Autorko spróbuj spojrzeć na to z dystansu i trochę obiektywnie. Posłuchaj sama siebie.
Malineczka111777 napisał/a:Przebieg to najmniejszy problem. Boli mnie to, że byłam pierwsza i jak z tamtymi się nie spodobało to wrócił. Mówi, że to było mechaniczne coś. Niby mnie kochał, ale gówno prawda jak była kolejna i to do związku, nie na raz
...i zastanów się: gdy sama z nim zrywałaś, to dlatego zerwałaś, że go tak bardzo kochałaś? No chyba nie.
Stosując twoją logikę: zeszłaś się ze swoim chłopakiem -obecnie mężem- z braku laku bo żaden inny cię nie chciał. Rozglądałas się za kimś lepszym, ale nie było chętnych nawet do łózka, więc wróciłaś mimo że wcześniej sama go nie chciałaś. Jakbyś znalazła innego to dzisiaj już byś o ex nie pamiętała.
(A jeśli nawet tak było, to niekoniecznie analogiczna logika kierowała twoim chłopakiem/obecnym mężem). Znaczy, łatwo rzucać oskarżenia w kogoś, trudniej w siebie.
Bardzo mocno wyolbrzymiasz znaczenie czegoś co było ze 20 lat temu i co twój partner sam prawdopodobnie dosyć mętnie pamięta. Potem było prawie 20 lat wspólnego związku i zakładam, że był dosyć udany. Myślę, że więcej znaczy te 20 lat związku i (zakładam) obopólnej wierności niż legitne związki z młodości, które zwyczajnie należą do przeszłości. Twój partner był wtedy innym człowiekiem, ty byłaś innym człowiekiem, te dziewczyny też były innymi ludźmi niz są teraz. To nie tak, że przy pierwszej okazji znowu wskoczą razem do łózka, bo byli ze sobą 20 lat temu. Na plus dla twojego partnera jest, że na ile rozumiem NIE zdradzał cię tylko był w tych związkach PO waszym rozstaniu i jak się zeszliście był juz nieprzerwanie z tobą.
Z opisu mogę sympatyzować z dziewczyną, z którą był i którą (jesli dobrze rozumiem) zostawił żeby zejść się z tobą na nowo (a juz raz zawiodłaś zaufanie i równie dobrze w każdej chwili mogłaś go zostawić znowu, ale zaryzykował), chociaż w innych okolicznosciach moze byliby fajną i szczęśliwą parą. Miałaś więcej szczęscia niż rozumu 
Myślę że to dla twojego męża musi byc wybitnie frustrujące, że żona podejrzewa go o niewierność bo mu nie staje. Tak juz działa męska seksualność że na jakimś etapie nie staje. Na erekcję mają wpływ takie czynniki jak stres. Oskarżenia, podejrzenia i presja prędzej utrudniają niż pomagają. Jest możliwe, że wywołasz wilka z lasu i zrobisz samospełniającą się przepowiednię i facet w końcu zarucha na boku, dla odreagowania. Zakładam, że jak widzi że się męczysz to też nie jest mu lekko (ale też niekoniecznie musi widzieć, ludzie nie są w końcu telepatami).
Patrząc po sobie, mam dosyć burzliwe emocje mocno sprzęgnięte z cyklem. Niewykluczone, że część twoich emocji i obaw też ma podłoze hormonalne / emocjonalne / menstruacyjne. Wiem po prostu po sobie że na pewnym etapie miesiąca pewne rzeczy są dla mnie big deal'em albo smucą, a parę dni później jest ok i patrzę jakoś optymistyczniej. Wizualizacja zdrady albo jakichś przykrych wspomnień moze intensyfikować te dołujące emocje, możliwe że się w ten sposób niejako torturujesz obawami i jest to wtedy taka pułapka, ślepy zaułek. Wyjściem nie jest rozpamiętywanie, tylko odstresowanie i relaksacja.
Tak naprawde nie ma większego znaczenia co było 20 lat temu. Jeśli ma to wam psuć codzienność teraz to trzeba było się nie schodzić, więc znajdź motywację, żeby nie marnować teraźniejszości.