Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

Temat: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Piszę, bo czasami bardzo mnie ta sytuacja przygniata. Mam już jedną, zdrową córkę-6lat. Potem zaszłam w ciążę, bliźniaczą. Chcieliśmy mieć kolejne dziecko, a ja nawet powiem po cichu marzyłam (czułam, że będę miała?) bliźnięta. Niestety trafił  nam się jeden z najgorszych możliwych układów - jedno łożysko, jedna owodnia. Co to oznacza? Że moje dzieci mogły robić ze swoimi pępowinami co chciały. Mogły je szarpać, plątać się w nich nawzajem. Lekarze mówili, że dziś wyniki są dobre a rano powiem, że nie czuje ruchów płodów. Że mamy bardzo małe szanse na szczęśliwe rodzicielstwo. Że mamy 40% szans na żywe urodzenie. Stało się inaczej, do 32 HBD ciążą idealna. Ale lekarze nie czekali dłużej - cięli w obawie przed najgorszym. W brzuchu dzieci były zdrowe i wagowo adekwatne do wieku ciąży. Przez 2 miesiące lekarze nic nie mówili - więc się cieszyłam, że z takiej ciąży mam dwie, piękne zdrowe córki. W dniu wypisu dostaliśmy informacje, że nasza większa i niby silniejsza bliźniaczka ma uszkodzony OUN niedotlenieniem, wg ich skali 3 stopień na 4 możliwe. Ma uszkodzone obie półkule w 3 płatach każdą. Rokowanie w kierunku MPDz - i ruchowo i intelektualnie (chociaż na razie to drugie nie wygląda źle). Druga siostrzyczka na szczęście ma USG przezciemiączkowe prawidłowe.

Przeżyłam pierwszy rzut depresji - nie jadłam, nie umiałam się ruszać, nie umiałam sprzątać - dobrze, że dzieci nie było jeszcze wtedy w domu - starszak w przedszkolu cały dzień, a bliźniaczki w szpitalu się tuczyły. Minęło od czasu diagnozy jakieś pół roku... rzut depresji ustąpił. Podeszłam do tego bardzo odpowiedzialnie, rozmawiałam z kim mogłam, płakałam razem z ciocią, wtajemniczyłam w mój stan część rodziny. Każdego dnia przeżywałam batalię sama ze sobą, żeby wstać, posprzątać i zadawałam sobie pytanie czy ja chcę być taką nieobecną mamą dla mojej ukochanej sześciolatki? Czy tak ma to wpłynąć na nasz dom, że będę, ale mnie nie będzie? Dzięki temu, że narzuciłam sobie rutynę, stan się pomału wyprostował - jako bonus za niejedzenie przez miesiąc dostałam moją wymarzoną wagę i mnóstwo komplementów jak ja to świetnie wyglądam po trójce dzieci.

Moje najmłodsze kochane dziecko ma teraz 6 miesięcy korygowanych (8 urodzeniowych), jest mocno opóźniona ruchowo-oceniana na jakieś 2 miesiąc życia. Nie przewraca się na boki, nie łączy rączek na środku, nie ma dobrej kontroli głowy, ale gaworzy i jest niesamowicie emocjonalna - śmieje się na wszystko, uwielbia się pieścić. Bardzo boli mnie to, że jej siostra idzie jak burzą, już prawie opanowała obrót, wierzga nogami, łapie i bawi się zabawką, a ona nic... jest skazana na łaskę tego, że ktoś grzechotkę włoży jej w rękę, a ona się cieszy i z nią rozmawia i sama też by chciała chwycić. Tak bardzo widać w jej oczach jak pragnie sama do czegoś dosięgnąć.

Moja najmłodsza córcia jest rehabilitowana 4 razy  w tygodniu Bobathem, a resztę dni rehabilituje ją sama - nie tam głaskanie, tylko cały zestaw przy którym wyje tak samo jak przy profesjonaliście. Czasami opadam z sił - przytłacza mnie troska o nią. Czuje jak by moje życie się pogorszyło, jak by nie miało być happy endu. Jak by nasza rehabilitacja i wysiłek nic nam nie dawały (chociaż racjonalnie wiem, że daje). Nie cierpię jej rehabilitować, płacze, bije mnie, pręży, odgina się. Ale nie ustępuję i choć tego nie cierpię to to robię, bo tak trzeba. Bo nie zostawię własnego dziecka bez starań, bez walki. I co tu dużo mówić... Kocham własne dzieci.

Może są tutaj rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy jakoś nauczyli się żyć z porażeniem mózgowym ich pociech? Ja czuje, że u nas to tylko kwestia czasu, aż otrzymamy taką diagnozę, tylko na razie jest za wczas. Opowiecie jak wyglądał proces akceptacji? Jak się układa Wam życie po przyjściu na świat dziecka ze szczególnymi potrzebami? Jak sobie radzicie z lękami? Jak to wpłynęło na wasze małżeństwa?

Fajnie, że się  odezwiesz. Nie będę taka samotna w tym wszystkim.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

probowalas na fejsbuku poszukac grupy o dzeiciach z porazeniem mozgowym? tu sa rozni ludzie z roznych koncow Polski z roznymi problemami. w konkretnej grupie na fejsbuku szybciej znalazlabys kolezanke do wymiany rad.

3

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Bardzo mi przykro, że córeczka zmaga się z tak trudną chorobą. Życzę dużo siły psychicznej i wytrwałości. Pozdrawiam.

4

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Temat bardzo trudny, nie podzielę się swoim doświadczeniem, bo go nie posiadam, ale za to mam ogromną nadzieję, i bardzo Ci tego życzę, że z czasem w pełni zaakceptujesz to, czego zmienić nie możesz i zaczniesz z radością przyjmować każdy kolejny dzień.
Chcę też dodać, że cokolwiek się wydarzy, to daj sobie prawo do własnych emocji.

5 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-05-31 11:20:31)

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Hej.
To co napisze będzie okrutne.

Mam znajomych z dzieckiem z porażeniem mózgowym. Ten chłopak ma już 16 lat. Jest wielki i ciężki, ma 190 cm wzrostu. Nie wstaje, nie mówi. Robi pod siebie, więc ciągle ma pampersy. Matka jest niską, drobną osobą a musi to ogarnąć. Nie raz on ją (przypadkiem) uderzy, a podczas mycia się spuszcza (ok, to może normalne, ale nie ukrywajmy że obrzydliwe).
Matka dawno temu zrezygnowała z pracy żeby się synem opiekować. Znajomi przestali do nich przychodzić, bo słychać tylko wycie tego chłopaka a w ich domu śmierdzi kupą.
Ojciec dużo pracuje i powiedział że ta sytuacja zniszczyła ich rodzinę i kiedyś "zabije albo siebie albo jego".

Wszystko legło w gruzach i to kompletnie bezcelowo. Bo ten chłopak nigdy nie będzie w lepszym stanie. Ich praca jest na marne.
A do tego dochodzi ich lęk co się z nim stanie po ich śmierci.
Matka kiedyś powiedziała że żałuje że nie oddała go do ośrodka gdy był mały.

Ja nie mówię o oddawaniu do domu dziecka czy jakiegoś straszliwego zakładu. Ale profesjonalnego szpitala/ośrodka, w którym możecie dziecko odwiedzać kiedy chcecie.

Oczywiście nie twierdzę że u Was może być tak źle jak w opisanym przypadku, nie znam się na tym i nie wiem na ile upośledzona jest Twoja córka. Ale myślę że można takie rzeczy przemyśleć, bo masz jeszcze dwie córki.

Przepraszam jesli Cię uraziłam czy zdenerwowałam, bo oczywiście rozumiem że taką opcję totalnie wykluczasz. Po prostu chciałam pokazać inny punkt widzenia.

6

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie
madoja napisał/a:

Hej.
To co napisze będzie okrutne.

Mam znajomych z dzieckiem z porażeniem mózgowym. Ten chłopak ma już 16 lat. Jest wielki i ciężki, ma 190 cm wzrostu. Nie wstaje, nie mówi. Robi pod siebie, więc ciągle ma pampersy. Matka jest niską, drobną osobą a musi to ogarnąć. Nie raz on ją (przypadkiem) uderzy, a podczas mycia się spuszcza (ok, to może normalne, ale nie ukrywajmy że obrzydliwe).
Matka dawno temu zrezygnowała z pracy żeby się synem opiekować. Znajomi przestali do nich przychodzić, bo słychać tylko wycie tego chłopaka a w ich domu śmierdzi kupą.
Ojciec dużo pracuje i powiedział że ta sytuacja zniszczyła ich rodzinę i kiedyś "zabije albo siebie albo jego".

Wszystko legło w gruzach i to kompletnie bezcelowo. Bo ten chłopak nigdy nie będzie w lepszym stanie. Ich praca jest na marne.
A do tego dochodzi ich lęk co się z nim stanie po ich śmierci.
Matka kiedyś powiedziała że żałuje że nie oddała go do ośrodka gdy był mały.

Ja nie mówię o oddawaniu do domu dziecka czy jakiegoś straszliwego zakładu. Ale profesjonalnego szpitala/ośrodka, w którym możecie dziecko odwiedzać kiedy chcecie.

Oczywiście nie twierdzę że u Was może być tak źle jak w opisanym przypadku, nie znam się na tym i nie wiem na ile upośledzona jest Twoja córka. Ale myślę że można takie rzeczy przemyśleć, bo masz jeszcze dwie córki.

Przepraszam jesli Cię uraziłam czy zdenerwowałam, bo oczywiście rozumiem że taką opcję totalnie wykluczasz. Po prostu chciałam pokazać inny punkt widzenia.

Odniosę się do tego co napisałaś. Ja znam podobną sytuację.
Już pełnoletni chłopiec z porażeniem mózgowym, nawet nie siedzi, nie mówi, jedynie wydaje z siebie wycie, piski, dziwne dźwięki.
Przez kilka lat po urodzeniu był rehabilitowany różnymi metodami.
Wydali ogrom pieniędzy swoich i ze zbiórek.
Stan dziecka w niczym się nie polepszył.
Matka jest przemęczona. Dbanie o to aby nie zrobiły mu się odleżyny zaczyna przekraczać jej możliwości fizyczne.
Do tego chłopiec ma problemy gastryczne, na przemian biegunki i zaparcia.
Trzeba go też oklepywać aby płuca czy oskrzela działały prawidłowo.
Chętnie by go oddała do domu opieki, ale boi się co ludzie powiedzą.
Od chwili jego urodzenie nie przespała nigdy całej nocy, nie wyszła z domu na dłużej niż 2-3 godziny gdy już koniecznie musiała ze sobą do lekarza, ginekologa, dentysty.
Ojciec ciężko pracuje bo mają na utrzymaniu jeszcze brata bliźniaka tego chorego, który też jest niepełnosprawny intelektualnie, ale radzi sobie, chodzi do szkoły specjalnej, zdobywa zawód piekarza. W tej rodzinie nie ma szczęścia, uśmiechu, radości.
Spojrzenie na to nieszczęsne, leżące dziecko wystarczy aby nastrój stał się przygnębiający.

7 Ostatnio edytowany przez Nicknack (2024-06-03 10:23:24)

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie
KwiatJasmin napisał/a:

Piszę, bo czasami bardzo mnie ta sytuacja przygniata. Mam już jedną, zdrową córkę-6lat. Potem zaszłam w ciążę, bliźniaczą. Chcieliśmy mieć kolejne dziecko, a ja nawet powiem po cichu marzyłam (czułam, że będę miała?) bliźnięta. Niestety trafił  nam się jeden z najgorszych możliwych układów - jedno łożysko, jedna owodnia. Co to oznacza? Że moje dzieci mogły robić ze swoimi pępowinami co chciały. Mogły je szarpać, plątać się w nich nawzajem. Lekarze mówili, że dziś wyniki są dobre a rano powiem, że nie czuje ruchów płodów. Że mamy bardzo małe szanse na szczęśliwe rodzicielstwo. Że mamy 40% szans na żywe urodzenie. Stało się inaczej, do 32 HBD ciążą idealna. Ale lekarze nie czekali dłużej - cięli w obawie przed najgorszym. W brzuchu dzieci były zdrowe i wagowo adekwatne do wieku ciąży. Przez 2 miesiące lekarze nic nie mówili - więc się cieszyłam, że z takiej ciąży mam dwie, piękne zdrowe córki. W dniu wypisu dostaliśmy informacje, że nasza większa i niby silniejsza bliźniaczka ma uszkodzony OUN niedotlenieniem, wg ich skali 3 stopień na 4 możliwe. Ma uszkodzone obie półkule w 3 płatach każdą. Rokowanie w kierunku MPDz - i ruchowo i intelektualnie (chociaż na razie to drugie nie wygląda źle). Druga siostrzyczka na szczęście ma USG przezciemiączkowe prawidłowe.

Przeżyłam pierwszy rzut depresji - nie jadłam, nie umiałam się ruszać, nie umiałam sprzątać - dobrze, że dzieci nie było jeszcze wtedy w domu - starszak w przedszkolu cały dzień, a bliźniaczki w szpitalu się tuczyły. Minęło od czasu diagnozy jakieś pół roku... rzut depresji ustąpił. Podeszłam do tego bardzo odpowiedzialnie, rozmawiałam z kim mogłam, płakałam razem z ciocią, wtajemniczyłam w mój stan część rodziny. Każdego dnia przeżywałam batalię sama ze sobą, żeby wstać, posprzątać i zadawałam sobie pytanie czy ja chcę być taką nieobecną mamą dla mojej ukochanej sześciolatki? Czy tak ma to wpłynąć na nasz dom, że będę, ale mnie nie będzie? Dzięki temu, że narzuciłam sobie rutynę, stan się pomału wyprostował - jako bonus za niejedzenie przez miesiąc dostałam moją wymarzoną wagę i mnóstwo komplementów jak ja to świetnie wyglądam po trójce dzieci.

Moje najmłodsze kochane dziecko ma teraz 6 miesięcy korygowanych (8 urodzeniowych), jest mocno opóźniona ruchowo-oceniana na jakieś 2 miesiąc życia. Nie przewraca się na boki, nie łączy rączek na środku, nie ma dobrej kontroli głowy, ale gaworzy i jest niesamowicie emocjonalna - śmieje się na wszystko, uwielbia się pieścić. Bardzo boli mnie to, że jej siostra idzie jak burzą, już prawie opanowała obrót, wierzga nogami, łapie i bawi się zabawką, a ona nic... jest skazana na łaskę tego, że ktoś grzechotkę włoży jej w rękę, a ona się cieszy i z nią rozmawia i sama też by chciała chwycić. Tak bardzo widać w jej oczach jak pragnie sama do czegoś dosięgnąć.

Moja najmłodsza córcia jest rehabilitowana 4 razy  w tygodniu Bobathem, a resztę dni rehabilituje ją sama - nie tam głaskanie, tylko cały zestaw przy którym wyje tak samo jak przy profesjonaliście. Czasami opadam z sił - przytłacza mnie troska o nią. Czuje jak by moje życie się pogorszyło, jak by nie miało być happy endu. Jak by nasza rehabilitacja i wysiłek nic nam nie dawały (chociaż racjonalnie wiem, że daje). Nie cierpię jej rehabilitować, płacze, bije mnie, pręży, odgina się. Ale nie ustępuję i choć tego nie cierpię to to robię, bo tak trzeba. Bo nie zostawię własnego dziecka bez starań, bez walki. I co tu dużo mówić... Kocham własne dzieci.

Może są tutaj rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy jakoś nauczyli się żyć z porażeniem mózgowym ich pociech? Ja czuje, że u nas to tylko kwestia czasu, aż otrzymamy taką diagnozę, tylko na razie jest za wczas. Opowiecie jak wyglądał proces akceptacji? Jak się układa Wam życie po przyjściu na świat dziecka ze szczególnymi potrzebami? Jak sobie radzicie z lękami? Jak to wpłynęło na wasze małżeństwa?

Fajnie, że się  odezwiesz. Nie będę taka samotna w tym wszystkim.


Cześć, u mnie wcześniak z 27 tygodnia, w 4 dniu życia wylewy 3 i 4 stopnia w efekcie tego 4 stopnia bardzo duża leukomalacja. Nie wiem jak oni dokładnie określają te stopnie ale u nas jest wpisana leukomalacja 4 stopnia, mamy dziurę w prawej półkuli, bardzo dużą bo 6x2 cm.
Młody ma obecnie prawie 8 miesięcy urodzeniowe i prawie 5 korygowane i od dziwo póki co nie jest źle. Gada, śmieje się, jest w fajnym kontakcie, chwyta zabawki jedną ręką, łączy rączki, trzyma głowę, obraca się na boki i kilka razy udało mu się obrócić na brzuch. Ma słabszą lewą stronę ciała. Narazie nikt nie postawi nam diagnozy ale bardzo ostrożnie zaczynają mówić o hemiplegii lewostronnej. Na początku co się nasłuchaliśmy to nasze, że może nie widzieć, nie słyszeć i w ogóle nie wiedzieć, że żyje. Z tego nic się nie sprawdziło. Ma bobathy 4 x w tygodniu i vojte raz u fizjo, a codziennie w domu, z różnym skutkiem bo raz nam się uda 4 razy dziennie, a raz z trudem 2.
Od siebie napiszę Ci, że miałam kontakt z mamami, których dzieci z uszkodzeniami w wieku roku nie robiły nic, tylko trzymały głowę i nic więcej, a dzisiaj mają po 5-6 lat i po tysiącach godzin rehabilitacji chodzą i mówią. 8 miesięcy to mało by już wyrokować. Daj jej czas, ćwiczcie dalej. Mi kilka miesięcy temu jedna mama powiedziała, ze jak będzie miał rok i nie będzie robić nic to żeby się nie poddawać, u nich też tak było, a teraz dziecko chodzi (w nieprawidłowym wzorcu ale chodzi) i jest w normie intelektualnej. Tak naprawdę nie wiemy co nas czeka, to tylko czas okaże.

8 Ostatnio edytowany przez Nicknack (2024-06-03 10:10:30)

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

I dodam jeszcze tylko, że porażenie porażeniu nierówne, jest wiele rodzajów i stopni, od takich, których prawie w ogóle nie widać, po średnia, aż do ciężkich jak ktoś opisał wyżej. Tak samo może być porażenie jednej kończyny, jednej strony ciała, czyli noga i ręka np po lewej, same nogi i porażenie 4 kończynowe. No i 5 stopni: 1-3 są takie, że dziecko a potem dorosły funkcjonuje nieźle, 4 to już gorzej i 5 to taki jak jest opisany przypadek w komentarzu wyżej.

9 Ostatnio edytowany przez Nicknack (2024-06-03 10:20:11)

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

I tak, leukomalacja, uszkodzenie mózgu w okresie ciąży albo niemowlęcym to ZAWSZE mózgowe porażenie dziecięce. Ale nie wiadomo jakie, są dzieci z dużymi ubytkami, które funkcjonują całkiem dobrze, a są dzieci w malutkimi dziurkami, które nie mówią, nie chodzą nie siedzą i nie trzymają głowy. W dużej mierze to loteria.

10

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Czarny moment na szczęście minął. Wielu z Was pisało, że można rozważyć oddanie dziecka... nie uraża mnie taka propozycja. Tego typu rozwiązania są całkowicie zrozumiałe i daleko mi do ocenia ludzi, którzy się na nie zdecydowali lub i nie. Sama mam podejście do tematu trzeźwe oraz znam osobiście małżeństwo z takim chłopakiem. Już dorosły, fizycznie pełnosprawny, nie do końca wiem co mu jest. Wygląda jakby był rozwojowo  na poziomie 2-letniego dziecka i niestety zaburzenia zachowania i uruchomienie się popędu seksualnego spowodowały, że  nie byli w stanie go trzymać w domu. Małżeństwo bardzo bogate. I nie było to pójście na łatwiznę, dotąd dopóki mogli to oni zapewniali opiekę. Zabierali na każde wakacje, zawsze razem byli w restauracjach, na basenie itp. Nie można im zarzucić braku miłości. Obecnie jest w ośrodku specjalistycznym i tam już zostanie po kres własnych dni.

Nicknack - dziękuję, że napisałaś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Zdecydowanie pomogło mi to odzyskać więcej pogody ducha. Gratuluję Twojemu bąblowi - ba radzi sobie cudownie po takich przejściach. Możesz od czasu do czasu napisać jak u Was sprawy postępują smile

A my dalej walczymy smile

11

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie
KwiatJasmin napisał/a:

Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Czarny moment na szczęście minął. Wielu z Was pisało, że można rozważyć oddanie dziecka... nie uraża mnie taka propozycja. Tego typu rozwiązania są całkowicie zrozumiałe i daleko mi do ocenia ludzi, którzy się na nie zdecydowali lub i nie. Sama mam podejście do tematu trzeźwe oraz znam osobiście małżeństwo z takim chłopakiem. Już dorosły, fizycznie pełnosprawny, nie do końca wiem co mu jest. Wygląda jakby był rozwojowo  na poziomie 2-letniego dziecka i niestety zaburzenia zachowania i uruchomienie się popędu seksualnego spowodowały, że  nie byli w stanie go trzymać w domu. Małżeństwo bardzo bogate. I nie było to pójście na łatwiznę, dotąd dopóki mogli to oni zapewniali opiekę. Zabierali na każde wakacje, zawsze razem byli w restauracjach, na basenie itp. Nie można im zarzucić braku miłości. Obecnie jest w ośrodku specjalistycznym i tam już zostanie po kres własnych dni.

Nicknack - dziękuję, że napisałaś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Zdecydowanie pomogło mi to odzyskać więcej pogody ducha. Gratuluję Twojemu bąblowi - ba radzi sobie cudownie po takich przejściach. Możesz od czasu do czasu napisać jak u Was sprawy postępują smile

A my dalej walczymy smile

I jak tam u Was? Nam się chyba trochę opiekło bo młody kilka dni temu zaczął siedzieć wink

12

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie
Nicknack napisał/a:

I dodam jeszcze tylko, że porażenie porażeniu nierówne, jest wiele rodzajów i stopni, od takich, których prawie w ogóle nie widać, po średnia, aż do ciężkich jak ktoś opisał wyżej. Tak samo może być porażenie jednej kończyny, jednej strony ciała, czyli noga i ręka np po lewej, same nogi i porażenie 4 kończynowe. No i 5 stopni: 1-3 są takie, że dziecko a potem dorosły funkcjonuje nieźle, 4 to już gorzej i 5 to taki jak jest opisany przypadek w komentarzu wyżej.

To jest prawda. Moja siostra miała bardzo ciężki start, nie będę opisywać traumatycznego porodu. W efekcie zostało stwierdzone dziecięce porażenie mózgowe, opóźnienie szacowane na 6 miesięcy. Rodzice byli załamani diagnozą, zwłaszcza jak obserwowali inne dzieci z niedorozwojem i chorobami w szpitalu/przychodni do której chodzili. No ale byli młodzi, pierwsze dziecko więc ostro wzięli się do rehabilitacji. Dzisiaj moja siostra ma 50 lat i w zasadzie nie ma śladu po tym trudnym starcie. Ma wyższe wykształcenie, skończonych kilka kierunków studiów i kursy. Ja znając ją to widzę pewne drobne oznaki nie do końca prawidłowego układu nerwowego u niej ale to jest naprawdę "pikuś".
Ta sama siostra rodząc swoje pierwsze dziecko przeszła dokładnie tę samą ścieżkę - traumatyczny poród, moja siostrzenica urodziła się w zamartwicy, nie oddychająca, resuscytowali ją, pielęgniarki szybko chrzciły. Potem okazało się, że miała kilka wylewów dokomorowych trzeciego stopnia, również zdiagnozowane porażenie mózgowe. Kilka miesięcy opóźnienia. Pierwsze lata to ciągła rehabilitacja. I tak samo - wyszła na prostą. Tak, było widać że z pewnymi rzeczami miała problem w porównaniu z rówieśnikami i to była kwestia mózgu. Ale dzisiaj to generalnie "zdrowa" kobieta.

Więc tak - mnóstwo zależy od indywidualnego przypadku i jakie spustoszenie w mózgu i organizmie zrobiły wylewy czy niedotlenienie.

13

Odp: Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Wspolczuje wam

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Urodziłam niepełnosprawne dziecko - MPD,uszkodzenie OUN,niedotlenienie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024