Zazwyczaj matki i ojcowie są zachwyceni swoimi pociechami. A czy dziecko może być dla rodzica rozczarowaniem? Nie chodzi o pojedynczy zawód typu jedynka ze sprawdzianu, tylko o całokształt. Podyskutujmy: co może sprawić, że poczujemy życiowe rozczarowanie naszym synem/córką? Co takie uczucie może zmienić w naszych z nim relacjach i jak sobie z tym poradzić?
co może sprawić, że poczujemy życiowe rozczarowanie naszym synem/córką?
Tylko jedno mogłoby sprawić, że poczułabym rozczarowanie: gdyby któreś z moich dzieci okazało się - ogólnie rzecz ujmując - złym człowiekiem. Tylko to.
Czy to coś by zmieniło w naszych relacjach? Nie wiem czy odpowiedź na takie pytanie jest możliwa, gdy się w takiej sytuacji nie było. Zatem, rozważając taką sytuację czysto teoretycznie, chyba zmieniłoby relacje, natomiast myślę, że nie przestałabym ich kochać. Tego nie potrafię sobie wyobrazić.
Chyba mam podobnie jak luc.
I tez mysle, ze nie przestalabym kochac, tyle, ze wraz z rozczarowaniem nadszedlby smutek i bol.
Mnie raczej ciężko byłoby rozczarować, ale widzę jedną rzecz, mianowicie wyidealizowany obraz rodziny i posiadania dzieci, wszystko jest cudowne wspaniałe, w reklamach mamusie w rozmiarze S z pełnym makijażem, to tylko przykład ale myślę że rozumiecie o co mi chodzi. Jeśli ktoś nie ma trzeźwego spojrzenia na sprawę, ani doświadczenia to podejrzewam że może z tego wyniknąć jakieś rozczarowanie.
I ja mogłabym podpisać się pod słowami Luc.
Dodam do tego od siebie, że czułabym ogromny żal, gdyby moje dziecko zmarnowało sobie życie. To nie jest rozczarowanie nim, ale właśnie żal i ten smutek oraz ból, o których wspomniała Benita. Co znaczy "zmarnowało sobie życie"? Gdyby na przykład odebrał mi je nałóg lub gdyby skręciło w jakąś inną drogę, która co prawda nikogo poza nim nie krzywdzi, a jednak moje dziecko uczyniałaby nieszczęśliwym.
Jakby moje dziecko było złym człowiekiem to znaczy, że gównianie je wychowałam. Aktualnie nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłoby mnie rozczarować tak permanentnie.
Jakby moje dziecko było złym człowiekiem to znaczy, że gównianie je wychowałam.
To nie jest takie proste.
Dobrze wiesz, że na wychowanie człowieka wpływa wiele czynników. Zapewne dom rodzinny jest tym najważniejszym, ale nie jedynym.
Jakkolwiek gdyby moje dziecko zeszło na złą drogę, takie myśli (jakiś mój błąd wychowawczy)pewno by mnie nawiedzały.
Niestety jest wielu rodziców, którzy są rozczarowani swoimi dziećmi. Często przez to że winy swoich smutków upatrują się w swoich dzieciach i im to wmawiają.
Jakby moje dziecko było złym człowiekiem to znaczy, że gównianie je wychowałam. Aktualnie nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłoby mnie rozczarować tak permanentnie.
Nieraz mimo najlepszych starań dziecko wchodzi na złą drogę. Z doświadczenia wiem, że dużą rolę odgrywa charakter z jakim się rodzimy i nie zawsze ten charakter da się zmienić na lepszy. Moje "dziecię" ma ponad 30 lat i bardzo ciężki charakter. Idzie teraz własną, raczej złą drogą..
Charakter, ale tez pewnie poddatnosc na wplywy, zle towarzystwo. Poza tym wszystkiego chyba nie da sie przewidziec (mowie o zagrozeniach).
Czułabym się rozczarowana gdyby moje dziecko szło przez życie po najmniejszej linii oporu. Wybierając zawsze rozwiązania najłatwiejsze, nie wymagające zaangażowania. A już na pewno poczułabym się rozczaeowana kiedy okazałoby się zwyczajnym tchórzem.
W życiu trzeba mieć jaja, nawet jeśli nie permanentne, to przynajmniej czasami i nie widzę powodu dla którego swoje dziecko miałabym traktować inaczej niż siebie albo całą resztę swiata.
Znam taką historię. Samotna matka wychowywała syna, którego wysłała do szkoły muzycznej. Miał się uczyć gry na skrzypcach w innym mieście. Okazało się, że nie dał rady. Nawiązał kontakt z ojcem alkoholikiem i zaczął pić, oszukując matkę, że się uczy. Gdy to się wydało, była straszna rozpacz. Wrócił do domu, ale nie zmienił trybu życia. Znalazł sobie towarzystwo tzw szemrane. Szantażował matkę, żądając pieniędzy.
Teraz jakoś to się unormowało i gdzieś pracuje, ale minęły lata. Teraz ma ok 40-stki. Niczego nie skończył. Myślę jednak , że warto czasem wierzyć we własne dziecko, a może pozwolić mu samemu decydować o swoich sprawach.
A co robić gdy dziecko / małe i duże / nie chce słuchać że robi źle, zaczyna popełniać coraz więcej błędów, z których nie wyciąga żadnych wniosków, nie stosuje się do zasad współżycia społecznego, jest nieodpowiedzialne i niczym, ani nikim się nie przejmuje? Jako dorosłe, pakuje się w najróżniejsze problemy i nie robi nic by z nich wyjść. A nawet jak robi by wyjść, to za jakiś czas znowu w nie wchodzi.. Ciężka jest wtedy dola rodziców..
Ech,Przypowieść o Marnotrawnym Synu
przyszła mi do głowy.Przykład kochającego,odpowiedzialego ojca .
Pokładał nadzieje w Bogu źe odzyska syna kiedy ten będzie miał juź dość swojego dna
Rzeczywiście, w tym przypadku ojciec to facet odpowiedzialny i wręcz wzorowy jako mąż i ojciec. Syn natomiast, zupełne jego przeciwieństwo /oprócz fizycznego podobieństwa!/ . Syn to lekkoduch i bawidamek! Być może odziedziczył te cechy po jakimś innym przodku!
A co robić gdy dziecko / małe i duże / nie chce słuchać że robi źle, zaczyna popełniać coraz więcej błędów, z których nie wyciąga żadnych wniosków, nie stosuje się do zasad współżycia społecznego, jest nieodpowiedzialne i niczym, ani nikim się nie przejmuje? Jako dorosłe, pakuje się w najróżniejsze problemy i nie robi nic by z nich wyjść. A nawet jak robi by wyjść, to za jakiś czas znowu w nie wchodzi.. Ciężka jest wtedy dola rodziców..
Trzydziestolatek jest już w pełni dorosłym, ukształtowanym człowiekiem, więc - o ile sam nie zechce lub się w porę nie ocknie - raczej nie będziesz już miała wpływu na jego postępowanie.
Wracając jednak do Twojego pytania - co można robić? Gdybym wyraźnie widziała, że dzieje się źle, wyczerpała własne możliwości, a jednak z zaistniałą sytuacją zupełnie nie dawała sobie rady, to nie zawahałabym się sięgnąć po bardziej radykalne środki, na przykład wystąpić o opiekę kuratora.
Ech,Przypowieść o Marnotrawnym Synu
przyszła mi do głowy.Przykład kochającego,odpowiedzialego ojca który pozwolił synowi pójść swoją drogą .
Był mądrym ojcem - nie powiedział " po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem ,jestem rozczarowany.,a matkę to chyba do grobu chcesz wpędzić"
Rodzice czują rozczarowanie kiedy dziecko traktują jak swoją własność.Planują mu przyszłość,kierunek studiów,co zjeść na obiadek itp
Dojrzały rodzic szanuje wybory swojego dziecka i ma wiarę w to źe w porę zawróci ze złej drogi.
Żebym nie wiem jak była dojrzała to nie będę szanować wyborów mojej córki jeżeli będzie krzywdzić innych ludzi.
Jeżeli kiedyś po pijaku wjedzie w grupę ludzi to też poczuję się rozczarowana, bo nie tego ją uczę.
Można sobiepisać o synu marnotrawnym, ale dziecko kiedyś dorasta i pobłażliwość kiedyś musi się skończyć.
Na razie mam małe dzieci, ale przede wszystkim czuję rozczarowanie macierzyństwem, nie tak miało być...
I myślę, że przenosi się to na późniejsze relacje, typu: nie tak cię wychowałam....
ale przede wszystkim czuję rozczarowanie macierzyństwem, nie tak miało być...
Możesz rozwinąć? Na czym polega to rozczarowanie? Co miało być inaczej?
ech... dzieci miały być słodkie, kochane... a to momentami małe potworki, które widzą tylko czubek własnego nosa. Do tego logika na poziomie dziecka jest zabójcza, nie wiem czasem jak komentować pewne sytuacje, a co dopiero wyjaśniać... czuję się bezradna, stąd moje rozczarowanie.
ech... dzieci miały być słodkie, kochane... a to momentami małe potworki, które widzą tylko czubek własnego nosa. Do tego logika na poziomie dziecka jest zabójcza, nie wiem czasem jak komentować pewne sytuacje, a co dopiero wyjaśniać... czuję się bezradna, stąd moje rozczarowanie.
I może bardziej adekwatne byłoby: nie tak myślałam, że cie wychowuję...?
Dojrzały rodzic szanuje wybory swojego dziecka i ma wiarę w to źe w porę zawróci ze złej drogi.
Mam nadzieję, że mówisz o dziecku pełnoletnim. I o wyborach, które nie szkodzą samemu dziecku, jak i jego otoczeniu.
Żebym nie wiem jak była dojrzała to nie będę szanować wyborów mojej córki jeżeli będzie krzywdzić innych ludzi.
Jeżeli kiedyś po pijaku wjedzie w grupę ludzi to też poczuję się rozczarowana, bo nie tego ją uczę.
Można sobie pisać o synu marnotrawnym, ale dziecko kiedyś dorasta i pobłażliwość kiedyś musi się skończyć.
Popieram w 100% !
Dorosłe dziecko odpowiada juź za swoje wybory - rola rodzica juź sie kończy.
Nie brałam pod uwagę "dzieci" zepsute do szpiku kości dla których drugi człowiek nie ma źadnej wartości.
dzieci miały być słodkie, kochane
czuję się bezradna, stąd moje rozczarowanie.
Z gruntu błędne rozumowanie. Kto powiedział, że dzieci mają być słodkie?
Czasem są słodkie, czasem są diabłami wcielonymi, czasem mieszanką.
Czujesz się bezradna, ale to nie dzieci są temu winne, tylko Twoje nastawienie, a w konsekwencji brak umiejętności radzenia sobie.
Od tego zacznij.
Dojrzały rodzic szanuje wybory swojego dziecka i ma wiarę w to źe w porę zawróci ze złej drogi.
Czyli - wybacz, że tak drążę, po prostu temat mnie interesuje - jeśli 15-latka wybierze najgorsze liceum w mieście, bo idzie tam jej przyjaciółka, to mam, jako dojrzały rodzic, jej wybór uszanować? Jeśli zakocha się na zabój w starszym o dziesięć lat alkoholiku i przestępcy, który będzie ją bił - mam zaakceptować i czekać, aż sama się opamięta?
BaboOsiadła przedstawiłaś historie z prawdziwego życia. Sama takie znam. 15-latka rzadko jest świadoma swoich decyzji w pełni. Często fascynacje biorą górę i pójście po najmniejszej linii oporu. Nie wszystkie 15-latki lubią się uczyć.
Moim zdaniem rodzice powinni pokazać dziecku, że droga, którą wybrało, ma takie to, a takie konsekwencje.
A z tym alkoholikiem to jest ciężka sprawa. Wiadomo, że niektórzy alkoholicy to najlepsi manipulanci.
Publiczne pokazywanie się z nim w towarzystwie lub w rodzinie, które demaskuje jego zachowanie, czasem może kończyć związek.
29 2015-07-07 13:25:10 Ostatnio edytowany przez Ludmiłaa (2015-07-07 14:17:41)
Zazwyczaj matki i ojcowie są zachwyceni swoimi pociechami. A czy dziecko może być dla rodzica rozczarowaniem? Nie chodzi o pojedynczy zawód typu jedynka ze sprawdzianu, tylko o całokształt. Podyskutujmy: co może sprawić, że poczujemy życiowe rozczarowanie naszym synem/córką? Co takie uczucie może zmienić w naszych z nim relacjach i jak sobie z tym poradzić?
Zastanawia mnie dlaczego niektóre dzieci są takie mądre kochane spokojne a inne po prostu rozwydrzone bachory.
Jadę tramwajem, pełno ludzi duszno tłok. I taka sytuacja chłopiec może ze 3 lata z matką było jedno miejsce ta matka chciała usiąść i wziąć go na kolana. A on się nie dał bo chciał stać i ona też w końcu musiał stać. No co za chore dziecko i matka, że sobie pozwala wejść na głowę. Ogólnie to ja tego typu sytuacje widziałam w autobusach, pociągach setki razy. I dziwi mnie, ze rodzice ustępują dzieciom. Mnie to ogólnie piekielnie drażni jak ktoś tak drze japę bez potrzeby. Rozglądając się po tramwaju były też inne dzieci, które siedziały grzecznie, cicho. Można? Można!
Ja po prostu doszłam do wniosku, że niektórych dzieci się nie da lubić. Bo są męczące, denerwujące. I rozczarowujące dla rodziców. Naprawdę wyjątki są, miłe, grzeczne, spokojne. Takie to lubię. Ale takie rozpieszczone wyjce są straszne. Ja wiem, że 2-5 lat to najgorszy okres w życiu dziecka i rodziców, wtedy dzieci naprawdę nie dadzą się lubić, no są wyjątki. Ale ogólnie widzę, że niektórzy wtedy są rozczarowani.
Byłam u znajomej, ona bawiła wnuka. Rodzice dziecka pojechali na zakupy, zostawili z nią dziecko, ale ona ma problemy z chodzeniem. Więc wykorzystali moment, że ja też jestem. Dziecko coś ok 3 lata dało tak popalić, że mi odechciało wszystkiego. Ja nie jestem przyzwyczajona do zajmowania się dziećmi. Dziecko biegało po po całym ogrodzie, nie dało się wysmarować oliwką, ok rozumiem mnie nie zna, ale swoje babci?! Nie chciało założyć nic na głowę, zjeść. Masakra. W końcu się wywróciło, w sumie nic sobie nie zrobiło, ale krzyczało tak, ze uszy bolały.
Tym na zakupach zeszło ze 3 godz. Gdybym wiedziała to bym się nie podjęła. Chociaż w sumie to babcia miała bawić a ja tylko jakby gdzieś biegło wyjrzeć. Ja myślałam, że będzie siedzieć cicho i oglądać bajkę.
Tka z daleka, czy na chwilę, to jest naprawdę miłe ładne dziecko. Ale mnie rozczarowało zachowaniem. Jednym słowem mi popalić. A tej znajomej chyba było wstyd. Chyba też się rozczarowała.
1. Niezaspokojone ambicje rodziców przerzucane na dzieci, które nie dostają się do np. w szkoły muzycznej (a mamusia bardzo kiedyś chciała grać)- rozczarowanie rodzica ogromne.
2. Podnoszenie dzieciom poprzeczki przez rodziców, do wysokości której nawet na palcach nie dosięgają.
3. Rozczarowanie rodzica dziecka upośledzonego (długi temat...).
Rozczarowanie dzieckiem często ma miejsce, gdy rodzice długo starają się o maleństwo. Najpierw obserwują przez wiele lat dzieci znajomych, aż wreszcie... upragniony i długo wyczekiwany moment następuje! Tylko problem w tym, że okazuje się potem, że wcale nie jest tak idealnie, że dziecko płacze po nocach bo ma kolki. Szkoda tylko, że odbija się to na niewinnym dziecku. Pomijając fat, że tzw. "długo wyczekiwane" nie ma zazwyczaj rodzeństwa, więc musi zaspokoić wszystkie niespełnione ambicje rodziców. Wspomniane już szkoły muzyczne itd...
w sumie nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Ale taka pierwsza myśl - gdyby córka odwróciła się ode mnie i nie chciała
utrzymywać ze mną kontaktów. Jeszcze mam trochę czasu, jest jeszcze w podstawówce.
Przykładem osoby, która zawiodła się swoją córką jest mój mąż.
Uprawia sport nie taki jak on chce, nie slucha muzyki "odpowiedniej" dla jej ucha, nie siedzi prosto przy stole, nie gra na jakimkolwiek
instrumencie...
A wszystko to jego niespełnione ambicje.
Hm, mnie osobiście nie rozczarowuje mój syn, a jedynie niektóre jego zachowania.
Np. rozczarował mnie fakt, że mój syn nie chce spać sam, że nie lubi jogurtów, że nie jest jeszcze gotowy do siadania na nocnik.
To nie koniec świata być rozczarowanym.
Nigdy nie rozczaruje mnie moje dziecko. Ewentualnie jego czyny bądź postawy.
Szczeze watpie w to by dziecko moglo rozczarowac.
Rozczarowac moga jedynie jego zachowania,czyny.
Wiem ze matka jest zawsze matka i bedzie kochac swoje dziecko mimo wszystko i moze czuc jedynie smutek nie rozczarowanie z jego powodu.
Każde dziecko jest odrębną istotą.Nie jest naszym przedłużeniem i przedmiotem do realizacji naszych aspiracji.Ma prawo do wyborów.Puki jest małe naszym obowiązkiem jest pokazać Mu co jest dobre,a co złe.Mamy pokazać Mu jak powinno żyć,ale to Ono w pewnym momencie ma wybrać,a my musimy to uszanować.Takie stwierdzenie,że dziecko mnie rozczarowało jest dowodem,że jest się egoistą i to do nie wiem której potęgi.
Rozczarowanie dzieckiem często ma miejsce, gdy rodzice długo starają się o maleństwo. Najpierw obserwują przez wiele lat dzieci znajomych, aż wreszcie... upragniony i długo wyczekiwany moment następuje! Tylko problem w tym, że okazuje się potem, że wcale nie jest tak idealnie, że dziecko płacze po nocach bo ma kolki. Szkoda tylko, że odbija się to na niewinnym dziecku. Pomijając fat, że tzw. "długo wyczekiwane" nie ma zazwyczaj rodzeństwa, więc musi zaspokoić wszystkie niespełnione ambicje rodziców. Wspomniane już szkoły muzyczne itd...
Co za bzdura kompletna. Ta teoria podyktowana jest obserwacjami? Bo chyba nie własnym doświadczeniem patrząc na Twój wiek.
Ale w jakim kontekscie piszesz tutaj o ozczarowaniu? Bo są bardzo rożne rodzaje rozczarowania, a właściwie- różzne jego powody, bo jeśli ktoś jest rozczarowany np. zawodem dziecka, to jest dla mnie okropność i brak tak naprawdę serca do tego dziecka,
Doskonale i stuprocentowo się z tobą zgadzam, bo chociaż dziecko jest odrębną istot ą i samo podejmuje decyzje , to po naszej stronie leży wychowywanie go, a nie później pretensje, że ono nie jest takie , jakie chcieliśmy, skoro wychowywaliśmy je my.
Każde dziecko jest odrębną istotą.Nie jest naszym przedłużeniem i przedmiotem do realizacji naszych aspiracji.Ma prawo do wyborów.Puki jest małe naszym obowiązkiem jest pokazać Mu co jest dobre,a co złe.Mamy pokazać Mu jak powinno żyć,ale to Ono w pewnym momencie ma wybrać,a my musimy to uszanować.Takie stwierdzenie,że dziecko mnie rozczarowało jest dowodem,że jest się egoistą i to do nie wiem której potęgi.