Może wybrałam złą kategorie i zły temat bo wiele ludzi mnie potępi za to co powiem . Wiem że zabicie niewinnego stworzenia które jeszcze nie ma szans sie bronić jest złe , ale co wtedy gdy ludzie nie mają wyboru , nie można oceniać ludzi którzy - powiem wprost zabijają . jest to decyzja która zniszczy życie ale czasem jedyna jaką można podjąć . Co jeśli ktoś jest tak słaby psychicznie że nie ma innego wyjscia ?Co myślicie na ten temat ?
Ja tam mysle, ze ludzie, jak to ujelas, slabi psychicznie, to jeszcze tak naprawde dzieci i za seks nie powinni sie w ogole brac.
3 2015-04-20 22:40:49 Ostatnio edytowany przez Emilia (2015-04-20 22:45:28)
To się relatywizm nazywa. Zabijanie jest złe, ale "czasem można zabić, bo nie da się inaczej". A tymczasem nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze jest jakieś - dobre - rozwiązanie. Wystarczy pomyśleć, oddalić emocje, ochłonąć. I nie działać wbrew własnym wartościom. Przypominasz mi jedną moją "znajomą" relatywistkę - odbijanie cudzych mężów jest złe, ale trzeba walczyć o swoje szczęście... Można by mnożyć przykłady: dorosłego człowieka też byś zabiła, gdybyś "nie miała wyjścia"? I nie chrzań, że to nie to samo. Bo to jest to samo. Chyba że przyjmiemy, że zarodek to nie jest człowiek, tylko zlepek komórek, w końcu nie ma wykształconego układu nerwowego ani serca.
Jest tez inna nazwa- USPRAWIEDLIWIANIE czynu, ktory sami uznalismy za zly
tabletki poronne ,chyba takich nie produkują, bo to zakazane jest i słusznie, zabijanie jest złem i jest karalne.
Może miałaś na myli; pigułka po.
a to już inna para kaloszy!
Pigułka po jest lekiem oficjalnie dopuszczonym do stosowania - zapobiega niechcianej ciąży a nie zabija.
Wszystko jest kwestią umownej definicji. Z punktu widzenia naszych ludzkich definicji to do 6 (czy tam kiedy się zagnieździ w macicy) dnia od zapłodnienia tak na dobrą sprawę ciąży nie ma a więc poronienia nie można dokonać. Umowa, tylko. Jeżeli ktoś przyjmie, że ciąża ma miejsce od zapłodnienia, to wtedy taka tabletka dla niego jest wczesnoporonną. Ze spiralą jest tak samo - uniemożliwia m.in. zagnieżdżenie się zarodków w macicy. Według tego, co przyjmują mądrzy panowie (zapewne mądrzejsi od nas) to to jest tylko antykoncepcja.
Jeżeli ktoś ma trudną sytuację i nie może sobie pozwolić w tym momencie na dziecko to niech powstrzyma się od seksu.
Wszystko można wytłumaczyć. Na każde przewinienie można znaleźć dobry argument za. Daleka jestem jednak od oceny kogokolwiek, to nie moja rola. Ja jako ktoś patrzący z boku mogę jedynie wspierać, rozmawiać, modlić się.
Płód ma naprawdę bardzo małą świadomość w stosunku do dorosłego człowieka, więc to nie jest to samo. Uszkodzić nasiono czy ściąć drzewo. Poza tym o żadnym zabijaniu nie ma mowy, bo dusza jest człowiekiem a nie ciało. Duszy nikt nie zabija. Jedynie w ultrakatolickich krajach są skrajnie negatywne poglądy na przerwanie ciąży. Nie dyskutuje się na te tematy, jedynie mamy do czynienia z głośno i agresywnie wypowiadaną propagandą przeciw przerywaniu ciąży.
Samoświadomość powstaje w 2 roku życia. Owszem, nie jesteśmy w stanie zniszczyć czyjejś duszy. Możemy zniszczyć jedynie swoją. Zastanawiałeś się dlaczego ultrakatolicy tak bardzo sprzeciwiają się aborcji?
Nie musimy cały czas kierować się tym, co nam się wydaje że będzie dla nas dobre.
9 2015-04-22 10:10:41 Ostatnio edytowany przez abasaba (2015-04-22 10:22:58)
A czy na pewno wiemy ile komórek krąży w organizmie kobiety, kiedy stara się o dziecko! Mówi się , że jedna ale może być 2- 3 i to naraz z obu jajników. Nie każda zapłodniona się zagnieźdza. To wiemy na pewno.
A aborcji można dokonać tylko na ciąży-czemu jestem zdecydowanie przeciwna. Ale trzeba uruchomić trochę własnego rozumu a nie słuchać co ktoś nam mówi.
To te wszystkie zapłodnione komórki które się nie zagnieździły to mamy traktować jako poronienie - absurd! przynajmniej dla mnie. W ciągu życia kobiety to może być mnóstwo. Ale tylko potencjalnych żyć ludzkich.
Jestem wierząca ale nie dajmy sobie wmówić tego czego nie ma. Bo jak się starałam o dziecko rok, to wychodzi, ze mam nie wiem ile "dzieci" poronionych? bo nie zagnieżdzonych?
10 2015-04-22 10:50:28 Ostatnio edytowany przez kiedysbylam (2015-04-22 10:51:32)
Abasaba - popieram w 100%
tez jestem osoba wierzaca i tez kiedys uwazalam (poniewaz tak naprawde nie rozumielam dokladnie tego) ze ten kto mowi ze tabletki 'po' sa ok, to po to zeby sie usprawiedliwic itd.
Kurcze - aborcja to zlo - zgadza sie, jestem przeciwna.
Nawet juz dyskusja ilu tygodniowy plod to dziecko - to juz bardzo sliski temat. Plod to w koncu juz plod, pcozatek zycia.
Ale przykladowo jesli uprawiam seks nad ranem, zawiodlo zabezpiecznie, pekla prezerwatywa (tak, to sie naprawde zdarza!!) np i 3 godziny pozniej, o 9 rano pojde po tabletke 'po' i ja zarzyje no to sory ale nie ma tutaj mowy o zadnej aborcji albo zabijaniu plodu ! Ludzie.
Zagesci to moj sluz i generalnei doprowadzi d otego, ze wlasnie potencjalny plemnik sie nie bedzie mial jak zagniezdzic, nie dojdzie do zaplodnienia ktorego nie chce tak? Tak samo jak naklada prezerwatywe moj facet, po to aby nie doszlo do zapolodnienia.
Rowniez nie uwazam aby wyzej opisany przyklad reprezentowal jakkokolwiek nieodpowiedzialnosc ludzi. Czy nam sie to podoba czy nie, takie sytuacje sie zdarzaja.
11 2015-04-26 17:14:51 Ostatnio edytowany przez jarzębina123 (2015-04-26 17:32:24)
Jest tyle osób, które z otwartymi ramionami przyjmą nowego człowieka. Po urodzeniu, można dziecko zostawić w szpitalu, można oddać do okna życia... Jest wiele możliwości. Wiem, co to strach związany z nowotworem, chemioterapią, przeszczepami. Są kobiety, które choć pragną, nigdy nie będą mogły urodzić własnych dzieci I nie tylko mówię o kobietach po chemioterapii czy radioterapii, jest niestety wiele różnych zaburzeń i chorób, niepozwalających na zajście w ciążę. Więc zamiast zabijać dziecko, jeżeli z różnych powodów nie możemy lub nie chcemy się nim zajmować (wiadomo, różne są w życiu sytuacje), można oddać je do adopcji. Kolejki chętnych są do zaadoptowania jak najmłodszych dzieci są przeogromne
P.S do kedysbylam. Napisałaś : "Zagesci to moj sluz i generalnei doprowadzi d otego, ze wlasnie potencjalny plemnik sie nie bedzie mial jak zagniezdzic, nie dojdzie do zaplodnienia" -pamietaj o tym, że tabletki antykoncepcyjne, tabletka po, spirale itd, mają oprócz mechanizmu zagęszczania śluzu (o którym wspomniałaś), także mechanizm niedopuszczenia do ewentualnego zagnieżdżenia w macicy zarodka, jeśli do zapłodnienia już doszło. Więc nie możesz wykluczyć zniszczenia zarodka. Powyższe metody mają taką wysoką skuteczność, właśnie dlatego, że jest tam skojarzone kilka mechanizmów.
A czy na pewno wiemy ile komórek krąży w organizmie kobiety, kiedy stara się o dziecko! Mówi się , że jedna ale może być 2- 3 i to naraz z obu jajników. Nie każda zapłodniona się zagnieźdza. To wiemy na pewno.
A aborcji można dokonać tylko na ciąży-czemu jestem zdecydowanie przeciwna. Ale trzeba uruchomić trochę własnego rozumu a nie słuchać co ktoś nam mówi.
To te wszystkie zapłodnione komórki które się nie zagnieździły to mamy traktować jako poronienie - absurd! przynajmniej dla mnie. W ciągu życia kobiety to może być mnóstwo. Ale tylko potencjalnych żyć ludzkich.
Jestem wierząca ale nie dajmy sobie wmówić tego czego nie ma. Bo jak się starałam o dziecko rok, to wychodzi, ze mam nie wiem ile "dzieci" poronionych? bo nie zagnieżdzonych?
Tak, nawet 3 komórki jajowe mogą dojrzeć w jednym cyklu. Wtedy, gdy zostaną zapłodnione, będziemy mieli do czynienia z ciążą mnogą. Racja, nie każda zapłodniona komórka jajowa się zagnieżdża. Nie zagnieżdżają się głównie te z np. translokacjami chromosomów, triploidiami czy też trisomiami. Każda ciąża jest narażona na poronienie nawet w kilkudziesięciu procentach. Oczywiście kobiety o tych poronieniach nawet nie wiedzą, miesiączkę dostają o czasie albo lekko się spóźnia. Nigdy nie wiemy, czy dany poroniony zarodek został zagnieżdżony czy też nie. I za naszego życia nie dowiemy się ile razy doszło do poronienia czy też do usunięcia nie zagnieżdżonego zarodka. Ostatnio dużo nam się wmawia, to prawda. Też jestem za tym, żeby umieć się do tego wszystkiego zdystansować i umieć samemu ocenić sytuację. Ale pamiętajmy o tym, że jeżeli mamy na uwadze zawsze swoje dobro to podjęta przez nas decyzja zawsze będzie dla nas decyzją po najmniejszej linii oporu, najprostszą do podjęcia. Ale czy obiektywnie patrząc najlepszą?
Ja uważam, ze aborcja powinna być dostępna dla każdej kobiety, bez podania powodu. Bo nie ukrywajmy jeżeli ktoś chce usunąć to i tak to zrobi. Tylko gorzej sobie zaszkodzi. Kobieta postawiona pod ścianą, nie będzie myślała jasno o konsekwencjach, i jeżeli wejdzie w posiadanie tych tabletek to weźmie je bez zastanowienia. Chociaż, ja uważam, ze te tabletki powinny być wycofane, bo to ostateczność. Ci co sprzedają wmawiają, że wystąpi tylko krwawienie, ból brzucha, jednym słowem mało szkodliwe, tymczasem, zamiast krwawienia pojawia się krwotok, pojawia się ból brzucha nie do wytrzymania i występuje zgon w najlepszym wypadku ciężki uszczerbek na zdrowiu. Aborcja poprzez tabletki niewiadomego pochodzenia, ja bym poszukała innego sposobu.
Bezpieczniejszego np aborcja w Niemczech. Te tabletki są szkodliwe przede wszystkim dla kobiety, a konsekwencje ich zażycia mogą być olbrzymie.
Ja uważam, ze aborcja powinna być dostępna dla każdej kobiety, bez podania powodu. Bo nie ukrywajmy jeżeli ktoś chce usunąć to i tak to zrobi. Tylko gorzej sobie zaszkodzi. Kobieta postawiona pod ścianą, nie będzie myślała jasno o konsekwencjach, i jeżeli wejdzie w posiadanie tych tabletek to weźmie je bez zastanowienia. Chociaż, ja uważam, ze te tabletki powinny być wycofane, bo to ostateczność. Ci co sprzedają wmawiają, że wystąpi tylko krwawienie, ból brzucha, jednym słowem mało szkodliwe, tymczasem, zamiast krwawienia pojawia się krwotok, pojawia się ból brzucha nie do wytrzymania i występuje zgon w najlepszym wypadku ciężki uszczerbek na zdrowiu. Aborcja poprzez tabletki niewiadomego pochodzenia, ja bym poszukała innego sposobu.
Bezpieczniejszego np aborcja w Niemczech. Te tabletki są szkodliwe przede wszystkim dla kobiety, a konsekwencje ich zażycia mogą być olbrzymie.
Chcieć to móc, jak mówią Dla mnie najważniejsze jest uświadamianie i rozmowa. Aborcji zakazem na pewno się nie usunie ze społeczeństwa.
Ale ja mowie, ze gdyby była legalna aborcja to kobiety nie musiałyby przeżywać takich koszmarów, się truć i kombinować.
Ja jestem innego zdania, że aborcja nie powinna być tak łato dostępna. Kobieta zachodząc w niechcianą ciążę jest przerażona, chce usunąć, miałaby taką opcję to by usunęła, ale często po porodzie zakochuje się w dziecku i jest szczęśliwą matką. Można ewentualnie po porodzie zostawić dzieciątko w szpitalu, a aborcja często niszczy życie kobiecie. Ja obstawiam na łatwiejszy dostęp do tabletek antykoncepcyjnych, prezerwatyw, porządną edukację w domu i w szkole. Żeby nastolatki same mogły iść do ginekologa bez wiedzy rodziców nawet jest lepsze niż ułatwiać im aborcję. A tabletki? choćby vibin kosztuje raptem dwie dych, to se z kieszonkowego dziewczyna kupi jak już nie ma na tyle odwagi żeby mamie powiedzieć o co chodzi.
Aborcja powinna być dostępna. Oczywiście wczesna edukacja i antykoncepcja to pierwszorzędne sprawy. Osoby wierzące nie będą jej dokonywały, więc wciąż ich prawa nie zostaną naruszone.
18 2015-09-04 14:22:01 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-04 14:34:10)
Mysle ze nie mozna do jednego worka wrzucac jednoczesnej dyskusji na dwa odrebne tematy, tego od kiedy do czyniania mamy z czlowiekiem oraz "musienia - zrobienia" czegos nagannego. Ale mozna. Panu Spockowi moge tylko powiedziec, ze swiadomosc dziecka slynnej w Polsce Katarzyny byla w jego wieku raczej niska (dziecko wprawdzie sie usmiechalo, gaworzylo ale nie pisalo i nie mowilo). Dlatego tez pewnie Pan nie rozumie skad taka surowa kara za pozbawienie jego ciala niesmierletnej duszy. No ale wiekszosc tutaj, jak i Sad ma w tej sprawie inne zdanie. Wg. dzisiejszej wszelkiej dostepnej wiedzy (przez co rozumiem nie tylko wiedze medyczna ale rowniez pochodzaca ze wspomnien ludzi z hipnozy przeprenatalenej opisujacych "proces" uzyskwiania duszy przez cialo) mozna sie pokusic o okreslenie momentu, kiedy wg. powszechnych kryteriow mamy do czynienia z czlowiekiem. Nie jest to jednak moment scisly ale na pewno juz od 1 mies. zycia (spora czesc aborcji dotyczy takich "starszych" dzieci) mamy juz do czynienia z czlowiekiem. Jest mozg, serce, itp. To ze swiadomosc jest jakas (w domysle mniejsza) niczego tu nie rozwiazkuje. Bo jest to kwestia skali. Jak okreslic wg. tej sklali istnienie czlowieka? Dla jednego spoleczenstwa bedzie to bardzo szybko, inni beda oceniac po urodzeniu (Sparta) inni wg. przydatnosci (spolecz. eugeniczne). Rownie dobrze ktos bardziej inteligentny od nas mogly uwazac nas za rzeczy, narzedzia. Zdanie wiec ze prawo do zycia jest kwestia samoswiadomosci czy jej skali, czy jakis konkretnych uzdolnien, przydatnosci jest zupelnie bledne. Rownie dobrze mozna by tutaj na liscie banowac wszelkie niewygodne i glupie opinie ale sie tego nie robi. Osobiscie na podstawie swojej wiedzy mam zdanie w tej kwestii ale jest ono osobiste. Nie chcialbym brac odpowiedzialnosci za przyjecie tego przez kogos innego. Wg. jednak argumentow roznego rodzaju, budowy plodu i innych infromacji, jestem przekonany ze od ok. 1 mies. zycia mamy do czynienia z pelnowartosciowym czlowiekiem.
Jezeli chodzi o musienie zrobienia czegos to jest to typowa manipulacja. Zawsze sa rozne opcje i wyjscia z kazdej sytuacji, czasami zupelnie rozne, z roznymi konsekwnecjami. Nie ma wiec mus zrobienia czegos, jest tylko wybór. Czasami bo łatwiej, czasami bo wygodniej, czasami z leku, i innych powodow. Natomiast konkretnie, w przypadku aborcji obserwuje sie czesto negatywne skutki dla zdrowia psychicznego kobiety. Co ciekawe, zadko ten czynnik bierze sie pod uwage w dyskusji. A przeciez same "poszkodowane" moga tutaj soba zaswiadczyc jak to naprawde jest.
[EDIT] Fizyczne skutki aborcji mogą być:
często: ból brzucha, bolesne skurcze brzucha, mdłości, wymioty, biegunka, krwawienie i plamienia
zadko: slne i długotrwałe krwawienia, zakażenie, sepsa (zespół ogólnoustrojowej reakcji zapalnej), uszkodzenie szyjki macicy, uszkodzenie endometrium (błony śluzowej macicy), przebicie macicy, uszkodzenie innych organów, śmierć matki
Psychiczne skutki aborcji mogą być:
często: odreagowanie poprzez nadużywanie alkoholu, narkotyków lub leków, Kobiety po aborcji szybciej uzależniają się od alkoholu i nikotyny. Wśród 30% badanych kobiet stwierdzono lekomanię!!!!
Nie wiedzieliscie o tym?
dość często: depresja po aborcji, utrata apetytu, smutek, niezdolność do normalnej aktywności – najczęściej związana z patologiczną żałobą lub patologicznym poczuciem winy, załamanie psychiczne, nieustanne poczucie winy i wyrzuty sumienia, obniżenie poczucia własnej wartości i brak zaufania do siebie, zaburzenia seksualne, które mogą mieć charakter oziębłości, wynikającej z niemożności doświadczenia satysfakcji seksualnej, a nawet ze strachu przed mężczyznami czy wstrętu do nich, obniżenie poczucia własnej wartości – jako matki, zła relacja z kolejnymi dziećmi, akty autoagresji: szybka jazda samochodem, samookaleczenie się, samobójstwa, uzależnienie od narkotyków, alkoholu, niechęć do żyjących dzieci, szybka rezygnacja z dotykania ich i karmienia piersią, zaburzenia snu (bezsenność, płytki sen), zaburzenia związane z „instynktem” macierzyńskim
Aborcja to nie tylko tabletka czy wizyta w klinice, czy dylematy moralne. To caly szereg skutków aborcyjnego zespołu pourazowego.
[EDIT] Skutki psychiczne ponosi również żyjące dziecko, które jeśli wie, że jego matka dokonała aborcji, zastanawia się nad sensem istnienia i zadaje sobie pytanie - dlaczego akurat wybrała jego. Skutkuje to zaburzeniami psychicznymi.
Gdyby mi się nasuneło jakieś porównanie dla osób, które nie zdają sobie sprawy o czym piszą, to najlepszym byłoby przyrównanie do powojennego zespołu pourazowego, bo z czymś takim, w TV, więszkość miała do czynienia, w sensie widziała. Natomiast łagodne traktowanie aborcji wynika z tego, że osoby tego dokonujące posługują się mechanizmem obronnym w postaci zaprzeczenia odbytej aborcji lub bagatelizowanie jej. Spotyka się również próby racjonalizowania przerwania ciąży, rzucenia się w wir różnych zajęć, zabierających maksymalnie dużo czasu.
Panu Spockowi moge tylko powiedziec, ze swiadomosc dziecka slynnej w Polsce Katarzyny byla w jego wieku raczej niska (dziecko wprawdzie sie usmiechalo, gaworzylo ale nie pisalo i nie mowilo).
Wszelkie osobiste uwagi tego rodzaju są bardzo nie na miejscu.
Dyskusje nad tym w jakim wieku ciało staje się człowiekiem są bezsensowne. Ciało w żadnym wieku nie staje się człowiekiem. Ciało jest sterowane przez duszę jak manekin. Bez duszy ciało nie może żyć. Rzadko zdarza się że ciało żyje jeśli dusza nie chce do niego wejść, najczęściej w takiej sytuacji następuje poronienie. Ciało bez duszy zachowuje się jak biorobot, portal organiczny. Może mówić, ale nie ma żadnej świadomości. Odróżnienie go od człowieka jest jednak trudne, bo takie ciała potrafią obserwować otoczenie i w dużym stopniu dostosować się do niego. Dusza po aborcji dostaje nowe ciało na innym kontynencie i nic nie traci. Ten problem zostanie wkrótce rozwiązany gdy badania naukowe posuną się tak do przodu (być może w tajnych laboratoriach to już jest możliwe), że po uszkodzeniu ciała, będzie można złapać duszę, sklonować nowe ciało i duszę do niego przenieść, przywracając duszy życie w ciele. Wbrew pozorom dusze wcale nie odczuwają utraty ciała jak szok. Tylko nam się wydaje że życie w ciele jest takie wspaniałe.
Co ciekawe, najbardziej przeciwni aborcji są katolicy, którzy wierzą w istnienie nieśmiertelnej duszy. Myślę że to jest trochę związane z polską mentalnością która pokazuje że jesteśmy bardzo emocjonalni i nie potrafimy spokojnie dyskutować o niczym. Dlatego ludziom tak trudno się porozumieć w Polsce, chociaż po to żeby wyjść na ulice i zaprotestować przeciw ciężkim warunkom życia. Podawanie sobie ludziom ręki w kościele "przekażcie sobie znak pokoju" jest najbardziej zakłamanym rytuałem wykonywanym przez wzajemnych wrogów i powinno być zaniechane. Ludzie w ogóle nie powinni chodzić do kościoła dopóki nie nauczą się szacunku dla bliźnich i tworzenia z nimi więzi.
20 2015-09-07 10:18:58 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-07 12:52:52)
maniek_z_maniek napisał/a:Panu Spockowi moge tylko powiedziec, ze swiadomosc dziecka slynnej w Polsce Katarzyny byla w jego wieku raczej niska (dziecko wprawdzie sie usmiechalo, gaworzylo ale nie pisalo i nie mowilo).
Wszelkie osobiste uwagi tego rodzaju są bardzo nie na miejscu.
Dyskusje nad tym w jakim wieku ciało staje się człowiekiem są bezsensowne. Ciało w żadnym wieku nie staje się człowiekiem. Ciało jest sterowane przez duszę jak manekin. Bez duszy ciało nie może żyć. Rzadko zdarza się że ciało żyje jeśli dusza nie chce do niego wejść, najczęściej w takiej sytuacji następuje poronienie. Ciało bez duszy zachowuje się jak biorobot, portal organiczny. Może mówić, ale nie ma żadnej świadomości. Odróżnienie go od człowieka jest jednak trudne, bo takie ciała potrafią obserwować otoczenie i w dużym stopniu dostosować się do niego. Dusza po aborcji dostaje nowe ciało na innym kontynencie i nic nie traci. Ten problem zostanie wkrótce rozwiązany gdy badania naukowe posuną się tak do przodu (być może w tajnych laboratoriach to już jest możliwe), że po uszkodzeniu ciała, będzie można złapać duszę, sklonować nowe ciało i duszę do niego przenieść, przywracając duszy życie w ciele. Wbrew pozorom dusze wcale nie odczuwają utraty ciała jak szok. Tylko nam się wydaje że życie w ciele jest takie wspaniałe.
Co ciekawe, najbardziej przeciwni aborcji są katolicy, którzy wierzą w istnienie nieśmiertelnej duszy. Myślę że to jest trochę związane z polską mentalnością która pokazuje że jesteśmy bardzo emocjonalni i nie potrafimy spokojnie dyskutować o niczym. Dlatego ludziom tak trudno się porozumieć w Polsce, chociaż po to żeby wyjść na ulice i zaprotestować przeciw ciężkim warunkom życia. Podawanie sobie ludziom ręki w kościele "przekażcie sobie znak pokoju" jest najbardziej zakłamanym rytuałem wykonywanym przez wzajemnych wrogów i powinno być zaniechane. Ludzie w ogóle nie powinni chodzić do kościoła dopóki nie nauczą się szacunku dla bliźnich i tworzenia z nimi więzi.
Połączenie duszy i ciała tworzy niepowtarzalną osobowość. Zgoda, zabicie ciała nie zabija duszy, jednakże jakiekolwiek cierpienie (zwłaszcza nagłe lub długotrwałe) może odcisnąć piętno na "charakterze" duszy. Prawo do życia nie jest zbywane przez mechanizmy inkarnacji (można sobie dyskutować jak jest nie mając na to dowodów, bez nich jest to tylko przekonanie, albo wiara) gdyż wiążą się one zapewne też planem życia danego konkretnego człowieka. Poglądy, które prezentujesz nie widzą niczego złego w zabijaniu człowieka, eutanazji i aborcji. Klonowanie, przenoszenie duszy (przez człowieka a nie z mocy decyzji samej duszy jak to opisuja ludzie ze wspomnien przedprenatalnych uzyskanych droga hipnozy) jest przejawem rzeczywistosci, w ktorej wiekszosc ludzi nie chcialo by zyc, biorac pod uwage nieskonczona mozliwosc rozwoju duchowego juz bez ciala. To co proponujesz, twoja wizja rzeczywistosci jest chora, gdyz opiera sie tylko na fizycznym doswiadczeniu, ktore w nieskonczonej sciezke rozwoju jest prawdopodobnie marginalne, tutaj stawia sie je na piedestlale. Taka rzeczywistosc umozliwiala by bezkarne zabijanie jeden drugiego w celu uzyskania doraznych celów (bo przeciez można go potem ozywić) oraz kontrole zycia czlowieka, w tym jego losu, przez technologie.
Ja uważam, ze aborcja powinna być dostępna dla każdej kobiety, bez podania powodu. Bo nie ukrywajmy jeżeli ktoś chce usunąć to i tak to zrobi.
Tak więc powinna też być ogólna dostępność zabijania ludzi już narodzonych i niech każdy może to zrobić bez podania powodu. Dlaczego nie?Nie ukrywajmy - jeżeli ktoś chce dokonać morderstwa to i tak to zrobi. Po co ma mieć z tego powodu problemy? Po co my mamy płacić za sądy , śledztwa, więzienia? Po co komu wyrzuty sumienia i uszczerbki na psychice?
Dlaczego tylko ciężarna, zdruzgotana psychicznie i materialnie kobieta może zabijać bo nie ma innego wyjścia? Ja też chciałabym zabić swojego upierdliwego sąsiada, bo tez jestem już na skraju wyczerpania, stoję pod ścianą i nie mam innego wyjścia. Czemu nie mogę tego zrobić i powiedzieć potem - no nie mogłam inaczej i to ja tak naprawdę jestem tu ofiarą? Czemu mnie za to wsadza na dożywocie a biednej kobiety , która zabiła własne dziecko to nie spotka . wręcz przeciwnie - znajdzie się spora grupka , która nad nia popłacze i ulituje się nad jej krwotokami i zespołem stresu pourazowego.
Ludmiłaa napisał/a:Ja uważam, ze aborcja powinna być dostępna dla każdej kobiety, bez podania powodu. Bo nie ukrywajmy jeżeli ktoś chce usunąć to i tak to zrobi.
Tak więc powinna też być ogólna dostępność zabijania ludzi już narodzonych i niech każdy może to zrobić bez podania powodu. Dlaczego nie?Nie ukrywajmy - jeżeli ktoś chce dokonać morderstwa to i tak to zrobi. Po co ma mieć z tego powodu problemy? Po co my mamy płacić za sądy , śledztwa, więzienia? Po co komu wyrzuty sumienia i uszczerbki na psychice?
Dlaczego tylko ciężarna, zdruzgotana psychicznie i materialnie kobieta może zabijać bo nie ma innego wyjścia? Ja też chciałabym zabić swojego upierdliwego sąsiada, bo tez jestem już na skraju wyczerpania, stoję pod ścianą i nie mam innego wyjścia. Czemu nie mogę tego zrobić i powiedzieć potem - no nie mogłam inaczej i to ja tak naprawdę jestem tu ofiarą? Czemu mnie za to wsadza na dożywocie a biednej kobiety , która zabiła własne dziecko to nie spotka . wręcz przeciwnie - znajdzie się spora grupka , która nad nia popłacze i ulituje się nad jej krwotokami i zespołem stresu pourazowego.
Jest jednak pewna różnica między twoim sąsiadem, a "zabijanym" zarodkiem. Zarodek, w przeciwieństwie do sąsiada, nie ma świadomości, nie myśli, nie czuje i nie ma jeszcze swojego miejsca w społeczeństwie.
Zło zawsze pozostanie złem. Człowiek może się usprawiedliwiać, że nie mógł postąpić inaczej, ale to nic nie zmienia, może jedynie komuś poprawi samopoczucie.
MamaMamusia napisał/a:Ludmiłaa napisał/a:Ja uważam, ze aborcja powinna być dostępna dla każdej kobiety, bez podania powodu. Bo nie ukrywajmy jeżeli ktoś chce usunąć to i tak to zrobi.
Tak więc powinna też być ogólna dostępność zabijania ludzi już narodzonych i niech każdy może to zrobić bez podania powodu. Dlaczego nie?Nie ukrywajmy - jeżeli ktoś chce dokonać morderstwa to i tak to zrobi. Po co ma mieć z tego powodu problemy? Po co my mamy płacić za sądy , śledztwa, więzienia? Po co komu wyrzuty sumienia i uszczerbki na psychice?
Dlaczego tylko ciężarna, zdruzgotana psychicznie i materialnie kobieta może zabijać bo nie ma innego wyjścia? Ja też chciałabym zabić swojego upierdliwego sąsiada, bo tez jestem już na skraju wyczerpania, stoję pod ścianą i nie mam innego wyjścia. Czemu nie mogę tego zrobić i powiedzieć potem - no nie mogłam inaczej i to ja tak naprawdę jestem tu ofiarą? Czemu mnie za to wsadza na dożywocie a biednej kobiety , która zabiła własne dziecko to nie spotka . wręcz przeciwnie - znajdzie się spora grupka , która nad nia popłacze i ulituje się nad jej krwotokami i zespołem stresu pourazowego.Jest jednak pewna różnica między twoim sąsiadem, a "zabijanym" zarodkiem. Zarodek, w przeciwieństwie do sąsiada, nie ma świadomości, nie myśli, nie czuje i nie ma jeszcze swojego miejsca w społeczeństwie.
To kiedy zarodek zaczyna czuć? Albo kiedy zarodek/dziecko zaczyna mieć świadomość? Kiedy człowiek zaczyna mieć jakieś miejsce w społeczeństwie?
Każde zakończenie życia to morderstwo a zarodek to z pewnością istota żywa.
Kilka komórek to nie istota ludzka. Równie dobrze moglibyśmy określać zrobienie jajecznicy zabijaniem kur. To jest zbiór komórek z pewną potencją, ale nie czujący, myślący organizm.
W istocie, kiedy kobieta przypadkiem zajdzie w ciążę i tego dziecka nie chce, to o wiele lepszym rozwiązaniem jest usunięcie ciąży, niż narażanie jej na cierpienie psychiczne, a urodzone dziecko na bycie niekochanym bądź oddanym do adopcji czy bidula.
26 2015-09-07 22:27:56 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2015-09-07 22:30:30)
Jest jednak pewna różnica między twoim sąsiadem, a "zabijanym" zarodkiem. Zarodek, w przeciwieństwie do sąsiaada, nie ma świadomości, nie myśli, nie czuje i nie ma jeszcze swojego miejsca w społeczeństwie.
po pierwsze-aborcja nie dotyczy zarodków. Aczkolwiek uważam, że celowe unicestwianie tychże jest również zabijaniem. Od ilu komórek zaczyna się człowiek? Ile musi ich mieć, żeby można było nazwać sprawę po imieniu? Jak dla mnie, jeśli nie ma poczęcia, to nie ma człowieka, jeśli jest poczęcie to zaczyna się człowiek, życie . Kobieta może powiedzieć - łapy precz od mojego brzucha! Ale zlepek komórek, czy nawet płód nie ma głosu i nie może zawołać - łapy precz od mojego życia!Dlatego też tak łatwo podciągać w tym przypadku zwykłe zabijanie pod jakiś pseudo humanitarny bełkot w stylu - tak będzie lepiej i nie ma wyjścia. Lepiej zabić niż skazać na kiepskie życie? Moim zdaniem lepsze kiepskie życie niż jego pozbawianie. Zresztą ta rzekoma kiepskość jest pojęciem bardzo tajemniczym i nieokreślonym. Nikt nie ma lekko, nie tylko dzieci w bidulach cierpią. Może więc pozabijajmy się wszyscy nawzajem, bo tak będzie dla nas lepiej?
Jeśli zabiję sasiada w stanie nieświadomości, chośby w głębokim śnie (np alkoholowym) to mam rozumieć, że nie ma problemu, no bo przecież nic nie czuł, o niczym nie myślał, był tylko zlepkirm komórek, a więc nie człowiekiem
Kilka komórek to nie istota ludzka. Równie dobrze moglibyśmy określać zrobienie jajecznicy zabijaniem kur. To jest zbiór komórek z pewną potencją, ale nie czujący, myślący organizm.
W istocie, kiedy kobieta przypadkiem zajdzie w ciążę i tego dziecka nie chce, to o wiele lepszym rozwiązaniem jest usunięcie ciąży, niż narażanie jej na cierpienie psychiczne, a urodzone dziecko na bycie niekochanym bądź oddanym do adopcji czy bidula.
Kilka komórek z zupełnie nowym zestawem genów, którego nigdy wcześniej nie było na Ziemi to dla mnie nowa istota ludzka. Jajka nie są odpowiednikiem zarodka tylko komórki jajowej. To zupełnie coś innego.
Te kilka komórek nie będzie czuć jeszcze długo, do ok. 7 msc. życia płodowego. Myśleć, tzn. odczuwać świadomość zacznie jeszcze później bo w wieku kilku lat. Kto ma określić, czy etycznym jest zabić kogoś, kto jeszcze nie miał okazji poczuć ani pomyśleć?
Pozwalając na aborcję na życzenie promujemy niedojrzałość. Według mnie kobieta, która przypadkiem zaszła w ciążę (wgl co to znaczy przypadkiem? usiadła nie tam gdzie trzeba? czy jak?) i tego dziecka nie chce, powinna dokładnie przemyśleć swoje priorytety. Niech się w końcu nauczy, że trzeba ponosić konsekwencje tego co się robi. "Problemu" nie można się pozbyć. Ja wiem, prościej i ładniej jest po prostu usunąć dziecko, tak jakby się nic nie stało. Zapomnieć o morderstwie dokonanym na osobie, która może liczyć wyłącznie na nas. W imię czego? Co tak bardzo kusi te matki (i ojców) aby na własne życzenie popełniać jeden z największych grzechów, jedną z największych zbrodni?
Kto naraża te osoby na cierpienie psychiczne? Dziecko? A może one same podejmując decyzję o współżyciu w nieodpowiednim momencie życia? Kiedy nauczymy się, że dopóty zostaniemy dziećmi dopóki nie nauczymy się brać odpowiedzialności za wszystko co się dzieje w naszym życiu.
Nie pozwalajmy na promocję niedojrzałości. Nie tłumaczmy. Nie gubmy się w naukowych wyjaśnieniach.
. Nie gubmy się w naukowych wyjaśnieniach.
No własnie...wyjaśnianie pojawia sie tam gdzie wątpliwości. Nauka pomaga naginać moralność. ale nie biologia, bo ta mówi jasno - dbaj o potomstwo, bo dzięki niemu przekażesz część siebie następnym pokoleniom, dzięki niemu przetrwasz.Głupie zwierzęta nieposiadające wolnej woli i działające instynktownie wiedzą, że potomstwo należy chronić nawet za cenę własnego życia. Natomiast oświeceni i doskonali przedstawiciele rodzaju ludzkiego będą liczyć komórki płodu czy zarodka, aby wiedzieć czy jeszcze można zabić własne dziecko w świetle moralności i zgodnie z etyką ,czy też może już należy nabrać wątpliwości i ewentualnie zrobić z siebie ofiarę oraz wygłosić to słynne i przerażające - tak będzie lepiej bo nie ma innego wyjścia. no i dlaczego nie można mordować w świetle prawa, w czystym gabinecie i ze sztabem specjalistów przy boku?
Lepiej zabić niż skazać na kiepskie życie? Moim zdaniem lepsze kiepskie życie niż jego pozbawianie. Zresztą ta rzekoma kiepskość jest pojęciem bardzo tajemniczym i nieokreślonym. Nikt nie ma lekko, nie tylko dzieci w bidulach cierpią. Może więc pozabijajmy się wszyscy nawzajem, bo tak będzie dla nas lepiej?
Moim zdaniem lepiej wcale się nie narodzić. I tak, byłoby dla nas lepiej, jednak to niewykonalne.
Jak ktoś wyklucza możliwość wychowywania dziecka to niech nie uprawia seksu. Zawsze można sobie poradzić.
Tak powaznie, wpadki sie zdarzaja nawet przy stosowaniu zabezpieczen. Usuniety plod nie bedzie sie zastanawial jak to zle, ze nie zyje, bo nigdy nie mial na tyle rozwinietej swiadomosci.
Ale decydując się na seks, nawet z zabezpieczeniem, musimy się liczyć z tym, że można zajść w ciążę.
Ja jestem za aborcją. Lepsze to niż znalezione noworodki w śmietnikach. Ale powinny być jakieś warunki do tego. Na przykład kobieta, która dokonuje aborcji nie będzie już miała nigdy szansy na dziecko. Wiadomo, ze są operacyjne sposoby na to by już nie móc zajść w ciążę. Osoba, która dokonuje aborcji nie powinna nigdy więcej mieć dzieci.
Ja jestem za aborcją. Lepsze to niż znalezione noworodki w śmietnikach. Ale powinny być jakieś warunki do tego. Na przykład kobieta, która dokonuje aborcji nie będzie już miała nigdy szansy na dziecko. Wiadomo, ze są operacyjne sposoby na to by już nie móc zajść w ciążę. Osoba, która dokonuje aborcji nie powinna nigdy więcej mieć dzieci.
Fantastyczna logika.
To tak jakby osobie, która była w wypadku samochodowym, bo nie wiem, nie zapanowała nad kierownicą w ślizgawce, odbierać prawo jazdy.
Czasem warunki po prostu NIE POZWALAJA na wychowywanie dziecka- ciąża może być zagrożeniem np dla choroby psychicznej, choroby fizycznej matki, czy też generalnie jej zasoby finansowe lub warunki domowe są zgoła nieodpowiednie. Mam koleżankę, która na studiach wpadła. Była na drugim roku i dziecko to była najgorsza opcja wtedy (i dla niej i dla samego dziecka)- usunęła. Dzisiaj jest już po trzydziestce i ma dwójkę wspaniałych dzieci, dla których jest zarąbistą matką.
To miłe, że twoja koleżanka jest wspaniałą matką dla dwójki kolejnych dzieci.
Ciąża nie bierze się z niczego. Jeśli ktoś uważa, że nie da rady wychować dziecka czy nie stać tej osoby na to, to po prostu nie bierze się za te sprawy lub robi wszystko by w tą ciążę nie zajść. Antykoncepcja jest dostępna jak cukierki w biedronce .
Wydaje mi się , że z moją logiką wszystko dobrze.
36 2015-09-09 16:17:21 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2015-09-09 20:53:54)
Karetka, zgodzę się z tym, że jak się nie chce dzieci, to się powinno stosować antykoncepcję. Tylko, niestety czasem ona jest zawodna. Co Ty myślisz, że moja koleżanka nie brała tabletek? Ano brała, i klops.
Nie każda kobieta, która decyduje się na terminację, jest rozpustną idiotką co gzi się bez zabezpieczenia z byle kim, nie myśląc o konsekwencjach. Powiedziałabym nawet, że to margines. Nie stosujmy przymusu mienia dziecka (zakaz aborcji), ani straszaka pozbawienia płodności jako jakiegoś moralnego prawa oceny prowadzenia się kobiet. Równie dobrze moglibyśmy kastrować facetów, którzy są niewierni albo rozpustni.
A ja znam ludzi, którzy mimo młodego wieku i słabych warunków materialnych były na tyle odpowiedzialne, że urodziły dzieci, wychowały ich na świetnych ludzi i są najszczęśliwszymi rodzicami. Nie wyobrażam sobie, że np. mojej koleżanki mogłoby nie być, bo jej 16-letnia matka, zdecydowałaby się na aborcję. Musimy ponosić odpowiedzialność za własne czyny. A jak antykoncepcja zawodzi to można zawsze stosować kilka metod.
Gabriela, a ja Ci mogę wskazać na historie kobiet, które urodziły wbrew sobie i nie tyle spaprały sobie życie, co uczyniły swoje dzieci nieszczęśliwe poprzez zgorzkniałość.
Nie można zmuszać kobiet do rodzenia. To nieludzkie.
Beyondblackie dlatego właśnie ja też popieram aborcję. Chociaż sama narazie nie chcę mieć dzieci to raczej bym nie usunęła dziecka , jeśli wszystko by było ok. z moim i tego dziecka zdrowiem.
Dobrze rozumiem to co mówisz, właśnie każdy powinien móc decydować o sobie i swoim życiu. Tylko nie może to być tak bezkarne, że a usunę sobie jedno , później drugie. Musi być jakiś sposób by kobiety nie robiły tego masowo. Nie ma lepszego sposobu niż groźba , że w przyszłości nie będzie mogła mieć dziecka.
No to jak ktoś nie chce mieć dzieci to niech sobie podwiąże jajniki lub seksu nie uprawia. Uważam, że kobiety nie mają prawa decydować o życiu tego małego człowieka.
Myślę, że nie ma co dłużej dyskutować nad tym, bo swojego zdania pewnie nie zmienimy, ale aby uniknąć takich sytuacji, powinno się po prostu promować antykoncepcję. Jednak większość osób zalicza wpadkę, bo myśleli, że zdążą lub nie chciało im się iść do sklepu.
Karetka, ale kobiety nie robią tego masowo. Wcale. Nawet w czasach komuny,kiedy można było na życzenie.
To są zawsze pojedyncze przypadki, kiedy antykoncepcja zawiodła (pomijając jakiś 0.01% totalnej patologii ).
Nie mówię, że teraz to się dzieje bardzo często. Tylko kiedy będzie to legalne, to dopiero wtedy będzie masowe usuwanie.
Ależ wcale się tak nie dzieje. Zyję od wielu lat w UK, gdzie aborcja jest zupełnie legalna do 24 tygodnia i Ministerstwo zdrowia podaje, że rocznie dokonuje się 185 331 terminacji (czyli wychodzi 15.9 na TYSIAC kobiet). To ma być masowe? Nie rozśmieszaj mnie.
Ten mit, że jak się pozwoli, to każda kobieta porzuci antykoncepcję i będzie się skrobała za każdym razem jest mitem wymyślonym przez skatolałych facetów, którzy nie mają pojęcia o kobietach.
To są zawsze pojedyncze przypadki, kiedy antykoncepcja zawiodła .
Tylko że antykoncepcja, może zawieść zawsze. Nie ma środka dającego 100%gwarancji. Nawet stosując kilka metod w tym samym czasie istnieje jakieś minimalne ryzyko. I może dobrze byłoby wziąć odpowiedzialność chociaż za ten odsetek procenta.
Ja stosuje antykoncepcję, bo nie chcę miec więcej dzieci. Mam jednak świadomość tego , że antykoncepcja może mnie zawieść i wiem, że wtedy będę musiała tak przeorganizować moje życie, żeby znalazło sie w nim miejsce na nowego człowieka. to nie jest dla mnie dobry czas na kolejne dziecko, ale wiem że gdyby ono mi się zdarzyło , to go nie zabiję przez pęknięta gumę. Ten jeden procent szans na ciążę to jest moje ryzyko i moja odpowiedzialność. Jak sie nie uda - trudno, trzeba ponieść konsekwencje a nie uciekać się do środków najbardziej drastycznych i biadolić jaka to będę nieszczęśliwa jeśli nie pozbędę się dziecka.
Osobom, które definitywnie nie chcą dzieci i dla których dziecko byłoby tragedią i końcem świata i które wiedza, że sobie w żaden sposób nie poradzą, proponuję nie ryzykować i powstrzymać sie od kontaktów seksualnych. Jeśli nie jesteś gotowa na dziecko choćby w jednym procencie, to nie bądź gotowa na seks, podczas którego jest choćby jeden procent szans na zajście w ciążę.
Osobom, które definitywnie nie chcą dzieci i dla których dziecko byłoby tragedią i końcem świata i które wiedza, że sobie w żaden sposób nie poradzą, proponuję nie ryzykować i powstrzymać sie od kontaktów seksualnych. Jeśli nie jesteś gotowa na dziecko choćby w jednym procencie, to nie bądź gotowa na seks, podczas którego jest choćby jeden procent szans na zajście w ciążę.
A jak ktoś nie chce mieć wypadku drogowego to niech nie jeździ drogami. Ta sama logika.
Seks jest jedną z ludzkich potrzeb, a do tego bardzo ważną częścią bycia w związku. Nie można sobie ot tak z niego zrezygnować, tak więc dajcie już sobie spokój z tym żenującym tekstem...
A jak nie zadziała tabletka Po? Bo są takie przypadki..
Ja jestem przeciwna Aborcji.
Jak już wyżyj pisaliście zawsze można oddać do adopcji,okna życia.
Ja sama urodziłam córko w wieku 19 lat dałam radę trudno było nikt nie mówi że to łatwo będzie.
Jak się uprawia seks trzeba liczyć się z ciąża.
Wiesz, tą logiką to może nie powinnam z domu wychodzić bo mi cegła na głowę spadnie.
Ciąża jest bardzo dużym obciążeniem dla organizmu. Nie każda kobieta jest w 100% zdrowa- fizycznie czy psychicznie i nie każda może i chce sobie z tym poradzić. Aborcja nie jest dobra, ale jest często lepszym złem niż trzymanie dorosłej kobiety jako zakładnika tych kilku komórek, bez względu na to jak tragicznie może się to na niej odbić. Dla mnie właśnie taka kobieta, która żyje, czuje, ma cele jest o wiele więcej warta od jakiegoś potencjalnego zlepka, który nawet świadomości nie ma.
Fakt ciąża to dużo obciążenie organizmu.
Ale każdy z nas był tym zlepkiem komórek od tego zaczyna się życie.
Nie wiem może inne kobiety mają takie sumienie i psychikę że taka decyzja podejmują.
Na pewno z kilka takich potencjalnych wersji mnie (które mama i papa zrobili) skończyły naturalnie jako niewypały poronione. I co mam nad nimi płakać? Tak jest skonstruowana natura, że odrzuca części, ewoluuje, czasami coś od razu wywala na śmietnik.
Tak to prawda ale to jest naturalne organizm sam wie jaki zarodek jest chory..ale tu mówimy o tym że kobieta decyduje..
51 2015-09-14 11:20:24 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2015-09-14 11:21:34)
A jak ktoś nie chce mieć wypadku drogowego to niech nie jeździ drogami. Ta sama logika.
Seks jest jedną z ludzkich potrzeb, a do tego bardzo ważną częścią bycia w związku. Nie można sobie ot tak z niego zrezygnować, tak więc dajcie już sobie spokój z tym żenującym tekstem...
Tak, tylko że jak spowodujesz wypadek samochodowy , to poniesiesz tego konsekwencje i nie będziesz się tłumaczyć, że przecież zawiodły zabezpieczenia i miałaś prawo. Bierzesz odpowiedzialność za samochód, którym jeździsz to i weź za swoje życie seksualne. żenujący to jest tekst, że mamy prawo sie skrobać jeśli antykoncepcja zawiodła. Seks jest super, każdy o tym wie, ale jeśli decydujesz sie na niego bez pełnej świadomości z czym się to wiąże ( a tak się składa, że wiąże się również z rozmnażaniem)to zachowujesz się niedojrzale, dokładnie tak jakbyś jeździła samochodem bez prawa jazdy.
52 2015-09-14 12:06:53 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-14 12:07:45)
To nie wszystko. Rozne problemy, pojawiaja sie przy np. przyjmowaniu srodkow hormonalnych, ktore wplywaja na zdrowie i jakos zycia kobiety. Wplywaja na mechanizmy doboru partnera, na mozliwosci pozniej ciazy, na plodnosc wogole, na samopoczucie. A zlo jest zlem. Kazdy ma wybor. Ktos tu np. pisze ze planowal ciaze na jesien ale juz jest bo wspolzyla w okresie plodnym ale ciazy teraz nie planowala?! Szok, niedowierzanie? Ale tak sie ludzie tlumacza. To co miala swiadomosc tego ze moze zajsc w ciaze w takim przypadku, czy jej nie miala? O to jest pytanie.
A to jest przeciez proste:
DZIAŁANIE < KONSEKWNECJA TEGO DZIAŁANIA
53 2015-09-14 12:30:29 Ostatnio edytowany przez femte (2015-09-14 13:17:50)
Ja rozumiem ze kazdy moze miec swoje poglady na tenat aborcji. Tym niemniej nie wolno klamac (Maniek, do Ciebie)
Aborcja jest kilkanascie razy bezpieczniejsza niz kontynuacja ciazy i porod. Za najbezpieczniejsza i polecana uchodzi farmakologiczna.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22270271
https://patolodzynaklatce.wordpress.com … dwracalna/
syndrom poaborcyjny to bajka
http://www.apa.org/pi/women/programs/ab … index.aspx
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24364878
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychol … e-szkodzi/
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19014789
http://www.bmj.com/content/343/bmj.d804 … d=22155724
http://phys.org/news/2010-09-national-a … cents.html
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21651709
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15051280
http://jezebel.com/study-overwhelming-m … p;utm_medi
Aborcja NIE zwieksza ryzyka raka piersi
http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,39639
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15051280
To tak na szybko. Mam duzo o rzekomym syndromie aborcyjnym bo prowadze gdzie indziej dyskusje na ten temat. Mozna podsumowac- syndrom wmowiony kobietom, jezeli sa pytane moga konfabulowac, zeby nie wyjsc na "bezduszne". W Danii spotyka sie jakies formy tylko u emigrantek, zwlaszcza Polek -co swiadczy o nacisku kulturowym.
Poszukam jeszcze, ale elektrycza aktywnosc mozgu ( a wlasciwie jeggo zaczatka) to 12-14 tydzien, przedtem nie wykazuje zadnej aktywnosci. Od poczatku aktywnosci do dzialania, np, swiadomego czucia bolu (nie reakcji bolowej!) droga daleka.
To co miala swiadomosc tego ze moze zajsc w ciaze w takim przypadku, czy jej nie miala? O to jest pytanie.
Moim zdaniem podejmując decyzję o współżyciu zawsze należy mieć świadomość , że istnieje możliwość zajścia w ciąże. Super, że mamy antykoncepcję bo to pozwala nam w dużym stopniu kontrolować ilość poczęć. Tylko że antykoncepcja nie daje pełnej gwarancji. I to jest już nasze ryzyko i nasza odpowiedzialność. Ten mały procencik to jest ta własnie świadomość. Myślenie - raczej nie zajdę w ciąże bo sie zabezpieczam, ale muszę wziąć pod uwagę, że zabezpieczenia mogą zawieść - jest moim zdaniem dojrzalsze niż rozkładanie rąk i mówienie - no zawiodła mnie antykoncepcja więc mam prawo zabić płód, który niechcący został poczęty.
Masz racje pisząc, że podejmując działania należy myśleć o konsekwencjach. Jeżeli jest choćby jeden procent szans, że coś się wydarzy, to nie można tego wykluczać. Gadanie - ja nie wiedziałam, że zajdę w ciążę - przypomina mi paplanie nastolatek. to jest infantylne. Seks jest zabawką dla ludzi dorosłych i świadomych właśnie, a nie dla osób z mentalnością dziecka, które chciałoby działać i nie myśleć o konsekwencjach.
55 2015-09-14 14:08:54 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-14 14:26:52)
Skutki aborcji (pomijając milczeniem sam podmiot aborcji, którym często jest żywe dziecko, bo jeśli czytałaś moje wypowiedzi to z tego wynika pogldąd na istotę życia i nie jest on powszechny) to przede wszystkim skutki są w postaci traum psychicznych kobiet i to nie jest bajka. Natomiast ew. sama dyskusja była prowadzona wiele lat temu, w Polsce wypracowana prawny "kompromis" jednak nadal jest to problem moralny kobiety. Jesli sytuacja wynika z powodów medycznych to mozna o tym dyskutowac, i kazdy tutaj podejmuje inne decyzje (lekarz sugeruje, jest matka, partner, itd.). Natomiast w innych przypadkach (odrzucajac nawet aspekt moralny) jest to albo usiłowanie zmiany swojego nieodpowiedzialnego zachowania (jego konsekwnecji) albo inne. Np. badania we wloszech pokazały, że w przypadku aborcji, które były wynikiem gwałtu ok. 25% zabitych dzieci charakteryzowało to, że ich biologicznymi ojcami byli partnerzy kobiet a nie gwałciciel. Dlaczego więc w tym procesie (odrzucając nawet kwestie moralne samej aborcji) nie prowadzono badań potencjalnej zgodności genetycznej z partnerem ofiary gwałtu?
Co do podanej literatury. To kwestie zasadnicze są takie. Jakiego obszaru kulturowego one dotyczą? Bo USA to nie jest dokładnie ten sam obszar kulturowy co Polska czy nawet Europa (wystarczy spojrzeć na krzykliwe puste w tresci amerykańskie bajki dla dzieci). Po drugie mówimy o skutkach krótkofalowych czy długofalowych? Bo nawet tak traumatyczne wydarzenie jak śmierć bliskiej osoby jest racjonalizowane i oswajanie z czasem, np. po kilku latach. Jesli ktoś (jak np. kobiety w USA) nie widzą nic złego w tym co robią, to czemu maja odczuwać negatywne skutki psychiczne? Natomiast jesli ktos ma taka matryce moralna, ze dla niego jest to cos zlego, to taka trauma moze pozostac w tej osobie dosc dlugo.
Zdanie, że "Aborcja jest kilkanascie razy bezpieczniejsza niz kontynuacja ciazy i porod" wyraża chyba jakiś pogląd jakoby ciąża nie była czymś naturalnym, była zagrożeniem a może wręcz chorobą?
P.S. Na forum chyba stracili kontrolę w kwestii wklejania linków
np. Przerwane macierzyństwo. Psychiczne skutki aborcji, T, Cantelmi, "Grono włoskich specjalistów w przystępnej formie omawia zasadnicze problemy natury psychologicznej, które sa związane z ciążą, a następnie zjawisko, które od lat nazywane jest “syndromem poaborcyjnym”. Książka nie jest napisana z pozycji ideologicznych, ale raczej terapeutycznych. Chodzi pomoc kobietom dotkniętym tym syndromem."
ISBN: 978-83-211-1943-4
cyt. "Aborcja jest tragicznym wydarzeniem, agresywną i uśmiercającą odpowiedzią na problemy społeczne, indywidualne, w relacjach z innymi oraz seksualne. Fizycznej bowiem śmierci dziecka odpowiada śmierć pewnej psychicznej części matki. Jak w przypadku wszystkich agresji niosących śmierć, tak i tu chodzi o wydarzenie tego rodzaju. Dlatego należy je rozpatrywać tak, jak wszystkie wydarzenia traumatyczne, czyli jako ranę, która na zawsze zmienia człowieka w najbardziej intymnych i najgłębszych aspektach jego tożsamości. Zabliźnia się tylko z upływem czasu, a w wielu przypadkach nigdy nie doznaje się ukojenia”.
dlatego, że jest taki syndrom to ta ksiązka powstała, a jeśli go nie ma, to Ci włoscy specjaliści to idioci
jest ogromna literatura na ten temat a jeśli chodzi o skutki "health" to skutki psychosomatyczne (health przez soma) również występują
a skutki dla żyjącego dziecka?!!!, które opisuje Ney, czyli :
Dziecko prześladowane” - dręczy je tajemnica, której nie zna, chociaż wie, że ona istnieje. Boi się jednak zapytać rodziców, gdyż lęka się, że prawda będzie gorsza od jego przypuszczeń
"Dziecko zobowiązane” - rodzice, bojąc się utraty go tak jak dziecka usuniętego, troszczą się o nie nadmiernie, wychowują „pod kloszem”, odcinają od kontaktów z otoczeniem, tłumią jego inicjatywę i ciekawość świata
„Dziecko zastępcze” (o którym wspominaliśmy już wyżej) - jest matczyną projekcją wyidealizowanych cech nieżyjącego dziecka i obiektem nierealistycznych oczekiwań rodziców, co najczęściej kończy się frustracją i przemocą
My się chyba też nie zrozumieliśmy. Podane potencjalne skutki nie są powszechne w tym sensie że nie dotyczą 100% kobiet. Ale już liczba większa od 10% powinna nas niepokoić. Są to skutki, które mogą wystapić po aborcji.
"Z kolei dziecko, które wie, że jego matka dokonała aborcji, najczęściej dręczy pytanie: dlaczego wybrała mnie, a zabiła mojego brata lub siostrę? Często dzieci te czują się winne śmierci swojego rodzeństwa. Czują też, że żyją niejako „na kredyt”, że muszą czymś usprawiedliwić swoje istnienie w oczach rodziców, którzy pozwolili im żyć. Jak pisze Ney: „Dawniej dzieci wierzyły, że istnieją, ponieważ stworzył je Bóg, ponieważ państwo ochrania je lub ich plemię ich potrzebuje, albo dlatego, że rodzice pragnęli je mieć. Teraz, w każdym wypadku, gdy aborcja była poważnie rozważana, dziecko wie, że żyje tylko dlatego, że matka zdecydowała się go nie uśmiercić”. Tak więc dorastają całe pokolenia ze świadomością (lub z obecnym w podświadomości komunikatem), że ich istnienie jest uzależnione od bycia chcianym. Dążą one do potwierdzania tego na każdym kroku, a kiedy to nie następuje, łatwo się załamują."
Psychopaci tez nie mają żadnych syndromów po swoich zbrodniach
syndrom aborcyjny dotyczy kobiet , które zostały zmanipulowane przez pseudohumanitarne poglądy w stylu - tak będzie lepiej, to tylko zlepek komórek, który nic nie czuje...dotyczy kobiet które uwierzyły w ten bełkot. syndrom aborcyjny nie dotyczy psychopatek
Mama Mamusia, Maniek no to chyba jestem psychopatką bo absolutnie żadnego syndromu nie przeżywam. Człowiek się zawsze nowych rzeczy na własny temat dowiaduje...
Maniek Ty mi jakis poetow nie cytuj. Otrzymales dane naukowe. Widze ze nawet nie raczyles przeczytac. O wieku i krajach badan tez tam jest napisane.
Tak, ciaza i porod sa obarczone duzym ryzykiem. Chyba Cie to nie dziwi? wez dowolny podrecznik poloznictwa i poczytaj, jakie moga byc powiklania, z zejsciem smiertelnym wlacznie.
Tutaj zacytowalam badania ze ciaza i porod sa obarczone 14 razy wiekszym ryzykiem niz aborcja farmakologiczna, ale spotkalam sie z innymi, ze 16 razy wieksze ryzyko smierci. To byly dane chyba szwedzkie, bardzo podobne wiec potwierdzajace te pierwsze.
Nie mowi sie np. ze pigulki antykoncepcyjne co prawda zwiekszaja nieco ryzyko zakrzepu czy zawalu (o kilkanascie procent) ale ciaza i porod zwieksza dwiescie razy. Nie 200 procent, tylko 20000%.
Co masz przeciwko linkom? Ze podaje rzetelne dane naukowe i na dodatek niewygodne dla Ciebie?
Trudno powiedzieć coś w tym temacie, bo wiele kobiet rodzi i potem cały czas tego żałuje a część rodzi niechciane dziecko i się w nim po prostu zakochuje. Nie można jednoznacznie określić, czy to jest dobre czy złe i każdy może w sumie robić to co chce ze swoim ciałem i z płodem który ma w swojej macicy.
60 2015-09-15 09:06:53 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-15 09:09:10)
Maniek Ty mi jakis poetow nie cytuj. Otrzymales dane naukowe. Widze ze nawet nie raczyles przeczytac. O wieku i krajach badan tez tam jest napisane.
Tak, ciaza i porod sa obarczone duzym ryzykiem. Chyba Cie to nie dziwi? wez dowolny podrecznik poloznictwa i poczytaj, jakie moga byc powiklania, z zejsciem smiertelnym wlacznie.
Tutaj zacytowalam badania ze ciaza i porod sa obarczone 14 razy wiekszym ryzykiem niz aborcja farmakologiczna, ale spotkalam sie z innymi, ze 16 razy wieksze ryzyko smierci. To byly dane chyba szwedzkie, bardzo podobne wiec potwierdzajace te pierwsze.
Nie mowi sie np. ze pigulki antykoncepcyjne co prawda zwiekszaja nieco ryzyko zakrzepu czy zawalu (o kilkanascie procent) ale ciaza i porod zwieksza dwiescie razy. Nie 200 procent, tylko 20000%.
Co masz przeciwko linkom? Ze podaje rzetelne dane naukowe i na dodatek niewygodne dla Ciebie?
Nie mam nic przeciwko linkom, jednak jest to naruszenie reg. tego forum, niestety moderacja nie działa. Uwierz, wiele osób próbowało takie linki zamieszczać i zawsze było to kasowane. Oczywiście, to źle, jeśli w ten sposób moderator ukierunkowuje dyskusje, a zamieszczone przez Ciebie linki pokazują tylko jedną stronę medalu. Dlaczego uważasz, że nie zapoznałem się z tymi danymi? Częsciowo były mi znane i już z tego, co napisałem powinnaś się zorientować, że jednak to przeczytałem, gdyż wyraźnie odniosłem się do nich w kwestii kultury amerykańskiej i skąd one pochodzą.
Teraz odwrotnie, czy zapoznałaś się z literaturą, którą Ci podałem, która nie tylko nie poddaje pod wątpliwości istnienie syndromu poaborcyjnego, ale również omawia sposoby terapii? Bo jeśli tak, to ok, jeśli nie to Twoje zarzuty odnośnie tego, że ja się z czymś nie zapoznałem są bezsensowne i tchną hipokryzją.
Cały czas skupiasz się jednak na efektach fizycznego zdrowia kobiety. Tak, tak przy dziesiejszej "technice" wiele potencjalnych skutków ubocznych jest eliminowanych. Jednak syndrom poaborcyjny dotyka głownie psychiki kobiety oraz jej żyjącego dziecka. Człowiek to nie tylko ciało. Mam więc wrażenie, że dyskutujemy o różnych sprawach.
To co nasz różni to rzetelność podejścia do tematu. Ja nie neguję istnienia danych, które pokazują brak takiego wlywu w USA (są też dane przeciwne) ale odnoszę to do danej kultury i wychowania tam obecnego. Nie rozumiem więc dlaczego negujesz np. dane Polskie czy Włoskie? Czy te społeczeństwa nie istnieją? Wogólne nie podoba mi się takie wybiórcze traktowanie tematu, przyjmowanie jedynie tych źródeł, które uznajemy za słuszne a odrzucanie drugich, które pokazują coś wręcz przeciwnego. Taka wybiórczość razi.
Co ciekawe, sformułowanie syndrom poaborcyjny zostało wprowadzone w 1981 roku właśnie w USA.
Przykład literatury - Review:
http://bjp.rcpsych.org/content/199/3/180.full
Praca ta pokazuje, umiarkowany do bardzo zwiększonego, wzrost ryzyka problemów psychicznych po aborcji.
Obecnie oficjalnie! uznaje się, że ogólnie wyniki badań w tym temacie są niespójne (opinia Royal College of Psychiatrics)
inny przykład pokazujący wzrost ryzyka względnego występowania problemów psychicznych o 30%:
Fergusson DM., Horwood LJ., Boden JM. Abortion and mental health disorders: evidence from a 30-year longitudinal study.. „The British journal of psychiatry : the journal of mental science”. 6 (193), 2008
A to cytat z wikipedii:
"Według badań prowadzonych w Finlandii na podstawie analizy przypadków samobójstwa związanych z ciążą z lat 1987-94 stwierdzono, że odsetek samobójstw kobiet po zabiegu aborcji był dwukrotnie wyższy (34,7%) od odsetka samobójstw po samoczynnym poronieniu (18,1%) i sześciokrotnie wyższy od samobójstw po udanym porodzie (5,4%)"
A to przykład wypowiedzi psychologa z Polski:
" o ostrych objawach mówimy wtedy, gdy od wykonania zabiegu minęło do trzech miesięcy, najdalej do pół roku i kobieta swoje złe samopoczucie kojarzy bezpośrednio z aborcją. Pojawia się wtedy agresja, żal do partnera, siebie i rodziny, złe samopoczucie, rozdrażnienie, płaczliwość, zaburzenia snu. To dziecko często jej się śni. Co bardzo ważne dzieje tak się wtedy, gdy dziecko było owocem miłości. Kochała partnera, chciała dziecka, ale musiała je usunąć z różnorakich powodów. Te kobiety są w szczególnie trudnej sytuacji emocjonalnej. W literaturze i w języku potocznym mówi się: "największą zbrodnią jest zabić miłość". Drugi rodzaj syndromu poaborcyjnego jest opóźniony w czasie.
Zdarza się, że kobieta mówi "usunęłam i nie ma problemu", "to nie był dla mnie człowiek". Syndrom w tym wypadku może pojawić się po latach i np. wiązać się z somatyką a nie bezpośrednio z psychiką. Podam przykład: pacjentka, która miał jedną córkę trzykrotnie usunęła ciążę i przez 20 lat nie miała z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, jakbym w ogóle o tym zapomniała. Po 20 latach została jednak sama. Córka wyprowadziła się i zerwała z nią kontakty, mąż wyjechał za granicę i nie dawał znaku życia o sobie. Została sama w dużym mieszkaniu. Wtedy wystąpiły objawy depresyjne i pojawiła się choroba wrzodowa żołądka i inne dolegliwości somatyczne. Pół roku leczyła chorobę wrzodową, lecz gastrolog nie zauważył żadnej poprawy i poradził jej iść do psychiatry. Po wielu rozmowach okazało się, że ma głęboki żal i złość do siebie o te usunięte dawno temu ciąże. W momencie, gdy została sama, cały ból związany z aborcją powrócił. Powiedziała; „gdyby choć jedno z tych dzieci żyło teraz nie byłaby tak samotna”.
Czyli nie zawsze co sami myślimy, odczuwamy tak samo dotyczy innych ludzi, czy społeczeństwa, które nas otacza, w którym zyjemy.
61 2015-09-15 09:20:53 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2015-09-15 09:26:01)
Powtarzam Maniek, bo uszy chyba masz z drewna, gdyby OBIEKTYWNIE taki syndrom istniał i dotyczył wszystkich kobiet, to z pierwszej ręki mogłabym być jego posiadaczką. Nie jestem. Kilka lat po terminacji cieszę się bardzo dobrym zdrowiem psychicznym, nie przeżywam żadnych depresji i nie mam żadnych zaburzeń.
To co Maniek opisujesz, to jest naciąganie faktów. Nie lepszym i bardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest, że ta kobieta, którą opisałeś, wpadła w depresję, nie z powodu jakiejś aborcji 20 lat wcześniej, ale dlatego, że poczuła się samotna, kiedy dzieci się usamodzielniły, a małżeństwo padło? Twoim tokiem myślenia, to mogłabym postawić tezę, że istnieje Syndrom Utraconej Zabawki, bo zgubiłam jakiegoś misia w dzieciństwie, a kilkadziesiąt lat później miałam doła.
Ten wasz cały "syndrom" jest tak wiarygodny naukowo jak pomysły, że od masturbacji zaczynają włosy rosnąć wewnątrz dłoni.
62 2015-09-15 09:42:06 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-09-15 09:43:23)
Powtarzam Maniek, bo uszy chyba masz z drewna, gdyby OBIEKTYWNIE taki syndrom istniał i dotyczył wszystkich kobiet, to z pierwszej ręki mogłabym być jego posiadaczką. Nie jestem. Kilka lat po terminacji cieszę się bardzo dobrym zdrowiem psychicznym, nie przeżywam żadnych depresji i nie mam żadnych zaburzeń.
To co Maniek opisujesz, to jest naciąganie faktów. Nie lepszym i bardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest, że ta kobieta, którą opisałeś, wpadła w depresję, nie z powodu jakiejś aborcji 20 lat wcześniej, ale dlatego, że poczuła się samotna, kiedy dzieci się usamodzielniły, a małżeństwo padło? Twoim tokiem myślenia, to mogłabym postawić tezę, że istnieje Syndrom Utraconej Zabawki, bo zgubiłam jakiegoś misia w dzieciństwie, a kilkadziesiąt lat później miałam doła.
Ten wasz cały "syndrom" jest tak wiarygodny naukowo jak pomysły, że od masturbacji zaczynają włosy rosnąć wewnątrz dłoni.
Czy gdzieś napisałem, że dotyczy to wszystkich kobiet? Nie dotyczy, tak samo jak syndrom udziału w wojnie, nie dotyczy wszystkich żołnierzy, którzy w wojnach uczestniczyli.
Ty chyba masz problem, który polega na widzeniu wszystkiego przez pryzmat własnego ja. A ludzie, społeczeństwo to nie tylko ja. Jest ponad 170 typów osobowości, są rózne kultury, ludzie wyznają rożne zasady i róznie się zachowują. Istnienie syndromu poaborcyjnego dotyczącego kwestii zdrowia psychicznego to fakt, i np. jak sama widzisz przytoczone badania Fińskie wskazują na wzrost liczby samobójstw o 15% (dla aborcji w stosunku do poronien), co rozumiem negujesz? wskazują one jednak, że problem jest. Nie będzie on jednak dotyczył wszystkich kobiet (tutaj tylko tych, które podjęły takie próby samobójcze).
Ty masz chyba problem z logiką (sry za zfromułowanie). Może wytłumacze to tak. Przytaczasz swoje opinie, są podane dane że tego syndromu nie ma - oznaczmy to A. Ja przytaczam dane, ze takie zjawisko występuje - oznaczmy to B.
I teraz wnioskowanie logiczne:
żeby zjawisko nie istniało wogóle to musiało by był A i A
żeby zjawisko zachodziło w każdym przypadku to B i B
my mamy A i B, co wskazuje, że problem istnieje ale jego obraz jest niejasny (patrz opinia RCP) i jest to słuszne dla części kobiet a niesłuszne dla częsci. Ryzyko róznych powikłań dla zdrowia psychicznego waha się od kilku do kilkudziesięci procent.
Co więcej, praktyka terapeutyczna w Polsce pokazuje, że taki syndrom może pojawić się (np. w sprzyjających temu okolicznościach, co jest podane powyżej) po wielu latach.
A to, że mnie coś nie dotyczy nie oznacza, że innych czy społecznie nie dotyczy. Nie można wszędzie widzieć tylko ja, ja i ja.
Maniek cytuje katolickich "naukowcow" ktorzy sa na tyle bezszczelni ze nawet nie powoluja sie na wyniki badan. Oraz polska wiki-sama prostowalam.bzdury ktore conawiedzeni tam powypisywali. Podalam jako zrodlo podreczniki I zrodla naukowe. Poprawiono, ale szybko przywrocono katopoprawna wersje.
Jak moznà ufac ludziom ktorzy bezszczelnie klamia?
Na przyszly raz prosze o wyniki badan naukowych z fwchowych portali' nie publicystyke -katopublcystyke raczej.
Sądzę że sam temat aborcji, nie jest najważniejszy w tej debacie.
Ale stosunek prawa do kobiet.
Przypomnijmy, że w projekcie całkowicie zakazującym aborcji, był zapis o odmowie a nawet zakazie informowania pacjentki o wyniku badań, co w praktyce prowadzi do nie wykonywania USG i cofnięcia się się do średniowiecza.
W pierwszej kolejności, chcę opowiedzieć pewien epizod z naszego życia. Cztery lata temu moja żona zaszła w ciążę, i się ucieszyliśmy. Okazało się, że poroniła o okolicach 15-16 tygodnia. Czy w związku z owa nowelizacją, dowiedziałaby się że poroniła? A jakie skutki miałoby nie dokonanie zabiegu i usunięcia martwego zarodka?
Ale to nie wszystko. Gadacie bzdury o duszach i innych pierdołach. Ja nie jestem katolikiem z własnego wyboru, moja żona była katoliczką do tego wydarzenia. Była, gdyż chciała swoje dziecko pochować. Okazało się, że szpital nie może wystawić aktu zgonu, bo nie było niczego. Urząd nie może wystwić dokumentów, bo nie ma papierka ze szpitala a ksiądz odmówił żonie, bo nie miał nic z urzędu. Czyli? w praktyce okazało się, że nie było żadnego człowieka, płodu, zarodku, ot tak wielkie nic. To otrzeźwiło moją żonę i także wystąpiła z kościoła, bo jak sama powiedziała, więcej pierdół nie zniesie.
My dostaliśmy więc odpowiedź, pełną, od wszelkich instytucji państwa i nie tylko, że w przypadku poronienia - nie ma człowieka. To na jakiej podstawie NAGLE w przypadku tematu aborcji, człowiek jest od zapłodnienia?
Jest to bzdura, wykopywana od czasu do czasu dla zabawy Godkowej i innych, którym wydaje się, że skoro oni mają dzieci niepełnosprawne, lub urodziły z gwałtu, lub urodziły zdeformowane i są "szczęśliwe" to mogą takie prawo narzucać je innym.
Idąc dalej. Dzisiaj w Polsce, nie ma frontu, solidnego frontu, który by zwyczajne kobiety popchnął do walki o to, aby taką Godek raz na zawsze uciszyć.
Egoistycznie moge powiedzieć, że to nie moja sprawa. bo przecież ja nie zajdę, ale po co ktoś, kto jest za zakazem narzuca kobietom o innych poglądach, nie wierzącym, swoje prawa? Chcesz to urodź, oddaj albo wychowaj, to jest twoja sprawa i twoja decyzja.
To jest główny problem dzisiejszej debaty o aborcji.
Pracuje w swoich mediach. Prowadzę swoje regionalne wydawnictwo. Byłem zaproszony na spotkanie ze zwolennikami zakazu aborcji. Zaprosili oni kobietę, (a raczej kiedyś młodą dziewczynę, która w wieku nastu lat została zgwałcona i urodziła) która urodziła z gwałtu, chciano ją pokazać jako bohaterkę. Ona tym czasem wypowiedziała świadectwo tak brutalnie objawiające fałsz i obłudę owych zwolenników zakazu, że my, zgromadzeni, musieli ją bronić przed tymi, którym spotkanie nagle zmieniło kurs. A co ona opowiedziała? Jak działa prawo.
Dziewczyna, córka nawiedzonych katolików (od czasu osiągnięcia pełnoletności nie utrzymuje z nimi kontaktu), często była oskarżana przez nich że sama zapewne prowokowała i się doigrała. Oczywiście straszyli ją, więc urodziła. To nie był koniec. Chciała oddać do adopcji, okazało się że ojciec gwałciciel - ma swoje prawa wobec dziecka i trzy lata zajęło jej udowodnienie że on pastwi się nad nią psychicznie listami. Bo na rozprawach w sądzie rodzinnym przedstawiał siebie jako skruszonego, proszącego o wybaczenie i chcącego pomagać w wychowaniu swojego dziecka. A w listach jechał po niej, wyzywał od najgorszych i zapowiadał że nigdy się od niego nie uwolni a on jak wyjdzie to jej i temu bękartowi jeszcze pokaże. Dopiero te listy całkowicie "przekonały" sąd o tym, że nie tak się sprawa ma. gośc za groźby dostal cztery czy pięć lat więcej.
Także nie opowiadajcie mi wielcy obrońcy życia o tym, od kiedy jest człowiek, czy posiada duszę, bo są to peirdoły. Zwykłe teologiczne pierdoły a teologia nie jest żadną nauką, tylko religią. A Religia nie od dzisiaj doprowadza do dramatu.
Dodam, ze gdyby spotkało to moją żonę. Mam na myśli gwałt i ciążę, Zapewne by urodziła, zapewne by nie oddała. Ale nie byłoby to nasze dziecko. Nie dałbym mu swojego niczego. Zapewne napiszecie, że dziecko nie jest niczemu winne, to fakt, ale ja także nie jestem niczego temu dziecku winny. Prawda? Mamy dwie wspaniałe córki. I w związku z tym, jak się może dziać w Polsce, chcemy wyjechać do Czech. Nie, nie z powodów ekonomicznych, ale z powodów, aby mogły same o sobie decydować a nie aby decydowały za nie nawiedzone dewoty.