Mam 22 lata, partnerka 21, nasze dziecko ma pół roku. Ja chwilowo, niestety, przerwałem studia, poszedłem do pracy, ale i tak bardzo pomagają nam rodzice obu stron, bo inaczej byłoby nam ciężej, ale też nie chcemy ich zbytnio obciążać, ale w razie w wiemy, że możemy liczyć na nich w jakiejś mega kryzysowej sytuacji. Tylko dziecko ma i dopiero i już pół roku, a my się oddalamy od siebie. Dziecko kocham nad życie, o co bym siebie kiedyś nie podejrzewał. No ale my... Przy dziecku w miarę możliwości działamy razem, czyli ja też nie migam się od typowo okołodzieciowych obowiązków. Ale między nami się schrzaniło. Albo przytłoczyła nas zwykła, szara codzienność albo coś się po prostu skończyło. Już nie jest tak fajnie, jak było przed dzieckiem. A zanim była ciąża, to znaliśmy się ok 1,5 roku, czyli to nie tak, że dziecko pojawiło się od razu. Obowiązkami się dzielimy, przy dziecku jest ok, ale my ze sobą mało rozmawiamy, jak dzieciak śpi to zazwyczaj siedzimy i każde robi coś innego, kiedy gdzieś razem wyszliśmy (a z racji rodziców spokojnie mogliśmy sobie na wyjście jakieś pozwolić, bo miał kto dziecka popilnowax) to nawet nie pamiętam, a to o czymś świadczy. Ale jak była możliwość na wyjście to słyszałem, że jej się nie chce, nie ma ochoty i woli odpocząć w domu, wyspać się itp. Nie kłócimy się jakoś bardzo, tylko bardziej żyjemy jak współlokatorzy, którym "przytrafiło" się dziecko. Żadnej bliskości.
A ja w pracy poznałem kogoś, laska jest kilka lat starsza, i od samego początku coś nas ciągnęło do siebie. Zaczęły się rozmowy itp., bardzo szybko nawiązaliśmy kontakt. Może nie będę się od a do z spowiadał ze swojego życia, bo anonimowość w Internecie nie istnieje, ale mieliśmy kilka dni temu okazję pobyć ze sobą sam na sam, i niby do seksu nie doszło, ale niewiele nam brakowało, bo jakieś granice jednak przekroczone zostały. Oczywiście partnerka nie wie o niczym i się modlę, żeby się nie dowiedziała. Ze znajomą mam kontakt w pracy codziennie, ale chwilowo udajemy, że nic się nie stało. Co ja mam robić? Jak się rozstaniemy z partnerką to co będzie? Nie wiem. Najgorzej, że ja mam takie bagno w głowie, że nie wiem, w która stronę zrobić krok. Jak poukładać sobie w głowie i życiu?
Weź na następne 6 miesięcy urlop tacierzyński a partnerka niech idzie do pracy.
Zdradziłeś swoja kobietę, matkę swojego dziecka.
Jakim prawem to zrobiłeś?
Bo nudy? Bo szara rzeczywistość?
Ogarnij sie chłopie, bo stracisz cos, co jest najważniejsze: RODZINĘ
Tak, dziecko ja bardzo ważne, ale ważniejsi jesteście WY.
Rodzina, to przede wszystkim mąż i zona, dopiero potem dochodzą dzieci.
Zrób tak, jak pisze Agnes, ty zajmij sie dzieckiem, a partnerka niech idzie do pracy, może wywietrzeją Ci głupie pomysły z głowy.
Dlaczego jej sie nie oświadczyłeś? Gdzie slub?
Skup sie teraz na obudowaniu więzi miedzy wami.
Załatw opiekę do dziecka, i zabierz ja gdzieś.
ale nie pytaj czy chce gdzieś pójść.
Postaw ja przed faktem dokonanym.
Wiadomo, że nie będzie jak przed... Musicie rozmawiać, to wszystko was przerasta, bo nie dorośliście do roli rodziców, a gdzie tu mówić o wzajemnym zrozumieniu.
Dlatego, jeśli chcecie, żeby ten związek przetrwał, a rozmowy o wzajemnych potrzebach i oczekiwaniach nie przyniosą rezultatu, spróbujcie zwrócić się o pomoc psychologiczną, jeśli to też nie przyniesie skutku, pewnie przyjdzie wam się rozstać.
Bo musicie żyć jak rodzina, a nie jak współlokatorzy.
5 2023-10-13 16:32:39 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-13 16:34:09)
Zdradziłeś swoja kobietę, matkę swojego dziecka.
Jakim prawem to zrobiłeś?
Bo nudy? Bo szara rzeczywistość?
Szeptuch - chuj ci do tego. Nie jesteś sumieniem i zbawcą narodów. Ludzie potrafią zdradzać. Koniec. Facet nie prosi o ocenę moralną tylko o sposoby wykaraskania się z chujowej sytuacji, w którą się wjebał.
Autorze - opcje masz trzy:
1) Weźmiesz dupę w troki, ogarniesz się i skupisz na rodzinie (jakaś terapia 'małżeńska' by się przydała skoro babka ci się wyłączyła z trybu 'partnerka' i jest jedynie w trybie 'matka'). Niezależnie od terapii musicie nauczyć się komunikować swoje wzajemne potrzeby i nie obrażać się, jeśli nie jesteście w stanie ich spełnić. To kwestia nauczenia się jak wypracować kompromis. Nie da się tworzyć trwałego, udanego związku jeśli nie jesteś w stanie wyartykułować swoich pragnień, marzeń i oczekiwań. Nie uda się to też, jeśli nie umiecie się słuchać. Nie stawiaj zatem wymogów (ja chcę kolację, kino i seks analny na finał!), ale zapytaj czego potrzebuje, aby mieć siłę gdzieś z tobą wyjść, bo chcesz zacieśniać więzi, czuć jej bliskość i radość. Jest zmęczona i nie ma siły? Wyślij ją na masaż, zafunduj 'dzień spa'. Czasem, żeby wygrać w dłuższej perspektywie, to trzeba włożyć w to więcej wysiłku na początku. Może spróbuj pogadać z rodzicami, jak oni sobie z rutyną i szarą codziennością radzili, aby związek przetrwał? To też jest jakiś pomysł.
2) Pójdziesz w romans zostając dalej z partnerką i utrzymując ułudę. Jest ryzyko, że się wyda, ale nie musi. W domu możesz mieć 'życie rodzinne', a bliskość i seks możesz realizować poza nim, z innymi kobietami. Idąc tą drogą pamiętaj o wizerunku swoim i partnerki. Kwestie wizerunku są bowiem bardzo ważne. Dla was obojga. Czyli klasyczne "nie sraj tam gdzie jesz". Znam kilka wieloletnich małżeństw (ludzie w przedziale 40-50), gdzie mają wzajemną cichą zgodę na romanse i przygody. Także to też jest sposób na życie. Nie dla każdego, ale niektórzy tak potrafią.
3) Możesz się rozstać z kobietą. Z koleżanką z pracy trwałego związku nie nawiążesz, ale dobrze poruchasz. Jak się znudzi - łatwo ją zastąpisz. Niemniej jednak rozstanie w takiej sytuacji, ustalanie alimentów, podział opieki to jest zawsze dramat w wielu aktach.
Zastanów się jakim jesteś człowiekiem, jakim byś chciał się stać (o tym świadczą wybory moralne jakich dokonujesz) i co chcesz osiągnąć w życiu (prywatnym). Żadna z dróg nie jest łatwa i ma szereg konsekwencji, z którymi będziesz musiał się mierzyć.
Cóż, zanim doczytałam do momentu zdrady jeszcze się to dało rozwiązać z klasą i po bożemu. Natomiast teraz rzeczywiście zrobił się niezły pasztet.
Po pierwsze autorze zastanów się (sam ze sobą oraz wspólnie z partnerką) czy Wy wgl chcecie być razem. Piszesz że dziecko nie pojawiło się od razu a po 1,5 roku, ale to dalej jest tak zwany okres miesiąca miodowego więc dziecko przyszlo baaardzo szybko w tym związku, zwłaszcza biorąc pod uwagę Wasz młody wiek. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że pomimo, że byliście zakochani to nie jest to związek dobry na całe życie i tak naprawdę gdyby nie ciąża to do teraz albo niedługo już by się wypaliło samo z siebie. Także pierwsze co proponuje poukładać sobie w głowie czy chcecie walczyć o ten związek czy nie - dziecko można wychować równiez nie będąc razem, nie daj sobie wmówić że jedyna opcja to pozostanie razem. Jak już odpowiecie sobie na pytanie czy to jest "to" czy nie, to wtedy podejmować kroki co dalej.
Niezależnie co wybierzesz i tak czekają Cię nieprzyjemności za skok w bok, no ale trudno, musisz wypić piwa którego sam żeś nawarzył.
Właśnie o to chodzi, że ja sam nie wiem, czy to wszystko ma sens. A już tym badziej nie ma tutaj mowy o ślubie, o czym ktoś wyżej napisał. No nie. Ja sam nie wiem, czego chce i jak się za to wszystko zabrać. Poukładanie sobie w głowie- niekoniecznie mam tu na myśli, żeby za wszelką cenę ratować ten związek, ale rozważyć wszystkie plusy i minusy. Bo nie jest tak, że jest całkiem do dupy, ale nie ma tego haju emocjonalnego, jaki był kiedyś. Tyle że tego haju nie oczekuje, ale też nie wyobrażam sobie, żebyśmy przez kolejne x czasu żyli w takim zawieszeniu. Praca którą mam - chciałbym inna, ale ta daje nawet ok kasę. Ale znowu ta znajoma z tej pracy - nie chce, żeby były jakieś kwasy. I z jednej strony wolałbym, żeby partnerka się nie dowiedziała, co między nami zaszło, z drugiej- ciągnie mnie do tamtej. Przy czym raczej nie oczekuje, że cokolwiek więcej z tego będzie, a nawet bym się angażować nie chciał.
No jasne, że gdyby nie dziecko, to moje/nasze życie wyglądałoby inaczej, ale ten dzieciak już jest. I wiem, że bycie ze sobą na sile nie będzie dobre ani dla nas ani dla małego.. Ale nie wymiksuje się z domu z dnia na dzień. Zrobiła się zwykla chu****
8 2023-10-13 18:13:40 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-10-13 18:14:35)
No tu Ci nikt nie powie czy ma sens czy nie. My nie znamy Ciebie, nie znamy jej, nie wiemy co czujecie. Witamy w dorosłości, będziesz musiał wykminić to wszystko sam niestety....
Myślę że dobrym miejscem żeby zacząć rozważania jest to co sam napisałeś: "haju nie oczekuje, ale też nie wyobrażam sobie, żebyśmy przez kolejne x czasu żyli w takim zawieszeniu". No właśnie - nie wyobrażasz sobie żyć z nią dalej w zawieszeniu czy ogolnie? Co się dzieje jak wyobrażasz sobie Was razem nie w tej chwili, ale w przyszłości - kupujących kiedyś mieszkanie, biorących razem kredyt, jeżdżących na coroczne wakacje, dzielących problemy, świętujących rocznice, spędzających razem większość wieczorów w domu z córką itd. Widzisz to wgl?
Właśnie o to chodzi, że ja sam nie wiem, czy to wszystko ma sens.
Zrobiła się zwykla chu****
Siedzisz gołą dupą na płocie z nieheblowanych desek. Jak się tak dalej będziesz wiercił, to drzazgi ci powchodzą tak głęboko, że zamiast do proktologa, to będziesz szedł do dentysty, żeby ci je pousuwał z pomiędzy zębów.
Bartku. Bartuś. Primo..gdzie się pracuje tam się h...m nie wojuje. Dwa. Wpadasz w bagno. Kobieta w pracy właśnie obwija Cię wokoł palca. Trzy. Naprawdę myślisz że ona jest inna niż inne???
Bartku. Bartuś. Primo..gdzie się pracuje tam się h...m nie wojuje. Dwa. Wpadasz w bagno. Kobieta w pracy właśnie obwija Cię wokoł palca. Trzy. Naprawdę myślisz że ona jest inna niż inne???
Właśnie starałam sobie przypomnieć to powiedzonko, licząc, że ktoś przypomni, ale jakieś bardziej etyczne bylo tu wcześniej przywołane.
Jeszcze Bartek życie musi Cię dużo nauczyć.
Bartek jedyna różnica w sytuacji w jakiej się znalazłeś od całej masy facetów w Polsce, to jest to, że jesteś baaardzo młody. Z twoją sytuacją mają do czynienia faceci po 30-tce. Tak mniej więcej 10 lat od ciebie starsi. Znaczy w domu kobieta - matka, wiecznie zmęczona i nieseksowna. Masa problemów głównie finansowych. No i łatwe rozwiązania typu powabna koleżanka z pracy. Albo pójście do atrakcyjnej prostytutki.
Co radzą na męskich forach? Ukierunkować się na życie. Starać się zdobyć pracę, którą się lubi. I nie odlecieć w powabne koleżanki, czy prostytutki. Coś też musisz sobie dawać, musi być satysfakcja z tego co robisz, bo koleżanka w pracy stanie się jeszcze bardziej seksowna i wpakujesz w kolejne kłopoty. Dziecko to jeszcze nie koniec świata. Zwłaszcza, że dziadkowie chcą pomagać. Oczywiście problemem może być jego mama. 21 lat też młodziutka i też czekają na nią takie atrakcje jak na ciebie typu super kolega, który może jej zaimponować. Takie jest niestety dorosłe życie i bycie w związku z dzieckiem.
Dodam jeszcze taki mały kubeł zimnej wody. Piszesz że pani jest starsza o kilka lat, więc jest w szczycie swojej atrakcyjności. Takim kobieta imponują zazwyczaj mężczyźni starsi od nich-tacy którzy też są w szczycie swojej atrakcyjności. To wszystko jest przed Tobą. Nie polecam wierzyć w czyste intencje pani, w haj..a tym bardziej w "miłość". Pani może mieć masę adoratorów i tu i tam. Może i prawdopodobnie jesteś jej chwilą, jej rozrywką. Stracisz siebie. Wpadniesz w bagno. Nawet nie wiesz jakie to ogromne zagrożenie dla Ciebie. Nic tak bardzo nie uzależnia jak atencją pani skierowana na faceta, który wogle nie jest świadomy tego "puchu marnego"
wykaraskania się z chujowej sytuacji, w którą się wjebał.
Ahhh, jak ja lubię to, że moderatorów nie ma i można przeklnąć.
Nie piszę ironicznie, tylko na serio. Ja też z chęcią przeklinam gdy wypowiedź tego wymaga.
Jack Sparrow napisał/a:wykaraskania się z chujowej sytuacji, w którą się wjebał.
Ahhh, jak ja lubię to, że moderatorów nie ma i można przeklnąć.
Nie piszę ironicznie, tylko na serio. Ja też z chęcią przeklinam gdy wypowiedź tego wymaga.
To się dziwię, bo rozumiem, że w życiu prywatnym można przeklinać, jak ktoś lubi i nie przeszkadza to innym, ale na forum publicznym takie emocje są rażące, zbyteczne, świadczące o totalnym niezrównoważeniu emocjonalnym.
Nikt nie jest święty, ale pisać przekleństwa to nadużycie...
Jack sam siebie usprawiedliwia, ale wystarczy wziąć klika oddechów i nawet jak się napisze, to przeczytać i poprawić... Pomyśleć o czytających...
Kultura wypowiedzi to coś co trzeba by promować na forum, a nie chamstwo i przekleństwa.
To się dziwię, bo rozumiem, że w życiu prywatnym można przeklinać, jak ktoś lubi i nie przeszkadza to innym, ale na forum publicznym takie emocje są rażące, zbyteczne, świadczące o totalnym niezrównoważeniu emocjonalnym.
Nikt nie jest święty, ale pisać przekleństwa to nadużycie...
Jack sam siebie usprawiedliwia, ale wystarczy wziąć klika oddechów i nawet jak się napisze, to przeczytać i poprawić... Pomyśleć o czytających...
Kultura wypowiedzi to coś co trzeba by promować na forum, a nie chamstwo i przekleństwa.
wieka - to są wulgaryzmy. Nie emocje. Wulgaryzmy. To piękna i bardzo rozbudowana część naszego języka.
Jestem wulgarny. Zawsze byłem i zawsze będę. I mam w dupie czy się to czytającemu podoba, czy nie.
niech wstydzi ten co widzi
A ja podchodzę do tego tak, że chcę być sobą. Skoro w realu jestem bezpośrednia i dosadna, czemu tu mam zgrywać kogoś innego? Raczej większość z Was znam i czuję się dość swobodnie. Nie używam "kurwa" jako przerywnika, tylko wulgaryzmu by coś dosadnie określić. Np. w temacie o zwierzętach nazwałam tych ludzi chujami.
Aaaleeee, koniec o tym bo robimy off top
18 2023-10-14 10:09:36 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-10-14 10:27:28)
wieka napisał/a:To się dziwię, bo rozumiem, że w życiu prywatnym można przeklinać, jak ktoś lubi i nie przeszkadza to innym, ale na forum publicznym takie emocje są rażące, zbyteczne, świadczące o totalnym niezrównoważeniu emocjonalnym.
Nikt nie jest święty, ale pisać przekleństwa to nadużycie...
Jack sam siebie usprawiedliwia, ale wystarczy wziąć klika oddechów i nawet jak się napisze, to przeczytać i poprawić... Pomyśleć o czytających...
Kultura wypowiedzi to coś co trzeba by promować na forum, a nie chamstwo i przekleństwa.wieka - to są wulgaryzmy. Nie emocje. Wulgaryzmy. To piękna i bardzo rozbudowana część naszego języka.
Jestem wulgarny. Zawsze byłem i zawsze będę. I mam w dupie czy się to czytającemu podoba, czy nie.
niech wstydzi ten co widzi
Taaa... właśnie odwrotnie...
A jak już tak je lubisz w tekście, to można wykropkować, jak nawet ktoś wcześniej w tym wątku... To tak z szacunku do czytających, a jak to masz gdzieś, to wszystko jasne
Edit.
"Jak już wcześniej zostało powiedziane, stosowanie przekleństw i wulgaryzmów niesie za sobą szkodę dla naszego języka w postaci np.:
zubożenia ilości środków językowych, które wykorzystujemy w codziennej komunikacji;
obniżenia się poziomu kultury języka;
nieumyślnego obrażenia rozmówcy."
A wg Ciebie ma to być ta piękna część języka, gratuluję wiedzy
Ktoś wczoraj zapytał i się do tego odniosę: nie widzę nas za 5, 10 lat. Raczej nie wyobrażam sobie wspólnego życia. Może nie chciałem tego wczoraj wprost pisać, ale u mnie się już chyba wypaliło. Nawet nie jestem pewien, czy ją w ogóle jeszcze kocham, bo to badziej jest matka mojego dziecka. Niestety. Chyba pięknie już było i już raczej nie będzie.
I żeby była jasność: z koleżanką pracową nawet nie biorę żadnego związku pod uwagę, bo w ogóle nie planuje się ładować w nowe związki przez najbliższy czas.
No to masz odpowiedź jak to ogarnąć. Jeśli nie wyobrażasz sobie z moa życia, to bądź szczery i daj jej sobie ułożyć z kimś innym. Skupcie się na wypracowaniu kompromisu jak najlepiej to zorganizować dla dziecka (jak się dzielicie opieka, finansami, kto gdzie mieszka). Pozostawanie razem w takiej sytuacji w takim wieku nie jest dobra opcja według mnie.
Ktoś tu zostanie samotną matką, tylko dlatego, że zaufała dupkowi.
22 2023-10-14 14:47:35 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-10-14 15:08:48)
A co na to wszystko Autor wątku ?
Zdaje się że podjął decyzję tylko czeka na coś.
Pytanie na co jeszcze ?
Ktoś wczoraj zapytał i się do tego odniosę: nie widzę nas za 5, 10 lat. Raczej nie wyobrażam sobie wspólnego życia. Może nie chciałem tego wczoraj wprost pisać, ale u mnie się już chyba wypaliło. Nawet nie jestem pewien, czy ją w ogóle jeszcze kocham, bo to badziej jest matka mojego dziecka. Niestety. Chyba pięknie już było i już raczej nie będzie.
I żeby była jasność: z koleżanką pracową nawet nie biorę żadnego związku pod uwagę, bo w ogóle nie planuje się ładować w nowe związki przez najbliższy czas.
Trzeba zacząć od tego, że jej nie kochałeś, główną rolę odgrywało zauroczenie i pociąg seksualny, często mylone z miłością.
Ktoś tu zostanie samotną matką, tylko dlatego, że zaufała dupkowi.
Nie oceniaj... Bo z jej strony też nie widać uczucia, więc obydwoje nie byli gotowi na wspólne życie i nie ma się co dziwić w tym wieku...
25 2023-10-14 15:39:51 Ostatnio edytowany przez Bartekk22 (2023-10-14 16:01:31)
Rita, nie chce osądzać, ale osądze, co nie? Tak, dziecko urodziło się za szybko, też bym wolał mieć luz, nie przerywać nauki (Na studia planuje wrócić), nie mieć na głowie tej odpowiedzialności za to dziecko, które się urodziło w tym zyebanym świecie. A to już będzie ze mną zawsze, i nie ma znaczenia, czy my będziemy razem czy nie.
Paslawek, na co czekam? No nie wyjdę z dnia na dzień, najpierw to mnie czeka ciężka i niemiła rozmowa z partnerką. A raczej nie spodziewa się takiego obrotu sprawy. Z drugiej strony dochodzą jeszcze rodzice jednej i drugiej strony, którzy też się o tym dowiedzą.
Wiadomo, to nasza sprawa i oni nie mają tu nic do gadania na dłuższą metę, ale jednak oni też pewnie mieli w głowie swoje wizje.
Można ratować "rodzinę", ale czy warto ratować coś, gdzie już dawno nie ma nic więcej poza mieszkaniem razem (źle nie jest, ale to za mało)?
Farmer, nie, lepiej być z panią partnerką, gdzie z czasem ona uzyska poroże i na pewno będzie zachwycona takim obrotem sprawy <sarkazm>
ojojoj widzę ze dzidzia się spłakała.
Jestes ojcem i partnerem, wiec masz obowiązki jako ojciec i partner.
Ty zamiast je wykonywać, wdałeś sie w romans.
I jeszcze ta żałosna wstawka na końcu, parafrazuje " muszę ja zostawić, DLA JEJ DOBRA, bo lepiej opuścić kobietę, która mi zaufała teraz, niz potem, gdy ja zdradzę"
Kurwa
Pojawiły sie obowiązki, zobowiązania, zwykła szara rzeczywistość, która dzieciaku, nigdy nie będzie kolorowa, po prostu będą rożne odcienie szarości.
I nagle kidos mówi "ja sie wypisuje, to nie dla mnie"
Kolejna opuszczona samotna matka, bo chłopczyk nie wybawił sie wystarczająco mocno, i szuka wrażeń.
Farmer napisał/a:Ktoś tu zostanie samotną matką, tylko dlatego, że zaufała dupkowi.
Nie oceniaj... Bo z jej strony też nie widać uczucia, więc obydwoje nie byli gotowi na wspólne życie i nie ma się co dziwić w tym wieku...
Dlaczego mam nie oceniać?
Bo OP oczekuje potwierdzenia, żeby opuścił partnerkę i dziecko i chce być poklepany po plecach?
Bo pojawiło się dziecko, problemy i jakaś dupa na boku i chce być rozgrzeszony?
Dziewczyna wpadła z samolubnym dupkiem.
wieka napisał/a:Farmer napisał/a:Ktoś tu zostanie samotną matką, tylko dlatego, że zaufała dupkowi.
Nie oceniaj... Bo z jej strony też nie widać uczucia, więc obydwoje nie byli gotowi na wspólne życie i nie ma się co dziwić w tym wieku...
Dlaczego mam nie oceniać?
Bo OP oczekuje potwierdzenia, żeby opuścił partnerkę i dziecko i chce być poklepany po plecach?
Bo pojawiło się dziecko, problemy i jakaś dupa na boku i chce być rozgrzeszony?Dziewczyna wpadła z samolubnym dupkiem.
Takiego sobie wybrała i zaszła z nim w ciążę.
Tak cwaniakujecie, bo nie byliście w takiej sytuacji i zero empatii...
Uważasz, że to tylko jego wina, że tak się czuje... To ma z nią być z obowiązku? A wszyscy piszecie, że nieszczęśliwy rodzic, to nieszczęśliwe dziecko.
Farmer napisał/a:wieka napisał/a:Nie oceniaj... Bo z jej strony też nie widać uczucia, więc obydwoje nie byli gotowi na wspólne życie i nie ma się co dziwić w tym wieku...
Dlaczego mam nie oceniać?
Bo OP oczekuje potwierdzenia, żeby opuścił partnerkę i dziecko i chce być poklepany po plecach?
Bo pojawiło się dziecko, problemy i jakaś dupa na boku i chce być rozgrzeszony?Dziewczyna wpadła z samolubnym dupkiem.
Takiego sobie wybrała i zaszła z nim w ciążę.
Tak cwaniakujecie, bo nie byliście w takiej sytuacji i zero empatii...Uważasz, że to tylko jego wina, że tak się czuje... To ma z nią być z obowiązku? A wszyscy piszecie, że nieszczęśliwy rodzic, to nieszczęśliwe dziecko.
Ale Wieko, on nie jest nieszczęśliwy, bo zona pije,bije, znęca sie, czy stosuje jakąkolwiek przemoc.
Bo w tedy tak, trzeba sie ratować, i odejść.
On przecież pisze, ze wszystko jest ok, tylko oddalili sie od siebie.
A on zamiast zatroszczyć sie o to, aby sie zbliżyli, to poszedł w objęcia innej.
Owszem, mam obowiązki wobec dziecka i z dzieckiem rozstawać się nie będę, kocham małego. Wiecie, to, że się ludzie rozchodzą nie jest równoznaczne z tym, że dają kopniaka w de swoim dzieciom. Z wykonywaniem obowiązków przy dziecku problemu nie mam..
Nie, partnerka nie bije, nie pije, patusiarą nie jest.. Ok. Ale nie ma bliskości, nie ma seksu, sorry, nie da rady żyć bez tego, znaczy jak komuś pasuje - ok, ale mnie nie pasuje.
Miałem ją na siłę wytargac z łóżka, żebyśmy gdzieś wyszli, a ona nie chciała, bo wolała odpocząć?
I nie lecę do dupy na boku, choć - tak - mam wielką ochotę. Chodzi o to, że ludziom się czasami wypala. Po prostu. W takich związkach chcielibyście być?
Owszem, mam obowiązki wobec dziecka i z dzieckiem rozstawać się nie będę, kocham małego. Wiecie, to, że się ludzie rozchodzą nie jest równoznaczne z tym, że dają kopniaka w de swoim dzieciom. Z wykonywaniem obowiązków przy dziecku problemu nie mam..
Nie, partnerka nie bije, nie pije, patusiarą nie jest.. Ok. Ale nie ma bliskości, nie ma seksu, sorry, nie da rady żyć bez tego, znaczy jak komuś pasuje - ok, ale mnie nie pasuje.
Miałem ją na siłę wytargac z łóżka, żebyśmy gdzieś wyszli, a ona nie chciała, bo wolała odpocząć?
I nie lecę do dupy na boku, choć - tak - mam wielką ochotę. Chodzi o to, że ludziom się czasami wypala. Po prostu. W takich związkach chcielibyście być?
A co robiłeś, aby ta bliskość i czułość sie pojawiła?
Ile sie starałeś? ile razy próbowałeś?
Twoja partnera ma 21lat, jak myślisz, czy ciąża tuz po maturze, całkowite przewartościowanie swojego życia, i jego zmiana, nie wywarły na nia wpływu?
Płaczesz, że musiałeś porzucić studia.
Ona niby nie chciała? Teraz gdy ja zostawisz, to będzie sobie mogła o nich zapomnieć na wiele lat.
Minęło LEDWIE pól roku, od urodzenia dziecka, a tobie tak brakowało emocji, ze pobiegłeś do innej kobiety.
Rozmawiałeś w ogóle ze swoja partnerka i tym wszystkim, szczerze?
Że brakuje Ci sexu i bliskości?
Ale nie ma bliskości, nie ma seksu
Czego oczekujesz? Że kobieta po pół roku po urodzeniu dziecka będzie boginią seksu?
Że ma na co dzień siłę i chęci mając niemowlę?
Ona jedynego czego chce to się wyspać, mieć w ciągu dnia godzinę spokoju dla siebie.
Ciesz się, że nie ma depresji poporodowej, nie robi awantur, nie zwala wszystkich obowiązków.
A teraz panie mające małe dzieci mogą cię uświadomić jak to wygląda.
Trzeba nie zaczynać się bawić w dorosłość w tak młodym wieku, a jak już to zabezpieczać się na 3 sposoby.
Ona jest tak zawiedziona tym seksem, że odpuści go sobie na dłużej, nie zdaje sobie sprawy, jak to jest ważne dla Ciebie i ma to gdzieś, wcale jej się nie dziwię, ze względu na wiek jest usprawiedliwiona.Teraz seks jej tylko kojarzy się z niepożądana ciążą, tak boi się następnej, że tu nic nie pomoże wg mnie.
Gdybyś ją naprawdę kochał, wziąłbyś na wstrzymanie, przetrwał ten trudny czas, a widać, że teraz łączy was tylko dziecko, a to nie może być jedyny powód, żeby być razem.
Ja bym radziła jednak, żebyś nie robił pochopnych kroków, dał sobie więcej czasu, bo tak naprawdę masz mętlik w głowie, nie odróżniasz uczuć... z inną dziewczyną, a nawet żoną w przyszłości mogą czekać Cię podobne problemy.
A teraz panie mające małe dzieci mogą cię uświadomić jak to wygląda.
Chyba tylko te, co rodziły z podobnym wieku, nieświadome tego co je czeka, choć też nie ma przełożenia, bo każdy przypadek jest inny.
35 2023-10-14 23:23:32 Ostatnio edytowany przez Bartekk22 (2023-10-14 23:25:08)
Ku..., nie oczekuje bogini, która zawsze będzie miała ochotę, ale ona w ogóle nie ma ochoty. Na nic. Jest w pewnym sensie oziębła. I znowu, podkreślam: rozumiem ją, że może jej się po ludzku nie zawsze chcieć, bo prawdą jest, że takie małe dziecko potrafi dać ostro popalić, i czasem dosłownie się pada na ryj.
Wieka, nie zawsze ten seks się kończy ciążą, już pominę, że ciąża też nie oznacza z automatu urodzenia dziecka (zresztą wierz mi, że teraz nie byłoby mowy o czymś takim jak olanie antykoncepcji). Jest jeszcze coś takiego jak np seks oralny, a tutaj to o ciąże ciężko.
Ale pomijając to. Obojgu się nam przewróciło całe życie. Jak odejdę- będzie gnój na całego. Jak zostanę, a nic między nami nie zaskoczy- to co to za życie? Dziecko będzie coraz starsze, a my będziemy żyli jak? Nijak? Obok siebie? Unieszczęśliwiając się wzajemnie?
A decyzja o odejściu- myślisz, że to jest dla mnie bułka z masłem? Nie.
Jak zostanę, a nic między nami nie zaskoczy- to co to za życie?
Samo z siebie pewnie nie zaskoczy. Ale mogliscie pójść na terapię. Tam może wam obu przyjść niezle zaskoczenie, jak się partner/partnerka czuje w związku. Może ona nie wie że ten seks to dla Ciebie aż taki problem (wyszla z założenia że małe dziecko, pada na twarz więc Ty pewnie tez i obojgu wam amory nir w głowie) a Ty nie wiesz jakie są prawdziwe powody że ona oziebla (może to Ty nie dawales jej czegoś, czego desperacko potrzebowała jak Ty z tym seksem).
To byłaby rada która bym Ci dała gdyby nie doszło do zdrady z Twojej strony, bo obecnie myślę że przybiłeś nią gwóźdź do waszej związkowej trumny. Będzie sto razy ciężej cokolwiek odbudować, ona może być na to nawet kompletnie zamknięta.
Owszem, mam obowiązki wobec dziecka i z dzieckiem rozstawać się nie będę, kocham małego. Wiecie, to, że się ludzie rozchodzą nie jest równoznaczne z tym, że dają kopniaka w de swoim dzieciom. Z wykonywaniem obowiązków przy dziecku problemu nie mam..
Nie, partnerka nie bije, nie pije, patusiarą nie jest.. Ok. Ale nie ma bliskości, nie ma seksu, sorry, nie da rady żyć bez tego, znaczy jak komuś pasuje - ok, ale mnie nie pasuje.
Miałem ją na siłę wytargac z łóżka, żebyśmy gdzieś wyszli, a ona nie chciała, bo wolała odpocząć?
I nie lecę do dupy na boku, choć - tak - mam wielką ochotę. Chodzi o to, że ludziom się czasami wypala. Po prostu. W takich związkach chcielibyście być?
Ku..., nie oczekuje bogini, która zawsze będzie miała ochotę, ale ona w ogóle nie ma ochoty. Na nic. Jest w pewnym sensie oziębła. I znowu, podkreślam: rozumiem ją, że może jej się po ludzku nie zawsze chcieć, bo prawdą jest, że takie małe dziecko potrafi dać ostro popalić, i czasem dosłownie się pada na ryj.
Wieka, nie zawsze ten seks się kończy ciążą, już pominę, że ciąża też nie oznacza z automatu urodzenia dziecka (zresztą wierz mi, że teraz nie byłoby mowy o czymś takim jak olanie antykoncepcji).
Ej, dzieciaku, a ona przypadkiem nie ma depresji?
Pół roku gorszego czasu, zwłaszcza jak się pojawiło dziecko to nie dramat.
A wg Ciebie ma to być ta piękna część języka, gratuluję wiedzy
Odpowiem ci na to cytatem:
Jeśli świadomie używamy przekleństw w określonej sytuacji, mogą być nawet źródłem swoistej zabawy, np. kalambury słowne, dowcipy. Natomiast ogólny pejzaż komunikacyjny Polski, gdzie ciągle słyszę „wypierdalaj kurwa, bo ci przyjebię” jest bardzo smutny – mówi w rozmowie z Newsweek.pl prof. Jan Miodek.
Więc z jednej strony masz rację, ale z drugiej mój zasób słownictwa jest na tyle duży, że mogę sobie pozwolić na wulgaryzmy w życiu codziennym
Nie widzę na szybko, byś odpowiedział na pytania "co zrobiłeś, by ta sytuacja zaczęła się zmieniać?", Czy partnerka robiła sobie badania hormonalne? Czy szczerze ze sobą rozmawiacie - o swoich potrzebach, emocjach? Może Ona nie potrafi się do Ciebie zbliżyć, bo np. ewidentnie nie słuchasz, co Ona mówi? Kobieta po porodzie jest emocjonalna... Może nie schudła, może ma depresję, może nie potrafi poradzić sobie ze zmianą sytuacji w życiu i Ja to przerasta? Co zrobiliście w tych kwestiach? Rozmowa? Terapia? Może wizyta u psychologa?
Trudno, by samo z siebie coś się naprawiło...
Ku..., nie oczekuje bogini, która zawsze będzie miała ochotę, ale ona w ogóle nie ma ochoty. Na nic. Jest w pewnym sensie oziębła. I znowu, podkreślam: rozumiem ją, że może jej się po ludzku nie zawsze chcieć, bo prawdą jest, że takie małe dziecko potrafi dać ostro popalić, i czasem dosłownie się pada na ryj.
Wieka, nie zawsze ten seks się kończy ciążą, już pominę, że ciąża też nie oznacza z automatu urodzenia dziecka (zresztą wierz mi, że teraz nie byłoby mowy o czymś takim jak olanie antykoncepcji). Jest jeszcze coś takiego jak np seks oralny, a tutaj to o ciąże ciężko.
Ale pomijając to. Obojgu się nam przewróciło całe życie. Jak odejdę- będzie gnój na całego. Jak zostanę, a nic między nami nie zaskoczy- to co to za życie? Dziecko będzie coraz starsze, a my będziemy żyli jak? Nijak? Obok siebie? Unieszczęśliwiając się wzajemnie?A decyzja o odejściu- myślisz, że to jest dla mnie bułka z masłem? Nie.
Ale chociaż porozmawiaj z nią szczerze, to nie chodzi o to, że każdy seks kończy się ciążą, bo to jest oczywiste, tylko to tak działa na jej psychikę, że odrzuca ją każda bliskość.
Dlatego warto byłoby spróbować terapii, żebyś miał poczucie zrobienia wszystkiego w celu uratowania związku, bo tego dzisiaj nie rozumiesz jak to jest wychowywać się bez ojca i nie trzeba tego znać z autopsji, żeby wiedzieć jak się zna życie.
Dlatego powiedz jej jakie myśli Ci chodzą po głowie, niech się do nich odniesie, może powie, że faktycznie nie chce/ nie może już być z Tobą, bo nie będzie potrafiła żyć jak para. Musicie poznać swoje wzajemne uczucia/odczucia, żeby podejmować decyzję.
Znam przypadek, że 14 latka urodziła dziecko, wiadomo, że wiele lat nie byli razem, a mimo to jak byli dorośli, wzięli ślub, a drugie dziecko urodziło o się po 10 latach. To musiała być miłość.
U Ciebie tego nie było, czy ma prawo być, pewnie tak, ale jak nie dasz szansy, to się nie dowiesz.
Dlatego może lepiej jakbyście razem nie mieszkali, więc ja bym od tego zaczęła, a nie od razu mówiła o definitywnym zerwaniu.
Ale najpierw poważna rozmowa.
wieka napisał/a:A wg Ciebie ma to być ta piękna część języka, gratuluję wiedzy
Odpowiem ci na to cytatem:
Jeśli świadomie używamy przekleństw w określonej sytuacji, mogą być nawet źródłem swoistej zabawy, np. kalambury słowne, dowcipy. Natomiast ogólny pejzaż komunikacyjny Polski, gdzie ciągle słyszę „wypierdalaj kurwa, bo ci przyjebię” jest bardzo smutny – mówi w rozmowie z Newsweek.pl prof. Jan Miodek.
Więc z jednej strony masz rację, ale z drugiej mój zasób słownictwa jest na tyle duży, że mogę sobie pozwolić na wulgaryzmy w życiu codziennym
To już drugie usprawiedliwienie Twoja sprawa, ale na forum Kobiet mógłbyś wziąć na wstrzymanie i chociaż wstawiać kropki... jak już musisz ich używać, ładniej to by nawet wyglądało wizualnie
To już drugie usprawiedliwienie wink
Co najwyżej wyjaśnienie.
ale na forum Kobiet mógłbyś wziąć na wstrzymanie i chociaż wstawiać kropki... jak już musisz ich używać, ładniej to by nawet wyglądało wizualnie smile
A jak nie, to.......dostanę klapsa?
A ja Ci powiem że zajmij się sobą i dzieckiem. I nigdy..Nigdy nie oczekuj od pani czegoś dla siebie. Otworzysz oczy za kilka lat. Przypomnisz sobie moja wypowiedź. Że tak naprawdę każda jest taka sama. Wbrew temu co mówi każda...ja jestem inna..hehe
Faceci też mówią... Ja jestem inny
wieka napisał/a:To się dziwię, bo rozumiem, że w życiu prywatnym można przeklinać, jak ktoś lubi i nie przeszkadza to innym, ale na forum publicznym takie emocje są rażące, zbyteczne, świadczące o totalnym niezrównoważeniu emocjonalnym.
Nikt nie jest święty, ale pisać przekleństwa to nadużycie...
Jack sam siebie usprawiedliwia, ale wystarczy wziąć klika oddechów i nawet jak się napisze, to przeczytać i poprawić... Pomyśleć o czytających...
Kultura wypowiedzi to coś co trzeba by promować na forum, a nie chamstwo i przekleństwa.wieka - to są wulgaryzmy. Nie emocje. Wulgaryzmy. To piękna i bardzo rozbudowana część naszego języka.
Jestem wulgarny. Zawsze byłem i zawsze będę. I mam w dupie czy się to czytającemu podoba, czy nie.
niech wstydzi ten co widzi
Dlatego myślę, że większośc osób, która Cie czyta, ma Cię za chama i prostaka. Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
Typowe rozterki w życiu każdego, kto poznał kogoś nowego i niezależnie od płci czy wieku, to zawsze wygląda tak samo. Bo zawsze nowa dupa czy nowy fagas jest bardziej pociągający, bardziej interesujący, bardziej zabawny, bardziej chętny, bardziej spontaniczny, bardziej odpowiedni i w ogóle będzie bardziej wszystko od tego co na co dzień mamy w domu. Romanse i zdrady, zwłaszcza w miejscu pracy, za każdym razem mają niemal identyczny początek, przebieg i zakończenie. Nie ma się czym podniecać za bardzo, ani rozmyślać jakoś intensywnie nad prostym zagadnieniem. W większości przypadków nikt o niczym się nie dowiaduje i wszystko prędzej czy później rozejdzie po kościach. Najgorzej to być debilem i dla przelotnej miłostki rozpierdolić rodzinę, własną bądź czyjąś lub obie naraz, dlatego warto przemyśleć pewne kwestie, zanim przekroczysz punkt z którego nie będzie już powrotu, ale... z doświadczenia wiem, że takie gadanie gówno daje, kiedy w mózgu podłączonym do jaj buzują hormony i myślisz tylko o tym, kiedy wsadzisz i się spuścisz w nowa koleżankę, dorabiając do tego infantylną historyjkę na poczekaniu, żeby uspokoić sumienie. Rób jak uważasz, obyś nie żałował.
Tak sobie poczytałem co Bartek piszesz i albo przegapiłem albo o tym nie pisałeś.
Byliście partnerami ale do seksu? Bo nigdzie nie napisałeś o uczuciu jakie was połączyło.
Czyli byliście w związku, czytaj zostałeś dopuszczony przez laskę i było dobrze. Ale ona zaszła w ciąże bo Ty się nie zabezpieczyłeś/zabezpieczałeś zjawiło się dziecko a Ty się na to nie pisałeś.
Myślę że ona też nie była w skowronkach.
Teraz przygina Ciebie proza życia gdzie w wieku 22 lat jesteś ojcem, głową rodziny, wyrobnikiem.
I chcesz zrobić najłatwiejszą rzecz czyli uciec.
Piszesz że nie uciekasz od dziecka - nie czarujmy się. Będziesz wpadał codziennie na godzinkę, dwie - jeżeli ona się zgodzi - ale w nocy nie będziesz wstawał do niego. Zjawi się nowa partnerka która może będzie Twoje wizyty u byłej tolerować może nie ale na pewno będzie domagała się większej obecności u swojego boku. Chcesz wracać na studia...a to oznacza że Twoje wizyty u dziecka będą coraz bardziej sporadyczne.
Jeżeli byłeś z nią tylko dla seksu to faktycznie jedyne wyjście to odejść.
Jeżeli było coś więcej to tak jak Ci radzono porozmawiaj z nią co się dzieje w Twojej głowie.
48 2023-10-16 12:11:04 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-16 12:13:05)
Nowa miłość też urodzi dziecko i będzie taka jak ta. Ile razy będziesz uciekał?bardzo współczuję matce dziecka.smutne. Nie będzie cały czas źle dziecko urośnie i może być całkiem fajnie.
Nie bierz się do seksu wiesz skoro nie bierzesz odpowiedzialności!
Wczoraj zastanawiałam się jak to jest że jeden dostanie wszystko a inny dzieci mieć nie może,kobiety noszą jakieś pieski kotki bo nie mogą mieć dzieci a facet lata po panienkach choć ma rodzinę a inny włącza radio by nie być samemu. Wielki dar dostałeś,spróbuj nawiązać relacje z partnerką no bo bananowe życie się skończyło, młodzi jesteście a nie dorośli. Ja miałam 30lat i tysiąc dyskotek imprez za sobą i nie imprezuje wcale ani nie szukam chlopa choć moje relacje oceniam na 3-.
50 2023-10-16 13:30:26 Ostatnio edytowany przez Bartekk22 (2023-10-16 13:36:50)
Dziecko to jest coś zupełnie innego. W dziecku się nie odkochasz. I nie trzeba być ciulowym tatusiem, bo jak się chce to i nie mieszkając razem można mieć normalny kontakt
Racja- ale tu nie ma mowy o żadnej nowej miłości, ja nie szukam nowego związku. To, że napisałem, że z wielką chęcią bym poleciał do "koleżanki" to nie dlatego, że chce z nią być. Jakoś mi się odechciało angażować, a przy jakimkolwiek bocznym seksie nie zamierzam się nie zabezpieczać. Nie rajcuje mnie myśl o posiadaniu kilku dzieciaczków, jeden wystarczy.
To, że chce wrócić na studia, to nic dziwnego. Tak postanowiłem i tego zmieniać nie zamierzam.
Kiedyś ją kochałem. Decyzję już mam podjętą. Łatwo nie będzie nikomu na początku, ale wolę to, niż udawać, że mi zależy i tkwić w czymś bez uczuć i na siłę. Z tego bagna trzeba wyjść, a nie w nim tkwić po uszy. Ona też z inicjatywą nie wychodzi.
Dziecko to jest coś zupełnie innego. W dziecku się nie odkochasz. I nie trzeba być ciulowym tatusiem, bo jak się chce to i nie mieszkając razem można mieć normalny kontakt
Nie pudruj rzeczywistości.
Ja nie piszę że przestaniesz kochać dziecko tylko że Twoje z nim kontakty będą coraz bardziej utrudnione przez życie - praca. nowa kobieta, studia - lub była partnerkę która może się różnie zachować gdy ją zostawisz. I być może żeby mieć kontakt z dzieckiem będziesz musiał wystąpić na drogę sądową.
Racja- ale tu nie ma mowy o żadnej nowej miłości, ja nie szukam nowego związku. To, że napisałem, że z wielką chęcią bym poleciał do "koleżanki" to nie dlatego, że chce z nią być. Jakoś mi się odechciało angażować, a przy jakimkolwiek bocznym seksie nie zamierzam się nie zabezpieczać. Nie rajcuje mnie myśl o posiadaniu kilku dzieciaczków, jeden wystarczy.
Czyli chodzi o brak seksu z obecna dziewczyną i szukasz go u innej.
To, że chce wrócić na studia, to nic dziwnego. Tak postanowiłem i tego zmieniać nie zamierzam.
I dobrze ale sam wiesz ile w to trzeba włożyć czasu. Czasu który nie będziesz poświęcał dziecku - choćby przez to że z nim nie będziesz mieszkał - generalnie to jak Ty widzisz swoje przyszłe kontakty z dzieckiem?
Kiedyś ją kochałem.
A ile wy se sobą byliście - że już przestałeś kochać?
Decyzję już mam podjętą. Łatwo nie będzie nikomu na początku, ale wolę to, niż udawać, że mi zależy i tkwić w czymś bez uczuć i na siłę.
Bez próby naprawy relacji? W życiu też wybierasz ucieczkę bez walki? A jak dziecko kiedyś zapyta Ciebie dlaczego zostawiłeś mamę to powiesz mu że...?
Z tego bagna trzeba wyjść, a nie w nim tkwić po uszy.
Foch narcyza? "Bagno" - tak określasz własny związek? Zdajesz sobie sprawę ze sam to "bagno" zrobiłeś?
Ona też z inicjatywą nie wychodzi.
I Ty zamiast z nią porozmawiać że tak Ci nie pasuje i zaczynasz myśleć o odejściu - to jako dorosły facet wybierasz ucieczkę. Brawo jesteś - Facet - przynajmniej tak o sobie myślisz.
Ściemniasz chłopcze.
52 2023-10-16 15:23:23 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-16 15:23:50)
A ty myślisz że u mnie zawsze było cukierkowo?jak dziecko chorowało,jak płakało albo jak któreś z nas było chore i mowa tu o utracie zdrowia na pol roku?jak miałam poronienie?to samo życie.mimo wszystko nie szukam wrażeń ani nie myślę się rozchodzić. Szkoda
Racjo, myślę niestety że opisywanie własnych doświadczeń mija się z celem w rozmowie z Bartkiem. Ja również mogłabym opisać naszą trudną drogę związaną z ciążą, chorobami i jak wszystko przezwyciężyliśmy wspólną pracą, ale... po co? Ja w pełni popieram to co napisał maku gdyby Bartek był MĘZCZYZNĄ, a nie śmiesznym facecikiem to chociaż podjąłby rękawice- ROZMAWIAŁ, PRÓBOWAŁ SIĘ DOTRZEĆ, ZROZUMIEĆ TO CO DZIEJE SIE W GŁOWIE KOBIETY PO URODZENIU DZIECKA, ZROZUMIEĆ CO DZIEJE SIĘ W JEGO GŁOWIE. SZUKAĆ ROZWIĄZAŃ, TERAPII. On nawet nie walczy, nie chce- poszedł po najmniejszej linii oporu. Mężczyźni tak nie postępują. Znaczy bo ten... no bo nie kocha JUŻ. A kochał w ogóle? Czy mu się wydawało?
"U mnie wszystko jak dawniej (...) tylko jedna kolejna rodzina rozbita". Tak to jest jak się dzieci zabierają za zabawę w sprawy dorosłych takie jak RODZINA, DOM, POTOMSTWO.
Sorry za wydźwięk wypowiedzi, ale temat mnie wkurza.
A mnie nie wkurza, tylko wkurwia.
Swojego czasu, przeczytałem chyba wszystkie książki, dotyczące dorastania dziecka bez ojca, w ramach przygotowywania sie do rli ojca takiego dziecka.
I jest to po prostu tragedia, ilość problemów i niebezpieczeństw czmychająca na takie dziecko, jest ogromna
Ja dopuszczam rozstanie tylko w 2 przypadkach : Zachowania przemocowe i zdrada.
Nad wszystkim innym, można popracować, i dojść do ładu.
Tutaj chłopczyk, nawet nie próbował zawalczyć o ta rodzinę.
Młoda matka, której życie sie zmieniło diametralnie, pół roku po porodzie, niepewna jutra, zdana tak naprawdę na łaskę innych ludzi, bo sama nie była by w stanie utrzymać siebie i dziecka...
No kurwa raczej nie inaczej, ze nie będzie tryskać życiem i mieć libida pod kosmos.
To jest kompletnie inna sytuacja niz planowane dziecko po 30 z ugruntowana sytuacja mieszkaniowa i finansowa.
A zostanie sama, zapewne po czasie tatuś zacznie odwiedzać coraz rzadziej, dziadkowie od strony tatusia wspierać coraz mniej, az w końcu tatuś znajdzie inna panią, i rola ojcowska zredukuje sie do płacenia alimentów.
Widziałem nie raz i nie dwa takie scenariusze.
54 2023-10-16 17:14:47 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-16 17:20:15)
Sąd podliczy po tysiaku alimentow,dziewczyna wróci do domu z dzieckiem a jego nie będzie stać na nową rodzinę po opłacie alimentow. Potem dostanie nabuntowane przez matkę i babcie dziecko na wekend i tyle z relacji. Łatwo nie będzie. Miałam kilka rozwodów w rodzinie, i jakby petardę w szambo wrzucił.
Rita ja mam 20lat wiecej wiele kryzysów mieliśmy. Brak problemów to kłótnia o jajka i rozwody za bzdety. Ja nie mówię że ma być na siłę ale zdrowie i ładne dziecko to skarby niezdobyte dla wielu. Bo brak fajerwerków to nuda. Ile osób by dało za coś takiego pół majątku.
Rite, a może mi się wydawało? Może mi emocje zalały mózg i rzeczywiście nie odroznialem miłości od pociągu seksualnego? Coś to zmieni?
Nie zmieni to faktu, że było inaczej, a jest inaczej.
Może mi się włączyło myślenie główką, a nie głowa. Może będę żałował. Może.
Co do kontaktów z dzieckiem- wszystko to jest do ustalenia. Jak ktoś chce, to potrafi.
Nie będę z kims, do kogo nic wielkiego nie czuje, "tylko" dlatego, że mamy dziecko.
Chciałabyś byc z kimś, kto cię nie kocha i szuka czegoś innego? No, szczerze. Rusz głową. Jesteś z facetem, "udajecie", że jeszcze bedzie pięknie, jeszcze bedzie normalnie, wychowujecie malucha i z czasem dostajesz obuchem w łeb, że twój facet poszedł w bok i koleżaneczka z pracy - z tej pracy, do której poszedł, żeby było wam łatwiej żyć, a nie dziadować - obciągnęła mu. Miło? Nie? No właśnie.
Chyba, że chciałabyś być w takim związku? No, napisz.
Serio uważasz, że rozmowa o rozstaniu, osobnym zamieszkaniu jest łatwa?
56 2023-10-16 19:59:27 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-10-16 20:01:04)
Rite, a może mi się wydawało? Może mi emocje zalały mózg i rzeczywiście nie odroznialem miłości od pociągu seksualnego? Coś to zmieni?
Nie zmieni to faktu, że było inaczej, a jest inaczej.
Może mi się włączyło myślenie główką, a nie głowa. Może będę żałował. Może.
Co do kontaktów z dzieckiem- wszystko to jest do ustalenia. Jak ktoś chce, to potrafi.
Nie będę z kims, do kogo nic wielkiego nie czuje, "tylko" dlatego, że mamy dziecko.
Chciałabyś byc z kimś, kto cię nie kocha i szuka czegoś innego? No, szczerze. Rusz głową. Jesteś z facetem, "udajecie", że jeszcze bedzie pięknie, jeszcze bedzie normalnie, wychowujecie malucha i z czasem dostajesz obuchem w łeb, że twój facet poszedł w bok i koleżaneczka z pracy - z tej pracy, do której poszedł, żeby było wam łatwiej żyć, a nie dziadować - obciągnęła mu. Miło? Nie? No właśnie.
Chyba, że chciałabyś być w takim związku? No, napisz.
Serio uważasz, że rozmowa o rozstaniu, osobnym zamieszkaniu jest łatwa?
Mam jakieś takie wrażenie że zanim podejmiesz rozmowę o rozstaniu to koniecznie
musisz jednak sprawdzić jak to będzie z tą koleżanką dopiero jak ją zaliczysz a ona Ciebie
to podejmiesz działania
żeby nie być "stratnym" bo taka okazja i raz się żyje a jak być świnią to na całego nikt się nie dowie a co poczujesz,przeżyjesz to Twoje
co do związku z koleżanką to wierzę że nie masz planów na związek z nią
W każdym bądź razie decyzję wstępnie podjąłeś teraz nabierasz odwagi i niby pewności gotowości w wątpliwościach i wahaniu
w sumie nic nadzwyczajnego
rzeczywiści łatwo może nie być a Twoje obecne deklaracje co do opieki nad dzieckiem którymi teraz się chcesz uspokoić pocieszyć
to wiele zmiennych obyś faktycznie dotrzymał słowa i nie wycofał się pod byle pretekstem i przy byle okazji ,że znowu ktoś coś Ci utrudnia,przeszkadza nie ma szansy i okazji pokazać ktoś kładzie kłody pod nogi aaa i nie rób z siebie takiej ofiary bo to jakieś takie słabe
Bartku, a ile razy wstajesz do dziecka w nocy?
Pytam, bo mam qkurat malucha w podobnym wieku i mogę się domyślić, czemu Twoja (jeszcze) dziewczyna seks ma ostatni na liście priorytetów.
Zapewne regres snu plus ząbkowanie plus to, że jest zimno i dziecko marudzi. Zapewne rozszerzanie diety wjechało, albo na dniach wjedzie, wieczne rozkminy, czy dziecko nie je za mało itd.
W ilu momentach ją odciążyłeś w ostatnim tygodniu?
Młoda mama ma prawo nie chcieć zostawiać dziecka z dziadkami i iśc z Tobą do kina czy do restauracji. Ja moze ze 3 razt wyszłam gdzieś bez dziecka przez ostatnie miesiące. I w tych 3x był lekarz, fryzjer i ksiądz, a nie restauracja i kino. Ty nie próbowałeś jej zrozumieć. Stanąłeś w roli sfochanego dzieciaka, bo Twoje potrzeby już nie są na pierwszym miejscu. No ale potrzeby Twojej dziewczyny też nie są! Ty myślisz, ze siedzenie cały dzień z pólrocznym dzieckiem, to jest taka bajka, że nic tylko się nudzić?
Ja marzę o tym, zeby moje dziecko przespało w dzień ciągiem 20min, zebym zdązyła chociaż otworzyć książkę i może przeczytać jedną stronę.
Twoja dziewczyna tez jest zmęczona. Chcesz jej pomóc, to się zajmij dzieckiem tak, żeby ona mogła odpocząć.
58 2023-10-16 22:27:46 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-16 22:28:40)
Lady za młodzi są na rodzinę,dzieciaki jakieś. Bartek powinien bawić się w studenckim klubie a nie w tatusia.
"Po co biegniesz za księżycem w dal na łowy gdy masz w domu kwiat,wiernym ludziom serca blyszcza jak podkowy a złym ludziom czarno kwitnie sąd"
59 2023-10-16 22:36:08 Ostatnio edytowany przez Bartekk22 (2023-10-16 22:45:21)
Ale dziecko już jest. To jakby nie ma już tutaj mowy o innym scenariuszu. Dzieciak jest i będzie. Lady, już i tak za dużo napisałem tutaj.
Na koniec tylko zadam pytanie: czy tak chętnie chcielibyście być z kimś, z kim was nic więcej nie łączy? Wy z tej opcji: terapeutyzować, reanimować za wszelką cenę? Jak tak to powodzenia. Ja wolę w takim razie być "tym dzieciakiem" który nie ma zamiaru męczyć się dla zasady, bo tak wypada. To nie te czasy, gdzie choćby było chu***, to "wypadało" być razem.
Ale dziecko już jest. To jakby nie ma już tutaj mowy o innym scenariuszu. Dzieciak jest i będzie. Lady, już i tak za dużo napisałem tutaj.
Na koniec tylko zadam pytanie: czy tak chętnie chcielibyście być z kimś, z kim was nic więcej nie łączy? Wy z tej opcji: terapeutyzować, reanimować za wszelką cenę? Jak tak to powodzenia. Ja wolę w takim razie być "tym dzieciakiem" który nie ma zamiaru męczyć się dla zasady, bo tak wypada. To nie te czasy, gdzie choćby było chu***, to "wypadało" być razem.
Jak już pisałem - pudrowałeś.
Dupcyłeś dziewczynę i jej nie kochałeś, nie kłam że było inaczej.
Tak, odejdź, a jakim będziesz ojcem sam się przekonasz.
Bartku, a ile razy wstajesz do dziecka w nocy?
Pytam, bo mam qkurat malucha w podobnym wieku i mogę się domyślić, czemu Twoja (jeszcze) dziewczyna seks ma ostatni na liście priorytetów.
Zapewne regres snu plus ząbkowanie plus to, że jest zimno i dziecko marudzi. Zapewne rozszerzanie diety wjechało, albo na dniach wjedzie, wieczne rozkminy, czy dziecko nie je za mało itd.W ilu momentach ją odciążyłeś w ostatnim tygodniu?
Młoda mama ma prawo nie chcieć zostawiać dziecka z dziadkami i iśc z Tobą do kina czy do restauracji. Ja moze ze 3 razt wyszłam gdzieś bez dziecka przez ostatnie miesiące. I w tych 3x był lekarz, fryzjer i ksiądz, a nie restauracja i kino. Ty nie próbowałeś jej zrozumieć. Stanąłeś w roli sfochanego dzieciaka, bo Twoje potrzeby już nie są na pierwszym miejscu. No ale potrzeby Twojej dziewczyny też nie są! Ty myślisz, ze siedzenie cały dzień z pólrocznym dzieckiem, to jest taka bajka, że nic tylko się nudzić?
Ja marzę o tym, zeby moje dziecko przespało w dzień ciągiem 20min, zebym zdązyła chociaż otworzyć książkę i może przeczytać jedną stronę.
Twoja dziewczyna tez jest zmęczona. Chcesz jej pomóc, to się zajmij dzieckiem tak, żeby ona mogła odpocząć.
Wszystko to prawda + ewentualne karmienie piersią wpływa ujemnie na libido. I jeszcze jedna rzecz - dla Twojej niedoszłej kochanki jesteś tylko zabawką jako dzieciaty dzieciak. Niby na nic nie liczysz, a jednak się łudzisz, bo inaczej byś o niej nie wspominał.
Dupcyłeś dziewczynę i jej nie kochałeś, nie kłam że było inaczej.
A teraz ponosi konsekwencje braku gumki, lub braku wycieczki do Czech/Niemiec.
Ale dziecko już jest. To jakby nie ma już tutaj mowy o innym scenariuszu. Dzieciak jest i będzie. Lady, już i tak za dużo napisałem tutaj.
Na koniec tylko zadam pytanie: czy tak chętnie chcielibyście być z kimś, z kim was nic więcej nie łączy? Wy z tej opcji: terapeutyzować, reanimować za wszelką cenę? Jak tak to powodzenia. Ja wolę w takim razie być "tym dzieciakiem" który nie ma zamiaru męczyć się dla zasady, bo tak wypada. To nie te czasy, gdzie choćby było chu***, to "wypadało" być razem.
Ok, brak odpowiedzi na moje pytania jak dla mnie swiadczy tylko i wyłącznie o tym, że zwyczajnie nie pomagasz przy dziecku, za to masz tylko oczekiwania.
64 2023-10-17 05:45:12 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2023-10-17 10:07:43)
Pamietam, był kiedyś niemal bliźniaczy watek młodego chłopaka, który tez został ojcem, a w tle była inna dziewczyna. Tamten się motał, tamten rokował. Tutaj nie napisze podobnie, bo wbrew pozorom między tymi watkami jest więcej różnic niż podobieństw. A raczej między chłopakami.
Metrykalnie jesteś młodym mężczyzna. W praktyce chłopcem w krótkich spodenkach. Pokolenie wstecz to pokolenie młodych ojców. Jakoś dawali radę udźwignąć odpowiedzialność. A tez nie każda ciąża była po slubie. Ale i tak twierdze, ze to kwestia indywidualna, a nie pokoleniowa. Mój teść łączył bycie ojcem, mężem, studentem. Mój ojciec był pare lat starszy, a nie udźwignął. Jestem pewna, ze jako dziecko nie byłabym szczęśliwsza, gdyby został z moja mama na sile. Bo to oznaczałoby zdrady, udawanie, fikcje. Ja ojca w praktyce w ogóle nie miałam. Autor, zdaje się, nie ma zamiaru wypiąć się na dziecko. Tak, będzie ojcem z doskoku, ale szczerze wątpię, ze z perspektywy dziecka najważniejsze jest wstawanie w nocy.
Skupiacie się na matce dziecka, ale nie róbmy z niej bezwolnej kukiełki. On, jak to ktoś ujął, dupczył kobietę, której nie kocha, a ona pozwoliła się dupczyć komuś, kto jej nie kocha. Kto nie jest jej mężem ani nawet narzeczonym. Takie są skutki picia wódki. Gdyby podchodziła do seksu odpowiedzialnie i minimalizowała ryzyko wpadki, nie byłaby dzisiaj w takiej sytuacji. Tym bardziej ze jako kobieta ma gorzej. Ja moja mame zawsze doceniałam za samotne wychowanie dzieci, w jakims sensie podziwiam samotne matki, ale z drugiej strony zawsze wiedziałam, ze tak naprawdę pila piwo, ktorego nawarzyła. Bo tak się często kończy dla kobiety nieodpowiedzialne podejście do seksu. Mimo ze u nich byl ślub i drugie planowane dziecko. A tutaj nawet tego nie ma, a dziewczyna jest bardzo młoda. Ale znowu: nie ona pierwsza została matką z wpadki w tym wieku. Mam koleżankę, która zaszła w ciąże jeszcze młodziej, a dziś jest bardzo mądrą matką dorosłych już synów.
Taka ciekawostka: matka męża tej koleżanki powiedziała mu przed ślubem, ze jeśli miałyby brać ślub tylko ze względu na dziecko, to żeby tego nie robił. No ale tam była miłość z dwóch stron. Nawet przed ta wpadka planowali jakas wspólna przyszłość. Tu zaczęli totalnie od dupy strony i cała trójka będzie ponosić tego konsekwencje.
Posty autora wątku pokazują, ze tam nie ma ani miłości, ani bliskości. Nawet okresu ciąży nie wykorzystali na budowanie relacji. To i tak w mniejszym czy większym stopniu jest zabawa w dom. Ciekawe co by zrobili bez pomocy rodziców. Gdyby odpowiedzialność za dziecko faktycznie była na twoich barkach, autorze, to byś w pracy wyłącznie pracował, a nie wkraczał na drogę zdrady. Wiesz, ze ty i ta „koleżanka” z pracy jesteście siebie warci?
Nie przez przypadek ten watek jest w dziale Rozstanie…, a nie Miłość… Skoro nie ma miłości i bliskości, to w mojej opinii niech chociaż będzie szczerość. A nie żałosne obmacywanki z inna, kiedy matka dziecka pewnie nie ma czasu pójść do łazienki. Zreszta taka akcja oznacza, ze nie tylko jej nie kochasz, ale i nie szanujesz. Tak samo jak i siebie.
A z innej beczki: autor wątku ani myśli się oświadczyć, a chciałby, żeby dziewczyna spełniała obowiązek małżeński…
Młody człowieku, mógłbym być twoim ojcem i pozwolę sobie udzielić ci ojcowskiej rady, tak to tylko tu zostawię, ty zrobisz jak chcesz.
Jakiś czas temu poznałem dziewczynę, młodszą ode mnie o 10 lat, petarda taka, że mózg staje i nie tylko. Wszystko było ładnie pięknie, aż któregoś dnia cały jej świat spierdolił nam się na łeb. Jej syn trafił do zakładu karnego, co doprowadziło ją do załamania nerwowego, a to z kolei skutkowało utratą pracy, co wpędziło ją w tak głęboką depresję, że praktycznie przestaliśmy ze sobą rozmawiać, o seksie to już w ogóle nie było mowy. Byliśmy młodym związkiem, jeszcze nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, ani tym bardziej znudzić, nie mieliśmy wspólnych dzieci, więc w jednej sekundzie mogłem wstać i wyjść, zostawiając w pizdu za drzwiami problemy, których bym nie miał, gdybym nigdy jej nie spotkał. Myślałem o tym godzinami siedząc na balkonie, kiedy ona całe dnie spała nafaszerowana prochami od lekarza i podjąłem w końcu decyzję... choćby skały srały zostanę z nią do końca, będę wspierał, pomagał i kochał jeszcze mocniej niż dotąd.
Dzisiaj mam 50 lat i to była najlepsza decyzja w całym moim życiu, a mogłem spierdolić i obracać dupy z tindera albo robić cokolwiek innego, na co tylko miałbym ochotę, ale zostałem i choć lekko kurwa nie było, nie żałuję ani jednego dnia spędzonego przy niej, nawet kiedy była nieznośna i nieprzyjemna, wyrzucała mnie z domu średnio raz w tygodniu, bo sam mój widok doprowadzał ją do kurwicy, a co się przy tym nasłuchałem, to pojęcia nawet nie masz, ale było warto. W przyszłym roku planujemy ślub i już nie mogę się doczekać, więc... przemyśl to jeszcze chłopaku, przemyśl to sobie dobrze zanim będzie za późno i nie będziesz miał do czego wracać jak ta twoja nowa kopnie cię w dupę, a twoje dziecko do kogoś innego zacznie mówić tata.