Jestem matka blizniakow corki i syna 6letnich po 9 latach odszedl odemnie partner do 24 latki nie interesuje sie nami czy dzieci maja co jesc corka bardzo to przezywa on ma 40 lat nie wiem co ja takiego zrobilam
Jestem matka blizniakow corki i syna 6letnich po 9 latach odszedl odemnie partner do 24 latki nie interesuje sie nami czy dzieci maja co jesc corka bardzo to przezywa on ma 40 lat nie wiem co ja takiego zrobilam
Witaj..Nic nie zrobiłaś !! Nie doszukuj sie winy tylko u Siebie.. A przyczyn może być wiele złożonych , mniej złozonych , prozaicznych itd... Tak bywa po prostu ..Poczytaj trochę postów i zobaczysz ,że nie ma reguły..Napisz coś bliżej ..Pozdrawiam Głowa do góry , dasz radę..
Dasz rade. Przeżyjesz. Ogarniesz sie... bo kochana masz dzieci właśnie.. a on najwidoczniej nie jest wart aby po nim płakać.. ale owszem.. swoje wypłaczesz... jak wiele z nas.. ALE to da sie przezyc..
Proponuje poczytac to forum i przypadki podobne do Twojego...
Jestem matka blizniakow corki i syna 6letnich po 9 latach odszedl odemnie partner do 24 latki nie interesuje sie nami czy dzieci maja co jesc corka bardzo to przezywa on ma 40 lat nie wiem co ja takiego zrobilam
Nic nie zrobiłaś. Nie wpędzaj się w poczucie winy. Absolutnie nie wolno Ci. To on oszukał, zdradził, porzucił. Los mu odda, dzieci także.
Dbalam o dom wyciagalam go nawet aby nie trafil do wiezienia i teraz tak mi sie odplacil
Dbalam o dom wyciagalam go nawet aby nie trafil do wiezienia i teraz tak mi sie odplacil
Zobaczysz, że będzie chciał wrócić, jak "młoda" się już nim wybawi Nie mam wątpliwości co do tego. Gościu jeszcze nie wie, że ona potrzebuje zupełnie innego trybu życia niż on jest w stanie jej zaoferować.
Zdradzona2 napisał/a:Dbalam o dom wyciagalam go nawet aby nie trafil do wiezienia i teraz tak mi sie odplacil
Zobaczysz, że będzie chciał wrócić, jak "młoda" się już nim wybawi Nie mam wątpliwości co do tego. Gościu jeszcze nie wie, że ona potrzebuje zupełnie innego trybu życia niż on jest w stanie jej zaoferować.
Dokladnie...przyjdzie z podkulonym ogonem , skruszony i zapewniajacy o swoim błedzie..do następnego razu...
Następnego razu autorko wątku nie ma być, niech zostanie tam gdzie polazł.
Następnego razu autorko wątku nie ma być, niech zostanie tam gdzie polazł.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Dzieci potrzebują ojca, a on może wyciągnąć z tego "męskiego harlequina" wnioski. Autorko wątku - jesli będziesz umiała mu wybaczyć, to wybacz i nie przekreślaj wspólnego życia. Tylko nie na zasadzie desperacji, że "przyjmę bo to lepsze niż bycie samotną". Nie, lepiej godnie zostać samą niż być traktowaną jak zabawka. Ale musi to być bardzo przemyślana decyzja z Twojej strony. Obserwuj go w późniejszym czasie, czy rzeczywiście będzie popierał swoje obietnice zmiany czynami. jeśli tak - zachowaj większy dystans, ale nie przekreślaj go. Spróbuj obserwować symptomy ostrzegające o potencjalnej sytuacji kryzysowej.
10 2013-03-19 13:23:45 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2013-03-19 13:25:06)
Zielony_Domek napisał/a:Następnego razu autorko wątku nie ma być, niech zostanie tam gdzie polazł.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Dzieci potrzebują ojca, a on może wyciągnąć z tego "męskiego harlequina" wnioski. Autorko wątku - jesli będziesz umiała mu wybaczyć, to wybacz i nie przekreślaj wspólnego życia. Tylko nie na zasadzie desperacji, że "przyjmę bo to lepsze niż bycie samotną". Nie, lepiej godnie zostać samą niż być traktowaną jak zabawka. Ale musi to być bardzo przemyślana decyzja z Twojej strony. Obserwuj go w późniejszym czasie, czy rzeczywiście będzie popierał swoje obietnice zmiany czynami. jeśli tak - zachowaj większy dystans, ale nie przekreślaj go. Spróbuj obserwować symptomy ostrzegające o potencjalnej sytuacji kryzysowej.
Hm. Oczywiście decyzja należy do autorki wątku, Twoje argumenty może są i słuszne, ale czy to nie będzie przypominało "tykającej" bomby.
Tego najbardziej bym się obawiała.
A to, że wróci też jestem pewna na 100%.
Aha, dzieci i owszem potrzebują ojca, ale nie kurewicza.
Zloz pozew do sadu o alimenty.
Nie Ty jestes winna, ale ON.
Dasz rade. Powodzenia.
Dokladnie,zloz pozew o alimenty i zacznij zyc swoim zyciem. Podejrzewam,ze to chwilowe i bedzie chcial wrocic tylko kwestia czasu,ale byc moze jest to okazja dla Ciebie zeby zaczac nowe,lepsze zycie.
Fevers napisał/a:Zielony_Domek napisał/a:Następnego razu autorko wątku nie ma być, niech zostanie tam gdzie polazł.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Dzieci potrzebują ojca, a on może wyciągnąć z tego "męskiego harlequina" wnioski. Autorko wątku - jesli będziesz umiała mu wybaczyć, to wybacz i nie przekreślaj wspólnego życia. Tylko nie na zasadzie desperacji, że "przyjmę bo to lepsze niż bycie samotną". Nie, lepiej godnie zostać samą niż być traktowaną jak zabawka. Ale musi to być bardzo przemyślana decyzja z Twojej strony. Obserwuj go w późniejszym czasie, czy rzeczywiście będzie popierał swoje obietnice zmiany czynami. jeśli tak - zachowaj większy dystans, ale nie przekreślaj go. Spróbuj obserwować symptomy ostrzegające o potencjalnej sytuacji kryzysowej.
Hm. Oczywiście decyzja należy do autorki wątku, Twoje argumenty może są i słuszne, ale czy to nie będzie przypominało "tykającej" bomby.
Tego najbardziej bym się obawiała.
A to, że wróci też jestem pewna na 100%.Aha, dzieci i owszem potrzebują ojca, ale nie kurewicza.
I tu się w pełni zgadzam, tylko moje podejście do życia jest specyficzne. Wyznaję zasadę "zawsze dawaj drugą szansę, ale nigdy trzecią". Nie zapominajmy, że w życiu wielu par, małżeństw zdarzają się sytuacje, kiedy jedno odchodzi w ramiona kochanka/kochanki, by po czasie dostać kopniaka w dupę i przewartościować swoje postępowanie. W znacznej większości ( oczywiście mówimy tu o ludziach mających w głowie mózg a nie siano ) nauka i wnioski są wyciągane. Dlatego jestem zazwyczaj ostrożny w przekreslaniu ludzi. Do tego muszą drugi raz ten sam błąd popełnić i pokazać, że niczego się nie nauczyli
Może i tak, ale ratowanie związku to rozmowa, rozmowa, terapia i decyzja, a nie takie coś.
15 2013-03-19 14:57:48 Ostatnio edytowany przez Zdradzona2 (2013-03-19 16:50:19)
Co do pozwu o alimenty to juz zlozylam ale przez niego musze chodzic do psychologa syn stal sie agresywny a corka zamyka sie w sobie i cierpi
Strasznie Ci współczuję, najważniejsze, abyś nie odsunęła się od dzieci, bo to one są jedyną stałą w Twoim życiu.
Mąż oszalał, zatracił sie i stał sie dla Ciebie obcy.
Potrzeba czasu na przemyslenia co z tym zrobic, nie mam dzieci, wiec nie wiem jakbym sie zachowala.
Ja dawalam wiele szans mojemu narzeczonemu, ale w koncu dopuscil sie zdrady. Nie warto dawac szans. On musi sie przekonac, ze nie ma do czego wracac, moze wtedy zateskni....