Nie czytałam może dużo o animal studies, ale domyślam się, że po prostu jak piszesz to próba dowiedzenia się jak najwięcej o zwierzętach, o ich emocjach itp. Nie widzę w tym nic złego. Wprawdzie nie identyfikuje się z KK, ale tym bardziej nie rozumiem, że i tu widzą zagrożenie. Czy dobry katolik naprawdę uważa, że ze zwierzęciem można robić co się chce? Jak tak, to mnie to przeraża. Lubię zwierzęta, bardzo szanuję. Podobnie jak Ty cslady często po mowie ciała chyba rozpoznaje czy pies jest przyjazny i czasem głaszczę obce psy Kiedyś bałam się tylko tych uznawanych za groźne, chyba przejęłam to wtedy od mamy, wtedy widząc je starałam się nie iść blisko nich, omijałam je z pewnym strachem. Jednak potem widząc, że wcale nie są nieprzyjazne np po psach sąsiadów, też np ras uznawanych za agresywne, ale bardzo sympatyczne psy zrozumiałam, że to zależy od wychowania. Kiedyś jak jeszcze bałam się ich, to jak szłam z byłym chłopakiem, miałam wtedy z 16 lat i szedł sam luzem bez nikogo pitbull czy jakaś taka rasa, nie pamiętam dokładnie. No fakt faktem, to że był luzem i sam to akurat nie jest dobre, więc tego nie popieram. Niemniej miałam wtedy panikę, bałam się, już miałam wizję, że robi nam krzywdę. A on szedł za nami, tylko wąchał i przymilał się. Wtedy też zrozumiałam, że nie ma co myśleć od razu, że groźny pies, tylko po rasie. A widzę teraz wiele psów ras uznawanych za agresywne i już się nie boję. No tylko wtedy mam dystans jak idą Ci dresi jak piszesz, którzy czasem szpanują tymi psami. Oczywiście, nie każdy dres pewnie szpanuje, ale czasem widać, że tak. Wtedy lekko uważam, tak to poza tym już nie boję się. Dlatego jak widzę na ulicy psa rasy agresywnej teoretycznie, ale zachowującego się bardzo sympatycznie, to i jego czasem pogłaszczę. Inne psy podobnie. A jak jego mowa ciała mówi nie, to wtedy nie. No, ale wiele psów jest bardzo sympatycznych, niezależnie od rasy, wiele zależy od wychowania, ale ogólnie psy do ludzi lgną.
Miałam tylko jedną niemiłą sytuację z psem, bałam się wtedy mocno. Szłam wtedy do byłego chłopaka, miałam właśnie jakieś 16 lat i przechodziłam skrótem i wybiegł sam owczarek kaukaski już wielki. Szczekał, widać było agresję. Wiecie nie wchodziłam na żadną posesję, ale może blisko była jego posesja, a z tego co czytałam jest to rasa, która wręcz za bardzo ma ma rozwinięty instynkt bronienia posesji, nawet jeśli nie jest do końca to jego posesja, to i tak może zachować się agresywnie z tego co czytałam. Tam co szłam skrótem, to chodzą ludzie, ale widocznie miałam pecha. No i oczywiście wina też właścicieli, że wypuścili psa, gdzie to normalnie już nie była ich posesja, pies powinien być za ogrodzeniem czy coś. Bardzo się bałam, a jeszcze gorzej, bo wiedziałam, że psy wyczuwają strach, więc tym bardziej bałam się, że mnie zaatakuje. Ze strachu stanęłam i nie ruszałam się, ogromnie się bojąc. Szczekał, wydawało się jakby miał zaatakować, ale na szczęście nie zrobił tego i w końcu sobie poszedł. Oj jak ja się bałam, no nic dziwnego wiadomo, taki wielki pies i mógłby zrobić krzywdę wtedy, no ale teraz wiem czemu mógł tak zareagować, bo niektóre psy tak reagują, nawet jeśli nie jest to dokładnie ich posesja, no i bardziej to wina właściciela, że tak go wypuścili. No wiadomo, czasem niektórym brakuje wyobraźni. Już nie mam dlatego urazu, chociaż może owczarków kaukaskich wolałabym unikać, jednak one są też mniej przyjazne dla obcych ogólne z tego co wiem, więc bardziej tylko sympatyczne dla właścicieli i tutaj może dystans tak, bo rzadko chyba będą tak przymilne jak niektóre milutkie pitbulle. To jednak rasa bardziej niezależna.
A co do krzywdzenia zwierząt to też uważam, że jest tak samo złe jak ludzi. Często psychopaci "zaczynali" od krzywdzenia zwierząt, potem zabijali ludzi. Nie oznacza to, że zawsze tak jest, ale jednak ktoś kto krzywdzi jakąkolwiek istotę jest nadmiernie agresywny. Ja jako 5 latka krzywdziłam kotka niby, bo brałam za ogon i w kółko z nim podobno robiłam, wiecie takie kółko, ale rodzice mi wytłumaczyli i już tak nie robiłam. Wtedy chyba nie zdawałam sobie sprawy z tego co robię, bo to nie tak, że chciałam wyrządzić mu krzywdę i się nią w chory sposób cieszyć, bo nie, bardzo tego kota lubiłam. Zwierzęta nie są gorsze, to, że inaczej postrzegają świat nie oznacza, że są gorsze i nie powinniśmy czuć, że wszystko nam wobec nich wolno, dla mnie to okropna postawa. Z ciekawością czytam różne fakty o zwierzętach i dowiaduje się więcej, moim zdaniem świadomość o tym jak czują zwierzęta, jakie są jest przydatna i ważna. A ja dodatkowo lubię dowiadywać się nowych rzeczy.
Mój pies nie żyje od 2 lat, suczka, żyła 15 lat. Lubiła jeść wszystko, czasem nie zdążyło jej się na dworze powstrzymać i zjadła coś. W domu ja starałam się jej nie dokarmiać niedobrymi dla psa rzeczami, choć kiedyś uległam parę razy, ale potem starałam się nie, bo wiem, że np to niezdrowe dać psu czipsa, ale zdarzyło mi się czy tam ogólnie dokarmiać. Strasznie piszczała i trzęsła się do jedzenia. Ja potem nie dokarmiałam, ale rodzice czasem ulegli. Kiedyś tata rozmawiał przez telefon i ona bezczelnie zjadła z talerza mu pączek, nie zdążył zareagować. Ach, no ale kochana była. Miała raka wątroby pod koniec życia. Biedna, psy cierpią może jeszcze gorzej niż ludzie, bo czasem może nie zdają sobie sprawy co im jest. Tak na co dzień pomijając czasem dokarmianie przez rodziców, to jadła suchą karmę, nie najlepszą, ale w miarę dobrą Purinę np, potem też dawaliśmy jej więcej kasz lub ryżu z włoszczyzną i np mięsem.