hej.jestem tutaj przez przypadek ale po przeczytaniu paru wpisów bardzo chciałam się tu zarejestrować i prosić was o pomoc.
Byłam z pewnym chłopakiem 1.5 roku.Łukasz jest z patologicznej rodziny, on utrzymuje rodzine bo członkowie rodziny hm.. nie chcą pracować? mają zawsze jakieś wymówki.Miał przeszłość z hazardem, każda dziewczyna prosiła go by przestał grać.Wygrał wiele pieniędzy i poczuł jego smak.Pracował na budowie bo jest po gimnazjum, nie skończył nawet zawodówki, tam facet dawał im nieźle kasy ale pracował po 15h albo i więcej, potem zarabianie nielegalnie na lewo okradanie to i tamto.
Gdy miał doła pił... upijał się i to co lubił najbardziej to uciekać, znikać, tak poprostu bo miał taką myśl,czasem bez uprzedzenia.
Miał jakby dwie osobowości, jedną która chce mnie kochać a druga która mnie nienawidzi i wcale ze mną nie chce być.Było wiele kłótni on chciał odejść ode mnie z tysiąc razy, ale potem powtarzał,że on tylko tak mówi.Moich znajomych nienawidził, uważał za debili.
Ja? studentka, która ma pasje, wielu znajomych, lubie pracować podróżować, mała ale ciągle uśmiechnięta dziewczyna jak to każdy powtarza.Z nim więcej płakałam niż się śmiałam,ale wierzyłam,ze to minie, że stracił w pewnym momencie prace i to dlatego, obiecywał mi złote góry,że wszystko się zmieni,że naprawde mnie kocha itp.
Moi znajomy i jego rodzina zaczęli mówić,że mam odejść od niego,że nie zasługuje na mnie a ja w to nie wierzyłam.Winiłam siebie za wiele zła, wybielałam go, ZAWSZE MIAŁAM DLA NIEGO USPRAWIEDLIWIENIE,wierzyłam,ze on naprawde mnie kocha a że i mówi czasem brzydko do mnie to dlatego,że ja kiedyś też brzydko powiedziałam.Powtarzali mi,że ja wybucham bo w środku buntuje się na to jak mnie taktuje, ale ja i tak WYBIELAŁAM GO.Nie interesował się moim życiem, moim zdrowiem.
Stracił prace a ja przez pół roku go utrzymywałam,męczyło mnie to ale wiedziałam,ze kiedyś to się skończy.i to uciekanie i szukanie go po nocach.
Wyjechał za granice do pracy mimo,że było między nami źle, nie zgodziłam się, ale płakał błagał mnie o szanse,że jak on wróci będzie inaczej. wyjechał.Podczas wyjazdu dzwonił ale wiele razy olewał mnie, nie życzył mi pow.na egzaminach, krytykował gdy opowiadałam o swoich znajomych co robiłam.Dzwonił gdy miał problem, gdy się pokłócił z kimś, a gdy ja chciałam dłużej rozmawiać albo nie miał pieniędzy albo czasu.Zaczęłam myśleć poważniej o rozstaniu, ale głos podpowiadał "może daj ostatnią szanse?"
Pojawił się mój ex Michał który zawsze był największą miłością,rozstaliśmy się 2 lata temy gdyż nie dorośliśmy do związku, ciesze się że stało się jak się stało bo teraz jesteśmy dojrzalsi i wiem czego chcemy.
Michał pokazał mi,że mężczyzna który kocha akceptuje kobiete, opiekuje się nią, szanuje, zrobi dla niej wiele.
Wtedy podjęłam decyzje by odejść od Łukasza.Była to bardzo ciężka decyzja, ale z pomocą Michała ( lepszego życia) stałam się egoistką i ODESZŁAM. On płakał przez telefon gdyż był w Holandii, ale długo nie chciał rozmawiać, potem pare smsów z moimi wytłumaczeniami i koniec.
Jestem z Michałem od ponad miesiąca, jestem szczęśliwa, mam życie o jakim marzyłam, kogoś przy kim jestem bezpieczna!czuje się kochana!
Ale!!
Ciągle myślę o Łukaszu.. mam wiele wspomnień... wyrzuty sumienia, tym bardziej,że on teraz niby wielka przemiana rodzinny ( a nienawidził rodziny jakiejkolwiek) zadbał o wygląd, teraz podróżuje tu i tam...
Gdy uśmiecham się z Michasiem od razu myślę,że Łukasz może płacze gdy widział nasze zdjęcia w internecie... że on udaje bo wiem,że on przed każdymi udaje cwaniaka ale w głębi on ciągle cierpi- chciałam wysłać go na terapie ale się nie zgodził, uważał,ze poradzi sobie sam...
Co ja mam robić? jak żyć z tymi myślami o Łukaszu? chce być wolna i układac sobie życie z Michasiem..
POMOCY!