W rożnych regionach istnieją zwyczaje kulinarne , ale nie zawsze to co nam smakuje jest pyszne. Może na zawsze smak,co świadomość tego co się je,jest odstręczające,niemniej jednak każdy z nas ma jakieś przykre doświadzczenia z potrawami.Co było najgorszą rzeczą,jaką do tej pory jedliście.?!
może to niektórych zdziwi ale ja nie lubie sushi.nie smakuje mi.
Dla mnie najobrzydliwszym co może być jest zupa szczawiowa, w szkole podstawowej jakaś pani nauczycielka na siłę mi to wpychała, doszło do tego, że uciekałam z lekcji jak w menu było to obrzydlistwo. Szczerze mówiąc smaku nie pamiętam, ale na pewno nigdy tego nie spróbuję.
Poza tym:
*papryka konserwowa
*panga (ble...)
*krewetki
Za to uwielbiam żabie udka i małże marynowane!!!
4 2011-03-13 14:34:31 Ostatnio edytowany przez Liren25 (2011-03-13 14:35:24)
żabie udka i małże marynowane!!!
Nie wiem czy bym zjadla coś takiego.Nie lubię zupy owocowej na kisielu z owocami i makaronem,skrzydełek gulaszu na nerkach,salcesonu i kaszanki. Może jeszcze by się coś znalazło.A i kaczki i indyka oraz królika,
nie jadam owoców morza, żołądków, wątróbki, szpinaku, serc, móżdżku, węgorza, karpia (za bardzo zalatuje mułem), salcesonu, królika, tatara i kilku innych rzeczy. jak mi się przypomni to dorzucę
Flaki i golonka - nie, dziękuję
7 2011-03-13 21:14:51 Ostatnio edytowany przez Liren25 (2011-03-13 21:17:23)
żołądków, wątróbki, serc, móżdżku, węgorza, karpia (za bardzo zalatuje mułem), salcesonu,
i flaków,mleka prosto od krowy,maślaki marynowane,
Najohydniejszą rzeczą jaką jadłam był barszcz biały z żołądkami (w sumie raczej "barszcz" powinnam ująć w cudzysłów, bo w smaku to nie miało nic wspólnego z białym barszczem ). Nigdy już nie wezmę do ust żołądków, smakują wstrętnie (dodam, że czynnik psychiczny tu raczej nie odegrał roli - przynajmniej nie na początku, bo przez pierwsze kilka kęsów nie miałam bladego pojęcia, co jem. Myślałam, że to jakieś mięso ).
Czarnina (czynnik psychologiczny !!!), czyli zupa z kaczek krwi - absolutnie nie ruszę. Obrzydliwe. poza tym golonka tłusta, okrasa, flaki, żołądki, cynaderki, serca, płucka, itp.straszne rzeczy.
10 2011-03-25 12:40:49 Ostatnio edytowany przez tolerancyjna (2011-03-25 12:42:43)
barszcz czerwony - ble
mleko wszelkiego rodzaju - ble
wątróbka - ble
grochowa, fasolowa, grzybowa - ble
i flaki
o jeszcze nie lubie wszlekich podrobów...
a ja uwielbiam krewetki..raz w zyciu jadlam cos (jak dla mnie) rzadkiego,niezwyklego i nowego: mieso z kangura i ze strusia..z tego wszystkiego nie lubie
-strusia
-sushi (blee)
-kielki(dokladnie nie pamietam czego,ale byly dlugie i zielonkawe..fuj)
-wszelakiego rodzaju grzybowego zupy,sosy(czy to grzybowa czy pieczarkowa)
-barszcz bialy
i chyba tyle
Aja nie lubie watrobki, flakow, salcesonu i zadnych podrobow bleeeeeee
Dla mnie najgorszą potrawą jest sałatka śledźowa z buraczkami oraz ozory lub zupa ogonowa.
Owoce morza pod każdą postacią, golonka,płucka,żurek i barszcz biały. Nie dam rady tego przełknąc .
Zdecydowanie owoce morza, krewetki, ślimaki itp okropieństwo!! do tego nie rusze innej ryby niż makrela i ewentualnie tunczyka, ale tylko w puszce w sosie własnym i oczywiście żądnych smalców, salcesonów również nie ruszę i nigdy nie wypiję samego mleka. Mogę zjeść budyń, jogurty, ale mleka nie ruszę za żadne skarby świata. No chyba, że bebiko dla dzieci nie lubię większośći zup, więc ich też raczej nie jem (pomijam tutaj pomidorową, ogórkową itp) mówię raczej o takich, jak koperkowa, szczawiowa i inne trawy
Z dań nie zjem sushi (!!!) ani innych potraw własnie z owoców morza itp
zupa szczawiowa
owoce morza
ikra
ślimaki
golonka
flaki
mleko
czarnina
salceson
żołądki, serca buuu
I co najzabawniejsze z tych rzeczy w ustach miałam tylko mleko a do reszty czuję wstręt nie wiedząc dlaczego.
najgorszą potrawą jaką jadłam była JAJECZNICA Z MAKARONEM była podawana na sniadanie w hotelu na Białorusi - ohydztwo
19 2011-05-10 17:58:27 Ostatnio edytowany przez aniolek27 (2011-05-10 19:02:01)
Czarnina (czynnik psychologiczny !!!), czyli zupa z kaczek krwi - absolutnie nie ruszę. Obrzydliwe. poza tym golonka tłusta, okrasa, flaki, żołądki, cynaderki, serca, płucka, itp.straszne rzeczy.
Zgadzam się w całej rozciągłości Czarninę i płucka jadłam raz jako dziecko (wielkiego wyboru nie miałam.. , ale potem już nigdy więcej.
Nie lubię też jak niektórzy uparcie przygotowują na słodko wszystko włącznie z mizerią i sałatką jarzynową - ochyda! Ja wolę tam zdecydowanie pieprz i sól
Przypominam, ze temat brzmi Potrawy jakie jedliście, a nie jakich nie ruszycie, bo taki wątek też jest na forum.
A więc, najobrzydliwszą potrawą jaką jadłam były krewetki. Nie cierpię ich i nie ruszę nigdy więcej. Ten obleśny smak pamiętam do dziś, a byłam wtedy małą dziewczynką.
Barszcz czerwony - mimo całej mojej miłości do barszczu ukraińskiego, tego nie lubię. Podobnie jest z flakami, galaretami z mięsem i warzywami i fasolką po bretońsku
Najohydniejsza jest wątróbka!!
Zwracaj uwagę na pisownię!!! Regulamin naszego forum jasno stwierdza, że należy pisać poprawną polszczyzną
Moderatorka- apoteoza
Niby jakaś wyjątkowo wybredna w kwestii jedzenia nie jestem, ale znajdzie się kilka takich potraw.
Jednak ostatnio wszystko przebija SUSHI - bleh. Raz spróbowałam, z czystej ciekawości czym to się tak wszyscy ostatnio podniecają - i nigdy więcej.
Ja pamiętam,że raz spróbowałam flaki i już nigdy więcej! A tak pozatym to golonka,jakieś serca,mozdzki,wątrobka,to nie dla mnie. Nigdy nie jadłam,ale sam tego widok i zapach po usmazeniu mi wystarczy.. O i jeszcze karpia nie rusze. Nigdy nie jadłam i nie zjem.
Ja pamiętam,że raz spróbowałam flaki i już nigdy więcej! A tak pozatym to golonka,jakieś serca,mozdzki,wątrobka,to nie dla mnie. Nigdy nie jadłam,ale sam tego widok i zapach po usmazeniu mi wystarczy.. O i jeszcze karpia nie rusze. Nigdy nie jadłam i nie zjem.
O tak flaki, niegdyś chyba najpopularniejsza zupa otwierająca menu weselne. Jak tylko wnosili wazy z tą "potrawą", to wiedziałam, że poczekam na drugie danie Teraz już chyba mniej popularne, częściej rosół, no i ludzie są bardziej świadomi różnorodności kulinarnych upodobań ich gości
Jednak ostatnio wszystko przebija SUSHI - bleh. Raz spróbowałam, z czystej ciekawości czym to się tak wszyscy ostatnio podniecają - i nigdy więcej.
O tak, okropieństwo:/
Mój facet jest kucharzem i ostatnio musiał na jakieś przyjęcie przygotować SUSHI, zrobił je w domu i też z czystej ciekawości spróbowałam, choć nie byalam pewna czy to dobry wybór. Zjadłam, a raczej ugryzłam raz i od razu wyplułam w zyciu tego już nie ruszę. Na sama myśl o surowym miesie, rybie robi mi się niedobrze. Sam ryż jeszcze jest ok, ale ten surowy łosoś i to coś czarne ( nie wiem jak się nazywa ) bleeee
Sushi na sam wygląd przywołuje mnie o mdłości, wzięłam kiedyś kęs i już nigdy nie zrobię takiej krzywdy moim zmysłom smaku.
wątróbka mojej mamy w szarym, zawiesistym sosie z pływającym zielem angielskim i liśćmi laurowymi do tego pomidor i ziemniory
Gdy byłam mała, to pojechałam na wesele. Wieczór przed całym weselem na kolacje dali mi zupę mleczną z makaronem... W dzień wesela wymiotowałam tym makaronem przez 3/4 dnia. To było straszne!
falka napisał/a:Jednak ostatnio wszystko przebija SUSHI - bleh. Raz spróbowałam, z czystej ciekawości czym to się tak wszyscy ostatnio podniecają - i nigdy więcej.
O tak, okropieństwo:/
Mój facet jest kucharzem i ostatnio musiał na jakieś przyjęcie przygotować SUSHI, zrobił je w domu i też z czystej ciekawości spróbowałam, choć nie byalam pewna czy to dobry wybór. Zjadłam, a raczej ugryzłam raz i od razu wyplułam w zyciu tego już nie ruszę. Na sama myśl o surowym miesie, rybie robi mi się niedobrze. Sam ryż jeszcze jest ok, ale ten surowy łosoś i to coś czarne ( nie wiem jak się nazywa ) bleeee
Dla mnie jeszcze ryba ujdzie - próbowałam z łososiem. Najgorsze jest moim zdaniem "to coś czarne", czyli algi - gumiaste, nie dają się pogryźć, fuj. I że sały kawałek sushi jest taki zupełnie bez smaku, wasabi i sos sojowy (które uwielbiam) działają tylko miejscowo, a reszta jest taka... mdła.
gulasz z mięsa mielonego-traumę mam do dziś
Zupa owocowa- tzn. makaron i kompot, poza tym wszelkie podroby, aczkolwiek flaczki jem sama nie wiem czemu:D
A ja nie lubię chłodników. Po to takie obrzydlistwo robić?
34 2011-06-30 11:11:43 Ostatnio edytowany przez aniolek27 (2011-06-30 11:12:24)
A ja nie lubię chłodników. Po to takie obrzydlistwo robić?
Czasem chodzi mi po głowie, by spróbować zrobić taki chłodnik, tylko jakoś mi nie leży jedzenie zupy na zimno - lubię ciepły obiad, nawet w upalne dni - jem wtedy coś lżejszego Choć może kiedyś z ciekawości spróbuję, bo nie jadłam tego nigdy
GORKA napisał/a:A ja nie lubię chłodników. Po to takie obrzydlistwo robić?
Czasem chodzi mi po głowie, by spróbować zrobić taki chłodnik, tylko jakoś mi nie leży jedzenie zupy na zimno - lubię ciepły obiad, nawet w upalne dni - jem wtedy coś lżejszego Choć może kiedyś z ciekawości spróbuję, bo nie jadłam tego nigdy
Ja jadłam u kogoś dawno temu jakiś warzywny (kolor zielony) i potem gdzieś owocowy z makaronem na dodatek-fuj. Sama bym w życiu tego nie zrobiła.
Aniołku ja też uważam że zupa ma być na ciepło.
Powiem szczerze wszystko lubię. Nawet ozory, salceson, kaszanke, czarninę.
Nie zjem królika takiego hodowanego u ludzi. bo w dzieciństwie miałam, karmiłam je, bawiłam się z nimi itd Nawet nie wiem czy lubie, bo mi ich szkoda było i powiedziałam sobie, że go nie zjem:P I tak teraz już nawet nie mam i nie będe miała okazji go zjeść na szczęście.
I jak tak wszystko lubię to nie lubię wszystkiego co zrobi matka mojego chłopaka:D Tragicznie gotuje... Nie używa pieprzu, bo coś tam.... Nie używa śmietany, bo coś tam.... itd.
Jak idę tam na święta, imieniny czy coś to jem w domu a żeby nie było to u nich jem śledzia w oleju, bo to robi ojciec chłopaka zawsze i ciasto chociaż nie lubię ciast..
A ozory są świetne na patelni w cebulą i pełno różnych przypraw... Też trzeba umieć zrobić żeby nie były twarde jak kamień...
Salceson kroję w kostkę i skrapiam octem.
37 2011-07-01 05:43:52 Ostatnio edytowany przez fammefatale (2011-07-01 06:37:50)
Nie lubie flakow , zupy mlecznej , galarety z miesem , zupy grochowej , lasagne z biedronki ( z innych sklepow juz mi lepiej smakuje, aczkolwiek nic do biedronki nie mam , sama w niej czasami robie zakupy ), salatka krabowa z koniakiem . Fuuuuuuuuu. Z tych rzeczy "nie potrawowych " to :
- samego szpinaku( ale z czyms juz moge zjesc)
-salcesonu i baleronu( o ile ktos widzi roznice )
-salami
-cukinia
-kiwi
Wiem,ze sporo osob nie lubi tatara i kaszanki , a ja uwielbiam
Większość dan lubię, ale np nie lubię szpinaku i tego co z nim, nie lubię grejfruta, nie przepadam za rybami.
Nie lubię flaków, zupy owocowej, wątróbek i innych wnętrzności, kaszy i czerwonego barszczu robionego na śmietanie (ten z torebki lubię). Wszystko inne - z większym lub mniejszym smakiem zjem
Gołąbki z parówką. Okropieństwo!
do azji sie jeszcze nie wybralam, ale podejrzewam ze to wlasnie tam nie chcialabym wyprobowac zgnitych jaj
Kilka jest rzeczy których nie lubię, ale najgorszy był jeden z śmierdzących serów, które kolega przywiózł ze Szwajcarii. Zalatywał zgniłymi, sfermentowanymi skarpetami. Po wypiciu szklanki wody musiałam jeszcze uraczyć się cola żeby zabić ten ohydny smak... Poza tym owoce morza i wątróbka.
Nie bardzo potrafię odpowiedzieć jakie są najgorsze potrawy z tych, które jadłam, bo tego, co mnie naprawdę odrzuca, po prostu nie tknę i właśnie dlatego nigdy ich nawet nie spróbowałam. Odrzuca mnie: móżdżek, flaki, czarnina, ozory, nie dałabym rady przełknąć ślimaków, żab, nie jadam owoców morza.
do azji sie jeszcze nie wybralam, ale podejrzewam ze to wlasnie tam nie chcialabym wyprobowac zgnitych jaj
Balut, czyli filipińskie jajko z niespodzianką:
Obrzydliwe są dla mnie móżdżek, czernina, podroby.
-zupa mleczna
-zupa owocowa
-serduszka, żołądki itd. (moja mama uwielbia )
-golonka
-tłuste mięcha
-żurek
-karp
-szkliste ziemniaki
-ćwikła z chrzanem
Jak mam te rzeczy w ustach, to aż mi się cofa i muszę walczyć ze sobą żeby przełknąć.
zupa owocowa,czernina,kapusta z grochem,ozorki,móżdzek,
flaki uwielbiam,golonkę tez,żołądki również
Salceson
kaszanka
wszelkiego rodzaju kaszki owocowe
kumys
bundz
mozarella
karczoch
kacze języki- ale trochę słabo zrobiło mi się dopiero gdy dowiedziałam się co jadłam:)
tzw. jabłczanka
tzw łamaniec czyli jakieś tam wilgotne ciasto (trochę jakby z zakalcem w smaku) z makiem.
mięso z jelenia,sarny,renifera- nie wiem,może było źle przygotowane
Mariooosh- takie jajko to także bardzo popularna przekąska w Chinach.
Marioosh,
Ja również nie tknę zup owocowych, flaków i innych narządów wewnętrznych, gołąbków po meksykańsku, owoców morza, grzybów (nie ważne w jakiej postaci), knedli, pierogów z owocami, makaronów/potraw na słodko, szpinaku itp.
grzyby pod każdą postacią ,kaszanka a z grilla najlepsza,pycha ;)owoce morza jedynie krewetki
nie ruszę soczewicy,salcesonu również,galarety,kompotu z suszu
ja mam opory żeby zjeść jajko swięcone bo było robione tzn gotowane poprzedniego dnia,ale jakoś zawsze nawalę majonezu i przełknę to jedno
Mozdzek, pluca, tatar, sushi z surowa ryba, owoce morza (oprocz ryb) - nigdy tego nie tkne poki mi nie bedzie grozic smierc glodowa!
Ps. O jakich zupach owocowych piszecie? Bo ja znam tylko jedna, tzw "chamule" z jablek i sliwek - mnie akurat smakowala, ale chyba już z 20 lat nie jadlam
Mozdzek, pluca, tatar, sushi z surowa ryba, owoce morza (oprocz ryb) - nigdy tego nie tkne poki mi nie bedzie grozic smierc glodowa!
Ps. O jakich zupach owocowych piszecie? Bo ja znam tylko jedna, tzw "chamule" z jablek i sliwek - mnie akurat smakowala, ale chyba już z 20 lat nie jadlam
Np. o truskawkowej, koszmarze mego dzieciństwa Rozrzedzony kompot z... makaronem.
Albo o wiśniowej...
dokładnie u mnie byla wiśniowa,blee:D
Iceni
ja pisałam o jabłkowej- blech
Aaaa,jak już mowa o podrobach- duszone gęsie pipki- jadłam raz:( i opalana wątroba.
Zdecydowanie nie trawię owsianki, ani na wodzie ani na mleku. Mam odruch wymiotny. Tak samo jak do zupy mlecznej. A tak umiarkowanie, to nie jestem fanem baraniny. Jak raz zobaczyłam ile to ma twardego tłuszczu, to mi się zbierało do Rygi chyba przez tydzień.
Natomiast owoce morza, ślimaki, żabie udka, sushi, flaczki, wątróbkę, serca, haggis to uwielbiam
57 2014-02-07 16:05:20 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2014-02-07 16:13:22)
Aaaa,jak już mowa o podrobach- duszone gęsie pipki- jadłam raz:( i opalana wątroba.
Gęsie pipki? O.o
Groch, fasolowa, flaki, oliwki, jajecznica, ogólnie mięso, cebula, czosnek.
-zupa owocowa
Brzmi kusząco, nie wyobrażam sobie żeby coś takiego mogło być ohydne:).
gojka102 napisał/a:Aaaa,jak już mowa o podrobach- duszone gęsie pipki- jadłam raz:( i opalana wątroba.
Gęsie pipki? O.o
Gęsie pipki to nazwa żydowskiej potrawy przygotowanej na dwa sposoby.Są to gęsie szyjki (stąd nazwa) nadziewane żołądkami gęsimi i zapiekane lub po prostu smażone gęsie żołądki z cebulą.Z tym,że nie wszyscy Żydzi tolerują smażone mięso więc często są one w opcji pieczonej.
Lubię próbować najróżniejszych potraw. Dotąd nie trafiłam na taką, która by mnie przy jedzeniu odrzuciła. Ale fakt, jeszcze wielu nie próbowałam.
Tatara uwielbiam, podobnie jak ślimaki. Żaby mi nie smakują, ale nie obrzydzają.
Na pewno nie zjadłabym psa (choć podobno smaczny) - z przyczyn sentymentalnych.
kiedyś próbowałam móżdżek chyba cielęcy. Nie tknęłabym go, choć dla wielu jest przysmakiem.
tatar i tzw. metka cebulowa
surowe mięso dla mnie jest nie do przełknięcia
Z tych co jadłam,a przynajmniej spróbowałam:
-baranina (po prostu cuchnie w moim mniemaniu)
-śledź w oleju
-ser pleśniowy
-kompot z suszu
-golonka
-czernina
-krewetki
-kalafior
-kaszanka
-kaczka (też zapach mi przeszkadza)
-tuńczyk
-chałwa kawowa
-oscypki
Jest mnóstwo potraw, które były przez was wymieniane, ale ich nie jadłam i nie zamierzam, więc się nie wypowiem.
Kiedyś nie lubiłam szpinaku, ale się przekonałam ostatnio
64 2014-02-10 22:34:19 Ostatnio edytowany przez Remi (2014-02-10 22:36:30)
Mnie odrzucają ślimaki, małże, oscypek, chińskie rarytasy a la Marioosh, słyszałem że na targach w Azji płody zwierzęce są właśnie rarytasem, krupnik, sałata - bez smaku.
Mnie przyciągają - wszelkie rybne galaretki, ogólnie ryby w każdej postaci, zupy praktycznie wszystkie prócz krupnika i grochowej, chyba fasolowa najbardziej, żeberka - za to bym zgodził się na seks całą noc chyba, jakby dobre zrobiła pani,
Allegra - raz przez pomyłkę kupiłem nerki, nie dałem rady cokolwiek z tym zrobić, tak samo jak z australijską baraniną - zapach zabijał i nie szło go usunąć.
Allegra - raz przez pomyłkę kupiłem nerki, nie dałem rady cokolwiek z tym zrobić, tak samo jak z australijską baraniną - zapach zabijał i nie szło go usunąć.
No to nerki spokojnie mogę dopisać do listy.