Chora sytuacja...co robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

1 Ostatnio edytowany przez Misqa123 (2016-07-02 02:29:45)

Temat: Chora sytuacja...co robić?

Hej,
Piszę do Was, bo potrzebuję się wygadać, ale i też prosić o radę, bo totalnie nie wiem, co robić w tej sytuacji. Może zacznę od tego, że niedawno skończyłam medyczną szkołę policealną, z wykształcenia jestem technikiem radiologiem. Bardzo ciężko w moim mieście o pracę w moim zawodzie niestety, jestem również zarejestrowana w UP, bo liczyłam na jakąś pomoc z ich strony, ale niestety...więc cały czas szukałam pracy na własną rękę. W końcu udało mi się znaleźć, jest to praca w prywatnym gabinecie stomatologicznym, gdzie mają również swoją pracownię rtg. Poszłam tam na rozmowę kwalifikacyjną i Pani doktor oznajmiła mi, że mogłabym tam pracować jako technik radiolog, ale i również przyuczać się jako asystentka, przystałam na tą propozycję, więc Pani doktor dała mi szansę i powiedziała, żebym w takim razie przyszła na próbę. Oczywiście przyszłam, po 2 dniach przepracowanych stwierdziła, że jest mną zainteresowana i że jak najszybciej złoży wniosek do UP odnośnie mojego stażu, ale niestety zaczęło się to coraz bardziej przeciągać...a bo tutaj jej się jakieś szkolenie trafiło i musiała wyjechać i nie miała czasu tego zrobić, a to coś tam. No i tak już prawie cały miesiąc przepracowałam...i w zasadzie nie wiedziałam co dalej ze mną będzie, w tym czasie zostawałam nawet po 10, 12 godz w pracy, któregoś dnia przyszłam w sobotę, raz nawet zastępowałam kolegę i musiałam sama asystować i robić zdjęcia rtg pacjentom i Pani doktor była naprawdę ze mnie zadowolona, asystentka, która tam pracuje również mnie chwaliła.
Ktoś może pomyśleć, że jestem naiwna i dałam się wykorzystywać, ale naprawdę bardzo zależało mi na tej pracy, chciałam się jak najwięcej nauczyć, zdobyć doświadczenie zawodowe, bo to byłaby moja pierwsza praca w zawodzie i ogólnie pierwsza taka "poważniejsza" praca zarobkowa w moim życiu, a tylko Pani doktor dała mi tą szansę. Ale co się okazało...że za te dni które przepracowałam mi nie zapłaci, bo to była próba, a ona za stanie i patrzenie nie będzie nikomu płaciła, no po prostu krew mnie zalała...a jeśli chodzi o wniosek odnośnie stażu to złożyła go dopiero przedwczoraj. W dodatku wczoraj ja i moja koleżanka (która jest również na "dniach próbnych" u Pani doktor i którą też tak przerobiła) miałyśmy rozmowę z prawnikiem Pani doktor, który miał nam objaśnić wszystko odnośnie umowy, którą Pani doktor chcę z nami zawrzeć (oczywiście jej przy tym nie było, bo jest na urlopie). Powiedział, że Pani doktor chcę jak na razie na kolejny miesiąc podpisać z nami umowę wolontariacką, co oznacza, że przez prawdopodobnie kolejny miesiąc musiałybyśmy znów pracować za darmo...a dopiero później podpisałaby z nami umowę pośredniczącą z UP dla osób do 30 r.ż, co oznacza, że część naszego wynagrodzenia refunduję UP, czyli nasze wynagrodzenie wynosiłoby 1350 zł netto...
Przyznam szczerze, że już tak się zdenerwowałam, że powiedziałam temu prawnikowi, że tą rozmowę z nim to chyba powinnyśmy odbyć już jak tylko przyszłyśmy tutaj do pracy, a nie dopiero po miesiącu i nie uśmiecha mi się pracować przez kolejny miesiąc za darmo jako "wolontariuszka", bo ja w zasadzie taki wolontariat odbyłam przez ten miesiąc, który już tutaj przepracowałam...powiedziałam mu, że chyba Pani doktor powinna w ogóle z nami podpisać umowę na dni próbę i normalnie nam za to zapłacić, bo można pracować 2, 3 dni, może nawet tydzień za darmo, ale nie prawie cały miesiąc, gdzie ja już mam przepracowane 115 godzin...on oczywiście stwierdził, że mam rację ale to zależy od pracodawcy, czy chcę taką umowę podpisywać, a Pani doktor nie musi znać przepisów prawa bo od tego ma jego...oczywiście niczego nie podpisywałyśmy, czekamy aż Szanowna Pani doktor wróci z urlopu i coś więcej nam powie.
Co byście zrobili w takiej sytuacji? Nie wiem, czy jest sens w ogóle decydować się na współpracę z kimś takim...zależy mi na tej pracy, ale no nie mogę pozwolić sobą pomiatać i się wykorzystywać.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Zaledwie 1,5 miesiąca temu żaliłaś się, że potencjalny pracodawca nie chciał Cię z uwagi na brak doświadczenia...
Masz lepszą propozycję na najbliższy miesiąc? Jeśli nie - pobaw się w wolontariat i to doświadczenie zdobywaj. W międzyczasie szukaj lepszej pracy. O którą przecież o niebo łatwiej z owym doświadczeniem.
Aha, i proponuję jednak większość myśli zachowywać dla siebie. Jeśli zadbasz o poprawne stosunki z panią doktor to może Ci to zaprocentować w postaci dobrych referencji. Jeśli "nie dasz sobą pomiatać" w Twoim rozumieniu tego słowa - za chwilę założysz kolejny wątek o tym, jakie to paskudne papierki Ci wredna baba wypisała na zakończenie współpracy smile

3

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Nie chcę cię wprowadzać w błąd ale coś mi się wydaje, że umowa wolontariacka może mieć miejsce tylko w stosunku wolontariusz- organizacja pożytku publicznego, jak fundacje, stowarzyszenia itp. Natomiast w takim przypadku jak ten to jest nadużycie ze strony pracodawcy.
Poszłabym do innego prawnika zapytać. Lub choćby do Państwowej Inspekcji Pracy. Są tez porady darmowe czasem dla osób bezrobotnych, nie mających dochodów. W urzędzie pracy też może coś na ten temat wiedzą.

Jeszcze raz podkreślam, że nie znam się na prawie ale jeśli zaczęłaś pracę to powinnaś mieć umowę sporządzoną niezwłocznie. A także składki na ubezpieczenie odprowadzać. Pani doktor nie musi znać się na prawie ale nie może go łamać. I skoro ma prawnika to prawnik powinien ją uświadomić, ze działa niezgodnie z prawem nie dając ci umowy a każąc pracować.

4 Ostatnio edytowany przez Jacenty89 (2016-07-02 10:53:33)

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Idź do Państwowej Inspekcji Pracy i następnym razem bądź bardziej zdecydowana. Kobieta przez miesiąc robiła z Ciebie idiotkę, a teraz chce to ciągnąć kolejny miesiąc. Nic tylko pogratulować bezczelności.
Co do wypowiedzi prawnika to wali farmazony: Ignorantia iuris nocet.

5

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Jesteś zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna i jednocześnie według ciebie podjęłaś pracę. Trochę nie halo...
Nie zarzucaj właścicielowi praktyki oszustwa. Kierowałaś się własnym interesem. Złamałaś prawo.

Do PIP-u nie radzę iść. Wolontariat nie jest świadczeniem pracy, dlatego w prawie pracy nie znajdziesz żadnej treści przepisu, który by regulował takie stosunki. A z tym w świetle kodeksu pracy nie licz na sąd pracy jak w przypadku osoby posiadającej status pracownika.

Zrobisz co zechcesz, ale ja będąc na twoim miejscu porozmawiałabym z ewentualnym przyszłym pracodawcą (panią doktor) o twojej przyszłości w tej firmie. I nie łaziła po prawnikach.

Zgodziłabym się na na zawarcie umowy o wolontariat (zakładam, że przepracowałaś ponad 30 dni) bo to już jakiś papier potwierdzający twoje doświadczenie w zawodzie. A umówmy się, że będąc świeżo po szkole nie błyszczysz doświadczeniem.

I zmień odrobinę swoją postawę - pachnie na roszczeniową tak trochę. I taka trochę obwiniającą wszystkich - ty dobra a reszta be.

Właśnie wkroczyłaś w dorosłe życie. Staraj się nie chodzić na tzw udry. Działaj i nie skarż.

6

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:

Jesteś zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna i jednocześnie według ciebie podjęłaś pracę. Trochę nie halo...
Nie zarzucaj właścicielowi praktyki oszustwa. Kierowałaś się własnym interesem. Złamałaś prawo.

Do PIP-u nie radzę iść. Wolontariat nie jest świadczeniem pracy, dlatego w prawie pracy nie znajdziesz żadnej treści przepisu, który by regulował takie stosunki. A z tym w świetle kodeksu pracy nie licz na sąd pracy jak w przypadku osoby posiadającej status pracownika.

Zrobisz co zechcesz, ale ja będąc na twoim miejscu porozmawiałabym z ewentualnym przyszłym pracodawcą (panią doktor) o twojej przyszłości w tej firmie. I nie łaziła po prawnikach.

Zgodziłabym się na na zawarcie umowy o wolontariat (zakładam, że przepracowałaś ponad 30 dni) bo to już jakiś papier potwierdzający twoje doświadczenie w zawodzie. A umówmy się, że będąc świeżo po szkole nie błyszczysz doświadczeniem.

I zmień odrobinę swoją postawę - pachnie na roszczeniową tak trochę. I taka trochę obwiniającą wszystkich - ty dobra a reszta be.

Właśnie wkroczyłaś w dorosłe życie. Staraj się nie chodzić na tzw udry. Działaj i nie skarż.

Opowiadasz bzdury. Co miała zrobić? Wyrejestrować się z PUP i modlić z dnia na dzień, żeby nic się nie stało, bo nie ma ubezpieczenia zdrowotnego? Nie ma kogoś takiego jak właściciel praktyk. Praktyki to nie jest własność. W którym miejscu złamała prawo? Jeśli ktoś tu złamał prawo, to szanowna pani doktor zatrudniając kogoś przez miesiąc bez żadnego poświadczenia. Co do kodeksu pracy, polecam Ci a takze autorce lekturę artykułu 22 kodeksu pracy. Autorko wystąp do Sądu Pracy (możesz przez PIP to zrobić) o ustalenie istnienia stosunku pracy.
Postawa roszczeniowa? To może ma poczekać i popracować pół roku, a potem dostać kopa bez pieniędzy i bez żadnych dokumentów? Bądźmy poważni.

7

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia.
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

8

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Opowiadasz bzdury.

Jedyna bzdura, jaką napisałam w moim poście to błąd podmiotowy w zakresie umów o wolontariacie. Bo Kleoma miała rację podejrzewając, iż wolontariat mieści się w zakresie prac na poczet organizacji pożytku publicznego.

Jacenty89 napisał/a:

Co miała zrobić? Wyrejestrować się z PUP i modlić z dnia na dzień, żeby nic się nie stało, bo nie ma ubezpieczenia zdrowotnego?

No właśnie... Gdyby dostała pieniądze za świadczenie "pracy" miałaby pretensje do tej pani "doktor"? Jak myślisz?
Z tego co wyczytałam autorka wątku jest osobą bezrobotną zarejestrowaną w urzędzie pracy. Z tego co wiem i zdaje się nie uległo noweli, bezrobotny ma obowiązek informowania urząd pracy o podjęciu pracy. Nie zrobiła tego.

Jeśli za twoją namową pójdzie do PIP-u to będzie tak jakby (sorry za określenie) narobiła we własne gniazdo. Konsekwencje też poniesie w ramach wykroczenia.

Nie bronię pani "doktor". Wiem, że postąpiła wbrew regulacjom prawa pracy, ale nie stanę też w obronie tej dziewczyny, ponieważ i ona zaniechała swoich obowiązków.
Mogła przecież powiedzieć, że zamierza udać się do UP i zgłosić fakt podjęcia pracy. Zrobiła to? Skoro tak jej zależało...

I jeszcze jedno, nie, dwa ...
1. nie krzycz bo nie ma powodu do takiej irytacji (słuch mam ok, a na słabnący wzrok okulary - widzę dobrze z bliska : )
2. co do określenie "praktyki" - źle mnie zrozumiałeś - w nomenklaturze niektórych pracodawców używa się takiego pojęcia i nie ma odniesienia do "czegoś takiego" jak to ująłeś

9

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

Kleoma jestem ze wszystkim poza tym podkreślonym wycinkiem w zgodzie z Tobą. Jest po odpowiedniej szkole. Ma kwalifikacje na papierze (nie mylić z doświadczeniem). Niemniej w całej tej sytuacji obie strony szukają dla siebie "wygód".

Nie wiem jaki ma status ta dziewczyna. Moglibyśmy przyjąć, że skoro świadczyła pracę jest pracownikiem. A co jeśli pani "doktor" stwierdziłaby - przyciśnięta do muru, że zawarła z nią umowę zlecenie np? To zmienia postać rzeczy bo ten rodzaj świadczeń nie jest regulowany przez kodeks pracy.
Rozumiem autorkę wątku, że liczyła na pracę, niemniej fakty są takie, że nie zgłosiła zmiany statusu do urzędu pracy.
Pozwoliła się wmanewrować w sytuację, z której nie wyjdzie bez szwanku.

10

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Opowiadasz bzdury.

Jedyna bzdura, jaką napisałam w moim poście to błąd podmiotowy w zakresie umów o wolontariacie. Bo Kleoma miała rację podejrzewając, iż wolontariat mieści się w zakresie prac na poczet organizacji pożytku publicznego.

Jacenty89 napisał/a:

Co miała zrobić? Wyrejestrować się z PUP i modlić z dnia na dzień, żeby nic się nie stało, bo nie ma ubezpieczenia zdrowotnego?

No właśnie... Gdyby dostała pieniądze za świadczenie "pracy" miałaby pretensje do tej pani "doktor"? Jak myślisz?
Z tego co wyczytałam autorka wątku jest osobą bezrobotną zarejestrowaną w urzędzie pracy. Z tego co wiem i zdaje się nie uległo noweli, bezrobotny ma obowiązek informowania urząd pracy o podjęciu pracy. Nie zrobiła tego.

Jeśli za twoją namową pójdzie do PIP-u to będzie tak jakby (sorry za określenie) narobiła we własne gniazdo. Konsekwencje też poniesie w ramach wykroczenia.

Nie bronię pani "doktor". Wiem, że postąpiła wbrew regulacjom prawa pracy, ale nie stanę też w obronie tej dziewczyny, ponieważ i ona zaniechała swoich obowiązków.
Mogła przecież powiedzieć, że zamierza udać się do UP i zgłosić fakt podjęcia pracy. Zrobiła to? Skoro tak jej zależało...

I jeszcze jedno, nie, dwa ...
1. nie krzycz bo nie ma powodu do takiej irytacji (słuch mam ok, a na słabnący wzrok okulary - widzę dobrze z bliska : )
2. co do określenie "praktyki" - źle mnie zrozumiałeś - w nomenklaturze niektórych pracodawców używa się takiego pojęcia i nie ma odniesienia do "czegoś takiego" jak to ująłeś

Nie ma znaczenia co by zrobiła gdyby... W prawie istotny jest tylko aktualny stan faktyczny, a nie gdybanie. Jeśli sama się zgłosi do PIP i przedstawi sytuację tak jak tutaj to  wtedy nir zostanie ukarana. Dziewczyna jest po prostu zbyt naiwna i nieasertywna, żeby wogóle wpaść na taki pomysł. Któż z nas nigdy nie uwierzył słowom zwierzchnika bez gadania niech rzuci kamień (albo dwa na wszelki wypadek).
1. A gdzie ja niby krzyczałem?

11

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia.
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

Pełna zgoda z wyjątkiem jednego. To nie wynagrodzenie jest tutaj czynnikiem decydującym tylko umowa. Praca za wynagrodzeniem bez umowy też jest przestępstwem, a odwrotnie nie.

12

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Sponi

Ja nie zgodzę się z Tobą.
Nie od autorki zależało czy na umowę czy nie.
Na pewno chciała ją mieć i każdy sąd przyzna, że wina jest lekarki, że jej nie dała.
Umowę-zlecenie też zawiera się na piśmie, tez odprowadza składki.
Autorka żadnej umowy nie otrzymała, składki nie były odprowadzane. I to nie był dzień czy 2 ale prawie miesiąc.
Pani doktor chciała mieć darmową siłę roboczą, zatrudniała na czarno.
Myślę, że gdyby autorka dostała umowę do ręki to poszłaby do urzędu pracy wyrejestrować się jeszcze tego samego dnia bo nie ma potrzeby korzystać z dwóch ubezpieczeń.
A tak co? Miała iść tak w ciemno nie wiedząc czy dostanie umowę?

Myślę, że jeśli sąd, inspekcja pracy kogoś ukarze to panią doktor za niedopełnienie obowiązków wynikających z tego, że ma zarejestrowaną działalność gospodarczą.

Jest wiele takich sytuacji szczególnie w sklepach, zakładach gastronomicznych gdzie pracodawcy wykorzystują bezrobocie i w taki właśnie sposób traktują osoby chcące u nich pracować. Jest niby na próbę, narobi się, stara się bo chce zostać zatrudniona a po 2-3 tygodniach wynocha i bez pieniędzy albo z minimalną sumką bo pracodawca wie, ze znajdą się inni z którymi zrobi to samo.

13

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

Kleoma jestem ze wszystkim poza tym podkreślonym wycinkiem w zgodzie z Tobą. Jest po odpowiedniej szkole. Ma kwalifikacje na papierze (nie mylić z doświadczeniem). Niemniej w całej tej sytuacji obie strony szukają dla siebie "wygód".

Nie wiem jaki ma status ta dziewczyna. Moglibyśmy przyjąć, że skoro świadczyła pracę jest pracownikiem. A co jeśli pani "doktor" stwierdziłaby - przyciśnięta do muru, że zawarła z nią umowę zlecenie np? To zmienia postać rzeczy bo ten rodzaj świadczeń nie jest regulowany przez kodeks pracy.
Rozumiem autorkę wątku, że liczyła na pracę, niemniej fakty są takie, że nie zgłosiła zmiany statusu do urzędu pracy.
Pozwoliła się wmanewrować w sytuację, z której nie wyjdzie bez szwanku.

Zmiany stosunku pracy nie można było zgłosić, bo żeby to zrobić musisz mieć dokument to potwierdzający.
Jeśli pani doktor by tak stwierdziła to by sprawdzili po pierwsze czy to prawda (opłacone składki, zgłoszenie do ZUS i US, rozmowa z autorką), po drugie jeśli nawet, to by zweryfikowali czy mimo umowy zlecenia autorka nie świadczy w sensie faktycznym stosunku pracy. I pani doktor leży i kwiczy.

14

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia.
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

Pełna zgoda z wyjątkiem jednego. To nie wynagrodzenie jest tutaj czynnikiem decydującym tylko umowa. Praca za wynagrodzeniem bez umowy też jest przestępstwem, a odwrotnie nie.

Jak ma  to rozumieć? Że wynagrodzenie bez pracy przestępstwem nie jest? Zgadzam się.
Czy praca bez wynagrodzenia przestępstwem nie jest?

15

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Nie ma znaczenia co by zrobiła gdyby... W prawie istotny jest tylko aktualny stan faktyczny, a nie gdybanie.

No właśnie. A jaki tu jest? Po obu stronach nieprawidłowe zachowanie.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli sama się zgłosi do PIP i przedstawi sytuację tak jak tutaj to  wtedy nir zostanie ukarana.
Dziewczyna jest po prostu zbyt naiwna i nieasertywna, żeby wogóle wpaść na taki pomysł.

Odpowiem za tobą: ignoriantia iuris nocet

Jacenty89 napisał/a:

Któż z nas nigdy nie uwierzył słowom zwierzchnika bez gadania niech rzuci kamień (albo dwa na wszelki wypadek).

Nie rzucę, bo niejednokrotnie daję wiarę temu co usłyszę, ale zanim coś później zechcę z niedotrzymaniem słowa zrobić zwyczajnie oceniam za i przeciw. Nie mam klapek na oczach w dotarciu do celu.

Jacenty89 napisał/a:

1. A gdzie ja niby krzyczałem?

A tu... Uszy mi więdły http://emotikona.pl/emotikony/pic/07icon_smile4.gif

16 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 19:26:53)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Zmiany stosunku pracy nie można było zgłosić, bo żeby to zrobić musisz mieć dokument to potwierdzający.

No pewnie. Mogła w swoim czasie panią "doktor" przypilić do muru.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli pani doktor by tak stwierdziła to by sprawdzili po pierwsze czy to prawda (opłacone składki, zgłoszenie do ZUS i US, rozmowa z autorką), po drugie jeśli nawet, to by zweryfikowali czy mimo umowy zlecenia autorka nie świadczy w sensie faktycznym stosunku pracy. I pani doktor leży i kwiczy.

I autorka wątku też leży i kwiczy, bo nie zgłaszając faktu podjęcia pracy popełniła wykroczenie.
Obie strony uwikłały się w trudną sytuację.
Autorka wątku może zrobić wszystko tylko czy perspektywa włóczenia się po sądach jej odpowiada? Na początku wejścia w drogę zawodowego życia?

Powtarzam: nie bronię żadnej ze stron. Podchodzicie emocjonalnie do sprawy bo jak do człowieka. I ja to rozumiem, ale n wokandzie nie ma na to miejsca.

Kto będzie głośniej kwiczał? dziewczyna bez kasy czy pani "doktor"?

Umowy zlecenie nie obejmuje kodeks pracy.

17

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Ja uważam, że to pani doktor złamała prawo pracy, postąpiła niegodziwie a także ewentualnie naraziła pacjentów na utratę zdrowia.
Bo jeśli ktoś przez miesiąc przychodzi do pracy na kilka, kilkanaście godzin to jednak powinien jakiekolwiek wynagrodzenie otrzymać.
Z postępowania pani doktor wynika, że zabiegi wykonywała osoba nie zatrudniona u niej tylko... no właśnie kto?
Jaki status przez ten czas miała autorka?

Pełna zgoda z wyjątkiem jednego. To nie wynagrodzenie jest tutaj czynnikiem decydującym tylko umowa. Praca za wynagrodzeniem bez umowy też jest przestępstwem, a odwrotnie nie.

Jak ma  to rozumieć? Że wynagrodzenie bez pracy przestępstwem nie jest? Zgadzam się.
Czy praca bez wynagrodzenia przestępstwem nie jest?

Chodziło mi o to, że praca z umową bez wynagrodzenia (jeśli takowe nie jest zapisane w umowie) nie jest przestępstwem.

18 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-07-02 19:47:12)

Odp: Chora sytuacja...co robić?

W razie gdyby w tym gabinecie podczas pracy autorki bez umowy zdarzył się wypadek/ jakiś uszczerbek na zdrowiu pacjenta, nie takie znieczulenie, za duża dawka itp/ to jak by się pani doktor tłumaczyła gdyby pytano o autorkę?
Też by miała problemy, że dopuściła do pacjenta osobę niezatrudnioną u niej.
Kto by płacił za ewentualne szkody na zdrowiu gdyby pacjent udowodnił, że to z powodu obsługiwania go przez autorkę?

AUTORKO nie podważam Twoich umiejętności i wiedzy ale wypadki się zdarzają nie tylko wśród młodych pracowników tuż po szkole. Doświadczeni stażem lekarze też popełniają błędy lub są nieszczęśliwe wypadki nieprzewidywalne.

I nieważne, że  ona ma skończoną szkołę. Bez umowy o pracę nie miała prawa wykonywać zabiegu w tym gabinecie.
Jest też coś takiego jak ubezpieczenie pracodawcy, takie OC.
To nie jest kramik z bielizną czy truskawkami gdzie sprzedawać może ktokolwiek byle potrafił liczyć.

19

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Nie ma znaczenia co by zrobiła gdyby... W prawie istotny jest tylko aktualny stan faktyczny, a nie gdybanie.

No właśnie. A jaki tu jest? Po obu stronach nieprawidłowe zachowanie.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli sama się zgłosi do PIP i przedstawi sytuację tak jak tutaj to  wtedy nir zostanie ukarana.
Dziewczyna jest po prostu zbyt naiwna i nieasertywna, żeby wogóle wpaść na taki pomysł.

Odpowiem za tobą: ignoriantia iuris nocet

Jacenty89 napisał/a:

Któż z nas nigdy nie uwierzył słowom zwierzchnika bez gadania niech rzuci kamień (albo dwa na wszelki wypadek).

Nie rzucę, bo niejednokrotnie daję wiarę temu co usłyszę, ale zanim coś później zechcę z niedotrzymaniem słowa zrobić zwyczajnie oceniam za i przeciw. Nie mam klapek na oczach w dotarciu do celu.

Jacenty89 napisał/a:

1. A gdzie ja niby krzyczałem?

A tu... Uszy mi więdły http://emotikona.pl/emotikony/pic/07icon_smile4.gif

Tu jest taki, że to dziewczyna przerwie bezprawny stan poprzez zgłoszenie do PIP wniosku o uregulowanie stosunku pracy dodatkowo w takich sytuacjach to pracownik jest uprzywilejowany. Ona też ocenia za i przeciw i dlatego tu napisała... Nie użyłem ani jednego wykrzyknika, więc chyba laryngolog potrzebny.

20 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 19:51:23)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Chodziło mi o to, że praca z umową bez wynagrodzenia (jeśli takowe nie jest zapisane w umowie) nie jest przestępstwem.

To wbrew prawu. Pracownik nie może zrzec się wynagrodzenia.


Kleoma napisał/a:

I nieważne, że  ona ma skończoną szkołę. Bez umowy o pracę nie miała prawa wykonywać zabiegu w tym gabinecie.
Jest też coś takiego jak ubezpieczenie pracodawcy, takie OC.

Dokładnie, a co zrobiła ?

Kleoma napisał/a:

Sponi

Ja nie zgodzę się z Tobą.
Nie od autorki zależało czy na umowę czy nie.

A jednak ja nie zgodzę się z Tobą w tej kwestii. Tłumaczenia o naiwności nie są mocne. Bo tak jak napisałaś takich sytuacji jest wiele. Autorka jest osobą pełnoletnią i w świetle prawa osobą nie mająca ograniczeń  do podejmowania decyzji.

Jacenty89 napisał/a:

Nie użyłem ani jednego wykrzyknika, więc chyba laryngolog potrzebny.

Może i potrzebny. Tylko komu http://emotikona.pl/emotikony/pic/07icon_smile4.gif W moim mniemaniu podkręciłes się.

Za wszelkie szkody ponosi odpowiedzialność pracodawca. Autorki nikt nie zmuszał do chodzenia tam do pracy.

I raz jeszcze powtarzam: ja nie kwestionuję waszych racji. One są jednak "cienkie" w obliczu prawa.

Przecież może pójść i złożyć oświadczenie teraz nawet. Myślicie, że nie oberwie jej się?

21

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Zmiany stosunku pracy nie można było zgłosić, bo żeby to zrobić musisz mieć dokument to potwierdzający.

No pewnie. Mogła w swoim czasie panią "doktor" przypilić do muru.

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli pani doktor by tak stwierdziła to by sprawdzili po pierwsze czy to prawda (opłacone składki, zgłoszenie do ZUS i US, rozmowa z autorką), po drugie jeśli nawet, to by zweryfikowali czy mimo umowy zlecenia autorka nie świadczy w sensie faktycznym stosunku pracy. I pani doktor leży i kwiczy.

I autorka wątku też leży i kwiczy, bo nie zgłaszając faktu podjęcia pracy popełniła wykroczenie.
Obie strony uwikłały się w trudną sytuację.
Autorka wątku może zrobić wszystko tylko czy perspektywa włóczenia się po sądach jej odpowiada? Na początku wejścia w drogę zawodowego życia?

Powtarzam: nie bronię żadnej ze stron. Podchodzicie emocjonalnie do sprawy bo jak do człowieka. I ja to rozumiem, ale n wokandzie nie ma na to miejsca.

Kto będzie głośniej kwiczał? dziewczyna bez kasy czy pani "doktor"?

Umowy zlecenie nie obejmuje kodeks pracy.

Mogła, ale nie musiała. Obowiązkiem pracodawcy jest zgłoszenie pracownika do ZUS i US. Autorce żaden sąd nie grozi. Gdyby nawet teraz PIP ją dopadnie bez jej wniosku to grozi jej grzywna (w okolicach 1000 zł), jeśli złoży wniosek do PIP o uregulowanie stosunku pracy postępowanie nie będzie podjęte. Jak widać kwiczeć będzie pani doktor.
Co do umowy zlecenia zacytuje to o czym mówiłem, bo chyba nie zrozumiałaś. Pani doktor może sobie twierdzić nawet, że zawarła umowę o dzieło. Kodeks prsvy mówi jasno co sądzić o tej sytuacji:

Art. 22. § 1.  Przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca - do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.

§ 1.1 Zatrudnienie w warunkach określonych w § 1 jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.

§ 12.  Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1.

22

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

[
Mogła, ale nie musiała. Obowiązkiem pracodawcy jest zgłoszenie pracownika do ZUS i US. Autorce żaden sąd nie grozi. Gdyby nawet teraz PIP ją dopadnie bez jej wniosku to grozi jej grzywna (w okolicach 1000 zł), jeśli złoży wniosek do PIP o uregulowanie stosunku pracy postępowanie nie będzie podjęte. Jak widać kwiczeć będzie pani doktor.
Co do umowy zlecenia zacytuje to o czym mówiłem, bo chyba nie zrozumiałaś. Pani doktor może sobie twierdzić nawet, że zawarła umowę o dzieło. Kodeks prsvy mówi jasno co sądzić o tej sytuacji:

Art. 22. § 1.  Przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca - do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.

§ 1.1 Zatrudnienie w warunkach określonych w § 1 jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.

§ 12.  Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1.

Jacenty, nie szafuj mi tu kopiuj wklej bo ja to wszystko wiem.
Wykroczeniem jest brak oświadczenia autorki przed UP o podjęciu pracy. Stać ją na taką karę grzywny?

23

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Jeśli wiesz to dlaczego wyżej pisałaś o umowie zlecenie?
Pisałem wyżej. Wniosek o uregulowanie stosunku pracy ze strony autorki zniweluje szanse na grzywnę praktycznie do zera.

24 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 20:11:31)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Jeśli wiesz to dlaczego wyżej pisałaś o umowie zlecenie?
Pisałem wyżej. Wniosek o uregulowanie stosunku pracy ze strony autorki zniweluje szanse na grzywnę praktycznie do zera.

Ja do laryngologa, ty do podszkolenia się w zakresie czytania ze zrozumieniem.

Słuchaj, ja nie twierdzę, że to co spotkało te dziewczynę ze strony pani "doktor" jest słuszne i nie podlega konsekwencjom przewidzianym w prawie. Rozumiem też, że mogłaby pójść do odpowiednich instytucji, które prawa pracownika pomagają egzekwować.

Ale... Pomyślałeś o tym, że pani "doktor" będzie się bronić? Ma swojego prawnika. Dziewczyna grosza przy duszy. Pani "d" może równie dobrze oświadczyć, że to była umowa zlecenie albo nie daj boże umowa absolwencka (tę właśnie pomyliłam z wolontariatem), która można wykonywać bezpłatnie.

Dziewczyna wchodzi na drogę zawodową,   z tego co w jej innych postach wyczytałam, to nie pierwszy jej raz kiedy pakuje się w coś takiego.

Ja nie chciałabym zaczyna ścieżki zawodowej od konfliktów. Ot co...

Odeszłabym i już. Czasem pokonani okazują się być zwycięzcami.

P.S.
Posiłkujesz się KP. I pojęciem stosunku pracy w nim zawartym. Tu nie znajdziesz pojęcia umowy zlecenia czy o dzieło. Kto pani "doktor" zabroni twierdzić, że zawarła z nią umowę zlecenie albo umowę o dzieło?

25

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Sponi

No dobrze. Załóżmy, że jest tak.
Autorka pracę podjęła. Nie dostała i nie dostanie  za nią wynagrodzenia.  Jak twierdzi pracodawczyni i jej prawnik była wolontariuszką w gabinecie prywatnym.
Czy w myśl przepisów prawa będzie ukarana prze UP jeśli wynagrodzenia nie było?

Przecież mogła w tym czasie pracować jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci czy schronisku dla psów. Tez bez wynagrodzenia.
Bo miała czas.
Czy gdyby wtedy poszła do Urzędu pracy i zgłosiła, że pracuje jako wolontariuszka to co by się zmieniło w jej statusie? Wykreśliliby ją z listy bezrobotnych?

26 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 20:19:25)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Sponi

No dobrze. Załóżmy, że jest tak.
Autorka pracę podjęła. Nie dostała i nie dostanie  za nią wynagrodzenia.  Jak twierdzi pracodawczyni i jej prawnik była wolontariuszkąw gabinecie prywatnym.
Czy w myśl przepisów prawa będzie ukarana prze UP jeśli wynagrodzenia nie było?

Wolontariat nie obejmuje KP. Przyznałam Tobie rację. Za brak wynagrodzenia obrywa pracodawca i ja tego nie neguję.

Kleoma napisał/a:

Przecież mogła w tym czasie pracować jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci czy schronisku dla psów. Tez bez wynagrodzenia.
Bo miała czas.
Czy gdyby wtedy poszła do Urzędu pracy i zgłosiła, że pracuje jako wolontariuszka to co by się zmieniło w jej statusie? Wykreśliliby ją z listy bezrobotnych?

To wykroczenie - odjęcie pracy i brak oświadczenia w UP o tym fakcie. Kara grzywny. Wszyscy wiemy, że bezrobotni co miesiąc potwierdzają swoją gotowość do podjęcia pracy.

Kleoma problem z autorką jest taki, że jest zarejestrowana jako bezrobotna i "pracuje". Czy jej się opłaca zgłaszać to do PIP-u?

27

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Pani doktor mając pieniądze i prawnika to może nawet udowodnić, że autorka samowolnie wchodziła  do jej gabinetu przez miesiąc, wykonywała pracę bez jej wiedzy i zgody. Bo przecież jej nie było, miała wyjazdy, szkolenia, urlopy...

Nie zostawiłabym tego tak.
To, że autorka pracowała łatwo udowodnić. Każdy sąd bez problemu w wyroku nakaże lekarce autorce z ten czas przepracowany wynagrodzenie wypłacić.
Pieniędzy powinno wystarczyć na zapłacenie ewentualnej grzywny za niezgłoszenie, że została zatrudniona.
Są to godziny pracy normalnej i nadgodziny. Coś mi się zdaje, ze technicy radiologii mają zmniejszoną ilość godzin na etacie a płacę taką jakby pracowali na pełny etat. Więc nazbiera się.

Lekarka sporo straci bo przecież jeszcze koleżanka tak samo została potraktowana.
Autorka zyskuje świadectwo pracy za miesiąc, ma więc coś do wpisania do CV.

Lekarka mogła ją zatrudnić na staż refundowany częściowo przez UP. Ale szkoda jej było kasy, wolała wykorzystać dziewczynę.

Cwaniactwo należy tępić.
Szczególnie, że to nie jest zwykła prosta babina zatrudniająca kogoś do pomocy w sprzedaży pietruszki, którą sama wyhodowała..
Tylko osoba wykształcona, elita naszego narodu. od takich osób mamy prawo wymagać przestrzegania prawa i ludzkiego podejścia do pracownika.

28

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Sponi

Czyli każdy bezrobotny, który zamiast spać do południa i oglądać seriale
pójdzie i poczyta dzieciom chorym bajki lub wyprowadzi psy ze schroniska na spacer popełnia wykroczenie?

29

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Pani doktor mając pieniądze i prawnika to może nawet udowodnić, że autorka samowolnie wchodziła  do jej gabinetu przez miesiąc, wykonywała pracę bez jej wiedzy i zgody. Bo przecież jej nie było, miała wyjazdy, szkolenia, urlopy...

Nie zostawiłabym tego tak.
To, że autorka pracowała łatwo udowodnić. Każdy sąd bez problemu w wyroku nakaże lekarce autorce z ten czas przepracowany wynagrodzenie wypłacić.
Pieniędzy powinno wystarczyć na zapłacenie ewentualnej grzywny za niezgłoszenie, że została zatrudniona.
Są to godziny pracy normalnej i nadgodziny. Coś mi się zdaje, ze technicy radiologii mają zmniejszoną ilość godzin na etacie a płacę taką jakby pracowali na pełny etat. Więc nazbiera się.

Lekarka sporo straci bo przecież jeszcze koleżanka tak samo została potraktowana.
Autorka zyskuje świadectwo pracy za miesiąc, ma więc coś do wpisania do CV.

Lekarka mogła ją zatrudnić na staż refundowany częściowo przez UP. Ale szkoda jej było kasy, wolała wykorzystać dziewczynę.

Cwaniactwo należy tępić.
Szczególnie, że to nie jest zwykła prosta babina zatrudniająca kogoś do pomocy w sprzedaży pietruszki, którą sama wyhodowała..
Tylko osoba wykształcona, elita naszego narodu. od takich osób mamy prawo wymagać przestrzegania prawa i ludzkiego podejścia do pracownika.

Pani "doktor" może wszystko, zgadza się. Kto ma kasę ten ma władzę. Czasem...
W żadnym słowie nie dałam przyzwolenia na zachowanie owej pani "doktor". Nieuczciwość należy tępić, ale daj wiarę, że to zaledwie czubek góry lodowej. Autorka nic nie zmieni. Zarobi ileś tam kasy.

Pytanie jak sąd potraktuje owa pracę - czy na okres próbny czy na czas nieokreślony skoro o tym nie było mowy? Ja nie chciałabym być na miejscu autorki i świadczyć pracę u takiej  pani "doktor". Mnie szkoda byłoby zdrowia i nerwów. Nie dla mnie zbawianie świata.

Zamiast włóczyć się po sądach zajęłabym się szukaniem pracy w innym rewirze.

I żeby nie było: jestem pracownikiem.

30

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Sponi

Czyli każdy bezrobotny, który zamiast spać do południa i oglądać seriale
pójdzie i poczyta dzieciom chorym bajki lub wyprowadzi psy ze schroniska na spacer popełnia wykroczenie?

Absolutnie nie. Skąd takie przypuszczenie? I dlaczego uparłaś się na ten wolontariat?
Skoro jednak o nim mowa to w przypadku wolontariatu (mówimy o osobie bezrobotnej) zgłasza się ten fakt do UP choćby z uwagi na to, że gotowość bezrobotnego do podjęcia pracy jest ograniczona. Ponadto szanowana sie instytucja nie pozwoli sobie na przyjmowanie kogoś bez dokumentu. To nie takie proste.
Żeby poczytać dzieciom w domu dziecka miałam zawartą umowę , nie pamiętam jednak czy taka nazwę posiadała. Przykro mi.

31

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Sponi

Czyli każdy bezrobotny, który zamiast spać do południa i oglądać seriale
pójdzie i poczyta dzieciom chorym bajki lub wyprowadzi psy ze schroniska na spacer popełnia wykroczenie?


No widzisz. a co jeśli wyprowadzałabym psa poza teren schroniska i zdarzyłoby się nieszczęście? Pies zaatakowałby kogoś? Potrzebny papier. Mnie i osobie reprezentującej schronisko. Jeśli nie zadbałabym o to, miałabym kłopoty.

32 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-07-02 20:49:11)

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Autorka wyraźnie pisze, że proponują jej w tym gabinecie  umowę wolontariacką. Na kolejny miesiąc. Ale dopiero teraz i chyba dopiero od teraz. Miesiąc przepracowany nie będzie się wliczał. Czy tak autorko?

Bezrobotny, który jednocześnie chce być wolontariuszem przecież jest w stanie podjąć pracę jeśli urząd mu zaoferuje a wolontariatem zajmować się po pracy.
Tego nie wiedziałam, że ma obowiązek zgłosić wolontariat do UP.

A co do umowy to tak, poważne instytucje dają umowy wolontariackie.

Tylko gabinet nie daje.

33 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 20:56:19)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Autorka wyraźnie pisze, że proponują jej w tym gabinecie  umowę wolontariacką.

Widziałaś prawnika, który będzie podpowiadał osobie pokrzywdzonej jak podejść jego klienta? Nieznajomość prawa szkodzi.


Kleoma napisał/a:

Bezrobotny, który jednocześnie chce być wolontariuszem przecież jest w stanie podjąć pracę jeśli urząd mu zaoferuje a wolontariatem zajmować się po pracy.

Wolontariat przecież też ma określone regulacje na papierze składane. Rzecz idzie o dyspozycyjność wolontariusza na potrzeby korzystającej z niego strony.

P.S.
Sytuacja, w którą uwikłała się autorka jest... prawdziwie chora. Ale nikt jej na siłę do niczego nie zmuszał. Niestety...
Zrobi co uzna za słuszne. Jej wybór. Ja jedynie próbowałam pokazać sytuację z obu stron, bez wykazywania przymiotów którejkolwiek.

34

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Jeśli wiesz to dlaczego wyżej pisałaś o umowie zlecenie?
Pisałem wyżej. Wniosek o uregulowanie stosunku pracy ze strony autorki zniweluje szanse na grzywnę praktycznie do zera.

Ja do laryngologa, ty do podszkolenia się w zakresie czytania ze zrozumieniem.

Słuchaj, ja nie twierdzę, że to co spotkało te dziewczynę ze strony pani "doktor" jest słuszne i nie podlega konsekwencjom przewidzianym w prawie. Rozumiem też, że mogłaby pójść do odpowiednich instytucji, które prawa pracownika pomagają egzekwować.

Ale... Pomyślałeś o tym, że pani "doktor" będzie się bronić? Ma swojego prawnika. Dziewczyna grosza przy duszy. Pani "d" może równie dobrze oświadczyć, że to była umowa zlecenie albo nie daj boże umowa absolwencka (tę właśnie pomyliłam z wolontariatem), która można wykonywać bezpłatnie.

Dziewczyna wchodzi na drogę zawodową,   z tego co w jej innych postach wyczytałam, to nie pierwszy jej raz kiedy pakuje się w coś takiego.

Ja nie chciałabym zaczyna ścieżki zawodowej od konfliktów. Ot co...

Odeszłabym i już. Czasem pokonani okazują się być zwycięzcami.

P.S.
Posiłkujesz się KP. I pojęciem stosunku pracy w nim zawartym. Tu nie znajdziesz pojęcia umowy zlecenia czy o dzieło. Kto pani "doktor" zabroni twierdzić, że zawarła z nią umowę zlecenie albo umowę o dzieło?

Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. O tym czy to umowa o pracę czy cywilno-prawna decydują czynniki podane w artykule 22 kp, a nie widzimisie pracodawcy.

35 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 21:00:14)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. O tym czy to umowa o pracę czy cywilno-prawna decydują czynniki podane w artykule 22 kp, a nie widzimisie pracodawcy.

Nie zgodzę się. W artykule, który poddajesz pod dyskusję jest mowa o stosunku pracy:
"przez nawiązanie stosunku pracy..."

Owo przez mówi za siebie Jacenty. To wykładnia stosunku pracy nie umowy cywilno-prawnej.

36

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Wolontariat do 30 dni nie musi być regulowany umową.

37 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 21:09:58)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:

Wolontariat do 30 dni nie musi być regulowany umową.



Wiem, pisałam o tym w jednym z postów na początku.


Sponi napisał/a:

...Zgodziłabym się na na zawarcie umowy o wolontariat (zakładam, że przepracowałaś ponad 30 dni) bo to już jakiś papier potwierdzający twoje doświadczenie w zawodzie....


P.S.
Umykam, podszkoliłam się trochę przed jutrzejszym egzaminem z prawa pracy . Dzięki http://emotikona.pl/emotikony/pic/0winked.gif

38

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. O tym czy to umowa o pracę czy cywilno-prawna decydują czynniki podane w artykule 22 kp, a nie widzimisie pracodawcy.

Nie zgodzę się. W artykule, który poddajesz pod dyskusję jest mowa o stosunku pracy:
"przez nawiązanie stosunku pracy..."

Owo przez mówi za siebie Jacenty. To wykładnia stosunku pracy nie umowy cywilno-prawnej.

Nie ma to żadnego znaczenia.
Stosunek pracy zawarty jest z osobą, który świadczy na rzecz innego podmiotu pacę w miejscu i czasie przez niego określonym i pod jego kierownictwem bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy (w tym przypadku nawet nie zawartej.)
W związku z częstym zastępowaniem umów o pracę umowami cywilnoprawnymi (które nie gwarantują pracownikom prawa do urlopu czy gwarancji minimalnego wynagrodzenia, jeżeli nie zostaną w umowie zawarte) w 2002 roku znowelizowano Kodeks pracy, dodając zapis: Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1.
Nowelizacja z 2002 roku wyklucza zatem możliwości zatrudniania pracowników, którzy pracują w ustalonych przez pracodawcę godzinach i w siedzibie firmy, na umowę zlecenia lub umowę o dzieło.

39 Ostatnio edytowany przez Sponi (2016-07-02 21:16:07)

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Jacenty89 napisał/a:
Sponi napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. O tym czy to umowa o pracę czy cywilno-prawna decydują czynniki podane w artykule 22 kp, a nie widzimisie pracodawcy.

Nie zgodzę się. W artykule, który poddajesz pod dyskusję jest mowa o stosunku pracy:
"przez nawiązanie stosunku pracy..."

Owo przez mówi za siebie Jacenty. To wykładnia stosunku pracy nie umowy cywilno-prawnej.

Nie ma to żadnego znaczenia.
Stosunek pracy zawarty jest z osobą, który świadczy na rzecz innego podmiotu pacę w miejscu i czasie przez niego określonym i pod jego kierownictwem bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy (w tym przypadku nawet nie zawartej.)
W związku z częstym zastępowaniem umów o pracę umowami cywilnoprawnymi (które nie gwarantują pracownikom prawa do urlopu czy gwarancji minimalnego wynagrodzenia, jeżeli nie zostaną w umowie zawarte) w 2002 roku znowelizowano Kodeks pracy, dodając zapis: Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1.
Nowelizacja z 2002 roku wyklucza zatem możliwości zatrudniania pracowników, którzy pracują w ustalonych przez pracodawcę godzinach i w siedzibie firmy, na umowę zlecenia lub umowę o dzieło.

A jak wykonują pracę ci na podstawie umowy zlecenia? Też ze wskazaniem miejsca smile
Jacenty, ja naprawdę nie zamierzam się z tobą kłócić. Ponownie zwracam uwagę na to, że strony sobie nawzajem nabruździły. Gdyby dziewczyna miała pełne przekonanie o słuszności swoich racji nie pisałaby tutaj. A ty z uporem maniak wciąż posługujesz się KP. Rzecz w tym, że należałoby udowodnić jaka to była umowa. I na moje oko sytuacja w tym względzie nie jest taka klarowna.
Umykam, ale obiecuję, że jeszcze poczytam w orzeczeniach SN smile

40 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2016-07-02 21:16:58)

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Dlatego ja proponuję autorce skorzystanie z niezależnego prawnika.
Są porady bezpłatne dla bezrobotnych, niezamożnych.

Samo pójście do PIP po informację wyjaśni coś autorce a nie spowoduje konsekwencji prawnych dla nikogo.

Byłam niedawno sama, zapytałam, dostałam informacje, nie musiałam mówić jaki to pracodawca tak mnie potraktował. Chodziło o niezapłacenia odpowiedniej stawki za nadgodziny, praca w dni wolne od pracy.
Poradzono mi abym napisała wezwanie do pracodawcy /przedsądowe wezwanie do zapłaty/, określiła jaka suma mi się należy za te godziny dodatkowo+plus odsetki za rok. Bo tyle wyniósł czas oczekiwania.
Pracodawca przeczytał i pieniądze dostałam, Nie chciało mu się widocznie ponosić dodatkowo kosztów sprawy itp.

Sprawa autorki jest nieco inna ale pracowała, należy jej się wynagrodzenie za pracę, świadectwo pracy.

41

Odp: Chora sytuacja...co robić?
Kleoma napisał/a:

Sprawa autorki jest nieco inna ale pracowała, należy jej się wynagrodzenie za pracę, świadectwo pracy.

Należy jej się. Nie napisałam, że nie. Zrobi co zechce. Zanim jednak podejmie kroki dobrze byłoby, żeby rozważyła za i przeciw. Ot co...

42

Odp: Chora sytuacja...co robić?

Dziękuję Wam za taki odzew i zainteresowanie sprawą.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jestem bez winy, bo powinnam być bardziej stanowcza, przycisnąć panią doktor do muru, żeby podpisała że mną umowę. Jednak za każdym razem, gdy ją o to pytałam ona obiecywała mi, że jak najszybciej złoży wniosek o mój staż, a ja naiwnie wierzyłam, że tak będzie. Niewiele mogłam zrobić, bo to do niej należy pierwszy krok, ona powinna złożyć wniosek o staż do UP, a po jego rozpatrzeniu ja powinnam dostać od niej skierowanie i z nim udać się do UP.
A jeżeli chodzi o to, że popełniłam wykroczenie nie zgłaszając do UP, że podjęłam pracę to chyba nie mogę się zgodzić, ponieważ ja przez ten miesiąc pracowałam tam "na czarno", nie miałam żadnej umowy, żadnego papierka potwierdzającego, że faktycznie tak jest, gdyby było inaczej jeszcze w dniu podpisania umowy poszłabym do UP, żeby zgłosić ten fakt...dopiero od tego miesiąca miałabym podpisać umowę wolontariacką. Gdyby się dowiedziano, że pracuję tam bez żadnej umowy to pani doktor i pewnie ja też miałybyśmy duży problem.
Dwa dni przed naszą rozmową z prawnikiem zanim pani doktor poszła na urlop, powiedziała mi, że złożyła do UP mój wniosek o staż i że został on przyjęty, jednak gdy poszłam do UP, aby zapytać czy w ogóle taki wniosek został złożony powiedziano mi, że owszem ale wniosek o prace interwencyjne a nie o staż, więc już nie wiem jak mam to rozumieć.
W poniedziałek pani doktor wraca z urlopu, więc mamy zamiar razem z koleżanką z nią porozmawiać osobiście, a nie przez pośredników, bo nie wiedzieć czemu jakoś pani doktor unika tej rozmowy z nami. Mam nadzieję, że jakoś wszystko się wyjaśni...

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024