Totalny brak ochoty na seks w małżeństwie po 10 latach - Netkobiety.pl

Czy pomimo braku ochoty uprawiacie seks?
A jeśli nie, to czy brak seksu z mężem stanowi dla Ciebie problem?
Jakiego typu problem?

Czasami Was kobiety nie rozumiem ale ok. Może dopadła Cię nuda w małżeństwie lub twój maż przestał o siebie dbać jak kiedy go poznałaś.Znam takie przypadki z życia moich znajomych co facet się zapuścił pije piwo codziennie po pracy leży na kanapie.A żona straciła  ochote na igraszki  z własnym mężem partnerem.Ale nie traciła ochoty na sex z innymi mężczyznami.Dzieje się tak jak para się sobie znudzi  po wieloletnim zamieszkaniu razem i zwiazku.Dotyczy to częściej kobiet niż mężczyzn.Później taka samica lwica znajduje sobie kochanków  z nimi się pieprzy nie kocha bo to różnica. Dziś większość mężczyzn straciło ten pazur spontaniczność.Są za mili w stosunku do kobiet a kobiety oczekują emocji a ci mężczyźni im tego nie dają.Ale napisz więcej konkretów czy w ogóle nie masz ochoty na sex czy tylko z mężem jeśli z mężem to odp masz wyżej.A najważniejsze w związku jest rozmowa wzajemne zaufanie szczerość i szacunek.Bez tego  każdy związek runie.Powodzenia autorko

Może być

Na wszystko najlepsza jest tabletka. Na sen, na kupę, na młodość, na seks, na pożądanie, nawet na szczęście

He he dobre kurde

Przeczytaj sobie książkę "Ona ma siłę". Bardzo możliwe, że znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie i konkretne sposoby co z tym zrobić. Tylko musisz w ogóle CHCIEĆ coś z tym zrobić.
Inne rzeczy to wprowadzenie gadżetów ale zdecydowanie najpierw książka żeby znaleźć przyczynę, bo może ich być multum.

Ja uważam, że "samo" nic się nie naprawia i jednak warto dojść do źródła problemu. A u kobiet to mega skomplikowana sprawa i jednak rzadko to coś fizycznego jak hormony (jak tarczyca), częściej to kwestia głowy i psychiki.
U mnie libido gigantycznie spadło po pierwszym porodzie. Mimo, że naprawdę "chciałam chcieć" to niestety moje ciało wręcz krzyczało gdy mąż próbował w nocy gdzieś zawędrować ręką. To był ciężki czas ale bardzo dużo rozmawialiśmy i ponieważ obydwoje chcieliśmy wrócić do tego co było to obydwoje nad tym pracowaliśmy - mąż przejął część obowiązków nad dziećmi żebym nie była tak umordowana i odetchnęła psychicznie i fizycznie, ja sama starałam się "nakręcać" już odpowiednio wcześniej w ciągu dnia. Bo jak udało mi się wprawić w odpowiedni nastrój no to szanse na seks były większe.
Dzisiaj, gdy dzieci mamy już szkolne, a nie niemowlaki, głowa zajęta jest innymi rzeczami no to libido mi skoczyło do góry. Do tego wprowadziliśmy zabawki do sypialni i to też mega pomogło - samo wybieranie i dyskutowanie o nich już nas podniecało, potem gdy paczka została odebrana to cały dzień nakręcaliśmy się czekając aż dzieci wylądują w łóżkach i będzie można testować.... i "nagle" seks stał się znowu fajny. Potem zaczęłam czytać różne bardziej naukowe książki o seksie i dostałam wiele odpowiedzi dlaczego kiedyś reagowałam tak a nie inaczej, dlaczego wciąż zdarzają mi się "gorsze" dni.

Ja nie mówię o czasie bezpośrednio po porodzie gdy jest połóg. Ja mówię o latach. Mam dzieci z dwuletnią różnicą wieku, czyli jak starsze miało niewiele ponad rok to zachodziłam w kolejną ciążę. Najpier miałam dwulatkę i noworodka, potem czterolatkę, dwulatka i noworodka. Dopiero gdy najmłodsza miała jakieś 4 lata to wreszcie moje libido odbiło się od dna.

Dziwne by było aby po 10 latach właśnie była ochota na seks większa. Po tylu latach razem to jest się już zapewne po XXX-XXXX stosunkach. Z pewnością jakby pojawił się ktoś nowy to zaraz libido by wzrosło. Fascynacja itp vs w kółko to samo. Ale oczywiście jeśli małżeństwo ma trwać, trzeba jakoś wymyśleć aby to libido na siłę przywracać. Dobrze może zrobić przerwa dłuża od prób na siłe poprawy libida.

Bo wiesz, przed pierwszą ciążą był seks kilka razy dziennie kilka razy w tygodniu. Po ciąży ledwie raz na miesiąc (albo raz na dwa miesiące), przy jakimś wybitnie "dobrym" okresie może 3 razy w miesiącu. I ja chciałam chcieć więcej ale jakbym miała blokadę w głowie, którą ciężko było mi przeskoczyć. Jak podjęliśmy decyzję o drugim dziecku to ponieważ wtedy od lat stosowaliśmy NPR więc wiedziałam dokładnie kiedy będę mieć owulację i wystarczył tylko jeden stosunek i dosłownie "strzał w dziesiątkę" (a dodam, że akurat w tym cyklu gdy podjęliśmy decyzję to miałam przesuniętą owulację o tydzień ale widziałam to na wykresie dlatego nie był to problem). Za trzecim razem znowu wystarczył tylko jeden stosunek (pierwsza ciąża to też w zasadzie zero starań ).
Więc to nie jest tak, że seksu w ogóle nie uprawialiśmy. Ale chciałam wrócić do tego co było w pierwszym roku małżeństwa (chociaż 3x w tygodniu i to każdego tygodnia), a tutaj mimo chęci w momencie jak wreszcie kładliśmy się do łóżka to najczęściej moje ciało mówiło "nie".
A teraz, gdyby nie dzieci pilnujące nas niczym przyzwoitki, to spokojnie byłby seks znowu kilka razy dziennie kilka razy w tygodniu przez cały miesiąc.