Witam, mam pewien problem i czuje, ze nie jestem juz w stanie sobie z tym poradzic. Pare miesiecy temu ja i moj chlopak (od tygodnia
maz) przeprowadzilismy sie do Niemiec. Jestesmy ze soba od 6 lat i jestesmy naprawde udana i szczesliwa para. Zawsze bylam w jakis
sposob zazdrosna o Niego, ale raczej to byla normalna zazdrosc. Zawsze tez bardzo go potrzebowalam, ale tez normalnie, jak w
zwyczajnym zwiazku. Jednak teraz jest inaczej, On pracuje od rana do wieczora, a ja siedze w domu. na razie nie mam mozliwosci
znalezienia pracy, czekam na kurs, by podszkolic jezyk i moc isc do pracy, ale to moze potrwac jeszcze wiele miesiecy. Mysle, ze jestem
silnie uzalezniona od meza i nie daje sobie juz z tym rady. Moje mysli kraza tylko i wylacznie wokol jego osoby, rano kiedy wychodzi czekam
naa buziaka, jesli by sie nie pozegnal caly dzien bylabym przygnebiona, w sklepie mysle tylko o tym co mu kupic, po poluniu
zastanawiam sie czemu do mnie nie pisze podczas przerwy w pracy, wieczorem czekam na niego jak na zbawienie. Kiedy jest zmeczony
i szybko chodzi spac, czuje sie opuszczona, kiedy nie mowi mi setki razy na dzien, ze mnie kocha pojawia sie we mnie lek, potrafie
nawet upewniac sie co chwile czy aby na pewno mnie kocha. Kiedy ma gdzies wyjsc beze mnie wpadam w panike, kiedy sie spoznia
rowniez. najgorsze jest to, ze zaczynam byc ciagle przygnebiona , a do niego mam ciagle pretensje , przemyslalam sprawe i
zrozumialam, ze czuje sie dobrze tylko kiedy jest obok, kazda chwila bez niego wpedza mnie w depresje. Teraz czuje sie najgorzej, bo
rozumiem, ze zamknelam go w klatce i boje sie, ze zechce sie odsunac.... Czuje sie przez to gorszym czlowiekiem. Nie chce miec
obsesji. Nie umiem samodzielniee funkcjonowac, prosze.... niech mi ktos pomoze....