Ciekawy temat.
Znam się z żona od dobrych 16 lat, od 14 jesteśmy małżeństwem.
Na początku jak to w każdym związku wszystko nam się układało. I dluuugie rozmowy, dluuugie spacery. W łóżku tez było wspaniałe. Ponieważ czuliśmy, ze jesteśmy dla siebie stworzeni, to powiedzieliśmy sobie sakramentalne tak.
Tuż przed ślubem zamieszkaliśmy razem. Okres ten wspominam fantastycznie, typowa sielanka narzeczonych. Po ślubie dalej było super. Rodzina ze strony żony fantastyczna, szybko złapaliśmy wspólny język.
Jakiś czas po ślubie zaczęliśmy starać się o dziecko. I jak to w życiu bywa, szło jak po grudzie. Dość powiedzieć, ze dopiero po 4 latach prób, badań lekarskich, inseminacji na pasku testera pojawiły się dwa paski.
Oczywiście zapanowała niesamowita radość, nie mogliśmy doczekać się porodu.
I się niestety zaczęło.
Dziecko rosło zdrowe, im bardziej się rozwijało, tym bardziej żona poświęcała się dziecku. Poświęcała się się w 120%. Jak to bywa z facetami w tym czasie, zagryzlem żeby i czekałem, aż żona w lozku wróci do formy sprzed porodu. Mijały tygodnie, miesiące a tu nic. Żona jakby zapomniała ze oprócz macierzyństwa ma także i męża. Na moje rozmowy nt seksu odpowiadała, ze nie ma ochoty, ze jest zmęczona, ze hormony. Ale po dłuższym czasie zacząłem drążyć temat i małżonka wypaliła, ze nie uprawia seksu, bo... czuje się winna w stosunku do dziecka. Tzn ze każdy stosunek ze mną traktuje jako potencjalne zagrożenie miłości żony do potomka. Bo z seksu może wyjść drugie dziecko, które zabierze jej miłość do pierwszego dziecka. Ciekawa retrospekcja: jak dziecko miało niecałe 2 lata, to zjadło liście jabłoni. Żona od razu tez skonsumowała te liście, jak zadałem jej pytanie dlaczego tak postąpiła- odpowiedziała, ze jak dziecko umrze, to ona razem z nim.
Długo to trwało, mieliśmy okresy ponad pół roku posuchy w lozku przez pierwsze trzy lata po urodzeniu. Gdzie przed dzieckiem w sypialni był ogień codziennie.Żona przestała przejmować inicjatywę w lozku, jak drazylem temat dlaczego tak się dzieje- dostałem odpowiedz, ze to facet ma się starać o kobietę, a nie na odwrót.
Pojawiła się tez u żony pedantyczna czystość po urodzeniu dziecka. Przed porodem jak to kobieta, poziom czystości w domu wyższy jak u męża. Ale po narodzinach zrobił się level pro. Małżonka potrafi sprzątać gruntownie całe duże mieszkanie codziennie. Nie potrafi odpuścić. Przykład- wstaje do pracy przed 6 rano, dobre 30 minut przed terminem. Żeby wytrzeć kurze. Jak rozmawiałem z żona nt temat to zawsze była odpowiedz, ze dziecko ma żyć w czystym mieszkaniu. Ile było wczesnych pobudek u żony, np wyjazd na delegacje z pobudka o 3.30 rano. I co żona robi przez pierwsze 20 minut? Ogarnia się w łazience, robi sobie śniadania? Nie. Żona sprząta....
Straszne to....
Pojawiły się u małżonki problemy kobiece. Jak to w polskiej służbie zdrowia, kompetencje gino raczej słabe, mimo leczenia w dużych miastach PL. W końcu znalazła się jedna ogarnięta gino, która żony problemy zaczęła z powodzeniem zwalczać przy pomocy pigułek antykoncepcyjnych. Z jednej strony zdrowie u żony się poprawia, z drugiej libido spadło do poziomu ujemnego. Jak prosiłem żonę wiele razy, żeby porozmawiała nt temat z gino, żeby dobrać tabletki ktore nie zmasakrują popędu- wszystkie moje prośby bez odzewu.
Od pół roku śpimy już oddzielnie, żona z dzieckiem, ja na kanapie.
Kocham bardzo moja rodzine, i nie wyobrażam sobie innego życia. Obydwoje zajmujemy stanowiska kierownicze w dużych firmach, finansowo nam się powodzi.
Tylko ta alkowa... z racji braku osuszania z krzyża, mam notoryczne zapalenia prostaty. Póki co poziom PSA w normie, pytanie jak długo.
I tu na koniec pytanie do forumowiczów: jest szansa na wyjście z impasu? Wszelkim podpowiedziom typu prostytutka czy kochanka dziękuje.