Zacznę moze to wszystko od początku. Może to dziwnie zabrzmieć ale znamy się juz od przedszkola i zawsze jakiś tam kontakt utrzymywismy. 8 lat temu zakochałem się w mojej dziewczynie starałem się o nią przez 1.5 roku ponieważ ona na początku nie odwzajemniała tego uczucia przeslismy przez przyjaźń az do związku. Ten okres na prawdę byl dla mnie ciężki w życiu ponieważ każdy mi mówił żebym sobie odpuścił, przyjaźnicie sie i nic z tego nie wyjdzie ale ja się nie poddałem i mi sie udało się. Byliśmy razem 6.5 roku, a prawie 3 lata mieszkaliśmy ze sobą (studiujemy razem w tym samym mieście). Jak w kazdy związku mieliśmy gorsze chwilę i lepsze. Od początku roku wiele sie wydarzyło w moim życiu i uważam że to jest najdrudniejszy okres w moim życiu. ( nie bede sie rozpisywał Bo to nie na ten temat poprsotu jest mi bardzo ciężko ) przez to mam wrażenie że mniej czasu spędzaliśmy razem ale dalej mieszkaliśmy razem widzieliśmy się i było normalnie raz gorzej raz lepiej. Przechodząc do sedna sprawy po 6.5 roku ona stwierdziła że coś się w niej wypala i nie wie co zrobić. Z początku podjęliśmy decyzję ze spróbujemy to naprawić lecz ja po 2 dniach stwierdziłem że nie ma to sensu bo widzę po niej ze ona sie męczy unika kontaktu dotykowego ze mną i widzę że ja sie staram a ona próbuje ale jakoś nie może. Podjęliśmy decyzję ze na ten moment sie rozstajemy robimy przerwę i ma to wszystko przemyśleć i zobaczyć czy za mna za tęskni i czy da radę żyć bezemnie. Teraz chciałem opisać moje domysły i to czego udało mi się dowiedzieć dla czego tak jest. Od około 3-4 lat zawsze mieliśmy jakies takie małe kłótnie w związku i ona wtedy twierdziła że ja mam za mało czułości do niej po takiej rozmowie i kłótni starałem się bardziej i okazywałem to uczucie lecz po jakimś czasie robilem tego mniej i to bylo takie błędne koło finalnie uważam że na przestrzeni tych 4 lat okazywałem go o wiele więcej niż 4 lata temu tylko mialem wrażenie że im ja robilem więcej to jej bylo ciągle mało. Ona stwierdziła że ciągle próbujemy ale według niej nic się nie zmienia mimo iż sie zmienia moim zdaniem. Stwierdzila iż od naszej ostatniej klotni w maju ( byla to dość poważna kłótnia) zaczęło się w niej cos wypalać. Generalnie nie bylo po niej tego wogole widać, kompletnie nic, bylo normalnie. Tylko byl jeden mały problem byl to czerwiec, okres przed sesją na studiach bardzo dużo projektow i zaliczeń. Nie miałem kompletnie na nic czasu i dlatego prawie wogole go nie spędzaliśmy. Pod koniec czerwca musiałem wyjechać na weekend i jak wróciłem to wszystko się zepsuło, zachowywała się dziwnie jakby ktoś jej jakis nie stworzonych rzeczy nagadal. I tu sie pojawiają moje domysły moja dziewczyna wydaje się bardzo nie pewna swojej decyzji ona sama mowi ze nie wie, ale mam wrażenie że jej koleżanka ja nagaduje poprostu zeby juz zakaczyc nasza relacje Bo gdy tylko pogadamy i ona ma się zastanowić, jedzie do niej niby sie uczyć wraca to jest juz zle na wszystko nastawiona. Nawet gdy gadalismy już po tym jak stwierdziliśmy ze spróbujemy to naprawić i pytam sie jej czy tęskniła za mna, Bo ja bardzo to ona do mnie mowi ze nie bo miala swoją koleżankę, zabrało mnie to bardzo. Na ten moment od wczoraj nie jesteśmy razem, wyprowadziłem się od niej i stwierdzilsimy tak jak pisałem wcześniej zeby ona sie teraz zajęła swoimi zaliczeniami Bo przez tydzień ma jeszcze duzo na głowie i ma sie do mnie odezwać z jakąś decyzja za jakiś czas. Ona chce poprsotu zobaczyć czy będzie jej mnie brakować. Ja widzę że ona w głębi serca mnie bardzo kocha i zależy jej też. Tu jest teraz moje pytanie bardzo ja kocham jest poprsotu dla mnie wszystkim i czuję że poprostu nie daje rady z tym wszystkim. Z jednej strony wiem ze nie ma sensu narazie nic próbować bo widzę jak sie zachowuje a z drugiej strony czuje ze jak nic nie bede robil to ja poprsotu stracę Bo ona sie przyzwyczai do życia bezemnie i o mnie zapomni. Dodam tylko ze jesteśmy w tym samym wieku i mamy po 22lata. Dziękuję za przeczytanie i odniesienie sie do mojego problemu.
1 2024-07-04 10:50:21 Ostatnio edytowany przez Eseren (2024-07-04 10:54:31)
2 2024-07-04 11:21:06 Ostatnio edytowany przez bullet (2024-07-04 11:25:00)
związek przechodzony. Dziewczyna się męczyła od dawna, nie była pewna więc poprosiła przyjaciółkę o wsparcie.
Dzięki niej zaczęła z tego wychodzić ale przyzwyczajenia robiły swoje i jej było ciężko.
Już dawno powinniście to jakoś zalegalizować ale odejść od siebie. Nie zalegalizowaliście wiec tylko jedno rozwiązanie było.
Co ja mam teraz zrobić ona mi podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła że to jej wina ze ja byłem dla niej dobry, zawsze byłem, pomagałem. Ze to ona jest głupia, oczywiście powiedziałem jej ze to nie prawda i ze razem to poprostu zepsuliśmy, ale tak jak pisałem widać ze ona naprawde nie jest pewna tej decyzji. Jescze nie dawno świata pozamna nie widziała. Wspólne plany, rozmawialiśmy razem na temat ślubu i zareczny zawsze razem twierdzilimy ze to nie jest jescze ten czas ponieważ jescze studiujemy byliśmy zgodni w tych tematach.
Zacznę moze to wszystko od początku. Może to dziwnie zabrzmieć ale znamy się juz od przedszkola i zawsze jakiś tam kontakt utrzymywismy. 8 lat temu zakochałem się w mojej dziewczynie starałem się o nią przez 1.5 roku ponieważ ona na początku nie odwzajemniała tego uczucia przeslismy przez przyjaźń az do związku. Ten okres na prawdę byl dla mnie ciężki w życiu ponieważ każdy mi mówił żebym sobie odpuścił, przyjaźnicie sie i nic z tego nie wyjdzie ale ja się nie poddałem i mi sie udało się. Byliśmy razem 6.5 roku, a prawie 3 lata mieszkaliśmy ze sobą (studiujemy razem w tym samym mieście). Jak w kazdy związku mieliśmy gorsze chwilę i lepsze. Od początku roku wiele sie wydarzyło w moim życiu i uważam że to jest najdrudniejszy okres w moim życiu. ( nie bede sie rozpisywał Bo to nie na ten temat poprsotu jest mi bardzo ciężko ) przez to mam wrażenie że mniej czasu spędzaliśmy razem ale dalej mieszkaliśmy razem widzieliśmy się i było normalnie raz gorzej raz lepiej. Przechodząc do sedna sprawy po 6.5 roku ona stwierdziła że coś się w niej wypala i nie wie co zrobić. Z początku podjęliśmy decyzję ze spróbujemy to naprawić lecz ja po 2 dniach stwierdziłem że nie ma to sensu bo widzę po niej ze ona sie męczy unika kontaktu dotykowego ze mną i widzę że ja sie staram a ona próbuje ale jakoś nie może. Podjęliśmy decyzję ze na ten moment sie rozstajemy robimy przerwę i ma to wszystko przemyśleć i zobaczyć czy za mna za tęskni i czy da radę żyć bezemnie. Teraz chciałem opisać moje domysły i to czego udało mi się dowiedzieć dla czego tak jest. Od około 3-4 lat zawsze mieliśmy jakies takie małe kłótnie w związku i ona wtedy twierdziła że ja mam za mało czułości do niej po takiej rozmowie i kłótni starałem się bardziej i okazywałem to uczucie lecz po jakimś czasie robilem tego mniej i to bylo takie błędne koło finalnie uważam że na przestrzeni tych 4 lat okazywałem go o wiele więcej niż 4 lata temu tylko mialem wrażenie że im ja robilem więcej to jej bylo ciągle mało. Ona stwierdziła że ciągle próbujemy ale według niej nic się nie zmienia mimo iż sie zmienia moim zdaniem. Stwierdzila iż od naszej ostatniej klotni w maju ( byla to dość poważna kłótnia) zaczęło się w niej cos wypalać. Generalnie nie bylo po niej tego wogole widać, kompletnie nic, bylo normalnie. Tylko byl jeden mały problem byl to czerwiec, okres przed sesją na studiach bardzo dużo projektow i zaliczeń. Nie miałem kompletnie na nic czasu i dlatego prawie wogole go nie spędzaliśmy. Pod koniec czerwca musiałem wyjechać na weekend i jak wróciłem to wszystko się zepsuło, zachowywała się dziwnie jakby ktoś jej jakis nie stworzonych rzeczy nagadal. I tu sie pojawiają moje domysły moja dziewczyna wydaje się bardzo nie pewna swojej decyzji ona sama mowi ze nie wie, ale mam wrażenie że jej koleżanka ja nagaduje poprostu zeby juz zakaczyc nasza relacje Bo gdy tylko pogadamy i ona ma się zastanowić, jedzie do niej niby sie uczyć wraca to jest juz zle na wszystko nastawiona. Nawet gdy gadalismy już po tym jak stwierdziliśmy ze spróbujemy to naprawić i pytam sie jej czy tęskniła za mna, Bo ja bardzo to ona do mnie mowi ze nie bo miala swoją koleżankę, zabrało mnie to bardzo. Na ten moment od wczoraj nie jesteśmy razem, wyprowadziłem się od niej i stwierdzilsimy tak jak pisałem wcześniej zeby ona sie teraz zajęła swoimi zaliczeniami Bo przez tydzień ma jeszcze duzo na głowie i ma sie do mnie odezwać z jakąś decyzja za jakiś czas. Ona chce poprsotu zobaczyć czy będzie jej mnie brakować. Ja widzę że ona w głębi serca mnie bardzo kocha i zależy jej też. Tu jest teraz moje pytanie bardzo ja kocham jest poprsotu dla mnie wszystkim i czuję że poprostu nie daje rady z tym wszystkim. Z jednej strony wiem ze nie ma sensu narazie nic próbować bo widzę jak sie zachowuje a z drugiej strony czuje ze jak nic nie bede robil to ja poprsotu stracę Bo ona sie przyzwyczai do życia bezemnie i o mnie zapomni. Dodam tylko ze jesteśmy w tym samym wieku i mamy po 22lata. Dziękuję za przeczytanie i odniesienie sie do mojego problemu.
Wysoce prawdopodobne, że poznała kogoś, chociaż wydaje Ci się że to niemożliwe.
Dodatkowo dawniej niejako wymusiłeś na niej ten związek, więc nie byłeś dla niej kąskiem o który walczyła, tylko sam się podsuwał.
Faceci zawsze uważają że jedynym sposobem na odzyskanie kobiety jest walka o nią. To bzdura gdy kobieta sama odeszła i nie jest już zainteresowana. Walką tylko ją wkurzysz i bardziej zniechęcisz. Musisz właśnie się odsunąć, a najlepiej wzbudzić zazdrość.
Parę dni temu nawet czytałam na temat badań że człowiek bardzo chce mieć coś, co stracił, w tym także rzeczy materialne, nie tylko związki.
Uwierz mi, mówię Ci to jako kobieta - na nią zadziała właśnie obojętność i zazdrość, a nie zabieganie o nią.
Zawsze byłeś, biegałeś wokół, podsuwałeś się jej na tacy, więc jak ona ma żałować że Cię nie ma? Niech realnie Cię zabraknie i niech zobaczy, że jakieś inne dziewczyny (lub jakaś konkretna dziewczyna) bardzo Cię lubią.
Pamiętaj o powiedzeniu, żeby puścić coś, co kochasz. Jeśli ona też kocha, to wróci.
No chyba że faktycznie kogoś poznała, wtedy nie zadziała nic, bo jest zakochana i widzi Cię jako intruza.
Pomijam już zupełnie fakt, że tak naprawdę powinieneś odpuścić, bo skoro ona nie chce być z Tobą, to nie chce. Nie ma czego ratować.
związek przechodzony. Dziewczyna się męczyła od dawna, nie była pewna więc poprosiła przyjaciółkę o wsparcie.
Dzięki niej zaczęła z tego wychodzić ale przyzwyczajenia robiły swoje i jej było ciężko.
Już dawno powinniście to jakoś zalegalizować ale odejść od siebie. Nie zalegalizowaliście wiec tylko jedno rozwiązanie było.
Co ja mam teraz zrobić ona mi podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła że to jej wina ze ja byłem dla niej dobry, zawsze byłem, pomagałem. Ze to ona jest głupia, oczywiście powiedziałem jej ze to nie prawda i ze razem to poprostu zepsuliśmy, ale tak jak pisałem widać ze ona naprawde nie jest pewna tej decyzji. Jescze nie dawno świata pozamna nie widziała. Wspólne plany, rozmawialiśmy razem na temat ślubu i zareczny zawsze razem twierdzilimy ze to nie jest jescze ten czas ponieważ jescze studiujemy byliśmy zgodni w tych tematach.
bullet napisał/a:związek przechodzony. Dziewczyna się męczyła od dawna, nie była pewna więc poprosiła przyjaciółkę o wsparcie.
Dzięki niej zaczęła z tego wychodzić ale przyzwyczajenia robiły swoje i jej było ciężko.
Już dawno powinniście to jakoś zalegalizować ale odejść od siebie. Nie zalegalizowaliście wiec tylko jedno rozwiązanie było.Co ja mam teraz zrobić ona mi podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła że to jej wina ze ja byłem dla niej dobry, zawsze byłem, pomagałem. Ze to ona jest głupia, oczywiście powiedziałem jej ze to nie prawda i ze razem to poprostu zepsuliśmy, ale tak jak pisałem widać ze ona naprawde nie jest pewna tej decyzji. Jescze nie dawno świata pozamna nie widziała. Wspólne plany, rozmawialiśmy razem na temat ślubu i zareczny zawsze razem twierdzilimy ze to nie jest jescze ten czas ponieważ jescze studiujemy byliśmy zgodni w tych tematach.
O Boże, to typowe gadanie żeby Cię nie skrzywdzić ale jednak odejść.
Moim zdaniem poznała kogoś innego i dowiesz sie o tym za jakiś czas.
7 2024-07-05 03:45:27 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2024-07-05 03:47:40)
Sześć i pół roku, to długo i jeśli byłeś prawdziwie zaangażowany, to wszystko teraz boli. Wnoszę z Twojego posta, że jest to także Twoja pierwsza miłość...
Statystycznie, pierwsze miłości nie mają większych szans, by przetrwać. Potwierdzone naukowo. Ostaje się tych marnych parę procent par, które tylko tę regułę potwierdzają. Tyle, że w sytuacji, w jakiej teraz się znajdujesz statystyką nie nakarmisz swojego głodu po stracie bliskiej Ci osoby.
Boli. Po prostu boli. To zrozumiałe.
Postąpiłeś słusznie wyprowadzając się. To była bardzo rozsądna decyzja, która pomaleńku zacznie przynosić korzyści. Póki co, jest pierwszym warunkiem odcięcia się od "narkotyku", a poza tym trochę chroni od desperacji, która może tylko pogorszyć Twoją i tak trudną sytuację.
Oczywiście postąpisz według własnego uznania, ale skoro prosisz o odniesienie się do ostatnich wydarzeń Twojego życia, to:
1. Nie proś, nie nalegaj, nie pytaj czy tęskni, bo to bardzo obniża Twoją wartość w oczach innego człowieka. Nie, nie jest wyrazem troski, ani walki o związek, jak często się sądzi. Jest łaszeniem się o ochłap czyjegoś uczucia. Jest wymuszaniem emocji, których ten ktoś już do Ciebie nie żywi. A nawet jeśli coś wybłagasz, to z litości dostaniesz byle co, jakąś obietnicę, że za dzień, dwa, tydzień, po sesji, za trzy miesiące, a może w styczniu 2027 roku* (niepotrzebne skreślić) coś się zmieni. Jednym słowem dostaniesz jakiś tekst na odwal się, żebyś już tylko przestał jęczeć. A trochę nie o to w życiu chodzi, by skomleć o czyjąś uwagę.
2. Jeśli dostajesz od kogoś sygnał, że nie chce być z Tobą i gdy widzisz, że się oddala, nie goń za nim. Po cholerę Ci ktoś, kto Ciebie nie chce? Coś się skończyło. Życie jest pełne zakończeń, ale na szczęście i nowych początków : - )
3. Im bardziej uda Ci się teraz zdystansować, schłodzić emocje, zająć czymś, co sprawi, że nie tylko wypełnisz sobie sensownie czas, by nie czekać na pociąg, który już odjechał, ale po prostu się wzmocnić, czegoś nowego nauczyć lub czegoś doświadczyć, może wybrać się na trochę do rodziny czy znajomych i kompletnie wyciszyć najpierw telefon, media, a w końcu własne myśli na IP tej dziewczyny, tym większa jest szansa, że po takim detoksie, spotkasz kogoś, kto się Tobą zainteresuje i kogo nie będziesz musiał przekonywać do siebie przez półtora roku. Jeśli się to zdarzy, to postaraj się zwrócić uwagę na to, aby uczuciowy wkład w tę nową relację był od początku bardziej symetryczny.
4. Stabilność w sensie panowania nad emocjami, własna godność, wyczucie poziomu zaangażowania drugiej strony i adekwatne reagowanie na nie, pewien rodzaj tajemniczości, odrębności, są bardzo sexy. Pamiętaj o tym.
Powodzenia Eseren! Przetrwaj to! Miałeś jakieś życie przed tą dziewczyną. Będziesz je miał i po niej. Zobaczysz : - )
Musisz się jeszcze dużo nauczyć. Przyszły mi do głowy dwa fragmenty piosenek. "Im więcej Ciebie tym mniej...." A drugi "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść" w sumie to wszystko co powinieneś w tej chwili wdrożyć w swoje życie.
Dodam tylko że wdrożyć w swoje życie zachowując resztki swojego honoru..
pierwsze co mi sie nasunelo, to to, ze ona od poczatku nie byla zaangazowana, dlugo o nia walczyles tak jak napisales. W koncu postanowiala sprobowac. Bylo ok, ale wciaz ty nie byles tym, ktorego gdzies tam w glowie pragnela.
Mozliwe tez, z ktos inny stanal na jej drodze.
Moim zdaniem nic juz z tego nie bedzie, nie probuj juz jej odzyskac, to nie ma sensu, ona cie nie kocha, moze jedynie jak przyjaciela.
Przeczekasz, zapomnisz, zakochasz sie w innej, powodzenia