czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

1 Ostatnio edytowany przez inka_dezet (2024-12-12 10:49:31)

Temat: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Cześć,
poprosiłabym o ocenę sytuacji, bo ja wczoraj spadłam z krzesła.
Moja przyjaciółka zarzuca mi, że za długo się do niej nie odzywałam i wczoraj stworzyła ogromną dramę. Mamy po 34 lata. Ona we wrześniu wyszła za mąż.
Znamy się od 2010 roku- nasza znajomość miała wzloty i upadki, były lata kiedy nie byłyśmy blisko, ale od jakiś 2-3 lat znowu stałyśmy się bliższe.
Zawsze mogłam na nią liczyć, ona na mnie też.
Mam jednak wrażenie, że coś się stało, coś jest nie tak od momentu jej ślubu. Nie przyjechałam na jej ślub we wrześniu ze względu na to, że odbywał się w miejscu powodzi. Nie mam auta, a pociągi nie dojeżdżały wtedy na Dolny Śląsk ( ślub i wesele odbywały się blisko większego miasta), ani Blablacar ani nic. Ona z rodziną mieszkają w innym mieście niż ja obecnie i wszyscy oni + goście dojechali na miejsce autami. Miałam spędzić tam kilka dni i wynajęłam sobie airbnb, ale musiałam z tego zrezygnować - nawet właściciel kwatery dowiedziawszy się po co jadę spytał się mnie czy na pewno chcę jechać jeśli nie ma dojazdu do miejsca ślubu. Ja rozumiem X - przyjaciółkę, że nie mogła nic zrobić. Sama była w stresie, że tak skrzętnie planowane wydarzenie może się nie udać... Był to zbieg wielu czynników. Później na zdjęciach widziałam, że goście chodzili w kaloszach a cały teren był podmokły. Też dziwie się właścicielowi obiektu, że pozwolił gościom przyjechać w tamtym momencie, bo to nie był czas po powodzi, ale w trakcie. Ale już przestałam się zastanawiać nad tym.

Bardzo mi było głupio, że nie przyjechałam, przepraszałam X, zaoferowałam spotkanie z nią i z jej lubym, wręczyłam im prezenty ślubne i miło spędziliśmy czas. Był to październik, pod koniec października jechałam na ok 1.5 tyg za granicę na wypoczynek. W międzyczasie okazało się, że koleżanką z pracy X szuka kogoś kto mógłby jej coś zaprojektować- X poleciła mnie. Tak zdobyłam klientkę i zlecenie, które koniec końców nie wypaliło.


Po powrocie zachorowałam na ok 2 tygodnie i nie wstawałam z łóżka i fakt, nie poinformowałam X o tym, nie napisałam.  Ale poinformowałam klientkę i przeprosiłam, że właśnie w tym momencie jestem naprawdę niedyspozycyjna. Nie byłam fizycznie w stanie dojść do biurka. Jednak ona tego nie zrozumiała i poinformowała mnie , że zrywa współpracę po moim email z wyceną- zarzucając mi że zbyt wolno podchodzę do pracy. Co jest nieprawdą, ale było wiele okoliczności, które w tamtym momencie uniemożliwiały mi szybsza pracę- nie chciałam się tłumaczyć i podziękowałam jej za wcześniejszą współpracę.

Nie pracuję 8-16 ale mam wolny zawód i to ja naganiam sobie klientów. PO mojej chorobie i zleceniu, które nie wypaliło zostałam wybrana do innego projektu - bardzo dobrze płatnego. Wyjechałam do innego miasta, w którym teraz jestem. Jest to praca dość szybka i codziennie mam urwanie głowy- ale ja to lubię i $$ się zgadza- i nie muszę codziennie siedzieć 8h za biurkiem. Jestem zadowolona.

Wczoraj napisałam do X co u niej słychać, bo dawno nie rozmawiałyśmy. To co dostałam w zamian było wiadomością z zarzutami. Byłam w szoku. Pisze ten post, bo nadal jestem. Wymieniłyśmy wiele wiadomości.A o 22:00 napisała mi ostatni, wielki elaborat, na który nie odpisałam, bo musiałam ochłonąć. Odpisze na niego dzisiaj. Czuję się jakby Zaborcza kobieta pisała do kochanka, który nie chce z nią być. Nie wiem co robić, bo wydawało mi się, że przyjaźń nie polega na tym aby spowiadać się sobie na komunikatorach i przez telefon co kilka dni jak minął dzień? Czy trzeba w przyjaźni mówić co się dzieje, co się robi w danym momencie? Jestem w szoku, bo w tym tygodniu miałam kupić X upominek świąteczny, ale zaczynam się zastanawiać czy w ogóle to robić i czy to ma sens.
Oskarżyła mnie, że zerwałam z nią kontakt (??) i że jest wiele spraw między nami do omówienia twarzą w twarz. Zarzuciła mi, że ja mam do niej pretensje, że moje zlecenie z jej koleżanką nie wyszło. Nic nie rozumiem.
Dlaczego przyjaźnie są takie trudne? Czy naprawdę to, że nie napisałam jej od razu po powrocie z urlopu skreśla mnie jako przyjaciółkę? Przecież to ma być luźna relacja, bliska znajomość. Jesteśmy dorośli, ona jest na zupełnie innym etapie życia niż ja. Jest stateczna, ma wielkie mieszkanie w kredycie, męża, którego zna od 7 lat, stabilną pracę.  Ja jestem jej przeciwieństwem. Ale nigdy to nie było dla mnie problemem. Kilka lat temu zrozumiałam, że nie dla mnie są prace biurowe od 8-16, korporacyjne. Jestem wolnym strzelcem i to ja kontroluję ile i jak pracuję. Na razie mi się to udaje, jestem zadowolona z mojego życia MIMO tego, że nie mam partnera. Wiele razy było tak, że ona mi nie odpisywała a to ja ją bombardowałam 10 razy pod rząd wiadomościami i jakoś nie obrażałam się i nie kalkulowałam kto powinien kiedy pierwszy się odezwać. Czuję się źle , wprowadziła mnie w poczucie winy, co jej napisałam , to wytknęła mi, że to ja jestem ta zła bo mam w sobie chłód i jej nie rozumiem. Oprócz mnie X ma jeszcze 2-3 inne koleżanki, które zna i z którymi się kontaktuje z tego co wiem bardzo często. Każda z nich w związkach, w ciąży lub z dziećmi.


Nie wiem co mam robić. Czy to może być zadra spowodowana tym, że ni przyjechałam na jej ślub w czasie powodzi? I tyle w sobie to trzymała? Muszę dodać, że nic nie straciła na moim niepojawieniu się, ponieważ i tak sama bym sobie wykupiła kwaterę ( ona mi tego nie proponowała - kwatery przez nią opłacane były tylko dla rodziny) a na moim miejscu usiadł ktoś inny, kto miał być tylko na ceremonii a nie na kolacji. Więc nic się nie zmarnowało.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-12-12 11:10:00)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Kontakt idzie w dwie strony.  Rozumien, ze Twoja przyjaciolka takze do Ciebie pisala, probowala dzwonic itp. Bo jezeli sama milczala to niepowinna miec pretensji. Ja tez tylko czekam az jedna kolezanka mi wygarnie nie odzywanie sie(pisze o tej co kazala mi na policje dzwonic z innego mojego tematu). Ale ona napisze jak bedzie w potrzebie , bedzie "Julia dej prosze £20 na zakupy bo nie mam". A teraz ja do niej pisze,dzwonie to wiecznie jest zajeta albo wogole nie odpisuje. Dzisiaj juz ostatni raz sprobuje do niej zadzwonic i napisze.  Jak nie odpowie to juz koniec kontaktu z nia. A za jakis czas zadzwoni z pretensjami co ze mnie za kolezanka, ze sie nia nie interesuje big_smile taaaa ,bo ona mysli, ze ja to musze codzien do niej pisac i dzwonic a ona to sobie moze odebrac telefon i odpisac, kiedy tylko bedzie chciala big_smile

3

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Co ja mogę Ci poradzić z tego co opisałaś to wnioskuję , że raczej nie dziwie się twojej koleżance. Znalazłaś sobie niezłą wymówkę by nie być na jej ślubie. Dla przyjaciółki nie ma takich przeszkód by nie dotrzeć na jej ślub. Czytając twój tekst pojawiłaś mi się jako osoba widząca tylko swój czubek nosa. Skoro koleżanka brała ślub w miejscu powodzi to tym bardziej powinnaś się zainteresować co u niej i jej rodziny czy nie trzeba im pomóc ? A ty myślałaś wtedy o wyjeździe na urlop by odpocząć. Pozdrawiam Iza.

4

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Iza19 napisał/a:

Co ja mogę Ci poradzić z tego co opisałaś to wnioskuję , że raczej nie dziwie się twojej koleżance. Znalazłaś sobie niezłą wymówkę by nie być na jej ślubie. Dla przyjaciółki nie ma takich przeszkód by nie dotrzeć na jej ślub. Czytając twój tekst pojawiłaś mi się jako osoba widząca tylko swój czubek nosa. Skoro koleżanka brała ślub w miejscu powodzi to tym bardziej powinnaś się zainteresować co u niej i jej rodziny czy nie trzeba im pomóc ? A ty myślałaś wtedy o wyjeździe na urlop by odpocząć. Pozdrawiam Iza.

Wymowka = slub haha no nie , tego jeszcze nie grali. A skad wiesz ze sie nie interesowalam i nie pisalam do niej w trakcie slubu? Mialam to wypisywac w wielkim elaboracie tu na forum opisujac kazdy szczegol? Dla mnie bylo to przeszkoda- mieszkamy 250 km od miejsca slubu, wszyscy mieli auta ja nie. A pociagi do Jeleniej Gory akurat w tamtym tygodniu nie kursowaly. Nie bede dorozka dojezdzac 250 km z innej czesci Polski.
Moj urlop to przelom pazdziernika i listopada a slub to wrzesien. Poza tym Twoj post brzmi bardzo zero jedynkowo i z zarzutem jakbys bardzo w ta sytuacje byla zaangazowana emocjonalnienie. Wyrzucasz mi cos nie znajac mnie, a nie dajesz konstruktywnej krytyki. Slowa “powinnas”, “myslalas o wyjezdzie” sa bardzo nie na miejscu, bo Ciebie tam nie bylo, nie jestes bohaterem tych sytuacji, tylko obca osoba, ktora jest na forum. Zakladasz z gory cos co nie jest prawda. Takze Pozdrawiam i zycze milego dnia !

5

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
New Me napisał/a:

Kontakt idzie w dwie strony.  Rozumien, ze Twoja przyjaciolka takze do Ciebie pisala, probowala dzwonic itp. Bo jezeli sama milczala to niepowinna miec pretensji. Ja tez tylko czekam az jedna kolezanka mi wygarnie nie odzywanie sie(pisze o tej co kazala mi na policje dzwonic z innego mojego tematu). Ale ona napisze jak bedzie w potrzebie , bedzie "Julia dej prosze £20 na zakupy bo nie mam". A teraz ja do niej pisze,dzwonie to wiecznie jest zajeta albo wogole nie odpisuje. Dzisiaj juz ostatni raz sprobuje do niej zadzwonic i napisze.  Jak nie odpowie to juz koniec kontaktu z nia. A za jakis czas zadzwoni z pretensjami co ze mnie za kolezanka, ze sie nia nie interesuje big_smile taaaa ,bo ona mysli, ze ja to musze codzien do niej pisac i dzwonic a ona to sobie moze odebrac telefon i odpisac, kiedy tylko bedzie chciala big_smile

Przyjaciolka napisala do mnie w trakcie urlopu kiedy wracam i w momencie gdy odpisalam jej , ze przedluzylam go to sie zdziwila, zaczela wypytywac dlaczego. Wyslalam jej zdjecie pogadalysmy chwile i koniec. Fakt, po powrocie nie odezwalam sie ale 1,5 dnia po powrocie juz lezalam z 39,6C goraczki w lozku i nie bylam w stanie nic zrobic. Ona wczoraj w wiadomosciach napisala mi, ze chciala sie ze mna skontaktowac pozniej . Tylko nie rozumiem dlaczego tego nie zrobila? Nie mam od niej zadnej wiadomosci pozniejszej niz tamta o ktorej napisalam przed chwila. Zadnego telefonu ani nic. Zarzucila mi, ze powinnam byla jej powiedziec, ze jestem chora. Ale nawet jesli tak bylo to mogla zadzwonic?
Ja chyba mam inne podejscie do zycia- nigdy nie martwie sie jelsi ktos nie pisze, nie zakladam najgorszego. Moze tu jest problem? Inny sposob komunikacji? Ja tegk nie rozumiem.

6 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2024-12-12 12:35:10)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Nie zrobiłaś nic złego ani nic nieodpowiedniego. Po prostu tak czasami jest ze relacja ma swój termin ważności. Z mojej perspektywy Twoja przyjaciółka bardzo egoistycznie się zachowuje i jak piszesz nie masz obowiązku meldowania jej non stop co się u Ciebie dzieje a telefon działa w dwie strony. Niestety u mnie niemal każda relacja się rozpadła bądź rozpada. Były takie które bardzo przeżywałam myśląc ze to moja wina ... nie staraj się za wszelka cenę naprawiać tego - niech płynie ta relacja swoim tempem. Jak będzie dobrze to super a jak nie to trudno. Wiem, ze to trudne ale odpuść trochę.

7

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:
New Me napisał/a:

Kontakt idzie w dwie strony.  Rozumien, ze Twoja przyjaciolka takze do Ciebie pisala, probowala dzwonic itp. Bo jezeli sama milczala to niepowinna miec pretensji. Ja tez tylko czekam az jedna kolezanka mi wygarnie nie odzywanie sie(pisze o tej co kazala mi na policje dzwonic z innego mojego tematu). Ale ona napisze jak bedzie w potrzebie , bedzie "Julia dej prosze £20 na zakupy bo nie mam". A teraz ja do niej pisze,dzwonie to wiecznie jest zajeta albo wogole nie odpisuje. Dzisiaj juz ostatni raz sprobuje do niej zadzwonic i napisze.  Jak nie odpowie to juz koniec kontaktu z nia. A za jakis czas zadzwoni z pretensjami co ze mnie za kolezanka, ze sie nia nie interesuje big_smile taaaa ,bo ona mysli, ze ja to musze codzien do niej pisac i dzwonic a ona to sobie moze odebrac telefon i odpisac, kiedy tylko bedzie chciala big_smile

Przyjaciolka napisala do mnie w trakcie urlopu kiedy wracam i w momencie gdy odpisalam jej , ze przedluzylam go to sie zdziwila, zaczela wypytywac dlaczego. Wyslalam jej zdjecie pogadalysmy chwile i koniec. Fakt, po powrocie nie odezwalam sie ale 1,5 dnia po powrocie juz lezalam z 39,6C goraczki w lozku i nie bylam w stanie nic zrobic. Ona wczoraj w wiadomosciach napisala mi, ze chciala sie ze mna skontaktowac pozniej . Tylko nie rozumiem dlaczego tego nie zrobila? Nie mam od niej zadnej wiadomosci pozniejszej niz tamta o ktorej napisalam przed chwila. Zadnego telefonu ani nic. Zarzucila mi, ze powinnam byla jej powiedziec, ze jestem chora. Ale nawet jesli tak bylo to mogla zadzwonic?
Ja chyba mam inne podejscie do zycia- nigdy nie martwie sie jelsi ktos nie pisze, nie zakladam najgorszego. Moze tu jest problem? Inny sposob komunikacji? Ja tegk nie rozumiem.

Wiesz ja kiedys mialam taka sytuacje, ze tez nie wiedzialam, ze kolezanka jest chora (tym bardziej ze dzien wczesniej ona mi powiedziala,ze juz dobrze sie czuje), a ja wtedy musialam jechac do urzedu pracy. To pozniej ona miala pretensje, ze nie zapytalam jak ona sie czuje. A przeciez pytalam dzien wczesniej to powiedziala ,ze dobrze sie czuje. Pozniej sie jakis czas nie odzywala do mnie obrazona

8

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Ja wychodzę z założenia, że przyjaźń to nie jest dożywotnie zobowiązanie do meldowania o wszystkim.
Owszem, jak moja psiapsi nie odzywa się za długo - wysyłam konktrolnego smsa, tak samo ona do mnie.
Bywa też czas, gdy codziennie wymieniamy się wiadomościami.
Mam też przyjaciela, z któym kontaktujemy się raz na jakiś czas, każde z nas ma swoje życie, któe należy szanować.
DTak, jak mówi Klaryssa -  niektóe znajomości po prostu się wypalają.

9

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:
Iza19 napisał/a:

Co ja mogę Ci poradzić z tego co opisałaś to wnioskuję , że raczej nie dziwie się twojej koleżance. Znalazłaś sobie niezłą wymówkę by nie być na jej ślubie. Dla przyjaciółki nie ma takich przeszkód by nie dotrzeć na jej ślub. Czytając twój tekst pojawiłaś mi się jako osoba widząca tylko swój czubek nosa. Skoro koleżanka brała ślub w miejscu powodzi to tym bardziej powinnaś się zainteresować co u niej i jej rodziny czy nie trzeba im pomóc ? A ty myślałaś wtedy o wyjeździe na urlop by odpocząć. Pozdrawiam Iza.

Wymowka = slub haha no nie , tego jeszcze nie grali. A skad wiesz ze sie nie interesowalam i nie pisalam do niej w trakcie slubu? Mialam to wypisywac w wielkim elaboracie tu na forum opisujac kazdy szczegol? Dla mnie bylo to przeszkoda- mieszkamy 250 km od miejsca slubu, wszyscy mieli auta ja nie. A pociagi do Jeleniej Gory akurat w tamtym tygodniu nie kursowaly. Nie bede dorozka dojezdzac 250 km z innej czesci Polski.
Moj urlop to przelom pazdziernika i listopada a slub to wrzesien. Poza tym Twoj post brzmi bardzo zero jedynkowo i z zarzutem jakbys bardzo w ta sytuacje byla zaangazowana emocjonalnienie. Wyrzucasz mi cos nie znajac mnie, a nie dajesz konstruktywnej krytyki. Slowa “powinnas”, “myslalas o wyjezdzie” sa bardzo nie na miejscu, bo Ciebie tam nie bylo, nie jestes bohaterem tych sytuacji, tylko obca osoba, ktora jest na forum. Zakladasz z gory cos co nie jest prawda. Takze Pozdrawiam i zycze milego dnia !

Przepraszam nie chciałam Cię urazić ale napisałam że wywnioskowałam to z Twojego opisu sytuacji.  Pozdrawiam Iza

10

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Trochę robisz dramę. Po powrocie z urlopu nie odzywałaś się przez 2 tygodnie. Ok. Byłaś chora, ale ona o tym nie wiedziała. Poza tym nie miałaś chyba gorączki przez 2 tygodnie. Zatem mogłaś się do niej odezwać. Poza tym zawaliłaś to zlecenie, do którego ona Cię polecała. Piszę jak to może wyglądać z jej perspektywy. Z Twojej to wygląda inaczej.
Skoro ona chce omówić wiele spraw twarzą w twarz, to chyba najlepsze wyjście. Wyjaśnijcie sobie wszystko. Macie inne podejście do życia i warto żeby każda o tym otwarcie komunikowała.

11 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-12-12 12:46:58)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

A ja mysle, ze Twoja "przyjciolka" wymysla sobie problemy z tym slubem   skoro byl to okres powodzi ,a nie mialas jak dojechac nawet pociagiem to sie jej zapytaj czy mialas tam samolotem przyleciec albo pontonem podplynac  big_smile

12

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:

Cześć,
poprosiłabym o ocenę sytuacji, bo ja wczoraj spadłam z krzesła.
Moja przyjaciółka zarzuca mi, że za długo się do niej nie odzywałam i wczoraj stworzyła ogromną dramę. Mamy po 34 lata. Ona we wrześniu wyszła za mąż.
Znamy się od 2010 roku- nasza znajomość miała wzloty i upadki, były lata kiedy nie byłyśmy blisko, ale od jakiś 2-3 lat znowu stałyśmy się bliższe.
Zawsze mogłam na nią liczyć, ona na mnie też.
Mam jednak wrażenie, że coś się stało, coś jest nie tak od momentu jej ślubu. Nie przyjechałam na jej ślub we wrześniu ze względu na to, że odbywał się w miejscu powodzi. Nie mam auta, a pociągi nie dojeżdżały wtedy na Dolny Śląsk ( ślub i wesele odbywały się blisko większego miasta), ani Blablacar ani nic. Ona z rodziną mieszkają w innym mieście niż ja obecnie i wszyscy oni + goście dojechali na miejsce autami. Miałam spędzić tam kilka dni i wynajęłam sobie airbnb, ale musiałam z tego zrezygnować - nawet właściciel kwatery dowiedziawszy się po co jadę spytał się mnie czy na pewno chcę jechać jeśli nie ma dojazdu do miejsca ślubu. Ja rozumiem X - przyjaciółkę, że nie mogła nic zrobić. Sama była w stresie, że tak skrzętnie planowane wydarzenie może się nie udać... Był to zbieg wielu czynników. Później na zdjęciach widziałam, że goście chodzili w kaloszach a cały teren był podmokły. Też dziwie się właścicielowi obiektu, że pozwolił gościom przyjechać w tamtym momencie, bo to nie był czas po powodzi, ale w trakcie. Ale już przestałam się zastanawiać nad tym.

Bardzo mi było głupio, że nie przyjechałam, przepraszałam X, zaoferowałam spotkanie z nią i z jej lubym, wręczyłam im prezenty ślubne i miło spędziliśmy czas. Był to październik, pod koniec października jechałam na ok 1.5 tyg za granicę na wypoczynek. W międzyczasie okazało się, że koleżanką z pracy X szuka kogoś kto mógłby jej coś zaprojektować- X poleciła mnie. Tak zdobyłam klientkę i zlecenie, które koniec końców nie wypaliło.


Po powrocie zachorowałam na ok 2 tygodnie i nie wstawałam z łóżka i fakt, nie poinformowałam X o tym, nie napisałam.  Ale poinformowałam klientkę i przeprosiłam, że właśnie w tym momencie jestem naprawdę niedyspozycyjna. Nie byłam fizycznie w stanie dojść do biurka. Jednak ona tego nie zrozumiała i poinformowała mnie , że zrywa współpracę po moim email z wyceną- zarzucając mi że zbyt wolno podchodzę do pracy. Co jest nieprawdą, ale było wiele okoliczności, które w tamtym momencie uniemożliwiały mi szybsza pracę- nie chciałam się tłumaczyć i podziękowałam jej za wcześniejszą współpracę.

Nie pracuję 8-16 ale mam wolny zawód i to ja naganiam sobie klientów. PO mojej chorobie i zleceniu, które nie wypaliło zostałam wybrana do innego projektu - bardzo dobrze płatnego. Wyjechałam do innego miasta, w którym teraz jestem. Jest to praca dość szybka i codziennie mam urwanie głowy- ale ja to lubię i $$ się zgadza- i nie muszę codziennie siedzieć 8h za biurkiem. Jestem zadowolona.

Wczoraj napisałam do X co u niej słychać, bo dawno nie rozmawiałyśmy. To co dostałam w zamian było wiadomością z zarzutami. Byłam w szoku. Pisze ten post, bo nadal jestem. Wymieniłyśmy wiele wiadomości.A o 22:00 napisała mi ostatni, wielki elaborat, na który nie odpisałam, bo musiałam ochłonąć. Odpisze na niego dzisiaj. Czuję się jakby Zaborcza kobieta pisała do kochanka, który nie chce z nią być. Nie wiem co robić, bo wydawało mi się, że przyjaźń nie polega na tym aby spowiadać się sobie na komunikatorach i przez telefon co kilka dni jak minął dzień? Czy trzeba w przyjaźni mówić co się dzieje, co się robi w danym momencie? Jestem w szoku, bo w tym tygodniu miałam kupić X upominek świąteczny, ale zaczynam się zastanawiać czy w ogóle to robić i czy to ma sens.
Oskarżyła mnie, że zerwałam z nią kontakt (??) i że jest wiele spraw między nami do omówienia twarzą w twarz. Zarzuciła mi, że ja mam do niej pretensje, że moje zlecenie z jej koleżanką nie wyszło. Nic nie rozumiem.
Dlaczego przyjaźnie są takie trudne? Czy naprawdę to, że nie napisałam jej od razu po powrocie z urlopu skreśla mnie jako przyjaciółkę? Przecież to ma być luźna relacja, bliska znajomość. Jesteśmy dorośli, ona jest na zupełnie innym etapie życia niż ja. Jest stateczna, ma wielkie mieszkanie w kredycie, męża, którego zna od 7 lat, stabilną pracę.  Ja jestem jej przeciwieństwem. Ale nigdy to nie było dla mnie problemem. Kilka lat temu zrozumiałam, że nie dla mnie są prace biurowe od 8-16, korporacyjne. Jestem wolnym strzelcem i to ja kontroluję ile i jak pracuję. Na razie mi się to udaje, jestem zadowolona z mojego życia MIMO tego, że nie mam partnera. Wiele razy było tak, że ona mi nie odpisywała a to ja ją bombardowałam 10 razy pod rząd wiadomościami i jakoś nie obrażałam się i nie kalkulowałam kto powinien kiedy pierwszy się odezwać. Czuję się źle , wprowadziła mnie w poczucie winy, co jej napisałam , to wytknęła mi, że to ja jestem ta zła bo mam w sobie chłód i jej nie rozumiem. Oprócz mnie X ma jeszcze 2-3 inne koleżanki, które zna i z którymi się kontaktuje z tego co wiem bardzo często. Każda z nich w związkach, w ciąży lub z dziećmi.


Nie wiem co mam robić. Czy to może być zadra spowodowana tym, że ni przyjechałam na jej ślub w czasie powodzi? I tyle w sobie to trzymała? Muszę dodać, że nic nie straciła na moim niepojawieniu się, ponieważ i tak sama bym sobie wykupiła kwaterę ( ona mi tego nie proponowała - kwatery przez nią opłacane były tylko dla rodziny) a na moim miejscu usiadł ktoś inny, kto miał być tylko na ceremonii a nie na kolacji. Więc nic się nie zmarnowało.

A ja ją rozumiem i uważam że to Ty jesteś ujową przyjaciółką.

13

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Jakby to była moja bardzo bliska przyjaciółka, to bym pewnie próbowała dotrzeć na ten ślub w wynajętym aucie. To musiał być dla niej bardzo duzy stres, że planowane od dawna wesele mogłoby się nie odbyć. I też trochę zawód, że odbyło sie na podmokłym terenie. To w takich sytuacjach potrzebujemy przyjaciół najbardziej. Może ona traktuje cię jako bliższa przyjaciółkę niż ty ją. A może wcale nie o wesele chodzi, bo to tylko twoje domysły.
Co do sytuacji ze zleceniem, to tutaj bym była mocno niezadowolona na jej miejscu. serio skoro to ona poręczyła za ciebie, to mogłaś przynajmniej jej dać znać, że coś jesteś tak chora, że nie możesz pracować. Dlatego nie lubię  polecać ludzi, bo później są z tego dramy i każdy jest najbardziej poszkodowany, a ten co kogoś polecił to zły. Może dajcie sobie trochę na wstrzymanie z tą znajomością, ona chyba oczekuje czegoś innego, ma inny styl przywiązania. Ty jesteś wolnym duchem. Mnie się dużo znajomości rozpadło nie po ślubie ale po tym pojawiły się u tych osób dzieci. Normalna kolej rzeczy jak jesteśmy na różnych etapach życia.

14 Ostatnio edytowany przez inka_dezet (2024-12-12 13:58:37)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Jak widac kazdy ma inny styl przywiazania i widac to nawet w tych postach tutaj w wątku.

Ja tylko powiem, ze ja nie czuje sie zobligowana do rozmowy “twarza w twarz” w tej sytuacji, bo ja nie wiem co ona chce omowic, jakie kwestie. Mnie to tak zaskoczyło, ze szczerze odechciało mi sie odpisywac. Powinnam to zrobic, zeby ta rozmowa nie wyglądała- ze ją ignoruję ale ja nie rozumiem po prostu w czym jest problem i co trzeba sobie wyjasniac. Ja wyjasnialam kilka lat temu z moim byłym nasze rozstanie- tak mi sie kojarza wlansie takie “wyjasniajace rozmowy”. Wg mnie przyjazn to relacja lekka i plynna, sa wzloty i upadki. A ja czuje sie tutaj jakby ktos mi pazurami cos trzymal, kontrolował i na sile chcial jakis wyjasnien.
Nigdy z zadna kolezanka/ kolega/ wczesniej z przyjaciolmi z liceum/ ze studiow / innymi osobami nie wyjasnialam sobie niczego, nie przeprowadzałam “powaznych rozmow”. Nie kojarzy mi sie to z przyjaznia tylko z relavjami damsko- meskimi.

15 Ostatnio edytowany przez luc (2024-12-12 14:07:24)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:

ja nie czuje sie zobligowana do rozmowy “twarza w twarz” w tej sytuacji, bo ja nie wiem co ona chce omowic, jakie kwestie.

Nie czujesz się zobligowana? A kto pisał o jakimś obowiązku? Zawsze mi się wydawało, że jak pojawiają się problemy, to po prostu trzeba je omówić, wyjaśnić. Ale widać Ty masz inne podejście do przyjaźni.

inka_dezet napisał/a:

Mnie to tak zaskoczyło, ze szczerze odechciało mi sie odpisywac. Powinnam to zrobic, zeby ta rozmowa nie wyglądała- ze ją ignoruję ale ja nie rozumiem po prostu w czym jest problem i co trzeba sobie wyjasniac.

Jak nie porozmawiasz, to na pewno się nie dowiesz.
Robisz unik.

inka_dezet napisał/a:

Wg mnie przyjazn to relacja lekka i plynna, sa wzloty i upadki. 
Nigdy z zadna kolezanka/ kolega/ wczesniej z przyjaciolmi z liceum/ ze studiow / innymi osobami nie wyjasnialam sobie niczego, nie przeprowadzałam “powaznych rozmow”.

Dziwne.
Ale widać są różne definicje przyjaźni.

16

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Mi się wydaje że autorka pytania i tak już się usprawiedliwiła a tu liczyła na poparcie że ona jest w porządku. Osobiście to nie chciała bym mieć takiej ,,przyjaciółki".

17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-12-12 15:02:57)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Iza19 napisał/a:

Co ja mogę Ci poradzić z tego co opisałaś to wnioskuję , że raczej nie dziwie się twojej koleżance. Znalazłaś sobie niezłą wymówkę by nie być na jej ślubie. Dla przyjaciółki nie ma takich przeszkód by nie dotrzeć na jej ślub. Czytając twój tekst pojawiłaś mi się jako osoba widząca tylko swój czubek nosa. Skoro koleżanka brała ślub w miejscu powodzi to tym bardziej powinnaś się zainteresować co u niej i jej rodziny czy nie trzeba im pomóc ? A ty myślałaś wtedy o wyjeździe na urlop by odpocząć. Pozdrawiam Iza.

Bzdura. Sama mam kogoś na Dolnym Śląsku i powódź była problemem, pociagi naprawdę nie jeździły po swoich trasach i jak przyjaciółce zależało, to mogła kogoś po nią wysłać samochodem, skoro to było takie proste.
Wtedy nie było, bo problemy były i na drogach o na kolei.
Co do poleceń klientow przez znajomych, to ja unikam takich sytuacji,  bo nie wszyscy rozumieją, że po podaniu telefonu nie powinni się już wtrącać w biznesy.
Więc chyba znajomość się sama wyklarowala.

18

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Autorko ta "przyjaciolka " jest toksyczna. Skoro bylas na tyle chora ,ze przez 2 tygodnie lezalas w lozku to ona powinna tez do Ciebie zadzwonic w tym czasie, a nie sie obraza, ze jej o projekcie nie poinformowalas. No i jakkbym czytala o swojej juz wlasciwie ex kolezance. Tez obrazona gdy nie pisze, tylko ze kiedy ona sobie odpisuje nawet po tygodniu czasu na jedna wiadomosc to juz jest dobrze wedlug niej. Natomiast jak byla w potrzebie wiele razy i wiedziala, ze jej pozycze pieniadze to potrafila wszystkie moje telefony odbierac w tym dniu. Jak wyleciala w wakacje do Polski to rodzice jej dali kase na nowe mieszkaniem, zeby sobie umeblowala.  To latala po sklepach szczesliwa, kupowala duzo rzeczy pisalam do niej to odpisywala kiedy tylko chce. Wtedy sobie pomyslalam "ze ona przez 3 miesiace nie prosi mnie o pieniadze ". To ona wiedziala, ze wisi mo kase co jej pozyczylam to ukryla faktze jej rodzice w Polsce dali kase tylko po to,zeby mi kasy nie oddawac. Natomiast ja ja znam jej sie kasa szybko skonczy,bo jak zawsze z nia gdzies szlam to wszystko drogie i markowe kupowala, przehulala szybko pieniadze  bo jej sie wydaje, ze jest niewiadomo jaka bogata.  Daje jej czas do max lutego az znowu napisze "Julia dej". Ale to ja juz jej NIE DEJ bo z akcji z policja przelazla wszystkie mozliwe granice . O tym wiem od jej kolezanki tak bym nawet nic nie wiedziala, a mi ta kolezanka tez powiedziala "ze ona jest tylko do mnie dzwoni I spedza czas ze mna,bo moze mnie wykorzystac ,ze jej cos dam". No przemyslalam I faktycznie to prawda. Ona sie spotkalam ze mna lub dzwonila tylko gdy miala jakies korzysci. Np zadzwonila do mnie jak jej dziecko bylo chore zebym przyszla popilnowac, bo ona musiala cos zalatwic waznego. Dzwonila wiekszosc razy jak chciala kase pozyczyc.  Jak zawsze gdzies szlismy ja za nia placilam itp. Prawie nigdy nie napisala w zwykly dzien,jak miala pieniadze, pelna lodowke zawsze tylko konczy sie miesiac juz byl telefon "Julia dej..." a raz sama ja oklamalam, bo ona chciala isc na randke w weekend I dzwonila do mnie zebym jej dziecko pilnowala  to jej wymyslilam, ze spedzam weekend u innej kolezanki ,bo juz wtedy zauwazylam, ze dzwoni tylko jak czegos potrzebuje.

19

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Jak widac kazdy ma inny styl przywiazania i widac to nawet w tych postach tutaj w wątku.

Ja tylko powiem, ze ja nie czuje sie zobligowana do rozmowy “twarza w twarz” w tej sytuacji, bo ja nie wiem co ona chce omowic, jakie kwestie. Mnie to tak zaskoczyło, ze szczerze odechciało mi sie odpisywac. Powinnam to zrobic, zeby ta rozmowa nie wyglądała- ze ją ignoruję ale ja nie rozumiem po prostu w czym jest problem i co trzeba sobie wyjasniac. Ja wyjasnialam kilka lat temu z moim byłym nasze rozstanie- tak mi sie kojarza wlansie takie “wyjasniajace rozmowy”. Wg mnie przyjazn to relacja lekka i plynna, sa wzloty i upadki. A ja czuje sie tutaj jakby ktos mi pazurami cos trzymal, kontrolował i na sile chcial jakis wyjasnien.
Nigdy z zadna kolezanka/ kolega/ wczesniej z przyjaciolmi z liceum/ ze studiow / innymi osobami nie wyjasnialam sobie niczego, nie przeprowadzałam “powaznych rozmow”. Nie kojarzy mi sie to z przyjaznia tylko z relavjami damsko- meskimi.

Wszystko co piszesz tylko potwierdza że jesteś naprawdę kiepską przyjaciółką.

20

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Autorko, tak naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie chcesz z nią normalnie porozmawiać.
Jeśli nie twarzą w twarz, to przynajmniej zadzwonić i na spokojnie wyjaśnić sytuację.
Powiedz szczerze, czy ona w ogóle jest dla Ciebie kimś ważnym?
Nie chodzi mi o nazewnictwo i staż relacji, tylko co czujesz.
Sądzisz, że żałowałabyś, gdyby znajomość się teraz rozpadła?

21

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Jeśli jej będzie zależało, to odezwie się sama, być może doszła do wniosku, że wystarczą jej te koleżanki i nie zależy jej na waszej przyjaźni.

W przyjaźni nie powinno być pretensji, wymuszania itp.

22

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Uważam, że powinniście spotkać się i porozmawiać szczerze o Waszej relacji, o tym, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Nawet jeśli Wasza znajomość rozsypie się to Ty będziesz miała pewność, że zrobiłaś wszystko, aby do tego nie doszło. Na tą chwilę nic nie można powiedzieć pewnego odnośnie przyszłości Waszej przyjaźni.
Jeśli Tobie zależy na tej relacji to podejmij walkę, ale nie rób nic na siłę, nie naciskaj. Przyjaźń to wybór, nie obowiązek.

23

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Na samym początku wyluzuj. Bez szczerej rozmowy się nie obędzie bo pisanie nie zastąpi spotkania twarzą w twarz.  Jeśli uważasz, że jesteś w porządku to tak się zachowuj. Jeśli czujesz, że w czymś zawaliłaś, to wyjaśnij  powody, a gdy trzeba to przeproś.

Przyjaźnie są trudne, a raczej momentami bywają, bo im bardziej człowiekowi zależy tym więcej emocji wiąże się z różnymi trudnościami czy problemami gdy w nich wystąpią.
Przyjaźnie z samej zasady nie są luźnymi znajomościami, to bardzo ważne, szczere, prawdziwe i mocno wiążące relacje.
Przyjaźnie są tak cenne, że warto te czasowe problemy rozwiązać.

Jesteś mocno wzburzona i operujesz słowami o olbrzymim ładunku emocjonalnym " jestem w szoku","oskarżyła mnie" - co też pokazuje, że to wszystko ma dla Ciebie duże znaczenie.
W przyjaźni ważna jest szczerość, otwartość i zrozumienie dla przyjaciółki. Ty oczekujesz zrozumienia podobnie jak ona. Postarajcie zrozumieć się obie.

W przyjaźni jest tak, że ja zrozumiem kogoś- jego położenie, motywy, nawet błędy i liczę, że przyjaciółka zrobi to samo. Tu nie ma miejsca na osobiste ambicje, rywalizacje, pretensje, rozliczanie z dowodów przyjaźni, ale też przyjaźń bez pielęgnowana słabnie i zanika. Może dlatego przyjaciółka chce z Tobą porozmawiać, bo bardzo jej na tej relacji zależy i chce wyjaśnić co się dzieje z Waszą relacją.

24 Ostatnio edytowany przez inka_dezet (2024-12-12 20:53:54)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Agnes76 napisał/a:

Na samym początku wyluzuj. Bez szczerej rozmowy się nie obędzie bo pisanie nie zastąpi spotkania twarzą w twarz.  Jeśli uważasz, że jesteś w porządku to tak się zachowuj. Jeśli czujesz, że w czymś zawaliłaś, to wyjaśnij  powody, a gdy trzeba to przeproś.

Przyjaźnie są trudne, a raczej momentami bywają, bo im bardziej człowiekowi zależy tym więcej emocji wiąże się z różnymi trudnościami czy problemami gdy w nich wystąpią.
Przyjaźnie z samej zasady nie są luźnymi znajomościami, to bardzo ważne, szczere, prawdziwe i mocno wiążące relacje.
Przyjaźnie są tak cenne, że warto te czasowe problemy rozwiązać.

Jesteś mocno wzburzona i operujesz słowami o olbrzymim ładunku emocjonalnym " jestem w szoku","oskarżyła mnie" - co też pokazuje, że to wszystko ma dla Ciebie duże znaczenie.
W przyjaźni ważna jest szczerość, otwartość i zrozumienie dla przyjaciółki. Ty oczekujesz zrozumienia podobnie jak ona. Postarajcie zrozumieć się obie.

W przyjaźni jest tak, że ja zrozumiem kogoś- jego położenie, motywy, nawet błędy i liczę, że przyjaciółka zrobi to samo. Tu nie ma miejsca na osobiste ambicje, rywalizacje, pretensje, rozliczanie z dowodów przyjaźni, ale też przyjaźń bez pielęgnowana słabnie i zanika. Może dlatego przyjaciółka chce z Tobą porozmawiać, bo bardzo jej na tej relacji zależy i chce wyjaśnić co się dzieje z Waszą relacją.


dziekuje. operuje takimi słowami, ponieważ od początku takimi słowami operowała moja przyjaciółka. to ona tak zaczęła rozmowę, aż podskoczyłam wczoraj .To jest dramatyzowanie, wyolbrzymianie. Dziś dowiedziałam się po południu, że jestem nieszczera i ona wątpi we wszystko co ja piszę. MImo tego, że ja nigdy nie kłamię przyjaciół, kolegów kiedy jesteśmy w bliskiej relacji. Dla niej relacje są inne. Muszą być ciężkie i emocjonalne, załatwianie spraw musi być 'poważne'. Ja się takich WIELKICH SŁÓW boję, bo czuję się jakbym była w jakimś toksycznym związku i musiała się co chwila spowiadać. Relacja przyjacielska jest zupełnie inna od relacji damsko męskiej przynajmniej dla mnie i zawsze myślałam, że kobiety powinny siebie wspierać, a kiedy miałam dramaty związkowe- były to tylko dramaty damsko- męskie.

NO nic, jest mi przykro, że ktoś tak o mnie sądzi, poza tym dla niej ja wczoraj nie napisałam zbyt głęboko i zbyt dużo. nie wypytałam jej o prywatne sprawy dogłębnie i głęboko jak ona oczekiwała. Tylko spytałam się normalnie- nie wiem jak mogłabym się inaczej spytać na początek rozmowy. Jeśli znamy się ponad 10 lat- to chyba się nie kalkuluje tego w jaki sposób ktoś napisał na komunikatorze? Przecież to ma być łatwe, znamy się tyle lat więc ja mniemam, że nawet wysłanie MEMA lub zwykłe hej NIE OBRAŻA osoby po drugiej stronie. Ale jak widać tak nie jest. Coś ją gryzło z moją osobą od jakiegoś czasu i teraz się ulało. Nie umiem tego określić.

25 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-12 20:57:38)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Jeśli chodzi o interesy czy w ogóle pracę to lepiej mieć do czynienia z całkowicie obcymi osobami, a nie ze znajomymi czy z osobami z polecenia znajomych. Zresztą sama przekonałaś się o tym.

26

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Mrs.Happiness napisał/a:

Autorko, tak naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie chcesz z nią normalnie porozmawiać.
Jeśli nie twarzą w twarz, to przynajmniej zadzwonić i na spokojnie wyjaśnić sytuację.
Powiedz szczerze, czy ona w ogóle jest dla Ciebie kimś ważnym?
Nie chodzi mi o nazewnictwo i staż relacji, tylko co czujesz.
Sądzisz, że żałowałabyś, gdyby znajomość się teraz rozpadła?


dais chciałam do niej zadzwonić, ale po dzisiejszej rozmowie z nią już na razie mi się odechciało. jest mi przykro, napisałam jej to a ona tego nie rozumie. ja coś pisze, a ona przekręca moje słowa. mogłabym tu wkleić konwersację ale tego nie zrobię. Ja nie wiem czy coś się z nią dzieje czy nie ? Ja pisze jedno, ona odczytuje drugie i pisze trzecie - i to co ona pisze jest nieprawdą. Tak jakbym brała udział w głuchym telefonie. Nie rozumiem tego w ogóle.

Ona wyczekiwała aż ja się odezwę, mogłoby to być w styczniu czy lipcu i to samo by się z niej ulało.Nie wiem dlaczego- jeśli uważała mnie za przyjaciółkę, nie mogła mi od razu napisać że coś ją trapi tylko wyczekiwała i była mentalnie wzburzona.

27

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:

dziekuje. operuje takimi słowami, ponieważ od początku takimi słowami operowała moja przyjaciółka. to ona tak zaczęła rozmowę, aż podskoczyłam wczoraj .To jest dramatyzowanie, wyolbrzymianie. Dziś dowiedziałam się po południu, że jestem nieszczera i ona wątpi we wszystko co ja piszę. MImo tego, że ja nigdy nie kłamię przyjaciół, kolegów kiedy jesteśmy w bliskiej relacji. Dla niej relacje są inne. Muszą być ciężkie i emocjonalne, załatwianie spraw musi być 'poważne'. Ja się takich WIELKICH SŁÓW boję, bo czuję się jakbym była w jakimś toksycznym związku i musiała się co chwila spowiadać. Relacja przyjacielska jest zupełnie inna od relacji damsko męskiej przynajmniej dla mnie i zawsze myślałam, że kobiety powinny siebie wspierać, a kiedy miałam dramaty związkowe- były to tylko dramaty damsko- męskie.

NO nic, jest mi przykro, że ktoś tak o mnie sądzi, poza tym dla niej ja wczoraj nie napisałam zbyt głęboko i zbyt dużo. nie wypytałam jej o prywatne sprawy dogłębnie i głęboko jak ona oczekiwała. Tylko spytałam się normalnie- nie wiem jak mogłabym się inaczej spytać na początek rozmowy. Jeśli znamy się ponad 10 lat- to chyba się nie kalkuluje tego w jaki sposób ktoś napisał na komunikatorze? Przecież to ma być łatwe, znamy się tyle lat więc ja mniemam, że nawet wysłanie MEMA lub zwykłe hej NIE OBRAŻA osoby po drugiej stronie. Ale jak widać tak nie jest. Coś ją gryzło z moją osobą od jakiegoś czasu i teraz się ulało. Nie umiem tego określić.

Jeśli ona uważa, ze jesteś nieszczera i wątpi we wszystko co piszesz, to trudno pisać do niej cokolwiek, bo i tak może nie uwierzyć. Przyjaźń nie istnieje bez zaufania.
Może coś jej się kumulowało i teraz ulało, a może akurat teraz ma trudny czas, co też nie do końca ją usprawiedliwia, bo nie tak się sprawy wyjaśnia z przyjaciółką. Ponadto przyjaźń na odległość z natury jest mniej intensywna. Wysłanie mema czy napisanie "hej" to właśnie dowód, że o niej myślisz.
Nie musicie wszystkiego poukładać dzisiaj , jutro też jest dzień.
Daj jej i sobie czas.
Tak czy tak nie musicie palić za sobą mostów. Możecie zawsze przejść na koleżeński etap życzeń świątecznych i urodzinowych.

28

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Autorko, nie czytałam wszystkich postów ale napiszę Ci jedno. Nie zrobiłaś nic złego. Co więcej doskonale Cię rozumiem. Ja podobnie jak Ty widzę przyjaźń jako coś co daje przestrzeń a nie powoduje że 2 osoby są ze sobą zespawane jak nie na żywo to przez telefon lub komunikatory. Z powodu właśnie tak odmiennego postrzegania przyjaźni umarła moja wieloletnia przyjaźń. Bo ja nie jestem zaborcza, nie jestem zazdrosna że ktoś ma jeszcze innych znajomych czy przyjaciół z którymi czasem spędza czas, nie oczekuję codziennego czy kilkakrotnego na przestrzeni tygodnia kontaktu telefonicznego żeby pogadać o d. Maryni.  Jeśli druga strona ma taką potrzebę jasne niech dzwoni, odbiorę, pomogę doradzę wysłucham ale ja jako ja nie czuję potrzeby żeby spowiadać się z każdego dnia czy nawet tygodnia. A właśnie tak to miało wyglądać i byłam ciągle oskarżana jak się 2 lub 3 nie odezwałam że co milczę. Wszystkie wyjazdy czy imprezy również były rozliczane że dlaczego nie z nią tylko z innym znajomym albo kimś z rodziny. Ja się czułam właśnie tak jak piszesz, jakbym miała zazdrosnego kochanka który chce mnie zawłaszczyć na wyłączność, mój mąż nie jest tak zaborczy i kontrolujący. A im bardziej ona naciskała i wręcz żądała moich telefonów tym bardziej ja się wycofywałam z tej relacji i czułam wręcz niechęć do tego kontaktu. Szczegolnie ze eskalacja tych oczekiwań nastała w okresie kiedy przyjaciółka straciła możliwość takiego ścisłego kontaktu z osobą z rodziny ( kwestia choroby) i przeniosła te oczekiwania już w całości na mnie a ja znowu na tamten moment byłam w szczególnym momencie życia (adopcja) i chciałam i jednocześnie musiałam skupić się na budowaniu więzi z dzieckiem, które z racji szybkiego tempa procesu adopcyjnego z dnia na dzień pojawiło się w moim życiu. Nie spotkało się to ze zrozumieniem tylko usłyszałam że przyjaciółka oczekuje że zadzwonię do niej za ileś tam dni i ogólnie teraz na macierzyńskim to będę miała więcej czasu dla niej.. Po raz kolejny poczułam się że ja znowu muszę spełniać jakieś oczekiwania, coś udowadniać mimo że przez lata naprawdę zawsze mogła liczyć na moją pomoc i wsparcie. Finalnie nie zadzwoniłam po tych kilku dniach, zaaferowana dzieckiem, nowa rolą i przewrotem w życiu. Tak minęły już 2 lata w obustronnej ciszy  i wiesz co? Czasem myślę co u niej ale nie czuję dojmującego smutku ani nie mam potrzeby żeby coś reanimować. Bo co miałabym zrobić ? Tłumaczyć się? Przepraszać? Kiedy ja wcale nie czuję się winna, poprostu mam inną potrzebę częstotliwości kontaktu, nie uważam że przyjaciel to jak mąż i można mieć tylko jednego w tym samym czasie. Życzę jej jak najlepiej ale wygaszenie tego kontaktu odczuwam jako… uwalniające doświadczenie.
Jesli więc masz podobne odczucia i przekonanie że nie zrobiłaś nic złego w tej znajomości tylko  poprostu macie takie a nie inne czytaj rozbieżne wizje tego jak ta relacja ma wyglądać to nie utrzymuj tego na siłę. Lepiej zachować wspomnienia z tego pięknego okresu niż zarżnąć tą przyjaźn do końca i zakończyć z poczuciem że na koniec było już mocno toksycznie.

29

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Alessandro napisał/a:

Jeśli chodzi o interesy czy w ogóle pracę to lepiej mieć do czynienia z całkowicie obcymi osobami, a nie ze znajomymi czy z osobami z polecenia znajomych. Zresztą sama przekonałaś się o tym.


dokładnie tak. nigdy więcej nie wezmę takiego zlecenia ani nic, bo są kwasy.

30

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Na samym początku wyluzuj. Bez szczerej rozmowy się nie obędzie bo pisanie nie zastąpi spotkania twarzą w twarz.  Jeśli uważasz, że jesteś w porządku to tak się zachowuj. Jeśli czujesz, że w czymś zawaliłaś, to wyjaśnij  powody, a gdy trzeba to przeproś.

Przyjaźnie są trudne, a raczej momentami bywają, bo im bardziej człowiekowi zależy tym więcej emocji wiąże się z różnymi trudnościami czy problemami gdy w nich wystąpią.
Przyjaźnie z samej zasady nie są luźnymi znajomościami, to bardzo ważne, szczere, prawdziwe i mocno wiążące relacje.
Przyjaźnie są tak cenne, że warto te czasowe problemy rozwiązać.

Jesteś mocno wzburzona i operujesz słowami o olbrzymim ładunku emocjonalnym " jestem w szoku","oskarżyła mnie" - co też pokazuje, że to wszystko ma dla Ciebie duże znaczenie.
W przyjaźni ważna jest szczerość, otwartość i zrozumienie dla przyjaciółki. Ty oczekujesz zrozumienia podobnie jak ona. Postarajcie zrozumieć się obie.

W przyjaźni jest tak, że ja zrozumiem kogoś- jego położenie, motywy, nawet błędy i liczę, że przyjaciółka zrobi to samo. Tu nie ma miejsca na osobiste ambicje, rywalizacje, pretensje, rozliczanie z dowodów przyjaźni, ale też przyjaźń bez pielęgnowana słabnie i zanika. Może dlatego przyjaciółka chce z Tobą porozmawiać, bo bardzo jej na tej relacji zależy i chce wyjaśnić co się dzieje z Waszą relacją.


dziekuje. operuje takimi słowami, ponieważ od początku takimi słowami operowała moja przyjaciółka. to ona tak zaczęła rozmowę, aż podskoczyłam wczoraj .To jest dramatyzowanie, wyolbrzymianie. Dziś dowiedziałam się po południu, że jestem nieszczera i ona wątpi we wszystko co ja piszę. MImo tego, że ja nigdy nie kłamię przyjaciół, kolegów kiedy jesteśmy w bliskiej relacji. Dla niej relacje są inne. Muszą być ciężkie i emocjonalne, załatwianie spraw musi być 'poważne'. Ja się takich WIELKICH SŁÓW boję, bo czuję się jakbym była w jakimś toksycznym związku i musiała się co chwila spowiadać. Relacja przyjacielska jest zupełnie inna od relacji damsko męskiej przynajmniej dla mnie i zawsze myślałam, że kobiety powinny siebie wspierać, a kiedy miałam dramaty związkowe- były to tylko dramaty damsko- męskie.

NO nic, jest mi przykro, że ktoś tak o mnie sądzi, poza tym dla niej ja wczoraj nie napisałam zbyt głęboko i zbyt dużo. nie wypytałam jej o prywatne sprawy dogłębnie i głęboko jak ona oczekiwała. Tylko spytałam się normalnie- nie wiem jak mogłabym się inaczej spytać na początek rozmowy. Jeśli znamy się ponad 10 lat- to chyba się nie kalkuluje tego w jaki sposób ktoś napisał na komunikatorze? Przecież to ma być łatwe, znamy się tyle lat więc ja mniemam, że nawet wysłanie MEMA lub zwykłe hej NIE OBRAŻA osoby po drugiej stronie. Ale jak widać tak nie jest. Coś ją gryzło z moją osobą od jakiegoś czasu i teraz się ulało. Nie umiem tego określić.

Brzmi jak koszmar, nie przyjazn. Tzn jej podejscie. Ja nie lubie takich emocjonalnych dram i ciezkich relacji, i na twoim miejscu bym sie pewnie zdystansowala, w czyms takim idzie sie udusic. Ona brzmi na strasznie osaczajac osobe, moze niektorym to pasuje, ja bym nie wytrzymala, czylabym, ze sie dusze jakbym musiala chodzic na paluszkach byle ksiezniczki nie obrazic. Jak bylas chora to rownie dobrze ona sama mogla zadzwonic, wiec niech spada. Cholera wie o co jej chodzi, zachowuje sie jak na wiecznym PMSie.

31

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Powiedz, jeśli to Twoja przyjaciółka,  to dlaczego  zapraszając Ciebie nie zapewniła Ci noclegu, tylko musiałaś po Airbnb szukać? Dla mnie to nie do pojęcia.
Ja brałam ślub wieki temu, gdy nie hylo jeszcze tak rozbudowanej bazy hotelowej, ale wszyscy goście hyli zakwaterowanie na nasz koszt i mieli zapewniony transport, ci
którzy nie jechali własnymi samochodami.

32

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Ela210 napisał/a:

Powiedz, jeśli to Twoja przyjaciółka,  to dlaczego  zapraszając Ciebie nie zapewniła Ci noclegu, tylko musiałaś po Airbnb szukać? Dla mnie to nie do pojęcia.
Ja brałam ślub wieki temu, gdy nie hylo jeszcze tak rozbudowanej bazy hotelowej, ale wszyscy goście hyli zakwaterowanie na nasz koszt i mieli zapewniony transport, ci
którzy nie jechali własnymi samochodami.

Dla mnie to też nie do pojęcia, organizujący  ślub zapewnia gościom i nocleg.

33

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Nie zawsze zapewniaja nocleg ale skoro to niby taka wielka przyjazn, to faktycznie ciekawe, ze nie zapewnila. Skoro wiedziala, ze autorka bedzie musiala jechac pocigiem, bedzie bez auta a na dodatek byla powodz. To moim zdaniem przesada teraz miec do niej pretensje o ten slub. Ta relacja jest chyba plytsza niz sie im wydaje, ta przyjaciolka lubi robic drame a autroka traktuje ja chyba bardizej jak dobra kolezanke a nie bliska przyjacilke.

34

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Halina3.1 napisał/a:

Nie zawsze zapewniaja nocleg ale skoro to niby taka wielka przyjazn, to faktycznie ciekawe, ze nie zapewnila. Skoro wiedziala, ze autorka bedzie musiala jechac pocigiem, bedzie bez auta a na dodatek byla powodz. To moim zdaniem przesada teraz miec do niej pretensje o ten slub. Ta relacja jest chyba plytsza niz sie im wydaje, ta przyjaciolka lubi robic drame a autroka traktuje ja chyba bardizej jak dobra kolezanke a nie bliska przyjacilke.

Jak? Zapraszać na ślub gości z daleka bez noclegu? Dziwny zwyczaj, przynajmniej w Polsce.

35

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
złoto napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie zawsze zapewniaja nocleg ale skoro to niby taka wielka przyjazn, to faktycznie ciekawe, ze nie zapewnila. Skoro wiedziala, ze autorka bedzie musiala jechac pocigiem, bedzie bez auta a na dodatek byla powodz. To moim zdaniem przesada teraz miec do niej pretensje o ten slub. Ta relacja jest chyba plytsza niz sie im wydaje, ta przyjaciolka lubi robic drame a autroka traktuje ja chyba bardizej jak dobra kolezanke a nie bliska przyjacilke.

Jak? Zapraszać na ślub gości z daleka bez noclegu? Dziwny zwyczaj, przynajmniej w Polsce.

Autorka pisala, ze tylko rodzina miala zapewniony nocleg, wiec widocznie nie dla kazdego dziwny. Dla mnie to raczej dziwne zapewniac nocleg kazdemu, serio nie mozna sobie hotelu ogarnac na jedna noc? Zreszta nie wiem, Polskie wesela sa cholernie dziwne ogolnie.

36

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Halina3.1 napisał/a:
złoto napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie zawsze zapewniaja nocleg ale skoro to niby taka wielka przyjazn, to faktycznie ciekawe, ze nie zapewnila. Skoro wiedziala, ze autorka bedzie musiala jechac pocigiem, bedzie bez auta a na dodatek byla powodz. To moim zdaniem przesada teraz miec do niej pretensje o ten slub. Ta relacja jest chyba plytsza niz sie im wydaje, ta przyjaciolka lubi robic drame a autroka traktuje ja chyba bardizej jak dobra kolezanke a nie bliska przyjacilke.

Jak? Zapraszać na ślub gości z daleka bez noclegu? Dziwny zwyczaj, przynajmniej w Polsce.

Autorka pisala, ze tylko rodzina miala zapewniony nocleg, wiec widocznie nie dla kazdego dziwny. Dla mnie to raczej dziwne zapewniac nocleg kazdemu, serio nie mozna sobie hotelu ogarnac na jedna noc? Zreszta nie wiem, Polskie wesela sa cholernie dziwne ogolnie.


Taki zwyczaj. Równie dobrze można sobie zamówić samodzielny dojazd a kościoła czy USC na salę weselną, jednak powszechne jest, że dla niezmotoryzowanych podstawiany jest autokar.

37

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
złoto napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
złoto napisał/a:

Jak? Zapraszać na ślub gości z daleka bez noclegu? Dziwny zwyczaj, przynajmniej w Polsce.

Autorka pisala, ze tylko rodzina miala zapewniony nocleg, wiec widocznie nie dla kazdego dziwny. Dla mnie to raczej dziwne zapewniac nocleg kazdemu, serio nie mozna sobie hotelu ogarnac na jedna noc? Zreszta nie wiem, Polskie wesela sa cholernie dziwne ogolnie.


Taki zwyczaj. Równie dobrze można sobie zamówić samodzielny dojazd a kościoła czy USC na salę weselną, jednak powszechne jest, że dla niezmotoryzowanych podstawiany jest autokar.

Tez dziwne, jakby nie bylo taksowek. No nic wesele to musi byc ogromny wydatek. Moze nie mieli kasy zeby kazdemu zapewniac nocleg. Jak biora slub osoby ktore pochodza z daleka i zadna rodzina czy znajomi nie mieszkaja blisko, to przeciez musieliby fundowac wszystko wszystkim. Dla mnie to dziwne. Jak bylam niedawno na weselu kolegi z pracy, to ogarnialam sobie te rzeczy sama. Tak jak reszta ludzi z pracy. Tyle, ze u nas nie daje sie prezentow rzedu kilku tys $, zeby "sie zwrocilo".

38 Ostatnio edytowany przez inka_dezet (2024-12-12 23:46:08)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

dzięki za zaangażowanie w wątku. ja też trochę się zdziwiłam, że ona nie zapewniła innym gościom noclegu. to był ślub w pięknym, ale małym pałacyku, gdzie sal noclegowych było mało więc ogólnie ja to zrozumiałam wcześniej i zgodziłam się na taki układ. była to bardzo mała miejscowość, można powiedzieć, że wieś na Dolnym Śląsku. z Jeleniej góry jakieś 30 min autem w dobrych warunkach - autobus niby jeździł, ale w czasie powodzi nic nie jeździło. i naprawdę tory były zalane, akurat ślub odbywał się w tygodniu gdzie nawet z Wrocławia nie dojeżdżały tam pociągi. ja codziennie byłam na infolinii z PKP i miałam informacje z pierwszej ręki. To nie jest tak, że to była dla mnie wymówka, żeby nie jechać bo coś tam. Ja naprawdę byłam przygotowana i myślałam, że to się uda. Patrzyłam i na blabla car i dodałam się na Facebook na grupy jelenia góra mieszkańcy i inne dotyczące tej małej miejscowości. ludzie pisali że akurat w TYCH dniach nie ma dojazdu- 3 dni po jej ślubie już prawie nie było powodzi i wszystko schodziło.

A druhna jak i jeszcze jedna koleżanka mieszkały z partnerami w hotelu w zupełnie innej miejscowości i dojeżdżali autem ok 40 min. Więc wg mnie dość daleko jak na tamte odległości. Ja zarezerwowałam kwaterę airbnb dosłownie ulicę od pałacyku na dłuższy pobyt wcześniej - kilka dni, bo chciałam tam odpocząć, pozwiedzać okolicę i ponapawać się widokami. Jest to bardzo malownicza okolica. Miało być tak, że przyjeżdżam wcześniej do kwatery Airbnb i spędzam tam 3 dni wcześniej do ślubu, pomagam w przygotowaniach, a dzień po ślubie i kolacji wyjeżdżam pociągiem powrotem. W momencie kiedy pojawiły się pierwsze podtopienia, dostałam wiadomości od właściciela Airbnb czy na pewno przyjadę, bo w ościennych miejscowościach już wylewały rzeki i on się boi że u nich wyleje. Facet był naprawdę w porządku i codziennie pisaliśmy. Zwrócił mi 100% kwoty którą zapłaciłam za nocleg, co nie zdarza się często. Wysłałam przyjaciółce wiadomość o podtopieniach i tym, że pojawiają się jakieś dziwne znaki mówiące o powodzi, to ona w ogóle zdziwiła się, że ja coś takiego wiem, skąd to wiem. Ona nie wie bo jej rodzice oglądając TV nie mówili jej tego, że są jakieś wskaźniki dotyczące powodzi. Trochę mnie to zamurowało bo wg mnie jako panna młoda odpowiedzialna za wydarzenie powinna to wiedzieć jako pierwsza a nie dowiadywać się od gościa? Te dwie koleżanki i druhna też nic nie widziały, nie wiedziały, nie interesowały się w ogóle pogodą i tym, że coś nadciąga. A informacje były nawet na głównej stronie WP wtedy.
dwa dni przed ślubem jak napisałam jej że nie mam możliwości dojazdu to zaczęła to rozumieć. Nie wiem czy chodzi tu o stres czy bycie w ferworze, ale oni tam dojeżdżali autami a nie pociągiem .

39

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
inka_dezet napisał/a:

dzięki za zaangażowanie w wątku. ja też trochę się zdziwiłam, że ona nie zapewniła innym gościom noclegu. to był ślub w pięknym, ale małym pałacyku, gdzie sal noclegowych było mało więc ogólnie ja to zrozumiałam wcześniej i zgodziłam się na taki układ. była to bardzo mała miejscowość, można powiedzieć, że wieś na Dolnym Śląsku. z Jeleniej góry jakieś 30 min autem w dobrych warunkach - autobus niby jeździł, ale w czasie powodzi nic nie jeździło. i naprawdę tory były zalane, akurat ślub odbywał się w tygodniu gdzie nawet z Wrocławia nie dojeżdżały tam pociągi. ja codziennie byłam na infolinii z PKP i miałam informacje z pierwszej ręki. To nie jest tak, że to była dla mnie wymówka, żeby nie jechać bo coś tam. Ja naprawdę byłam przygotowana i myślałam, że to się uda. Patrzyłam i na blabla car i dodałam się na Facebook na grupy jelenia góra mieszkańcy i inne dotyczące tej małej miejscowości. ludzie pisali że akurat w TYCH dniach nie ma dojazdu- 3 dni po jej ślubie już prawie nie było powodzi i wszystko schodziło.

A druhna jak i jeszcze jedna koleżanka mieszkały z partnerami w hotelu w zupełnie innej miejscowości i dojeżdżali autem ok 40 min. Więc wg mnie dość daleko jak na tamte odległości. Ja zarezerwowałam kwaterę airbnb dosłownie ulicę od pałacyku na dłuższy pobyt wcześniej - kilka dni przed wydarzeniem, bo chciałam tam odpocząć, pozwiedzać okolicę i ponadawać się widokami. Jest to bardzo malownicza okolica. Miało być tak, że przyjeżdżam wcześniej do kwatery Airbnb i spędzam tam 3 dni wcześniej do ślubu, pomagam w przygotowaniach, a dzień po ślubie i kolacji wyjeżdżam pociągiem powrotem. W momencie kiedy pojawiły się pierwsze podtopienia, dostałam wiadomości od właściciela Airbnb czy na pewno przyjadę, bo w ościennych miejscowościach już wylewały rzeki i on się boi że u nich wyleje. Facet był naprawdę w porządku i codziennie pisaliśmy. Zwrócił mi 100% kwoty którą zapłaciłam za nocleg, co nie zdarza się często. Wysłałam przyjaciółce wiadomość o podtopieniach i tym, że pojawiają się jakieś dziwne znaki mówiące o powodzi, to ona w ogóle zdziwiła się, że ja coś takiego wiem, skąd to wiem. Ona nie wie bo jej rodzice oglądając TV nie mówili jej tego, że są jakieś wskaźniki dotyczące powodzi. Trochę mnie to zamurowało bo wg mnie jako panna młoda odpowiedzialna za wydarzenie powinna to wiedzieć jako pierwsza a nie dowiadywać się od gościa? Te dwie koleżanki i druhna też nic nie widziały, nie wiedziały, nie interesowały się w ogóle pogodą i tym, że coś nadciąga. A informacje były nawet na głównej stronie WP wtedy.
dwa dni przed ślubem jak napisałam jej że nie mam możliwości dojazdu to zaczęła to rozumieć. Nie wiem czy chodzi tu o stres czy bycie w ferworze, ale oni tam dojeżdżali autami a nie pociągiem .

Wesele to jest masakra do organizowania, moze nie miala glowy do ogarniania kazdej kwestii tuz przed. Ja bym starala sie dojechac tam ynajetym autem tylko jakby to byla jedna z moich najblizszych przyjaciolek, inaczej chyba tez bym odpuscila w sytuacji kiedy mogloby tam byc nieciekawie przez powodz a ona jest jaka jest. Z tym to tez kazdy mowil co innego, jedni panikowali, inni mowilim, ze nic nie bylo. Tu o wroclawawiu pisze.

40

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Halina3.1 napisał/a:
inka_dezet napisał/a:

dzięki za zaangażowanie w wątku. ja też trochę się zdziwiłam, że ona nie zapewniła innym gościom noclegu. to był ślub w pięknym, ale małym pałacyku, gdzie sal noclegowych było mało więc ogólnie ja to zrozumiałam wcześniej i zgodziłam się na taki układ. była to bardzo mała miejscowość, można powiedzieć, że wieś na Dolnym Śląsku. z Jeleniej góry jakieś 30 min autem w dobrych warunkach - autobus niby jeździł, ale w czasie powodzi nic nie jeździło. i naprawdę tory były zalane, akurat ślub odbywał się w tygodniu gdzie nawet z Wrocławia nie dojeżdżały tam pociągi. ja codziennie byłam na infolinii z PKP i miałam informacje z pierwszej ręki. To nie jest tak, że to była dla mnie wymówka, żeby nie jechać bo coś tam. Ja naprawdę byłam przygotowana i myślałam, że to się uda. Patrzyłam i na blabla car i dodałam się na Facebook na grupy jelenia góra mieszkańcy i inne dotyczące tej małej miejscowości. ludzie pisali że akurat w TYCH dniach nie ma dojazdu- 3 dni po jej ślubie już prawie nie było powodzi i wszystko schodziło.

A druhna jak i jeszcze jedna koleżanka mieszkały z partnerami w hotelu w zupełnie innej miejscowości i dojeżdżali autem ok 40 min. Więc wg mnie dość daleko jak na tamte odległości. Ja zarezerwowałam kwaterę airbnb dosłownie ulicę od pałacyku na dłuższy pobyt wcześniej - kilka dni przed wydarzeniem, bo chciałam tam odpocząć, pozwiedzać okolicę i ponadawać się widokami. Jest to bardzo malownicza okolica. Miało być tak, że przyjeżdżam wcześniej do kwatery Airbnb i spędzam tam 3 dni wcześniej do ślubu, pomagam w przygotowaniach, a dzień po ślubie i kolacji wyjeżdżam pociągiem powrotem. W momencie kiedy pojawiły się pierwsze podtopienia, dostałam wiadomości od właściciela Airbnb czy na pewno przyjadę, bo w ościennych miejscowościach już wylewały rzeki i on się boi że u nich wyleje. Facet był naprawdę w porządku i codziennie pisaliśmy. Zwrócił mi 100% kwoty którą zapłaciłam za nocleg, co nie zdarza się często. Wysłałam przyjaciółce wiadomość o podtopieniach i tym, że pojawiają się jakieś dziwne znaki mówiące o powodzi, to ona w ogóle zdziwiła się, że ja coś takiego wiem, skąd to wiem. Ona nie wie bo jej rodzice oglądając TV nie mówili jej tego, że są jakieś wskaźniki dotyczące powodzi. Trochę mnie to zamurowało bo wg mnie jako panna młoda odpowiedzialna za wydarzenie powinna to wiedzieć jako pierwsza a nie dowiadywać się od gościa? Te dwie koleżanki i druhna też nic nie widziały, nie wiedziały, nie interesowały się w ogóle pogodą i tym, że coś nadciąga. A informacje były nawet na głównej stronie WP wtedy.
dwa dni przed ślubem jak napisałam jej że nie mam możliwości dojazdu to zaczęła to rozumieć. Nie wiem czy chodzi tu o stres czy bycie w ferworze, ale oni tam dojeżdżali autami a nie pociągiem .

Wesele to jest masakra do organizowania, moze nie miala glowy do ogarniania kazdej kwestii tuz przed. Ja bym starala sie dojechac tam ynajetym autem tylko jakby to byla jedna z moich najblizszych przyjaciolek, inaczej chyba tez bym odpuscila w sytuacji kiedy mogloby tam byc nieciekawie przez powodz a ona jest jaka jest. Z tym to tez kazdy mowil co innego, jedni panikowali, inni mowilim, ze nic nie bylo. Tu o wroclawawiu pisze.

dużo ludzi mówiło różne rzeczy, na IG były różne informacje i relacje, stories opowiadające i pokazujące co chwila inne zdarzenia. Niektórzy mówili, ze jest słabo, niektórzy mówili ze w miarę. Oprócz mnie zrezygnowało ok 15 osób z powodu powodzi, podtopień. Była para z Wrocławia, która nie przyjechała. A miała najbliżej.

41

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Halina3.1 napisał/a:
złoto napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Autorka pisala, ze tylko rodzina miala zapewniony nocleg, wiec widocznie nie dla kazdego dziwny. Dla mnie to raczej dziwne zapewniac nocleg kazdemu, serio nie mozna sobie hotelu ogarnac na jedna noc? Zreszta nie wiem, Polskie wesela sa cholernie dziwne ogolnie.


Taki zwyczaj. Równie dobrze można sobie zamówić samodzielny dojazd a kościoła czy USC na salę weselną, jednak powszechne jest, że dla niezmotoryzowanych podstawiany jest autokar.

Tez dziwne, jakby nie bylo taksowek. No nic wesele to musi byc ogromny wydatek. Moze nie mieli kasy zeby kazdemu zapewniac nocleg. Jak biora slub osoby ktore pochodza z daleka i zadna rodzina czy znajomi nie mieszkaja blisko, to przeciez musieliby fundowac wszystko wszystkim. Dla mnie to dziwne. Jak bylam niedawno na weselu kolegi z pracy, to ogarnialam sobie te rzeczy sama. Tak jak reszta ludzi z pracy. Tyle, ze u nas nie daje sie prezentow rzedu kilku tys $, zeby "sie zwrocilo".


Zawsze możesz zaprosić tyle osób, za które jesteś w stanie zapłacić. wesele może być na 20 osób jak i na 200.
Obiad też stawiasz i to kilka dań gorących w czasie imprezy, a nie, że każdy gosc zamawia co chce i płaci za siebie.

42

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Trochę chyba obie nie za bardzo umiecie w przyjaźń. To jest ogólnie chyba jedna z trudniejszych relacji bo jest jakieś wyobrażenie i oczekiwanie wobec tego układu i tu każdy ma je różne więc generalnie można się przestrzelić. A nie rozmawia się tak o tym jak w związku

Z jednej strony mega słabo że nie pojechałaś na ślub swojej przyjaciółki jednak biorąc pod uwagę,że jedziesz z daleka powinna zapewnić Ci nocelg, kierowcę żeby Cię odebrał. Tak to widzę, ja bym tak robiła i zrobiłam (wiadomo nie na ślub) i sama tak byłam organizowana jak komuś zależało żebym była na jakimś wydarzeniu.
Mi to bardziej wygląda na jakąś tam znajomość a nie wielką przyjaźń gdzie rzuca się wszystko i jedzie na sygnale bo coś się dzieje.
A z ciekawości ona lub ty macie jakieś inne koleżanki czy przyjaciółki?

43

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
Karmaniewraca napisał/a:

Trochę chyba obie nie za bardzo umiecie w przyjaźń. To jest ogólnie chyba jedna z trudniejszych relacji bo jest jakieś wyobrażenie i oczekiwanie wobec tego układu i tu każdy ma je różne więc generalnie można się przestrzelić. A nie rozmawia się tak o tym jak w związku

Z jednej strony mega słabo że nie pojechałaś na ślub swojej przyjaciółki jednak biorąc pod uwagę,że jedziesz z daleka powinna zapewnić Ci nocelg, kierowcę żeby Cię odebrał. Tak to widzę, ja bym tak robiła i zrobiłam (wiadomo nie na ślub) i sama tak byłam organizowana jak komuś zależało żebym była na jakimś wydarzeniu.
Mi to bardziej wygląda na jakąś tam znajomość a nie wielką przyjaźń gdzie rzuca się wszystko i jedzie na sygnale bo coś się dzieje.
A z ciekawości ona lub ty macie jakieś inne koleżanki czy przyjaciółki?

Tak, ja mam jeszcze dwie dobre kolezanki ale nie tak bliskie jak ona + siostre, z ktora tez mam bliska relacje ale jest ona luzna w sensie mozemy nie rozmawiac dwa miesiace i nie ma to znaczenia, nikt sie nie obraza o nic.

Ona ma brata, z ktorym jest w przyjacielskiej relacji i dwie bliskie kolezanki/ przyjaciolki + jedna jeszcze ,  mieszka w Czechach, ale maja kontakt.

44

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Jeżeli ona stroi fochy przez Twoją nieobecność na weselu, to mocno mnie to dziwi. Zaproszenie powinno być dla gościa czymś pozytywnym, a nie, że teraz Ty jesteś zobowiązana opłacić sobie noclegi i kombinować z dojazdem podczas powodzi. Ona wyrzuca Ci brak kontaktu, a sama zachowała się, jak gdybyś nie była specjalnie bliska.

45 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-12-13 17:16:42)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Myślę że to już nie o wesele chodzi, coś w się w niej nagromadziło, ma inne wyobrażenie o przyjaźni i tak można gdybać.
Nie rozumiem jej zarzutów w stylu, że długo do niej nie dzwoniłaś, skoro równie dobrze ona mogła zadzwonić, jak miała potrzebę rozmowy.
Dlatego ja bym sobie odpuściła taką przyjaźń.

Jak mówił ktoś mądry, jeśli chcesz mieć przyjaciela musisz przymknąc jedno oko, jak chcesz go zatrzymać obydwa.

46

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?
wieka napisał/a:

Myślę że to już nie o wesele chodzi, coś w się w niej nagromadziło, ma inne wyobrażenie o przyjaźni i tak można gdybać.
Nie rozumiem jej zarzutów w stylu, że długo do niej nie dzwoniłaś, skoro równie dobrze ona mogła zadzwonić, jak miała potrzebę rozmowy.
Dlatego ja bym sobie odpuściła taką przyjaźń.

Jak mówił ktoś mądry, jeśli chcesz mieć przyjaciela musisz przymknąc jedno oko, jak chcesz go zatrzymać obydwa.

dochodzę do tego samego wniosku, ze w sumie chyba nie chodzi o to wesele. ale coś się w niej gromadziło i wybuchło pod byle pretekstem. mysle, że miała jakieś oczekiwania wobec mnie, których ja nie spełniłam. hah
tyle w temacie.
w sumie nie czułam się luźna w tej relacji od jakiegoś czasu, trochę kalkulowałam jeszcze przed jej ślubem jak ja się czuje, jak pisać. nie wiem, może podskórnie czułam, że coś jest nie tak. jeśli się tak analizuje, kalkuluje relacje- to znaczy ze nic z tego nie wychodzi dobrego. wiem to z doświadczenia np w związkach. gdy za bardzo się analizuje to wtedy jest już po ptokach.

47 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-13 18:38:17)

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Pisanie czy dzwonienie nic nie dadzą. Najlepsza byłaby rozmowa na żywo, w cztery oczy i szczera aż do bólu. Fakt, że w dzisiejszych czasach przyjaźń stała się towarem bardzo deficytowym.
Wracając do meritum. Po takiej rozmowie wiedziałabyś, czy Wasza przyjaźń przetrwa czy właśnie zakończyła się. Albo ona nie wie czego chce albo szuka dziury w całym. Skoro zmieniła zdanie na temat Waszej relacji to mówi się trudni i żyje się dalej. Niestety, ale życie pisze różne scenariusze, nie zawsze korzystne dla nas.
Uważam, że powinnaś tą kwestię załatwić jak najszybciej. Po co rozdrabniać się albo odraczać w czasie to co nieuniknione. Wiedza dotycząca tego na czym stoisz pozwoliłaby Tobie skupić się całkowicie na pracy i na innych ważnych aspektach Twojego życia.

48

Odp: czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Przyjaźnie są cenne i na pewno powinny być ważne, szczere i prawdziwie ale nie powinny być trudne. Z kolei czytając ludzi na forum każdy preferuje jakiś inny rodzaj przyjaźni Mi bliżej do ciebie niż do twojej "przyjaciółki' i tez czułabym się przymuszona i zobligowana i pod ciągła obserwacja jakbym miała taka przyjaciółkę która mi wypomina takie rzeczy.
Moja rada jest podobna -jeśli ci to nie pasuje, jeśli wysłuchałaś "litanii" problemow i ona nie potrafi zrozumieć twoich argumentów to zluzuj i daj czas. Jeśli nie zrozumie, or chociaż przemyśli twoich racja to tez się nie będzie odzywać i w końcu to umrze śmiercią naturalna.
Ja nie pamiętam kiedy ostatni razem rozmawiałam ze swoja przyjaciółka przez telefon, może gdzieś w maju, mamy kontakt na messengerze, pisujemy do siebie raz na jakiś czas ale jakby ona chciała mi mówić o każdym baku który puściła albo jaj je to tej przyjaźni nigdy by nie było bo to by było za dużo. Dlatego własnie taka mam definicje przyjaźnij jest to ktoś kto nas doskonale zna, kto chce poświecić swój czas żeby posłuchać o naszych problemach i troskach ( to oczywiście działa w dwie strony) i kto zrozumie ze jeśli nie gadamy codziennie czy tam raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to tez jest ok. Zadna z tych rzeczy nie jest trudna, jest po po prostu życiowa. Mieszkamy tez w dwóch innych krajach. Na święta obie będziemy w Polsce w naszym rodzinnym mieście i mam nadzieje ze w końcu uda nam się spotkać chociaż raz. Nie będę miała pretensji jeśli nie uda nam się więcej niż raz bo wiadomo jak to jest w święta. Podobnie mam z kumpela z Polski nie widzimy się pól roku, nie odzywamy się pól roku ale jak ja przyjeżdżałam zawsze chętnie się spotkamy, pogadamy i pozwierzamy i nadrobimy czas.

Wiec tak jak zaczyna się kalkulować i ważyć relacje przyjacielska to na pewno nic z tego nie będzie. To musi tak samo wychodzić od obu stron a tutaj z twojego punktu widzenia ta relacja wygląda inaczej niz z jej punktu widzenia. Jeśli po tej dyskusji o której pisałaś nie doszłyście do żadnego porozumienia ale poczułaś ze  ona przekręca wszystko, to tak, nie ma co więcej poświęcać się nad ta osoba. Może kiedyś zmądrzeje i się odezwie a może nie. Nie potrzebujesz w swoim życiu ludzi na których musisz marnować nerwy. Czas nauczyć się ze trzeba odejść do takich relacji które ci nie psuja.

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy jestem złą przyjaciółką - dramat w relacji- o co chodzi?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024