Zaczęłam podejmować kilka aktywności pomimo depresji, ale po jakichś dwóch dniach zaczęłam mieć już kryzys... Myję zęby 3 razy dziennie (przedtem przez większosc czasu nie myłam w ogóle), myję twarz 2 razy dziennie (przedtem zwykle w ogóle nie myłam), nakładam krem po każdym umyciu twarzy (przedtem w ogóle nie używałam), chodzę codziennie na spacery (przedtem chodziłam w kratkę), co drugi dzień ćwicze (przedtem rzadko ćwiczyłam) i biorę prysznic codziennie (przedtem tak średnio raz na tydzień się myłam, czasem nawet raz na 2 tygodnie). No ale teraz jestem po kilku dniach robienia tego wszystkiego (zaczęłam chyba w sobotę) i czuję brak sił o wiele większy niż gdy zaczęłam to wykonywać. Czy mam nadal to wszystko robić i kryzys sam minie, muszę go tylko jakoś przetrwać, czy może coś robię źle? Macie doświadczenie z czyms takim? Kusi by wrócić do nicnierobienia...
1 2025-01-22 15:21:46 Ostatnio edytowany przez hinarta (2025-01-22 15:22:48)
2 2025-01-22 15:50:38 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2025-01-22 15:51:00)
Zaczęłam podejmować kilka aktywności pomimo depresji, ale po jakichś dwóch dniach zaczęłam mieć już kryzys... Myję zęby 3 razy dziennie (przedtem przez większosc czasu nie myłam w ogóle), myję twarz 2 razy dziennie (przedtem zwykle w ogóle nie myłam), nakładam krem po każdym umyciu twarzy (przedtem w ogóle nie używałam), chodzę codziennie na spacery (przedtem chodziłam w kratkę), co drugi dzień ćwicze (przedtem rzadko ćwiczyłam) i biorę prysznic codziennie (przedtem tak średnio raz na tydzień się myłam, czasem nawet raz na 2 tygodnie). No ale teraz jestem po kilku dniach robienia tego wszystkiego (zaczęłam chyba w sobotę) i czuję brak sił o wiele większy niż gdy zaczęłam to wykonywać. Czy mam nadal to wszystko robić i kryzys sam minie, muszę go tylko jakoś przetrwać, czy może coś robię źle? Macie doświadczenie z czyms takim? Kusi by wrócić do nicnierobienia...
Oj znam to lepiej, niż bym chciała.
Kusi, oczywiście że kusi.
Niemniej nie o to chodzi, żeby się poddać, bo od tak małych kroków się zaczyna.
Ja wiem, że każda rzecz, którą sobie narzucamy do zrobienia może nas na jakiś czas przytłoczyć.
Niechęć do jej zrobienia wywołuje wyrzut sumienia, co znów napędza depresję.
I takie durne zamknięte koło.
Masz jakieś leki?
Postaraj się nie poddawać i trzymać tego.
Nicnierobienie to kiepski pomysł. Rób dalej to co robisz. W końcu przyjdzie progresja. Jesteś aktywna dopiero od kilku dni, więc za wcześnie na jakiekolwiek oceny. Dlatego nie zniechęcaj się. Bądź cierpliwa i wytrwała. Taka aktywność z czasem przełoży się również na poprawę Twojej kondycji psychicznej.
Tak przy okazji to rozważ możliwość treningów na siłowni, np. joga, pilates, zumba czy inne zajęcia. W domu często jest ciężko zmusić się do ćwiczeń, a jak człowiek pójdzie na siłownię to zrobi trening, na maksa czy nawet na pół gwizdka, ale zrobi. A jeśli siłownię miałabyś niedaleko miejsca zamieszkania to dodatkowo wpadłby spacer na i z siłowni.
Oj znam to lepiej, niż bym chciała.
Kusi, oczywiście że kusi.
Niemniej nie o to chodzi, żeby się poddać, bo od tak małych kroków się zaczyna.
Ja wiem, że każda rzecz, którą sobie narzucamy do zrobienia może nas na jakiś czas przytłoczyć.
Niechęć do jej zrobienia wywołuje wyrzut sumienia, co znów napędza depresję.
I takie durne zamknięte koło.Masz jakieś leki?
Postaraj się nie poddawać i trzymać tego.
Biorę Bioxetin, Ranofren i Lamitrin z psychiatrycznych, na depresję pomaga tylko Lamitrin, ale nie jest to jakieś powalające działanie, w podejmowaniu aktywności nie pomaga. Staram się, ale jest ciężko... No ale chciałabym bardzo w tym wytrwać
5 2025-01-22 17:22:16 Ostatnio edytowany przez hinarta (2025-01-22 17:27:19)
Nicnierobienie to kiepski pomysł. Rób dalej to co robisz. W końcu przyjdzie progresja. Jesteś aktywna dopiero od kilku dni, więc za wcześnie na jakiekolwiek oceny. Dlatego nie zniechęcaj się. Bądź cierpliwa i wytrwała. Taka aktywność z czasem przełoży się również na poprawę Twojej kondycji psychicznej.
Tak przy okazji to rozważ możliwość treningów na siłowni, np. joga, pilates, zumba czy inne zajęcia. W domu często jest ciężko zmusić się do ćwiczeń, a jak człowiek pójdzie na siłownię to zrobi trening, na maksa czy nawet na pół gwizdka, ale zrobi. A jeśli siłownię miałabyś niedaleko miejsca zamieszkania to dodatkowo wpadłby spacer na i z siłowni.
Siłownia odpada przez moją fobię społeczną i brak kasy. Dzięki że mi przypomniałeś o tym że aktywność fizyczna może polepszyć mój stan psychiczny, to będzie moja kolejna motywacja. Do tej pory myślałam o tym tylko tak, że robię to by nie dawać się depresji i z czasem móc robić te rzeczy naturalnie, ale przypomniałeś mi że może to wpłynąć pozytywnie też na inne aspekty zaburzeń psychicznych
I tak trzymaj. Zdecydowana poprawa zarówno Twojej kondycji fizycznej jak i psychicznej to będzie nie lada sukces. Twój sukces.
Tez przechodze czasami takie cos,ze bym caly dzien tylko siedziala i sie zmuszam, zeby nawet do kibla pojsc za przeproszeniem. Najgorzej zima jest jak jest mroz. Mroz mnie spowalnia jak zolwia nic mnie sie nie chce zrobic w takie zimno. Czekam na wiosne. Nie znosze zimy
Zmiany nie następują od razu, to proces (nawet kilkuletni).
Zacznij spacery, godzinne.
Później zacznij biegać.
Nigdy nie miałam tak silnej depresji, ale przechodziłam w życiu przez naprawdę trudne momenty, kiedy kusiło, żeby wszystko odpuścić, skupiając się na żałobie albo innych trudnych emocjach, które mnie dopadały. Zawsze jednak starałam się, żeby było jak najbardziej... normalnie, czyli żeby nie wypadać ze swojej rutyny. To mi bardzo pomagało, bo raz, że nie miałam czasu na myślenie, a dwa - stale stymulowany organizm nie poddaje się.
Trzeba oczywiście zadbać, żeby się nadmiernie nie eksploatować, bo osiągnie się skutek odwrotny do zamierzonego, ale naprawdę warto mieć takie obowiązkowe punkty dnia, które zmuszają nas do działania. Czasem niech to działanie będzie bardziej, a czasem mniej intensywne, ale niech będzie.
Spacery wydają się świetną opcją i to właściwie pod każdym względem, bo wyjdziesz z domu, poruszasz się, poprawisz krążenie, trochę się zmęczysz, ale to jest dobre zmęczenie, powinien też nieco podnieść się poziom serotoniny. Zresztą sama satysfakcja, że zrobiłaś to dla siebie, też nie jest bez znaczenia.
Zaczęłam podejmować kilka aktywności pomimo depresji, ale po jakichś dwóch dniach zaczęłam mieć już kryzys... Myję zęby 3 razy dziennie (przedtem przez większosc czasu nie myłam w ogóle), myję twarz 2 razy dziennie (przedtem zwykle w ogóle nie myłam), nakładam krem po każdym umyciu twarzy (przedtem w ogóle nie używałam), chodzę codziennie na spacery (przedtem chodziłam w kratkę), co drugi dzień ćwicze (przedtem rzadko ćwiczyłam) i biorę prysznic codziennie (przedtem tak średnio raz na tydzień się myłam, czasem nawet raz na 2 tygodnie). No ale teraz jestem po kilku dniach robienia tego wszystkiego (zaczęłam chyba w sobotę) i czuję brak sił o wiele większy niż gdy zaczęłam to wykonywać. Czy mam nadal to wszystko robić i kryzys sam minie, muszę go tylko jakoś przetrwać, czy może coś robię źle? Macie doświadczenie z czyms takim? Kusi by wrócić do nicnierobienia...
Nicnierobienie jest wygodne. Nawet w kontekście depresji nie można sobie odpuszczać. Ruch jest wsparciem w leczeniu depresji.
Lubię konto Aniamaluje ma IG i YT ona opowiada o swojej depresji i o tym jak z niej wychodziła a przede wszystkim jak ona się tam znalazła.
hinarta napisał/a:Zaczęłam podejmować kilka aktywności pomimo depresji, ale po jakichś dwóch dniach zaczęłam mieć już kryzys... Myję zęby 3 razy dziennie (przedtem przez większosc czasu nie myłam w ogóle), myję twarz 2 razy dziennie (przedtem zwykle w ogóle nie myłam), nakładam krem po każdym umyciu twarzy (przedtem w ogóle nie używałam), chodzę codziennie na spacery (przedtem chodziłam w kratkę), co drugi dzień ćwicze (przedtem rzadko ćwiczyłam) i biorę prysznic codziennie (przedtem tak średnio raz na tydzień się myłam, czasem nawet raz na 2 tygodnie). No ale teraz jestem po kilku dniach robienia tego wszystkiego (zaczęłam chyba w sobotę) i czuję brak sił o wiele większy niż gdy zaczęłam to wykonywać. Czy mam nadal to wszystko robić i kryzys sam minie, muszę go tylko jakoś przetrwać, czy może coś robię źle? Macie doświadczenie z czyms takim? Kusi by wrócić do nicnierobienia...
Nicnierobienie jest wygodne. Nawet w kontekście depresji nie można sobie odpuszczać. Ruch jest wsparciem w leczeniu depresji.
Lubię konto Aniamaluje ma IG i YT ona opowiada o swojej depresji i o tym jak z niej wychodziła a przede wszystkim jak ona się tam znalazła.
Tez widzialam chyba nawet ma blog