzymasz albo puszczasz ręce. Męski, zdecydowany, sensualny dotyk. Same plusy. Nie widzi Twojej miny niepokoju. Ty nie widzisz ewentualnego jej zaskoczenia. To jest taka pozycja, że ciężko się z niej wyrwać nie wychodząc na "dzikuskę". Nie można zarzucić chłopakowi, że zachował się niestosowanie, z drugiej strony zachował się jak mężczyzna, a nie kolega. Podświadomie dziewczyna zaczyna Ci ufać i czuć się bezpiecznie. Tylko jak za nią idziesz, nie możesz dotykać niczym jej tyłka. Możesz ewentualnie coś jej szepnąć po drodze do ucha. Bardzo zmysłowe, a przy tym można wyczuć perfumy. A my uwielbiamy męskie pachnidła big_smile

To też już nieraz robiłem. Ja jednak mam jakąś cholera blokadę przed frontową "konfrontacją" - pocałunkiem.

LunaPARK napisał/a:

Co do seksu to ja bym Ci radziła raz czy dwa umówić się na jakiś seksczatach i pójść sprawdzić jak działa Twój sprzęt we współpracy z kobietą. Żeby Cię potem strach przed porażką nie sparaliżował, gdy będziesz już z tą potencjalnie "związkową". A skoro "morale" spadły, to na Twoim miejscu bym popróbowała.

Może się sprawdzić, ale obawiam się, że problem pozostanie ten sam. Postaram się to sprawdzić, chociaż zawsze uważałem, że na takich seksczatach ogłaszają się tylko agencje towarzyskie i faceci, którzy robią sobie jaja podszywając się pod kobiety.

Revenn napisał/a:

Ale z tymi pocałunkami to faktycznie trochę przeginasz, jaka to sztuka pocałować kogoś czy to w usta czy policzek? Nie mów mi że się wstydzisz i robisz czerwony jak burak, bo jeżeli tak to faktycznie musisz nad tym popracować.

Z przyjacielskim pocałunkiem w policzek nie mam problemu. Robiłem to wiele razy. W usta to problem. Tak wiem, że muszę nad tym popracować smile.

LunaPARK napisał/a:

Zazwyczaj mężczyźni po odpowiedzi na takie pytanie dodają "A jak u Cb?"/"A Ty ilu miałaś chłopaków?" czy o co Cię tam zapytała.

Dla mnie pytania typu: "W ilu związkach byłeś?, "Jak długo trwały?", "Jakim samochodem jeździsz?" są do zaakceptowania ale tylko wtedy, gdy rozmowa trwa dłuższy czas i widać, że jesteśmy do siebie pozytywnie nastawieni. Jeżeli te pytania są zadawane jako pierwsze lub jedne z pierwszych, to dla nas (facetów) brzmią mniej więcej tak jakbyśmy my pytali się was "Czy lubicie seks oralny." Dlatego uważam, że Revenn ma dużo racji.

Nie obraź się, ale pomiędzy tym co mówią kobiety podczas takich rozmów, a tym co robią podczas takich sytuacji jest duża różnica - bardzo duża. I wiem to z własnego doświadczenia, bo chociaż mam ogromny problem z przeskoczeniem granicy pocałunku, to wszystko co jest przed tym przerabiałem wielokrotnie. Ale może powinni się wypowiedzieć jacyś panowie z dużo większym doświadczeniem jak ja.

Dzięki za zaangażowanie i bardziej obszerną odpowiedź. Dla mnie ten wątek, który założyłem jest kolejną próbą z uporaniem się z ogromnym wstydem, który mnie blokuje. Dla wielu forumowiczów może być zabawne big_smile lub nawet żałosne, że "stary dziadek" pyta dwudziestolatkę (i innych forumowiczów) o to, co powinien mieć już za sobą każdy piętnastolatek big_smile. No ale trudno.

23

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Dobra, mówię na swoim przykładzie. Mam dość dominujący, pewny siebie charakter, więc mogę odwalić całą męską robotę na randce. Żeby nie być gołosłowną, mogę powiedzieć, że raz sama pocałowałam chłopaka. Był tak bardzo nieśmiały, że aż uroczy. Rumienił się przy najmniejszym komplemencie. Hahaha, poczułam się wtedy jak "łowca", nie "zwierzyna" big_smile. Choć ja w ogóle lubię czuć władzę albo respektować cudzą. Byle jasne reguły gry, kto rządzi a kto jest pasywny. Tyle, że nigdy bym nie zaryzykowała. Jeśli podejmuję jakieś kroki, to wiem (nie zdaje mi sie), że druga strona jest zainteresowana.
Poza tym jak jestem zainteresowana mężczyzną i widzę, że ma z czymś kłopot to staram się mu pomóc. Tylko muszę to wiedzieć lub widzieć. Bo niby skąd ja mam wiedzieć, że mój randkowicz, mimo że jest pewnym siebie rozmówcą, jest w gruncie rzeczy nieśmiałym i niedoświadczonym zalotnikiem?

Jeśli chodzi o te pytania to ja bym się nie dziwiła. Wolałabym wiedzieć czy biorę rozwodnika, wdowca, żonatego czy kawalera. W moim wieku tego problemu nie ma, ale w Waszym trzeba się zorientować. Nie mówię, że zadaję takie pytania na pierwszej randce, ale lubię mieć chociaż jakiś zarys sytuacji. Co do pytania o seks to jest głupie. Jak przejdziesz jakiś etap to sam się dowiesz. Po co więc pytać? Chyba nie po to, żeby się dowiedzieć czy ten etap warto przechodzić big_smile

24

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:
Cleopatra napisał/a:

Wydaje mi się, że w Twoim przypadku lepszą ścieżką niż randkowanie i pasowanie po kilku spotkaniach, bo kobieta chce buzi, byłoby zaczynanie od przyjaźni i budowania zaufania, a potem przechodzenie z "friend" do "romantic zone".

Budowanie przyjaźni i zaufania zaczyna się dzisiaj od pocałunku na najdalej trzeciej randce. To strefa "friend", a "romantic zone" to coś znacznie więcej i to już nieraz w wieku 15-20 lat.

Cóż nie taką przyjaźń miałam na myśli... Są związki, które zaczęły się od kumpelstwa a nie od randkowania, ale tego chyba nie można sobie zaplanować, takie scenariusze pisze być może tylko życie?

25

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
LunaPARK napisał/a:

Jeśli chodzi o te pytania to ja bym się nie dziwiła. Wolałabym wiedzieć czy biorę rozwodnika, wdowca, żonatego czy kawalera. W moim wieku tego problemu nie ma, ale w Waszym trzeba się zorientować. Nie mówię, że zadaję takie pytania na pierwszej randce, ale lubię mieć chociaż jakiś zarys sytuacji.

Dla mnie takie i dużo bardziej osobiste pytania są normalne i mi nie przeszkadzają, tylko pod warunkiem, że są zadawane w odpowiednim czasie. Jeżeli są zadawane tak z grubej rury od razu to uważam, że nie jest to emancypacja, czy pewność siebie, ale zwykłe chamstwo. Myślę, że Ty również to tak samo odbierasz.

LunaPARK napisał/a:

Co do pytania o seks to jest głupie.:D

??? Nie wiem o co Ci chodzi.

Cleopatra napisał/a:

Cóż nie taką przyjaźń miałam na myśli... Są związki, które zaczęły się od kumpelstwa a nie od randkowania, ale tego chyba nie można sobie zaplanować, takie scenariusze pisze być może tylko życie?

Zgadzam się, tylko na "kumplowanie" trzeba mieć czas i widzieć się regularnie np na uczelni, w pracy czy w jakimś klubie sportowym. Jeżeli tego nie ma, to trzeba działać znacznie szybciej.

26 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2015-06-21 14:45:43)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Witam Cię:)

Wawa78, czytam Twój wątek od początku i teraz postanowiłam się przyłączyć.

Tak się zastanawiam, czego Ty oczekujesz pisząc na forum?

Aha i bardzo Ci współczuję przeszłości.

27 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-06-21 15:13:50)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Krejzolka82 napisał/a:

Witam Cię:)

Wawa78, czytam Twój wątek od początku i teraz postanowiłam się przyłączyć.

Tak się zastanawiam, czego Ty oczekujesz pisząc na forum?

Aha i bardzo Ci współczuję przeszłości.

Ja Ciebie również witam smile.
1. Przezwyciężyć wstyd, który mnie blokuje. Ten mój wątek traktuje jako kolejne ćwiczenie w otwieraniu się i mówieniu co dla mnie było i jest trudne. Chcę go trochę okiełznać i obniżyć.
2. Chcę usłyszeć opinie innych osób na swój temat, bo chociaż mam już wyrobione zdanie o tym co się stało w moim życiu i jak to naprawiać, to może się mylę w jakimś punkcie. Opinie innych mogą coś dla mnie wnieść nowego, czego do tej pory nie zauważałem.
3. Ten wątek to dla mnie jakaś forma terapii grupowej - podobnej do tej w gabinecie psychologa.
4. Nie oczekuje litości czy użalania się nade mną. Urazy i żale miałem przepracowane "już" w wieku około 18 lat. Nie jest to również potrzeba narcystycznego "bycia w centrum uwagi".
Dzięki za współczucie.

28

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Witam Cię:)

Wawa78, czytam Twój wątek od początku i teraz postanowiłam się przyłączyć.

Tak się zastanawiam, czego Ty oczekujesz pisząc na forum?

Aha i bardzo Ci współczuję przeszłości.

Ja ciebie również witam smile.
1. Przezwyciężyć wstyd, który mnie blokuje. Ten mój wątek traktuje jako kolejne ćwiczenie w otwieraniu się i mówieniu co dla mnie było i jest trudne. Chcę go trochę okiełznać i obniżyć.
2. Chcę usłyszeć opinie innych osób na swój temat, bo chociaż mam już wyrobione zdanie o tym co się stało w moim życiu i jak to naprawiać, to może się mylę w jakimś punkcie. Opinie innych mogą coś dla mnie wnieść nowego, czego do tej pory nie zauważałem.
3. Ten wątek to dla mnie jakaś forma terapii grupowej - podobnej do tej w gabinecie psychologa.
4. Nie oczekuje litości czy użalania się nade mną. Urazy i żale miałem przepracowane "już" w wieku około 18 lat. Nie jest to również potrzeba narcystycznego "bycia w centrum uwagi".
Dzięki za współczucie.

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Mam nadzieję, że nie odebrałeś negatywnie mojego pytania.
Zadałam Ci to pytanie, ponieważ wolę mieć "jasną sytuację", gdyż Twój wątek jest złożony a przede wszystkim bardzo smutny i jakby nie było traumatyczny.

Mam nadzieję, że  forum choć trochę pomoże Ci zrozumieć to wszystko i da Ci odpowiedzi na Twoje pytania!:)

29

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Krejzolka82 napisał/a:

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Mam nadzieję, że nie odebrałeś negatywnie mojego pytania.
Zadałam Ci to pytanie, ponieważ wolę mieć "jasną sytuację", gdyż Twój wątek jest złożony a przede wszystkim bardzo smutny i jakby nie było traumatyczny.

Mam nadzieję, że  forum choć trochę pomoże Ci zrozumieć to wszystko i da Ci odpowiedzi na Twoje pytania! smile

Nie odebrałem Twojego pytania negatywnie. Nie lubię "lania wody" i dlatego wyszczególniłem moje motywacje w punktach smile. Lubię konkret przedstawiony jasno i czytelnie - to chyba też jest skrzywienie zawodowe smile.
Pozdrawiam

30 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2015-06-21 15:59:01)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
Mam nadzieję, że nie odebrałeś negatywnie mojego pytania.
Zadałam Ci to pytanie, ponieważ wolę mieć "jasną sytuację", gdyż Twój wątek jest złożony a przede wszystkim bardzo smutny i jakby nie było traumatyczny.

Mam nadzieję, że  forum choć trochę pomoże Ci zrozumieć to wszystko i da Ci odpowiedzi na Twoje pytania! smile

Nie odebrałem Twojego pytania negatywnie. Nie lubię "lania wody" i dlatego wyszczególniłem moje motywacje w punktach smile. Lubię konkret przedstawiony jasno i czytelnie - to chyba też jest skrzywienie zawodowe smile.
Pozdrawiam

smile
Super, bo ja też pomyślałam o "laniu wody" i dlatego zapytałam, żeby mieć pewność.


Zanim "wypowiem" się w kwestiach, które Cię interesują jeszcze sobie poczytam Twój wątek, może ktoś mądrzejszy ode mnie Ci coś mądrego napisze, może Ty coś jeszcze dopiszesz, ponieważ ja przyznam szczerze nie mam "bladego pojęcia" co mogłabym Ci w tym momencie napisać.

Aha, oczywiście może mi ktoś zarzucić, że jak nie mam nic do napisania to po cholerę pisze i może mieć rację, tylko, że są na forum takie wątki które mnie interesują, ale nie są dla mnie jednoznaczne, i Twój wątek do takich należy, dlatego zadałam w pierwszym moim poście takie pytanie, gdyż wolałam upewnić się co Cię tutaj "sprowadziło".

31

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Twoja przeszłość ciąży na obecnym życiu i ja jednak spróbowałabym sięgnąć po pomoc profesjonalisty, ale nie psychologa, który będzie pieprzył pt "znajdziesz dziewczynę to wszystko minie", tylko psychoterapeutę z prawdziwego zdarzenia.
Terapia grupowa to też niezły pomysł, możesz dowiedzieć się o sobie bardzo ciekawych rzeczy.

32 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2015-06-21 21:01:48)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

@wawa78

Czuję coraz większe podobieństwo do Twojej osoby i piszesz to czego się spodziewałem.

Pisałeś, że poradziłeś sobie w życiu i okiełznałeś swoje lęki, problemy. Ale coś musisz zrozumieć. Ty je uśpiłes i zapędziłeś w kąt a nie rozwiązałeś. Nastapił podział. Jakaś część życia nadal zdominowana jest przez przeżycia które opisałeś. Ta część np. odzywa sie gdy chcesz nawiazac relacje. I zabiera Ci je. Opanowałes tylko resztę jak np. sport. Cieszysz sie, że przeżyłeś. Znam to uczucie. Ale to nie powinien być stan równowagi, choć mam często podobnie.

Na terapii sporo sie nauczylem.

U psychologa podczas terapii wraca sie do mocnych scen z dziecinstwa. Psycholog nigdy nie powie co kim powinno sterowac. Terapia polega na uswiadamianiu sobie wyborów. Wraca sie do nich tak mocno jakby znow sie tam było. I widziało osoby robiące Ci krzywdę. I zadaje sie samemu sobie pytanie czy sposob patrzenia na Swiat jaki wowczas sie nabralo chce sie by nadal sterował. Wplywał na relacje itd.

Pewne doswiadczenia potrafią zatrzymać rozwój w danej sferze. Dosłownie. Jest się w tych sferach nadal na poziomie wiekowym osoby gdy stała sie krzywda. Jesli idzie o relacje to można miec nadal te 15 czy 17 lat.

Dlatego podpowiedzi kierowane jak do 37-latka i intelektualne analizy oraz podpowiedzi stylu "spróbuj" nie zadziałają. Tłumaczą bowiem "jak". A wczesniej ktos z takimi przezyciami musi sobie odpowiedziec na pytania w stylu "czy w ogóle moge miec taka sfere ?", czy moge byc szczesliwy skoro bylem krzywdzony ? Skrzywdzony 14 czy 17-latek tymi pytaniami ciągle żyje. I nie dostał odpowiedzi. I nie chodzi tu o warstwe intelektualna. Na takie pytania odpowiadaja uczucia. Co sie czuje bedac wsrod ludzi. Z kims bliskim. Czy juz czujesz komfoert czy nadal lęk i niepewność ? Jezeli emocje mowia co innego niż umysł to nadal jest konflikt. Takie rzeczy trzeba ponownie przezyc a same podpowiedzi jako wskazówki nie zadziałają.

Nastolatek szuka tez akceptacji o tym co czuje sadza inni, czy i z kim moze sie porównać. Czy i na ile naturalne sa pewne potrzeby. Gdy do tego nie doszlo bo inne przezycia zablokowały wówczas zycie, to takie pytania sa bez odpowiedzi. I dlatego teraz piszesz na forum. Jakas czesc Ciebie chce przeżyć pewne podstawowe emocje razem z innymi. Ludzie w Twoim wieku ktorzy nie mieli podobnych przezyc Cie nie zrozumieja. Wydawac sie to im bedzie dziecinne. W danym wieku doswiadczyli akceptacji. Dlatego np. pytaja czego dzis oczekujesz na forum. Dla nich odpowiedzi sa oczywiste bo w odpowiednim wieku dostali co chcieli. Ale dzieci czy nastolatki są inne. Dopiero pytaja o rzeczy oczywiste.

Pisałeś, że miałes blizsze kontakty, w tym seks. Pojedyncze. Tez podobnie jak ja. Kluczem jest to, ze jak zgaduje wcale sie nie byles w nich obecny. Byles fizycznie, umyslowo. Emocjonalnie nie.  Poczules konflikt... ten mały chlopiec ktory chce miec Twoje emocje na wlasnosc poczul sie zagrozony, zglosil brak gotowosci na zwiazek skoro tak ogromna krzywda mu sie działa.

Tak to moim zdaniem dziala. To co pisze wynika z kolejnych obserwacji na terapii. Do takich rzeczy dochodzi sie miesiącami. I dopiero samodzielnie odkryte maja moc zmian. To co pisze to pewien ekstrakt. Mysle, ze musisz to przeprocesowac na takim poziomie, chyba najlepiej na terapii.

Wątek bywa ciekawy takze dla osob bez takich przezyc. Bo psychologia jest ciekawa. Moim zdaniem ma dużą przyszłość. Na terapii mozna zejsc tak gleboko do swoich przezyc, ze az mozna wrocic do momentów gdy cos zaczelo ciekawic, do zrodel swoich zainteresowan.

33

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
LunaPARK napisał/a:
Revenn napisał/a:

Z jednym się zgodzę z autorem. Nie mówić o swojej przeszłości i doświadczeniach. Nigdy tego nie rób bo możesz faktycznie taką kobietę spłoszyć i nawet nie będziesz miał najmniejszej okazji się sprawdzić.

Nie wiem czy piszesz o doświadczeniach związkowych czy tych z dzieciństwa. Jeśli o tych z dzieciństwa to zgadzam się. Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to nie. Kobieta wiedząc, że ma niedoświadczonego partnera, bierze część inicjatywy na siebie, pomaga mu. Nie mówię, że ma mówić o seksie, itd, ale ogółem uprzedzić, że nie był ostatnio "w obiegu".

Dla zobrazowania:
Wariant I
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z niewyraźną miną zaczyna nieudolnie się żegnać bez kontaktu fizycznego. Ja szybko zmieniam minę z "całuśnej" na "miłą" i żegnam się bez kontaktu fizycznego. Przemyślenia autora: "Kurczę, zmarnowałem okazję". Przemyślenia moje: "Hmmm... Pewnie tylko zdawało mi się, że iskrzyło. Widać, że koleś się migał od całowania, więc randka nie spodobała mu się tak jak mi".

Wariant II
Idę na pierwszą randkę z autorem.
Siedzimy w kawiarni. Autor mnie zachwycił. Na początku mi mówi ze śmiechem, że już kilku lat nie był na randce, ale moja osoba go tak zauroczyła, że nie mógł się powstrzymać. Jestem ciekawa czemu aż tyle czasu nie randkował? Słyszę w odpowiedzi, że pochłonęła go praca (nad sobą w domyśle). Gadka się klei. Spotkanie się kończy. Stoimy na ulicy. Ja z uśmiechem dziękuję za spotkanie i lekko przygryzam dolną wargę, rzucając powłóczyste spojrzenie pt. "pocałuj mnie". Autor z uśmiechem mówi mi, że już tak dawno nie randkował, a tu mu się trafiła taka fajna dziewczyna, że aż zaczął się stresować czy pamięta jak się całuje. Ja o ile jestem zainteresowana, ośmielam go, przysuwam się, cokolwiek. Całujemy się. Nasze przemyślenia: "Ale fajna randka".

Revenn napisał/a:

Denerwuje mnie to że dużo kobiet pyta o takie rzeczy, ale w drugą stronę nie można.

Zazwyczaj mężczyźni po odpowiedzi na takie pytanie dodają "A jak u Cb?"/"A Ty ilu miałaś chłopaków?" czy o co Cię tam zapytała.



Ogółem jeśli masz problem z kontaktem fizycznym to polecam Ci położenie ręce na talii dziewczyny, kiedy idziesz za nią. To jest bardzo cwany, a łatwy zabieg, idealny dla żółtodziobów. Prawda jest taka, że nikt nie dotyka dziewczyny w tym miejscu poza mężczyzną, z którym się umawia, z drugiej strony nie jest to miejsce, za którego złapanie, możesz dostać w twarz. W stylu weszliście do kawiarni (Ty przepuściłeś w drzwiach, więc ona jest z przodu), widzisz wolny stolik, kładziesz ręce dziewczynie na talii i delikatnie "popychasz" (nie mam teraz pomysłu jak zastąpić to słowo) ją w tym kierunku, idąc za nią. W zależności czy będzie iść wolno czy przyśpieszy, trzymasz albo puszczasz ręce. Męski, zdecydowany, sensualny dotyk. Same plusy. Nie widzi Twojej miny niepokoju. Ty nie widzisz ewentualnego jej zaskoczenia. To jest taka pozycja, że ciężko się z niej wyrwać nie wychodząc na "dzikuskę". Nie można zarzucić chłopakowi, że zachował się niestosowanie, z drugiej strony zachował się jak mężczyzna, a nie kolega. Podświadomie dziewczyna zaczyna Ci ufać i czuć się bezpiecznie. Tylko jak za nią idziesz, nie możesz dotykać niczym jej tyłka. Możesz ewentualnie coś jej szepnąć po drodze do ucha. Bardzo zmysłowe, a przy tym można wyczuć perfumy. A my uwielbiamy męskie pachnidła big_smile

Co do seksu to ja bym Ci radziła raz czy dwa umówić się na jakiś seksczatach i pójść sprawdzić jak działa Twój sprzęt we współpracy z kobietą. Żeby Cię potem strach przed porażką nie sparaliżował, gdy będziesz już z tą potencjalnie "związkową". A skoro "morale" spadły, to na Twoim miejscu bym popróbowała.

Chodziło mi o to żeby nie przyznawał się że jest prawiczkiem tak dosłownie.

34

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Kaja74 napisał/a:

Twoja przeszłość ciąży na obecnym życiu i ja jednak spróbowałabym sięgnąć po pomoc profesjonalisty, ale nie psychologa, który będzie pieprzył pt "znajdziesz dziewczynę to wszystko minie", tylko psychoterapeutę z prawdziwego zdarzenia.
Terapia grupowa to też niezły pomysł, możesz dowiedzieć się o sobie bardzo ciekawych rzeczy.

Jeżeli już padają jakieś porady to sugerowanie rozwiązań typu: "znajdziesz dziewczynę to wszystko się ułoży", "zasugeruj, że masz taki problem, ale w jakiś delikatny sposób" - w nadziei że spotkam się z wyrozumiałością lub "może warto pójść prostytutki". To wszystko jest opakowane w grzeczny ton, sztuczne zatroskanie i pocieszenia typu, że na pewno wszystko się ułoży, ale z mowy ciała można wyczytać przesłanie: "weź ty się chłopie w garść i zrób ze sobą w końcu porządek". Specjalista powinien zaproponować coś innego. Teraz już wiem co. Powinna to być terapia grupowa osób z podobnymi problemami, na której odtwarza się traumatyczne sytuacje w kontrolowanych warunkach. Chodzi o to, aby przeciwstawić się stresującej sytuacji i w odpowiedni sposób ją przezwyciężyć. Równolegle do terapii grupowej powinna być kontynuowana terapia indywidualna, aby na osobności z terapeutą omówić wszystko. Aktualnie jestem na etapie szukania dobrego terapeuty. Niestety "byle jakość" w Polsce kwitnie i nie jest to łatwe.

35

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

@wawa78

Jest coś jeszcze z czego musisz sobie zdać sprawę. I czego tez nauczyłem się na terapii.

To, że coś sie wydarzyło nie tłumaczy jeszcze automatycznie konsekwencji w dalszym życiu. Wielu bowiem mogło byc podobnie jak Ty traktowanych a nie każdy musiał tak odczuc skutki. I akurat odbic sie w sferze relacji. Sa tacy, któzy np. by ranili siebie fizycznie. Sa tez z kolei tacy co łatwiej by zapomnieli.

Dlatego bywaja ważne i inne czynniki które wtedy tez sie zadziały. Co najmniej jeden. Musisz sobie odpowiedziec, czy aby na pewno nie bylo czegos co spowodowało, że bylo dla Ciebie wygodne takie zablokowanie sie. Mocnym powodem potrafi byc np. ówczesny widok kogos bliskiego kto też cierpiał i może był krzywdzony. Wowczas buduje sie obraz, ze widać tak musi w życiu być. Albo poczucie lojalności z kims kto był bliski i też doznawał krzywdy. Innymi slowy brak autorytetu wówczas który nakazałby walkę z kimś kto Cie krzywdził.

To tez warto przeprocesowac z samym sobą.

Co do terapii grupowej to ja bylem na indywidualnej. Chyba nie chcialbym grupowej. Pewne rzeczy sa zbyt osobiste. Nie wiem czy tak gleboko sie otworzysz. Czy w grupie mozna zbudowac az tak mocną relacje jak z samym psychologiem. Moga byc wspomnienia tak mocne, ze aż bedziesz niemal chcial sie położyć w pozycjach które miales gdy doznawales krzywdy. Czy zrobisz to bedac w grupie ? Nie wiem czy terapia grupowa nie jest raczej pogadanką. Pomoże. Ale chyba nie do końca. Choć móże sie myle. Jesli doznawales krzywdy od grupy osob to moze lepiej to przypomina sytuacje do ktorej warto wrocic.

Tak czy tak jeszcze raz napisze : odpowiedzi na pytania teraz na forum probujace podpowiedziec "jak" (np. nawiazac relacje czy jak postepowac na randce) nie pomoga Ci, bo Ty jak wynika z innych fragmentow nie przeprocesowales sobie jeszcze "czy mogę / czy mam prawo" (do bliskosci, do innej strefy komfortu) oraz "z kim" (czy sam bede najbezpieczniejszy ? czym moge sie z kims podzielic, jaka sfera zycia" i dopiero mozna myśleć "jak".

36 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-06-21 22:19:01)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Do: Facet79
Dzięki za przemyślaną odpowiedź. Czy mogę do Ciebie napisać e-maila? Są również inne szczegóły z mojego życia, które mogą mieć znaczenie, ale nie chcę publikować ich tutaj, bo chcę zachować anonimowość.

Generalnie zgadzam się z Tobą. Różnimy się tylko tym, że ja uważam, że już przepracowałem większość tych rzeczy. Ty natomiast twierdzisz, że nie. Tak czy inaczej szukam dobrego psychologa, a co się okaże u niego to się zobaczy.

37

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Revenn napisał/a:

Chodziło mi o to żeby nie przyznawał się że jest prawiczkiem tak dosłownie.

Po kim jak po kim, Revenn, ale po Tb to ja się nie spodziewałam takiego poglądu. Czyż czystość cielesna i oparcie się pokusom nie jest największą chlubą dla mężczyzny?

38 Ostatnio edytowany przez Revenn (2015-06-23 00:04:41)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Chciałbym żeby tak było, ale niestety jest to inaczej postrzegane w dzisiejszych czasach. Jeżeli autor chce kogoś poznać niech tego nie robi, bo prawdopodobnie zamknie sobie dalszą drogę.

39

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
LunaPARK napisał/a:

Czyż czystość cielesna i oparcie się pokusom nie jest największą chlubą dla mężczyzny?

Raczej powinnas sama sobie zadac to pytanie, czy wam kobieta to odpowiada.
Bo dla mezczyzny to nie jest najwieksza chluba, tylko raczej porazka niestety.

40 Ostatnio edytowany przez LunaPARK (2015-06-23 12:51:32)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Revenn napisał/a:

Chciałbym żeby tak było, ale niestety jest to inaczej postrzegane w dzisiejszych czasach. Jeżeli autor chce kogoś poznać niech tego nie robi, bo prawdopodobnie zamknie sobie dalszą drogę.

Revenn, znasz jakąś sensowną niewiastę nastawioną na stały związek, która przekłada doświadczenia seksualne partnera nad jego intelekt, charakter i urok osobisty?
Plus wiedząc, że nie zwykłeś być hipokrytą, rozumiem, że dzieweczka też ma się chować z dzewictwem jak długo się da?

mati.ita napisał/a:
LunaPARK napisał/a:

Czyż czystość cielesna i oparcie się pokusom nie jest największą chlubą dla mężczyzny?

Raczej powinnas sama sobie zadac to pytanie, czy wam kobieta to odpowiada.
Bo dla mezczyzny to nie jest najwieksza chluba, tylko raczej porazka niestety.

Toż, ja się z kolegą z sympatii droczę!!!  To było pytanie "zaczepne", a nie skłaniające ku refleksji... Choć kto wie. Może Revenn mnie zaskoczy i zburzy mój światopogląd big_smile

41 Ostatnio edytowany przez Revenn (2015-06-24 20:03:57)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Wyjaśnij co przez "chować"  masz na myśli.

42

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Chodzi o to, żeby nie przyznawała sie, że jest dziewicą dosłownie wink

43

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

W pewnym wieku nie wypada się do tego przyznawać, bo ludzie odrazu doklejają łatkę że coś jest z tą osobą nie tak. I ja i ty wiemy że w cale nie musi być to prawdą i wiele takich osób jest 100 % normalne tylko nie mieli tyle szczęścia jak inni. Ale jest jak jest.

44

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

No dobra, ale myślisz, że autor podrywa takich jak my czy nieogarów? Życzymy mu przecież sensownej partnerki czyż nie? wink

45

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Nie wiem kogo autor podrywa, myślę że problem jest w jego bardzo nieśmiałym zachowaniu, a w tym wieku już nie powinien się tak zachowywać, a przecież sam wspomniał że ma problem nawet pocałować kobietę. To nie wiadomo jak by był zielony z pocałowaniem nie powinno być takich problemów. Owszem, francuskiego pocałunku się trzeba trochę poduczyć bo wymaga to trochę większej pracy ekhm języka. Ale jak nawet wstydzi się pocałować w policzek...

46 Ostatnio edytowany przez LunaPARK (2015-06-25 23:08:21)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Czyli do którego momentu miałby ukrywać swoją "prawiczkową" naturę? Bo oboje chyba jesteśmy zgodni, że pierwsze randki to za wczesny etap na zwierzenia z doświadczeń seksualnych wink

47

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Domyśl się, kiedy mógłby o tym powiedzieć tongue

48

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Przed czy po fakcie big_smile ?

49

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Dzięki za wszystkie wypowiedzi. Mam jeszcze tylko dwa pytania.
Czy uważacie, że mam realną szansę na wyjście z tej sytuacji?
Czy jestem na przegranej pozycji i jeśli tak, to dlaczego?

Interesują mnie tylko szczere wypowiedzi. Może bez wulgaryzmów ale też bez grzecznościowego ściemniania czy pocieszania.

50

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Szczerze Ci kibicuję i bardzo bym chciała żebyś znalazł swoją ,,drugą połowę", miłość i szczęście. Myślę, że dasz radę ale jeszcze sporo pracy przed Tobą. Podziwiam Cię za to że wybaczyłeś swoim oprawcom. Nie masz żalu o to co było? Płacisz bardzo wysoką cenę za przeszłość, samotność jest straszna ale chcesz coś zmienić a to już mały kroczek ku lepszemu. Przydałby się jednak dobry psychoterapeuta. Walcz o siebie, myślę że jesteś silnym psychicznie facetem dasz radę!!!

51

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Nigdy napisał/a:

Nie masz żalu o to co było?

Nie. Już dawno im wybaczyłem (w wieku jakichś 18 lat) i nie mam żalu do nich. Byli młodzi i chociaż wiedzieli, że robią źle, to  to nie zdawali sobie sprawy z tego jak poważne konsekwencje ma ich zachowanie.

Nigdy napisał/a:

Przydałby się jednak dobry psychoterapeuta.

Jestem w trakcie terapii. Mam nadzieję, że ten terapeuta (facet) będzie na odpowiednim poziomie. Do tej pory byłem u trzech psycholożek i to była porażka. Zachowywały się jak zmanierowane 15-latki, a ich porady były na marnym poziomie.

52

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Jeżeli tak to jest szansa że jakaś kobieta dostanie kiedyś fajnego faceta - Ciebie .

53

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
wawa78 napisał/a:

Witam wszystkich forumowiczów. Przypadkiem znalazłem to forum. Przeczytałem trochę wątków oraz wypowiedzi forumowiczów i zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Stwierdziłem, że może podzielę się na nim ze swoim problemem, bo chyba oto tu chodzi smile. Jeżeli komuś będzie się chciało odpowiedzieć, to z góry dzięki. Jeżeli umieściłem ten wątek w złym dziale, to proszę moderatora o przeniesienie do właściwego. A więc do rzeczy.

Kalendarzowo mam 37 lat, a uprawiałem seks dopiero dwa razy w życiu i to w wieku 24 lat. Były to przypadkowe dwa pełne stosunki na imprezie, które przebiegły prawidłowo, a w każdym razie nie było żadnych ekscesów. Oprócz tego dwa razy uprawiałem petting. Od tego czasu aż do teraz dłuuuuuga przerwa i stąd znak zapytania w tytule wątku.

Może zacznę od początku. Wychowywałem się w tzw. religijnym domu, gdzie panowało dużo niezdrowej atmosfery tzn. wiele nieuzasadnionych (nawet religią) nakazów i zakazów. Nieumiejętności wychowawcze moich rodziców spowodowały, że od od kiedy pamiętam byłem osobą wycofaną, chociaż z natury jestem pogodny i towarzyski ? nie czuję potrzeby bycia w centrum uwagi, ale lubię towarzystwo innych pogodnych i spokojnych ludzi. To spowodowało, że zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze oznaki nerwicy w okresie wczesnego dojrzewania (6,7 klasa podstawówki). Do tego należy dodać, że dojrzewałem trochę później niż moi rówieśnicy, co spowodowało, że stopniowo zacząłem być napiętnowany przez moich ?kolegów? z klasy ? byłem niższy i słabszy. Zaczęło się stosunkowo niewinnie w szóstej klasie od słownych przytyków. Jednak szybko rozwinęło się w przemoc fizyczną. Pod koniec siódmej klasy i w ósmej osiągnęło apogeum. Było stosowane przez kilku chłopaków z mojej klasy i było wzorowane na fali wojskowej.
Były to takie zachowania jak:
      - uderzanie ?z liścia? w twarz,
      - uderzanie pięścią lub kopanie po całym ciele, a w szczególności w brzuch, plecy, nogi, czasem nawet w twarz,
      - tzw. ?kręcenie wora? - chyba nie muszę tłumaczyć o co chodzi,
      - dźganie cyrklem (ze specjalnie wysuniętym szpikulcem) zazwyczaj w plecy i ramiona ale zdarzało się nawet w genitalia,
      - robienie tzw ?pompek na suficie? - polegało to na tym, że czterech chłopaków brało mnie za ręce i nogi i podrzucało do góry jak najwyżej, a potem puszczało tak bym uderzał plecami i nierzadko głową w betonową podłogę,
      - bicie znienacka dużą twardą książką po głowie,
      - wysypywanie zawartości tornistra za okno szkoły,
      - rzucanie we mnie kredą, ociekającą gąbką (taką do wycierania tablicy z kredy) a nawet krzesłami,
      - i wiele innych.

Wszystkie te rzeczy działy się na przerwach przed moimi koleżankami z mojej i innych klas. Doszło do tego, że w ósmej klasie, od razu po dzwonku na przerwę wychodziłem z klasy i szedłem na inne piętra, żeby się ukryć przed oprawcami. Oni jednak urządzali sobie ?polowania? na mnie. Szukali mnie, a jak znaleźli, to gonili i łapali po czym ?bawili? się mną w sposób jaki wymieniłem wyżej. Robili to w taki sposób aby widzieli to wszyscy, a zwłaszcza dziewczyny, przed którymi się w ten sposób popisywali. Najgorsza sytuacja zdarzyła się pod koniec ósmej klasy, gdy po dłuższej pogoni po całej szkole i wszystkich piętrach, dopadli mnie w końcu na boisku przed szkołą. Rozciągnęli mnie na asfaltowym boisku i wielokrotnie robili ww ?pompki na suficie?. Ból i obtarcia po upadkach na asfaltowe boisko nie były najgorsze. Najgorsze było to, że trwało to na tyle długo, że w oknach szkoły na wszystkich piętrach pojawiło się dużo osób w tym dużo dziewczyn. Wskazywali mnie palcami i się uśmiechali bądź śmiali. Modliłem się aby kolejne ?robienie pompek na suficie? było ostatnim. Nie pamiętam ile razy to robili i jak długo ? zdecydowanie za długo. Nie wiem jak by się to wszystko skończyło gdyby trwało to jeszcze kilka miesięcy. Nauczyciele, którzy mieli w tym czasie dyżury na korytarzach szkolnych (właśnie po to, by nie było przemocy wśród młodzieży), jak tylko zauważali co się dzieje, to zawracali i udawali, że nie ma problemu (w tym moja wychowawczyni). Rodzice nic nie wiedzieli. Nie mówiłem im, bo nie miałem w nich oparcia, a byłem przekonany (i nadal jestem), że wykorzystywaliby to przeciw mnie np.: ?Gdybyś się lepiej uczył to koledzy nie prześladowaliby cie? itp. Prawdopodobnie rozpowiadaliby to również wśród znajomych i krewnych chyba po to, aby się poradzić co z tym zrobić.

Działo się to na każdej lub prawie każdej przerwie. Był to rytuał stosowany przez tych chłopaków i stosowany po to, by się popisać przed samymi sobą a zwłaszcza przed dziewczynami, co było dla mnie dużo bardziej upokarzające (dotkliwe, zawstydzające) niż sam fizyczny ból. Nie mogłem  (dziewczynom) patrzeć w oczy. Doszło do tego, że po ósmej klasie panicznie bałem się rówieśników (chłopaków) ? jakichkolwiek np. spoza szkoły. W każdym widziałem potencjalnego oprawcę i miałem wrażenie, że wszyscy widzą mój strach. Dodatkowo wstydziłem przed dziewczynami. Miałem wrażenie, że wszystkie wiedziały co się działo w szkole w ósmej klasie i uważają mnie za frajera. Z tym wrażeniem walczyłem jeszcze przez kilka lat zanim udało mi się go pozbyć.
----------------------

Było minęło. Trochę się dziwię że tak bez oporu się dawałeś. I to tak Ci robili krzywdę bez żadnego krzyku z Twojej strony?, reakcji ze strony innych?. Jesteśmy w podobnym wieku, byliśmy w takich samych szkołach, ale nie uwierzę że na to nikt nie zareagował, skoro aż tak było że na oczach koleżanek. Poza tym aż tak bierny byłeś?. Pamiętam że jak do mnie w którejś klasie sadziła się w podobna grupa i usiłowała mi zrobić cokolwiek, to zawsze reagowałem, wyrywałem się czy po prostu szaleńczo się rzuciłem na całą grupę chłopaków, nie patrząc czy starsi czy nie, nikt mi tu wora nie będzie kręcił, ani lał wodą, a zdrowie po prostu miałem gdzieś (szczęka nie szklanka w końcu). Też nie byłem osiłkiem, Herkulesem, czy Jordanem nie mając nic pod ręką złapałem szczotkę i to była walka, dość powiedzieć że zanim dobiegła do ubikacji zaalarmowana grupa nauczycieli, zdążyłem , oberwać w nos, mieć rozwalone okulary, ale zdążyłem też rozwalić komuś głowę, walnąć drugiemu kijem w oko i wrzasnąć na pół szkoły. Potem było "spotkanie" poza szkołą. Ja oberwałem, straciłem zęba, kolejne okulary, ale ktoś oberwał ode mnie puszką po farbie, w nos. Wreszcie jak za trzecim razem spotkaliśmy ponownie tym razem po lekcjach w szkolnej toalecie po prostu znowu zrobiłem taki rajwach włącznie z wyrwanymi drzwiami od ubikacji, które i tak słabo się trzymały, że się skończyło raz na zawsze. Ja reagowałem zawsze na wszystko, ktoś mnie podciął na schodach, że poleciałem w dół, od razu wstawałem i leciałem na gościa który to zrobił, wywalił mi książki na korytarz, następnego dnia znajdował w swojej teczce po prostu albo ziemię, albo konewkę do podlewania kwiatków, która się wylała na książki zeszyty.
Skończyło się to zaczepianie tak jak i zaczęło. Ba po latach jesteśmy kumplami:).


------------------------------------

Potem przyszła szkoła średnia, podczas której udało mi się uporać z tym najgorszym ?pierwszym? strachem. Przestałem się trząść ze strachu na widok chłopaków w moim wieku. W stosunku do dziewczyn przestałem czuć wstyd, ale o pewności siebie nie było mowy. Następnie studia. Nowe towarzystwo, nowe kontakty, zacząłem się ?rozkręcać?, ale nadal czułem się sztywny w towarzystwie, nawet wśród osób, które znałem dłuższy czas. Zmieniło się do dopiero w drugiej połowie studiów. Jednak wtedy znajomi już powchodzili w związki małżeńskie lub zaczęli wyjeżdżać za pracą z mojego miasta. Zresztą ja również. Z rodzicami chciałem zerwać kontakt (toksyczne relacje) więc utrzymać musiałem się sam, co spowodowało, że przez kilka lat pracowałem po 12 godzin dziennie (w tym nieraz w weekendy). Potem, przez kilka lat miałem problemy zdrowotne (duże problemy z chodzeniem), które również mnie ?trochę? dobiły. Teraz w wieku 37 lat jestem już sprawny i pozostaję z taką historią życia osobistego jaką Wam przedstawiłem.

--------------------------------------------

Trochę smutna historia..ale nie ma co tego przeżywać.
-----------------------

Nie ukrywam, że brakuje mi towarzystwa drugiej osoby i seksu. Chciałbym jeszcze trochę nacieszyć się życiem, ale nie wiem jak te moje blokady przezwyciężyć ? tzn. niby wiem, ale wiedzieć, a zrobić to duża różnica. Boję się, że może to być ponad moje siły. Moje libido oceniam na średnio wyższe. Mam ponad 180 cm i 90 kg wagi i jestem w miarę wysportowany. Nie uważam się za przystojniaka, ale za brzydala również. W skali 1 do 10 dałbym sobie od 5 do 7 punktów. Jetem ciekaw jak Wy widzicie tą moją sytuację. Za wszelkie porady dziękuję.

Acha. Już wiele lat temu ?wyleczyłem się? z Katolicyzmu. Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?.


Trochę się rozpisałem smile.
Pozdrawiam

.
--------------------------------------------------
Myślę że katolicyzm akurat nie ma nic do rzeczy. Jeśli chcesz tak bardzo "zaliczyć" idź i zapłać. W każdym innym przypadku musisz jeszcze nad tym popracować

54

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Revenn ma racje. Jesli facet sie przyzna prawdopodobnie zostanie wysmiany.

Chociaz sa kobiety ktore lubia swierze miesko.

55

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Witaj.czytam i czytam no i nie mogę się oprzeć by nie napisać.Podoba mi się styl twoich wypowiedzi.Jesteś inteligentnym facetem.Co do tematu,wiem co to trauma,no nie taka ale ogólne wiem.Myślę że świetnie sobie radzisz z nią.A jeśli chodzi o temat kobiet,hm..może mi nie uwierzysz ale,ale jesteś po 30stce.Znam środowisko kobiet w tym wieku.To w większości świadome siebie i swoich potrzeb kobietki które gdy trzeba umieją wziąść sprawy w swoje ręce.Wystarczy że będziesz sobą,tak jak tu na  forum-konkretnym świadomym swoich wad i zalet facetem na poziomie.Oczywiście niektóre damesy maja poprzewracane w głowie ale nie sądze żeby każda całą odpowiedzialność za udana randkę i próby pocałunku,bliskości złożyła na twoje ramiona.Czasem wystarczy lekka sugestia że chciałbys,nie mam na myśli sugesti słownej...rozumiesz...Gadki że facet powinien być doświadczony...no nie koniecznie.Co to za zaleta.Pare razy poćwiczysz i nic więcej nie trzeba.To chyba instynkt,żywioł ? ;-) No i tak,niektóre panie lubią nie doswiadczonych.To słodkie.Pozdrawiam;-)

56

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Zgodzę się z Amy, kobiety po 30 patrzą na życie już z innej perspektywy. Nie wyśmiałabym autora bo każdy ma swoje demony, traumy czy stresy. Chwała mu za to że walczy, każdy człowiek to inna historia a w tej może być happy end.

57 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-07-10 02:24:29)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
Nigdy napisał/a:

Jeżeli tak to jest szansa że jakaś kobieta dostanie kiedyś fajnego faceta - Ciebie .

Dzięki big_smile. Trochę wazelinki też jest przyjemne big_smile.

adam_K napisał/a:

Było minęło. Trochę się dziwię że tak bez oporu się dawałeś. I to tak Ci robili krzywdę bez żadnego krzyku z Twojej strony?, reakcji ze strony innych?. Jesteśmy w podobnym wieku, byliśmy w takich samych szkołach, ale nie uwierzę że na to nikt nie zareagował, skoro aż tak było że na oczach koleżanek. Poza tym aż tak bierny byłeś?. Pamiętam że jak do mnie w którejś klasie sadziła się w podobna grupa i usiłowała mi zrobić cokolwiek, to zawsze reagowałem, wyrywałem się czy po prostu szaleńczo się rzuciłem na całą grupę chłopaków, nie patrząc czy starsi czy nie, nikt mi tu wora nie będzie kręcił, ani lał wodą, a zdrowie po prostu miałem gdzieś (szczęka nie szklanka w końcu). Też nie byłem osiłkiem, Herkulesem, czy Jordanem nie mając nic pod ręką złapałem szczotkę i to była walka, dość powiedzieć że zanim dobiegła do ubikacji zaalarmowana grupa nauczycieli, zdążyłem , oberwać w nos, mieć rozwalone okulary, ale zdążyłem też rozwalić komuś głowę, walnąć drugiemu kijem w oko i wrzasnąć na pół szkoły. Potem było "spotkanie" poza szkołą. Ja oberwałem, straciłem zęba, kolejne okulary, ale ktoś oberwał ode mnie puszką po farbie, w nos. Wreszcie jak za trzecim razem spotkaliśmy ponownie tym razem po lekcjach w szkolnej toalecie po prostu znowu zrobiłem taki rajwach włącznie z wyrwanymi drzwiami od ubikacji, które i tak słabo się trzymały, że się skończyło raz na zawsze. Ja reagowałem zawsze na wszystko, ktoś mnie podciął na schodach, że poleciałem w dół, od razu wstawałem i leciałem na gościa który to zrobił, wywalił mi książki na korytarz, następnego dnia znajdował w swojej teczce po prostu albo ziemię, albo konewkę do podlewania kwiatków, która się wylała na książki zeszyty.
Skończyło się to zaczepianie tak jak i zaczęło. Ba po latach jesteśmy kumplami:).

Widzisz, jest tylko jedna różnica pomiędzy nami. Ja byłem zastraszony, a Ty nie. Osoby zastraszone nie są w stanie się bronić, ani prosić o pomoc - na tym polega zastraszenie. A dlaczego dałem się zastraszyć? Być może w moim przypadku to wszystko było bardziej brutalne, być może dlatego, że w domu nie miałem wsparcia lub po prostu byłem bardziej miękki od Ciebie. Nie wiem.

adam_K napisał/a:

Trochę smutna historia..ale nie ma co tego przeżywać.

To nie jest przeżywanie. To wydarzenia z mojego wczesnego okresu dojrzewania, z którymi musiałem iść przez okres dojrzewania i które mocno stłamsiły moje poczucie własnej wartości oraz opóźniły lub zablokowały na długi czas pewne zachowania / doświadczenia, które ma już za sobą "każdy" dwudziestolatek. To te blokady zachowań i doświadczeń mają wpływ na moje aktualne życie. Wiele z nich przezwyciężyłem, ale pozostał mi jeszcze ten problem nad którym pracuję.

adam_K napisał/a:

Myślę że katolicyzm akurat nie ma nic do rzeczy. Jeśli chcesz tak bardzo "zaliczyć" idź i zapłać. W każdym innym przypadku musisz jeszcze nad tym popracować.

Restrykcyjne zakazy i nakazy katolickie mają ogromny wpływ na umiejętność budowania relacji damsko - męskich. Zazwyczaj bardzo mocno ograniczają rozwój psychofizyczny u ludzi i często są powodem blokad, zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych. Ja tych (niezdrowych) blokad już nie mam od bardzo dawna. Nie chcę "zaliczyć". Chcę po prostu żyć. Ani w celibacie ani w rozpuście. Chcę zaspokajać swoje potrzeby, bez popadania w skrajności. Ale nie za pieniądze (chociaż to też jest jakaś ostateczność), tylko poprzez swoje umiejętności towarzyskie, których nie wykształciłem do końca przez problem z podstawówki. Chcę się nauczyć tych umiejętności towarzyskich, ale wizyta u prostytutki tego nie załatwi - bo przecież płacę za seks.

Uciekająca Amy napisał/a:

No i tak,niektóre panie lubią nie doswiadczonych.To słodkie.Pozdrawiam;-)

big_smile Słodkie? big_smile big_smile big_smile....
Cholera, wolałbym nie mieć takiej słodyczy w sobie big_smile

58 Ostatnio edytowany przez adam_K (2015-07-10 08:36:45)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

"Restrykcyjne zakazy i nakazy katolickie mają ogromny wpływ na umiejętność budowania relacji damsko - męskich. Zazwyczaj bardzo mocno ograniczają rozwój psychofizyczny u ludzi i często są powodem blokad, zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych".
---------------------------------------------------------------------------------
Widzisz..Ty podchodzisz do tego jak do zakazów i nakazów religijnych, dla wielu będą to po prostu wartości. Wartości, którymi się kierują i które są dla nich niezwykle istotne w ich życiu. I nie powiedziałbym że coś ich ogranicza, mają blokady, zaburzenia emocjonalne i psychiczne jak to napisałeś.  Są to szczęśliwi ludzie mający rodziny, dzieci, cele życiowe, ale i wartości, którymi między innymi jest właśnie religia katolicka.

--------------------------------------


Ja tych (niezdrowych) blokad już nie mam od bardzo dawna. Nie chcę "zaliczyć".

----------------------------------------------------------
Cytuję : "Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?."
Zgadza się jesteś chętny zarówno na "zaliczenie", jak i na coś więcej.
--------------------------------------------------------------------------------

Chcę po prostu żyć. Ani w celibacie ani w rozpuście. Chcę zaspokajać swoje potrzeby, bez popadania w skrajności. Ale nie za pieniądze (chociaż to też jest jakaś ostateczność), tylko poprzez swoje umiejętności towarzyskie, których nie wykształciłem do końca przez problem z podstawówki. Chcę się nauczyć tych umiejętności towarzyskich, ale wizyta u prostytutki tego nie załatwi - bo przecież płacę za seks.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale właśnie te skrajności przedstawiłeś w powyższym zdaniu "Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?.". Dawno nie byłem na tym forum (bywam zwykle w okresach urlopowych), pojawiły się tu Panie oferujące "kontakty towarzyskie" na jedną noc?. No ale dobra rozumiem, że szeroko rozumiane kontakty towarzyskie na jedną noc nie łączą się li tylko z seksem;).
-----------------------------------
"Chcę się nauczyć tych umiejętności towarzyskich, ale wizyta u prostytutki tego nie załatwi - bo przecież płacę za seks.".
---------------------
Forów randkowych Ci w Polsce dostatek, randkować możesz właściwie co chwilę, i uczyć się rozmów z dziewczyną. Idąc przez Warszawę, Poznań, Gdańsk, Łódź, Lublin, Wrocław, Kraków, Toruń, Rzeszów, Zieloną Górę, Katowice, Szczecin, Opole i każde polskie miasto czy miasteczko spotyka się mnóstwo ślicznych Kobiet po drodze, niektóre same potrafią zaczepić, inne sam możesz zaczepić. Nie gryzą:). A zawsze to może być okazja na choćby chwilę rozmowy, a może czegoś więcej. Nie mówię już o klubach, koncertach, kąpieliskach itp.


------------------------------------
Widzisz, jest tylko jedna różnica pomiędzy nami. Ja byłem zastraszony, a Ty nie. Osoby zastraszone nie są w stanie się bronić, ani prosić o pomoc - na tym polega zastraszenie.
--------------------------------------------------------
Spoko rozumiem. Ale ciężko mi uwierzyć że działo się to na oczach innych kolegów, koleżanek i choćby jedna z tych osób nie poinformowała jakiegoś "sora" że dzieje Ci się krzywda.

59

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Chłopaki bardzo dużo zależy od osobowości, charakteru  i tego jakie mamy wsparcie w najbliższych. Różne osoby w takiej samej sytuacji zachowają się inaczej. Na to nie ma reguły. Aha no i ten łut szczęścia.

60

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Słodkie. ,miłe, ciekawe,inne . każdy lubi co innego i kazdej kobiecie wolno mieć swoje preferencje.ja swojego pierwszego faceta poznałam będąc nastolatką. Gdy już byłam zakochana okazało się że miał tabuny kobiet i nie koniecznie były to zwykle związki ale i korzystanie z usług prostytutek. Zwiazek zakończył sie fatalnie a ja później bazowalam juz tylko na nie doświadczonyfacetach.po prostu takich wolałam. No ale to ja.chodzi o to ze demonizujesz.gdy moje kolezanki poznają faceta to mówią czy jest troskliwy szarmancki przystojny. Nigdy nie słyszałam by któraś powiedziała .:oj on nie spał z wieloma kobietami  ,nie rzuca się na mnie z calowaniem,chyba go nie chce.w zyciu.no moze jak ty gustujesz w plastikowych lalach ktore wrażliwych nieśmiałych ale ciekawych facetow mają gdzieś. Zalezy co lubisz.niektore sa tak przechadzane ze lubią być traktowane jak własność doswiadczonego na wielu pupach faceta. Sory za dosadnosc ale się wkurzylam

61

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa
adam_K napisał/a:

Widzisz..Ty podchodzisz do tego jak do zakazów i nakazów religijnych, dla wielu będą to po prostu wartości. Wartości, którymi się kierują i które są dla nich niezwykle istotne w ich życiu. I nie powiedziałbym że coś ich ogranicza, mają blokady, zaburzenia emocjonalne i psychiczne jak to napisałeś.  Są to szczęśliwi ludzie mający rodziny, dzieci, cele życiowe, ale i wartości, którymi między innymi jest właśnie religia katolicka.

Nakazy, zakazy, wartości - jak to zwał, tak to zwał. Każdy zakaz lub nakaz jest ograniczeniem - czasem słusznym, czasem nie.

   - Napisałem: "Restrykcyjne zakazy i nakazy katolickie mają ogromny wpływ na umiejętność budowania relacji damsko - męskich. - Bo mają ogromny wpływ. Dobry lub zły, ale mają.
   - Napisałem: "Zazwyczaj bardzo mocno ograniczają rozwój psychofizyczny u ludzi i często są powodem blokad, zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych." - Nie pisałem, że nie ma szczęśliwych i spełnionych katolików. Natomiast słowo zazwyczaj nie oznacza zawsze, ale często. A źle pojmowane wartości katolickie, są często promowane jako prawidłowe i to wtedy stanowią duże zagrożenie dla zdrowia psychofizycznego i emocjonalnego. Tzw. średniowieczne pojmowanie religijności jest jeszcze bardzo popularne zwłaszcza na wsiach (w dużych miastach jest trochę lepiej) i promowane przez wielu z tamtejszych duchownych. Jest oparte na nietolerancji, frustracji i wielu błędnych przekonaniach, które nic nie mają wspólnego z prawdziwym katolicyzmem, a ten z pewnością może być źródłem rozwoju osobistego. Jednak, to błędne pojmowanie katolicyzmu jest w Polsce bardzo pospolite i to one powoduje bardzo dużo zaburzeń w sferze rozwoju osobistego człowieka.

Wiele osób pochodzących z rodzin katolickich cierpi na przesadny rygoryzm moralny, a to z kolei powoduje problemy w rozwoju osobistym u ludzi (nerwice, zaburzenia seksualne, zaburzenia relacji społecznych itp.). Wiele razy to widziałem na własne oczy i jest to plagą w Polsce i innych krajach, gdzie religia (niekoniecznie katolicka) odgrywa dużą rolę. Tematy problemów, które są poruszane na tym forum są częstym na to dowodem.

adam_K napisał/a:

Cytuję : "Jestem otwarty na kontakty towarzyskie te na jedną noc jak i te ?do końca życia?."
Zgadza się jesteś chętny zarówno na "zaliczenie", jak i na coś więcej.

Moje kontakty towarzyskie na jedną noc rozumiem jako realizowanie potrzeb psychofizycznych zwykłego mężczyzny, a nie "zaliczanie" po to, by się tym pochwalić przed znajomymi, aby mieć opinie ogiera czy kolekcjonować zaliczone kobiety jak trofea. To ogromna różnica. Nie jestem zwolennikiem podchodzenia do spraw seksu jak do sportu. Każdy mężczyzna / kobieta ma swoje potrzeby w sferze seksualnej. A jednorazowe przygody seksualne mogą i często są namiastką bliskości jaka istnieje w stałych związkach. Mocno niedoskonałą, ale jednak. I to właśnie to miałem na myśli pisząc o "kontaktach towarzyskich na jedną noc".

adam_K napisał/a:

Dawno nie byłem na tym forum (bywam zwykle w okresach urlopowych), pojawiły się tu Panie oferujące "kontakty towarzyskie" na jedną noc?. No ale dobra rozumiem, że szeroko rozumiane kontakty towarzyskie na jedną noc nie łączą się li tylko z seksem;).

Nie wiem, czy są tu Panie oferujące kontakty towarzyskie na jedną noc. Nie zakładałem tego wątku, aby zaciągnąć kogoś do łóżka. Zakładałem go, aby usłyszeć opinie innych osób jak sobie poradzić z moją przeszłością.

adam_K napisał/a:

Forów randkowych Ci w Polsce dostatek, randkować możesz właściwie co chwilę, i uczyć się rozmów z dziewczyną. Idąc przez Warszawę, Poznań, Gdańsk, Łódź, Lublin, Wrocław, Kraków, Toruń, Rzeszów, Zieloną Górę, Katowice, Szczecin, Opole i każde polskie miasto czy miasteczko spotyka się mnóstwo ślicznych Kobiet po drodze, niektóre same potrafią zaczepić, inne sam możesz zaczepić. Nie gryzą:). A zawsze to może być okazja na choćby chwilę rozmowy, a może czegoś więcej. Nie mówię już o klubach, koncertach, kąpieliskach itp.

To wiem już od dawna i to stosuję.

adam_K napisał/a:

Spoko rozumiem. Ale ciężko mi uwierzyć że działo się to na oczach innych kolegów, koleżanek i choćby jedna z tych osób nie poinformowała jakiegoś "sora" że dzieje Ci się krzywda.

Ale tak to wyglądało - pisałem o tym już we wcześniejszych postach. Nauczyciele wiedzieli o tym co się działo, bo sami to widzieli podczas dyżurów na korytarzach. Pomimo tego nie reagowali, co mnie utwierdzało w przekonaniu, że jakakolwiek próba szukania pomocy jest skazana na porażkę i tylko rozwścieczy moich oprawców.

Uciekająca Amy napisał/a:

chodzi o to ze demonizujesz.gdy moje kolezanki poznają faceta to mówią czy jest troskliwy szarmancki przystojny. Nigdy nie słyszałam by któraś powiedziała .:oj on nie spał z wieloma kobietami  ,nie rzuca się na mnie z calowaniem,chyba go nie chce.w zyciu.no moze jak ty gustujesz w plastikowych lalach ktore wrażliwych nieśmiałych ale ciekawych facetow mają gdzieś. Zalezy co lubisz.niektore sa tak przechadzane ze lubią być traktowane jak własność doswiadczonego na wielu pupach faceta. Sory za dosadnosc ale się wkurzylam

Nie wiem, co mówią Twoje koleżanki. Wiem jak się zachowują kobiety, z którymi ja się umawiam lub te, z którymi umawiają się moi znajomi. Jeśli facet nie był w związku, to tracą niemal natychmiast zainteresowanie i szukają innego. Potwierdza tą regułę moje doświadczenie, moich znajomych i zdecydowanej większości facetów na tym forum. Kobiety mają życzeniowy wizerunek samych siebie i co innego mówią podczas takich dyskusji a co innego robią w "realu". To jest prawda, którą zna każdy facet z praktyką w temacie. Oczywiście są również wyjątki, do których Ty być może się zaliczasz. Nie gustuję w plastikowych lalach - odpychają mnie.

Zachowania kobiet składają się z dwóch rodzajów. Świata teoretycznych deklaracji i rzeczywistości. Niestety, rzadko kiedy one się pokrywają, a nie lubią słuchać takich deklaracji, bo kłóci się to z ich wyobrażeniem o samych sobie (własnej płci).

Nie wiem dlaczego się na mnie "wkurzyłaś".

62

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

To co tu deklaruje moje poglądy nimi są a nie tylko deklaracjami a wkurzyłam sie bo nie często wtracam się do duskusji a ty ze wszystkich sił próbujesz odwrócić temat twoim do wierzchu.i chyba widzę gdzie jest twoj problem.nie w braku doświadczenia. Ty masz swój urojony w glowie obraz kobiecego świata i to cie przytłacza nie same kobiety i brak obycia z nimi.tu jest problem .jesli nie mam racji to faktycznie świat pań z warszawy jest całkiem różny od tego u mnie w 50 tys mieście. Tu jesli kobieta jest zaintetesowana to nie jest wyznacznikiem to z iloma paniami sypial spotykał sie obiekt jej zainteresowania. Demonizujesz problem ktory jest problemikiem. Duży problem jest w twojej głowie i to wymaga leczenia. Bo zabija urok twoich bardzo elokwentnych wypowiedzi. Tu jest kruczek.w tym ze ciężko z tobą dyskutować, przekonać cię, dowartościować choćby trochę i wirtualnie. Masz swój świat a przekonanie ,twoje o tym jakie sa kobiety samo cie do nich dystansuje

63 Ostatnio edytowany przez wawa78 (2015-07-10 14:42:07)

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Do Uciekająca Amy

Mówię Ci o swoich doświadczeniach, moich znajomych i męskiej części tego forum. Nawet wiele kobiet podziela moje zdanie, że przyznanie się o nie byciu w żadnym trwałym związku kończy się dla mężczyzny urwaniem kontaktu. Możesz sobie poczytać na innych podobnych wątkach do mojego. Wszyscy mamy podobne zdanie na ten temat. Ty, plus jakaś część kobiecej populacji (całkiem spora) tego forum nie dopuszczacie naszych doświadczeń do akceptacji i wypieracie je nie mając przy tym żadnej praktyki w temacie. Chyba, że również próbujesz poderwać jakieś kobiety. To oznaczałoby, że jesteś lesbijką. I tu może faktycznie jest inaczej, ale ja nie kieruje na nich swojej uwagi i nie mam doświadczeń z nimi - chociaż i tak szczerze wątpię aby było inaczej.

Dzięki za wcześniejsze ciepłe słowa pocieszające mnie i osoby w podobnej do mojej sytuacji. Ale, chyba jedynym sposobem na wydostanie się z tego naszego zaklętego kręgu (zwłaszcza w moim wieku) jest przezwyciężenie wstydu z tym problemem związanym i metodą mniejszych lub większych kroków robienie postępów w walce z negatywną przeszłością. Jak dla mnie nie ma innej opcji jak walka o siebie i nie poddawanie się. Problem w tym, że lata lecą a ja czasami mam już tego serdecznie dosyć. Mam świadomość czynionych postępów i jedynie to mnie trzyma w tym całym uporze w dążeniu do zmian na lepsze. Nie ja jestem winien tego całego gówna, które otrzymałem na start w moim życiu. Ale rozdane karty są jakie są i albo się stara grać nimi jak najlepiej albo pozostaje zamknąć się w czterech ścianach i użalać się nad sobą. Można jeszcze strzelić sobie w łeb - czego nie planuję.

Często spotykam się z życzliwymi komentarzami ze strony kobiet, które starają się pocieszać twierdząc, że są takie, które się nie płoszą po wyznaniu takiej wiadomości. To miłe. Na pewno takie są, ale są bardzo nieliczne. No i jeszcze to, że nie każda z takich pań musi być dla mnie atrakcyjna. Pomimo tego staram się nawiązywać coraz to nowe kontakty towarzyskie.

64

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Drogi autorze .bylam w zwiazku z dwoma facetami ktorzy nigdy nie mieli do czynienia z kobietą. Wnioski ? No podstawowy,lesbijka nie jestem i może szkoda no ale to fakt:-) co stwierdzam. ?faktycznie tak jak ty dosyć rozdmuchiwali temat intymności zwłaszcza. Wiec troszkę wiem o czym piszę. Nie podzielam twojego zdania ale chyba nie po to tu napisałeś by cie utwierdzic w twoich kompleksach. ?a może jednak? Mężczyźni na tym forum...bez urazy panowie. ,autorze jak nie od dziś wiadomo o kobietach mało wiedzą a to wiadomo nie od dziś;-) a na powazniej to na tym kobiecym forum pelno panów z problemami jeśli chodzi wlasnie o relacje z kobietami....Nie pocieszam cię, nie taki byl cel.chcialam ci troszkę otworzyć oczy i skłonić do wyluzowania,do dostrzeżenia wlasnych zalet. No ale ty wrosles juz w to wszystko jak w obsesję i szczerze to to troszkę straszne . proponuje kłamać. Przez parę pierwszych tygodni żadna nie będzie chciała szczegółów twoich związków a później ew.zawsze będzie czas na szczerość. No i wątpię by to ci pomogło bo ty problem generujesz i nakrecasz najbardziej. No ale,chyba jedyna rada a jak nie to lekarz. Twoja zacietosc jest straszna wręcz serio.nawet mnie juz troszkę odpycha od pozytywnego obrazu twojej osoby

65

Odp: Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Wawa a czy próbowałeś kiedyś pozwolić by to kobieta ,,poderwała" Ciebie, by to ona wyszła z inicjatywą. Żeby to ona skradła Ci pocałunek. Są kobiety pewne siebie które wiedzą czego chcą i same to biorą. Może pozwoliłbyś się tak uwieść, może nawet na jeden raz.

Posty [ 1 do 65 z 228 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Prawiczek 37 lat? - trauma z dzieciństwa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024