Muszę się po prostu wygadać, więc pomyślałam napisze tutaj. Nasza historia jest bardzo zawiła, ale najważniejsze jest to, że wreszcie mądra osoba uświadomiła mi, że miałam do czynienia z prawidzwym toksykiem, takim, o których jest pełno rolek na insta. Kiedy zaczęłam czytać o zachowaniach narcyza, nogi się pode mną ugięty. Już wiem, dlaczego tyle lat, nie potrafiłam odejść. Nie potrzebuję litości, ani współczucia, chociaż moja sytuacja życiowa jest taka, że jestem w czarnej d...ie. Na szczęście nie mentalnie. Więc, wiem że dam sobie radę. Pozdrawiam wszystkich, Którym jest ciężko.
Muszę się po prostu wygadać, więc pomyślałam napisze tutaj. Nasza historia jest bardzo zawiła, ale najważniejsze jest to, że wreszcie mądra osoba uświadomiła mi, że miałam do czynienia z prawidzwym toksykiem, takim, o których jest pełno rolek na insta. Kiedy zaczęłam czytać o zachowaniach narcyza, nogi się pode mną ugięty. Już wiem, dlaczego tyle lat, nie potrafiłam odejść. Nie potrzebuję litości, ani współczucia, chociaż moja sytuacja życiowa jest taka, że jestem w czarnej d...ie. Na szczęście nie mentalnie. Więc, wiem że dam sobie radę. Pozdrawiam wszystkich, Którym jest ciężko.
Gratuluję decyzji! Wszelkiego powodzenia w nowym życiu!
Dziękuję. To bardzo trudne, szczególnie, że mamy dzieci i widujemy się codziennie.
4 2024-04-01 21:28:14 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-04-01 21:30:01)
ja nie wiem czy gratulować czy nie,
bo nic nie napisałaś o zachowaniach męża.
Paniami które na Youtubie opowiadaja kompletne bzdury o narcyżmie, gdyby z takimi wyjechał na egzaminie student psychologii 1 roku, to by wyleciał z uniwerku, nie przejmowałabym się zbytnio.
chyba że byłaś na terapii u kogoś kto ma o tym pojęcie- czyli psychoterapeuty, nie " kołcza" i po dłuzszym czasie doszliście do takich wniosków razem, że to zwiazek toksyczny.
To wtedy był to pewnie proces i powinnaś dzielić się chyba ulgą?, a nie chcieć wygadać, jakby Cię coś dręczyło po zrobieniu czegoś złego
Jednym słowem, czemu jest tak żle, skoro jest tak dobrze?
6 2024-04-01 21:44:01 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-04-01 21:45:10)
Widzę, Farmer, że jesteś ofiarą kołcza, więc nic dziwnego że mając 45 lat robisz z siebie NADAL po latach ofiarę jakiejś Pani.
To jest prosta droga do zdjęcia z siebie odpowiedzialności za własne życie i wybory i utkwienie w miejscu.
To co polecasz jest szkodliwe
ja nie wiem czy gratulować czy nie,
bo nic nie napisałaś o zachowaniach męża.
Paniami które na Youtubie opowiadaja kompletne bzdury o narcyżmie, gdyby z takimi wyjechał na egzaminie student psychologii 1 roku, to by wyleciał z uniwerku, nie przejmowałabym się zbytnio.
chyba że byłaś na terapii u kogoś kto ma o tym pojęcie- czyli psychoterapeuty, nie " kołcza"i po dłuzszym czasie doszliście do takich wniosków razem, że to zwiazek toksyczny.
To wtedy był to pewnie proces i powinnaś dzielić się chyba ulgą?, a nie chcieć wygadać, jakby Cię coś dręczyło po zrobieniu czegoś złego
Jednym słowem, czemu jest tak żle, skoro jest tak dobrze?
Droga Elu, nie spodziewałam się tak szybkiej, ale też trafnej reakcji. Tak, to wszystko prawda, nie byłam na terapii, to wszystko tak na świeżo napisane, ale wiem, że czeka mnie dużo, dużo pracy. Mogłabym opisać moją całą ckliwą historię z perspektywy ofiary, ale nie w tym rzecz. Prawda też jest w tym, że to tak świeże, że choć dobrze to i źle jednocześnie. Że cały czas czuję manipulacje z jego strony, i do tej pory w podobnych sytuacjach tworzyłam sobie miraż, że on tęskni, a teraz widzę, że to nie była tęsknota za mną, że byłam taka głupia?? i myślałam że prawdziwa miłość to wieczne ustępstwa i poświęcenie. Dużo mam do przerobienia. Boję się o psychikę dzieci. Jak to wszystko poukładamy. Czy uda się dogadać, skoro on czuje że nie ma kontroli. Chętnie przeczytam wszelkie uwagi...
Ciężko cokolwiek napisać nie znając choć podstawowych faktów.A gratulować decyzji to hipokryzja i obłuda.No chyba ,że gratulującą jest A.M. Żukowska albo inny pustak.Pozdrawiam i mądrych decyzji życzę.
Ogólnie to wygląda tak. Ludzie wybierają po opakowaniu, nie patrząc na zawartość. Na co marketingowcy wpadli już dawno temu.
Tu kolejna kobieta będąc po 40-tce odkryła, że kiepsko w życiu wybrała.
Dlaczego martwisz się o dzieci?
Był złym ojcem? - To może dla nich ulga?
Był dobrym ojcem? To pozwól mu dalej nim być, nie utrudniaj kontaktu nie nadawaj na niego do nich.
Nie sprawiaj że będą musiały wybierać.
To nie one się rozwodzą.
On będzie oczerniał Ciebie do dzieci?
Nie walcz z tym, rób swoje.
Dzieci wyciągną swoje wnioski nawet jak to potrwa.
Jestem ciekawa jakie np zachowania przejawiał jako narcyz? Generalnie tak samo sądzę, że to się tak dobrze teraz sprzedaje, bardzo łatwo ludziom wmówić że mają do czynienia z narcyzem. Nie neguje, ale narcyz to nie jest taki duży odsetek zaburzeń. No nie wzięłabym rozwodu tylko dlatego, że zobaczyłam kilka rolek na sm. Swoją droga martwię się też o kondycję i stam zdrowia dorosłych ludzi którzy opierają swoje decyzję na ekspertach z sm.
Co do zasady jeśli było źle, to dobrze że się rozeszliscie ale diagnozę stawia specjalista.
miałam do czynienia z prawidzwym toksykiem, takim, o których jest pełno rolek na insta.
Masz prawo zakończyć związek który ci nie odpowiada. Tak po prostu. Twój mąż może być normalny, nie mieć żadnych zaburzeń psychicznych, zaburzeń osobowości, wystarczy że nie pasujecie do siebie charakterem, albo zmieniły sie wasze oczekiwania względem życia. Jak czujesz się permanentnie źle to po prostu posłuchaj siebie i zrób coś żeby poczuć się lepiej. Bez rolek na insta, bez diagnozy specjalisty powinnas nauczyć się słuchać swoich uczuć i potrzeb. To jest twoja rola jako dorsłego człowieka znać się na tyle dobrze, żbey podejmowac decyzje jako dorosła osba tak zeby wyjśc na plus.
Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
Widzę, Farmer, że jesteś ofiarą kołcza, więc nic dziwnego że mając 45 lat robisz z siebie NADAL po latach ofiarę jakiejś Pani.
To jest prosta droga do zdjęcia z siebie odpowiedzialności za własne życie i wybory i utkwienie w miejscu.
To co polecasz jest szkodliwe
To co polecam, to poznanie działania narcyza.
Tak naprawdę to szybko zorientowałem, że coś jest nie tak.
Bawiły mnie próby manipulacji.
Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
17 2024-04-02 20:53:20 Ostatnio edytowany przez Fabiosa (2024-04-02 20:53:45)
.kilka lat temu mieliśmy poważny kryzys, w postaci romansu mojego męża. Rozstaliśmy się na jakiś czas, jednak wywalczył powrót. Były obiecane zmiany, podejścia do nas, do dzieci, do rodziny. Zaczęliśmy terapie, ale pod byle pretekstem zrezygnował, a ja nie naciskałam. Poszłam na terapie sama, ale nie potafilam już zaufać w 100%, nadal czasem sprawdzałam telefon, bałam się znów zostać oszukana Zaczęło się zwyczajne życie, amory opadły, brak czasu tylko dla nas, zbyt częsty jak dla mnie alkohol, tu jakieś pisanie do koleżanek z bylej pracy, tu jakieś porno.. Jasno komunikowalam czego potrzebuję,,co mi nie odpowiada, pytałam czego on chce, ale zawsze słyszałam, że wszystko jest ok i wystarczy ze będe miła. Chociaz sam temat zdrady byl zamknięty, dla mnie po czymś takim jego zachowanie powinno być krystaliczne, ale nie było. Cały czas mialam wrażenie, że potrzebował atencji innych kobiet, co dla mnie bylo przekraczaniem granic. Wiem że brzmię jak zazdrośnica, ale kiedyś byłam ufna, nigdy nie sprawdzałam, a teraz to było silniejsze. Myślę sobie, że po prostu nie powinniśmy byli znow być ze sobą, skoro ja nie potrafiłam zaufac, a on szukal potwierdzenia swojej męskości w oczach innych kobiet. Zawsze twierdził, że nic takiego sie nie wydarzyło, no tak, skoro fizycznie mnie nie zdradził, to przecież nic sie nie stało. Wina była zawsze po mojej stronie, pomimo, że to on zachował się nie w porządku. Podświadomie czułam, że tak nie powinno być, przecież jeśli sie kogos kocha to się go nie oszukuje. Zawsze kiedy sprawa byla już na ostrzu noża, że chcialam odejść (a była wiele razy,) wtedy przepraszal, stawal sie potulny, kochany, miły, przytulał, rozmawial o tym,,co czuje, wtedy znów lagodnialam i przez chwile cieszylam się ułudą szczescia... do następnego razu... Ostatnio coś we mnie pękło. Jestem rozwalona na milion kawałków i jednocześnie czuję ulgę. Co do dzieci, to czasem słyszały nasze kłótnie, ale mają pretensje do mnie, bo nie chciałam nigdy oczernić taty w ich oczach, więc to mamie odwaliło. Dlaczego toksyk? Bo czułam, że tak nie powinien wyglądać zdrowy związek, ale nie potrafiłam odejść. Nie dlatego, że jestem słaba. Teraz kiedy wreszcie zrobiłam ten krok, widzę jaka byłam zmanipulowana, uzależniona emocjonalnie. Jak może zupełnie nieświadomie dawkował emocje, starał się wtedy, kiedy wiedział, że już nie ma żartów. Myślę, że nadal jest w szoku. Ale ja powoli muszę ruszać do przodu.
Ech, wiadomo że związek w którym są zdrady i powtórki zdrad nie jest zdrowy, co nie znaczy że mąż jest narcyzem.
Po prostu związek dawno się rozpadl, chociaż jemu wygodniej bo w nim trwać, a Ty chciałaś ratować rodzinę.
Sklejając coś na siłę nie uratujesz niczego.
I z kimś kto nie ma wobec Ciebie szacunku niczego nie zbudujesz.
Wiadomo, że na początku jest trudno, ale wszyscy w podobnej sytuacji jakoś tego wychodzą i niekoniecznie gorzej.
Lepiej żebyś nie popadła w syndrom ofiary skrzywdzonej przez męża psychopatę i zdejmowała z siebie odpowiedzialność, bo też jesteś odpowiedxialna za to co się działo między wami.
Ech, wiadomo że związek w którym są zdrady i powtórki zdrad nie jest zdrowy, co nie znaczy że mąż jest narcyzem.
Po prostu związek dawno się rozpadl, chociaż jemu wygodniej bo w nim trwać, a Ty chciałaś ratować rodzinę.
Sklejając coś na siłę nie uratujesz niczego.
I z kimś kto nie ma wobec Ciebie szacunku niczego nie zbudujesz.
Wiadomo, że na początku jest trudno, ale wszyscy w podobnej sytuacji jakoś tego wychodzą i niekoniecznie gorzej.
Lepiej żebyś nie popadła w syndrom ofiary skrzywdzonej przez męża psychopatę i zdejmowała z siebie odpowiedzialność, bo też jesteś odpowiedxialna za to co się działo między wami.
Dokładnie tak. Nie jestem ofiarą i zawsze bardzo starałam się, aby nie grać biednej, skrzywdzonej żony. Przerobilam dużo, ale widocznie za mało, żeby nie zauważyć, że nas już po prostu nie było. Może nam obojgu bylo wygodniej, bo mielismy "rodzinę" i potrzeba było zdecydowanego kroku, którego nikt nie potrafił lub nie chciał wykonać, bo trzeba by było wziąć odpowiedzialność za konsekwencje, które dzieją się teraz.
Ech, wiadomo że związek w którym są zdrady i powtórki zdrad nie jest zdrowy, co nie znaczy że mąż jest narcyzem.
Po prostu związek dawno się rozpadl, chociaż jemu wygodniej bo w nim trwać, a Ty chciałaś ratować rodzinę.
Sklejając coś na siłę nie uratujesz niczego.
I z kimś kto nie ma wobec Ciebie szacunku niczego nie zbudujesz.
Wiadomo, że na początku jest trudno, ale wszyscy w podobnej sytuacji jakoś tego wychodzą i niekoniecznie gorzej.
Lepiej żebyś nie popadła w syndrom ofiary skrzywdzonej przez męża psychopatę i zdejmowała z siebie odpowiedzialność, bo też jesteś odpowiedxialna za to co się działo między wami.
Dokładnie tak. Nie jestem ofiarą i zawsze bardzo starałam się, aby nie grać biednej, skrzywdzonej żony. Przerobilam dużo, ale widocznie za mało, żeby nie zauważyć, że nas już po prostu nie było. Może nam obojgu bylo wygodniej, bo mielismy "rodzinę" i potrzeba było zdecydowanego kroku, którego nikt nie potrafił lub nie chciał wykonać, bo trzeba by było wziąć odpowiedzialność za konsekwencje, które dzieją się teraz.
Ech, wiadomo że związek w którym są zdrady i powtórki zdrad nie jest zdrowy, co nie znaczy że mąż jest narcyzem.
Po prostu związek dawno się rozpadl, chociaż jemu wygodniej bo w nim trwać, a Ty chciałaś ratować rodzinę.
Sklejając coś na siłę nie uratujesz niczego.
I z kimś kto nie ma wobec Ciebie szacunku niczego nie zbudujesz.
Wiadomo, że na początku jest trudno, ale wszyscy w podobnej sytuacji jakoś tego wychodzą i niekoniecznie gorzej.
Lepiej żebyś nie popadła w syndrom ofiary skrzywdzonej przez męża psychopatę i zdejmowała z siebie odpowiedzialność, bo też jesteś odpowiedxialna za to co się działo między wami.
Dokładnie tak. Nie jestem ofiarą i nigdy nie chcialam grać biednej, skrzywdzonej żony. Przerobilam dużo, ale widocznie za mało, żeby nie zauważyć, że nas już po prostu nie było. Może nam obojgu bylo wygodniej, bo mielismy "rodzinę" i potrzeba było zdecydowanego kroku, którego nikt nie potrafił lub nie chciał wykonać, bo trzeba by było wziąć odpowiedzialność za konsekwencje, które dzieją się teraz.
Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
Nie, nie powinnaś. Nie musisz się nikomu z niczego tłumaczyć i wybielać. Wystarczy że ty sama jesteś przekonana że to była dobra decyzja. Nas nie musisz przekonywac ze była dobra.
Fabiosa napisał/a:Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
Nie, nie powinnaś. Nie musisz się nikomu z niczego tłumaczyć i wybielać. Wystarczy że ty sama jesteś przekonana że to była dobra decyzja. Nas nie musisz przekonywac ze była dobra.
To było w formie żartu, ale emotke mi ucięło nikomu nie zamierzam sie tłumaczyć, jedynie dzieciom wyjsnilam sytuację na tyle, aby miały świadomość, że to nie moja fanaberia, że to kwestia nas dorosłych, czekam też na wizytę u psychologa, bo chce być pewna, że ktoś profesjonalnie pomoże im ich uczucia poukładać.
Smutne Gia Karmy potrzebują emotek, bo inaczej nie kumają przenośni.
Oczywiście że bez podania kontekstu nie możesz liczyć na opinie na forum, ten dłuższy post powinien być pierwszym w sumie.
No chyba że chcesz usłyszeć same banaly: typu: Twoja decyzja, to dobra decyzja, bo Twoja ;D czy inne bzdury wyssane z palca.
Co do Twoich spraw to lepiej byś ograniczyła kontakt do minimum.
Mąż się nie zmieni.
Ja się rozwiodłam jakiś czas temu, oczywiście facet się zmienił, tylko teoretycznie - aż mnie dziwiło, że jest takim przykładnym ojcem, takim zainteresowanym córką i bardzo opiekuńczym. Wytrzymał prawie rok nie w swojej skórze. Niestety, widzę że już mu się nie chce.
Ostatnio nagadał córce, że długo nie odbieram domofonu i muszą marznąć przed klatką (oddawał mi ją), a ja po prostu schodziłam po schodach bo tenże domofon był popsuty i nie dało się nim otworzyć drzwi. Moje dziecko kilka razy tego dnia powtarzało, że było jej bardzo zimno przed klatką. Było jakieś 25 stopni, to był wielkanocny poniedziałek...
Nastraszył córkę, że koty zjedzą chomika, którego miała dostać ode mnie. Słowa mojej 5letniej córki: mamo, czy ty wiesz co robisz? Ten chomik umrze
W świąteczną niedzielę przyszedł o 21, dał córce prezent - pistolet na wodę i wpadł na super pomysł, że wyjdą przed blok "przetestować". Córcia w piżamie, przygotowana do spania... wyszło, że jestem paskudna, że nie pozwalam ojcu czasu z dzieckiem spędzać... nie żeby miał na to cały dzień.
Ale moje dziecko odebrało to, że to moja wina.
I tak będzie.
Przygotuj się na to.
Ważne żebyś nie brała udziału w tych gierkach. Nie grała jego talią kart. W ogóle nie grała.
Najważniejsze w tym wszystkim jest żeby dzieci miały chociaż jednego zdrowego rodzica... Twoje dzieci pewnie już duże są skoro Wasze małżeństwo trwało 19 lat. Ale to chyba nie ma większego znaczenia - nastolatki też są bardzo podatne na manipulację, a i autorytet mamy dość mocno słabnie
26 2024-04-03 15:01:39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-04-03 15:03:47)
Owszem nie ma znaczenia są podatne
Ale w końcu otwierają im się oczy i nie jest to bynajmniej moment satysfakcji dla matki, bo widzisz rozczarowanie dziecka ojcem czy matką zresztą, bo to niepowiązane z płcią.
Lepiej więc odciąć się robić co do Ciebie należy i nie wchodzić w żadne dyskusję.
Autorko, Ty się wyprowadziłaś z dziećmi?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Fabiosa napisał/a:Rzeczywiście powinnam dołożyć parę szczegółów, żeby się trochę wybielić, a nie że w wieku 40 lat, palma mi odbiła
Nie, nie powinnaś. Nie musisz się nikomu z niczego tłumaczyć i wybielać. Wystarczy że ty sama jesteś przekonana że to była dobra decyzja. Nas nie musisz przekonywac ze była dobra.
To było w formie żartu, ale emotke mi ucięło
nikomu nie zamierzam sie tłumaczyć, jedynie dzieciom wyjsnilam sytuację na tyle, aby miały świadomość, że to nie moja fanaberia, że to kwestia nas dorosłych, czekam też na wizytę u psychologa, bo chce być pewna, że ktoś profesjonalnie pomoże im ich uczucia poukładać.
Fajnie, że nie masz syndromu matki polki męczennicy która musi się spowiadać z każdego oddechu.
Co do dzieci (...) mają pretensje do mnie
Pretensje o to że...? Mama nie jest po to żeby żyć dla/za dzieci, tylko żeby je dostosowac do życia. A że współcześnie małżeństwa wyglądają inaczej niż kiedyś i ludzie się rozstają to nie jest twoja fanaberia. W szkole na pewno mają kolezanki i kolegów z patchowrkowych rodzin. Pewnie psycholog tez im pomoże zrozumieć lepiej, że to nie koniec świata i przejda im "pretensje". Lepiej wyjda mając za wzorzec szczesliwą, usmiechnieta, zadbaną mame niż popychadło męża. Ważne tylko żebyś o siebie dbała i nie wpadła w dołek
Smutne Gia Karmy potrzebują emotek, bo inaczej nie kumają przenośni.
Oczywiście że bez podania kontekstu nie możesz liczyć na opinie na forum, ten dłuższy post powinien być pierwszym w sumie.
No chyba że chcesz usłyszeć same banaly: typu: Twoja decyzja, to dobra decyzja, bo Twoja ;D czy inne bzdury wyssane z palca.
Co do Twoich spraw to lepiej byś ograniczyła kontakt do minimum.
Mąż się nie zmieni.
Elu przeczytałam wiele Twoich postów. Dziękujęza szczerość.
Ja się rozwiodłam jakiś czas temu, oczywiście facet się zmienił, tylko teoretycznie - aż mnie dziwiło, że jest takim przykładnym ojcem, takim zainteresowanym córką i bardzo opiekuńczym. Wytrzymał prawie rok nie w swojej skórze. Niestety, widzę że już mu się nie chce.
Ostatnio nagadał córce, że długo nie odbieram domofonu i muszą marznąć przed klatką (oddawał mi ją), a ja po prostu schodziłam po schodach bo tenże domofon był popsuty i nie dało się nim otworzyć drzwi. Moje dziecko kilka razy tego dnia powtarzało, że było jej bardzo zimno przed klatką. Było jakieś 25 stopni, to był wielkanocny poniedziałek...
Nastraszył córkę, że koty zjedzą chomika, którego miała dostać ode mnie. Słowa mojej 5letniej córki: mamo, czy ty wiesz co robisz? Ten chomik umrze
W świąteczną niedzielę przyszedł o 21, dał córce prezent - pistolet na wodę i wpadł na super pomysł, że wyjdą przed blok "przetestować". Córcia w piżamie, przygotowana do spania... wyszło, że jestem paskudna, że nie pozwalam ojcu czasu z dzieckiem spędzać... nie żeby miał na to cały dzień.
Ale moje dziecko odebrało to, że to moja wina.
I tak będzie.
Przygotuj się na to.
Ważne żebyś nie brała udziału w tych gierkach. Nie grała jego talią kart. W ogóle nie grała.
Najważniejsze w tym wszystkim jest żeby dzieci miały chociaż jednego zdrowego rodzica... Twoje dzieci pewnie już duże są skoro Wasze małżeństwo trwało 19 lat. Ale to chyba nie ma większego znaczenia - nastolatki też są bardzo podatne na manipulację, a i autorytet mamy dość mocno słabnie
Tak, nie biorę udziału w gierkach, staram się dogadywać w każdej możliwej sferze, dużo rzeczy mamy wspólnych, biznes, i takie tam. Najważniejsza afera emocjonalno-egzystencjalna jest oddzielna. Nie, nie mamy dużych dzieci, związek 19 lat, małżeństwo 15, dzieciaki podstawówka i niestety jeszcze przedszkole... Jest wymiana codzienna, także oboje widujemy dzieci, ale siebie nie.
Chciałabym przez dłuższy czas go nie widzieć, ale przez to że dzieci są raz tu raz tu, to niemożliwe. Muszę chociaż na 2-3 dni coś wymyślić, bo trochę mnie irytuje ta sytuacja.
Fabiosa co u ciebie?
Fabiosa co u ciebie?
Dziękuję że pytasz. Jest ciężko I lekko zarazem. Niestety narcystyczne cechy się tylko potwierdzają w miarę upływu czasu. W międzyczasie usłyszałam, że nie będzie za mną biegał i mnie prosił o powrót, że podjęłam decyzję i muszę ponieść tego konsekwencje, itd. Nie wspomniałam w sumie o dość ważnej rzeczy - jestem chora, w trakcie leczenia onkologicznego. Chyba nie chciałam o tym mówić na początku, gdyż usłyszałabym że to kawał skur@@@@na. Niestety po alko, nawet w trakcie tak poważnej choroby robił mi afery, że jedynym słusznym krokiem do uzyskania spokoju była wyprowadzka. Ale najważniejsze, że odzyskałam spokój i wreszcie po tyłu latach kontrolę nad własnym życiem.
Tancerkaja napisał/a:Fabiosa co u ciebie?
Dziękuję że pytasz. Jest ciężko I lekko zarazem. Niestety narcystyczne cechy się tylko potwierdzają w miarę upływu czasu. W międzyczasie usłyszałam, że nie będzie za mną biegał i mnie prosił o powrót, że podjęłam decyzję i muszę ponieść tego konsekwencje, itd. Nie wspomniałam w sumie o dość ważnej rzeczy - jestem chora, w trakcie leczenia onkologicznego. Chyba nie chciałam o tym mówić na początku, gdyż usłyszałabym że to kawał skur@@@@na. Niestety po alko, nawet w trakcie tak poważnej choroby robił mi afery, że jedynym słusznym krokiem do uzyskania spokoju była wyprowadzka. Ale najważniejsze, że odzyskałam spokój i wreszcie po tyłu latach kontrolę nad własnym życiem.
Fabiosa jesteś wielka Tyle się w twoim życiu zadzialo, a jednak potrafisz z tym wszystkim do ogarnięcia, jeszcze walczyć o swoje. Jesteś przykładem dla innych kobiet, które wciąż trwają w toksycznych związkach i mówią tylko; Nie da się.
Pisz czasami co u ciebie.
34 2024-05-11 00:19:54 Ostatnio edytowany przez Fabiosa (2024-05-11 00:21:09)
Fabiosa napisał/a:Tancerkaja napisał/a:Fabiosa co u ciebie?
Dziękuję że pytasz. Jest ciężko I lekko zarazem. Niestety narcystyczne cechy się tylko potwierdzają w miarę upływu czasu. W międzyczasie usłyszałam, że nie będzie za mną biegał i mnie prosił o powrót, że podjęłam decyzję i muszę ponieść tego konsekwencje, itd. Nie wspomniałam w sumie o dość ważnej rzeczy - jestem chora, w trakcie leczenia onkologicznego. Chyba nie chciałam o tym mówić na początku, gdyż usłyszałabym że to kawał skur@@@@na. Niestety po alko, nawet w trakcie tak poważnej choroby robił mi afery, że jedynym słusznym krokiem do uzyskania spokoju była wyprowadzka. Ale najważniejsze, że odzyskałam spokój i wreszcie po tyłu latach kontrolę nad własnym życiem.
Fabiosa jesteś wielka
Tyle się w twoim życiu zadzialo, a jednak potrafisz z tym wszystkim do ogarnięcia, jeszcze walczyć o swoje. Jesteś przykładem dla innych kobiet, które wciąż trwają w toksycznych związkach i mówią tylko; Nie da się.
Pisz czasami co u ciebie.
Salomonko, wiesz że napisać latwo, a w życiu trudniej. Trzymam się tego, co postanowiłam. Staram się nie wyrzygiwać Mu błędów, przeszłości, i wszystkiego co było źle, ale czasem po prostu muszę a potem żałuję. On zawsze odpowiada że z jego strony to inaczej wygląda, itd, ale przestałam się już nabierać na te puste frazesy. Zawsze staram się kończyć rozmowę, że teraz zależy mi tylko abyśmy mieli poprawny kontakt i aby był konsekwentny i dobry zarazem wobec dzieci.
Fabiosa podziwiam Cię za siłę. Moje życie się posypało dokładnie miesiąc temu, choć w małżeństwie już wcześniej nie działo się dobrze.
Miesiąc temu też ciężko zachorowałam, a teraz w małżeństwie jest tragedia. Powinno być lepiej, a stało się gorzej, na tyle źle, że nie wiem czy wytrzymam.
Byłam u psychologa to po kilku pytaniach stwierdziła, że tu potrzebna jest terapia nie dla mnie, a dla mnie i męża. Ale to w ogóle nie wchodzi w grę, mój mąż w życiu nie pójdzie, a nawet jak pójdzie będzie podważał słowa specjalisty.
Jak Ty znalazłaś w sobie siłę? Ja nawet od mamy słyszę, że mam być cicho, bo sobie nie poradzę bez męża teraz.
Moja choroba jest z perspektywa wyleczenia, mamy dziecko szkolne i malutkie 2l.
Finansowo jestem niezależna i zabezpieczona. Jednak jak myślę o rozwodzie, łzy mi lecą jak grochy, w gardle ściska i głowa pęka.
Powiedz mi, jak Ty dałaś radę?
Ja też jestem w ciężkim dla siebie momencie bo przed rozwodem. Podjęłam decyzję o rozwodzie po kilkumiesięcznym romansie męża. Mimo ,że decyzja jest podjęta przeze mnie wcale nie zmienia sytacji i mojego cierpienia.