Czym jest miłość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czym jest miłość?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 43 ]

1 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-18 19:11:05)

Temat: Czym jest miłość?

.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Hej,
postaram się krótko i zwięźle, choć temat jest złożony.
Jestem zaręczona z chłopakiem, w którym bujałam się w liceum ale on wtedy nie pociągnął tematu, dziś tłumaczy się tym, że w głowie miał inną dziewczynę a potem jego celem było dostanie się na dobre studia. Nasz kontakt odnowił się po latach za pomocą apki randkowej. Od początku był bardzo zaangażowany w znajomość, wręcz ode mnie po 3 spotkaniach wymagał wyłączności. Poszłam w to, stwierdziłam, ze chyba bardzo mu zależy. Na początku zdarzały się sytuacje, gdzie mnie kontrolował, był przesadnie zazdrosny, mówił ze w każdej chwili może mnie sprawdzić i przeczytać z kim pisze, wie jak to zrobić. Ja od początku znajomosci byłam nastawiona z dystansem, zastanawiałam się czego on ode mnie chce teraz, skoro kiedyś nie znalazł na tyle zainteresowania. Jednocześnie weszłam w ten związek bo oprócz wielu cech które w nim lubiłam i ceniłam, też po prostu bardzo chciałam z kimś być, moim największym marzeniem zawsze było i jest założyć rodzinę. Nasz związek przez prawie 5 lat wyglądał podobnie: okresy spokoju i miłości przeplatane. z wielkimi kłótniami, kończeniem związku, wysyłaniem do poszukania sobie kogoś lepszego itp. A później znów rozmowa i spokój na jakiś czas. Dodatkowo partner miał duży problem z radzeniem sobie ze złością i wszystkie frustracje wylewał na mnie, obwiniając za zło całego świata.. prosiłam długo żeby poszedł na terapię i od ponad pół roku uczęszcza i widzę poprawę. W maju, po 4 latach razem się zaręczyliśmy. Nie wiem na ile on tez tego chciał, zawsze mówił ze chce, ze on wie ze będę jego zoną. Jednocześnie przez częste kłótnie widziałam ze zwlekał z tym. Ja miałam już dość życia w zawieszeniu, czasami wydawało mi się ze to nie ma sensu innym razem chciałam tylko jego. I naciskałam na zaręczyny- szczerze mówiąc w środku chciałam oddać mu inicjatywę i odpowiedzialność za to, co dalej: czy zaręczy się czy to będzie za dużo i skończymy ten związek? Przez to, ze zaręczyny "wymęczyłam" to wiadomo ze nie było to już to samo co gdyby zrobił to sam. Ale druga kwestia jest jak to zrobił. Nie potrafię przestać myśleć dlaczego tak się to potoczyło. Otóż narzeczony stwierdził ze oświadczy się za granica, więc sporo stresu kosztowało go, żeby nie zostać nakrytym na bramkach (zostawił pierścionek w portfelu a powinien go wyjąć i wyłożyć do pudełka przy odprawie). Po przyjeździe na miejsce pierwsze co zrobil po wejściu do hotelu to powiedział " zrobię to teraz" i gorączkowo wyszukał pudełko i klęknął.... zapytał czy zostanę jego żona, ja zgodziłam się już zaczęłam się zalewać łzami, on otworzył pudełko i zaczął krzyczeć: "zobacz, zobacz! tu nic nie ma! ej, widzisz ze tu nic nie ma?" ja poczułam się jakbym dostała obuchem w twarz... jak idiotka. Stanęłam i nie wiedziałam jak się zachować.. wtedy wyjął pierścionek z portfela i włożył mi na palec.. Nie mogę pozbyć się wrażenia, ze takich rzeczy nie robi się osobie która się kocha... nie bawi się jej kosztem, uczuciami.. gdy zapytałam go dlaczego, powiedział, że nie wie, ze faktycznie to było słabe ale działał w emocjach i powinnam docenić ile strachu się najadł na bramkach. Odkąd chodzi na terapię widzie bardzo dużą poprawę w kontakcie z nim, widzę ze robi postępy, ze dorośleje i się ogarnia.. planowanie ślubu już w trakcie, za miesiąc nasze rodziny maja się poznać, częściowo się do niego wprowadziłam, ale wciąż w kłótniach padają od niego słowa: " ja już mam dość, dajmy sobie spokój z tym wszystkim, ile można". Kłótnie jak to kłótnie są sprowokowane zachowaniem obu stron, ale uważam, ze o czymś świadcza tego typu słowa, mimo ze wypowiedziane w emocjach. Wszelkie sprawy dotyczące ślubu najchętniej by odwlekał (z innymi sprawami ma podobnie, nie działa zbyt szybko w życiu, zawsze na wszystko ma czas). On mówi mi, że zobaczymy jak będzie się nam razem mieszkało, czy będzie dobrze.. i na tym opiera decyzje o ślubie, ze ma nadzieje ze będzie okej...
Teraz druga strona medalu.... naprzeciwko relacji opisanej wyżej: w moim życiu obecny jest "kolega". Facet, z którym przeżyłam najpiękniejszą randkę w życiu, ale który był w tamtym okresie kiedy zaczęliśmy się spotykać pogubiony. Sam opowiadał mi ze był bardzo zakochany w dziewczynie, która go zostawiła i ma problem żeby zacząć kolejną relację. Mimo to mieliśmy regularny kontakt, zdarzyło nam się kilka razy pocałować. Zawsze podobało mi się to jak się przy nim czuję: spokojna, nigdy na nic nie naciskał, po prostu chciał się poznawać. W tamtym czasie dążył do częstych spotkań, ale często tez bywało ze coś mu wyskakiwało i jednak nie dochodziły one do skutku. Po pewnym czasie kontakt urwał się i po 4 latach się odnowił. Od tamtego czasu znów odzywa się co jakiś czas, zwykle proponując spotkanie/ nauczenie mnie czegoś pod kątem naszej wspólnej pasji, bo zajmuje się tym dłużej/ szuka pretekstu/ wprost zaprasza na kawę. Ja ze względu na to, że byłam w związku odmawiałam wszelkich tego typu spotkań, on zdaje się nie wie, że w tym związku byłam/ jestem. W ostatnim czasie życie układa się tak, ze co jakiś czas po prostu wpadamy na siebie/ spotykamy się w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Zawsze gdy go widzę czuję "to" uczucie, jakiego nie miałam nigdy przy nikim... On gdy mnie widzi wydaje się usztywniać, spinać, mimo, że ma już ponad 30 lat.. niestety przez te częste spotkania ostatnio coraz częściej zdarza mi się o nim myśleć, sprawia mi to przyjemność. Jednak wiem, w jakim położeniu jestem obecnie w związku i nie chcę psuć czegoś co było wypracowane przez lata... jest miedzy nami coraz lepiej, ale jest po prostu inaczej, widzę to jako "decyzję" by z nim być i zastanawiam się czy to jest właśnie miłość? Czy miłość to jednak to uczucie, że Ci przy kimś dobrze, z jakiegoś powodu bezpiecznie i spokojnie? Mimo, że nie poznałam tak naprawdę tego drugiego chłopaka. Wiem, że obawiam się decyzji o ślubie, bo traktuję to poważnie, nie uznaję rozwodu, jeśli się na to zdecyduję to po prostu chcę w tym trwać, niezależnie od okoliczności. Może uciekam przed odpowiedzialnością? Zaczęłam się zastanawiać czy dobrze wybieram, ale chyba jest to jednocześnie śmieszne bo ja żadnego wyboru nie mam. "Kolega" oprócz odżywania się co jakiś czas i inicjowania spotkań pod różna przykrywką nie wykazuje większej inicjatywy, zdarzyło się że umówił się ze mną na coś a później o tym "zapominał". Pisał i urywał rozmowę odczytując wiadomość ale zostawiając ją bez odpowiedzi. Nie mam podstaw, żeby myśleć, że tam się cokolwiek dzieje po drugiej stronie, oprócz sygnałów jakie widzę na żywo gdy na siebie wpadniemy, ale to mogą być tylko złudzenia, moje niespełnione marzenia związane z tą relacją. Patrząc wstecz widzę dwoje ludzi, miedzy którymi coś było, ale nie było komu tego pociągnąć, coś się żarzyło i zgasło. I zawsze żałowałam tej relacji,  bo czułam, że to może być "to".
No więc czym jest ta miłość? Czy to decyzja, czy to przeczucie, że to odpowiednia osoba, nawet mimo tego, że w zasadzie się nie znamy? Nie chcę ranić partnera, wiem, ze ciężko mu przychodzi zaufanie do drugiej osoby, ale czasami mam wrażenie ze on już tez w jakimś stopniu wycofał się z tej relacji i idziemy w zaparte z planami o ślubie, a ja ciągle mam w sobie obawę ze coś się zaraz wywali, niepewnośc co do jutra, czy będzie zgoda czy kłótnia. Wiem tez ze mam problem z kłótniami, bo w moim rodzinnym domu rodzice udawali ze się nie kłócą, w dobrej wierze nie chcieli tego robić przy mnie, ale ja wyniosłam przekonanie, ze kłótnia jest jakaś anomalią a nie normalną sytuacją. Wiem też, ze mogę idealizować faceta z którym nigdy nie byłam.

Co myślicie o całej tej sytuacji?

Myślę, że w tej relacji brakuje Ci czegoś istotnego, dlatego uciekasz w myślach do kolegi i idealizujesz go. Bo gdy kogoś naprawdę kochasz, to nie masz wątpliwości. Wiesz, że chcesz być właśnie z tą osobą, czujesz to, nawet pomimo kryzysu - szukasz rozwiązań, nie drogi ucieczki. To co opisujesz wygląda na przyzwyczajenie i poczucie zobowiązania wobec partnera, do których dochodzi wizja zmarnowanych lat, które zainwestowałaś w ten związek. Ślub w tym przypadku brzmi jak przepis na nieszczęśliwe życie. Może lepiej się nie spiesz?

"po prostu bardzo chciałam z kimś być, moim największym marzeniem zawsze było i jest założyć rodzinę." - bardzo kiepski motyw, dla którego odgrzałaś kotlet z liceum.

3

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Nie potrafię przestać myśleć dlaczego tak się to potoczyło.

Bo nie wiesz czego od życia chcesz.


" ja już mam dość, dajmy sobie spokój z tym wszystkim, ile można"

Ma rację. Najpierw naciskasz, potem się wycofujesz, potem znowu naciskasz, a na końcu robisz skwaszoną minę, bo i tak nie jesteś zadowolona z efektu, bo całość sprawia wrażenie sztucznego i wymuszonego.


On mówi mi, że zobaczymy jak będzie się nam razem mieszkało, czy będzie dobrze.. i na tym opiera decyzje o ślubie, ze ma nadzieje ze będzie okej...

Przy takich huśtawkach to bardzo rozsądne podejście skoro jeszcze nie mieszkacie razem.


Teraz druga strona medalu.... naprzeciwko relacji opisanej wyżej: w moim życiu obecny jest "kolega".

Facet, z którym przeżyłam najpiękniejszą randkę w życiu,

zdarzyło nam się kilka razy pocałować.

I dziwisz się scenom zazdrości ze strony narzeczonego? Ten vibe 'faceta w tle' prawie zawsze czuć. Zwłaszcza jak się jest zaangażowanym na pół gwizdka jak ty. Dlatego jebie ci się tak w związku i dlatego twój narzeczony sprawia wrażenie pogubionego, a momentami wręcz toksycznego. Bo dostaje od ciebie niespójny przekaz, że niby czegoś chcesz, ale jednak ciągle to nie to, a w tle typ, za którym wzdychasz.

I tu masz dowód:

on zdaje się nie wie, że w tym związku byłam/ jestem.

Kobieto - jesteś od kilku lat w związku, ze swoim już narzeczonym, a fagas, za którym wzdychasz nawet nie wie, że kogoś masz. TO NIE JEST FAIR wobec twojego partnera.

Zawsze gdy go widzę czuję "to" uczucie, jakiego nie miałam nigdy przy nikim...

Napisała babka, która chwilę wcześniej wytykała narzeczonemu, że ostateczną decyzję o ślubie chce podjąć dopiero po wspólnym zamieszkaniu.


No więc czym jest ta miłość?

Ty nie czujesz tego uczucia do żadnego z tych kolesi. Z jednym typem jesteś z braku laku, a do drugiego zwyczajnie pizda cie swędzi.



Okaż narzeczonemu choć raz pełną szczerość i szacunek i nie marnuj więcej jego czasu, bo z tej mąki chleba nie będzie. A teraz to będzie łatwiejsze zadanie niż jak będziecie małżeństwem z dziećmi.

4 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-08-18 09:52:29)

Odp: Czym jest miłość?

Tu wszystko jest strasznie zabałaganione.
Przede wszystkim powinnaś temu nieszcześnikowi, któremu cisniesz ze ślubem powiedzieć prawdę. I dać sobie z nim spokój.
Z tym drugim pójśc w tango. Żeby choć trochę poużywać życia. Może choć trochę się dowartościujesz.
Z tak niskim poczuciem własnej wartości, nawet nie rozmyślaj co to miłość. Nie nadajesz się na dziś do miłości i powaznego związku.

5 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-18 10:01:24)

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:

Bo nie wiesz czego od życia chcesz.

Dlatego, że nie wiem czego chcę on sobie zakpił z zaręczyn?



Jack Sparrow napisał/a:

I dziwisz się scenom zazdrości ze strony narzeczonego? Ten vibe 'faceta w tle' prawie zawsze czuć. Zwłaszcza jak się jest zaangażowanym na pół gwizdka jak ty. Dlatego jebie ci się tak w związku i dlatego twój narzeczony sprawia wrażenie pogubionego, a momentami wręcz toksycznego. Bo dostaje od ciebie niespójny przekaz, że niby czegoś chcesz, ale jednak ciągle to nie to, a w tle typ, za którym wzdychasz.

Sceny zazdrości były na początku związku kiedy też byłam zaangażowana i nie myślałam o nikim innym. Był zazdrosny o każdego kto nie był kobietą i straszył mnie inwigilacją, w zasadzie raz nawet to zrobił, innym razem włamał się na konto brata bo się o niego martwił, czy sobie nic nie zrobi. Zawsze był inny  powód żeby to zrobić.


Jack Sparrow napisał/a:

Kobieto - jesteś od kilku lat w związku, ze swoim już narzeczonym, a fagas, za którym wzdychasz nawet nie wie, że kogoś masz. TO NIE JEST FAIR wobec twojego partnera.

Tu masz rację, nie jest to fair. Ale to też nie jest tak, że on mi nie daje powodów do zazdrości. Niedawno na przykład dowiedziałam się ze był na obiedzie z koleżanką z pracy, bo to było zbyt trudne, żeby jej odmówić. Wcześniej opowiadał mi o niej i nawet przyznał, że mu się podoba wink To podejrzewam, że ona też nie wie że on ma narzeczoną.

Jack Sparrow napisał/a:

"Zawsze gdy go widzę czuję "to" uczucie, jakiego nie miałam nigdy przy nikim..."

Napisała babka, która chwilę wcześniej wytykała narzeczonemu, że ostateczną decyzję o ślubie chce podjąć dopiero po wspólnym zamieszkaniu.

Naprawdę powyższy opis jest skrótowy, nie zawarłam całego związku w dwóch akapitach. Twoje odpowiedzi brzmią, jakbym ja tu wszystkiemu była winna. Nie uchylam się od częściowej odpowiedzialności- wiem, że są elementy w których to ja zachowuję się nie fair, może nie wiem czego chcę. Ale uwierz mi, że przez ostatnie 4 lata często bywałam workiem treningowym dla jego frustracji, słyszałam teksty, których nigdy nie powinnam usłyszeć, wyzwiska. A później mimo wszystko starałam się to zrozumieć i wierzyłam w to, że będzie się zachowywał wobec mnie w porządku. To się w końcu zaczyna zmieniać, bo tak jak pisałam zaczął chodzić na terapię i rozumieć zachowania, które nie powinny się nigdy zdarzyć, pracuje nad tym.


Jack Sparrow napisał/a:

Ty nie czujesz tego uczucia do żadnego z tych kolesi. Z jednym typem jesteś z braku laku, a do drugiego zwyczajnie pizda cie swędzi.

Nie wiem co masz na myśli przez "pizda Cię swędzi", bo to co czuję wobec tamtego faceta to nie jest na pewno czysty pociąg seksualny. To może być idealizacja, to może być jakieś zauroczenie, albo niespełniona relacja z przeszłości na której mi zależało i zwyczajnie nie wiem "jakby było". Twoje odpowiedzi miejscami są zbyt dosadne, szczególnie w sytuacji gdzie znasz tylko wycinek całej historii.

6 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-18 10:00:39)

Odp: Czym jest miłość?
Legat napisał/a:

Tu wszystko jest strasznie zabałaganione.
Przede wszystkim powinnaś temu nieszcześnikowi, któremu cisniesz ze ślubem powiedzieć prawdę. I dać sobie z nim spokój.
Z tym drugim pójśc w tango. Żeby choć trochę poużywać życia. Może choć trochę się dowartościujesz.
Z tak niskim poczuciem własnej wartości, nawet nie rozmyślaj co to miłość. Nie nadajesz się na dziś do miłości i powaznego związku.

Na jakiej podstawie wysnułeś wniosek o niskim poczuciu własnej wartości?

7

Odp: Czym jest miłość?
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że w tej relacji brakuje Ci czegoś istotnego, dlatego uciekasz w myślach do kolegi i idealizujesz go. Bo gdy kogoś naprawdę kochasz, to nie masz wątpliwości. Wiesz, że chcesz być właśnie z tą osobą, czujesz to, nawet pomimo kryzysu - szukasz rozwiązań, nie drogi ucieczki. To co opisujesz wygląda na przyzwyczajenie i poczucie zobowiązania wobec partnera, do których dochodzi wizja zmarnowanych lat, które zainwestowałaś w ten związek. Ślub w tym przypadku brzmi jak przepis na nieszczęśliwe życie. Może lepiej się nie spiesz?

Wiele było sytuacji, gdy już rozmawialiśmy o rozstaniu, ale ostatecznie żadne z nas tego nie chciało, chcieliśmy się dogadać, dużo ja zmieniłam dla niego i on dla mnie. Mam po prostu poczucie takiego wypalenia tymi wszystkimi kłótniami, w trakcie związku w poprzednich latach nawet gdy kolega się odzywał, nie zastanawiałam się nad tym, odmawiałam spotkań bez uczucia żalu, chciałam budować naszą relację. Dopiero ostatnio im więcej kroków w kierunku stabilizacji tym bardziej ja zaczynam uciekać i rozważać co by było gdyby. Mam problem generalnie z podejmowaniem decyzji, szczególnie tych ważnych i zastanawiam się czy to nie jest ucieczka od tego. Żyję trochę wizją idealistycznego związku i dopiero do mnie zaczyna docierać, że życie to nie film i będzie różnie, że kłótnie też są po coś i są okej. Długo z tym walczyłam, chciałam żeby było idealnie.Oboje stajemy się lepsi dzięki tej relacji, zauważamy swoje niedojrzałości, pracujemy nad tym. Zastanawiam się czy nie na tym właśnie to polega? Na uczeniu się siebie nawzajem i stawaniu lepszym człowiekiem dla siebie nawzajem i innych? Brakuje na pewno różnych rzeczy w związku zarówno ode mnie jak i od partnera, ale wcześniej było więcej takich, które z biegiem czasu się pojawiły, właśnie na gruncie rozmów i zmiany zachowania, większego zrozumienia siebie nawzajem. Po jakimś czasie motylki i kolorowe okulary znikają a pojawia się większa rutyna, skoro mimo trudności jednak to przeszliśmy to może to o czymś też świadczy?

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

[...]skoro mimo trudności jednak to przeszliśmy to może to o czymś też świadczy?

Trudno jest to stwierdzić, bo jak sama pisałaś, to są tylko wycinki, w dodatku nieobiektywne. Równie dobrze możesz racjonalizować swój wybór partnera i poświęcone lata, zwłaszcza, że czujesz tak dużą potrzebę założenia z kimś rodziny.

Klara2706 napisał/a:

Oboje stajemy się lepsi dzięki tej relacji, zauważamy swoje niedojrzałości, pracujemy nad tym. Zastanawiam się czy nie na tym właśnie to polega? Na uczeniu się siebie nawzajem i stawaniu lepszym człowiekiem dla siebie nawzajem i innych?

Nie powiedziałabym, że na tym to polega, a że jest to jeden z elementów (udanego) związku. Jednak miłość nie jest wiecznym poligonem, nie są to ciągłe kłótnie, nie coś, co męczy, zabiera energię, co sprawia, że czujemy się wypaleni. Kryzys może trwać jakiś czas, a potem się z niego wychodzi i jest już spokojnie, miło, i bezpiecznie. U was od początku jest tarcie i trwa przez cały okres relacji, tak? To nie jest normalne, ani zdrowe.
Na miłość składa się wiele elementów i owszem, nie są nią motylki w brzuchu, ale również nie są nią regularne kłótnie. O co zwykle się kłócicie?

9

Odp: Czym jest miłość?

Kolega zawsze będzie się wydawał atrakcyjny, ale tylko dlatego, że idealizujesz Go,nie znasz i dużo sobie dopowiadasz. Zwłaszcza nieświadomie marzysz o nim bo wydaje Ci się czymś lepszym,niż to co masz. Chociaż ja widzę naprawdę dużo czerwonego koloru w tej relacji z kolegą. Sądzę, że nie miałabyś udanego związku z nim. Ba, nawet nie traktował Cię poważnie, ani tej znajomości. Obecna relacja też w mojej ocenie jest stracona, ale co mogę powiedzieć... On robi więcej, dla związku (terapia) niż ten kolega. Być może to, że Cię ranił (oświadczyny),robił to nieświadomie, albo myślał, że to coś śmiesznego. Ludzie są na różnym etapie dojrzałości w pewnym momencie swojego życia,to się ciągle zmienia. Ty również wydajesz się bardzo niedojrzała. Daj sobie spokój ze ślubem, związki tak samo odstaw. Zajmij się sobą, dla siebie i dla przyszłego partnera i dzieci. Powodzenia

10

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Otóż narzeczony stwierdził ze oświadczy się za granica, więc sporo stresu kosztowało go, żeby nie zostać nakrytym na bramkach (zostawił pierścionek w portfelu a powinien go wyjąć i wyłożyć do pudełka przy odprawie). Po przyjeździe na miejsce pierwsze co zrobil po wejściu do hotelu to powiedział " zrobię to teraz" i gorączkowo wyszukał pudełko i klęknął.... zapytał czy zostanę jego żona, ja zgodziłam się już zaczęłam się zalewać łzami, on otworzył pudełko i zaczął krzyczeć: "zobacz, zobacz! tu nic nie ma! ej, widzisz ze tu nic nie ma?" ja poczułam się jakbym dostała obuchem w twarz... jak idiotka. Stanęłam i nie wiedziałam jak się zachować.. wtedy wyjął pierścionek z portfela i włożył mi na palec..

Boże co za zjebany typ… w życiu bym nie przyjęła takich zaręczyn. Ogólnie dziwne być z takim idiota z braku laku, no ale jak lubisz sobie życie marnować, to nikt ci nie zabroni.

Chociaż chyba ta historia jest wymyślona, bo pierwszy raz słyszę, że ktoś miałby mieć jakiekolwiek problemy przez pierścionek na lotnisku.

11

Odp: Czym jest miłość?

No ciężka sprawa ... Autorko NIE DOJRZAŁAŚ jeszcze do małżeństwa ... masz bardzo niskie poczucie własnej wartości, a od tego się zaczynają poważne problemy w dalszym dorosłym życiu.

Sama piszesz, że im większą stabilizację w życiu we dwoje wypracowujecie, tym paradoksalnie coraz gorzej się czujesz i narasta w tobie poczucie strachu ( i pewnie zaczynasz się czuć jak zamknięta w takiej "złotej klatce", że niby tracisz swoją niezależność... I to zaczyna ci coraz bardziej doskwierać i wiercić taką "dziurę w brzuchu" i uwierać tak jakbyś chodziła w "za ciasnym bucie").

Trafiłem? No pewnie, że tak wink

12 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-08-19 10:42:26)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Dlatego, że nie wiem czego chcę on sobie zakpił z zaręczyn?

Nie zakpił.

Miało wyjść zabawnie, a wyszło jak zwykle. Takiego artystę sobie wybrałaś i takiego masz.

Sceny zazdrości były na początku związku kiedy też byłam zaangażowana i nie myślałam o nikim innym.

To tak nie działa. Dałaś temu dowód innymi wpisami o najlepszej randce w życiu itp.

innym razem włamał się na konto brata bo się o niego martwił, czy sobie nic nie zrobi.


Podając przykłady udowadniasz słuszność jego działań.


Wcześniej opowiadał mi o niej i nawet przyznał, że mu się podoba

Acha. A w tej bajce były smoki?


Twoje odpowiedzi brzmią, jakbym ja tu wszystkiemu była winna.

Boi jesteś. Weszłaś w związek z sentymentu i braku laku wzdychając za "kolegą", do którego mniej lub bardziej świadomie porównujesz swojego narzeczonego. W związek albo idziesz na 100% albo wcale. Ty poszłaś na solidne 30% i takie są efekty.


to co czuję wobec tamtego faceta to nie jest na pewno czysty pociąg seksualny.

Tia. A my jesteśmy dziećmi i nie wiemy jak to działa.

13 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-19 11:11:14)

Odp: Czym jest miłość?
123Sprawdzam napisał/a:

No ciężka sprawa ... Autorko NIE DOJRZAŁAŚ jeszcze do małżeństwa ... masz bardzo niskie poczucie własnej wartości, a od tego się zaczynają poważne problemy w dalszym dorosłym życiu.

Sama piszesz, że im większą stabilizację w życiu we dwoje wypracowujecie, tym paradoksalnie coraz gorzej się czujesz i narasta w tobie poczucie strachu ( i pewnie zaczynasz się czuć jak zamknięta w takiej "złotej klatce", że niby tracisz swoją niezależność... I to zaczyna ci coraz bardziej doskwierać i wiercić taką "dziurę w brzuchu" i uwierać tak jakbyś chodziła w "za ciasnym bucie").

Trafiłem? No pewnie, że tak wink

"Witam Cię "Ratowniczko",
Jeżeli twój wybranek ma dodatkowo niskie poczucie własnej wartości to wpadniesz jak śliwka w kompot. Życie z takim człowiekiem to jak spanie w łóżku, pod którym leży tykającą bomba atomowa. Nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy odpali i rozpiży wszystko to, co z mozołem zbudujcie.
Jak dodatkowo pojawią się dzieci, to wtedy dopiero zobaczysz i się przekonasz co będzie. Bardzo często takie osoby po prostu nie umieją kochać dojrzale, bo NIKT ich takiej miłości, tak po prostu nie nauczył. Po prostu nigdy jej nie doświadczyły.
Nigdy nie będziesz wiedzieć, kiedy jakiś "schemat" , "zaszyty" w jego głowie się odpali. Może za rok, pięć, dziesięć albo dwadzieścia... A odpali się NA PEWNO.
Takie osoby mają duże skłonności do zdrad, ciągle mają poczucie, że czegoś im brakuje ...
I jak wyżej zostało już to napisane, im będzie spokojniej i normalniej, tym paradoksalnie DDA, będzie się coraz gorzej czuło, tak jak by było zamknięte w "złotej klatce". Będzie im się wydawać, że są wyimaginowanie ograniczane. Będzie im wtedy tak dziwnie nieswojo i niewygodnie, tak jak by coś coraz bardziej uwierało i piłowało, zupełnie jak w za ciasnym bucie.
A ty będziesz tego zupełnie nieświadoma. I w momencie kiedy będzie Ci się wydawać, że macie już wszystko i macie rewelacyjne i spokojne życie, super dzieciaki i wszystko się super układa ...
Wtedy dopiero osoba z DDA, DDD pokaże swoje prawdziwe oblicze i będzie to jak wybuch atomówki w Hiroszimie i Nagasaki jednocześnie.
Będziesz cierpieć. Dużo i bardzo.
Ale to Twoje życie i Twój wybór.
Decyzja należy TYLKO do Ciebie.
Obojętnie co wybierzesz, życzę Ci dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności i trzymam kciuki za Ciebie.
Powodzenia!
Bo będzie Ci ono baaaardzo potrzebne."

Z ciekawości weszłam na Twój profil bo zawsze mnie interesuje jakie osoby myślą, że wiedzą już wszystko na temat drugiej osoby i to po kilku zdaniach. smile Ale widzę, że powtarzasz się jak zdarta płyta, ta sama diagnoza do wielu różnych przypadków, warto poszerzyć repertuar. smile
Nie, nie trafiłeś. Dobrze się czuję, jeśli wszystko się uspokaja, budujemy poczucie stabilizacji. Strach pojawia się raczej w związku z wciąż duża liczbą kłótni które trwają od dawna. Po prostu nie chcę tak żyć, właśnie chcę tego spokoju a zaczęłam się zastanawiać czy my oboje jesteśmy w stanie go zbudować. Po 5 latach "walki" o normalność zwyczajnie czuję się wypalona i zmęczona.

14

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

Dlatego, że nie wiem czego chcę on sobie zakpił z zaręczyn?

Nie zakpił.

Miało wyjść zabawnie, a wyszło jak zwykle. Takiego artystę sobie wybrałaś i takiego masz.

Sceny zazdrości były na początku związku kiedy też byłam zaangażowana i nie myślałam o nikim innym.

To tak nie działa. Dałaś temu dowód innymi wpisami o najlepszej randce w życiu itp.

innym razem włamał się na konto brata bo się o niego martwił, czy sobie nic nie zrobi.


Podając przykłady udowadniasz słuszność jego działań.


Wcześniej opowiadał mi o niej i nawet przyznał, że mu się podoba

Acha. A w tej bajce były smoki?


Twoje odpowiedzi brzmią, jakbym ja tu wszystkiemu była winna.

Boi jesteś. Weszłaś w związek z sentymentu i braku laku wzdychając za "kolegą", do którego mniej lub bardziej świadomie porównujesz swojego narzeczonego. W związek albo idziesz na 100% albo wcale. Ty poszłaś na solidne 30% i takie są efekty.


to co czuję wobec tamtego faceta to nie jest na pewno czysty pociąg seksualny.

Tia. A my jesteśmy dziećmi i nie wiemy jak to działa.


Jack... jesteś w związku? Bo mam wrażenie, że ciężko z Tobą wytrzymać na codzień big_smile Nawet nie będę już wyjaśniać powyższych kwestii bo Ty i tak wszystko przełożysz na "kobieta zła, niedobra", niezależnie od sytuacji. Dziękuję już za Twoje porady, są mało konstruktywne, raczej nacechowane agresją i wyższością. wink

15

Odp: Czym jest miłość?

Dobrze się czuję,

No widzimy.


Wymusiłaś oświadczyny, na które marudzisz i wzdychasz za chłoptasiem na boku. Te huśtawki w twoim związku są napędzane przez ciebie samą. Siedzisz gołą dupą na płocie z nieheblowanych desek, a myślisz, że to zjeżdżalnia.

16

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Jack... jesteś w związku?

Tak, ponad 10letnim.

Ty i tak wszystko przełożysz na "kobieta zła, niedobra"


Nie. Po prostu byłem kiedyś w związku, kto się zachowywał podobnie jak ty. Nie się osiągnąć stabilizacji z kimś, kto wzdycha za kolesiem na boku. Bo niezależnie od tego na ile robisz to świadomie, a na ile nie to, to te wahania i wieczne porównywanie do wyimaginowanego i wyidealizowanego marzenia zawsze są widoczne. I realny człowiek zawsze przegra z marzeniem.

17

Odp: Czym jest miłość?

Klaro czego ty oczekiwałaś od tego wątku?

18 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-19 11:35:51)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

No ciężka sprawa ... Autorko NIE DOJRZAŁAŚ jeszcze do małżeństwa ... masz bardzo niskie poczucie własnej wartości, a od tego się zaczynają poważne problemy w dalszym dorosłym życiu.

Sama piszesz, że im większą stabilizację w życiu we dwoje wypracowujecie, tym paradoksalnie coraz gorzej się czujesz i narasta w tobie poczucie strachu ( i pewnie zaczynasz się czuć jak zamknięta w takiej "złotej klatce", że niby tracisz swoją niezależność... I to zaczyna ci coraz bardziej doskwierać i wiercić taką "dziurę w brzuchu" i uwierać tak jakbyś chodziła w "za ciasnym bucie").

Trafiłem? No pewnie, że tak wink

"Witam Cię "Ratowniczko",
Jeżeli twój wybranek ma dodatkowo niskie poczucie własnej wartości to wpadniesz jak śliwka w kompot. Życie z takim człowiekiem to jak spanie w łóżku, pod którym leży tykającą bomba atomowa. Nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy odpali i rozpiży wszystko to, co z mozołem zbudujcie.
Jak dodatkowo pojawią się dzieci, to wtedy dopiero zobaczysz i się przekonasz co będzie. Bardzo często takie osoby po prostu nie umieją kochać dojrzale, bo NIKT ich takiej miłości, tak po prostu nie nauczył. Po prostu nigdy jej nie doświadczyły.
Nigdy nie będziesz wiedzieć, kiedy jakiś "schemat" , "zaszyty" w jego głowie się odpali. Może za rok, pięć, dziesięć albo dwadzieścia... A odpali się NA PEWNO.
Takie osoby mają duże skłonności do zdrad, ciągle mają poczucie, że czegoś im brakuje ...
I jak wyżej zostało już to napisane, im będzie spokojniej i normalniej, tym paradoksalnie DDA, będzie się coraz gorzej czuło, tak jak by było zamknięte w "złotej klatce". Będzie im się wydawać, że są wyimaginowanie ograniczane. Będzie im wtedy tak dziwnie nieswojo i niewygodnie, tak jak by coś coraz bardziej uwierało i piłowało, zupełnie jak w za ciasnym bucie.
A ty będziesz tego zupełnie nieświadoma. I w momencie kiedy będzie Ci się wydawać, że macie już wszystko i macie rewelacyjne i spokojne życie, super dzieciaki i wszystko się super układa ...
Wtedy dopiero osoba z DDA, DDD pokaże swoje prawdziwe oblicze i będzie to jak wybuch atomówki w Hiroszimie i Nagasaki jednocześnie.
Będziesz cierpieć. Dużo i bardzo.
Ale to Twoje życie i Twój wybór.
Decyzja należy TYLKO do Ciebie.
Obojętnie co wybierzesz, życzę Ci dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności i trzymam kciuki za Ciebie.
Powodzenia!
Bo będzie Ci ono baaaardzo potrzebne."

Z ciekawości weszłam na Twój profil bo zawsze mnie interesuje jakie osoby myślą, że wiedzą już wszystko na temat drugiej osoby i to po kilku zdaniach. smile Ale widzę, że powtarzasz się jak zdarta płyta, ta sama diagnoza do wielu różnych przypadków, warto poszerzyć repertuar. smile
Nie, nie trafiłeś. Dobrze się czuję, jeśli wszystko się uspokaja, budujemy poczucie stabilizacji. Strach pojawia się raczej w związku z wciąż duża liczbą kłótni które trwają od dawna. Po prostu nie chcę tak żyć, właśnie chcę tego spokoju a zaczęłam się zastanawiać czy my oboje jesteśmy w stanie go zbudować. Po 5 latach "walki" o normalność zwyczajnie czuję się wypalona i zmęczona.

Bo z czasem te "schematy" ludzkich działań są tak bardzo podobne, że aż w oczy kole. Niby każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, a jednocześnie popełniamy ciągle i w kółko takie same błędy.

Ludzie zatracili umiejętność obserwacji i nauki na cudzych błędach oraz wyciągania wniosków, co odbywa się praktycznie "bezkosztowo".

I niestety ta historia jest również sztampowa i do bólu powtarzalna.

Jeżeli schematy ciągle TAKIE SAME, tylko "bohaterzy" się zmieniają to jakim cudem odpowiedzi nie mają być TAKIE SAME.

DOROŚNIJ Autorko i pracuj mocno nad swoją dojrzałością emocjonalną i poczuciem własnej wartości, a o małżeństwie nawet teraz nie myśl, bo jest to dla ciebie zbyt duża odpowiedzialność na obecną chwilę.

Tego Ci życzę.

19

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:

Tak, ponad 10letnim.

Możnaby napisać: Tia, a w tej bajce były smoki? wink

Nie. Po prostu byłem kiedyś w związku, kto się zachowywał podobnie jak ty. Nie się osiągnąć stabilizacji z kimś, kto wzdycha za kolesiem na boku. Bo niezależnie od tego na ile robisz to świadomie, a na ile nie to, to te wahania i wieczne porównywanie do wyimaginowanego i wyidealizowanego marzenia zawsze są widoczne. I realny człowiek zawsze przegra z marzeniem.

Nawet jeśli jestem niestabilna to nie oznacza, że cała wina jest po mojej stronie. Nie powinieneś być tak zero jedynkowy, bo życie nie jest czarno-białe, ma szarości. Nic nie poradzę na to, że poczułam to co poczułam gdy natknęłam się na tego kolesia, to nie było tak, że zaplanowałam sobie wpadnięcie na niego a później kontrolowałam każdą myśl która się pojawiła w mojej głowie. Wiem, że nie jest to fair i uwierz mi, że zależy mi na tym, żeby w moim związku było dobrze. To było automatyczne, po 5 latach kłótni spotykasz kogoś na kim Ci kiedyś zależało i po prostu pojawia się pewne uczucie. To nie oznacza, że chce za nim iść, że potrzebuję wrażeń. Po prostu się pojawia. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, ze to tylko moje wyidealizowane wyobrażenie i w zasadzie to już wystarczy, żeby sobie trochę poukładać w głowie.
Czuję stres przed ślubem, bo nie biorę absolutnie pod uwagę rozwodu i chcę podjąć dobrą decyzję. Może gdybym podchodziła do tego luźniej to bym się tak nie przejmowała, przecież można się rozstać.

20

Odp: Czym jest miłość?

Nawet jeśli jestem niestabilna to nie oznacza, że cała wina jest po mojej stronie.

Oznacza. Bo to twoja historia i twoja odpowiedzialność.


Nic nie poradzę na to


Pewnie. Ty wiesz ile takich mimoz przewija się przez to forum? Nigdy nic nie winne. Nic nie poradzą. Wszystko dzieje się samo. One, biedne są skazane na swoich partnerów, kochanków, otoczenie, pracę. Na nic nie mają wpływu i szukają jedynie rozgrzeszenia dla swoich żądz.


Wiem, że nie jest to fair i uwierz mi, że zależy mi na tym, żeby w moim związku było dobrze.


Widzimy. Wodzisz nieszczęśnika za nos latami wiecznie marudząc, że to nie takie, tamto nie takie, to wymuszone, tamto sztuczne.


Czuję stres przed ślubem,

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

21

Odp: Czym jest miłość?
Legat napisał/a:

Klaro czego ty oczekiwałaś od tego wątku?

Może żeby ktoś dał mi nadzieję, że będzie dobrze, że bywają trudne dni ale jeśli dwie strony chcą się dogadać to nawet mimo swoich niedojrzałości (które uważam, że wszyscy mamy, w różnym stopniu) da się. Mam świadomość swoich wad i że nie zawsze postępuję najlepiej ale nie dam też sobie wmówić, że wszystko jest moją winą. Może miałam dołek i potrzebowałam się wygadać, w zasadzie żałuję że napisałam ten post, bo niczego nowego się nie dowiedziałam a na pewno nie poczułam się zrozumiana. Ludzie są różni, a nie da się ukryć, że każdy tutaj patrzy przez  pryzmat swoich doświadczeń, jak np. Jack, który sam wyżej się przyznał, że "był w związku z kimś takim jak ja", nie dziwię się więc że przełożył mnie przez swoją kalkę. Podobnie 123Sprawdzam, który ma w głowie jeden scenariusz, który powiela pod każdym z postów i jak się domyślam też ma za sobą historię z tym związaną. Zarówno Jack jak i 123 też powinni sobie to przepracować, żeby umieć szerzej patrzeć na różne sytuacje, skoro już zajęli się doradzaniem innym na forum. Takie jest moje zdanie, biorę wszystko na klatę, ale fajnie byłoby gdyby każdy też miał w sobie trochę pokory, bo nikt nie jest nieomylny.

22

Odp: Czym jest miłość?

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

Jest w planach, właśnie ustaliliśmy termin i pomimo swoich chwilowych wątpliwości wiem, że chcę z nim być. A wątpliwości i gorsze chwile mam prawo mieć, szczególnie przed tak ważna decyzją jak ślub. Jedyną moją winą jest to, że wpadłam na starego kolegę i przez chwilę wspomniałam dawne czasy. Nie chcę i nie potrzebuję się w to zagłębiać.

23

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:
Legat napisał/a:

Klaro czego ty oczekiwałaś od tego wątku?

Może żeby ktoś dał mi nadzieję, że będzie dobrze, że bywają trudne dni ale jeśli dwie strony chcą się dogadać to nawet mimo swoich niedojrzałości (które uważam, że wszyscy mamy, w różnym stopniu) da się.


Niedojrzałością do przepracowania może być tendencja do zostawiania gaci i skarpet gdzie popadnie, a nie wzdychanie za kolesiem na boku.


Zarówno Jack jak i 123 też powinni sobie to przepracować, żeby umieć szerzej patrzeć na różne sytuacje

Ale tu nie ma szerszej perspektywy. To jest scenariusz grany miliony razy. Schematyczny do bólu i kończący się tak samo. Jak nie zostawisz swojego narzeczonego to za kilka lat i tak czeka was rozwód albo będziesz się kryć z romansem rozpisując tutaj lub w innych miejscach, jaka to jesteś nieszczęśliwa, niespełniona i jaki to twój partner nie jest zły i niedobry, bo łatwiej się ceduje na innych przyczyny własnego nieszczęścia.

24

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

Jest w planach, właśnie ustaliliśmy termin i pomimo swoich chwilowych wątpliwości wiem, że chcę z nim być. A wątpliwości i gorsze chwile mam prawo mieć, szczególnie przed tak ważna decyzją jak ślub. Jedyną moją winą jest to, że wpadłam na starego kolegę i przez chwilę wspomniałam dawne czasy. Nie chcę i nie potrzebuję się w to zagłębiać.


Jasne. W ciągu jednego dnia ustaliliście termin ślubu, a nawet nie mieszkacie ze sobą.

25

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:

Niedojrzałością do przepracowania może być tendencja do zostawiania gaci i skarpet gdzie popadnie, a nie wzdychanie za kolesiem na boku.

Jasne, mam rozumieć, że jestem już skreślona, bo pewne rzeczy są do przepracowania a inne nie. Tylko dlatego, że Kapitan Sparrow tak powiedział. smile


Ale tu nie ma szerszej perspektywy. To jest scenariusz grany miliony razy. Schematyczny do bólu i kończący się tak samo. Jak nie zostawisz swojego narzeczonego to za kilka lat i tak czeka was rozwód albo będziesz się kryć z romansem rozpisując tutaj lub w innych miejscach, jaka to jesteś nieszczęśliwa, niespełniona i jaki to twój partner nie jest zły i niedobry, bo łatwiej się ceduje na innych przyczyny własnego nieszczęścia.

Dziękuję za wróżenie z fusów, wydaje mi się, że parę postów wyżej prosiłam już żebyś przestał udzielać rad pod tym wątkiem. smile

26

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

Jest w planach, właśnie ustaliliśmy termin i pomimo swoich chwilowych wątpliwości wiem, że chcę z nim być. A wątpliwości i gorsze chwile mam prawo mieć, szczególnie przed tak ważna decyzją jak ślub. Jedyną moją winą jest to, że wpadłam na starego kolegę i przez chwilę wspomniałam dawne czasy. Nie chcę i nie potrzebuję się w to zagłębiać.


Jasne. W ciągu jednego dnia ustaliliście termin ślubu, a nawet nie mieszkacie ze sobą.

Zabawne, że nie docierają do Ciebie fakty smile Mogę Cię zaprosić, wpadniesz i może uwierzysz smile Ale płacisz za siebie tongue

27

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Dziękuję za wróżenie z fusów, wydaje mi się, że parę postów wyżej prosiłam już żebyś przestał udzielać rad pod tym wątkiem. smile


Tu nie ma wróżenia z fusów. Tu jest schemat odgrywany regularnie i odmieniany przez wszystkie formy i przypadki, a kończący się zawsze tak samo.


Zabawne, że nie docierają do Ciebie fakty


Fakty są takie, że to kolejna sztampowa historia, jakich tu na pęczki, czego nie jesteś w stanie przyjąć uważając, ze twoja historia jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Nie dostałaś rozgrzeszenia i post otwierający wątek zedytowałaś usuwając treść i teraz za wszelką cenę starasz się udowodnić, że jednak masz super związek z perspektywami i całość to jedynie trema przedślubna.

Chuja tam.

Nawet nie mieszkacie razem, a za 'kolegą' wzdychasz jak wzdychałaś, jesteś niestabilna emocjonalnie i lubisz rozwiązywać problemy na drodze awantur i emocjonalnego szantażu, a potem masz pretensje, że 'sukces' ci nie smakuje. Trudno, żeby smakowało skoro gówno owinięte w sreberko od czekolady wciąż pozostaje gównem.


Jedyną dojrzałością z twojej strony byłoby zakończenie związku z nieszczęśnikiem, a nie pchanie się przed ołtarz. Obrączka na palcu nie rozwiązuje magicznie problemów i podobnie jak dziecko to nie są gwaranty związku. Ani tym bardziej jego szczęścia.

28

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

Dziękuję za wróżenie z fusów, wydaje mi się, że parę postów wyżej prosiłam już żebyś przestał udzielać rad pod tym wątkiem. smile


Tu nie ma wróżenia z fusów. Tu jest schemat odgrywany regularnie i odmieniany przez wszystkie formy i przypadki, a kończący się zawsze tak samo.


Zabawne, że nie docierają do Ciebie fakty


Fakty są takie, że to kolejna sztampowa historia, jakich tu na pęczki, czego nie jesteś w stanie przyjąć uważając, ze twoja historia jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Nie dostałaś rozgrzeszenia i post otwierający wątek zedytowałaś usuwając treść i teraz za wszelką cenę starasz się udowodnić, że jednak masz super związek z perspektywami i całość to jedynie trema przedślubna.

Chuja tam.

Nawet nie mieszkacie razem, a za 'kolegą' wzdychasz jak wzdychałaś, jesteś niestabilna emocjonalnie i lubisz rozwiązywać problemy na drodze awantur i emocjonalnego szantażu, a potem masz pretensje, że 'sukces' ci nie smakuje. Trudno, żeby smakowało skoro gówno owinięte w sreberko od czekolady wciąż pozostaje gównem.


Jedyną dojrzałością z twojej strony byłoby zakończenie związku z nieszczęśnikiem, a nie pchanie się przed ołtarz. Obrączka na palcu nie rozwiązuje magicznie problemów i podobnie jak dziecko to nie są gwaranty związku. Ani tym bardziej jego szczęścia.

Fakty są takie, że skoro wszystkiemu jestem winna to zmiana mojego zachowania może również wszystko zmienić, wszak w tym związku wszystko zależy ode mnie smile Spróbuję więc

29

Odp: Czym jest miłość?

Jedyną oznaką dojrzałości z twojej strony byłoby zakończenie tego związku, a nie pchanie się w go na siłę, aby zrealizować podstawowe instynkty.

30 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-19 12:49:06)

Odp: Czym jest miłość?

Autorko, a jakie masz podejście do zdrady partnera? Zarówno emocjonalnej jak i fizycznej?

Czy byłabyś w stanie wybaczyć jakąkolwiek zdradę, pod warunkiem że wybranek by "bardzo żałował za grzechy" i chciał dalej być z tobą?

A jeżeli to by był, powiedzmy półroczny romans z seksem? Czy byłabyś w stanie wybaczyć coś takiego?

31

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:

Jedyną oznaką dojrzałości z twojej strony byłoby zakończenie tego związku, a nie pchanie się w go na siłę, aby zrealizować podstawowe instynkty.

Tylko, że ja nie chcę zostawiać faceta, który wiele dla mnie zrobił i stara się być lepszy. Też chcę być dla niego lepsza. To, że się kłócimy na pewno zależy też  w dużej części ode mnie, nie przekreśla to wszystkiego co jest między nami dobrze, to że potrafimy rozmawiać godzinami, że mamy podobne oczekiwania co do przyszłości i jesteśmy świetnie zorganizowani na codzień. Tego że mamy podobne poczucie humoru i zainteresowania. Może nie było to przyjemne, że mną wstrząsneliście, może było to potrzebne żeby coś zrozumieć, mimo że wciąż nie zgodzę się ze wszystkim co tu przeczytałam.

32 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-19 12:51:33)

Odp: Czym jest miłość?
123Sprawdzam napisał/a:

Autorko, a jakie masz podejście do zdrady partnera? Zarówno emocjonalnej jak i fizycznej?

Czy byłabyś w stanie wybaczyć jakąkolwiek zdradę, pod warunkiem że wybranek by "bardzo żałował za grzechy" i chciał dalej być z tobą?

Nie, jeśli zdradą emocjonalną mam nazwać zwierzanie się drugiej osobie, spotkania, rozmowy- nie jestem w stanie tego wybaczyć. Tym bardziej zdrady fizycznej i na myśl o takiej (zarówno w moim jak i w jego wykonaniu) mam mdłości. Nawet jeden raz z seksem byłby dla mnie bardzo trudny do wybaczenia, półroczna relacja brzmi już jak decyzja nie romans.

33 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-19 13:03:28)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Autorko, a jakie masz podejście do zdrady partnera? Zarówno emocjonalnej jak i fizycznej?

Czy byłabyś w stanie wybaczyć jakąkolwiek zdradę, pod warunkiem że wybranek by "bardzo żałował za grzechy" i chciał dalej być z tobą?

Nie, jeśli zdradą emocjonalną mam nazwać zwierzanie się drugiej osobie, spotkania, rozmowy- nie jestem w stanie tego wybaczyć. Tym bardziej zdrady fizycznej i na myśl o takiej (zarówno w moim jak i w jego wykonaniu) mam mdłości. Nawet jeden raz z seksem byłby dla mnie bardzo trudny do wybaczenia, półroczna relacja brzmi już jak decyzja nie romans.

A wiesz, że wiara chrześcijańska nie przekreśla małżeństwa, gdzie wystąpiła zdrada.

I jeżeli małżonek jej żałuję, to masz obowiązek chrześcijański mu ją wybaczyć, bo rozwodów w kosciele katolickim NIE MA!

Ślub kościelny to już GRUBA sprawa i decyzja " aż do śmierci na dobre i na złe".

34

Odp: Czym jest miłość?

Tylko, że ja nie chcę zostawiać faceta, który wiele dla mnie zrobił i stara się być lepszy.

A jednak co by nie robił, to ty kręcisz nosem i marudzisz, że to jednak nie tak jest.


nie przekreśla to wszystkiego co jest między nami dobrze

Nie ma niczego 'dobrze' między wami. We wszystkich swoich wcześniejszych wpisach wytykałaś wszystkie jego zachowania i przedstawiałaś je w niekorzystnym dla niego świetle, ciągle się kłócicie i kłótnie są co raz częstsze. A nawet nie mieszkacie razem, choć jesteście już niby kilka lat razem.

Jedyne pozytywne słowa jakie padły z twojej strony, to dotyczyły "kolegi".


mamy podobne oczekiwania co do przyszłości

Ty, on i twój chłoptyś na boku, za którym wzdychasz i na wspomnienie, o którym się rozpływasz?


Narracja ci się zmieniła, jak ci wytknięto, że jesteś niedojrzałą mimozą. Jeśli kilka postów wystarczy, abyś nagle coś "zrozumiała", to nie jest to dobra wróżba na przyszłość. Zwłaszcza, że reagujesz porywczo i jednak bezrefleksyjnie.

35

Odp: Czym jest miłość?
123Sprawdzam napisał/a:
Klara2706 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Autorko, a jakie masz podejście do zdrady partnera? Zarówno emocjonalnej jak i fizycznej?

Czy byłabyś w stanie wybaczyć jakąkolwiek zdradę, pod warunkiem że wybranek by "bardzo żałował za grzechy" i chciał dalej być z tobą?

Nie, jeśli zdradą emocjonalną mam nazwać zwierzanie się drugiej osobie, spotkania, rozmowy- nie jestem w stanie tego wybaczyć. Tym bardziej zdrady fizycznej i na myśl o takiej (zarówno w moim jak i w jego wykonaniu) mam mdłości. Nawet jeden raz z seksem byłby dla mnie bardzo trudny do wybaczenia, półroczna relacja brzmi już jak decyzja nie romans.

A wiesz, że wiara chrześcijańska nie przekreśla małżeństwa, gdzie wystąpiła zdrada.

I jeżeli małżonek jej żałuję, to masz obowiązek chrześcijański mu ją wybaczyć, bo rozwodów w kosciele katolickim NIE MA!

Oczywiście, dlatego piszę, ze byłoby mi trudno wybaczyć co nie znaczy że bym nie wybaczyła. Pewnie potrzebowałabym jakiegoś wsparcia, żeby to sobie przepracować, może potrzebowałabym separacji i na pewno musiałabym widzieć że druga strona chce to naprawić. Jeśli nie, byłabym sama. Tak chciałabym postąpić w takiej sytuacji, chociaż mam nadzieję, że to się nigdy nie wydarzy.
Tak jak pisałam życie nie jest czarno- białe i wbrew pozorom nawet zdradę można wytłumaczyć, wręcz psychologowie twierdzą, że związek po zdradzie może być dużo lepszy, ale to już tak ad hoc.

36 Ostatnio edytowany przez Klara2706 (2024-08-19 13:08:18)

Odp: Czym jest miłość?
Jack Sparrow napisał/a:

Tylko, że ja nie chcę zostawiać faceta, który wiele dla mnie zrobił i stara się być lepszy.

A jednak co by nie robił, to ty kręcisz nosem i marudzisz, że to jednak nie tak jest.


nie przekreśla to wszystkiego co jest między nami dobrze

Nie ma niczego 'dobrze' między wami. We wszystkich swoich wcześniejszych wpisach wytykałaś wszystkie jego zachowania i przedstawiałaś je w niekorzystnym dla niego świetle, ciągle się kłócicie i kłótnie są co raz częstsze. A nawet nie mieszkacie razem, choć jesteście już niby kilka lat razem.

Jedyne pozytywne słowa jakie padły z twojej strony, to dotyczyły "kolegi".


mamy podobne oczekiwania co do przyszłości

Ty, on i twój chłoptyś na boku, za którym wzdychasz i na wspomnienie, o którym się rozpływasz?


Narracja ci się zmieniła, jak ci wytknięto, że jesteś niedojrzałą mimozą. Jeśli kilka postów wystarczy, abyś nagle coś "zrozumiała", to nie jest to dobra wróżba na przyszłość. Zwłaszcza, że reagujesz porywczo i jednak bezrefleksyjnie.

Mieszkamy już razem, pisałam na początku, że właśnie się wprowadziłam. Nie rozumiem też jaki chłoptaś na boku, nie spotkałam się z nim ani razu z własnej inicjatywy. Nawet kontakt online jest sporadyczny i to z jego inicjatywy.
Prawdą jest, że pewnie nie doceniam narzeczonego mimo wszystkich rzeczy, które dla mnie robi i pewnie nie doceniałabym nikogo, bo zarówno w stosunku do siebie jak i do innych jestem wymagająca (czego może tutaj nie widać) i uważam, ze jest to rzecz do przepracowania.

37 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-08-19 13:16:43)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

Jest w planach, właśnie ustaliliśmy termin i pomimo swoich chwilowych wątpliwości wiem, że chcę z nim być. A wątpliwości i gorsze chwile mam prawo mieć, szczególnie przed tak ważna decyzją jak ślub. Jedyną moją winą jest to, że wpadłam na starego kolegę i przez chwilę wspomniałam dawne czasy. Nie chcę i nie potrzebuję się w to zagłębiać.

Zamieszkajcie najpierw razem, bo problemy dopiero przed wami, jeśli macie inne priorytety, wybuchowe charaktery czy nieporównywalny poziom inteligencji, to nie zawsze daje się dogadać, w przeciwnym razie nie byłoby rozwodów.
Z jakiego powodu były te ostre kłótnie? To nie jest norma w związku.

Ślub niczego nie rozwiąże, widać, że Twój partner nie jest do końca przekonany do tego aktu, a to dobrze też nie wróży.

38 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-19 13:31:35)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:

związek po zdradzie może być dużo lepszy

Tak samo można też "wygrać" w totolotka. Szansa jest. Masz rację.

Zdecydowanie większą szansę masz na zdradę. Z ostatnich badań wynika, że co drugie małżeństwo boryka się z problemem zdrady, czyli 1:2

Prawdopodobieństwo wygranej w totolotka jest jakoś około 1: 2 500 000 (dwa i pół miliona)

Ludzie po prostu NIE ROZUMIEJĄ co ślubują.

39

Odp: Czym jest miłość?
wieka napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

Którego nie ma nawet w planach poza mitycznym "może kiedyś, jak już będzie dobrze"?

Jest w planach, właśnie ustaliliśmy termin i pomimo swoich chwilowych wątpliwości wiem, że chcę z nim być. A wątpliwości i gorsze chwile mam prawo mieć, szczególnie przed tak ważna decyzją jak ślub. Jedyną moją winą jest to, że wpadłam na starego kolegę i przez chwilę wspomniałam dawne czasy. Nie chcę i nie potrzebuję się w to zagłębiać.

Zamieszkajcie najpierw razem, bo problemy dopiero przed wami, jeśli macie inne priorytety, wybuchowe charaktery czy nieporównywalny poziom inteligencji, to nie zawsze daje się dogadać, w przeciwnym razie nie byłoby rozwodów.
Z jakiego powodu były te ostre kłótnie? To nie jest norma w związku.

Ślub niczego nie rozwiąże, widać, że Twój partner nie jest do końca przekonany do tego aktu, a to dobrze też nie wróży.

On generalnie nie ma potrzeby brania ślubu, szczególnie kościelnego, ale też nie ma nic przeciwko. Sądzę że niezależnie od sytuacji by się z tym nie spieszył. W każdym razie rozmawiamy na ten temat i planujemy szczegóły, jeździmy razem i załatwiamy różne kwestie, jest otwarty na rozwiązania, słucha jeśli ja czegoś się dowiedziałam. Ale to prawda, powiedział, że chce po prostu żeby był spokój między nami, żebyśmy się dogadywali i mniej kłócili, bo też nie chce takiego życia gdzie będziemy się ciągle gryźć. Mamy oboje wybuchowe charaktery, jemu często zdarza się użyć nieadekwatnego słowa, które zmienia znaczenie całego zdania i to powoduje konflikty. Ja z kolei czasami może za bardzo się rozwodzę zamiast postarać się zwięźle powiedzieć o co mi chodzi i zawrzeć sedno. Kłócimy się o różne rzeczy, ale zwykle o głupoty, on ma swoje przyzwyczajenia i czasami aż za mocno wymusza na mnie żebym robiła dokładnie tak samo jak on. Też ostatnio już mniej z tym walczę i staram się ustępować, jeśli to ma mu dać spokój. Innym razem kłócimy się np. o to, że ja nie rozumiem, że on potrzebuje więcej czasu na coś (ja z założenia jestem raczej energiczna i szybka, on wszystkie sprawy zapisuje w notesie i potrzebuje czasu żeby je ogarnąć) czasami to nie wpływa na moje plany, wtedy okej ale jeśli wpływa to czasami ciężko mi się do tego dostosować i się denerwuję.
Ogólnie kłótnie na pewno nie są coraz częstsze, już dużo łatwiej nam znaleźć porozumienie, choć nie zawsze. I oboje jesteśmy już tym zmęczeni.

40

Odp: Czym jest miłość?
123Sprawdzam napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

związek po zdradzie może być dużo lepszy

Tak samo można też "wygrać" w totolotka. Szansa jest. Masz rację.

Zdecydowanie większą szansę masz na zdradę. Z ostatnich badań wynika, że co drugie małżeństwo boryka się z problemem zdrady, czyli 1:2

Prawdopodobieństwo wygranej w totolotka jest jakoś około 1: 2 500 000 (dwa i pół miliona)

Ludzie po prostu NIE ROZUMIEJĄ co ślubują.


Dlatego dużą wartość ma dla mnie to, ze mimo ze jest ciężko to nikt z nas jeszcze nie zrezygnował. Oboje mamy podejście że nie chcemy się rozwodzić i dlatego oboje się obawiamy decyzji, tu jest tak: albo zmądrzejemy i przestaniemy tak walczyć, albo się rozstaniemy bo nic się nie zmieni. Dlatego uważam, że dużo zależy ode mnie ale nie wszystko, bo jest jeszcze druga strona która też jest porywcza.

41 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-19 13:47:58)

Odp: Czym jest miłość?
Klara2706 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:
Klara2706 napisał/a:

związek po zdradzie może być dużo lepszy

Tak samo można też "wygrać" w totolotka. Szansa jest. Masz rację.

Zdecydowanie większą szansę masz na zdradę. Z ostatnich badań wynika, że co drugie małżeństwo boryka się z problemem zdrady, czyli 1:2

Prawdopodobieństwo wygranej w totolotka jest jakoś około 1: 2 500 000 (dwa i pół miliona)

Ludzie po prostu NIE ROZUMIEJĄ co ślubują.


Dlatego dużą wartość ma dla mnie to, ze mimo ze jest ciężko to nikt z nas jeszcze nie zrezygnował. Oboje mamy podejście że nie chcemy się rozwodzić i dlatego oboje się obawiamy decyzji, tu jest tak: albo zmądrzejemy i przestaniemy tak walczyć, albo się rozstaniemy bo nic się nie zmieni. Dlatego uważam, że dużo zależy ode mnie ale nie wszystko, bo jest jeszcze druga strona która też jest porywcza.

Do miłości potrzeba dwojga, a odpowiedzialni jesteśmy tylko za siebie, na tym polega ta " trudność" małżeństwa.

Nie my decydujemy, co ostatecznie zrobi ta druga połówka.

Wyjasnijcie sobie DOKŁADNIE co dla każdego z was jest zdradą, a co nie. Rozmowa może oboje was zaskoczyć.

42

Odp: Czym jest miłość?
123Sprawdzam napisał/a:
Klara2706 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Tak samo można też "wygrać" w totolotka. Szansa jest. Masz rację.

Zdecydowanie większą szansę masz na zdradę. Z ostatnich badań wynika, że co drugie małżeństwo boryka się z problemem zdrady, czyli 1:2

Prawdopodobieństwo wygranej w totolotka jest jakoś około 1: 2 500 000 (dwa i pół miliona)

Ludzie po prostu NIE ROZUMIEJĄ co ślubują.


Dlatego dużą wartość ma dla mnie to, ze mimo ze jest ciężko to nikt z nas jeszcze nie zrezygnował. Oboje mamy podejście że nie chcemy się rozwodzić i dlatego oboje się obawiamy decyzji, tu jest tak: albo zmądrzejemy i przestaniemy tak walczyć, albo się rozstaniemy bo nic się nie zmieni. Dlatego uważam, że dużo zależy ode mnie ale nie wszystko, bo jest jeszcze druga strona która też jest porywcza.

Do miłości potrzeba dwojga, a odpowiedzialni jesteśmy tylko za siebie, na tym polega ta " trudność" małżeństwa.

Nie my decydujemy, co ostatecznie zrobi ta druga połówka.

Wyjasnijcie sobie DOKŁADNIE co dla każdego z was jest zdradą, a co nie. Rozmowa może oboje was zaskoczyć.

Rozmawialiśmy już o tym, mamy podobne podejście. Zdrada dla nas zaczyna się już od zwierzania się drugiej osobie, pocałunku. o fizycznej już nawet nie wspominając.

43 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-08-19 16:39:37)

Odp: Czym jest miłość?

Wymuszanie nigdy nie jest dobre w związku, nie możesz też ze wszystkim ustępować, bo wpedzi Cię w kozi róg.
Jeśli jesteś czegoś pewna i to jest wbrew Tobie, nie powinnaś ustępować, a każdy niech zostanie przy swoim zdaniu. Wrócić do tematu jak emocje opadną. Jak się kłócić? Wygoogluj sobie i uczcie się jak to robić, nie wiem, może coś do was dotrze. Bo do tanga trzeba dwojga.

My generalnie nie umiemy się kłócić, emocje biorą górę, więc może wspólna terapia by się wam przydała, bo on powinien też zrozumieć, że związek nie polega na zakazach, nakazach i wymuszeniach.

Posty [ 43 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czym jest miłość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024