Jestem juz z moim Narzeczonym prawie 3 lata... w sumie niby wszystko w pozadku bylo jednak teraz zaczelo sie powoli walic ... napisze po kolei.
sprawa pierwsza. okłamuje mnie jezeli chodzi o picie... tołkuje mu juz dwa lata zeby mnie nie oklamywal i od razu mowil jak gdzies wychodzi czy wypije w domu z ojcem... a ten dalej mi kreci chociaz widze przez sms albo jak rozmawiamy przez telefon ze jest poza domem albo ze jest pijany... i o roznego rodzaju imprezach dowiaduje sie po kilku miesiacach albo od kogos innego ;/ banalnie tlumaczy sie ze ojciec wplywa na niego, bo on nie chce pic ale mu ulega i pije... niedorzeczne ;/ odpuscilam to sobie...
nastepna sprawa. mielismy juz swoje plany to znaczy odkladamy teraz pieniadze niby oddzielnie ale na wspolna przyszlosc... ja i on jeszcze sie uczymy ale juz w tym roku koniec studiow i chcemy kupic mieszkanie i zamieszkac razem, wziac slub i takie tam...moze nawet wyjechac za granice bo mamy okazje... jednak teraz on chce kupic dom ze swoimi rodzicami i oddielic go niby na dwa... wczesniej ustalalismy ze z rodzicami mieszkac nie bedziemy. a teraz nagle mu sie odmienilio... to tez poki co odpuscilam bo juz i tak mam za duzo spraw na glowie.
po trzecie czasami on jest gorszy niz dziecko;/ nie rozumie podstawowych spraw takich jak np. ze potrzebuje czasem zeby gdzies wyjsc na imrpeze a nawet takich ze ludzie maga miec inne poglady i potrzeby niz on ;/ przytlacza mnie momentami swoimi glupimy pytaniami.' a czemu' a dlaczego' itp. ...
a dzisiaj wogóle mnie zagią... znowu nie wzia mnie pod uwage i zrobil tak jak uwazal... ja mu to powiedzialam a on przeprosil, pomilczal, i powiedzial ze jestem wyrozumiala i i tak mu wybacze... mi az rece opadly ;/ on chyba sobie mysli ze skoro mu ostatnio tyle odpuszczam to moze robic co chce ...
wiem ze to wszystko pewnie z Waszej strony wyglada tak ze mam jakis stres przedmiesiaczkowy i ze jestem po prostu wredna... ale tak nie jest... na prawde go czasmi rozumiem i wogole ale ostatnio zrobil sie taki dziwny ...;/
i chyba na prawde jestem dla niego za dobra... juz nie mam sily tlumaczyc mu ze mam rozne potrzeby np. towazyskie albo zeby liczyl sie z moim zdaniem i mnie sluchal... godzinami juz mu wszystko tlumaczylam... raz mowil ze ma zly okres w zyciu i to rozumialam bo wtedy na prawde nie mial lekko... ale teraz on mowi ze nie wie czemu sie tak zachowuje i obiecuje mi co tydzien ze juz bedzie normalny a nadal jest tak samo a on nawet tego nie widzi ;/
juz sama nie wiem co robic ...
Zakładanym tematom nadawaj tytuły adekwatne do ich treści Jako nowa osoba na forum, zapoznaj się z regulaminem forum.
Moderatorka-apoteoza