Jestem mamą, więc więcej mi wolno? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Temat: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Do założenia tego wątku zainspirowała mnie moja przyjaciółka, która jest mamą dwójki dzieci.
Nie ona sama, ale jej zachowanie.

Wczoraj po godzinie 7.30 rano otrzymałam smsa, który mnie obudził. Od niej. Pytała się, czy jestem w domu, bo wpadłaby do mnie (Przed godziną 8 rano yikes!).

Jest to dla mnie noc, więc niczego jej nie odpisywałam.
W ciągu dnia nie wytrzymałam i musiałam się upewnić, czy aby na pewno miała zamiar mnie odwiedzić o tak wczesnej porze.
Odpowiedziała mi- "Moje dzieci, kochana, o 7 rano już nie śpią."

A co mnie to obchodzi, że czyjeś dzieci wstają tak wcześnie?
Nauczono mnie, że do pewnej godziny nie powinno się kontaktować ze znajomymi. Chyba, że to ja żyję na jakiejś równoległej płaszczyźnie odbiegającej od rzeczywistości...

Od pewnego czasu zauważam, że część dziewczyn i kobiet, które stały się matkami, zapomniały o pewnych konwenansach.
Główną rolą jest właśnie bycie mamą i mają w nosie, że istnieją pewne zasady kultury.
Wychodzą z założenia: "Jestem mamą, mam na Was nakichane, to Wy macie się do mnie dostosować, nie ja."
Myślę także o paniach z dziećmi, które spotykamy na mieście- w autobusach, sklepach, restauracjach. W tych miejscach także często obserwuję takie nastawienie mam.

To, że zostaję matką, nie oznacza, że świat ma się do mnie dostosowywać. Wiele kobiet kiedyś rodzi dziecko. Ważne jest to, by umieć współżyć z innymi.

Zastanawiam się, czy Wy też to zauważyłyście?
Czy zetknęłyście się z taką postawą? Może Wasze znajome również są takimi mamami, które zapomniały, że inni jeszcze nimi nie są (albo są) ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ostatnio obserwowałam scenkę w metrze. Dziewczynka ~4 letnia tańczyła, podskakiwała, kręciła się, co chwila kogoś trącała, a matka jak katarynka "przeproś panią", "usiądź, bo nie będę cię zabierać", "przeproś panią", itd
Oczywiście dziecko na żadną uwagę nie reagowało, a ja miałam ochotę zwrócić uwagę matce - niech się zdecyduje, albo pozwala dziecku, być dzieckiem, albo zajmuje się wychowaniem jego. W ten sposób wychowuje małego potwora, który będzie zestresowany zrzędzeniem matki, że ciągle coś jest nietak w zachowaniu, a jednocześnie będzie wiedziało, że jest bezkarne i może robić co chce.

Albo inna scenka - wchodzi matka z dzieciakiem, a ten na cały głos "ja chcę siedzieć, ja chcę siedzieć,...", a przy okazji matka wisi nad biedną siedzącą ofiarą tak, że ta jeśli nie chce mieć jej i jej dzieciaka na kolanach to musi jej ustąpić. I co pokazuje taką postawą dziecku - że cały świat musi dopasowywać się do jego krzyku?

Ludzie krytykują dzieciaki, że takie rozwydrzone, chamskie, itd jest to efekt nie-wychowania rodziców. Przykro mi to przyznać, ale roszczeniowa postawa rodziców, skutkuje tym, że dzieciakom też się wydaj, że wszystko im się należy i cały świat powinien zostać dopasowany do ich spraw.

3 Ostatnio edytowany przez Nataluszek (2013-08-30 09:54:18)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ja jestem mamą krótko bo od siedmiu miesięcy i przyznam, że nabrałam większej pewności siebie i teraz bardziej reaguje na chamstwo ze strony ludzi co dla innych może być odbierane jako zadzieranie nosa, ale zapewniam że tak nie jest.

Nim zaszłam w ciążę i zostałam matką nie zwracałam uwagi na to czy matce z dzieckiem ktoś ustępuje miejsca czy też nie (sama zawsze ustępowałam miejsca matkom z dziećmi lub osobom starszym- dla rozwiania wszelakich wątpliwości), ale teraz razi mnie gdy próbuje wsiąść z córeczką do autobusu, a ludzie patrzą na mnie jak na balast niepotrzebnie zajmujący miejsce i stoją jak kołki dopóki głośno nie krzyknę "przepraszam!".

Co do sklepów zwłaszcza tych większych typu Biedronka, Auchan itp też zauważyłam jakieś chore chamstwo w stosunku do matek z dziećmi.
Co prawda ja tego nie doświadczyłam, ale raz stojąc w kolejce w hipermarkecie byłam świadkiem, jak starsza kobieta stojąca w kolejce przede mną, a stojąca za matką z dzieckiem (dziecko było w swoim wózku) nie mogła przeboleć tego, że "tym rzęchem toruje całą kolejkę i jeszcze się guzdra jak ślimak".
No ironio! Jak kobieta jedną ręką trzymająca portfel, drugą pakująca zakupy i ze wzrokiem skierowanym na dziecko czy wszystko ok, ma się ogarnąć i w ciągu minuty odejść od kasy?
Jak któraś da radę, osobiście jej pogratuluję...

Są matki i matki. Nie można wszystkich "wrzucić do jednego wora".
Twojej znajomej najwidoczniej się nudziło o tak wczesnej porze, ale myślę, że ten sms o dzieciach i o tym, że nie śpią to nie było zadzieranie nosa z jej strony. Napisała tak bo to prawda, i tyle.
Fakt mogła się powstrzymać bo ja bym nie odważyła "wbić" się do kogoś o tej godzinie, ale każdy jest inny i czasami trzeba kulturalnie zwrócić uwagę na pewne rzeczy, a nie bulwersować się, że skoro matka, to uważa się za nie wiadomo kogo...

"To, że zostaję matką, nie oznacza, że świat ma się do mnie dostosowywać. Wiele kobiet kiedyś rodzi dziecko. Ważne jest to, by umieć współżyć z innymi." - A może to inni nie umieją współżyć z matkami?

4

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Część matek tak ma. Mogą wszystko a tylko zwróć uwagę!

Nieraz byłam kopana przez niewychowanego dzieciaka a rodzice nie reagowali. Często też dzieci szarpią mnie za włosy. Przy próbuje zwrócenia uwagi często dowiaduję się, że to tylko dziecko to jak mnie to może boleć? A przepraszam słyszę naprawdę rzadko. I nie to, że rzucam się od razu - daję rodzicom czas na zareagowanie, dopiero jak nie reagują zwracam uwagę.

Nie raz widziałam dzieci wsadzone bezpośrednio do wózka na zakupy, z buciorami... A ja potem w tym przewożę jogurty i ten piach (mam nadzieję, że tylko piach a nie kupy, ślina itp) przyklejają się do nabiału, lodów wyjętych z lodówki i wilgotniejących. I teraz to ja muszę pamiętać, żeby idąc na zakupy wziąć foliówkę, na te mokre rzeczy...
No ale im wolno bo co one z dziećmi zrobią? Ale są te siedziska w wózku, a jak dziecko już na nie za duże to można wybrać się na zakupy kiedy dziecko nie jest tak zmęczone, że nie przejdzie się 20min po sklepie.

Nieraz widziałam dzieci wysrywane czy wysikiwane w miejscach publicznych... rozumiem kiedy dziecko jest odpieluchowywane ale kurczę krzaki można znaleźć czy jakieś bardziej osłonięte miejsce niż PAMIĄTKOWA SKAŁA, przy której robią sobie wszyscy zdjęcia.
Kiedyś wychodząc z plaży widziałam jak matka wysrywała dziecko na białą wydmę, na które nie można wchodzić nawet! 100m dalej była czysta, bezpłatna toaleta.

Albo kiedyś sobie jadłam (i nie tylko ja) a jakaś idiotka zaczęła przewijać koło mnie dziecko... 50m dalej był pokój dla matki z dzieckiem bo wszystko działo się w centrum handlowym. Ja tam rozumiem, że matki już przywykły do kupy swojego dziecka, może im nawet mniej śmierdzi ale litości... tak przy ludziach?

We wszystkich przypadkach kiedy zwrócę uwagę dowiaduję się, że będę tak samo robić jak będę miała dziecko i gie o życiu wiem.
Uwielbiam takie roszczeniowe mamuśki big_smile


Na szczęście w najbliższym otoczeniu nie mam jeszcze takich, którym przy porodzie wycięli mózg tongue

5

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nataluszek napisał/a:

Nim zaszłam w ciążę i zostałam matką nie zwracałam uwagi na to czy matce z dzieckiem ktoś ustępuje miejsca czy też nie (sama zawsze ustępowałam miejsca matkom z dziećmi lub osobom starszym- dla rozwiania wszelakich wątpliwości), ale teraz razi mnie gdy próbuje wsiąść z córeczką do autobusu, a ludzie patrzą na mnie jak na balast niepotrzebnie zajmujący miejsce i stoją jak kołki dopóki głośno nie krzyknę "przepraszam!".

"Przepraszam" ale wytłumacz mi dlaczego rano kilka osób ma nie jechać autobusem do pracy, bo matka z ogromnym wózkiem musi właśnie wtedy jechać i jest ważniejsza od innych, a jak już wciśnie się z ogromnym wózkiem, to jeszcze musi zajmować siedzące miejsce?

Ja też jestem matką i wiem jak wygląda podróżowanie z dzieckiem, ale nie uważam, że tylko dlatego wszyscy powinni ustępować matce z dzieckiem. To jest kwestia empatii, kultury osobistej, ale nie obowiązku. Bardzo nie lubię jak ktoś w taki chamski sposób wymuszą takie urojone prawa.
Inna rzecz, że ludziom brakuje empatii i nie zwracają uwagi na matki z dziećmi, na starsze osoby, itp.

6 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-08-30 15:23:13)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ci do wózków w autobusach Averyl- przynajmniej u mnie jest odpowiednie miejsce na nie.Na szybie jest naklejka,że tu można postawić wózek dziecięcy czy inwalidzki.I do szału mnie doprowadza to,że AKURAT W TYM MIEJSCU wszystkim jest bardzo wygodnie stać.I nikomu do łba nie wpadnie,że skoro to jest miejsce dla WÓZKÓW to jak się takowy pojawi należałoby zrobić mu miejsce.I nie mam na myśli okropnie tłocznych autobusów gdzie nie można postawić nogi bo osobiście nie jechałabym z wózkiem w takim tłoku.

Jestem matką i nie podkreślam tego na każdym kroku.Nigdy nie zajmowałam swoich znajomych opowiastkami o swoim dziecku.Ja po prostu nie umiem tak cmokać,ciumkać i ćwierkać na widok niemowlaka,nawet własnego.
Miałam sąsiadkę,której dzieci wstawały o piątej rano i oczywiście zachowywały się tak,że dokładnie słyszałam każde ich słowo,każdą grającą zabawkę.Dzieci szły spać o 19 więc pani wymagała od mojej córki (siedmiolatki) by ona także spała o tej porze a my powinniśmy chodzić na palcach.
Przychodziła nie raz o godz.20 z takimi żądaniami lub nasyłała na nas straż miejską i policję!:)

Ogarnia mnie niesamowity wk...rw na mamy i tatusiów dzieciaków wyjących,piszczących w sklepach,restauracjach,w poczekalni u lekarza.Tam to dzieciaki potrafią zaglądać mi do torebki,wyrywać telefon z ręki a mamusie,pięc metrów dalej mówią: nie wolno zabierać i na tym się kończy ich opieka.Ostatnio chłopaczek,może trzyletni zaczął wyć i piszczeć a moja córka zatkała sobie uszy i skomentowała: co za niegrzeczniuch!.Na co tatuś powiedział mojej córce,że tak się nie mówi i że nikt jej nie będzie lubić jak będzie tak zachowywać:))Następnie tatuś zabrał mojej córce kredki ze stolika (myśląc pewnie,że to kredki "niczyje") i dał synkowi karteczkę by sobie rysował.Moja córka jest nieśmiała więc się nie odezwała tylko zrobiła minkę bliską płaczu widząc jak mały z zapałem łamie jej kredki.Podeszłam więc do pana i poprosiłam by oddał kredki córce na co pan opierdzielił mnie,że "kredki są przecież dla wszystkich"
Czego więc wymagać od synka takiego tatusia?:)

7 Ostatnio edytowany przez konostal (2013-08-30 10:59:43)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nataluszek napisał/a:

Nim zaszłam w ciążę i zostałam matką nie zwracałam uwagi na to czy matce z dzieckiem ktoś ustępuje miejsca czy też nie (sama zawsze ustępowałam miejsca matkom z dziećmi lub osobom starszym- dla rozwiania wszelakich wątpliwości), ale teraz razi mnie gdy próbuje wsiąść z córeczką do autobusu, a ludzie patrzą na mnie jak na balast niepotrzebnie zajmujący miejsce i stoją jak kołki dopóki głośno nie krzyknę "przepraszam!".

Ntaluszek ale od tego słowo przepraszam jest, żeby go używać wink To, że ktoś - ktokolwiek - wsiada do komunikacji miejskiej nie znaczy, że wszyscy się rozstępują jak morze czerwone wink

Sama ustępuję miejsca kobietom w ciąży, ludziom starszym, niepełnosprawnych czy choćby "czasowo" niepełnosprawnym o kulach.
Ale nie zawsze zauważam bo jadąc komunikacją miejską czytam sobie książkę smile Ale jeśli ktoś użyje magicznego słowa znanego przedszkola to ustępuję wink

Zresztą jeśli dziecko jest w wózku to nie czuję obowiązku ustąpienia matce, ja też wbrew pozorom mogę być zmęczona smile

Ale zgadzam się, że są matki i matki - ten wątek jednak chyba ma na celu napisanie akurat o roszczeniowych mamuśkach, a nie obrażanie i nazywanie każdej matki taką osobą smile
Trochę jednak przykre jest to, że częściej zwracam uwagę na kulturalne matki bo ich zachowanie w tłumie tych nieradzących sobie z dziećmi, mających wszystkich gdzieś - bardziej rzuca się w oczy.


P.S. doczytałam to co napisałaś poniżej - i owszem miejsce dla kobiet z wózkiem jest i wtedy należałoby zwolnić. I ja tam staram się nie stawać. Ale kiedy są godziny szczytu czasem wszyscy Ci ludzie musieliby po prostu wysiąść bo już nie byłoby gdzie wstawić tego wózka... A mimo wszystko jak ktoś się spieszy do szkoły, na zajęcia, do pracy to nie będzie się zastanawiał nawet nad wysiadaniem.

8

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Averyl, zacytuj z mojej wypowiedzi gdzie napisałam, że matka z dzieckiem jest ważniejsza lub, że ludzie jadący do pracy mają wysiąść z autobusu, gdy matka z dzieckiem wsiada.
Nie dramatyzuj. smile
Aha, nawet nie przeszło mi przez myśl miejsce siedzące. Miałam na myśli miejsce w autobusie, które ewidentnie przeznaczone jest dla matki z dzieckiem w wózku.

No dobrze. Jeśli matka jechałaby z dzieckiem np do lekarza na umówioną godzinę bo dziecko jest chore, to czemu miałaby nie jechać autobusem tylko dlatego, że ktoś jedzie do pracy?
Piłeczkę można odbijać bez końca, ale po co?
Moje zdanie jest takie, a nie inne i tego się trzymam.

Poza tym czy krzyknięcie słowa "przepraszam!" jest Twoim zdaniem chamskie? Mogłabym krzyknąć "sory!", albo "no weźcie się posuńcie!" prawda?

9

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nataluszek napisał/a:

Averyl, zacytuj z mojej wypowiedzi gdzie napisałam, że matka z dzieckiem jest ważniejsza lub, że ludzie jadący do pracy mają wysiąść z autobusu, gdy matka z dzieckiem wsiada.
Nie dramatyzuj. smile
Aha, nawet nie przeszło mi przez myśl miejsce siedzące. Miałam na myśli miejsce w autobusie, które ewidentnie przeznaczone jest dla matki z dzieckiem w wózku.

No dobrze. Jeśli matka jechałaby z dzieckiem np do lekarza na umówioną godzinę bo dziecko jest chore, to czemu miałaby nie jechać autobusem tylko dlatego, że ktoś jedzie do pracy?
Piłeczkę można odbijać bez końca, ale po co?
Moje zdanie jest takie, a nie inne i tego się trzymam.

Poza tym czy krzyknięcie słowa "przepraszam!" jest Twoim zdaniem chamskie? Mogłabym krzyknąć "sory!", albo "no weźcie się posuńcie!" prawda?

Musisz być bardzo zestresowana i znerwicowana wybierając się gdzieś z dzieckiem, taki obraz mi się wytwarza czytając twoje wypowiedzi ,mając do każdego po kolei żal i pretensje że nie rozumie się mamć z dzieciątkami nie potrafiąc się dostosować pod mamci wymogi ,bo ona ma dziecko  ..nosz zgroza

10

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

to jest kwestia wychowania. Jak ktoś normalny wychowywał taką matkę to ona bedzie się dostosowywać do innych. nie przylezie np na kawkę na pogaduchy z dziećmi. A co do ustępowania miejsca, ustępuję tylko kobietom w ciąży i starszym i to tylko wtedy jeżeli kobiety nie mają butow na obcasach. Ja jestem po operacji kolana i obcasów nosić nie mogę. Jak ktoś może bez względu na wiek chodzić w szpilkach czy obcasach to moze w nich równie dobrze stać.

11

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nataluszek napisał/a:

Ja jestem mamą krótko bo od siedmiu miesięcy i przyznam, że nabrałam większej pewności siebie i teraz bardziej reaguje na chamstwo ze strony ludzi co dla innych może być odbierane jako zadzieranie nosa, ale zapewniam że tak nie jest.

Nim zaszłam w ciążę i zostałam matką nie zwracałam uwagi na to czy matce z dzieckiem ktoś ustępuje miejsca czy też nie (sama zawsze ustępowałam miejsca matkom z dziećmi lub osobom starszym- dla rozwiania wszelakich wątpliwości), ale teraz razi mnie gdy próbuje wsiąść z córeczką do autobusu, a ludzie patrzą na mnie jak na balast niepotrzebnie zajmujący miejsce i stoją jak kołki dopóki głośno nie krzyknę "przepraszam!".

Co do sklepów zwłaszcza tych większych typu Biedronka, Auchan itp też zauważyłam jakieś chore chamstwo w stosunku do matek z dziećmi.
Co prawda ja tego nie doświadczyłam, ale raz stojąc w kolejce w hipermarkecie byłam świadkiem, jak starsza kobieta stojąca w kolejce przede mną, a stojąca za matką z dzieckiem (dziecko było w swoim wózku) nie mogła przeboleć tego, że "tym rzęchem toruje całą kolejkę i jeszcze się guzdra jak ślimak".
No ironio! Jak kobieta jedną ręką trzymająca portfel, drugą pakująca zakupy i ze wzrokiem skierowanym na dziecko czy wszystko ok, ma się ogarnąć i w ciągu minuty odejść od kasy?
Jak któraś da radę, osobiście jej pogratuluję...

Są matki i matki. Nie można wszystkich "wrzucić do jednego wora"[...]

Moja żona twierdzi, że gdziekolwiek się porusza z dziećmi, to jeśli głośno nie zażąda wyegzekwowania swoich praw, to pies z kulawą nogą się nie ruszy. Dotyczy to głównie sklepów, gdzie np. są specjalnie wydzielone kasy dla osób niepełnosprawnych i kobiet w ciąży i rodziców z małym dzieckiem. Zawsze okupowane przez wszystkich innych z poza tej listy. Dawno już przestała się przejmować i jak dochodzi do takiej kasy, to głośno i wyraźnie mówi żeby ją przepuścić do kasy. Mówi głośno i wyraźnie, bo przy tych kasach nagle wszyscy patrzą w innym kierunku i dziwnie przygłusi są... Na stoiskach typu mięsne, gdzie wyraźnie wisi tabliczka, że klienci jak wyżej są obsługiwani poza kolejnością nikt matki z dzieckiem nie przepuści, jeśli wyraźnie się o to nie upomni lub jak zauważyłem w moim osiedlowym sklepie sprzedawczynie nie wyłowią jej wzrokiem i poproszą o podejście poza kolejką. Przy niektórych marketach są miejsca oznaczone jako rodzinne, a potem widać jak ze sklepu wychodzi samotny pan czy pani i odjeżdża. Pewnie rozumieli to tak, że rodzinę przecież mają tylko zapomnieli jej zabrać do sklepu.

12 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2013-08-30 12:29:56)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Snake napisał/a:

Moja żona twierdzi, że gdziekolwiek się porusza z dziećmi, to jeśli głośno nie zażąda wyegzekwowania swoich praw, to pies z kulawą nogą się nie ruszy. Dotyczy to głównie sklepów, gdzie np. są specjalnie wydzielone kasy dla osób niepełnosprawnych i kobiet w ciąży i rodziców z małym dzieckiem. Zawsze okupowane przez wszystkich innych z poza tej listy. Dawno już przestała się przejmować i jak dochodzi do takiej kasy, to głośno i wyraźnie mówi żeby ją przepuścić do kasy. Mówi głośno i wyraźnie, bo przy tych kasach nagle wszyscy patrzą w innym kierunku i dziwnie przygłusi są... Na stoiskach typu mięsne, gdzie wyraźnie wisi tabliczka, że klienci jak wyżej są obsługiwani poza kolejnością nikt matki z dzieckiem nie przepuści, jeśli wyraźnie się o to nie upomni lub jak zauważyłem w moim osiedlowym sklepie sprzedawczynie nie wyłowią jej wzrokiem i poproszą o podejście poza kolejką. Przy niektórych marketach są miejsca oznaczone jako rodzinne, a potem widać jak ze sklepu wychodzi samotny pan czy pani i odjeżdża. Pewnie rozumieli to tak, że rodzinę przecież mają tylko zapomnieli jej zabrać do sklepu.

A takie przywileje mają ilu latkowie? w siensie jak małe musi być dziecko, żeby rodzic mógł zrobić zakupy poza kolejką

13

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Snake- też wiele razy się z tym spotkałam.Jak nie miałam potrzeby to po prostu odpuszczałam.Pamiętam sytuację kiedy moje dziecko było niemowlakiem i mleko,które piło było do kupienia w aptece na receptę.Stałam jak debil w kolejce po ta receptę z małym dzieckiem wśród smarkających i kaszlących.Kiedy zapytałam kto jest ostatni to stare babki mnie zaraz zakrakały,że pewnie jak mam dziecko to chcę się wcisnąć bez kolejki.
Stałam tak dopóki rejestratorka nie kazała mi wejść bez kolejki po receptę.Wtedy babki zamknęly pyski...
Sama zawsze przepuszczam rodziców z maluchami,z gorączkującymi dziećmi czy naprawdę kiepsko wyglądających dorosłych...

14

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Nirvanka- zdaje się,że takie,które jest w wózku lub na rękach.

15

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

A ja się w pewien sposób nie dziwię "wojujacym" matkom big_smile z własnego doświadczenia powiem, że np mieszkańcy Gdańska są (a przynajmniej byli 10 lat temu) o wiele bardziej uprzejmi niż mieszkańcy Krakowa - było mi dane przeprowadzać się Krakow - Gdańsk - Kraków na etapie ciąży i matki z małym dzieckiem i np podróż komunikacja miejską w Gdańsku w porównaniu do "uprzejmości" Krakusow to sielanka.
Poza tym np autobusy miejskie są dla wszystkich - skoro może jechać nim smierdzacy facet, który zapomniał jak wygląda mydło albo paniusia wyperfumowana tak, że czuć ja na drugim końcu, albo pppanienka rozmawiajaca przez tellefon gosem donosniejszym niż stukot tramwaju  to płaczące dziecko nie jest nikim gorszym.

Nie sądzę żeby macierzyństwo miało tu jakiś zasadniczy wpływ - sa ludzie kulturalni, sa chamscy - to kwestia natury i wychowania a nie posiadania dziecka.

Z drugiej strony trudno oczekiwać uprzejmosci dla np "kulturalnych" kierowców którzy maja gdzieś matkę z ddzieckiem stojąca przy przejssciu dla pieszych i czekajaca przez 30 samochodów aż się ktoś litościwy w końcu zatrzyma. (osobiście to chyba był mój największy "szok kulturowy po przyjeździe do UK - mając dziecko w wózku w zasadzie nie zdarzało się żebym musiaala stać przy przejściu pponiewaz niemall każdy samochód się natychmiast zatrzymywał.)

Rozumiem, że posiadanie dziecka nie daje przywilejów, ale nie tylko matki sa chamskie - ludziom bezdzietnym też to się zdarza smile

16 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2013-08-30 12:34:57)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

8 latkę też można wziąć na ręce. Ja ogólnie jestem przeciwna przepuszczaniu matek z dziećmi i jak sama będe matką nigdy nie będę się wpychać w kolejkę. Osoby albo niepełnosprawne, albo z dziećmi, albo seniorzy mają swoją kasę w hipermarkecie i tam mogą dochodzić swoich praw. Ale jeżeli jest stoisko z mięsem i ludzie stoją (szczególnie przed świętami) nawet po pół godziny to z jakiej paki mam przepuszczać matkę z dzieckiem? Jak dziecko jest grzeczne spokojnie można z nim stać. Jak jest niegrzeczne to trzeba je wychować, a dopiero potem je zabierać na zakupy.

dodam tylko, że jeżeli chcemy się tak bawić to powinny być dwie osobne kolejki jak za prl-u jedna dla seniorów, niepełnosprawnych i matek z dziećmi, kobiet w ciąży, a druga dla "normalnych klientów" czyli dla reszty świata.

17

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Iceni napisał/a:

A ja się w pewien sposób nie dziwię "wojujacym" matkom big_smile z własnego doświadczenia powiem, że np mieszkańcy Gdańska są (a przynajmniej byli 10 lat temu) o wiele bardziej uprzejmi niż mieszkańcy Krakowa - było mi dane przeprowadzać się Krakow - Gdańsk - Kraków na etapie ciąży i matki z małym dzieckiem i np podróż komunikacja miejską w Gdańsku w porównaniu do "uprzejmości" Krakusow to sielanka.
Poza tym np autobusy miejskie są dla wszystkich - skoro może jechać nim smierdzacy facet, który zapomniał jak wygląda mydło albo paniusia wyperfumowana tak, że czuć ja na drugim końcu, albo pppanienka rozmawiajaca przez tellefon gosem donosniejszym niż stukot tramwaju  to płaczące dziecko nie jest nikim gorszym.

Nie sądzę żeby macierzyństwo miało tu jakiś zasadniczy wpływ - sa ludzie kulturalni, sa chamscy - to kwestia natury i wychowania a nie posiadania dziecka.

Z drugiej strony trudno oczekiwać uprzejmosci dla np "kulturalnych" kierowców którzy maja gdzieś matkę z ddzieckiem stojąca przy przejssciu dla pieszych i czekajaca przez 30 samochodów aż się ktoś litościwy w końcu zatrzyma. (osobiście to chyba był mój największy "szok kulturowy po przyjeździe do UK - mając dziecko w wózku w zasadzie nie zdarzało się żebym musiaala stać przy przejściu pponiewaz niemall każdy samochód się natychmiast zatrzymywał.)

Rozumiem, że posiadanie dziecka nie daje przywilejów, ale nie tylko matki sa chamskie - ludziom bezdzietnym też to się zdarza smile

Ale i takich śmierdzieli się nie lubi i ryczącego dziecka też nie (a raczej rodzica). Twój wybór czy jesteś na tyle kulturalna by wysiąść i uspokoić dziecko bez tłumu wkurzonych ludzi, czy będziesz robić "no przecież to tylko dziecko". No ale jak porównujesz dziecko do menela to ja nie mam pytań big_smile
I nie rozumiem dlaczego cały świat ma zwalniać, stawać w miejscu bo pojawiła się matka z dzieckiem? A niby dlaczego kobita z wózkiem nie może postać na przejściu, wyjanisz mi to? W czym jest bardziej uprzywilejowana?

I żeby nie było - nie zajmuję kas z pierwszeństwem, nie stoję w miejscach przeznaczonych dla wózków w komunikacji miejskiej, kobietom w ciąży miejsca ustępuję, pomogę wnieść wózek itp.
W aptece to chyba logiczne, że lepiej żeby dziecko poszło pierwsze do kasy... ale z drugiej strony nie rozumiem matek zabierających dziecko do takich miejsc - wirusów pełno, to nawet jak wejdzie na "sekundkę" dziecko coś może złapać. Trochę bezmyślne, lepiej zostawić dziecko na chwilę z kimś - z babcią, przyjaciółką albo poprosić kogoś żeby wykupił receptę albo skorzystać z ofert aptek internetowych.

Ale jako, że ja jestem w miarę kulturalna dla wszystkich to mam w sobie jakieś takie wewnętrzne wymaganie żeby wszyscy inni też dostrzegali innych ludzi i starali się nie być uciążliwi. Rozumiem, że czasem się nie da i nie można już wysiąść z tramwaju ale to widać po postawie matki - próbuje dziecko uspokoić, a nie robi minę "to tylko dziecko" i ma wszystkich w nosie.

18

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
gojka102 napisał/a:

Nirvanka- zdaje się,że takie,które jest w wózku lub na rękach.

W wózku to ja widziałam nawet ponad 4 latki a także o zgrozo 5 latki w spacerówce, autentycznie i to mowa o zdrowych dzieciach ,a nie z jakimś niedowładem
To nie są już maleńkie dzieciatka  a mimo tego rodzic czuje się jakby miał asa w rękawie pokazując się z dzieckiem. Nie mówię o wszystkich ,ale trochę lat żyje na tym świecie swoje wnioski wyciągnęłam
Później dziwota jak taki 5-6-7 latek nie potrafi  jakoś po ludzku wytrzymać 10 min na poczcie  ,w banku, w jakimkolwiek urzędzie(i nie tylko) czekając w kolejce z rodzicem  ,bo zawsze na pstrykniecie palca miało immunitet pierwszeństwa wejścia.. stąd  później takie atrakcje cyrkowe w miejscach publicznych możemy zaobserwować.

19

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

jestem mamą 2 dzieci ale nie traktuje tego jako przywileju,wystarczy trochę kultury
nie pcham się w kolejkę tylko dlatego że jestem akurat z dzieckiem,komunikacja cóz póki co wózkiem jechałam autobusem jeden raz i to ostatnio w Berlinie,z lotniska do Zoo,nikt na mnie krzywo nie patrzał że jadę z dzieckiem w wózku,kierowca który miał odjeżdzać zatrzymał się i zawołał do autobusu sam,chociaż mogłam poczekać 10 minut na nastepny to zadna tragedia przecież,w autobusie zmieściły się 4 wózki w miejscu do tego przeznaczonym i wszyscy byli zadowoleni że jadą
te miejsca przy sklepach dla rodzin z dziećmi są okupywane jak zauważył Snake przez rodziny bezdzietne
moje dziecko jest na etapie nauki sikania,ale nigdy nie wysadziłam go na siku na srodku miasta,chodnika czy tym podobne,zawsze można znaleźc jakis krzaczek i dyskretnie to dziecko wysadzić
wkurza mnie natomiast zachowanie starszych ludzi w przychodni,wiadomo po reformie jest tak że rodzinny lekarz to nawet pediatra,więc skoro idę na szczepienie to muszę iść najpierw do lekarza,zawsze staram się iśc kiedy jest najmniej ludzi,ale nie zawsze się da,a te stare baby siedza i patrzą no tak przyszła z dzieckiem to zaraz bez kolejki będzie chciała wejść,owszem chciałaby zwłaszcza że przyszłam ze zdrowym dzieckiem,ale wole usiąść i poczekać niż słuchać tego biadolenia,mimo że na drzwiach do gabinetu jest kartka że dzieci do 7 roku życia wchodzą bez kolejki

co do odwiedzin kogoś,zawsze dzwonię i sie pytam czy mogę wpaść,czy ten ktoś ma czas,że będę z dzieckiem
a już na pewno nie idę na kawę do koleżanki o 8 rano bo sama nie lubię tego jak ktoś mi się zwala na głowę o tak wczesnej porze,mimo że moje dziecko nie śpi od 6 rano

20

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
konostal napisał/a:
Iceni napisał/a:

A ja się w pewien sposób nie dziwię "wojujacym" matkom big_smile z własnego doświadczenia powiem, że np mieszkańcy Gdańska są (a przynajmniej byli 10 lat temu) o wiele bardziej uprzejmi niż mieszkańcy Krakowa - było mi dane przeprowadzać się Krakow - Gdańsk - Kraków na etapie ciąży i matki z małym dzieckiem i np podróż komunikacja miejską w Gdańsku w porównaniu do "uprzejmości" Krakusow to sielanka.
Poza tym np autobusy miejskie są dla wszystkich - skoro może jechać nim smierdzacy facet, który zapomniał jak wygląda mydło albo paniusia wyperfumowana tak, że czuć ja na drugim końcu, albo pppanienka rozmawiajaca przez tellefon gosem donosniejszym niż stukot tramwaju  to płaczące dziecko nie jest nikim gorszym.

Nie sądzę żeby macierzyństwo miało tu jakiś zasadniczy wpływ - sa ludzie kulturalni, sa chamscy - to kwestia natury i wychowania a nie posiadania dziecka.

Z drugiej strony trudno oczekiwać uprzejmosci dla np "kulturalnych" kierowców którzy maja gdzieś matkę z ddzieckiem stojąca przy przejssciu dla pieszych i czekajaca przez 30 samochodów aż się ktoś litościwy w końcu zatrzyma. (osobiście to chyba był mój największy "szok kulturowy po przyjeździe do UK - mając dziecko w wózku w zasadzie nie zdarzało się żebym musiaala stać przy przejściu pponiewaz niemall każdy samochód się natychmiast zatrzymywał.)

Rozumiem, że posiadanie dziecka nie daje przywilejów, ale nie tylko matki sa chamskie - ludziom bezdzietnym też to się zdarza smile

Ale i takich śmierdzieli się nie lubi i ryczącego dziecka też nie (a raczej rodzica). Twój wybór czy jesteś na tyle kulturalna by wysiąść i uspokoić dziecko bez tłumu wkurzonych ludzi, czy będziesz robić "no przecież to tylko dziecko". No ale jak porównujesz dziecko do menela to ja nie mam pytań big_smile
I nie rozumiem dlaczego cały świat ma zwalniać, stawać w miejscu bo pojawiła się matka z dzieckiem? A niby dlaczego kobita z wózkiem nie może postać na przejściu, wyjanisz mi to? W czym jest bardziej uprzywilejowana?

I żeby nie było - nie zajmuję kas z pierwszeństwem, nie stoję w miejscach przeznaczonych dla wózków w komunikacji miejskiej, kobietom w ciąży miejsca ustępuję, pomogę wnieść wózek itp.
W aptece to chyba logiczne, że lepiej żeby dziecko poszło pierwsze do kasy... ale z drugiej strony nie rozumiem matek zabierających dziecko do takich miejsc - wirusów pełno, to nawet jak wejdzie na "sekundkę" dziecko coś może złapać. Trochę bezmyślne, lepiej zostawić dziecko na chwilę z kimś - z babcią, przyjaciółką albo poprosić kogoś żeby wykupił receptę albo skorzystać z ofert aptek internetowych.

Ale jako, że ja jestem w miarę kulturalna dla wszystkich to mam w sobie jakieś takie wewnętrzne wymaganie żeby wszyscy inni też dostrzegali innych ludzi i starali się nie być uciążliwi. Rozumiem, że czasem się nie da i nie można już wysiąść z tramwaju ale to widać po postawie matki - próbuje dziecko uspokoić, a nie robi minę "to tylko dziecko" i ma wszystkich w nosie.

Ależ oczywiście, że kobieta z dzieckiem może poczekać na przejściu. Może tam stać i do wieczora. Niestety tak się składa, ze z małym dzieckiem czy z wózkiem jest wolniejsza niż zwykle i potrzebuje więcej czasu na pokonanie ulicy. To również kwestia bezpieczeństwa - jako dorosła osoba mogę wejśc na ulice korzystając z chwilowej przerwy w ruchu ponieważ kiedy okaże się, ze kierowca nie ma zamiaru się zatrzymać to ostatecznie przebiegne przed nadjezdzajjacym samochodem. Ale z dzieckiem tak nie zrobię. 

Poza tym jak mogę nauczyć dziecko przechodzić przez ulice POPRAWNIE jeżeli jedyna szansa na przejście jestt WYMUSZENIE pierszenstwa?

A wobec tego dlaczego mam być uprzejma w supermarkecie dla kogoś kto był dla mnie chamem na skrzyżowaniu?

--
Nie, nie jestem taka, ale mogę zrozumieć taka postawę. Chamstwo nakręca chamstwo.

21

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Iceni napisał/a:

Ależ oczywiście, że kobieta z dzieckiem może poczekać na przejściu. Może tam stać i do wieczora. Niestety tak się składa, ze z małym dzieckiem czy z wózkiem jest wolniejsza niż zwykle i potrzebuje więcej czasu na pokonanie ulicy. To również kwestia bezpieczeństwa - jako dorosła osoba mogę wejśc na ulice korzystając z chwilowej przerwy w ruchu ponieważ kiedy okaże się, ze kierowca nie ma zamiaru się zatrzymać to ostatecznie przebiegne przed nadjezdzajjacym samochodem. Ale z dzieckiem tak nie zrobię. 

Poza tym jak mogę nauczyć dziecko przechodzić przez ulice POPRAWNIE jeżeli jedyna szansa na przejście jestt WYMUSZENIE pierszenstwa?

A wobec tego dlaczego mam być uprzejma w supermarkecie dla kogoś kto był dla mnie chamem na skrzyżowaniu?

--
Nie, nie jestem taka, ale mogę zrozumieć taka postawę. Chamstwo nakręca chamstwo.

Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam przejścia, przez które przez cały dzień nie da się przejść (do wieczora?) i nie miałoby sygnalizacji świetlnej więc chyba trochę demonizujesz. Więc jak taka kobieta poczeka kilka minut to nic jej się nie stanie. I to nie jest chamstwo, że kierowcy nie przepuszczają jednej (no dobra dwóch) osób na przejściu. Bardzo rzadko się jednak zdarza żeby przy przejściu, na którym czeka 3-4 pieszych nikt się nie zatrzymał. No chyba, że ja w tak kulturalnym mieście mieszkam.
I szczerze to nie zauważyłam żeby wózek jakoś strasznie spowalniał kobiety, bo tak są te wózki szykowane żeby stawiały dosyć niewielki opór. A małe dziecko można wziąć na ręce.
Nigdy za to (nawet będąc bez dziecka) nie wchodzę na jezdnię jeśli istnieje szansa, że będę musiała z niej zbiegać - to nie jest bezpieczne.


Tak - chamstwo rodzi chamstwo ale wymyślanie problemów i rzeczy, które się należą też jest sporym problemem.

22

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Tu nie chodzi o wymyślanie problemów, ale o to, że czasem można wykazać odrobiine zrozumienia dla potrzeb innego czlpwieka - bez względu na to, czy ma dziecko, czy nie.

I tak jak ja nie nawołuje do nie wpuszczanią do autobusu osób niepełnosprawnych, bo wstrzymują ruch i "normalni" ludzie się mogą spoznic do pracy tak nie oczekuje od matki z placzacym dzieckiem ze wysiadzie z autobusu bo innych płacz dziecka drażni. Każdy w tym autobusie znalazł się z jakiegoś powodu i każdy chcę dojechać na miejsce. Sa dzieci, które rycza, bo sa rozpuszczone, ale sa też dzieci, które płaczą w warunkach stresujacych. Staram się być dla ludzi uprzejmą bo wiem, ze sama mogę kiedyś znaleźć się w sytuacji intruza lub "przeszkadzajki". 

A takie głosy się tu pojawiają - ze matka może wysiąść z autobusu i uspokoić dziecko. I co? Ma się np spoznic na spotkanie bo się komuś płacz dziecka nie podobał?
To niech sobie ktoś wysiadzie sam big_smile

Syn mojej koleżanki nie znosi jazdy - obojętnie jakim samochodem - zawsze się awanturuje w autobusie - sa ludzie, którzy próbują go zaabaawiąc, ale sa też tacy, którzy potrafię powiedzieć "pani dziecko płacze!" no jakby ona sama tego nie zauważyła! big_smile i co w związku z tym, ze płacze? Nikt się tym nie zarazi, nikt się nie ubrudzi, - nie stwarza niebezpieczeństwa dla otoczenia a jedynie ma fobię. I teraz jego matka ma przestać jeździć autobusem (co w zasadzie robi, ale nie da się czasami przejść kilkunastu kilometrów na piechotę).
Jazda z tym dzieckiem jest dla niej taka sama gehenna jak dla otoczenia, ale najmniej jej pomagają złośliwe komentarze ludzi wokół.

23

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Iceni napisał/a:

Tu nie chodzi o wymyślanie problemów, ale o to, że czasem można wykazać odrobiine zrozumienia dla potrzeb innego czlpwieka - bez względu na to, czy ma dziecko, czy nie.

I tak jak ja nie nawołuje do nie wpuszczanią do autobusu osób niepełnosprawnych, bo wstrzymują ruch i "normalni" ludzie się mogą spoznic do pracy tak nie oczekuje od matki z placzacym dzieckiem ze wysiadzie z autobusu bo innych płacz dziecka drażni. Każdy w tym autobusie znalazł się z jakiegoś powodu i każdy chcę dojechać na miejsce. Sa dzieci, które rycza, bo sa rozpuszczone, ale sa też dzieci, które płaczą w warunkach stresujacych. Staram się być dla ludzi uprzejmą bo wiem, ze sama mogę kiedyś znaleźć się w sytuacji intruza lub "przeszkadzajki". 

A takie głosy się tu pojawiają - ze matka może wysiąść z autobusu i uspokoić dziecko. I co? Ma się np spoznic na spotkanie bo się komuś płacz dziecka nie podobał?
To niech sobie ktoś wysiadzie sam big_smile

Syn mojej koleżanki nie znosi jazdy - obojętnie jakim samochodem - zawsze się awanturuje w autobusie - sa ludzie, którzy próbują go zaabaawiąc, ale sa też tacy, którzy potrafię powiedzieć "pani dziecko płacze!" no jakby ona sama tego nie zauważyła! big_smile i co w związku z tym, ze płacze? Nikt się tym nie zarazi, nikt się nie ubrudzi, - nie stwarza niebezpieczeństwa dla otoczenia a jedynie ma fobię. I teraz jego matka ma przestać jeździć autobusem (co w zasadzie robi, ale nie da się czasami przejść kilkunastu kilometrów na piechotę).
Jazda z tym dzieckiem jest dla niej taka sama gehenna jak dla otoczenia, ale najmniej jej pomagają złośliwe komentarze ludzi wokół.

Ja napisałam, że jak dziecka nie potrafi uspokoić to może wysiąść. Co przeszkadza? To przeszkadza, że to miejsce publiczne. Jak się gimbazie zwraca uwagę, żeby nie słuchali muzyki na cały regulator, tak jak się zwraca uwagę ludziom krzyczącym do telefony, tak samo zwraca się uwagę takiej matce. Bo po całym dniu pracy ludzie mogą być wystarczająco zmęczeni psychicznie, że niekoniecznie muszą chcieć słuchać krzyku. I dziwnym trafem zdarzało mi się jechać tramwajem gdzie połowa ludzi wysiadała (w tym ja) z tramwaju i czekała na następny - trochę śmieszne, nie? A matka nic z tym dzieckiem nie zrobiła. NIC, nawet nie próbowała uspokoić. No ale ona na pewno ma najważniejsze na świecie sprawy, a każdy ma znosić wszystko bo jej się nie udało nad własnym dzieckiem zapanować. PARANOJA.
I nie komentuję jeśli rodzic próbuje coś z fantem zrobić ale błagam... jak ma to w dupie? Ja rozumiem, że może już jest uodporniony ale nie każdy w okolicy musi być.
Poza tym nie jestem pewna czy tak nie stwarza zagrożenia - kierowca też człowiek, też go taki krzyk rozprasza ;]

24 Ostatnio edytowany przez NinaLafairy (2013-08-30 14:34:45)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ostatnio widzialam matke, ktora zmieniala pampersa pelnego kupy pod kosciolem z ktorego kupa owa wypadla na prog kosciola. Matka kupy nie podniosla. Dziecko mialo conajmniej 5 lat i bylo przerazone cala sytacja i plakalo. Mase ludzi tam byl bo to w centrum miasta gdzie laza turysci.
Az nie moglam sie powstrzymac przysiegam i na glos powiedzialam do meza 'co za glupia krowa', zal mi bylo dzieciaka i jeszcze to w takim wieku w pampersie?
Co do ustepowania miejsca, smiesza mnie ludzie, ktorzy wchodza z dzieckiem kilkuletnim do autobusu i rzadaja dla dziecka siedzenia. A niby z jakiej racji dziecko kilkuletnie ma usiasc na miejscu osoby od tego dziecka starszej, ktora jest moze zmeczona po pracy i wiecej sie w zyciu nastala?
Kilka razy widzialam jak na miejscach przeznaczonych dla niepelnosprawnych ludzi siedziala na jednym siedzeniu matka, a na drugim dziecko i wchodzi babcia podpierajac sie na lasce, a mamuska ani nie wstanie , ani dziecku nie kaze wstac.
Na szczescie dosc jasne jest, ze wozek inwalidzki ma priorytet , a nie wozek z dzieckiem. I kierowca kaze zabrac wozek z miejsca jak ktos na wozku inwalidzkim wsiada i nie ma dyskusji.

Co do krzyku w autobusie. Mialam okazje jechac autobusem gdzie na dole byli rodzice z dziekiem. Ja jechalam na gorze. Co przystanek mialam nadzieje, ze wysiada, bo to byla jakas masakra.
Mialam tez okazje jechac samochodem i wiezc kolege i jego 3 letnia corke. Ktora przez trzy godziny bez przerwy darla sie na caly regulator, i nic jej nie uciszylo. Bylam tak wsciekla, ze myslalam, ze wyrzuce dziecko przez okno do rowu razem z tatuskiem. Ale to akurat szczegolny przypadek , jako , ze on i jego zona rozpieszczaja dziecko niewyobrazalnie i ono ciagle ryczy zeby cos wymusic.

25 Ostatnio edytowany przez Nataluszek (2013-08-30 14:37:57)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Iceni, tu się z Tobą zgodzę. Zachowanie dzieci, zwłaszcza tych kilku bądź kilkunastu miesięcznych, nie zawsze jest uwarunkowane złym wychowaniem rodziców.

Mortisha, zły masz obraz. smile
Nie trzeba być znerwicowanym czy zestresowanym, aby jasno wyrażać swoje poglądy czy prawa.
Po to jest miejsce w autobusie dla matki z dzieckiem, żeby spokojnie mogła stanąć tam matka z dzieckiem. I jeśli matka ma ten "przywilej" ograniczony przez ograniczonych ludzi, to ma prawo jasno i wyraźnie to zasygnalizować, co wcale nie musi oznaczać, że ma się za Bóg wie kogo.

I nie rozumiem o jakich wymogach piszesz. Czy to, że chciałabym spokojnie przemieścić się z dzieckiem z miejsca na miejsce, we fragmencie autobusu, który jest nam do tego przeznaczony to wymóg lub kaprys?
Nie sądzę.

Poza tym z moich obserwacji jestem w stanie powiedzieć, że to ludzie mają większy problem z matkami i ich dziećmi niż na odwrót.
A jak pisałam wcześniej- są matki i matki.
Jedna chciałaby być po prostu akceptowana przez ludzi wkoło, a druga chciała by ich dostosować pod siebie- i na tym polega cały ten "problem". smile

26

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

ale zaraz - rozmawiamy o tym, czy istnieją głupie i chamskie matki, czy o tym, ze macierzyństwo jkos zmienia kulturę matki bądź jej wymagania co do otoczenia?

Bo co do argumentu na temat zmęczonych osób po pracy w autobusie to mnie on nie rusza - matka może być tak samo zmęczona. Nie ma w tej kwestii osoby bardziej lub mniej uprzywilejowanej - owszem, matka powinna mieć prawo usiąść z dzieckiem, bo to kwestia bezpieczeństwa dzieckaa nie wygody. W każdym autobusie sa miejsca do tego przeznaczone, a skoro nie mogła na nim usiąść to znaczy, ze ktoś jej to miejsce - nieuprawniony - zajął. To nie jest jej wina, ze nie ustępuje miejsca babci, tylko osoby, która zajęła miejsce dla matki z dzieckiem. A skoro tak to w momencie kiedy się babcia pojawiła to żeby nie robić zamieszania osoba zajmująca miejsce dlla matki z dzieckiem powinna je udostępnić babci. Proste, prawda? Ale lepiej z matki zrobić potwora niż z osoby "cywilnej" która sądzą tyłek na nie swoiim miejscu i nie widzi w tym problemu. Czy ktoś tu napisał o zajmowaniu miejsca dla matki z dzieckiem przez paniusie "chorowite" ale które potrafią biec do autobusu ? Albo przez 30-letnich "kulturystów"? A przecież to sa dytuacje nagminne.

A co do tej kupy - to też nie jest kwestia macierzyństwa tylko wrodzonego chamstwa. To jak z sikaniem pod drzewami w centrum miasta przez facetów. Może odejść dallej, ale po co? Nie sądzę, żeby owa kobieta stała się bardziej chamska dlatego, ze urodziła dziecko - ona niestety już taka jest i będzie - fakt posiadania dziecka nie robi z kobiet prostaczek. Chamka się jest najpierw.

27 Ostatnio edytowany przez NinaLafairy (2013-08-30 15:12:19)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Dziecko 7 letnie albo nawet 6 letnie moze stac. W autobusie jest miejsce dla osob majacych mniej mozliwosci stania, a nie dla matek z dzieckiem. Nie w autobusach ktorymi ja jezdze. Dziecko ma wieksze mozliwosci stania niz babcia z laska. Uwazam, ze pozwalanie w takiej sytuacji siedziec dziecku to brak umiejetnosci wychowania dziecka na osobe kulturalna.
Jesli w autobusie sa starsi ludzie, ktorzy zajeli wszystkie miejsca przeznaczone dla osob z malymi mozliwosciami do stania w trakcie podrozy, a dalsze miejsca dla zwyklych pasazerow sa zajete i wchodzi matka z dzieckiem , ktore ma 6 lat to nie ma szans, ze wstane zeby dziecko usiadlo i nie znam nikogo kto wstal.
Wstalabym dla starszej osoby, albo kobiety w zaawansowanej ciazy. Ale nie dla kilkulatka. Dziecko mlodsze jest i ma ustepowac starszym, a nie odwrotnie. Nic nie robi caly dzien tylko sie bawi i raczej nie ma problemow ze staniem przez chwile. Poza tym matka niech wezmie dziecko na kolana  jak juz, a nie zajmuje innym miejsca. Jak ja jezdzilam z corka kolezanki, to nikomu ona nie zawadzala. Bo byla zawsze u mnie na kolanach, albo stalysmy jak nie bylo miejsc.
Podoba mi sie porzadek w autobusach w Londynie. Wozki maja swoje miejsce do stania i wiekszosc ludzi , ktorzy maja jakas kulture ustepuja z tego miejsca. Ale jesli wsiada osoba na wozku inwalidzkim, to nie zostawia sie tej osoby na laske matek z wozkami, tylko kaze sie zlozyc wozek i usunac sie z miejsca.

Jesli ktoras ma takie predyspozycje, to jak zostanie matka bedzie sie wydawalo jej, ze wszystko sie nalezy jej. A jak nie ma  to nie bedzie.
Znam i taka u ktorej slowa 'mam chore dziecko' to jak mantra jakas juz w kazdej sytuacji, w ktorej jej wygodnie to uzyc.

28

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Przyznam, że bałabym się wsiadać do zatłoczonego autobusu z wózkiem. Zresztą chyba w ogóle do autobusu...

29

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Tu się z tobą absolutnie zgodzę, tyle ze ja miałam na myśli dziecko 3-4 letnie, któremu stać jest trudno w jadącym pojeździe. Oczywiście, ze na kolana można wziąć - z drugiej jednak strony naprawdę rzadko się spotyka taki wysyp staruszków w autobusie żeby 2 osoby miejsca znaleźć nie nogly wink

30

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Averyl napisał/a:

Ostatnio obserwowałam scenkę w metrze. Dziewczynka ~4 letnia tańczyła, podskakiwała, kręciła się, co chwila kogoś trącała, a matka jak katarynka "przeproś panią", "usiądź, bo nie będę cię zabierać", "przeproś panią", itd
Oczywiście dziecko na żadną uwagę nie reagowało, a ja miałam ochotę zwrócić uwagę matce - niech się zdecyduje, albo pozwala dziecku, być dzieckiem, albo zajmuje się wychowaniem jego. W ten sposób wychowuje małego potwora, który będzie zestresowany zrzędzeniem matki, że ciągle coś jest nietak w zachowaniu, a jednocześnie będzie wiedziało, że jest bezkarne i może robić co chce.

Albo inna scenka - wchodzi matka z dzieciakiem, a ten na cały głos "ja chcę siedzieć, ja chcę siedzieć,...", a przy okazji matka wisi nad biedną siedzącą ofiarą tak, że ta jeśli nie chce mieć jej i jej dzieciaka na kolanach to musi jej ustąpić. I co pokazuje taką postawą dziecku - że cały świat musi dopasowywać się do jego krzyku?

Ludzie krytykują dzieciaki, że takie rozwydrzone, chamskie, itd jest to efekt nie-wychowania rodziców. Przykro mi to przyznać, ale roszczeniowa postawa rodziców, skutkuje tym, że dzieciakom też się wydaj, że wszystko im się należy i cały świat powinien zostać dopasowany do ich spraw.

Dokładnie dla mnie to wali wiochą

31

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nirvanka87 napisał/a:

A co do ustępowania miejsca, ustępuję tylko kobietom w ciąży i starszym i to tylko wtedy jeżeli kobiety nie mają butow na obcasach. Ja jestem po operacji kolana i obcasów nosić nie mogę. Jak ktoś może bez względu na wiek chodzić w szpilkach czy obcasach to moze w nich równie dobrze stać.

Wiesz co, nie byłabym taka szybka w ocenianiu ludzi. Moja babcia ma obecnie 80 lat, chodzi normalnie, ale wiadomo, że to już nie te lata i bardzo jest zawsze wdzięczna jak jej ktoś ustąpi miejsca w tramwaju, czy autobusie, bo jednak szybko się męczy, a poza tym boi się upaść. A chodzi tylko i wyłącznie w obcasach. Czemu? Bo całe życie w nich chodziła i twierdzi, że tak już się jej stopy i ścięgna uformowały, że na płaskim jest jej teraz po prostu niewygodnie. Nawet kapcie ma na 2-centymetrowym koturnie smile

A do tematu: wczoraj byłam w sklepie i chciałam przymierzyć kilka koszul, zaszyłam się więc w przebieralni. Usłyszałam jakieś 2 babki gadające ze sobą i małego chłopca (widać było spod zasłony, bo stali tuż obok mnie). I ten dzieciak, nie wiem, może 3-letni, chciał mi odsunąć zasłonę. Wiadomo, zdarza się, że dzieciak coś odstawi jak się go na chwilę spuści z oka, ale za kilka sekund znowu szarpnął za zasłonę! A mamusia do niego tylko "Lukas!" i nic więcej. Oczywiście dzieciak bawił się kotarą do mojej przebieralni przez dobre kilka minut, a ja miałam stres z każdą kolejną przymierzaną koszulą, że mnie zaraz pół sklepu w samej bieliźnie zobaczy. Nosz kurde, nie można dziecka po prostu z przymierzalni zabrać? Były przecież 2 te babki. I też mi świetna reakcja, zawołasz dziecko po imieniu to na pewno przestanie...

32

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Babo, czasami nie ma wyjścia.
W moim przypadku, gdzie ani ja ani mąż nie mamy prawa jazdy, komunikacja miejska to jedyny sposób na przebycie jakiejś dłuższej trasy.
Wiadomo, kiedy możemy się przejść na pieszo, to to robimy, ale jak wiadomo nie zawsze tak się da.

kaisa, rozumiem Twoje zdumienie i nerwy bo sama bym się wściekła, ale chyba troszkę zbaczamy z tematu. Nie chodzi tu o dzieci, kwestie wychowania, tylko o to, czy jeśli kobieta jest matką- to czy ma się za nie wiadomo kogo, prawda?
To, że są matki, które nie są w stanie zapanować nad swoimi pociechami to zupełnie inna bajka...

33

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
NinaLafairy napisał/a:

Dziecko 7 letnie albo nawet 6 letnie moze stac. W autobusie jest miejsce dla osob majacych mniej mozliwosci stania, a nie dla matek z dzieckiem. Nie w autobusach ktorymi ja jezdze. Dziecko ma wieksze mozliwosci stania niz babcia z laska. Uwazam, ze pozwalanie w takiej sytuacji siedziec dziecku to brak umiejetnosci wychowania dziecka na osobe kulturalna.
Jesli w autobusie sa starsi ludzie, ktorzy zajeli wszystkie miejsca przeznaczone dla osob z malymi mozliwosciami do stania w trakcie podrozy, a dalsze miejsca dla zwyklych pasazerow sa zajete i wchodzi matka z dzieckiem , ktore ma 6 lat to nie ma szans, ze wstane zeby dziecko usiadlo i nie znam nikogo kto wstal.
Wstalabym dla starszej osoby, albo kobiety w zaawansowanej ciazy. Ale nie dla kilkulatka. Dziecko mlodsze jest i ma ustepowac starszym, a nie odwrotnie. Nic nie robi caly dzien tylko sie bawi i raczej nie ma problemow ze staniem przez chwile. Poza tym matka niech wezmie dziecko na kolana  jak juz, a nie zajmuje innym miejsca. Jak ja jezdzilam z corka kolezanki, to nikomu ona nie zawadzala. Bo byla zawsze u mnie na kolanach, albo stalysmy jak nie bylo miejsc.
Podoba mi sie porzadek w autobusach w Londynie. Wozki maja swoje miejsce do stania i wiekszosc ludzi , ktorzy maja jakas kulture ustepuja z tego miejsca. Ale jesli wsiada osoba na wozku inwalidzkim, to nie zostawia sie tej osoby na laske matek z wozkami, tylko kaze sie zlozyc wozek i usunac sie z miejsca.

Jesli ktoras ma takie predyspozycje, to jak zostanie matka bedzie sie wydawalo jej, ze wszystko sie nalezy jej. A jak nie ma  to nie bedzie.
Znam i taka u ktorej slowa 'mam chore dziecko' to jak mantra jakas juz w kazdej sytuacji, w ktorej jej wygodnie to uzyc.

Mam chore dziecko, któe panicznie boi się jazdy w szarpiącym  i rzucającym autobusie.Nie ważne, że ma 12 lat i wygląda na zdrowe, wiem, że dla niego taka podróż to trauma.Ostatnio mój syn został zbesztany za nieustąpienie miejsca starszej pani.Dziwnym trafem , nikt nie zbeształ młodych 20 latków, którzy jechali sobie rozwaleni z torbami na siedzeniach.
Moim zdaniem, nawet dla 6-7 latka podróż autobusem stojąc, to niezbyt miłę dośiadczenie.Takie dziecko nie zawsze potrafi się dobrze złapać czegoś, a w tłumie łatwo je uderzyć czy popchnąć.Szybciej miałąbym pretensje, że siedzą młode, zdrowe bysie i nie kwapią się ustąpić miejsca komukolwiek.

34

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
NinaLafairy napisał/a:

Dziecko 7 letnie albo nawet 6 letnie moze stac. W autobusie jest miejsce dla osob majacych mniej mozliwosci stania, a nie dla matek z dzieckiem. Nie w autobusach ktorymi ja jezdze. Dziecko ma wieksze mozliwosci stania niz babcia z laska. Uwazam, ze pozwalanie w takiej sytuacji siedziec dziecku to brak umiejetnosci wychowania dziecka na osobe kulturalna.
Jesli w autobusie sa starsi ludzie, ktorzy zajeli wszystkie miejsca przeznaczone dla osob z malymi mozliwosciami do stania w trakcie podrozy, a dalsze miejsca dla zwyklych pasazerow sa zajete i wchodzi matka z dzieckiem , ktore ma 6 lat to nie ma szans, ze wstane zeby dziecko usiadlo i nie znam nikogo kto wstal.
Wstalabym dla starszej osoby, albo kobiety w zaawansowanej ciazy. Ale nie dla kilkulatka. Dziecko mlodsze jest i ma ustepowac starszym, a nie odwrotnie. Nic nie robi caly dzien tylko sie bawi i raczej nie ma problemow ze staniem przez chwile. Poza tym matka niech wezmie dziecko na kolana  jak juz, a nie zajmuje innym miejsca. Jak ja jezdzilam z corka kolezanki, to nikomu ona nie zawadzala. Bo byla zawsze u mnie na kolanach, albo stalysmy jak nie bylo miejsc.
Podoba mi sie porzadek w autobusach w Londynie. Wozki maja swoje miejsce do stania i wiekszosc ludzi , ktorzy maja jakas kulture ustepuja z tego miejsca. Ale jesli wsiada osoba na wozku inwalidzkim, to nie zostawia sie tej osoby na laske matek z wozkami, tylko kaze sie zlozyc wozek i usunac sie z miejsca.

Jesli ktoras ma takie predyspozycje, to jak zostanie matka bedzie sie wydawalo jej, ze wszystko sie nalezy jej. A jak nie ma  to nie bedzie.
Znam i taka u ktorej slowa 'mam chore dziecko' to jak mantra jakas juz w kazdej sytuacji, w ktorej jej wygodnie to uzyc.

Mam chore dziecko, któe panicznie boi się jazdy w szarpiącym  i rzucającym autobusie.Nie ważne, że ma 12 lat i wygląda na zdrowe, wiem, że dla niego taka podróż to trauma.Ostatnio mój syn został zbesztany za nieustąpienie miejsca starszej pani.Dziwnym trafem , nikt nie zbeształ młodych 20 latków, którzy jechali sobie rozwaleni z torbami na siedzeniach.
Moim zdaniem, nawet dla 6-7 latka podróż autobusem stojąc, to niezbyt miłę dośiadczenie.Takie dziecko nie zawsze potrafi się dobrze złapać czegoś, a w tłumie łatwo je uderzyć czy popchnąć.Szybciej miałąbym pretensje, że siedzą młode, zdrowe bysie i nie kwapią się ustąpić miejsca komukolwiek.

35

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Jak jest duzy scisk to co innego. Jednak nie sadze, ze np moja kolezanka ciezko pracujaca rowzniez fizycznie, ktora ma lat 41 i chore plecy, ze czasem placze z bolu ma wstac by ustapic dziecku 7 letniemu i zdrowemu. Bo to juz przesada.
Ja rozumiem jak dziecko jest chore, znam dzieci, ktore maja problemy roznej natury fizycznej i psychicznej. Jednak dzieci zdrowe, a ja sama takim bylam to inna sprawa.
Moja mama uwaza i uwazala za gruba przesade sytuacje w ktorej w zapelnionym autobusie ktos mial by mi ustapic miejsca. Tak w pociagu jak i w autobusach czasem w scisku stalam na wlasnych nogach , a nie bylam wyrosnietym dzieckiem. I fakt , ze ciezko sie bylo czegos trzymac, wiec trzymalam sie nogi mamy, albo taty. Jazda w scisku nie jest nikomu mila, nie uwazam, ze powinno sie od niej chronic dzieci jakim ja bylam. Niech sie ucza.

A co do tamtej sytuacji Asterko, moze Twoj syn wyglada na dziecko lagodnego i spokojnego usposobienia, wiec on zostal zbesztany jak jakis koziol ofiarny, a nie tamci 20 latkowie, ktorzy mogliby rownie bezczelnie odpyskowac jak rozlozyli sie na siedzeniach.  Czy osoba besztajaca przeprosila kiedy zrozumiala swoj blad?

36

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Generalnie jestem mało konfliktowa. Wózki w autobusach mnie drażnią, bo wiadomo- zajmują miejsce, z reguły to właśnie, w którym lubię stać, ale rozumiem to, schodzę z drogi, i nie ma problemu. Sama jeżdżę sporadycznie z moim 35-kg psem, i wiem, że to też niektórych drażni, ale bilet jest, kaganiec na mordzie jest, i mam prawo jechać tak jak pani z wózkiem.

Ale ostatnio się solidnie zdenerwowałam, kiedy wjechała matka z wózkiem dla bliźniaków. To był ogromny moloch na czterech kołach, zajmował 2/3 szerokości autobusu. Były oczywiście godziny szczytu, ale wszyscy grzecznie rozstąpili się i był spokój.

I przystanek później - kolejny wózek. Pani chyba nie miała za grosz wyobraźni, bo z dwoma wózkami nie było możliwości wysiąść, a niektórzy ludzie zostali zaklinowani przy miejscach siedzących.

Rozumiem, że matki nie chcą się spóźniać, itd., ale ten autobus akurat kursował co 10 minut. Trzy wózki to był koszmar, i widziałam, jak się zaklinowały, i jeden facet nie zdążył wysiąść na swoim przystanku.

Poza tym przypadkiem, chciałabym żeby mamy z wózkami były tylko trochę milsze. Kiedy mama z uśmiechem spojrzy na mnie i powie "przepraszam", ja się oduśmiechnę i zrobię miejsce. Ale jak raz byłam zaczytana, a baba ani be, ani me, tylko najechała na mnie wózkiem i przepchnęła mnie, to normalnie się zagotowałam.

Generalnie gdyby ludzie byli trochę milsi, i podchodzili do siebie z odrobiną empatii, to byłoby o wiele sympatyczniej.

37

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
NinaLafairy napisał/a:

Co do ustepowania miejsca, smiesza mnie ludzie, ktorzy wchodza z dzieckiem kilkuletnim do autobusu i rzadaja dla dziecka siedzenia. A niby z jakiej racji dziecko kilkuletnie ma usiasc na miejscu osoby od tego dziecka starszej, ktora jest moze zmeczona po pracy i wiecej sie w zyciu nastala?

W większości polskich miast, gdzie jest komunikacja publiczna w autobusach, tramwajach, trolejbusach są miejsca siedzące oznaczone piktogramem mama/tata z dzieckiem. Możesz sobie siadać wszędzie indziej i nie wstawać na widok matki z dzieckiem, bo wtedy to już tylko sprawa Twoich przekonań i kultury. Jednak jak siądziesz na miejscu przeznaczonym dla matki z dzieckiem, to ta ma pełne prawo Cię z tamtąd wyrzucić. Bardzo się cieszę, że Ty się trzymałaś nogi rodzica i fajnie Ci się jechało. Ja rzadko poruszam się komunikacją miejską ale co jakiś czas muszę i wtedy średnio na trzy kursy w dwóch jestem świadkiem ostrego hamowania kierowcy autobusu. Widziałem jak parę metrów przelatywała zdrowa, krzepka babina, a co dopiero mówić o dziecku. Małe dziecko w autobusie po prostu powinno siedzieć dla jego bezpieczeństwa, nie dla wygody.
Co do przejść dla pieszych. Widzę to nagminnie, że dzieci przy przejściu czy ludzie z wózkiem i małym dzieckiem stoją i stoją..., a kolumna przejeżdża nawet nie zwalniając (a jest taki obowiązek). Ciekawe co będą robić panowie i panie kierowcy jak wejdzie w życie zapowiadana nowelizacja kodeksu drogowego nakładająca obowiązek zatrzymania się kiedy przy przejściu stoi pieszy. Owszem, z przepuszczaniem pieszych trzeba uważać na jezdniach z dwoma, trzema pasami ruchu, bo łatwo o debila, który na sąsiednim pasie się nie zatrzyma. Bywało więc, że nie przepuszczałem pieszego tylko i wyłącznie dla jego bezpieczeństwa, bo widziałem, że na sąsiednim pasie jedzie ktoś kogo podejrzewam o to, że się nie zatrzyma. Natomiast kiedy widzę, że mogę bezpiecznie dla pieszych się zatrzymać, to przed osobami z wózkami zatrzymuję się zawsze. Jeszcze się ukłonię i wskażę dłonią, że może przechodzić (czasem trzeba takim gestem wręcz zachęcić, bo taka matka z wózkiem potrafi być zaskoczona, że ktoś się zatrzymał).
Jeśli chodzi o kolejki. Jest przepis, że matki z dzieckiem do lat 3 lub dzieckiem niepełnosprawnym mają prawo do obsługi poza kolejnością? Jest. To o co chodzi?

38

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Mysle ze tytuł tego wątku powinien zmienic sie na "Matka z dzieckiem przeszkadza wszystkim" big_smile

39

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Na szczescie moim zdaniem w autobusach w Londynie jest mowa o osobach , ktore maja mniejsze mozliwosci stania, a nie o rodzicach, co w moich oczach i wszystkich innych ktorych znam daje pierwszenstwo ludziom starszym i niepelnosprawnym. Zreszta ja nigdy nie siadam na owych siedzeniach nawet jesli sa wolne.
Zreszta nie mowilam, ze fajnie mi sie jechalo autobusem jak bylam dzieckiem i musialam sie trzymac nogi mamy, ale to bylo sluszne i mama mi to wytlumaczyla.
Poza tym nie jestem pewna co do tego bezpieczenstwa. Ja z dzieckiem kolezanki na kolanach jechalam autobusem w scisku, i wolalam juz stac szczerze mowiac z dzieckiem na rekach bo ja i dziecko wiele razy dostalismy w leb roznymi rzeczami od stojacych ludzi, ktorzy z braku miejsca prawie na nas lezeli.
Uwazam, ze da sie wspolzyc z innymi ludzmi, jak jest jedno miejsce to dzieciaka na kolana i tyle. Ale niektorzy nie chca. Raz zwrocilam uwage kobiecie. Bo wstalam dla babulenki zgarbionej, ktora miala conajmniej 80 lat, a ona na to miejsce posadzila dzieciaka , chociaz wczesniej siedziala na innym miejscu z dzieckiem na kolanach.
Haha, Lena moze to niekoniecznie tak. Ale wolalabym zeby matka z dzieckiem w moim otoczeniu zachowywala sie tak zeby nie zwracac na siebie wielkiej uwagi, a nie tak zeby wszystko sie wokolo niej skupialo. Co dziwne, zwykle choc nie zawsze ojcowie z wozkiem zachowuja sie bardzo grzecznie.

40 Ostatnio edytowany przez marchewa91 (2013-08-30 21:34:15)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

A propos autobusów i ustępowania miejsca.

Denerwuje mnie podejście ludzi do tej kwestii i agresja do wszystkich z powodu jednego incydentu, który kiedyś tam przeżyli, a teraz wylewają swoje frustracje na wszystkich wokół.

Opiszę wam sytuację, która mi się przydarzyła niedawno i nie ukrywam, że mocno mnie zdenerwowała. Jechałam autobusem takim naprawdę dużym, a że było dużo wolnych miejsc, to usiadłam, bo miałam szpilki, słabo się czułam tego dnia, zawroty głowy itd. Zatrzymujemy się na przystanku, wsiadają ludzie. Po 30 sekundach słyszę rozeźlone komentarze "-Może pani usiądzie?", "-Nie, niech pani nie wstaje, tu przecież siedzi młoda osoba, powinna zaraz wstać". Rozejrzałam się i jak się okazało chodziło konkretnie o mnie, a powiedziała to starsza kobieta, stojąca tuż za mną z tyłu, trzymała laskę, fakt. W normalnych okolicznościach oczywiście, że bym jej ustąpiła sama z siebie, ale przecież nie mam kąta widzenia 360 stopni, ani nie rozglądam się jak głupia przy każdym postoju. Oczywiście wstałam, przepraszając, że jej nie zauważyłam. Pomijam już fakt, że w autobusie nadal było z kilkanaście wolnych miejsc, tylko może w głębi, nie chciało jej się 2 metrów przejść, w porządku. Tyle że...
Stanęłam metr od nich, a tam się rozpoczęła dyskusja. O bezczelności ludzi, że miejsc nie ustępują starszym. Że co za czasy, brak kultury. Oberwało się młodym, oberwało się dzieciom i ich babciom - że jak babcia wejdzie z wnuczkiem, to pierwsze co zrobi, to dopada wolne miejsce, każe dziecku usiąść, albo komuś zwolnić miejsce i wtedy dziecko siada, a ona stoi. I tak gadały w najlepsze 5 minut. Pewnie i dłużej, ale ja miałam dość i przeszłam jak najdalej od nich. Pewnie jak poszłam to skończyły, bo nie uwierzę, że nie chciały mnie "wychować" w ten sposób. ;/

Nie ukrywam, że było to dla mnie przykre, bo zawsze staram się pomagać ludziom, niezależnie od wieku, jak widzę że mają z czymś problem. Ale nie będę też ukrywać, że mam już dość tzw. grupy uprzywilejowanych, którzy czasem zachowują się gorzej niż osoby, do których mają pretensje. Wiek wiekiem, ale ludzie też mają słabsze i lepsze dni. Czasem 20letnia dziewczyna z niskim ciśnieniem może się czuć gorzej niż 70letnia staruszka, która jakoś znajduje siły na taszczenie dwóch wielkich toreb z tesco. Ale czy ktokolwiek zwróci na taką dziewczynę uwagę? Prędzej powie do osoby obok - niech pani spojrzy, pewnie się naćpała.

41

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
NinaLafairy napisał/a:

A co do tamtej sytuacji Asterko, moze Twoj syn wyglada na dziecko lagodnego i spokojnego usposobienia, wiec on zostal zbesztany jak jakis koziol ofiarny, a nie tamci 20 latkowie, ktorzy mogliby rownie bezczelnie odpyskowac jak rozlozyli sie na siedzeniach.  Czy osoba besztajaca przeprosila kiedy zrozumiala swoj blad?

Oczywiście, że mój syn nie tylko wygląda na łagodne i spokojne dziecko tylko taki jest.Jego mamusia , nauczona życiem już taka spokojna i miła nie jest.Spokojnym i rzeczowym tonem wyjaśniłam panu, że trafił na dziecko niepełnosprawne , a ja jako matka nie pozwolę na nie krzyczeć.Młody miał łzy w oczach i strach, więc poprosiłam by pan spojrzał na jego reakcję.
Oczywiście coś tam jeszcze pyskował, więc podkurzona na maxa zaproponowałam mu by zaczął może wychowywać tych rozłożonych 20 latków i im zwrócił uwagę.

42

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ja bym przeprosila i sie ze wstydu spalila na jego miejscu. Zreszta ja nie zwyklam dochodzic swoich praw w takich sprawach.

43

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ludzie nie mają wstydu, a słowo przepraszam nie przechodzi im przez gardło.Większośći nie mieści się w głowie, że obok są ludzie "inni" od nich.
A tak wracając do meritum wątku.Rozumiem, że roszceniowe matki denerwują, głośne i niegrzeczne dzieci też.Tylko popatrzcie - najwięcej pretensji mają Ci  spośród Was, którzy nie mają dzieci.
To się zmieni, jak trzeba będzie z własnym wózkiem wsiąśc do autobusu.Kiedy osobiste dziecko będzie miało fazę, a uwagi innych tylko pogłębią złość i frustracje.
Pamiętajmy, że ci mali obywatele to przyszłość naszego państwa - dzięki nim są miejsca pracy, a kiedyś nasze emerytury.

44

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Odpowiem na słowa Nataluszka, bo to była pierwsza odpowiedź, która napędziła wątek na zupełnie inne tory.
Nie chodziło mi o przepychanki słowne między Wami, bo każda ze stron się napędza, a to niepotrzebne.
Zawsze będzie atak, jeżeli tak będzie wyglądać dyskusja.

Nataluszek napisał/a:

Są matki i matki. Nie można wszystkich "wrzucić do jednego wora".
Twojej znajomej najwidoczniej się nudziło o tak wczesnej porze, ale myślę, że ten sms o dzieciach i o tym, że nie śpią to nie było zadzieranie nosa z jej strony. Napisała tak bo to prawda, i tyle.
Fakt mogła się powstrzymać bo ja bym nie odważyła "wbić" się do kogoś o tej godzinie, ale każdy jest inny i czasami trzeba kulturalnie zwrócić uwagę na pewne rzeczy, a nie bulwersować się, że skoro matka, to uważa się za nie wiadomo kogo...

Oczywiście, że nie zadzierała nosa, nawet nie jest typem takiego człowieka.
Jak również ja się nie bulwersowałam, tylko grzecznie jej wyjaśniłam, że tak, jak ją dzieci budzą już o 7, tak moja babcia nie śpi do godziny 12- 1 w nocy i cenię sobie te dni, kiedy mogę się wyspać.

Myślałam o wzajemnym zrozumieniu, które potrzebne jest bez względu na to, czy jesteśmy rodzicami, czy nie.

Poza tym są niepisane zasady. I tak jak ja w życiu nie pisałabym smsów w późnych porach do znajomych, którzy mają dzieci, tak ci znajomi mogliby uszanować to (znając sytuację), że mam prawo do wyspania się.
Przynajmniej tak mnie wychowano.

Nataluszek napisał/a:

"To, że zostaję matką, nie oznacza, że świat ma się do mnie dostosowywać. Wiele kobiet kiedyś rodzi dziecko. Ważne jest to, by umieć współżyć z innymi." - A może to inni nie umieją współżyć z matkami?

Nataluszku, nie można tak się napędzać, denerwować. Od razu założyłaś, że atakuję matki. Nie atakuję mam, ale zwracam uwagę na zachowania, które mogą innych irytować.

Zdanie, które zacytowałaś, tyczy się każdego, ponieważ kultura obowiązuje wszystkich.
Czy to kręcące nosem na mamy starsze panie, czy też rodziców z krzyczącym na cały głos dzieckiem.


Aha, tak gwoli ścisłości- dzieci, które się teraz rodzą, już nie będą pracować na emerytury. Od 1999 roku weszło OFE, czyli każdy jest kowalem swego losu, więc ile komu się uda zaoszczędzić, tyle będzie miał i żadnego dziecka nie będzie doić z kasy.

45

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Jaga Baba07 napisał/a:

Aha, tak gwoli ścisłości- dzieci, które się teraz rodzą, już nie będą pracować na emerytury. Od 1999 roku weszło OFE, czyli każdy jest kowalem swego losu, więc ile komu się uda zaoszczędzić, tyle będzie miał i żadnego dziecka nie będzie doić z kasy.

Oj, chyba raczysz żartować z tym OFE. Od początku istnienia miały stanowić tylko małą dodatkową część emerytury, a podstawowa część świadczenia jest cały czas po staremu smile Czyli część Twojej składki emerytalnej idzie do OFE, a większość via ZUS na konto obecnych emerytur. I jeżeli coś się zmienia, to właśnie zmniejszono ilość pieniędzy przekazywanych do OFE, prawdopodobnie udział OFE będzie zmniejszany jeszcze bardziej, a obmyślają też czy aby OFE nie zlikwidować zupełnie. Bo okazało się, że pieniądze do OFE idą ale za to dla obecnych emerytów jest mniej i rząd musi więcej dopłacać ZUS-owi, co wyraźnie zwiększa deficyt państwa. Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z ofiar propagandy o wesołym życiu staruszka po wprowadzeniu OFE? Te wakacje na ciepłych wyspach, podróże itp.? Jeśli tak, to czym prędzej zweryfikuj swoją wiedzę na ten temat, bo rozczarowanie może być potężne. Tak na początek poczytaj jaki był główny cel wprowadzenia OFE, a bynajmniej nie było to polepszenie życia staruszków. Chodziło o legalne wyprowadzenie części pieniędzy Polaków wpłacanych do ZUS i wprowadzenie ich na giełdę, bo OFE pieniądze, które dostają inwestują na giełdzie. No i to właśnie chodziło. Polski rynek kapitałowy w latach 90-tych był cieniutki jak d..a węża, a firmy cierpiały na chroniczny brak środków na rozwój. Miały więc emitować akcje na giełdzie, a OFE miały je kupować. Dzięki temu firmy mogły się rozwijać, a teoretycznie OFE lokował pieniądze tak aby pracowały. I akurat ta część reformy systemu emerytalnego nieźle wypaliła, to się sprawdziło. Oczywiście kosztem słonych prowizji jakie OFE sobie z początku liczyły, no i kosztem powiększającego się deficytu państwa. Innego wyjścia wtedy jednak nie było, bo państwo nie mogło wprost dokapitalizować prywatne podmioty gospodarcze. Teraz jednak rynek kapitałowy okrzepł, jest więcej graczy niż tylko OFE, są możliwości znajdywania środków przez firmy, a sprawa powiększającego się deficytu szczególnie w czas kryzysu boli coraz bardziej. Los OFE jest więc w dużej mierze przesądzony. Poczytaj trzy rządowe warianty zmodyfikowania OFE. Tak więc stare, dobre rozwiązanie, że emeryci dostają swoje świadczenia z bieżących składek swoich dzieci jeszcze będzie długo funkcjonować.

NinaLairy napisała, że tatusiowe z wózkami są mniej awanturujący się. Coś w tym jest ale może dlatego, że jednak od wieków inna jest rola ojca w wychowaniu dzieci. Matki (przeważnie) nie widzą świata poza swoim dzieckiem, ono jest najważniejsze itd. Mężczyźni są bardziej krytyczni. Widzę to m.in. po swojej żonie, która choć na zewnątrz jest bardzo krytyczna wobec naszych dzieci kiedy coś zbroją ale podświadomie i tak im bez przerwy folguje lub nie umie wyegzekwować posłuszeństwa. Dzieci, a szczególnie mój starszy syn bezbłędnie wyczuwa takie niuanse i bezwzględnie je wykorzystuje. Ja przecież widzę, że on się zupełnie inaczej zachowuje kiedy jest ze mną, w domu czy na mieście, a kiedy jest z mamą. No i te błędy żona powtarza z młodszym. Teraz byłem sam z młodszym  (2,5 roku) przez 2 tygodnie. Pierwsze co zrobiłem, to zaprowadziłem go do fryzjera, bo od narodzin nie miał strzyżonych włosów, bo to przecież taki śliczny aniołek. Od fryzjera wyszedł mały, fajny, przystojny chłopczyk, a nie jakiś aniołek (stary, dobry zwyczaj męskich postrzyżyn). Przez te 2 tygodnie proces usamodzielniania się gościa przyśpieszył totalnie. Dlatego już nie wytrzymałem jak żona wróciła, a ja wracając z pracy zauważyłem znów, że siedzi dwóch gości 2,5 i 8 lat, a mamusia ich karmi zupą, bo tak będzie ponoć szybciej. Zrobiłem małą rodzinną scysję, że młodszy sam potrafi jeść zupę i każde inne danie, nie mówiąc o starszym, który jak jest sam ze mną to robi sobie kanapki, kakao dla siebie i brata itp. Powiedziałem dzieciom, że ale dobrze im się trafiło. Będą mieli po 20 lat, a mamusia nadal będzie ich karmić łyżką i tyłek podcierać itd. Następnego dnia wróciłem do domu, a obaj synowie siedzieli już przy stole i każdy sam jadł obiad. Zapytałem się żony - i co, dają jednak radę?

46

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Jago, tam niema żadnych nerwów, zapewniam. smile
Ty zwróciłaś uwagę na problem matek, a ja na ludzi wokół matek nie po to, aby się spierać tylko po to, aby odzwierciedlić sytuację z obu stron.
I nie ma mowy o żadnym atakowaniu.
Po prostu przed oczyma stanęła mi ta sytuacja w autobusie i sklepie i musiałam to napisać.
Poza tym jak pisałam wcześniej, uważam że tak naprawdę ludzie mają większy problem z matkami i ich dziećmi, niż matki i dzieci z ludźmi. smile
Bynajmniej tak jest w moim przypadku.

O kulturze rozumiem, ale temat wątku jest zupełnie inny, dlatego przedstawiłam takie sytuacje, a nie inne.

47 Ostatnio edytowany przez Sundari (2013-08-31 08:05:25)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Oj, ludziska! Rozumiem, że zachowania niektórych osób np. w komunikacji miejskiej są bardzo denerwujące, ale z drugiej strony pomyślcie o tym, czy tak wielkim problemem jest przesunięcie się, gdy kobitka z wózkiem dziecięcym wchodzi do autobusu? Ba! Czy tak ciężko jest wysiąść i przepuścić tą panią? Sama jeszcze dzieci nie mam, ale już kilkakrotnie miałam sposobność wsiadania do autobusu z wózkiem i powiem wam, że ogarnięcie tego co się dzieje podczas pakowania manatków jest straszne. "Przepraszam!" powtarzane w nieskończoność, bo ktoś nie usłyszy za pierwszym, drugim i n-tym razem, nienawistny wzrok, którym jestem obrzucana, często uwagi na temat "wpychania się". Poranek jest absolutnie odpowiednią porą na jazdę autobusem z dzieckiem. Dlaczego? Bo nie każdy ma prawo jazdy, samochód, czy kogoś kto może zaoferować usługę przewozu. Płacę za bilet więc kto zabroni mi jazdy z dzieckiem w wózku - bobasa do plecaka nie zapakuję.
Jeżeli chodzi o zachowania dzieci. Zgadzam się - czasami nie można wytrzymać. Krzyk, kopanie, wycieranie obślinionych rączek o ubranie innych pasażerów. To oczywiście nie jest wina dzieci, a ich rodziców. Historie z przewijaniem dzieci przy jedzących ludziach - MASAKRA! Też nie czuję się fajnie widząc dziecko "wysadzane" na ulicy, choć też musiałam kiedyś z moim siostrzeńcem polecieć w krzaczki na "siusiu", gdy już nauczyliśmy go załatwiać się do nocniczka, czyli młody już nie miał pieluszki nawet na spacerach, a toalety nie było. Ale się ukryłam porządnie.
Z tym dzwonieniem rano - to już chyba objaw braku kultury, a nie bycia mamą tongue Też nie wyobrażam sobie zadzwonić do kogoś o tak wczesnej porze - logiczne, że ludzie albo śpią albo szykują się do pracy/szkoły - więc dzwonić zwyczajnie nie wypada.
Wydaje mi się, że opisane zachowania zależą po prostu od charakteru danej osoby, a nie od zachowania ogółu. Poza tym wydaje mi się, że często mamy mają porostu problem z ogarnięciem wszystkiego wokół dziecka i stają się trochę nieczułe na pewne zachowania zarówno swoje, jak i swoich pociech smile Nie dziwię im się. Zauważyłam już w kilku przypadkach, że mamuśki nawet na krzyki dziecka po pewnym czasie stają się nieczułe - to co mnie doprowadza do rozstroju nerwowego, one zwieńczają beznamiętnym spojrzeniem tongue Podobnie jest pewnie z wchodzeniem do autobusu - już po prostu mamy mają w nosie, że ktoś zwraca im uwagę i przestają czuć się głupio z tego powodu.
Trochę wyrozumiałości smile

48 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2013-08-31 08:56:44)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Snake napisał/a:

NinaLairy napisała, że tatusiowe z wózkami są mniej awanturujący się. Coś w tym jest ale może dlatego, że jednak od wieków inna jest rola ojca w wychowaniu dzieci. Matki (przeważnie) nie widzą świata poza swoim dzieckiem, ono jest najważniejsze itd. Mężczyźni są bardziej krytyczni. Widzę to m.in. po swojej żonie, która choć na zewnątrz jest bardzo krytyczna wobec naszych dzieci kiedy coś zbroją ale podświadomie i tak im bez przerwy folguje lub nie umie wyegzekwować posłuszeństwa. Dzieci, a szczególnie mój starszy syn bezbłędnie wyczuwa takie niuanse i bezwzględnie je wykorzystuje. Ja przecież widzę, że on się zupełnie inaczej zachowuje kiedy jest ze mną, w domu czy na mieście, a kiedy jest z mamą. No i te błędy żona powtarza z młodszym. Teraz byłem sam z młodszym  (2,5 roku) przez 2 tygodnie. Pierwsze co zrobiłem, to zaprowadziłem go do fryzjera, bo od narodzin nie miał strzyżonych włosów, bo to przecież taki śliczny aniołek. Od fryzjera wyszedł mały, fajny, przystojny chłopczyk, a nie jakiś aniołek (stary, dobry zwyczaj męskich postrzyżyn). Przez te 2 tygodnie proces usamodzielniania się gościa przyśpieszył totalnie. Dlatego już nie wytrzymałem jak żona wróciła, a ja wracając z pracy zauważyłem znów, że siedzi dwóch gości 2,5 i 8 lat, a mamusia ich karmi zupą, bo tak będzie ponoć szybciej. Zrobiłem małą rodzinną scysję, że młodszy sam potrafi jeść zupę i każde inne danie, nie mówiąc o starszym, który jak jest sam ze mną to robi sobie kanapki, kakao dla siebie i brata itp. Powiedziałem dzieciom, że ale dobrze im się trafiło. Będą mieli po 20 lat, a mamusia nadal będzie ich karmić łyżką i tyłek podcierać itd. Następnego dnia wróciłem do domu, a obaj synowie siedzieli już przy stole i każdy sam jadł obiad. Zapytałem się żony - i co, dają jednak radę?

Doprawdy Snake? To przeczytaj moją opowieść o tatusiu u lekarza:)

Nie przesadzałabym z tym procesem usamodzielniania i z tymi błędami czynionymi przez matki.Widuję jak to jest u mojej przyjaciółki kiedy tatuś ma się zająć córeczką i synem.Dzieciaki nie robią awantur,nie wykłócają się- spokój i sielanka.A dzięki czemu? Otóż dzięki dwóm laptopom i korzystaniu z nich bez żadnych ram czasowych:)Cudny i prosty pomysł,no nie?:)

49

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nataluszek napisał/a:

Babo, czasami nie ma wyjścia.
W moim przypadku, gdzie ani ja ani mąż nie mamy prawa jazdy, komunikacja miejska to jedyny sposób na przebycie jakiejś dłuższej trasy.
Wiadomo, kiedy możemy się przejść na pieszo, to to robimy, ale jak wiadomo nie zawsze tak się da.

Ale nie, ja nie miałam na myśli "wypad z autobusu, kupcie sobie auto albo idźcie pieszo" smile Ja też nie mam prawa jazdy i mieć nie będę. Po prostu podziwiam, jak matki to ogarniają - ciężki wózek do zapchanego autobusu, dwie czy trzy torby z zakupami, wycieczki do urzędów, wnoszenie wózka po milionach schodów... Koszmar.

50 Ostatnio edytowany przez lena812 (2013-08-31 12:47:01)

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
BabaOsiadła napisał/a:
Nataluszek napisał/a:

Babo, czasami nie ma wyjścia.
W moim przypadku, gdzie ani ja ani mąż nie mamy prawa jazdy, komunikacja miejska to jedyny sposób na przebycie jakiejś dłuższej trasy.
Wiadomo, kiedy możemy się przejść na pieszo, to to robimy, ale jak wiadomo nie zawsze tak się da.

Ale nie, ja nie miałam na myśli "wypad z autobusu, kupcie sobie auto albo idźcie pieszo" smile Ja też nie mam prawa jazdy i mieć nie będę. Po prostu podziwiam, jak matki to ogarniają - ciężki wózek do zapchanego autobusu, dwie czy trzy torby z zakupami, wycieczki do urzędów, wnoszenie wózka po milionach schodów... Koszmar.

no własnie a ludzie patrzą na nas jak na kosmitki,bo przeciez gdzie my sie pchamy z dziecmi,powinnysmy siedziec w domu ewentualnie na placu zabaw
tylko nikt nie widzi jacy chamscy są ludzie akurat bezdzietni albo tacy co w danej chwili akurat dziecka nie maja ze sobą
Tak naprawde łatwo nam oceniac kogos do poki kiedy to sami nie znajdziemy sie w podobnej sytuacji
a niekiedy wystarczy tylko odrobina kultury i byloby ok

51

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Czasami są sytuacje kiedy trzeba być "superwoman"... smile

Dla mojego dziecka zrobiłabym wszystko, nawet wsiadła do autobusu pełnego ludzi. smile
Szkoda tylko, że inni nie patrzą na to w ten sposób co ja.
Wolą oceniać i grymasić, że "wepchnęła się baba z wózkiem, a widzi że miejsca nie ma."

52

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Ja wiem jedno, Polacy sami w sobie nie są tolerancyjni. Wiecznie nam źle, niedobrze.
Wasze przykłady wobec matek to jest nic, w porównaniu z tym co przechodzi moja mama jako osoba niepełnosprawna.
Bo jak ktoś jest inny, zajmuje więcej miejsca niż trzeba, lub wymaga większej uwagi to już jest be...

Ludzie, dzieci to nie jest jakieś "widzi mi się" że kupię sobie psa czy węża- dziecko jest CZŁOWIEKIEM, takim samym jakim i my byliśmy kilkanaście lat wstecz.

Jako mama przyznam, że właśnie z uwagi na zachowanie innych ludzi, niechęć szargania sobie własnych nerwów nie zabierałam dziecka z sobą.

Pamiętam za to jak zaczęłam moją małą zabierać na zakupy, bo nie miałam innego wyjścia.
Koszmar, dopiero po paru razach, kłótniach i tłumaczeniu zrozumiała pewne rzeczy.

Mówicie, że dzieci są nie wychowane? a czy Ci co nie mają dzieci myślą, że wychować dziecko to się da tak w 5 min?
To jest długi etap. Każde dziecko jest inne.
Czy myślicie, że tak łatwo jest uspokoić histeryzującego 2 latka? i że ta matka jest w niebo wzięta z tego powodu?

Gdzieś w wątku spotkałam się z wypowiedziami, że matka czy ojciec powinni to czy tamto.
Czasem sama nie wiedziałam, jak zareagować.
Teraz tyle mówią o prawach dziecka i przemocy.
Dziecku czasem nie da się przetłumaczyć i klaps czyni cuda, ale jak tu dać klapsa w autobusie pełnym ludzi?
Pewnie większość z nich sama ma ochotę dziecku przyłożyć byleby się uspokoiło, ale jak przyjdzie co do czego to znajdzie się paru obrońców.
Matka jest postawiona między młotem a kowadłem niestety.

53

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Snake napisał/a:

NinaLairy napisała, że tatusiowe z wózkami są mniej awanturujący się. Coś w tym jest ale może dlatego, że jednak od wieków inna jest rola ojca w wychowaniu dzieci. Matki (przeważnie) nie widzą świata poza swoim dzieckiem, ono jest najważniejsze itd. Mężczyźni są bardziej krytyczni. Widzę to m.in. po swojej żonie, która choć na zewnątrz jest bardzo krytyczna wobec naszych dzieci kiedy coś zbroją ale podświadomie i tak im bez przerwy folguje lub nie umie wyegzekwować posłuszeństwa. Dzieci, a szczególnie mój starszy syn bezbłędnie wyczuwa takie niuanse i bezwzględnie je wykorzystuje. Ja przecież widzę, że on się zupełnie inaczej zachowuje kiedy jest ze mną, w domu czy na mieście, a kiedy jest z mamą. No i te błędy żona powtarza z młodszym. Teraz byłem sam z młodszym  (2,5 roku) przez 2 tygodnie. Pierwsze co zrobiłem, to zaprowadziłem go do fryzjera, bo od narodzin nie miał strzyżonych włosów, bo to przecież taki śliczny aniołek. Od fryzjera wyszedł mały, fajny, przystojny chłopczyk, a nie jakiś aniołek (stary, dobry zwyczaj męskich postrzyżyn). Przez te 2 tygodnie proces usamodzielniania się gościa przyśpieszył totalnie. Dlatego już nie wytrzymałem jak żona wróciła, a ja wracając z pracy zauważyłem znów, że siedzi dwóch gości 2,5 i 8 lat, a mamusia ich karmi zupą, bo tak będzie ponoć szybciej. Zrobiłem małą rodzinną scysję, że młodszy sam potrafi jeść zupę i każde inne danie, nie mówiąc o starszym, który jak jest sam ze mną to robi sobie kanapki, kakao dla siebie i brata itp. Powiedziałem dzieciom, że ale dobrze im się trafiło. Będą mieli po 20 lat, a mamusia nadal będzie ich karmić łyżką i tyłek podcierać itd. Następnego dnia wróciłem do domu, a obaj synowie siedzieli już przy stole i każdy sam jadł obiad. Zapytałem się żony - i co, dają jednak radę?

Snake, wiesz co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? Że Twoja żona robi krzywdę synom i potencjalnym kandydatką na żony w przyszłości. Za 20 lat one będą siedzieć na netkobietach i biadolić, że ich mężczyźni to mamisynki i nic nie potrafią zrobić.
Ale fajnie, że umiałeś się tym zająć. Po to właśnie jest mama i tata, żeby była jakaś równowaga.

Jasne, że niektórym kobietą odbija po porodzie- niestety. Ale na to już nic nie poradzimy.

54

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
kaisa_malene napisał/a:

a poza tym boi się upaść. A chodzi tylko i wyłącznie w obcasach.

Jakby założyła bardziej stabilne buty to by było mniejsze prawdopodobieństwo upadku. zawsze ustępuje miejsca starszym osobom, albo chorym. ale nie ustąpię miejsca żadnej kobiecie. lub facetowi wink bez względu czy będzie miała 2 latka czy 200 jezeli ma obcasy. Wiadomo jak w Polsce wyglądają chodniki, jak szarpią autobusy i jak proste mamy szyny tramwajowe. Młode dziewczyny moga nieźle się połamać w obcasach,a co dopiero starsza osoba. Dla mnie obcasy to fiu bżdziu które ma "upiększać" (owszem gdybym mogła pewnie też bym się tak upiększała, ale też nie zajmowałabym innym miejsca, bo byłabym zdrowa) zatem jak mówi moja mama "to nie z biedy to z rozkoszy".

Ostatnio nawet miałam sytuację, że stałam w autobusie i na jednym przystanku wsiadła babeczka może 40letnia w gigantycznych beżowych szpilach, wsiadła też starsza Pani. Z tym, że "dalszymi" drzwiami. Obok mnie było wolne miejsce bo akurat na tym samym przystanku ktoś wysiadł. I widzę jak ta w szpilach leci do tego wolnego miejsca, to ja hyc i jej je zajęłam. Mord w oczach to mało, ale się słowem nie odezwała. Za to tamta starsza Pani akurat podeszła i ustąpiłam jej miejsca. A tamta się męczyła. Szczerze? dobrze jej tak, bo moim zdaniem nie powinna się pchać tylko też zauważyć że starsza Pani chce usiąść.

A co do matek z dziećmi. Tym razem tramwaj, siedziałam ja, a za mną starsza Pani, ale w całkiem dobrym stanie, widać, ze raczej aktywna babeczka. Wsiadła matka z 6-7 letnią dziewczynką. Ja oczywiście nie ustąpię miejsca bo uważam, ze takie dziecko jeżeli nie ma żadnych problemów może spokojnie stać. Za to ta aktywna babcia zaczęła się wyrywać do tej mamy, a to może córeczka usiądzie, bo kto widział, żeby dziecko stało w tramwaju (WTF?) Na co owa mam spokojnie odpowiedziała (Nie, dziękujemy, ona jest już na tyle duża, że może trochę postać.) A swoją drogą dziecko bardzo grzeczne, aż miło było posłuchać jak rozmawiała z mamą.

55

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Nirvanka87 napisał/a:
kaisa_malene napisał/a:

a poza tym boi się upaść. A chodzi tylko i wyłącznie w obcasach.

Jakby założyła bardziej stabilne buty to by było mniejsze prawdopodobieństwo upadku. zawsze ustępuje miejsca starszym osobom, albo chorym. ale nie ustąpię miejsca żadnej kobiecie. lub facetowi wink bez względu czy będzie miała 2 latka czy 200 jezeli ma obcasy. .

Ale tu nie chodzi o to, że babcia by miała upaść, BO ma obcasy: po prostu kierowcy często jeżdżą jak szaleni i niezależnie od obuwia ciężko jest utrzymać czasami równowagę na zakrętach. Osoba starsza bardzo łatwo może sobie coś przy zwykłym upadku złamać. I wiadomo, że w 10-centymetrowych szpilach nie pomyka, ma zawsze gruby, stabilny obcas ok. 3 cm. Ja bym też wymalowanej paniusi w wielkich szpilach nie ustąpiła miejsca, bo z jakiej racji, ale wiele starszych kobiet chodzi w niskich obcasach bo im tak wygodnie albo po prostu tak zostały wychowane, że to eleganckie i nie wyobrażają sobie innych butów założyć do spódnicy. Ile widziałaś babć w adidasach? Teoretycznie to powinno być dla nich najlepsze i najwygodniejsze obuwie, ale ja sobie nie przypominam, żebym jakąś babcię w sportowych butach widziała tongue

Jeszcze wracając do matek z wózkami: widzę baaardzo dużą różnicę między Polską, a Norwegią w tym względzie. W sumie nie dotyczy to tylko matek i dzieci, Norwegowie są po prostu o wiele bardziej pozytywnie nastawieni i odruchowo sobie pomagają. Nikt też niczego na głos nie komentuje po chamsku. W Polsce jest z tym niestety różnie hmm I muszę przyznać, że odkąd mieszkam w Norwegii to sama się stałam milsza i bardziej "ludzka" i takie powszechne polskie chamstwo za prawie każdym razem mnie uderza i na nowo dziwi jak tylko wyląduję na lotnisku i muszę się jakoś dostać na dworzec. Ile to się komentarzy nie nasłucham, że moja torba tyle miejsca zajmuje... Współczuję więc matkom z małymi dziećmi, bo one to muszą znosić non stop. Choć oczywiście nie jestem za rozpychaniem się i demonstrowaniem, że jest się uprzywilejowanym.

56

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

widze bardzo dużo starszych Pań w butach sportowych, wolą je założyć do spódnicy i czuć sie pewniej mimo, że wizualnie nie pasuje niż strugać paniusię w obcasach

57

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Z ciekawości - czemu piszecie, że bezpieczniej jest, jak dziecko w autobusie siedzi?

58

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Raz...a nie...w sumie to dwa...jak chcialam dobrze a wyszlo jak zwykle i odbilo mi sie to czkawka na przyszlosc... smile

Pech chcial musialam zalatwic cos w urzedzie w Polsce....
Zwolnilam sie z pracy o 16.00, urzad do 17.00 ale 5 minut od mojej pracy wiec spoko luzik...
Wchodze, walcze z urzednikami od okienka do okienka....w pewnym momencie usiadlam sobie w kolejeczce grzecznie czekam....wchodzi matka z wozkiem. Jeden petent wyszedl, ona w drzwi...na uprzejme stwierdzenie (nawet nie moje ale innego petenta) ze tu jest kolejka dostalismy pogadanke o tym ze kombatanci, niepelnosprawni I KOBIETY Z DZIECMI to maja byc obslugiwani poza kolejnoscia. Facet sie zamknal bo na widok rozjuszonej lwicy to kazdy zmyka... smile....
Za chwile wchodzi kobieta w ciazy....juz sobie popoludnie skreslilam. smile Znowu petent wychodzi ona w drzwi. Bez pytania, bez zadnego w ogole slowa....Inni czekajacy jeszcze przede mna znowu ze no sorry ale jest kolejka.
Sila ataku ciezarnej byla powalajaca, slownictwo przebogate i tonacja wspaniala smile

No i co sie okazalo? O 17.00 urzedniczka wyszla z pokoju i poinformowala ze urzad sie zamyka wiec czy reszta z nas moglaby przyjsc jutro.
ZAgotowalam sie ale wlasnie sobie pomyslalam ze cierarnej ciezko, ze hormony, ze moze rzeczywiscie zle sie czuje...
Matka z tym wozkiem rzeczywiscie caly dzien na nogach, stres jej dogryzl bla bla bla...

Nazajutrz po poludniu to samo, zwalniam sie z pracy o 16.00 (inaczej nie moglam) no ale sobie mysle mam juz cos z wczoraj zalatwione to dzisiaj juz tylko to ostatnie okienko i wiecej do urzedu mnie sila nie zaciagna... smile

Siadam sobie w obiecujacej malej (ja i jeden mezczyzna) kolejeczce, czekam grzecznie. Wchodzi niczym z koszmaru inna matka z wozkiem. No ale petent w srodku wiec ona siada i czeka wydawaloby sie grzecznie. Petent wychodzi a ona sie podnosi...byla moja kolejka wiec ja do niej " a przepraszam teraz to moja kolej". Wcale nie bylam zaskoczona kolejna przemowa z cyklu "matki z dziecmi=bezwarunkowe pierwszenstwo".... powedzialam jej ze ja czekam od wczoraj, jej dziecko to nie moj problem i ze wejdzie do tego pokoju po moim trupie. Po czym zatrzasnelam za soba drzwi i zmierzylam sie z urzednikiem.


Tak sobie mysle ze nie wiem czy do dzisiaj bym zalatwila to co chcialam gdybym tak chciala wszystkie ciezarne, z wozkami i starsze/niepelnosprawne przepuszczac smile
Dziecko to indywidualny wybor a nie jakis przymus. A konsekwencje wlasnych wyborow powinnismy ponosic wszyscy sami a nie scedowac je na innych.

59

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Jaguar napisał/a:

.....

Siadam sobie w obiecujacej malej (ja i jeden mezczyzna) kolejeczce, czekam grzecznie. Wchodzi niczym z koszmaru inna matka z wozkiem. No ale petent w srodku wiec ona siada i czeka wydawaloby sie grzecznie. Petent wychodzi a ona sie podnosi...byla moja kolejka wiec ja do niej " a przepraszam teraz to moja kolej". Wcale nie bylam zaskoczona kolejna przemowa z cyklu "matki z dziecmi=bezwarunkowe pierwszenstwo".... powedzialam jej ze ja czekam od wczoraj, jej dziecko to nie moj problem i ze wejdzie do tego pokoju po moim trupie. Po czym zatrzasnelam za soba drzwi i zmierzylam sie z urzednikiem.
...

Uważaj bo zaraz cie tutaj zjedzą żywcem, żeś złośliwiec, wredota nietolerancyjna  ,jak mogłaś się wykłócić o swoją kolej, przecież ty możesz a raczej powinnaś nie wiadomo ile miesięcy czekać na cud (czyt. brak ciężarnej, czy mamci z dzieciątkiem) sobie czekaj nie wiadomo ile dni na ten cud wejścia bez upomnienia się o swoja kolej
Jak tu czytałam ze przecież matka z dzieckiem nie będzie stać cały dzień do samego wieczora ,aby przejść na drugą  stronę ,tak wychodzi ze ty powinnaś najlepiej namiot sobie rozbić przed budynkiem urzędu- nie masz dziecka przy sobie, nie masz brzucha (może przytyj?, lub poduszkę włóż)wiec twoja strata lol
btw :podziwiam za cierpliwość w tamtej sytuacji. Zamkniecie mi drzwi przed nosem z powodu kogoś pierwszeństwa (i tak kilka razy pod rząd, dzień w dzień)to ostro z równowagi wyprowadziłoby mnie  roll

60

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
mortisha napisał/a:

Uważaj bo zaraz cie tutaj zjedzą żywcem, żeś złośliwiec, wredota nietolerancyjna  ,jak mogłaś się wykłócić o swoją kolej, przecież ty możesz a raczej powinnaś nie wiadomo ile miesięcy czekać na cud (czyt. brak ciężarnej, czy mamci z dzieciątkiem) sobie czekaj nie wiadomo ile dni na ten cud wejścia bez upomnienia się o swoja kolej
Jak tu czytałam ze przecież matka z dzieckiem nie będzie stać cały dzień do samego wieczora ,aby przejść na drugą  stronę ,tak wychodzi ze ty powinnaś najlepiej namiot sobie rozbić przed budynkiem urzędu- nie masz dziecka przy sobie, nie masz brzucha (może przytyj?, lub poduszkę włóż)wiec twoja strata lol
btw :podziwiam za cierpliwość w tamtej sytuacji. Zamkniecie mi drzwi przed nosem z powodu kogoś pierwszeństwa (i tak kilka razy pod rząd, dzień w dzień)to ostro z równowagi wyprowadziłoby mnie  roll

mortisha ja takie opinie mam gleboko w esicy smile
Znajdzie sie 100 ludzi ktorzy napisza zem zlosliwiec i wredota i inna nietolerancja i znajdzie sie 1000 ludzi ktorzy napisza cos odwrotnego smile

Widzisz caly jeden dzien bralam pod uwage warunki zyciowe i klopoty kogos innego. Mam dobra cierpliwosc.....ale do momentu. Jeden dzien moglam zmarnowac, dwoch juz nie.

61

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Snake napisał/a:

W większości polskich miast, gdzie jest komunikacja publiczna w autobusach, tramwajach, trolejbusach są miejsca siedzące oznaczone piktogramem mama/tata z dzieckiem. Możesz sobie siadać wszędzie indziej i nie wstawać na widok matki z dzieckiem, bo wtedy to już tylko sprawa Twoich przekonań i kultury. Jednak jak siądziesz na miejscu przeznaczonym dla matki z dzieckiem, to ta ma pełne prawo Cię z tamtąd wyrzucić.

W W-wie (regulamin) "posiadają pierwszeństwo w zajmowaniu wydzielonych miejsc", a nie prawo do wywalenie osoby z miejsca wink To tak jak ze wszystkim znakami informacyjnymi - nie jest to ani zakaz, ani nakaz, ot - informacja miejsce z pierwszeństwem dla matki z dzieckiem/osoby starszej/schorowanej.

Ta dyskusja pokazuje jak bardzo jesteśmy zagubieni w "dobrodziejstwach cywilizacji" jako miejskie społeczeństwo. Wszyscy chcemy mieć zagwarantowane swoje prawa, nie respektując interesów innych. A wystarczyłoby trochę empatii i wszyscy by zyskali - i matki, bo z większą chęcią ludzie ustępowaliby miejsca (nie tylko tego z piktogramem), i zwykłym pasażerom, którzy jadą do pracy, bo matka wiedziałaby, że jej dziecko nie powinno być uciążliwe dla innych, i dzieci, bo uczyłyby się zdrowych zasad, jakie powinny panować w relacjach z innymi.

Nataluszek napisał/a:

ludzie patrzą na mnie jak na balast niepotrzebnie zajmujący miejsce i stoją jak kołki dopóki głośno nie krzyknę "przepraszam!".

równie dobrze mogłabyś powiedzieć "spier***". W kontekście tego co napisałaś ma to samo znaczenie. Zapominasz, że ludzie komunikują się nie tylko słowami, ale całym ciałem, barwą głosu, intonacją. Co więcej twoje maleńkie dziecko - nie zna jeszcze znaczenia słów "przepraszam" czy "spier***" , ale już rozumie mowę twojego ciała. Od najmłodszych jego lat uczysz je wrogości wobec innych, uczysz je, że jego interes jest najważniejszy i wszelkimi sposobami należy domagać się swojego. Tak wojownicza postawa matki, udziela się dziecku, tak wychowujesz swoje dziecko. Im mniejsze dziecko, tym bardziej chłonie to co czuje, widzi, słyszy, rozumienie przychodzi dużo później.

Nataluszek napisał/a:

Averyl, zacytuj z mojej wypowiedzi gdzie napisałam, że matka z dzieckiem jest ważniejsza lub, że ludzie jadący do pracy mają wysiąść z autobusu, gdy matka z dzieckiem wsiada.

Nie można zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko, ani nie można być trochę dziewicą. Możesz oczywiście lawirować słowami i nie nazywać rzeczy po imieniu, ale nie zmienia to istoty sprawy. Albo uważasz, że matka z dzieckiem jest ważniejsza i dlatego wymuszasz miejsce siedzące krzycząc PRZEPRASZAM, albo uważasz, że każdy ma takie samo prawo.
Zaczepka jest słaba, bo sama dajesz sobie odpowiedź

Nataluszek napisał/a:

No dobrze. Jeśli matka jechałaby z dzieckiem np do lekarza na umówioną godzinę bo dziecko jest chore, to czemu miałaby nie jechać autobusem tylko dlatego, że ktoś jedzie do pracy? "

Większość ludzi codziennie jeździ do pracy i nie ma możliwości rozpoczynania pracy o 8 albo 9.15, natomiast wizytę u lekarza można umówić na konkretną godzinę. W miejscu matki z wózkiem - może stać 4-6 osób, dlaczego ich interes jest mniej ważny od matki?

Z własnego doświadczenia mogę ci powiedzieć, że gdy ja musiałam załatwiać sprawy z dzieckiem, to bardzo często zabierałam je w nosidełku-plecaku, dzięki temu nie musiałam walczyć z wciskaniem wózka do autobusu, a dziecko miałam przy sobie. Gdy było starsze mogło siedzieć, tylko jeśli były wolne miejsca, od najmłodszych lat uczyłam go, by ustępował miejsca. Gdy moje dziecko było małe mieszkałam prawie w centrum W-wy i nie odczułam żadnej wrogości, nie przypominam sobie, takich niemiłych sytuacji, ani tym bardziej walki o miejsce siedzące.

Dziecko nie jest magicznym talizmanem. Powinno być uczone życia w społeczeństwie, w różnych sytuacjach życiowych - również w sytuacji jazdy autobusem. Histeria u 3-4 latków, które nie mogą stać, bo po 3 sekundach bolą nóżki, pokazuje jak bardzo niedojrzali do wychowywania są rodzice!

Powtórzę swoje stanowisko - jest to przede wszystkim kwestia empatii i kultury osobistej, nie praw.

62

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
BabaOsiadła napisał/a:

Z ciekawości - czemu piszecie, że bezpieczniej jest, jak dziecko w autobusie siedzi?

Wiesz,parę razy ostatnio jeździłam autobusami.I zaskoczyła mnie jedna rzecz- kiedy byłam studentką spokojnie mogłam stać trzymając się poręczy jedna ręką.Chyba odkąd zaczęły jeździć autobusy niskopodłogowe ja sama- dorosła osoba trzymam sie obiema rękami bo przy każdym hamowaniu po prostu lecę do przodu jak kula.Dlatego jeśli mam zajętą jedną rękę to staram się usiąśc bo zwyczajnie nie daję rady ustać.Gdy jadę na stojąco skupiam się z całej siły by się nie wywalić,że gdy wysiadam bolą mnie wszystkie mięśnie.

Dziecko ma z pewnością o wiele mniej siły ode mnie:)- dlatego bezpieczniej dla niego by siedziało.

63

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
gojka102 napisał/a:
BabaOsiadła napisał/a:

Z ciekawości - czemu piszecie, że bezpieczniej jest, jak dziecko w autobusie siedzi?

Wiesz,parę razy ostatnio jeździłam autobusami.I zaskoczyła mnie jedna rzecz- kiedy byłam studentką spokojnie mogłam stać trzymając się poręczy jedna ręką.Chyba odkąd zaczęły jeździć autobusy niskopodłogowe ja sama- dorosła osoba trzymam sie obiema rękami bo przy każdym hamowaniu po prostu lecę do przodu jak kula.Dlatego jeśli mam zajętą jedną rękę to staram się usiąśc bo zwyczajnie nie daję rady ustać.Gdy jadę na stojąco skupiam się z całej siły by się nie wywalić,że gdy wysiadam bolą mnie wszystkie mięśnie.

Dziecko ma z pewnością o wiele mniej siły ode mnie:)- dlatego bezpieczniej dla niego by siedziało.

Jasne, ale jak siedzę, to w miarę bezpiecznie/wygodnie mi tylko wtedy, gdy wciska mnie w oparcie krzesła. Jeśli hamowanie/przyspieszanie/gwałtowny skręt pchają moje ciało w którąkolwiek inną stronę, to trudno się utrzymać na krześle, można spaść, a w razie nie daj Boże wypadku, to i tak się z tego siedzenia wyleci jak z procy. Pasów w autobusach nie widziałam (no może poza nowszymi busikami na krótkich trasach). Dlatego się zastanawiam, czy siedzenie faktycznie coś daje w kwestii bezpieczeństwa, czy tylko nam się tak wydaje...

64

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

A mi się wydaje, że to nie kwestia autobusów niskopodłogowych, tylko chamskich kierowców, gojka. Jeżdżą z pasażerami, jakby byli jakimiś worami ziemniaków ;/ szkoda gadać po prostu ;/ a zwłaszcza zauważam takie zjawisko w Warszawie. Jakoś w innych miastach *Wrocław, Gdańsk, Toruń) tak tragicznie nie jest jak tu ;/

Wytłumaczcie mi tylko jedną rzecz - rozumiem szacunek okazać matce z dzieckiem, przepuścić ją z wózkiem, pomóc go znieść czy wsadzić do autobusu, ale na litość boską, z jakiej to niby okazji mają być takie matki z wózkami przepuszczane w kolejkach? Odnoszę się w tym momencie do historii Jaguara. Rozumiem starsi, rozumiem inwalidzi, rozumiem kobiety w zaawansowanej ciąży (bo przecież ciąża to nie choroba, ale jak ktoś ma duży brzuch, to wiadomo, że kręgosłup siada), ale przepuszczanie w kolejce paniusi z dzieciakiem? I ona jeszcze na ciebie z pyskiem? Ja dziękuję ;/ To trzeba było dzieciaka w domu zostawić, a nie targać go po urzędach, skoro wiadomo, że tam się siedzi minimum godzinę. Pod tym względem podoba mi się rozwiązanie w Warszawie (w innych miastach może też to jest) - w bankach, sądach, na pocztach i innych punktach obsługi interesantów (typu UPC nawet) podchodzi się do urządzenia dotykowego, gdzie wybiera się cel przybycia. Drukuje ci się numerek , np. A021 i na tablicy elektronicznej wyświetla się ostatnia osoba, którą obsługują, np. A017 - tym sposobem wiesz, że jesteś czwarta. Gdy widzę, że mam przed sobą 20 osób, to wychodzę w tym czasie do pobliskiego sklepu zrobić zakupy, zamiast tracić czas w środku.

65

Odp: Jestem mamą, więc więcej mi wolno?
Jaguar napisał/a:

Tak sobie mysle ze nie wiem czy do dzisiaj bym zalatwila to co chcialam gdybym tak chciala wszystkie ciezarne, z wozkami i starsze/niepelnosprawne przepuszczac smile
Dziecko to indywidualny wybor a nie jakis przymus. A konsekwencje wlasnych wyborow powinnismy ponosic wszyscy sami a nie scedowac je na innych.

Pod słowo "dziecko" podstaw sobie "brak nóg" i rozumiem, że brzmi to równie błyskotliwie? Ta druga matka dała Ci się zwyczajnie ogłuszyć. Gdyby zachowała przytomność umysłu weszłaby z Tobą do pokoju urzędnika i grzecznie zapytała go, kogo ma zamiar obsłużyć w tej chwili - osobę z kolejki, czy osobę uprzywilejowaną. Ewentualnie, w którym pokoju urzęduje jego przełożony...:D
No ale to się załatwia inaczej. Moja żona musiała pojechać do ZUS-u z dwójką dzieci. Tam jest duża sala, boksy z urzędnikami, automat kolejkowy i tabuny rencistów i emerytów. Zero szans podjęcia tematu obsługi poza kolejką (no bo tu większość ma jakieś "papiery"). No ale żona grzecznie pobrała numer do kolejki, siadła sobie z boczku i ... spuściła dzieci ze smyczy. Po 10 minutach woła ją jedna z urzędniczek - pani tu pozwoli do mnie ze swoją sprawą! Na to żona - no ale to jeszcze nie mój numerek, tu przecież tyle starszych osób czeka. Urzędniczka - ale my już nie możemy pracować w tych warunkach...
Kwadrans w urzędzie i sprawa załatwiona big_smile
Moja praca polega w dużej mierze na lataniu po urzędach. Parę razy mi się trafiło, że musiałem zostać w domu z dzieckiem ale praca pracą i nikt terminów z powodu mojej absencji nie wydłuży. Brałem więc syna i biegałem po urzędach z nim. Oczywiście nie wpadłem na pomysł żeby się gdzieś wpychać bez kolejki, zresztą załatwiałem sprawy firmowe, nie swoje. Za to sympatia urzędniczek rosła kilkukrotnie big_smile Tak jak udało mi się załatwić sprawy mając syna u boku (ach te rozmowy z paniami o dzieciach), to rzadkość. Nawet przeszło mi przez głowę żeby synów jakoś wciągnąć jako przybocznych ds. urzędowych.

Posty [ 1 do 65 z 92 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Jestem mamą, więc więcej mi wolno?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024