Dziewczyny mam pytanie;Ale takie bez porad czy uzalania sie..
Czy znacie kogos kobiete albo mezczyzne , kto nigdy nie byl kochany?
Osobiscie albo ze slyszenia...kogos kto nie to , ze przegapil milosc tylko przez; plec przeciwna;), nie byl kochany?
Dziekuje za odpowiedzi
1 2010-12-03 17:31:45 Ostatnio edytowany przez wtajemniczona (2010-12-03 17:34:20)
Osobiście i z widzenia - nigdy nie widziałaś zakonnicy albo księdza? - życie samemu to nie koniecznie samotność, to bywa kwestia wyboru Znam również starszą panią która jest tzw. "starą panną" (no ale nie wiem czy w młodości nie była kochana) Jest natomiast szczęśliwa i bardzo zajęta (Uniwersytet trzeciego wieku i pomaganie dzieciom)
Ja znam takiego człowieka - siebie samego. I powiem Ci, że da się przeżyć. Trzeba się tylko przyzwyczaić.
Co do pytania w temacie to ja bym nie przeżyła..Poczebuję ciepła drugiej osoby, jej bliskości.Nie wyobrażam sobie,aby mogło być inaczej.
Raczej nie znam nikogo takiego..
Zależy, jakie kto ceni wartości w życiu.
Jeśli dla kogoś miłość nie jest ważna, to nie będzie cierpiał z jej braku.
Ja znam dwie kobiety po 40, które nikogo nie mają.
Nie wiem natomiast, z czego to wynika. - z braku zainteresowania płci przeciwnej, czy z wyboru.
Warto nadmienić, że obie są atrakcyjne i mądre, więc myślę, że ze znalezieniem partnera nie byłoby większego problemu.
A może zwątpiły w miłość? Nie wiem, nie wnikam.
Wydaje mi się, że bez miłości da się żyć. Kwestia przyzwyczajenia.
Natomiast jeśli dla kogoś jest ona jedną z ważniejszych wartości w życiu,to będzie nieszczęśliwym, jeśli nie będzie jej posiadał.
Poza tym myślę, że każdy był kochany przez kogoś chociaż raz w życiu, a to nie to samo co nigdy.
Dokładnie. Da się bez niej żyć.
7 2010-12-03 23:36:16 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-12-03 23:37:00)
Robson marudo, masz dopiero 24 lata. Całe życie przed Tobą.
Nie zakładaj z góry, że jesteś skazany na samotność, bo możesz się za jakiś czas miło rozczarować
Taa. Na pewno Ja jestem realistą i wiem co mnie w życiu czeka. MIŁOŚĆ NIE JEST DLA MNIE i ja to doskonale rozumiem. Baa, nawet już nie mam o to pretensji do świata.
9 2010-12-04 00:03:34 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-12-04 00:05:03)
Bla blaa nie słucham Cię
Ty nie jesteś realistą, tylko pesymistą, a takie nastawienie raczej nie przyciąga kobiet.
Zmień myślenie,bo Cię do psychologa wyślę
Oczywiście można żyć w samotności, ale hej, co to byłoby za życie!
Ponoć człowiek potrzebuje 4 przytuleń dziennie żeby przeżyć, 8 żeby czuć się dobrze i 12 żeby się rozwijać.
A kiedy,wiemy,mamy pewnosc,ze jestesmy kochani?
Czy sami wiemy,co znaczy "kochac"?
Temat rzeka......
12 2010-12-04 01:15:26 Ostatnio edytowany przez Robson (2010-12-04 01:28:23)
"Ponoć człowiek potrzebuje 4 przytuleń dziennie żeby przeżyć, 8 żeby czuć się dobrze i 12 żeby się rozwijać."
To jakieś naukowe dane?? Jeśli tak, to ja powinienem dawno leżeć w grobie, czuć się źle i w rozwoju być na poziomie małego dziecka.
Martyna, jestem REALISTĄ. Tylko, że jak coś jest czarne to nikt mi nie wmówi, że to coś jest białe A poza tym chyba nie istnieje coś takiego jak "miłe rozczarowanie". Wg mnie ROZCZAROWANIE zawsze jest niemiłe.
Robson,
Oczywiście nie są to żadne dane naukowe, ale jest w tym jakieś ziarenko prawdy. Spójrz na przykład na dzieci z domów dziecka - bardzo wiele z nich ma chorobę sierocą - właśnie przez brak ten miłości i czułości, okazany choćby w postaci zwykłego przytulenia i ciepłego słowa.
Robson, jeśli jesteś realistą to wiesz, że miłość rzadko przychodzi sama, zwykle trzeba się o nią mocno postarać. Jeśli jesteś zdrowym mężczyzną o dobrym charakterze i znośnym wyglądzie to nie wierzę, abyś miał większy problem ze znalezieniem drugiej połówki.
Na marginesie: Spójrz na film: http://www.youtube.com/watch?v=KYpI22Ry … r_embedded
Facet, przebrany za nieudacznika i tak też się zachowujący pod bramą UW podrywał w żenujący sposób każdą napotkaną dziewczynę. Efekt? 123 spalone próby ale 4 numery zdobyte i prawdopodobnie jedna randka. Gdybyś zastosował jego metodę, lecz wyglądał i zachowywał się porządnie to po tygodniu komórka by ci nie przestawała dzwonić. Jeśli nie masz dziewczyny to jest to wynik tylko i wyłącznie twoich zaniechań w działaniu.
Oczywiście można żyć w samotności, ale hej, co to byłoby za życie!
Ponoć człowiek potrzebuje 4 przytuleń dziennie żeby przeżyć, 8 żeby czuć się dobrze i 12 żeby się rozwijać.
Oj tam, ej tam... życie jak życie - "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". Kochany, nie dołuj samotników. Wszystko to kwestia podejścia, umiejętności czerpania przyjemności z życia takiego jakie się ma Inaczej deprecha i sznur(na szyję) A po co? Póki życia, zawsze coś może się w nim zmienić w domach pogodnej starości starsi państwo potrafią się łączyć w pary Ha
A to przytulanie mi się podoba
Nie ma kto mnie przytulać - TO CO? "do serca przytul psa, weź na kolana kota. O popatrz idzie pchła - daj spokój przecież pchła to także jest istota..." (Kaczmarek Św. pamięci, zdaje mi się) Trzeba żyć jak się da - jak samemu to samemu
Ja osobiście sama muszę kogoś kochać zawsze-jak się kończyła jedna miłosć to kochałam znów-jakoś tak mam ,ze ktosie tez kochali-
Czasem tylko źle się kochanie kończyło.
Tulę dzieci ale często się już bronią,przytulam mojego psa,drzewa ale nie lubię jak się mnie tuli .
facet3, zdrowy nie jestem, mam bardzo bardzo okropny charakter. Jeśli chodzi o wygląd to tak się do swojej mordy przyzwyczaiłem przez te moje długie 24 letnie życie, że nic bym w niej nie zmieniał mimo iż nie wyglądam jak Justin Timberlake
Robson, zupełnie cię nie rozumiem.
Jeśli brakuje ci dziewczyny to rób wszystko, żeby ją zdobyć. W końcu na pewno się uda.
Jeśli ci nie brakuje dziewczyny to ok, ale potem nie wylewaj żali na forum jaki to jesteś samotny.
Ja nigdy nie kochałam i nie byłam kochana i się boję, że nigdy nie będę. Wiem, że jestem jeszcze młoda, całe życie przede mną. Ale z dnia na dzień tracę nadzieję. Moje koleżanki zaręczają się, biorą śluby, rodzą dzieci. A ja sama i sama jak palec
Mam trudny charakter i piękna też nie jestem hehe
Ale myślę, że największą moją wadą jest to, że jestem dziecinna Ot tak po prostu. I faceci nie traktują mnie jeszcze poważnie. A do tego wyglądam na wczesne liceum
Ale czekam i czekam. Może pewnego pięknego dnia stanę się dojrzałą kobietą i poznam swojego księcią hehehehe
19 2010-12-05 01:10:43 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-12-05 01:11:11)
A poza tym chyba nie istnieje coś takiego jak "miłe rozczarowanie". Wg mnie ROZCZAROWANIE zawsze jest niemiłe
Oczywiście, że istnieje. Jeśli w Twoim życiu dzieje się coś, czego się kompletnie nie spodziewałeś, to jesteś rozczarowany. A jeśli dzieje się to z korzyścią dla Ciebie, to jesteś mile rozczarowany. Ale dobra, skoro nie podoba Ci się zwrot "miłe rozczarowanie" to sobie zastąp "miłe zaskoczenie" i po sprawie.
Ja nigdy nie kochałam i nie byłam kochana i się boję, że nigdy nie będę. Wiem, że jestem jeszcze młoda, całe życie przede1234 mną. Ale z dnia na dzień tracę nadzieję. Moje koleżanki zaręczają się, biorą śluby, rodzą dzieci. A ja sama i sama jak palec
Nie patrz się na koleżanki. Nie musisz robić to, co one. Widocznie jeszcze nie jest Twój czas. A to wcale nie znaczy, że przez to jesteś gorsza.
Też się zaręczysz, weźmiesz ślub i urodzisz dzieci. Spokojnie, wszystko w swoim czasie
Mam trudny charakter i piękna też nie jestem hehe
Nie ma to jak wysoka samoocena.
Nie tylko piękni zasługują na miłość.
Zresztą piękno to pojęcie względne. Zależy od gustu. A przede wszystkim nie jest ładne to co jest ładne, tylko to co się podoba.
i oczywiście, że poznasz swojego księcia. Nie ma co się narazie zamartwiać.
Narzekacie na samotność, podczas gdy ona nie jest wcale taka straszna.
Przynajmniej nie cierpicie, po skończeniu związku/że partner zdradza/ nie szanuję itp.
Poczytajcie sobie kilka wątków na tym forum, ile cierpienia przyniosła ludziom miłość.
Może wtedy uświadomicie sobie, że samotność ma też dobre strony.
Nie patrz się na koleżanki. Nie musisz robić to, co one. Widocznie jeszcze nie jest Twój czas. A to wcale nie znaczy, że przez to jesteś gorsza.
Też się zaręczysz, weźmiesz ślub i urodzisz dzieci. Spokojnie, wszystko w swoim czasie
Też sobie to powtarzam bez przerwy, bo inaczej bym zwariowała
Ale wiesz jak mam wyjątkowe złe dni, to ogarnia mnie taka rozpacz. Mam 21 lat a nie byłam jeszcze nawet na randce
Moja przyjaciółka jest atrakcyjna i przede wszystkim ma charakter w dechę i ja zawsze w jej cieniu byłam. Randkowała, chłopaków miała wielu, teraz się zakochała i jest bardzo szczęśliwa. Cieszę się jej szczęściem, ale też bym tak chciała
Nie ma to jak wysoka samoocena.
Nie tylko piękni zasługują na miłość.
Zresztą piękno to pojęcie względne. Zależy od gustu. A przede wszystkim nie jest ładne to co jest ładne, tylko to co się podoba.
No tak, bo każda swoja potwora znajdzie swojego adoratora hehe
A samoocenę wyniosłam z domu. Ciężko będzie mi kiedykolwiek w siebie uwierzyć, poczuć się kimś lepszym
i oczywiście, że poznasz swojego księcia. Nie ma co się narazie zamartwiać.
Narzekacie na samotność, podczas gdy ona nie jest wcale taka straszna.
Przynajmniej nie cierpicie, po skończeniu związku/że partner zdradza/ nie szanuję itp.
Poczytajcie sobie kilka wątków na tym forum, ile cierpienia przyniosła ludziom miłość.
Może wtedy uświadomicie sobie, że samotność ma też dobre strony.
Oj chyba nie wiesz co mówisz. Problemy, cierpienie są wpisane w związki. Ale poza tymi problemami ci ludzie zapewne zaznali dużo szczęścia, radości, MIŁOŚCI dzięki tej drugiej osobie. Jeśli mam zapłacić za to taką cenę, jestem gotowa. Chciałabym chociaż przez te pól roku poczuć się kochaną
W moim przypadku "niekochana" to dosłownie. Nigdy mnie nikt nie kochał. W domu miałam masakrę, więc modlę się o dzień, w którym ktoś powie mi szczerze te dwa magiczne słowa KOCHAM CIĘ
Chociaż tak właściwie na dzień dzisiejszy nie wiem co to znaczy kogoś kochać, nie znam "pojęcia" tego słowa, ale jak będę kochać, będę kochana to mam nadzieję się dowiedzieć
Kate, nie porównuj się do koleżanki, która wg Ciebie jest atrakcyjniejsza, bo tak to nigdy nie podniesiesz swojej samooceny.
Będziesz się tylko dołować, jaka jesteś beznadziejna. A wcale tak nie jest!
Tylko musisz w to uwierzyć. Samoocenę naprawdę da się odbudować.
Żeby nie pisać 3 raz podobnej wypowiedzi, odsyłam Cię do wątka Pauliny " Jak zaakceptować brak atrakcyjności fizycznej?" w dziale Nieśmiałość, Niska Samoocena, Kompleksy. Znajdziesz tam wiele porad, jak podnieść samoocenę.
22 2010-12-05 03:27:01 Ostatnio edytowany przez fammefatale (2010-12-05 03:28:20)
No ja jestem kochana przez rodzinę , na razie tyle mi wystarczy i powiem więcej żyje mi się całkiem nieźle
Sorry,ale trochę głupie to pytanie 'Czy mozna przezyc zycie nie bedac kochanym?' Chyba taka osoba nie ma wyjścia za bardzo?hehe , a żyć trzeba , bo jest dla kogo,dla siebie np
Wiadomo,że każdy człowiek prędzej,czy później odczuje potrzebę miłości,to przecież normalne,ludzkie,ale czy każdemu dane będzie jej doświadczyć ze strony płci przeciwnej to już nie wiadomo.Zresztą chyba do końca nigdy nie możemy być w 100% pewni miłości drugiej osoby , tak mi się wydaje.
P.S Martyna , ładnie to tak flirtować tu ?
23 2010-12-05 10:29:09 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-12-05 10:37:03)
Oj chyba nie wiesz co mówisz. Problemy, cierpienie są wpisane w związki. Ale poza tymi problemami ci ludzie zapewne zaznali dużo szczęścia, radości, MIŁOŚCI dzięki tej drugiej osobie.
Ja, będąc w związku, nigdy nie cierpiałam (przez chłopaka). Może miałam to szczęście i trafiałam na fajnych facetów, którzy mieli do mnie wiele szacunku, okazywali mi miłość, i nigdy mnie nie zranili. Więc wydaje mi się, że związek bez cierpienia też jest możliwy Problemy natomiast były, jak w większości związków. Jednak wystarczy szczera rozmowa z partnerem, by wszystko naprawić.
P.S Martyna , ładnie to tak flirtować tu ?
Nie wiem o czym mówisz
Ja całe swoje życie jestem sama, nigdy nie byłam nawet zauroczona, i odwrotnie. Czyli się da, nie jest łatwo, ale da się żyć
25 2015-08-14 00:57:19 Ostatnio edytowany przez Revenn (2015-08-14 00:57:56)
@Anhedonia... Jeśli mówimy o miłości zadajmy sobie najpierw pytanie co to jest i czy występuje?
Nie wiem czy Robson jest realistą ale jakby był to by wyciągał brak miłości oraz brak bycia kochany z obserwacji i zachowania postronnych ludzi względem siebie (jego osoby). Ja przez prawie 30 lat jedynie co widzę to:
1 zakochane nastolatki wierzące w fikcyjną miłość między księciem który się im w życiu pojawi a one wieczne księżniczki oraz osoby starsze które wciąż w te bajki wierzą i O ZGROZO przekazują te durnoty młodszym pokoleniom jeszcze się strasznie naburmuszą i w ogóle w ogóle... jak usłyszą, że to brednie
2 ludzi którzy podchodzą pod kątem interesu, stereotypu lub tego, że dane otoczenie stworzyło takie podejście do życia itd.Czym jest miłość? To akceptacja. Ktoś z was zaakceptował kogoś za to że tylko JEST? Nie jaki JEST? Wykluczam waszych TŻ i bliskich ale obce zupełnie osoby.. Nawet menela na przystanku lub łobuzów nie wychowanych przez rodziców bo woleli zamiast wychować popić sobie... Umiecie zaakceptować takich ludzi i że takie mają życie?
Jeśli tak to jesteście w większości hipokrytami a jeśli to prawda to szczęście, że ktoś taki jeszcze żyje. Ja przez chociaż młode dla was lata widziałem zachowania różnych ludzi i powiem wam, że u nich nie ma akceptacji innej osoby tylko wymogi i narzucanie reszcie ich własnego spojrzenia na świat. Nie każda miła serdeczna twarz jest prawdziwa, czasami to maska. Jak ma być miłość (akceptacja) skoro między ludźmi znikła zwykła rozmowa? Jest tylko "sprzedawanie" się obcej osobie pod względem wizerunku. Wszystko jest OK super ja mam to albo to moje dzieci skończyły najlepszą uczelnie są takie zdolne OCH i ACH... Ja tu prowadzić zwykłą rozmowę? Muszę się pilnować z wami Polakami by nie być wyrolowanym, gdy za dużo coś powiem.. To jak tu budować z wami dialog? Jeśli znika dialog to znika podstawa do budowania akceptacji i zrozumienia.
Ja się was Polaków boję.. bardziej niż dzikich zwierząt.. Trza się non stop pilnować by coś nie palnąć bo później kablowanie, smarowanie, podkładanie kłód itd.. U mnie nie jest pesymizm.. u mnie jest zmęczenie i rozczarowanie... Już mi przestało zależeć na szczerości z wami..
Co do pytania to owszem.. Są takie osoby które bez miłości żyją i sobie wypracowały pewne mechanizmy.. Np JA. Ja stałem się przez ludzi (otoczenie) taki. Poglądy na wasz obraz ukształtowaliście WY SAMI. To nie moje fanaberie tylko doświadczenie wynikające z waszego przebywania. Przy was wolę milczeć niż się obnażać bo nie wiem z której strony obuchem w łeb dostanę. WY jako naród niszczycie siebie samych i o ironio winę szukacie u innych.. Owszem też możecie mnie posądzić teraz o wasze obwinianie ale jestem świadomy swoich cech, siebie. WY nie. Ja mógłbym coś zrobić tylko nie chce mi się. Nawet umrzeć mi się nie chcę i żyć. Dla was smutne dla mnie przestało być bo przestałem czuć.
Od rodziny, po znajomych ze szkół, po zwykłych ludzi na co dzień. 90% polaków nadaje się do białego pokoju bez klamek, ja również. My społecznie jesteśmy chorym narodem bo nie potrafimy rozmawiać i być szczerzy. Nasze rozmowy to pielęgnowane kłamstwa.
Kolego masz racje w jednym, że taka filmowa miłość zdarza się bardzo rzadko. Teraz związek polega na wymaganiu czegoś, nie na miłości czystej ale jakiś układach. Zazwyczaj takie układy maja przynieść tylko seks, często zdarza się że są takie związki gdzie taki obszczymurek przychodzi dwa, trzy razy w tygodniu do panienki tylko pochędożyć i tyle. A taka pani wielce szczęśliwa że jest w ZWIĄZKU, no bo lepiej być na telefon niż być samemu prawda?
Ja znam jedną osobę.... moj znajomy.... w rodzinie nie mial wsparcia zawsze uwazali go za najgorszego w ten sposob zrazal do sb ludzi i załamał sie... kiedy poznał byłą był tak zakochany był w stanie zrobić dla niej wszystko wziął kredyt a że zdradziła zostawiła go zostal sam załamał się jeszcze bardziej ... wiem jedno jeżeli zrani się taką osobę staje się nie ufna i powoli zaczyna innych traktować jak sam był traktowany z coraz niższą samooceną
27 2018-05-14 17:19:34 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-14 17:21:10)
Moim zdaniem bez miłości żyć się nie da, ale błędem jest zawężanie i ograniczanie miłości wyłącznie do sfery związkowej. Można kochać życie, świat, bliźnich, Boga, można z pasją i zamiłowaniem się czemuś oddawać.
Ujjj... stary wątek, dopiero zauważyłam. Ale temat wciąż aktualny
Cześć,
oczywiście że można przeżyć życie nie będąc kochanym. Zobacz ile jest ludzi, którzy nigdy nie kochali i nie byli kochani. Ja sam się do takich zaliczam. Nigdy nie kochałem i nie byłem kochany. Nie wiem jak to smakuje. Nie miałem tych motyli gdzieś tam, nie zwariowałem. Nie mówię tu u miłości matki do dziecka, bo to zupełnie inne kochanie i każdy tego doznał w większej lub mniejszej ilości.
Popatrz po ludziach ile jest niekochanych osób, zwykłych, samotnych, młodych, starych, ładnych, brzydkich, przechodzących obok. To tylko życie i tak już jest.
Czasem trzeba zrozumieć, że do pewnych rzeczy nie każdy dostał powołanie.
Ja zyje niekochana lat 30+. Jest mi ciezko, coraz ciezej. Potrzebuje ciepla i bliskosci, ale nic z tego. Dwa lata temu adootowalam psa... Mysle ze moze on jedyny na swiecie mnie kocha. Jednak zaden psiak nie zastapi czlowieka.