Kolejny raz mąż zmienia plany - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Kolejny raz mąż zmienia plany

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

1 Ostatnio edytowany przez Łezka05 (2017-04-28 15:04:08)

Temat: Kolejny raz mąż zmienia plany

Muszę się wypisać, a może usłyszeć jakieś sugestie, opinie...
Mój mąż kolejny raz zmienia plany przed uroczystością w mojej rodzinie. Jutro jesteśmy zaproszeni do mojego chrzestnego na 60-te urodziny, które robi w restauracji. Mąż wiedział o tym od dłuższego czasu, że jesteśmy zaproszeni i prosiłam,żeby nie szedł w ten weekend do pracy. Oki zapisał się na niedzielę na noc, i pod to robiłam wszystkie plany, ponieważ śpimy u mojego taty i w niedzielę robię tam obiad. Mój małżonek przychodzi dziś z pracy i mówi, że musi iść jutro i w niedzielę na rano. Wiedział, że będę zła, bo to kolejny raz gdy tak mnie wystawia. A to ostatnio były urodziny szwagierki i wszystko przygotowane razem z obiadem, a mój mąż miał na rano, więc jechałam po niego do pracy. Półtorej godziny mnie nie było. Ja rzadko gdy jadę do rodziny go zabieram (on nie ma ochoty, a ja uważam że może od nas odpocząć - ode mnie i synka), nie truję mu, nie wkurzam się. Z moim tatą spotyka się raz na kilka miesięcy, ja jestem raz / dwa razy na miesiąc - plus telefony. Jego rodzina się rozsypała, więc właściwie poza wyjściami do mojej rodziny, jakimiś wycieczkami nie mamy większych kontaktów z innymi.
Dzisiaj jak wyraziłam swoją złość, to usłyszałam, że on idzie dopóki ma gdzie iść. Jest niepewna sytuacja w zakładzie pracy, no ale dlaczego ten argument jest ciągle przytaczany. Ja nie mam pretensji, że pracuje w weekendy, że mniej czasu spędzamy, ale no jest mi już trochę głupio przed rodziną, że on ciągle robi zamieszanie. Ja wiem, że on zamknięty w sobie człowiek i naprawdę nie ciągnę go gdy nie ma potrzeby, ale w takich chwilach chciałabym nie myśleć o transporcie do małżonka, że rano w niedzielę, muszę go zawieźć. On wymyślił, że w sobotę pojedzie, ale jak jak msza jest na 18-stą a potem restauracja. Znów musze wszystko połapać, bo już miałam plany z tatą, biorąc pod uwagę że mąż będzie z synkiem, a teraz znów zmiana.
Ja nawet informacje o swojej ciąży powiedziałam rodzicom sama (mama jeszcze żyła), mąż nagle musiał jechać do pracy a ja już chciałam to powiedzieć. Ustaliliśmy przed tym, że powiemy wtedy, a potem znów zmiana sad

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez josz (2017-04-28 15:31:47)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Łezka05 napisał/a:

Dzisiaj jak wyraziłam swoją złość, to usłyszałam, że on idzie dopóki ma gdzie iść. Jest niepewna sytuacja w zakładzie pracy, no ale dlaczego ten argument jest ciągle przytaczany.

To dość istotny argument i potraktuj go poważnie. Jeśli on ma w pracy niepewną sytuację, to być może wszelkie zamiaany nie są mile widziane i on nie chce się narażać.
Może być też tak, że on faktycznie szuka wymówki, bo po prostu nieznosi rodzinnych spotkań i tu jest dylemat; wymuszać, czy nie.
Ja bym powiedziała - nie. Może uzgodnij z nim że byłoby Ci miło, gdyby  był zwarty i gotowy przynajmniej np. dwa, trzy  razy w roku, a resztę odpuść.

3

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
josz napisał/a:

Ja bym powiedziała - nie. Może uzgodnij z nim że byłoby Ci miło, gdyby  był zwarty i gotowy przynajmniej np. dwa, trzy  razy w roku, a resztę odpuść.

Dzięki Josz za opinie i sugestie. Ja nie pamiętam, kiedy było wszystko zrobione na spokojnie... Kiedy nie musiałam myśleć o tym jak to wszysto zorganizować. Gdy we wtorek usłyszałam jak będzie pracował, no to wszystko pod to ustaliłam, a dzisiaj przychodzi i mówi o zmianie... Tak jest bardzo często, a ja jestem już sfrustrowana i zła, zmęczona i głupio mi przed rodziną, bo to ja głównie świecę oczami, jak mój mąż nagle zmienia plany. Ostatnio była kłótnia, by poinformował moją bratową o tym, że będzie później. Zbierał się 4 dni, by zadzwonić i poinformować o sytuacji, że nie będzie go na obiad itd itd. 4 dni mojego wkurzania i zdenerwowania, bo jaśnie pan nie chciał zachować się jak dorosły człowiek i wziąźć odpowiedzialności. Teraz znów takie coś, i znów najbardziej oberwie się mnie, bo ja jestem kierowcą - musimy z tatą jechać na zakupy (tata też nie ma prawo jazdy), potem ugotować obiad, pojechać bo małżonka, jakoś się wyszykować i zawieźć wszystkich na imprezę. Do tego myśleć o tym, że musimy wcześniej wyjść, małżonka rano zawieźć do pracy itd itd.
Od małżonka chciałabym towarzystwa w urodziny mojego taty, brata i bratowej i na święta - tata jest sam, więc zazwczyaj ja jestem w pierwszy dzień świąt, a w drugi brat. Teraz jest wyjątkowa sytuacja, bo to 60-tka mojego wujka, tak nie jeździmy do niego na urodziny, ale mąż go zna a wujek mojego męża lubi. Gdy jeżdżę w odwiedziny, nie wymagam od męża obecności, nawet sama mu proponuję, żeby został w domu i odpoczął, widząc że nie ma ochoty.
Co do pracy, właśnie to jest bardzo częsty argument - od kilku lat i tak to się ciągnie. Ja jestem zmęczona i zła tym wszystkim i płakać mi się chce. Mój mąż nie ma znajomych, ja chyba też już nie. Wyprowadziłam się do innego miasta, pozrywałam znajomości = chyba u mnie przysłowie " Z kim przystajesz takim się stajesz".  Moja rodzina jest jaka jest, ale tutaj mogę jakoś towarzystko się udzielać. Teraz wogóle jest fajnie, bo dużo spędzamy czasu przy grach, mój syn uwielbia i nas wciąga...

4 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-28 16:18:09)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

No cóż jeśli nie chce z tobą pojechać to zrób to sama. Jednak tutaj co innego mnie zaniepokoiło. Albo twój mąż nie potrafi wyrazić własnego zdania, ale robi to na złość - przecież zgodził się na twoją propozycję. Co innego gdybyś pomimo jego zdania "nie jadę" ciągle napierała i teraz miała pretensję. Tutaj nie dotrzymał słowa. Poważnie z nim o tym porozmawiaj.

5

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Leśny_owoc on by najlepiej nigdzie nie jeździł. Jednak zgodził się, wszystko było ustalone, a tu znów zmiana (i to nie jego wina tylo sztygara i sytuacji w pracy, on nawet mi powiedział, że mogę zadzwonić do sztygara i się spytać, czego oczywiście nie zrobiłam). Ja też mam swoje wady: jestem kontrolująca i bardzo zależy mi żeby był przy mnie. Nie będziemy tam długo, ze względu na synka, który długo nie wytrzyma ale chciałabym po prostu pojechać i pobyć. Szczególnie, że ja też jestem niepewna, przy tak dużej rodzinie ze strony mojej zmarłej mamy. Czuję się zawodzona w takich momentach i dodatkowo wszystkim się zamartwiam, jak to wszystko ogarnąć). Znów stawiam się na ostatnim miejscu - bo mam w sobie wiele żalu i emocji a  i tak będę robić wszystko by inni byli zadowoleni

6

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Jak on ci tak na ostatnia chwile zmienia plany to niech sie do i z pracy sam dostanie. Skoro sie zgodziłas go zawieźć przykładowo w niedziele na 18:00 a on nagle wyskakuje ze ma być w niedziele na 10:00 to ja bym oznajmiła ze ty masz juz inne plany, które z nim dyskutowałas kilka dni temu i nie masz czasu w niedziele o 10:00.
Rozumiem jak raz na ruski rok coś sie posypie i trzeba plany na chybcika zmienić ale gdyby mnie ktoś za każdym razem stawiał w takiej sytuacji to pozamiatalabym to szybciutko...jak dla mnie to oznaka braku szacunku.

7

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Jaguar ostatnio powiedział, że ostatani raz jechał autobusem do pracy od mojego taty. Jedna przesiadka, i tak marudził.
Dzisiaj już słyszałam marudzenie itd itd. i wymyślił, że pojedzie zaraz po mszy do domu - nie pójdzie do restauracji, żeby lepsze miał dojście, oczywiście ja bym miała go zawieźć, albo wogóle nie pójdzie. A to nie jest 10-ta tylko wyjazd byłby o 5-tej rano, bo mąż ma na 6-stą

8

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Niech sobie sam do pracy jedzie - przecież to nie jest małe dziecko, nie trzeba go wozić.

Ty się z rodziną spotkaj tak, jak było zaplanowane.

9

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

On ma jakiś problem z Twoją  przynależnością do rodziny, zazdrość o wasze więzy.. Jak jest w jego rodzinie?

10 Ostatnio edytowany przez Łezka05 (2017-04-28 19:39:33)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

CatLady jeżeli chcę go mieć przynajmniej przez chwilę to będę musiała kombinować - nie ma to jak kompromis wrrrrrrr ;/

Ela210 z jego rodziną rzadko się spotykam, właściwie bardzo rzadko. Ja nie mam nic przeciwko gdy przyjdą na kawę (co zdarzyło się może parę razy), i sama też jak trzeba to pomogę... Chociaż to różnie bywa, bo gdy trochę pomogę to potem ciągle chcą pomocy.  To jego siostry, a właściwie siostra. Jedna siostra wyjechała i jej nie ma, a ta młodsza, czyli w moim wieku bardzo długo wykorzystywała mojego męża głównie finansowo, gdy ja się pojawiłam - a potem nie było spotkań ot tak na kawkę, tylko zawsze coś. Jednak chyba szybka utrata rodziców nie zbliżyła ich do siebie na co liczyłam (między nimi są różnice 8-letnie). Ja teściów nie poznałam, ale wiem, że w sercu mojego męża są bardzo ważni i my zajmujemy się grobem jego rodziców. Ja też podjadę, zaświecę znicz pobędę chwilę, podziekuję za mojego męża. Mój mąż wogóle małomówny jest w towarzystwie, gdy żyła moja mama jakoś z niego więcej wyciągała, ale też ona odwiedziała nas co tydzień, szczególnie po narodzinach małego. Ja rzadziej odwiedzam tatę, dzwonię 2 razy w tygodniu. Nie robię nic na siłę, nie próbuję zbliżyć mojego męża i mojego taty, oni ze sobą prawie wogóle nie rozmawiają między sobą o jakiś sprawach, głównym kontaktem jestem ja i syn. Mieli by o czym rozmawiać, bo pracują w podobnych zakładach, na podobnych stanowiskach i właściwie też interesują się takimi samymi filmami itd itd. Na imprezach też jest na uboczu, ale chciałabym go mieć przy sobie. Jest dla mnie ważną osobą i go kocham. Wiem, że nigdy nie będzie dużych więzi między nim a moją rodziną.  Też chcę by mój syn miał wujków i ciocie, miał z nimi kontakt. A na mojego tatę, brata i bratową narzekać nie mogę, spędzają z nim czas, grają.  Szczególnie mój tata jest super dziadkiem. Nie był takim tatą jakim teraz jest dziadkiem.

Dodam, że jestem DDA i moja rodzina też miała problemy, ale to już za nami.


Z mężem jesteśmy prawie 8 lat razem, 3 lata po ślubie i mamy prawie 5 letniego synka.

Tak sobie myślę, co mnie tak naprawdę wkurza:
1. zmiana planów - oki stało się, ale to kolejny raz i on wiedział, że mi zależało
2. sposób zakomunikowania tego - napewno będziesz zła... jak mi nie wierzysz to zadzwoń do sztygara, podam Ci numer itp. Nie powiedział, że jest mu przykro czy coś w tym rodzaju
3. brak empatii w tej sytuacji w moim kierunku tzn. nie usłyszałam... postaram się by to wszystko zbytnio nie wpływało na Was, a tak właściwie usłyszałam że przywiozę, zawiozę i wogóle itp. Brak Uwzględnienia moich planów, że już coś zaczęłam organizować, umówiłam się z tatą itd itd. chciałam wszystko na spokojnie.

11

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Tak się zastanawiam, czy on może ma ukryty powód by nie chcieć chodzić do Twojej rodziny? Oraz by dodatkowo utrudniać to Tobie? Jak sie z nimi dogadywał na początku? Jaka była opinia Twojej rodziny o nim? Jakie wywarli na sobie nawzajem pierwsze wrażenie?

Podtrzymuję tez, to co powiedziałam: jedź sama a on niech do pracy zawiezie się sam. Skoro on nie uwzględnia Twoich planów, to Ty je uwzględnij, nie musisz wszystkiego rzucać, bo mąż chce byś mu szoferowała. Są autobusy, tramwaje i taksówki, a on jest dorosły.

12

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Rozumiem, że powiedziałaś mu, że ma rzucić pracę i będziesz go utrzymywać? Bo jeśli nie, a strugasz mu kołki na głowie, to jesteś zwykłą awanturnicą.

13

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Zastanów się, czy może być coś w tym, że źle potraktowałaś jego rodzinę, On Ci tego nie chce powiedzieć wprost, więc bojkotuje spotkania z Twoją rodziną, świadomie lub nie.
Co to znaczy, że ciągle coś chcą, że młodsza siostra go wykorzystywała?

14

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
CatLady napisał/a:

Tak się zastanawiam, czy on może ma ukryty powód by nie chcieć chodzić do Twojej rodziny? Oraz by dodatkowo utrudniać to Tobie? Jak sie z nimi dogadywał na początku? Jaka była opinia Twojej rodziny o nim? Jakie wywarli na sobie nawzajem pierwsze wrażenie?

moim zdaniem on taki jest milczący, mało towarzyski w stosunku do ludzi. Mówi, że nie ufa ludziom itd. On nie poznał moich znajomych, poznał jedną moją bardzo bliską koleżankę, ale on o 10 lat młodsza od niego, więc za bardzo nie miał z nią o czym rozmawiać. Tylko raz z nią rozmawiał. To jedyna osoba spoza mojej rodziny, z którą rozmawiał. Wtedy miałam dużo znajomych, a on nie wyrażał chęci spotykania się z nimi. Mi pozwalał, ale mi było źle i głupio tak się spotykać. Również z ludźmi np. sąsiadami nie rozmawia, ja zawsze mówię "dzień dobry", uśmiechnę się, z panią z kiosku, dzień dobry pani w sklepie, i coś powiem, a on najlepiej by nie chodził do sklepów. Taki samotnik. Ma on poczucie humoru przy mnie, potrafi mnie rozśmieszyć, z synem spędza dużo czasu - razem się bawią. Jest bardzo rodzinny w stosunku do nas - mnie i synka. Mój mąż jest 8 lat starszy ode mnie.
On nie utrudnia mi, ja mogę jeździć - nigdy nie usłyszałam: "nie jedź" - tzn. usłyszałam, jak widział, że nie chcę jechać.

Jak poznał moich rodziców- wystawił ich do wiatru, właściwie przez swoją siostrę, która go poprosiła o pilnowanie siostrzenicy (oczywiście spóźniła się z powrotem) i on się spóźnił na poznanie moich rodziców. Oni wtedy wyjeżdżali na wycieczkę. To pierwsze spotanie było nieudanie, potem były spotkania, mama go polubiła, tata oczywiście też milczący więc to była raczej aprobata. Dodam że na początku mojej znajomości miałam problemy z rodzicami, ale nigdy z bratem i bratową. Moi rodzice mieli problemy alkoholowe, ale nigdy przy moim mężu nie pili, nie było problemów - ja odbierałam sygnały poza werbalne ich kłótni, bardzo się denerwowałam. Dodam, że uciekłam z domu do niego... Byłam w złej kondycji psychicznej, ale on nie wtrącał się w moje relacje z rodzicami, był moją ostoją (moją przystanią, do którego mogłam się przytulić i wyżalić), ale wszystkie sprawy do załatwienia zostawił mi, nigdy nie powiedział nic złego moim rodzicom. Po dwóch latach udało mi się wypracować po terapiach sposoby funkcjonowania w rodzinie, pojawił sie mój syn. Dziadkowie oszaleli na punkcie małego. Patrząc na nich, czasem żałowałam, że nie byli takimi rodzicami jak są dziadkami.
Bardzo się uspokoili, ale alkohol dalej był, chociaż nie przy mnie i nie przy synku. Ja zaczęłam częściej do nich jeździć  a i mama do nas przyjeżdżała. Ja jeździłam, bo wiem jak ważni są dziadkowie (a jednych już nie miał). Potem zmarła moja mama (w wieku 51 lat - nagle), tata po paru miesiącach poszedł na terapie i tak mniej pił ale chciał wogóle zrezygnować. Z bratem i bratową też ma słaby kontakt, tzn. za dużo nie mówi, ale chyba dwa razy pokazał im jaki jest naprawdę, tzn. rozśmieszał ich, potrafił więcej powiedzieć niż jedno zdanie. Co było szokiem dla nich. Dodam, że brat i bratowa są chrzestnymi naszego synka (ps. siostry męża nie mogły zostać, żeby nie było że tak go wciągnęłam w życie mojej rodzinki).

EeeTam Wiesz ile razy się godziłam na takie coś, prawie co wyjazd, zawsze jest jakieś zamieszanie, a ja jestem już zmęczona tym wszystkim. Szczególnie, że chcę być dobrą matką, żoną, córką, siostrą. A tu kolejny raz się zawiodłam. Pojawiły się oczekiwania (poparte jakimiś sygnałami,we wtorek że idzie na nockę w niedzielę i nawet planowałam przyjechać wcześniej od taty by mój kochany mąż mógł się jeszcze przespać - sama sobie to tak wymyśliłam, by on nie lubi nocek co mi zakomunikował, więc ja oczywiście już planowałam jak ułatwić mojemu mężowi życie) a przyszło kolejne rozczarowanie.

Ela ja na początku, zbyt idealizowałam ich wszystkim. Jak usłyszałam jaka jest sytuacja rodzinna mojego wybranka, od razu pomyślałam że napewno są blisko, że sobie WZAJEMNIE pomagają, są wsparciem, spotykają się ze sobą, są ze sobą blisko. Potem im bardzie wchodziłam w ten ich świat tym bardziej się wkurzałam. Zaczęło się od tego, że jego siostry (wtedy jeszcze była ta starsza) pożyczały od niego i potem nie oddawały pieniądze - no cóż to były jego pieniądze, więc się nie wtrącałam. Mi przeszkadzało, że nie brały pod uwagę tego, że on już kogoś ma tzn. dalej prosiły go do pilnowania dzieci, nie dotrzymywały słów, że wrócą wtedy i wtedy. Mnie potraktowały bardziej chyba jako drugą osobę do pomocy, ja po paru razach po prostu powiedziałam nie. Chociaż nadal zdarza mi się pomagać. Jeszcze jak była starsza siostra, kiedyś gdy byłam już w kompletnej rozsypce potrafiły mi razem napisać, że jestem do niczego, marną gospodynią i wogóle mój mąż jest ze mną z litości. Nigdy nie usłyszałam za te słowa "przepraszam" = raczej mąż z młodszą siostrą rozmawiał i powiedział, że ona powiedziała że jest jej przykro) Gdy my mieliśmy gorszą sytuacje finansową to ona odmówiła pożyczyki chociaż wiedziały, że oddamy. Gdy kolejny raz bardziej się zbliżałam to znów było to samo. To nie jest tak że ja z nią nie rozmawiam. Rozmawiam, ale nasze rozmowy głównie są o niej, ona ma taką osobowość, że ciągle nawija i wogóle Cię nie słucha. Nawet mój mąż tak mówi. Ona opowiada i opowiada i opowiada. Jak nie może osobiście to dzwoni i opowiada o całym dniu, chociaż te telefony na szczęście są o wiele rzadziej.
Ostatnio zadzwoniła do męża gdy mnie nie było w domu po pomoc, bym zawiozła ją i jej córkę do szpitala, weszłam do domu i od razu mówię nie ma sprawy. W pełni gotowa. On dzwoni: po pierwsze nie potrafił się dodzwonić, po drugie gdy dodzwonił się do siostrzenicy, siostrzenica powiedziała, że mama śpi, a potem usłyszeliśmy tekst  po naszej prośbie do siostrzenicy by ją obudziła:"K.... nie budź mnie ja śpię" (chyba do siostrzenicy).  Nie powiadomiła, że nie potrzebuje już pomocy - że nie jadą, tylko sobie poszła spać. Ona mówi o swoich problemach, ale nie pozwala sobie pomóc w taki sposób jak mąż uważa, czyli dla niej niewygodny. Gdy ma do nas przyjść, mówi że będzie o konkrentej godzinie a przychodzi godzinę, dwie później chociaż do nas ma 10 minut wolnym spacerkiem.  Mój mąż właściwie długo był ojcem dla swojej młodsze siostry, przez pół roku nawet prawnie - po śmierci ojca po chorobie. Potem jeszcze 6 lat jej ojcował, pomagał też dużo starszej. A potem pojawiłam się ja.

Ps. Dodam, że ja obecnie jestem w domu i zajmuję się synkiem, który ma orzeczenie o niepełnosprawności. Jeżdżę z nim na terapię, zawożę go do oddalonego przedszkola, pracuję z nim w domu. Widać efekty, więc może dlatego mi zależy też na rodzinie. Jak już mówiłam, nie mam żadnych bliższych znajomych, tylko na "dzień dobry" i chwilę pogadania.

15

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Łezka05 napisał/a:

[EeeTam Wiesz ile razy się godziłam na takie coś, prawie co wyjazd, zawsze jest jakieś zamieszanie, a ja jestem już zmęczona tym wszystkim. Szczególnie, że chcę być dobrą matką, żoną, córką, siostrą. A tu kolejny raz się zawiodłam. Pojawiły się oczekiwania (poparte jakimiś sygnałami,we wtorek że idzie na nockę w niedzielę i nawet planowałam przyjechać wcześniej od taty by mój kochany mąż mógł się jeszcze przespać - sama sobie to tak wymyśliłam, by on nie lubi nocek co mi zakomunikował, więc ja oczywiście już planowałam jak ułatwić mojemu mężowi życie) a przyszło kolejne rozczarowanie.

Ale dajesz jakiś emocjonalny wywód bez odniesienia się do faktów. Fakty są takie: Twój mąż jest zagrożony w pracy i nie może sobie pozwolić na olanie polecenia przyjścia w dany dzień. Więc pytam, czy powiedziałaś mu: "Postaw się w robocie, a jeśli ją stracisz jestem gotowa cię utrzymywać"? Bo ludzie mają jakieś priorytety - i ja rozumiem, że rozsądnym priorytetem jest zarabiać na rodzinę kosztem imprezy. Ty zdajesz się tego nie rozumieć, domagasz się, żeby postawił wszystko na imprezę, a jakoś brak tu deklaracji, że gotowa jesteś ponieść konsekwencje tego. Dla mnie zachowujesz się jak dziecko leżące na podłodze, kopiące w nią nogami i wrzeszczące "Ale ja kce".

16

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
EeeTam napisał/a:
Łezka05 napisał/a:

[EeeTam Wiesz ile razy się godziłam na takie coś, prawie co wyjazd, zawsze jest jakieś zamieszanie, a ja jestem już zmęczona tym wszystkim. Szczególnie, że chcę być dobrą matką, żoną, córką, siostrą. A tu kolejny raz się zawiodłam. Pojawiły się oczekiwania (poparte jakimiś sygnałami,we wtorek że idzie na nockę w niedzielę i nawet planowałam przyjechać wcześniej od taty by mój kochany mąż mógł się jeszcze przespać - sama sobie to tak wymyśliłam, by on nie lubi nocek co mi zakomunikował, więc ja oczywiście już planowałam jak ułatwić mojemu mężowi życie) a przyszło kolejne rozczarowanie.

Ale dajesz jakiś emocjonalny wywód bez odniesienia się do faktów. Fakty są takie: Twój mąż jest zagrożony w pracy i nie może sobie pozwolić na olanie polecenia przyjścia w dany dzień. Więc pytam, czy powiedziałaś mu: "Postaw się w robocie, a jeśli ją stracisz jestem gotowa cię utrzymywać"? Bo ludzie mają jakieś priorytety - i ja rozumiem, że rozsądnym priorytetem jest zarabiać na rodzinę kosztem imprezy. Ty zdajesz się tego nie rozumieć, domagasz się, żeby postawił wszystko na imprezę, a jakoś brak tu deklaracji, że gotowa jesteś ponieść konsekwencje tego. Dla mnie zachowujesz się jak dziecko leżące na podłodze, kopiące w nią nogami i wrzeszczące "Ale ja kce".

Odnieść się wypada do postów i zauważyć, że tak jest od zawsze. i ślepy by nie zauważył, że to jest wymówka.
Druga sprawa- czy Ty jako niewolnik pracujesz, że jednorazowe nie wpisanie się w weekendowy grafik powoduje utratę pracy?

17 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-29 12:43:28)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Ela, naprawdę nie trzeba pracować jako niewolnik by musieć isc do pracy na wezwanie, wbrew uzgodnieniom. Mnie to w robocie - państwowa firma! - za odmowe pójścia z powodu urodzin chrzestnego żony,  teścia, szwagra czy jego żony śmiechem by zabili. Tak jest i trzeba się cieszyć że  w ogóle jest . Dobrze, że z uprzedzeniem można liczyć na wolne z okazji święta we własnej rodzinie, choć przecież nie urodzin. Komunia, chrzciny czy wizyta u lekarza specjalisty. Choc mój mąż z komunia własnej córki problem miał.  Więc zgadzam sie z Eetam,  priorytety albo niech siedzi w domu i wtedy będzie cały czas gotowy na spełnianie życzen żony.
Ewentualnie trzeba bylo wykorzystać numer sztygara, zadzwonić,  opeer dać za popsucie planów i ustalić grafik na kolejne miesiące smile  Już i tak się chłop tłumaczy z niewinności,  trochę wstydu więcej. ..
A poważnie,  wiem że to jest denerwujące,  ale ciesz się Autorko, że ogólnie to dobry człowiek. I nie psuj tego. Jeśli  pójdziesz kiedyś do pracy, może zrozumiesz. Także i to, że jesli człowiek nie przepada za spędami , to może warto mu odpuścić  i chodzić samej, zwlaszcza ze nie ma nic przeciw takiemu rozwiązaniu. Nie każdy musi  być lwem salonowym.

18

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Łezka05 napisał/a:

Jaguar ostatnio powiedział, że ostatani raz jechał autobusem do pracy od mojego taty. Jedna przesiadka, i tak marudził.
Dzisiaj już słyszałam marudzenie itd itd. i wymyślił, że pojedzie zaraz po mszy do domu - nie pójdzie do restauracji, żeby lepsze miał dojście, oczywiście ja bym miała go zawieźć, albo wogóle nie pójdzie. A to nie jest 10-ta tylko wyjazd byłby o 5-tej rano, bo mąż ma na 6-stą

Ojej biedulek. Jechał autobusem i z przesiadka. A ile chłopczyk ma latek? 4? 44? Przed 50tka to stanowczo za wcześnie takie dziecko samo puszczać do środków komunikacji miejskiej....
Weź ty kobieto sie opanuj bo traktujesz tego chłopa jak pół przyglupa. To co ze będzie niewygodnie, to co ze będzie przesiadka? Od tego sie nie umiera. A jak jaśnie hrabia chce być wożony to sugeruje zeby sobie własne prawo jazdy zrobił i własny samochód kupił a nie tobie plany i dzień rozwalał.

Rozumiem twoja frustracje bo mam podobnego męża co to słowa kadzi tak okazjonalnie jak 29 luty sie zdarza i nie przepada za rodzinnymi spędami i okazjami. Gdyby to od niego zależało to wolałby sie czołgać po potłuczonym szkle twarzą w dół niż towarzyszyć mi na rodzinnych imprezach. Ale jako odpowiedzialny partner nie strzela fochów, nie rozwala planów na ostatnia chwile i nie stosuje gowniarskich wybryków zeby sie od tego wymigać.

[q]gagatka[/q] to w Polsce urlop nie przysługuje? Nie można sobie dnia wolnego wziąć?

19

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

nie szanujesz sama siebie to i on ciebie nie szanuje.
wozisz go do pracy? lol
to ty mamusia nie jego kobieta jesteś, do łóżka w ogóle czasem chodzicie?

20

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

"to w Polsce urlop nie przysługuje? Nie można sobie dnia wolnego wziąć?"
U mnie  wolne na żądanie  chocby jednej osoby  rozwala system, więc nie. Minimum musi byc , tak samo jest w wielu branżach. Pełna obsada i zmiany w razie nagłej  choroby . To nie bycie samemu sobie panem czy biureczko od poniedziałku do piatku od 8 do 16.
A auto nie wspólne?  Choć faktycznie, czemu on prawka nie zrobi?

21

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Łezka05 napisał/a:

Tak sobie myślę, co mnie tak naprawdę wkurza:
1. zmiana planów - oki stało się, ale to kolejny raz i on wiedział, że mi zależało
2. sposób zakomunikowania tego - napewno będziesz zła... jak mi nie wierzysz to zadzwoń do sztygara, podam Ci numer itp. Nie powiedział, że jest mu przykro czy coś w tym rodzaju
3. brak empatii w tej sytuacji w moim kierunku tzn. nie usłyszałam... postaram się by to wszystko zbytnio nie wpływało na Was, a tak właściwie usłyszałam że przywiozę, zawiozę i wogóle itp. Brak Uwzględnienia moich planów, że już coś zaczęłam organizować, umówiłam się z tatą itd itd. chciałam wszystko na spokojnie.

Punkt 2, może wskazywać, że to jednak świadome działanie z jego strony.

Możliwe, że za każdym razem zmienia zdanie na ostatnią chwilę po to aby odłożyć w czasie trudne dla niego rozmowy i tłumaczenia na dany temat lub ewentualny kompromis, którego nie chce.

Powodem dla którego tak robi może być też podkreślenie swojego jestestwa. Tak abyś była bardziej zaabsorbowana jego osobą, niż tą całą uroczystością i innymi.
W taki sposób zwraca Twoją uwagę na siebie, tak aby być w centrum zainteresowania.

22

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
gagatka0075 napisał/a:

"to w Polsce urlop nie przysługuje? Nie można sobie dnia wolnego wziąć?"
U mnie  wolne na żądanie  chocby jednej osoby  rozwala system, więc nie.?

A kto mu każe brać na żądanie? Autorka pisała, że impreza była planowana od dłuższego czasu, mógł normalny urlop wziąć. U mnie wymagali dwóch tygodni minimum, by złożyć podanie o urlop. Nawet jakby to był miesiąc, to też mógł to zrobić, ale on nie chciał. To nie jest spontaniczna impreza tylko 60-tka, planowana. U jej męża to jest zwykła wymówka...

Jeśli nie ma między nim, a Twoją rodziną otwartego konfliktu, to może po prostu ten typ tak ma? Może dałoby się ustalić kompromis, np na bardzo ważne uroczystości typu ślub ma obowiązek iść, a mniejsze mu darować?

23 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-29 15:36:37)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
CatLady napisał/a:
gagatka0075 napisał/a:

"to w Polsce urlop nie przysługuje? Nie można sobie dnia wolnego wziąć?"
U mnie  wolne na żądanie  chocby jednej osoby  rozwala system, więc nie.?

A kto mu każe brać na żądanie? Autorka pisała, że impreza była planowana od dłuższego czasu, mógł normalny urlop wziąć. U mnie wymagali dwóch tygodni minimum, by złożyć podanie o urlop. Nawet jakby to był miesiąc, to też mógł to zrobić, ale on nie chciał. To nie jest spontaniczna impreza tylko 60-tka, planowana. U jej męża to jest zwykła wymówka.

To byla odpowiedz ogólna na pytanie, nie odnosiło  się do sytuacji.
Ale wymowka , czyli co, Twoim zdaniem:  miał zaplanowane wolne,  nie chciał iść,  więc poszedł do sztygara i poprosił o wciśnięcie go w grafik?  Nie nazbyt spiskowa jest ta teoria? Może zwyczajnie mimo zaplanowanego wolnego kazali mu przyjść bo ktoś z jakiegoś powodu im wypadł.
Moze warto jednak wykorzystać numer sztygara  i zapytać , zamiast snuć podejrzenia smile

24 Ostatnio edytowany przez ósemka (2017-04-29 15:41:30)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Łezka05 pisze, że te zmiany decyzji zdarzają się notorycznie i zawsze na ostatnią chwilę.

25 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-29 16:09:27)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Fakt, choć moze Autorka przesadza, i bywa, ze chodzi.
Abstrahując jednak od tego, czy miał to wolne i mu zabrali,  czy sam o zmianę poprosił,  lub czy  w ogole o wolne  nie wystąpił i kłamał, zastanowilabym się,  czy moje widzimisię przy tej jego niechęci  do imprez warte jest walki. On się zmusza, przyjemności z tego żadnej,  to i nie wiem, gdzie tu zadowolenie Autorki. Jaguar pisze, ze to oznaka "odpowiedzialności", ja uwazam, że raczej dyktatury żony.  I to zmuszanie zraża go może najbardziej. Gdyby miał wybór,  który zostanie zawsze zaakceptowany,  może byłby pozytywniej nastawiony . Każdy małżonek powinien mieć i obowiązki,  i prawa.

26

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
gagatka0075 napisał/a:

Gdyby miał wybór,  który zostanie zawsze zaakceptowany,  może byłby pozytywniej nastawiony.


W przypadku jeśli tych spotkań nie lubi i zasłania się pracą, to rzeczywiście Łezka powinna się zastanowić dlaczego tak się dzieje.

27

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
CatLady napisał/a:

A kto mu każe brać na żądanie? Autorka pisała, że impreza była planowana od dłuższego czasu, mógł normalny urlop wziąć.

Gdyby mój podwładny przyszedł z informacją, że bierze urlop na urodziny dalekiego krewnego, to bym go śmiechem zabił. Taka specyfika branży, że jak ktoś wypada, to ja muszę pracować za niego. W przypadku cennego pracownika może z raz takie coś bym przetrawił, ale u pracownika, który i tak jest na cenzurowanym chyba nie.

28

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
EeeTam napisał/a:
CatLady napisał/a:

A kto mu każe brać na żądanie? Autorka pisała, że impreza była planowana od dłuższego czasu, mógł normalny urlop wziąć.

Gdyby mój podwładny przyszedł z informacją, że bierze urlop na urodziny dalekiego krewnego, to bym go śmiechem zabił. Taka specyfika branży, że jak ktoś wypada, to ja muszę pracować za niego. W przypadku cennego pracownika może z raz takie coś bym przetrawił, ale u pracownika, który i tak jest na cenzurowanym chyba nie.

powodu urlopu nie trzeba podawać

29

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Dziękuję wszystkim za opinie i sugestie. Niektóre nie byly dla mnie miłe i przeważnie widzę, że większość uważa, że nie powinnam brać wogóle męża na imprezy, bo takowych nie chce. Kiedyś na terapii przerabiałam temat potrzeb, że nie potrafię ich wyrażać. Może jakbym powiedziała, że potrzebuję go w tej sytuacji, jako wsparcie, mojego towarzysza to może inaczej by zareagował, a fakt faktem ja go mu powiedziałam o imprezie i zaproszeniu, on zaczął działać w kierunku tego by mieć wolne i nagle taka sytuacja. Wydaje mi się również, że u mnie to tak narastało i teraz musiałam się wygadać. Dzisiaj olałam temat ubierania moich facetów (taty i męża), do taty nigdy się nie wtrącałam i dzisiaj też nie, a do męża odpuściłam, chociaż mój mąż to taki człowiek który 200 razy się spyta czy dobrze w tym wygląda, i czy może tak iść. Dzisiaj odpuściłam trochę ze względu na brak czasu, a trochę bo po prostu miałam dość. Mąż nie przemyślał do końca swojej stylizacji, ale to jego wybór - powiedziałam, że jest dorosły i to jego wybór.
Pojechałam po niego, więc dzisiaj bawiłam się w szofera, przyjechałam ugotowałam obiad u taty, mąż pozmywał i powycierał. Na szczęście u nas jest podział obowiązków domowych- na to nie mogę narzekać.
Ja się dzisiaj trochę wybawiłam, z synkiem potańczyłam, potem chwilę z mężem, ale mój mąż nie lubi tańczyć, więc go nie zmuszałam - sam zaproponował pod sam koniec. Wyszliśmy wcześniej, ze względu na synka ale też że jutro mąż do pracy. Odwiozłam synka i tatę do nich, a z mężem i psem pojechaliśmy do domu. Tak byliśmy dłużej niż przypuszczaliśmy, ale synek świetnie się bawił. Mąż powiedział, że podobało mi się, no ale też nie mógł sobie wypić i był trochę na siebie zły.  Jutro idzie do pracy, a ja jadę do mojego taty i synka z rana, gdy się wyśpię.

Muszę powiedzieć też, że w kościele na mszy oczywiście znów chciało mi się płakać za moją mamą (siostrą jubilata = nawet wspomnianą w intencjach) która zmarła niecałe 2 lata temu. Przykro mi się zrobiło, ale właśnie miałam przy sobie synka, męża i mojego tatę. Zawsze jak są takie wydarzenia to pojawia się żal że mojej mamy nie ma tutaj. Ehhhh... To mi też uświadomiło, jak ciężko było i jest mojemu mężowi. Dzisiaj mogłam spojrzeć na coś z innej strony i to też dzięki Wam. Pisząc do Was mogę też sobie co nieco poukładać i chyba o to tutaj chodzi.

Jeszcze raz dziękuję za opinie i sugestie, pozdrawiam i spokojnej nocy życzę..

30

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
EeeTam napisał/a:
Łezka05 napisał/a:

[EeeTam Wiesz ile razy się godziłam na takie coś, prawie co wyjazd, zawsze jest jakieś zamieszanie, a ja jestem już zmęczona tym wszystkim. Szczególnie, że chcę być dobrą matką, żoną, córką, siostrą. A tu kolejny raz się zawiodłam. Pojawiły się oczekiwania (poparte jakimiś sygnałami,we wtorek że idzie na nockę w niedzielę i nawet planowałam przyjechać wcześniej od taty by mój kochany mąż mógł się jeszcze przespać - sama sobie to tak wymyśliłam, by on nie lubi nocek co mi zakomunikował, więc ja oczywiście już planowałam jak ułatwić mojemu mężowi życie) a przyszło kolejne rozczarowanie.

Ale dajesz jakiś emocjonalny wywód bez odniesienia się do faktów. Fakty są takie: Twój mąż jest zagrożony w pracy i nie może sobie pozwolić na olanie polecenia przyjścia w dany dzień. Więc pytam, czy powiedziałaś mu: "Postaw się w robocie, a jeśli ją stracisz jestem gotowa cię utrzymywać"? Bo ludzie mają jakieś priorytety - i ja rozumiem, że rozsądnym priorytetem jest zarabiać na rodzinę kosztem imprezy. Ty zdajesz się tego nie rozumieć, domagasz się, żeby postawił wszystko na imprezę, a jakoś brak tu deklaracji, że gotowa jesteś ponieść konsekwencje tego. Dla mnie zachowujesz się jak dziecko leżące na podłodze, kopiące w nią nogami i wrzeszczące "Ale ja kce".

EeeTam nie wiem jak z analizą tekstu, ale wyraźnie zrozumiałam, że mąż zgodził się na wyjazd. Czyli musiał ustalić te fakty z pracodawcą - nie będę wówczas dostępny, przykro mi. Jeśli tak ma źle w pracy i nie może wziąć wolnego/zamienić się, bo inaczej go wyleją czy przypadkiem od razu nie powinien tego powiedzieć (musiał to wiedzieć od początku)? Praktycznie w tak krótkim czasie przeszedł od statusu: bezpieczny, do zagrożony wyrzuceniem? Dobrego pracownika nie wyrzuca się na bruk od tak, nie róbmy z pracodawców takich okrutnych ludzi tongue.
Do tego zachowanie (jego charakter) daje powód do wyciągnięcia takich wniosków.

Gagatka0075 współczuję, ale jeśli mamy tego typu pracę z niepewnym i wymuszonym grafikiem to nigdy nie obiecujemy czegokolwiek. Mi najzwyczajniej byłoby wstyd np. nie pójść na obiecane urodziny. Jak deklaruję tak robię, chyba że sprawy zdrowotne nie pozwolą na dotrzymanie terminu. Zatem wiedząc jaką mam sytuację zawodową (rzecz ujmując nie za wesołą) to rezygnowałabym z obiecywania czegokolwiek. Przecież od początku można powiedzieć: "nie wiem, mam taką, a taką pracę" i jest ok. Z nawet czystej kultury należałoby popatrzeć na innych. Przecież tego typu osoby też mają plany z których muszą rezygnować np. dobrze płatne nadgodziny.

To niech może Łezka nam napisze, czy tego typu "wymuszone" dni pracujące zdarzają się tylko przed rodzinnymi spotkaniami, czy również gdy jej mąż nie ma powodów, aby się wymigiwać? To rozwieje wszelkie wątpliwości.

31 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-30 08:49:19)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Leśny_owoc napisał/a:
EeeTam napisał/a:
Łezka05 napisał/a:

[EeeTam Wiesz ile razy się godziłam na takie coś, prawie co wyjazd, zawsze jest jakieś zamieszanie, a ja jestem już zmęczona tym wszystkim. Szczególnie, że chcę być dobrą matką, żoną, córką, siostrą. A tu kolejny raz się zawiodłam. Pojawiły się oczekiwania (poparte jakimiś sygnałami,we wtorek że idzie na nockę w niedzielę i nawet planowałam przyjechać wcześniej od taty by mój kochany mąż mógł się jeszcze przespać - sama sobie to tak wymyśliłam, by on nie lubi nocek co mi zakomunikował, więc ja oczywiście już planowałam jak ułatwić mojemu mężowi życie) a przyszło kolejne rozczarowanie.

Ale dajesz jakiś emocjonalny wywód bez odniesienia się do faktów. Fakty są takie: Twój mąż jest zagrożony w pracy i nie może sobie pozwolić na olanie polecenia przyjścia w dany dzień. Więc pytam, czy powiedziałaś mu: "Postaw się w robocie, a jeśli ją stracisz jestem gotowa cię utrzymywać"? Bo ludzie mają jakieś priorytety - i ja rozumiem, że rozsądnym priorytetem jest zarabiać na rodzinę kosztem imprezy. Ty zdajesz się tego nie rozumieć, domagasz się, żeby postawił wszystko na imprezę, a jakoś brak tu deklaracji, że gotowa jesteś ponieść konsekwencje tego. Dla mnie zachowujesz się jak dziecko leżące na podłodze, kopiące w nią nogami i wrzeszczące "Ale ja kce".

EeeTam nie wiem jak z analizą tekstu, ale wyraźnie zrozumiałam, że mąż zgodził się na wyjazd. Czyli musiał ustalić te fakty z pracodawcą - nie będę wówczas dostępny, przykro mi. Jeśli tak ma źle w pracy i nie może wziąć wolnego/zamienić się, bo inaczej go wyleją czy przypadkiem od razu nie powinien tego powiedzieć (musiał to wiedzieć od początku)? Praktycznie w tak krótkim czasie przeszedł od statusu: bezpieczny, do zagrożony wyrzuceniem? Dobrego pracownika nie wyrzuca się na bruk od tak, nie róbmy z pracodawców takich okrutnych ludzi tongue.
Do tego zachowanie (jego charakter) daje powód do wyciągnięcia takich wniosków.

Gagatka0075 współczuję, ale jeśli mamy tego typu pracę z niepewnym i wymuszonym grafikiem to nigdy nie obiecujemy czegokolwiek. Mi najzwyczajniej byłoby wstyd np. nie pójść na obiecane urodziny. Jak deklaruję tak robię, chyba że sprawy zdrowotne nie pozwolą na dotrzymanie terminu. Zatem wiedząc jaką mam sytuację zawodową (rzecz ujmując nie za wesołą) to rezygnowałabym z obiecywania czegokolwiek. Przecież od początku można powiedzieć: "nie wiem, mam taką, a taką pracę" i jest ok. Z nawet czystej kultury należałoby popatrzeć na innych. Przecież tego typu osoby też mają plany z których muszą rezygnować np. dobrze płatne nadgodziny.

To niech może Łezka nam napisze, czy tego typu "wymuszone" dni pracujące zdarzają się tylko przed rodzinnymi spotkaniami, czy również gdy jej mąż nie ma powodów, aby się wymigiwać? To rozwieje wszelkie wątpliwości.

O ile dobrze zrozumiałam Autorkę , mąż do pracy idzie naprawdę.  Jeśli nie kłamal,  że to wolne wczesniej zaplanowane miał,  to wątpie, by tuż przed imprezą poszedł do sztygara i poprosił o wezwanie  go do pracy by uniknąć imprezy, bo byloby to z deka niepoważne . A więc  była to zmiana grafiku niezależna od męża, więc trzeba uznać,  że nie ze swojej złej woli obietnicy nie spełnia.  Może ktoś wyskoczył z chorobowym,  i kogoś musieli wezwac, a nie mieli już nikogo innego. Dyspozycyjność jest niestety podstawą w wielu branżach,  tak samo jak to, że na zmianie wszystkie stanowiska muszą być obsadzone,  by szła produkcja.  A zatrudnionych w wielu zakładach jest na styk, bez rezerw. Mogli jeszcze kazać komuś siedzieć 16/24 godziny, ale to już zagraża bezpieczeństwu.
Takie sa czesto realia - czas pracy niby normowany , ale zdarzają sie przykre niespodzianki.  Czy to naprawdę mąż jest temu winny? Czy serio to jemu żona ma prawo suszyć głowę aż do bezsensu,  gdy on zaczyna rozmowę o pracy tekstem " wiem że się zdenerwujesz...". On tam nie chodzi dla rozrywki, tylko by zarobić na utrzymanie rodziny. Należy mu się szacunek,  a nie awantury o zepsucie planów żony.  Jak to taki problem to faktycznie, niech poszukują innej pracy dla niego albo niech zamienia  sie rolami.  Może pójście żony do pracy uświadomi jej absurdalność pretensji o tryb pracy.

32

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Leśny_owoc właśnie to mnie denerwuje, że zazwyczaj to wyskakuje przed imprezami takie zmiany). Ja nie mam nic przeciwko pracy w weeend - mój tata pracuje na podobnym stanowisku (i naprawdę pracuje dużo w weekendy) i jakoś potrafi powiedzieć, że ma imprezę i naprawde nie da rady (chociaż sporadycznie coś mu wypadnie, ale wtedy nie narzeka na wszystko), mój brat też pracuje w takim zakładzie i też daje radę (chociaż on dopiero zaczął pracować w wekkendy i pracuje pod firmą) a mój mąż kolejny raz takie coś wyprawia. On ma wolne weekendy czasami, ostatnio chyba właśnie takowy miał. A powiedział, że przyszedł w piątek naczelny poskreślał wszystkich co mają dużo zrobionych, no i musieli znaleźć obstawę ehhhh. Po prostu muszę się nastawić, że w takich sprawach nie mam co liczyć na małżonka. Chyba będę to musiała zaakceptować. Mój mąż jest w zakładzie zagrożonym od x lat. Mój tata też często się boryka z takimi wiadomościami i jakoś daje radę, nawet na wycieczki jeździ, na imprezy chodzi. Wiadomo, że czasem mu coś wypadnie, ale to o wiele rzadziej niż mojemu mężowi i nie robi wokół siebie tyle zamieszania, że się nie wyśpi i tak nie narzeka, jak on to się poświęca, że jutro nie wie jak da radę i że napewno padnie tam w pracy.)  Potem już było w porządku, ale mój mało co się odzywał do mojej rodziny i naprawdę będę musiała przemyśleć czy brać pod uwagę małżonka przy imprezach (chociaż powiedział, że mu się podoba i że szkoda, że musi iść do pracy). Ja wczoraj usłyszałam, gdy wiozłam go z pracy do taty, że się nie wyspał w nocy, że on nie wie jak to będzie. No po prostu jak małe dziecko. Zazwyczaj te zmiany wypadają nagle, chociaż ostatnio jak mówiłam byliśmy zaproszeni do bratowej w święta na obiad i potem urodziny, a on wiedział o tym już miesiąc, ale też wyszło tak że poszedł rano do pracy - wiedział o tym od wtorku przed imprezą, i liczył że ja poinforumuję kolejny raz moją rodzinkę, że go nie będzie, że dojedzie później. Postawiłam mu się, 4 dni przypominania i nagabywania, żeby zadzwonił i powiedział, bo ja odpowiedzialności brać nie będę. Facet 40 lat.

Mam czasem takie głupie myśli, że jakby mnie zabrakło to mój syn nie miałby już kontaktu z moją rodziną, widząc relacje mojego męża z nią. Głupie myślenie wiem, ale takie mi się pojawia. Skąd mi się bierze takie myślenie, wiem i wiem, że nie powinnam pisać czarnych scenariuszy, ale czasem to jest niezależne ode mnie. Staram się sobie mówić, że będę zawsze przy moich facetach. Przynajmniej dopóki synek nie dorośnie.

gagatka masz rację, że nie powinnam może się tak wkurzać, ale no tak mam. Widzę, że może to było zbyt emocjonalne i najlepiej przyjeżdżam to taty,  on zdziwiony, że sam przyjechałam z synem i pyta sie, gdzie mój mąż a ja na to "nawet mnie nie denerwuj". Powiedziałam, że jestem wkurzona licząc na zrozumienie, a usłyszałam zrozumienie dla mojego męża. Jednak jestem kobietą i lubię mieć wszystko zorganizowane, a to wszystko mnie wytrąca z równowagi, dlatego muszę się zastanowić co zrobić by odpuścić mężowi i nie dać się wpędzić w ten kołowrotek uczuć: poczucia winy wobec rodziny, poczucia winy i żalu wobec męża, poczucia niesprawiedliwości i jeszcze wielu innych. Mam w sobie wiele emocji, z którymi sobie nie radzę w danej sytuacji. Ja jestem osobą kontrolującą, chcącą mieć nad wszystkim kontrolę i wiem, że muszę nad tym też popracować. To jest kolejne doświadczenie, które przerobiłam dzięki także Wam w sobie.

Spokojnej niedzieli

33 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-30 09:55:52)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany

Łezko, dobrze, że zdajesz sobie sprawę z tego, bo nadmierna potrzeba kontroli i irytacja o zmianę Twoich planów może zburzyć szczescie Twojej rodziny. Zdrowy rozsądek i zrozumienie powinny być przede wszystkim.
Przecież Twój mąż też chyba miewa wolne? Dopasowuj plany do tego a nie odwrotnie. I nie złość sie gdy nie wypala lub musisz iść sama.  Jeśli Twój tato rozumie męża, to znaczy, że tak tam po prostu  bywa. On moze jest mniej ciągany lub bardziej asertywny.  Lub miał bardziej wyrozumiała żonę smile
Przyznam, ze gdyby współmałżonek wymagal ode mnie zarabiania  i jednocześnie robił mi awantury, ze   tryb pracy,niezależny ode mnie,  niweczy  mu plany, bylabym wściekła. Szczęśliwie męża mam rozumnego. On ma do Ciebie cierpliwość, wybacz mu w zamian, że śpioch i maruda smile bycie wypoczętym i wyspanym  w pracy to np. u mnie wymóg regulaminowy, ze wzgledu na odpowiedzialnośc. Jak to mówią , punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Spokojnej, pogodnej niedzieli smile

34

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
gagatka0075 napisał/a:

O ile dobrze zrozumiałam Autorkę , mąż do pracy idzie naprawdę. Jeśli nie kłamal,  że to wolne wczesniej zaplanowane miał,  to wątpie, by tuż przed imprezą poszedł do sztygara i poprosił o wezwanie  go do pracy by uniknąć imprezy, bo byloby to z deka niepoważne . A więc  była to zmiana grafiku niezależna od męża, więc trzeba uznać,  że nie ze swojej złej woli obietnicy nie spełnia.  Może ktoś wyskoczył z chorobowym,  i kogoś musieli wezwac, a nie mieli już nikogo innego. Dyspozycyjność jest niestety podstawą w wielu branżach,  tak samo jak to, że na zmianie wszystkie stanowiska muszą być obsadzone,  by szła produkcja.  A zatrudnionych w wielu zakładach jest na styk, bez rezerw. Mogli jeszcze kazać komuś siedzieć 16/24 godziny, ale to już zagraża bezpieczeństwu.
Takie sa czesto realia - czas pracy niby normowany , ale zdarzają sie przykre niespodzianki.  Czy to naprawdę mąż jest temu winny? Czy serio to jemu żona ma prawo suszyć głowę aż do bezsensu,  gdy on zaczyna rozmowę o pracy tekstem " wiem że się zdenerwujesz...". On tam nie chodzi dla rozrywki, tylko by zarobić na utrzymanie rodziny. Należy mu się szacunek,  a nie awantury o zepsucie planów żony.  Jak to taki problem to faktycznie, niech poszukują innej pracy dla niego albo niech zamienia  sie rolami.  Może pójście żony do pracy uświadomi jej absurdalność pretensji o tryb pracy.

Ale nadal nie wiadomo, czy musiał, czy załatwił sobie pracujący weekend, aby mieć alibi. Rozumiesz smile? Do tego nie powinien wiedzieć o tym wcześniej? Dla mnie to po prostu dziwne u mnie mamy grafik na tydzień, jak coś "nagle" wyskakuje to szuka się chętnych pracowników za dodatkową stawkę smile. Przykład jutro mogłabym pójść do pracy (szef szukał kogoś za ekstra stawkę), ale z narzeczonym jedziemy do jego rodziny. Ja naprawdę nie jestem oderwana od rzeczywistości i wiem jak jest z pracą w naszej kochanej Polsce. Jak się nagina kodeks pracy itp. Do tego zapominasz o jednym gdyby to był sporadyczny przypadek i fakcie, że jak wcześniej wspomniałam, że jak mamy tego typu pracę z niepewnym grafikiem to nigdy nie obiecujemy, a on to zrobił. Czy fakt posiadania tego typu pracy upoważnia innych do łamania dawanych przez siebie obietnic? Do tego życie pracą ok, ale niech takie osoby nie mają pretensji do osób, które pracą nie żyją i gdy inni będą torpedować ich plany. Inaczej nazwę to hipokryzją.

Łezka05 napisał/a:

Leśny_owoc właśnie to mnie denerwuje, że zazwyczaj to wyskakuje przed imprezami takie zmiany). Ja nie mam nic przeciwko pracy w weeend - mój tata pracuje na podobnym stanowisku (i naprawdę pracuje dużo w weekendy) i jakoś potrafi powiedzieć, że ma imprezę i naprawde nie da rady (chociaż sporadycznie coś mu wypadnie, ale wtedy nie narzeka na wszystko), mój brat też pracuje w takim zakładzie i też daje radę (chociaż on dopiero zaczął pracować w wekkendy i pracuje pod firmą) a mój mąż kolejny raz takie coś wyprawia. On ma wolne weekendy czasami, ostatnio chyba właśnie takowy miał. A powiedział, że przyszedł w piątek naczelny poskreślał wszystkich co mają dużo zrobionych, no i musieli znaleźć obstawę ehhhh. Po prostu muszę się nastawić, że w takich sprawach nie mam co liczyć na małżonka. Chyba będę to musiała zaakceptować. Mój mąż jest w zakładzie zagrożonym od x lat. Mój tata też często się boryka z takimi wiadomościami i jakoś daje radę, nawet na wycieczki jeździ, na imprezy chodzi. Wiadomo, że czasem mu coś wypadnie, ale to o wiele rzadziej niż mojemu mężowi i nie robi wokół siebie tyle zamieszania, że się nie wyśpi i tak nie narzeka, jak on to się poświęca, że jutro nie wie jak da radę i że napewno padnie tam w pracy.)  Potem już było w porządku, ale mój mało co się odzywał do mojej rodziny i naprawdę będę musiała przemyśleć czy brać pod uwagę małżonka przy imprezach (chociaż powiedział, że mu się podoba i że szkoda, że musi iść do pracy). Ja wczoraj usłyszałam, gdy wiozłam go z pracy do taty, że się nie wyspał w nocy, że on nie wie jak to będzie. No po prostu jak małe dziecko. Zazwyczaj te zmiany wypadają nagle, chociaż ostatnio jak mówiłam byliśmy zaproszeni do bratowej w święta na obiad i potem urodziny, a on wiedział o tym już miesiąc, ale też wyszło tak że poszedł rano do pracy - wiedział o tym od wtorku przed imprezą, i liczył że ja poinforumuję kolejny raz moją rodzinkę, że go nie będzie, że dojedzie później. Postawiłam mu się, 4 dni przypominania i nagabywania, żeby zadzwonił i powiedział, bo ja odpowiedzialności brać nie będę. Facet 40 lat.

Czyli wyszło szydło z worka. Wiesz z tego co mogę ci tylko poradzić - przestań uwzględniać go w swoim życiu rodzinnym i tyle. Szkoda tylko, że dorosły mężczyzna nie potrafi porozmawiać o tym jak należy. To bardzo przykre. Przestań go niańczyć, bo niestety do tego sama się przyczyniłaś. Masz dzieci na nich skoncentruj potrzeby wychowywania, a mąż niech nauczy dbać o siebie i swoje interesy. Może on daje się wykorzystywać w pracy, bo nie potrafi odmówić, a historia (muszę) jest aby przed tobą chronić swoje ego?

35 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-04-30 16:08:55)

Odp: Kolejny raz mąż zmienia plany
Leśny_owoc napisał/a:
gagatka0075 napisał/a:

O ile dobrze zrozumiałam Autorkę , mąż do pracy idzie naprawdę. Jeśli nie kłamal,  że to wolne wczesniej zaplanowane miał,  to wątpie, by tuż przed imprezą poszedł do sztygara i poprosił o wezwanie  go do pracy by uniknąć imprezy, bo byloby to z deka niepoważne . A więc  była to zmiana grafiku niezależna od męża, więc trzeba uznać,  że nie ze swojej złej woli obietnicy nie spełnia.  Może ktoś wyskoczył z chorobowym,  i kogoś musieli wezwac, a nie mieli już nikogo innego. Dyspozycyjność jest niestety podstawą w wielu branżach,  tak samo jak to, że na zmianie wszystkie stanowiska muszą być obsadzone,  by szła produkcja.  A zatrudnionych w wielu zakładach jest na styk, bez rezerw. Mogli jeszcze kazać komuś siedzieć 16/24 godziny, ale to już zagraża bezpieczeństwu.
Takie sa czesto realia - czas pracy niby normowany , ale zdarzają sie przykre niespodzianki.  Czy to naprawdę mąż jest temu winny? Czy serio to jemu żona ma prawo suszyć głowę aż do bezsensu,  gdy on zaczyna rozmowę o pracy tekstem " wiem że się zdenerwujesz...". On tam nie chodzi dla rozrywki, tylko by zarobić na utrzymanie rodziny. Należy mu się szacunek,  a nie awantury o zepsucie planów żony.  Jak to taki problem to faktycznie, niech poszukują innej pracy dla niego albo niech zamienia  sie rolami.  Może pójście żony do pracy uświadomi jej absurdalność pretensji o tryb pracy.

Ale nadal nie wiadomo, czy musiał, czy załatwił sobie pracujący weekend, aby mieć alibi. Rozumiesz :)? Do tego nie powinien wiedzieć o tym wcześniej? Dla mnie to po prostu dziwne u mnie mamy grafik na tydzień, jak coś "nagle" wyskakuje to szuka się chętnych pracowników za dodatkową stawkę :). Przykład jutro mogłabym pójść do pracy (szef szukał kogoś za ekstra stawkę), ale z narzeczonym jedziemy do jego rodziny. Ja naprawdę nie jestem oderwana od rzeczywistości i wiem jak jest z pracą w naszej kochanej Polsce. Jak się nagina kodeks pracy itp. Do tego zapominasz o jednym gdyby to był sporadyczny przypadek i fakcie, że jak wcześniej wspomniałam, że jak mamy tego typu pracę z niepewnym grafikiem to nigdy nie obiecujemy, a on to zrobił. Czy fakt posiadania tego typu pracy upoważnia innych do łamania dawanych przez siebie obietnic? Do tego życie pracą ok, ale niech takie osoby nie mają pretensji do osób, które pracą nie żyją i gdy inni będą torpedować ich plany. Inaczej nazwę to hipokryzją.

Leśny owoc, mamy inne podejście, więc  ta dyskusja raczej nie ma sensu. Ale ok, po kolei:
- nagłe zmiany bywają,  u mnie przynajmniej, np przy czyjejs chorobie. A chętni i akurat wolni  naprawdę nie zawsze się znajdują.
-myślę,  że obietnice składa nie z wlasnej woli, a pod przymusem.
- pretensje przecież nie zaczęły sie od niego, tylko od żony.
Zgadzam sie, że pracoholizm jest wadą, nawet chorobą.  Szczęśliwie liczba nadgodzin z zakladach też jest normowana.  Racja, że milej jest bywać nie samej, tylko ze współmałżonkiem. Że żona powinna miewać męża możliwie często.  I podejrzewam, że trochę ma. Może warto to docenić i wspólnie i aktywnie spędzać jego czas wolny, nawet spontanicznie , bez planów.  A że często  jest to nie wtedy, kiedy sobie życzy,  to  już powody, moim zdaniem, są dwa: nie może,  bo nie ma wplywu na grafik, albo faktycznie nie chce i narażając się na kpiny kolegów łapie każdą możliwość pójścia do pracy. I mądra żona może wtedy zapytać siebie, czy warto zmuszać go do czegoś,  przed czym się broni tak rozpaczliwie.
Nie uważam,  by zasługiwał na potępienie i  złe traktowanie czy awantury. Szkoda, że umyka tu cel główny-  pracuje dla rodziny.  Być może za dużo. Ale są dużo gorsze wady i charaktery. Choć gdy praca jest ucieczką od związku,  to jest cos nie halo i zawsze warto nad tym pomyśleć.

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Kolejny raz mąż zmienia plany

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024