Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 38 ]

Temat: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Witam Wszystkich.

Pozwolę sobie opisać swoją sprawę od myślników:

- poznaliśmy się z żoną 6 lat temu, ja jeździłem jako kierowca międzynarodowy, Ona prowadziła i nadal prowadzi przedszkole prywatne
- po około 3 miesiącach zamieszkaliśmy razem i postanowiliśmy, że będę jej pomagał (z racji wykształcenia) jako manager
- Żona jest osobą miłą, ciepłą(chociaż nie zawsze), pomocną, wytrwałą i mocną psychicznie (na tamten czas)
- moje wzorce z dzieciństwa - ojciec chorował 20 lat, mama zajmowała się wszystkim, rok temu powiesiła się
- 4 lata temu kupiliśmy dom (żona wzięła kredyt), ja nie jestem wspolwlascicielem poniewaz mam komornika ktorego regularnie spłacam, ustalilismy, że będę opcją awaryjną jak cos finansowo pojdzie nie tak
- ja po smierci mamy wpadlem w depresje, przytylem do 140 kg. przez ostatni rok praktycznei nic nie robilem, udawalem ze sie czyms zajmuje. jedynym zajeciem byla restauracja o ktorej pisze ponizej
- 2 lata temu wzielismy ślub, przed slubem intercyza
- podroz poslubna do Włoch -poznalismy ludzi ze śląska.
- w maju tego roku przeprowadzilismy sie na śląsk, zeby byc blizej "przyjaciol"
- ja "z nim" otworzylem restauracje, Żona z "nią" otworzyła kolejne przedszkole
- w czerwcu zaczelo sie psuc. oboje jestesmy wybuchowi i klotnie były conajmniej raz w tygodniu, jednakze kochalismy sie
- Żona zawsze pchała mnie do przodu. zylismy z jej firmy, pomagala mi spelniac moje marzenia, ja pomagalem jej jak tylko moglem, zalatwialem kontrole w urzedach, zatrudnialem pracownikow, chodzilem do pracy jako opiekun gdy ktora z dziewczyn potrzebowała wolne. nigdy nie ciągnąłem pieniedzy na pierdoły (no może z 3 razy). zona zarządzała tym
- Żona zaczeła nocować u znajomych ze śląska. ponad miesiąc. ja zacząłem spać w restauracji (odleglosc ponad 250 km)
- zaczalem podejrzewac romans "jego" z moją Żoną. mialem do tego powody, poza tym z wielu zrodel docieraly do mnie jakies niestworzone informacje. dowodow brak, zona zapewnia ze absolutnie nie ma takiej opcji, poza tym nigdy nie mialem powodow zeby jej nie ufac
- o swoich podejrzeniach powiedzialem "znajomej", sa razem 20 lat. finalnie - ona nie ma kontaktu z moją zoną, on z reszta tez. znajoma powiedziala ze na razie nie chce kontaktu ze mną bo namieszalem im w malzenstwie, jednakze, liczylem na rozmowe, jak dorosli
- przez to co mam w glowie na temat romansu popełniam probe samobojcza. wspolnik sie odwraca, zona tez. ląduję na 2 tygodnie na ulicy.
- po dwoch tygodniach wracam do domu. zona  każe mi sie wyprowadzic z domu. znajduje inna prace, mam gdzie mieszkać. koniec nastapil w sierpniu tego roku. 21. w drugą rocznice ślubu
- teraz zdaje sobie sprawe, ze po prostu bylem leniwy. stalem sie jak ojciec (ktory mimo choroby, mogl pracowac a nigdy tego nie robil) - nieempatyczny, zimny, burkliwy, zlośliwy. nie usmiechniety. im bardziej chcialem byc inny tym bardziej sie taki stawałem. pomagalem rzetelnie zonie przez 4 lata. pozniej bylo oraz gorzej.
- zona powiedziala ze chce rozwodu. jednakze jak dzwonie do sadu to pozwu nadal nie ma. nie usunela naszych wspolnych zdjec (nawet tych ze slubu). sa nadal widoczne na jej fb, mimo, ze zmienila tam nazwisko.
- przez pierwsze 2 tygodnie placze jej do telefonu, jak pi*a. mimo ze ona mowi ze chce zebym stanal na nogi, ze potrzebuje czasu, ja zachowuje sie jak szczeniak, i blagam ją o powrot. zaczynam wydzwaniac do jej znajomych - ogolnie zrobilem masakre. taka, ze w tym momencie prawie w ogole kontaktu nie mamy. popsulem to swoimi czynami
- jakis czas temu zona byla u naszej wspolnej znajomej na urodzinach (inna osoba, nie wyzej wspomniana) pokazala jej moje zdjecia na fb. powiedziala, ze zona miala blysk w oku, ze jej zdaniem zona mnie nadal kocha. powiedziala, ze dobrze wygladam(podobno w tym momencie "tamta" znajoma bo była na tych urodzinach tez bardzo sie zdziwila). schudlem ponad 30 kg. zaczalem dbac o siebie, cwiczyc i biegac. regularnie uczeszczam na terapie u psychologa
- podczas ostatniej rozmowy zona powiedziala ze nie mozemy byc teraz razem. ze moze jej sie to zmieni, ale ze teraz nie ma czasu myslec o nas. a dlaczego? komornik zajal jej konto firmowe. ma 1,5 mln dlugu. restrukturyzacja nie przyniosla efektu. jest ryzyko ze zlicytują jej/ "nasz" dom. zostala sama z 2 dzieci (jedna nasza, druga z jej poprzedniego malzenstwa), psem, kotem, dlugami. restauracja bedzie zamknieta poniewaz nie przynosi pieniedzy jak mnie tam nie ma (slowa wspolnika, widzialem sie z nim miesiac temu), "ona" nie chce prowadzic przedszkola z moja zona, przedszkole bedzie zamkniete. nie prosperuje. ma same problemy. jest z tym wszystkim sama

i tu moje pytanie. jak to naprawić wszystko? pisze do zony raz/ dwa razy w tygodniu czy wszystko u niej ok. czasami odpisze, czasami nie. odpisuje raczej zawsze przed samym spaniem, na wieczor. martwie sie o dzieci i o nią. staje na nogi, tak jak mowila. wychodze na prostą, zarabiam. jednakże nie chce wyjsc na desperata. jestem raczej zdeterminowany, ale brak kontaktu z jej strony mnie dobija. nie pisze juz jej o tym, pisze tylko co u nich. wysylam pieniadze. napisalem jej ostatnio ze ma racje, ze nie mozemy byc razem, ale zawsze moze na mnie liczyc. odpisala "dobrze dziekuje"
zalezy mi na rodzinie. nie chce ich stracic przez swoje lenistwo(albo chorobe, sam juz nie wiem). pragnę to wszystko naprawic, zeby bylo jak dawniej. doslownie jutro ide do prawnika aby dowiedziec sie jak zabezpieczyc dom. dom w ktorym duzo robilem. jestem samoukiem, wszystko naprawialem sam. postawilem altanki, zrobilem piekny ogrod. dbalem o to bardzo
jak postepowac? jak sie do niej zblizyc? nasza wspolna znajoma pisze ze mna w tajemnicy. zona nie wie ze mam z nią kontakt. ale mowi mi ze jej moja Żona tez nie odpisuje. a jak juz to po tygodniu. jak rozmawiam z zona przez telefon (ostatni raz w niedziele, 4 dni temu) to zawsze mowi ze czuje sie zle, ze ma duzo problemow i zostala ze wszystkim sama.
stala sie osobą bardzo zimną, mowi ze dawala i da sobie rade sama. dlaczego dawala? zawsze powtarzala ze ktoras strona musi odpuszczac zeby nie bylo klotni. wiec sie tego nauczylem. nauczylem sie tak, ze pozniej juz jej nie sluhalem tylko slyszalem. ona z kolei stracila umiejetnosc spokojnej rozmowy. im wiecej bylo problemow tym naturalnie byla coraz bardziej nerwowa.
myslicie ze uda mi sie? jak? co robic, jak działac. prosze, podpowiedzcie mi. sam juz wątpie w swoje czyny. ucze się z psychologiem jak byc mezczyzną, ale to proces ktory bedzie trwal.. zona pozwu nie zlozyla. moze nadal czeka? wspolna znajoma tak mowi, ja tez tak uwazam.

pomozcie

pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-10-12 17:53:12)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Nie zlozyla, bo ma inne problemy na glowie, pilniejsze.

Mowiles, ze zachowywales sie jak pi*da i jej plakales do telefonu. To najgorsze, co mozesz zrobic, nawet nie masz pojecia jak traci facet w oczach kobiety po czyms takim.


Masz mozliwosc przeprowadzenia sie blizej? Troche sie pogubilam. Przeprowadziliscie sie na slask, a nagle jestes 250 km od niej.
Mozesz wpasc na weekend, zeby ja odciazyc? Zajac sie dziecmi? Dzieci to jest dobry pretekst. Nie chcesz ich odwiedzac? Dobrze byloby gdybyscie sie widywali. Rozmowy tel to nie to samo. A i na nie nie ma ani czasu ani ochoty. Sam widzisz, ze nie pisuje ani z Toba ani z kolezanka.

3

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
blueangel napisał/a:

Nie zlozyla, bo ma inne problemy na glowie, pilniejsze.

Mowiles, ze zachowywales sie jak pi*da i jej plakales do telefonu. To najgorsze, co mozesz zrobic, nawet nie masz pojecia jak traci facet w oczach kobiety po czyms takim.


Masz mozliwosc przeprowadzenia sie blizej? Troche sie pogubilam. Przeprowadziliscie sie na slask, a nagle jestes 250 km od niej.
Mozesz wpasc na weekend, zeby ja odciazyc? Zajac sie dziecmi? Dzieci to jest dobry pretekst. Nie chcesz ich odwiedzac? Dobrze byloby gdybyscie sie widywali. Rozmowy tel to nie to samo. A i na nie nie ma ani czasu ani ochoty. Sam widzisz, ze nie pisuje ani z Toba ani z kolezanka.

W tamtym czasie bylem 250 km od domu na slasku
przeprowadzilismy sie na śląsk a restauracja byla na dolnym slasku, skad przyjechalismy
aktualnie jestem w niemczech. pracuje zeby moc ją wspomoc finansowo. za tydzien corka ma urodziny. zapytalem ją, czy moze pojedzie z nami. powiedziała, że nie..

myslisz, ze jedyny powod ze nie zlozyla pozwu jest wlasnie taki ??

tak, zachowalem sie w taki sposob. pokazalem brak godnosci.. jak to odkrecic?
przeprowadzic sie blizej nie mam mozliwosci w tym momencie.
pytalem czy moge ją jakos odciazyc, nawet jak bylem ostatnio u dzieci, pytalem czy moge jakos pomoc. powiedziala ze nie. ze daje sobie rade..

4 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-10-12 19:09:49)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

To żyjesz w jeszcze większym wariatkowie niż ja.
Co masz zrobić?
No jak to co?
Trzeba cieszyć się z tego, że Ty nie masz takich problemów. Ten dom po prostu odpuść. I tak w nim nie zamieszkasz, a kasy nie odzyskasz.
Masz swój fach nad głową, zarabiasz pieniądze, z nudów chodzisz do terapeuty i zamiast cieszyć się z tego, że nie masz problemów Ty pakujesz się w kłopoty?

Odpuść i żyj w spokoju, gdyż na święty spokój nie ma ceny.

Odpuść ją, bo tylko wtedy ona sama do Ciebie przyjdzie.
Myślisz, że jest kolejka chętnych na kobietę z takimi kłopotami?
Teraz ona może pozwolić sobie na odtrącenie Ciebie, bo wie, że i tak dasz jej kasę. A Twoja fizyczna obecność w domu do niczego nie jest jej potrzebna.

Odpuść i daj rzecz w ręce losu.
Głowa muru przecież nie przebijesz.

5

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
ulle napisał/a:

To żyjesz w jeszcze większym wariatkowie niż ja.
Co masz zrobić?
No jak to co?
Trzeba cieszyć się z tego, że Ty nie masz takich problemów. Ten dom po prostu odpuść. I tak w nim nie zamieszkasz, a kasy nie odzyskasz.
Masz swój fach nad głową, zarabiasz pieniądze, z nudów chodzisz do terapeuty i zamiast cieszyć się z tego, że nie masz problemów Ty pakujesz się w kłopoty?

Odpuść i żyj w spokoju, gdyż na święty spokój nie ma ceny.


nie zostawie rodziny dlatego bo są problemy
facet ma brac odpowiedzialnosc - a ja mam 3 kobiety w tym 10 i 4 letnią.

mam problemy, kazdy je ma. a to jest moj najwiekszy - zbudować na nowo świat dla mojej rodziny.

6

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
R_ita2 napisał/a:
tarnowiak napisał/a:

nie zostawie rodziny dlatego bo są problemy
facet ma brac odpowiedzialnosc - a ja mam 3 kobiety w tym 10 i 4 letnią.

mam problemy, kazdy je ma. a to jest moj najwiekszy - zbudować na nowo świat dla mojej rodziny.

Przepraszam, że nie mam czasu czytać Twojego wątku. Nie wiem o czym prawisz. Przeczytałam jedynie ten komentarz i wiesz co... to jest piękne podejście. Masz rację, jak ktoś ma kręgosłup to rodziny się nie zostawia i mężczyzna powinien brać odpowiedzialność za swoje kobiety. Wybacz za off top.


czytając Twoją wypowiedź, napiszę, że zależy mi abyś jednak przeczytała w wolnej chwili. Ciekawi mnie Twoje zdanie o tym co napisałem... serdecznie proszę

7

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
tarnowiak napisał/a:
ulle napisał/a:

To żyjesz w jeszcze większym wariatkowie niż ja.
Co masz zrobić?
No jak to co?
Trzeba cieszyć się z tego, że Ty nie masz takich problemów. Ten dom po prostu odpuść. I tak w nim nie zamieszkasz, a kasy nie odzyskasz.
Masz swój fach nad głową, zarabiasz pieniądze, z nudów chodzisz do terapeuty i zamiast cieszyć się z tego, że nie masz problemów Ty pakujesz się w kłopoty?

Odpuść i żyj w spokoju, gdyż na święty spokój nie ma ceny.


nie zostawie rodziny dlatego bo są problemy
facet ma brac odpowiedzialnosc - a ja mam 3 kobiety w tym 10 i 4 letnią.

mam problemy, kazdy je ma. a to jest moj najwiekszy - zbudować na nowo świat dla mojej rodziny.

Tak faceta ma brać odpowiedzialność, za rodzinę.
A twoja zona, z owej rodziny cie wykopała.
Wykopała cie z domu, po twojej probie samobójczej, nie no kurwa, normalnie wzorowa żona.
W momencie próby, ona zawiodła, wyrzekła się ciebie.
Zamiast wsparcia i miłości, dostałeś kopa w dupę.

Ulle bardzo dobrze napisała.
A ja bym poleciła jeszcze grubiej.
Twoja zona tonie w długach, komornik, groźba utraty domu.
Dla cibie to idealna okazja:
To ty składasz wniosek o rozwód, i opiekę nad swoim dzieckiem.
Jeżeli tamte drugie masz przysposobione, to tez.
Jako powód podajesz to, ze zagrożony jest dobrostan dziecka.

Zaopiekuj sie dziećmi, a szanowna małżonkę, potraktuj tak, jak ona ciebie: kop w dupę (oczywiście metaforyczny)

8

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Autorze, ale z czym właściwie Ty chcesz do nich wrócić?
Twoja żona ma za mało problemów? Jeszcze Ty chciałbyś zwalić się im na głowę?

Dom jest jej, więc co Ty chcesz zabezpieczyć? Nic Ci do tego domu. Kogo obchodzi jakąś altanka?
Ta kobieta przez całe dnie ma istne urwanie głowy, lata, załatwia różne sprawy, wszystko jest na jej głowie, żyje w zagrożeniu, że za chwilę straci dach nad głową, a Ty zawracasz jej głowę.
Zamiast stękać i jęczeć zadbaj o to, żebyś w razie czego miał gdzie przyjąć trójkę ludzi, kota i psa.
O to teraz dbaj, żeby ona wiedziała, że nie wyląduje pod mostem z dwiema córkami i zwierzętami.

9

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Dom jest tylko żony, więc nic nie możesz zrobić, tylko wspomagać ją finansowo w zakresie jaki uważasz za stosowny.

Jeśli chcesz odzyskać swój wkład w ten dom, to poradź się prawnika, ale na to pewnie musiałbyś mieć dokumenty, żeby komornik ich nie zajął.

Dzieci odwiedzaj przy każdej okazji, masz do tego prawo.

Nie naciskaj żony na powrót, bo to przynosi odwrotny skutek, po prostu bądź pomocny gdy zajdzie potrzeba, może czas będzie działał na Twoją korzyść, ale pewnego nic nie ma tak jak i nie ma recepty na Twoje problemy.

10 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-10-12 20:38:22)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
tarnowiak napisał/a:

nie zostawie rodziny dlatego bo są problemy

dziwne, bo ona ciebie odtrąciła, gdy miałeś problemy

gdy ciebie nie było (nie pracowałeś na nią i za nią), to zaczęło się wszystko walić

tarnowiak napisał/a:

facet ma brac odpowiedzialnosc - a ja mam 3 kobiety w tym 10 i 4 letnią.

i bierzesz
jak będzie wyrok o alimenty, to będziesz płacił

tarnowiak napisał/a:

mam problemy, kazdy je ma. a to jest moj najwiekszy - zbudować na nowo świat dla mojej rodziny.

otrząśnij się i przejrzyj na oczy
ja widzę faceta, który skomle, a nie mężczyznę którym byłeś

Twoja żona była z tobą, gdy było dobrze, były pieniądze, nie było problemów.
Gdy wpadłeś w depresję, to ona nie okazała wsparcia, biznes był ważniejszy niż ty i zakładała, że ona jako ta "najlepsza" sama poprowadzi.

Pytałeś się jej byłego męża dlaczego był rozwód?
Z niego też zrobiła woła roboczego i zmanipulowała?

Zostań w Niemczech, ogranicz kontakt.
Zmień psychologa, bo obecny za bardzo nie pomaga.

11

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Ogranicz kontakt,  to mogą sobie pisać Panowie bez dzieci, bo nic o tym nie wiedzą.

12

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Ela210 napisał/a:

Ogranicz kontakt,  to mogą sobie pisać Panowie bez dzieci, bo nic o tym nie wiedzą.

a ma kontakt?
Poniższe nazywasz kontaktem?

tarnowiak napisał/a:

pisze do zony raz/ dwa razy w tygodniu czy wszystko u niej ok. czasami odpisze, czasami nie. odpisuje raczej zawsze przed samym spaniem, na wieczor. martwie sie o dzieci i o nią.

On dowiaduje się co się dzieje od osób trzecich.
Kiedy ostatnio rozmawiał z dziećmi?

To żona odcięła go od rodziny i traktuje gorzej niż psa.
Ja tu widzę znajome schematy.

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-10-13 10:20:47)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Nie głaszczcie go aż tak po głowie. Nie pracował, żył z jej firmy, ona mu "pomagała spełniać jego marzenia", a on wspaniałomyślnie "nie ciągnął od niej pieniędzy na pierdoły". Przytył do niebotycznej wagi wciąż nic nie robiąc, a na koniec z powodu wymyślonego romansu żony próbował popełnić samobójstwo.
(piszę wymyślonego, bo nigdy nie miał dowodów)

Nawet mnie wstrząsa z obrzydzenia na myśl o takim nierobie który tylko tyje, a potem ryczy w słuchawkę.

Żona obecnie nie jest niegrzeczna, wredna. Nie mówi żebyś się odpierdolił. Po prostu rzadko odpisuje, bo nie musi tego często robić, skoro się rozstaliście. Zresztą okazuje się że każdemu rzadko odpisuje. Pewnie jest w czarnej dupie i zdołowana. A życie nauczyło ją, że na Ciebie nie ma co liczyć.

Twoje słowa że nie opuścisz rodziny są puste, bo to, że czasami napiszesz do swojej ex nic nie znaczy.
Tam są Twoje dzieci. Co robisz by mieć z nimi kontakt?
Nawet ich nie odwiedzasz.
Nadal pokazujesz swojej ex że nie można na Ciebie liczyć.
Nie ma Cię przy niej. Ani przy dzieciach.

Co pomyślelibyście o matce, która wyjechała do innego kraju i jojczy na forum że to dla dobra dzieci, ale nie robi nic, żeby się z nimi spotkać, tylko czasami napisze do ich ojca na messengerze?

R_ita2 napisał/a:
tarnowiak napisał/a:

nie zostawie rodziny dlatego bo są problemy
facet ma brac odpowiedzialnosc - a ja mam 3 kobiety w tym 10 i 4 letnią.

mam problemy, kazdy je ma. a to jest moj najwiekszy - zbudować na nowo świat dla mojej rodziny.

Przepraszam, że nie mam czasu czytać Twojego wątku. Nie wiem o czym prawisz. Przeczytałam jedynie ten komentarz i wiesz co... to jest piękne podejście. Masz rację, jak ktoś ma kręgosłup to rodziny się nie zostawia i mężczyzna powinien brać odpowiedzialność za swoje kobiety. Wybacz za off top.

Tylko jaka odpowiedzialność?
Wyjechał za granicę i tyle.
To jest odpowiedzialność, pomoc?
Niemcy nie są aż tak daleko. Mógłby choć raz w miesiącu przyjeżdżać do dzieci. Nawet tego nie umie zrobić.
Jaki z niego ojciec?

14

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
madoja napisał/a:

Nie pracował, żył z jej firmy, ona mu "pomagała spełniać jego marzenia", a on wspaniałomyślnie "nie ciągnął od niej pieniędzy na pierdoły".

Nie wiesz jakie to były marzenia - np. nie latanie koło komina 5 dni w tygodniu i nie wstawanie codziennie o 3 rano.
On jej pomagał w restauracji, a gdy go zabrakło wszystko się posypało.

madoja napisał/a:

Przytył do niebotycznej wagi wciąż nic nie robiąc, a na koniec z powodu wymyślonego romansu żony próbował popełnić samobójstwo.
(piszę wymyślonego, bo nigdy nie miał dowodów)

Samobój to z depresji, a nie z powodu domniemanego romansu.
Zamiast po śmierci matki od razu zwrócić po pomoc, to zamknął się w sobie, zaczął zajadać bezradność i smutki.
On wtedy potrzebował pomocy. A żona pokazała drzwi.

madoja napisał/a:

Wyjechał za granicę i tyle.

Spłaca komornika.

madoja napisał/a:

Jaki z niego ojciec?

Słaby.

15

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

madoja nie wiem jakim cudem doszłaś do takiego wniosku.

Jego małżeństwo można podzielić na dwa etapy:

1) Do śmierci jego mamy, kiedy wszystko gra i buczy, biznes się kręci i tak dalej
2) Po samobójstwie jego mamy, kiedy weszła depresja i wszystko zaczęło się psuć, a żona zlała go ciepłym moczem, kiedy potrzebował jej najbardziej.

To, jak go babszyl dojechał, to się w pale nie mieści. Zamiast pomóc własnemu mężowi w depresji, ewidentnie cierpiącemu, to go zniszczyła emocjonalnie i odcięła od dzieci.

16

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

4 lata temu kupiliśmy dom (żona wzięła kredyt), ja nie jestem wspolwlascicielem poniewaz mam komornika ktorego regularnie spłacam, ustalilismy, że będę opcją awaryjną jak cos finansowo pojdzie nie tak

Moim zdaniem pod tą wzmianka kryje się znacznie więcej niż mamy napisane. On wszedł w związek z długiem.

- 2 lata temu wzielismy ślub, przed slubem intercyza.

--ja po smierci mamy wpadlem w depresje, przytylem do 140 kg. przez ostatni rok praktycznei nic nie robilem, udawalem ze sie czyms zajmuje. jedynym zajeciem byla restauracja o ktorej pisze poniżej

Kiedy matka zmarła? rok temu?


Ona związała się z facetem który miał komornika, wzięła kredyt i kupiła dom do którego go zaprosiła. Po 2 latach wzięli ślub, po czym facet się sypie, rok nic nie robi, a następnie rozwala wspólne interesy i żona przez niego prawdopodobnie straci dom.

Kto tu kogo życiowo załatwił?

17

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Agnes76 napisał/a:

Ona związała się z facetem który miał komornika, wzięła kredyt i kupiła dom do którego go zaprosiła. Po 2 latach wzięli ślub, po czym facet się sypie, rok nic nie robi, a następnie rozwala wspólne interesy i żona przez niego prawdopodobnie straci dom.

Kto tu kogo życiowo załatwił?


Facet popadł w depresję z powodu samobójstwa matki. Depresja to JEST CHOROBA, a nie kwestia złej woli czy lenistwa. Skutki choroby, jej przebieg i finał to moim zdaniem wina żony, która go olała.

Więc tak - póki koleś miał się dobrze, to biznes się kręcił i wszystko szło w dobrą stronę. Jak go zabrakło, bo wyłączyła go z obiegu choroba, to go żona wyjebała z domu na ulice i odcięła go od dzieci. Tylko nie przewidziała, że facet swoją robotę (jak był zdrowy) to robił dobrze i biznes kwitł, a bez niego popadła w długi.


Ciekaw jestem jakbyś zareagowała na faceta, który wyjebał (NA BRUK!) z domu własną żonę, bo w depresji z powodu śmierci śmierci ojca się spasła jak prosiak. Już ja widzę te pokłady zrozumienia i empatii w stronę takiego typa.

18

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ona związała się z facetem który miał komornika, wzięła kredyt i kupiła dom do którego go zaprosiła. Po 2 latach wzięli ślub, po czym facet się sypie, rok nic nie robi, a następnie rozwala wspólne interesy i żona przez niego prawdopodobnie straci dom.

Kto tu kogo życiowo załatwił?


Facet popadł w depresję z powodu samobójstwa matki. Depresja to JEST CHOROBA, a nie kwestia złej woli czy lenistwa. Skutki choroby, jej przebieg i finał to moim zdaniem wina żony, która go olała.

Więc tak - póki koleś miał się dobrze, to biznes się kręcił i wszystko szło w dobrą stronę. Jak go zabrakło, bo wyłączyła go z obiegu choroba, to go żona wyjebała z domu na ulice i odcięła go od dzieci. Tylko nie przewidziała, że facet swoją robotę (jak był zdrowy) to robił dobrze i biznes kwitł, a bez niego popadła w długi.


Ciekaw jestem jakbyś zareagowała na faceta, który wyjebał (NA BRUK!) z domu własną żonę, bo w depresji z powodu śmierci śmierci ojca się spasła jak prosiak. Już ja widzę te pokłady zrozumienia i empatii w stronę takiego typa.

No i tutaj bardzo się różnimy w ocenie sytuacji.

Ten koleś wcale nie miał się dobrze, to ona sprawiła. ze wszystko w jego życiu zaczęło iść w dobrą stronę. Ona miała swoje przedszkole, dom, wspierała go.
Facet przez rok udaje że cokolwiek robi, zamiast szukać pomocy  przerzuca wszystko na jej barki. Bo on taki biedny.
Depresja to choroba, zgodzę się, ale choroby się leczy.
Nie dość, że pogrążył siebie to jeszcze pogrążył ją. Rozwalił interesy, nie interesuje się dzieckiem, nie wspiera żony w położeniu w jakim się znalazła z jego powodu.

Dla mnie nie ma żadnego znaczenia czy to jest kobieta czy mężczyzna. Każdy jest odpowiedzialny za siebie,swoje życie i rodzinę, bez względu na płeć.
Jak był zdrowy to interes kwitł, a na ten sukces pracowali wszyscy - on, żona, partnerzy w interesach. Jak to rozwalił to posypało się wszystko. Interesy, kredyt na dom, życie rodzinne. To jego dzieło.

19 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-13 19:02:09)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

A twoim zdaniem kierowca na międzynarodowych trasach to ofiara losu?

Przykładowo, średnie wynagrodzenie międzynarodowego kierowcy TIR-a w Polsce wynosi około 8000-10000 złotych netto na miesiąc, natomiast w Niemczech kierowcy mogą zarabiać nawet 3000-4000 euro netto na miesiąc.

Napisz to jeszcze raz, jaki to on bez niej biedny był. Bo komornik był w tle? Zdarzają się. I to wcale nie świadczy jakoś szczególnie źle o człowieku, bo nie wiemy NIC więcej na ten temat.

Facet przez rok udaje że cokolwiek robi, zamiast szukać pomocy  przerzuca wszystko na jej barki. Bo on taki biedny.
Depresja to choroba, zgodzę się, ale choroby się leczy.

Depresja to nie jest złamana ręka czy ostroga piętowa. Przy takiej progresji choroby (w rok z człowieka względnego sukcesu do próby samobójczej) to niestety, ale bez bliskiej osoby, która cię zaprowadzi za rękę do lekarza, żeby cie storpedować lekami, to ty sama chuja zrobisz. Niektórzy chorują LATAMI nawet o tym nie wiedząc, bo choroba rozwinęła się podstępnie. Niezauważenie. A ty to traktujesz jak jesienną chandrę.

Nie dość, że pogrążył siebie to jeszcze pogrążył ją. Rozwalił interesy, nie interesuje się dzieckiem, nie wspiera żony w położeniu w jakim się znalazła z jego powodu.

Nic jej nie rozwalił. Jedyne co rozwalił, to swoją restaurację przez nieobecność. Wspólniczka jej się z interesu wymiksowała ze względu na podejrzenie romansu pomiędzy żoną autora, a mężem wspólniczki (o ile dobrze ten fragment zrozumiałem, bo dość chaotyczne to było). Co przy takim przebiegu wydarzeń każe przypuszczać, że ten romans faktycznie miał miejsce. I jak to nie interesuje się dzieckiem? Interesuje. To żona go od tego kontaktu odcięła najpierw przez wykopanie z domu, a potem przez zdawkowe odpowiedzi i uniemożliwianie kontaktu.

Każdy jest odpowiedzialny za siebie,swoje życie i rodzinę, bez względu na płeć

I jaką odpowiedzialnością za rodzinę wykazała się żona autora, w momencie kiedy jej mąż potrzebował pomocy? Wyjebała go z domu. Na ulicę. Wcześniej wdając się w prawdopodobny jednak romans. Czyż elementem przysięgi małżeńskiej nie jest wspieranie w chorobie? On zachorował. I jakie wsparcie dostał?

Jak był zdrowy to interes kwitł, a na ten sukces pracowali wszyscy - on, żona, partnerzy w interesach. Jak to rozwalił to posypało się wszystko. Interesy, kredyt na dom, życie rodzinne. To jego dzieło.

To efekt choroby, a nie celowego zaniechania. I co to za sukces, skoro zabrakło jednego elementu z czterech, aby wszystko runęło jak domek z kart? Skoro bez niego wszystko się sypło, to widać jak na dłoni kto tu ciągnął kogo do przodu, a kto na kim żerował.

20 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-10-13 19:27:13)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Oj, Jack nie chce mi się tego rozbierać na atomy.
Ty masz swoje zdanie ja swoje.

Skoro tyle zarabia to skąd ten komornik? Ile trzeba mieć długu żeby przez lata nie spłacić zadłużenia?
Oglądałeś kiedyś "Kuchenne Rewolucje"? Ja kilka odcinków. Takie "interesy" potrafią wygenerować setki tysięcy zadłużenia. Dokładnie setki tysięcy.

Tak naprawdę nic nie wiadomo o ich finansach, zadłużeniach, komorniku z przeszłości. W jakich latach był kierowcą, od jakiego czasu znowu pracuje. Wypisywanie co on może zarobić i ile, to snucie opowieści dziwnej treści.

- Żona zawsze pchała mnie do przodu. zylismy z jej firmy, pomagala mi spelniac moje marzenia

On tyle zarabiał a żyli z jej firmy. Nic Ci to nie dało do myślenia?

21 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-13 20:11:24)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Agnes76 napisał/a:

Oj, Jack nie chce mi się tego rozbierać na atomy.
Ty masz swoje zdanie ja swoje.

Skoro tyle zarabia to skąd ten komornik? Ile trzeba mieć długu żeby przez lata nie spłacić zadłużenia?

To już trzeba autora pytać.


Oglądałeś kiedyś "Kuchenne Rewolucje"? Ja kilka odcinków. Takie "interesy" potrafią wygenerować setki tysięcy zadłużenia. Dokładnie setki tysięcy.

A czasem bańkę i więcej. Zależy czy to bistro typu okno w ścianie, gdzie ruch ci robią zamówienia na wynos, czy faktycznie restauracja z kilkunastoma stolikami w dobrej lokalizacji. Większość restauracji pada bardzo szybko, to akurat biznes wysokiego ryzyka.*

Tak naprawdę nic nie wiadomo o ich finansach, zadłużeniach, komorniku z przeszłości. W jakich latach był kierowcą, od jakiego czasu znowu pracuje. Wypisywanie co on może zarobić i ile, to snucie opowieści dziwnej treści.

Ale jednocześnie założyłaś, że typ jest obibokiem i leniwym spaśluchem. smile

- Żona zawsze pchała mnie do przodu. zylismy z jej firmy, pomagala mi spelniac moje marzenia

On tyle zarabiał a żyli z jej firmy. Nic Ci to nie dało do myślenia?

On przestał być kierowcą, aby pomóc w rozwoju jej firmy.

To przecież jest regularna praktyka, kiedy jedno z małżonków ma własną firmę. Jedno pracuje (na które jest zarejestrowana działalność), a drugie jej pomaga (przy firmie lub w domu), bo w większości przypadków ilość obowiązków na około firmy (nie związanych bezpośrednio z tym, co przynosi pieniądz) jest nie do ogarnięcia dla jednej osoby. Tutaj kluczem do zrozumienia ich sytuacji jest to, że jak kolesia zabrakło, bo go choroba wycięła, to padła JEGO (i jego wspólnika) restauracja (co jest oczywiste), a jego żona ma 1,5MLN długu i komornika na karku, bo babka straciła wspólniczkę po (jednak wielce prawdopodobnym) jej romansie z mężem tej wspólniczki. Jak kolesia zabrakło i wszystko się sypło, to akurat ten motyw jest jednoznaczny kto to wszystko tak naprawdę spinał, że to działało.



Niezależnie od wszystkiego, matki z dwójką dzieci eksmisja nie grozi. Jest objęta ochroną prawną. Żeby można ją było eksmitować, aby dom zająć na poczet długów, to sądownie musi być najpierw jej przyznane mieszkanie zastępcze. A ten proces trwa sporo, bo nie w każdym miejscu gmina takimi lokalami dysponuje i czasem eksmitować się po prostu nie da. W obecnej sytuacji koleś może wejść do domu z Policją i podać babe do sądu za uniemożliwienie mu kontaktu z dzieckiem.



* średnio chce mi się wierzyć w wejście w spółkę w celu otwarcia restauracji w przypadku kolesia z komornikiem na plecach, bo chyba wyciąg z KRD czy tam KRZ to podstawa jakichkolwiek spółek.

22 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-10-13 20:23:41)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Jack Sparrow napisał/a:

Ale jednocześnie założyłaś, że typ jest obibokiem i leniwym spaśluchem. smile

Otóż nie. Założyłam, ze facet jest nieodpowiedzialny i  niekonsekwentny.
Jedni wszystko zamieniają w złoto a inni czego się dotkną to sknocą.
A biznes ma to do siebie, że trzeba go pilnować. Tu nie ma dzisiaj mi się nie chce, zrobię jutro.
On jest jak dziecko, które trzeba prowadzić za rączke i popychać w jakim kierunku ma iść.
I teraz zgubiła mu się opiekunka a on jest jak dziecko w lesie. A tu wszyscy jednym niemal głosem - olej ją, bo to ona pozwoliła, że sie w tym lesie znalazłeś.
Mówcie mu tak dalej. Może znajdzie się jakaś inna opiekunka i go z tego lasu wyprowadzi. Oby.

* i pewnie dlatego, że nie on wszedł w spółkę, ona ma teraz 1,5 mln długu. Za restaurację prowadzoną przez niego.

23

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Tu nie ma dzisiaj mi się nie chce, zrobię jutro.
On jest jak dziecko, które trzeba prowadzić za rączke i popychać w jakim kierunku ma iść.
I teraz zgubiła mu się opiekunka a on jest jak dziecko w lesie.

Ale przecież jemu się chciało. Jedyne chorował.

I niby czemu jest jak dziecko we mgle? Wyjechał za pracą i wysyła hajs zadłużonej żonie, choć mają rozdzielność majątkową i za wyjebanie go z domu powinno mu goło fujary dyndać, że sobie egoistka długów narobiła.

i pewnie dlatego, że nie on wszedł w spółkę, ona ma teraz 1,5 mln długu. Za restaurację prowadzoną przez niego.

Stąd wynika coś innego:

restauracja bedzie zamknieta poniewaz nie przynosi pieniedzy jak mnie tam nie ma (slowa wspolnika, widzialem sie z nim miesiac temu), "ona" nie chce prowadzic przedszkola z moja zona, przedszkole bedzie zamkniete. nie prosperuje. ma same problemy.


Restauracja będzie zamknięta z braku dochodu, a nie z zadłużenia. To przedszkole generuje straty.

24 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-10-13 21:44:39)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

To może jednak Autor wyjaśni co i jak?
Żeby przedszkole wygenerowało 1,5 mln długu to nie wiem co by trzeba było zrobić. Chętnie się dowiem.

25 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-10-14 08:33:19)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Agnes76 napisał/a:

To może jednak Autor wyjaśni co i jak?
Żeby przedszkole wygenerowało 1,5 mln długu to nie wiem co by trzeba było zrobić. Chętnie się dowiem.

Nic specjalnego. Wystarczy, że kapitał na start pochodził z kredytu, a przy braku chętnych rodziców i ich dzieci to tyle wystarczy jeśli uwzględniasz zakup (a nie najem) adaptację lokalu. Poza tym, tutaj w grę wchodzi sanepid. I nagle się okazuje, że jak masz np poręcze (uchwyty) dla niepełnosprawnych, to nie może być to zwykły uchwyt za 30-50zł tylko potrzebujesz atestowanego. A ten może kosztować 3x tyle. I takich pierdół jest bez liku. A na wszystko musisz mieć kwitek.

Taki wpis z jakiegoś poradnika znalazłem, z 2018 roku (a sama wiesz jak wywaliło ceny w górę składek, mediów, budowlanki i wszystkiego innego z powodu pandemii i inflacji):

Koszty związanie z otworzeniem przedszkola są spore. Wynajęcie lokalu w dużym mieście kosztuje od 3 do 9 tysięcy złotych, do tego dochodzą jeszcze koszty przystosowania pomieszczeń do wymogów sanitarnych (od 10 do nawet 50 tys. zł) i zakupu wyposażenia. Sam zakup zabawek może wynieść od 3 do 5 tys. zł. Konieczne będą jeszcze meble: stoliczki, krzesełka, szafki, materace i szatnia (łącznie od 15 do 40 tys. zł), a także marketing: strona internetowa, reklama (1500 – 3000 zł).

Na start potrzeba więc od 30 do 100 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze koszty stałe, takie jak media i zatrudnienie personelu



Dodaj do tego kilka miesięcy nierentownej działalności i gotowe, bo nakładają ci się na to długi prywatne. Bo jak firma nie zarabia na siebie, to nie zarabia i na ciebie wiec masz mała kumulację długów.

26

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
tarnowiak napisał/a:

w maju tego roku przeprowadzilismy sie na śląsk, zeby byc blizej "przyjaciol"

Czyj to był pomysł? Gdzie mieszkaliście?

tarnowiak napisał/a:

ja "z nim" otworzylem restauracje, Żona z "nią" otworzyła kolejne przedszkole

Dlaczego skoro przeprowadziliście się na Śląsk otworzyliście restaurację w Dolnośląskim, 250 km od domu?
Czyj to był pomysł, Twój, "przyjaciela", żony?
Ile żona miała tych przedszkoli?
Przecież restauracja musi być praktycznie całodobowo otwarta a to oznacza że Ciebie nie będzie w domu.
A to oznacza kłopoty w związku.

tarnowiak napisał/a:

ja pomagalem jej jak tylko moglem, zalatwialem kontrole w urzedach, zatrudnialem pracownikow, chodzilem do pracy jako opiekun gdy ktora z dziewczyn potrzebowała wolne

Mając restaurację na głowie? Przecież to bez sensu.

tarnowiak napisał/a:

Żona zaczeła nocować u znajomych ze śląska. ponad miesiąc. ja zacząłem spać w restauracji (odleglosc ponad 250 km)

Dlaczego zacząłeś spać w restauracji?
Skoro przeprowadziliście się na Śląsk - zakładam że w pobliżu znajomych - to dlaczego żona z dziećmi zaczęła spać u znajomych?
Czym to tłumaczyła?

tarnowiak napisał/a:

zaczalem podejrzewac romans "jego" z moją Żoną. mialem do tego powody

Jakie to były powody?
Samo spanie u znajomych gdy się ma dom w pobliżu jest trochę dziwne.

tarnowiak napisał/a:

mialem do tego powody, poza tym z wielu zrodel docieraly do mnie jakies niestworzone informacje

Jakie to były informacje i czy je sprawdziłeś?

tarnowiak napisał/a:

zona zapewnia ze absolutnie nie ma takiej opcji, poza tym nigdy nie mialem powodow zeby jej nie ufac

Sam sobie zaprzeczasz
- miałeś powody żeby podejrzewać romans
- docierały do Ciebie informację że coś tam się dzieje
a teraz piszesz że nie miałeś powodów żeby jej nie ufać? To się gryzie.
Czyli niczego nie sprawdziłeś za to poleciałeś z jęzorem do żony która jak wszystkie w takich przypadkach(no może 99%)zaprzeczyła.

tarnowiak napisał/a:

o swoich podejrzeniach powiedzialem "znajomej"

Nie masz powodu żeby żonie nie ufać ale lecisz do żony "przyjaciela" i oskarżasz jej męża że bzyka Ci żonę?

tarnowiak napisał/a:

znajoma powiedziala ze na razie nie chce kontaktu ze mną bo namieszalem im w malzenstwie, jednakze, liczylem na rozmowe, jak dorosli

A czego się spodziewałeś skoro nie miałeś dowodów na poparcie swoich słów? Po co to było skoro - podobno - ufałeś żonie?

tarnowiak napisał/a:

przez to co mam w glowie na temat romansu popełniam probe samobojcza

Co to była za próba samobójcza, co chciałeś zrobić, ktoś Ciebie odratował?

tarnowiak napisał/a:

wspolnik sie odwraca, zona tez

I tu są dwie możliwości
- przerwałeś im romans który miał się bardzo dobrze
- namieszałeś w dwóch małżeństwach nie mając dowodów.

tarnowiak napisał/a:

ląduję na 2 tygodnie na ulicy

Do tej pory spałeś w restauracji to dlaczego ulica?

tarnowiak napisał/a:

po dwoch tygodniach wracam do domu. zona  każe mi sie wyprowadzic z domu

Bardzo ciepła i empatyczna ta Twoja żona, do rany przyłóż.

tarnowiak napisał/a:

teraz zdaje sobie sprawe, ze po prostu bylem leniwy.

Jeżeli zrozumiałem
- restauracja na Dolnym Śląsku
- pomagałeś jej w przedszkolu na Śląsku
- miałeś powody podejrzewać ją o romans
- miałeś informacje że coś się dzieje pomiędzy Twoja żona i "przyjacielem"
- Twoje podejrzenia i informacje są na tyle silne że chcesz się zabić
I obwiniasz siebie bo byłeś leniwy? Jak dla mnie dałeś sobie wmówić winę.
Co teraz?
Utrzymaj kontakt z dziećmi.
W kontaktach z żoną nie poruszasz tematu Was.
Pytasz tylko i wyłącznie o dzieci.
Myślę że w tym przypadku metoda 34 kroków może Ci pomóc.

27 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-10-14 10:39:38)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Ta spółka to od początku była pomysłem od czapy...
Już mówiły jaskółki, że niedobre są spółki...

Ale teraz nie ma już co co rozkminiać przeszłości, tylko myśleć o przyszłości i jak autor wyciągnie wnioski z forum, będzie wiedział, że sam musi sobie poradzić z tą sytuacją, ew. skorzystać z pomocy prawnika i psychologa.

28

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To może jednak Autor wyjaśni co i jak?
Żeby przedszkole wygenerowało 1,5 mln długu to nie wiem co by trzeba było zrobić. Chętnie się dowiem.

Nic specjalnego. .

Czyli było tak:
Autor zarabiał kupę szmalu jeżdżąc na TIRach i poznał przedszkolankę, która ledwo przędła.
Rzuca tą intratna posadę by zagłębić się w interesie, na którym ona zarabia grosze.
Z tych groszy żyją a on jeszcze spełnia swoje marzenia.
Potem ten groszowy interes jest w stanie wygenerować 1,5ml długu.

Jacek opowiedz mi o nich coś jeszcze lol

29

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Widzę Agnes, że prowadzisz dochodzenie big_smile
Czyli nie wierzysz autorowi, jak było dokładnie i tak się nie dowiemy.
Autor miał na początku długi, nie wiadomo jakie, ona dom na kredyt, potem kredyty ze wspólnikami na przedszkole i restaurację, więc jak interesy szły kiepsko, to nie można się dziwić w jakiej są sytuacji, bo dług cały czas rośnie.
Czyli całe życie żyli na kredyt. Jeden kredyt spłacali drugim, aż wszystko pękło, bo kredytu już nie dostali.

30

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
wieka napisał/a:

Widzę Agnes, że prowadzisz dochodzenie big_smile
Czyli nie wierzysz autorowi, jak było dokładnie i tak się nie dowiemy.
Autor miał na początku długi, nie wiadomo jakie, ona dom na kredyt,

potem kredyty ze wspólnikami na przedszkole i restaurację


, więc jak interesy szły kiepsko, to nie można się dziwić w jakiej są sytuacji, bo dług cały czas rośnie.
Czyli całe życie żyli na kredyt. Jeden kredyt spłacali drugim, aż wszystko pękło, bo kredytu już nie dostali.

Tych kredytów to im Jack udzielił bo Autor o żadnych kredytach, poza domem, nie napisał.

Ta że sorry, zanim się coś napisze, to trzeba szukać w tekstach źródłowych wink

31

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Agnes , takie masz pojęcie o prowadzeniu biznesów w Polsce jak politycy z Lewicy.
Co do autora:
Trzeba wziąć prawnika,  biznes zlikwidować, może dom sprzedać i mieszkanie kupić.
Trzymać kontakt z dziećmi i dbać o swoje zdrowie.
Z żoną się rozmówić,  czego właściwie chce.
Nie ma dowodów na romans, prawdopodobnie autor go sobie urósł niestety i wszystko zepsuł.
Zaproponuj żonie że wszystko zlikwidujecie i niech z dziećmi przeprowadzi się do Ciebie, wynajmijcie coś.
Nie zachowała się jak żona roku, ale Ty też nie.
Jeśli się nie zgodzi, to się rozwiedzcie i ustal kontakty z dziećmi.

32

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Agnes76 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To może jednak Autor wyjaśni co i jak?
Żeby przedszkole wygenerowało 1,5 mln długu to nie wiem co by trzeba było zrobić. Chętnie się dowiem.

Nic specjalnego. .

Czyli było tak:
Autor zarabiał kupę szmalu jeżdżąc na TIRach i poznał przedszkolankę, która ledwo przędła.
Rzuca tą intratna posadę by zagłębić się w interesie, na którym ona zarabia grosze.
Z tych groszy żyją a on jeszcze spełnia swoje marzenia.
Potem ten groszowy interes jest w stanie wygenerować 1,5ml długu.

Jacek opowiedz mi o nich coś jeszcze lol

Ale dlaczego 'ledwo przędła' ? Przecież tego nigdzie nie napisałem.

33

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Ja Jacka nie czytałam, ale można się domyślać, że kredyty ich wykończyły.

34

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
wieka napisał/a:

Ja Jacka nie czytałam, ale można się domyślać, że kredyty ich wykończyły.

Wykończyło ich podejrzenie zdrady.

35

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Żona doszła do wniosku, że nie udźwignie opieki nad dwójką dzieci, domem, firmą i mezem-niedoszlym samobójcą, który oskarża ją o wymyślone romanse. Żoną roku nie jest, ale ja jej się nie dziwię. Poniekąd ma więcej oleju w głowie niż miała Twoja matka. Co mnie zdziwiło w tej historii, to przeprowadzka bliżej "przyjaciół". Ciężko mi sobie wyobrazić taki scenariusz.

36

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
maku2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja Jacka nie czytałam, ale można się domyślać, że kredyty ich wykończyły.

Wykończyło ich podejrzenie zdrady.

Wykończyła ich jego depresja i jej bierność na chorobę męża.

37

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość
Jack Sparrow napisał/a:
maku2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja Jacka nie czytałam, ale można się domyślać, że kredyty ich wykończyły.

Wykończyło ich podejrzenie zdrady.

Wykończyła ich jego depresja i jej bierność na chorobę męża.

Jej zachowanie nie przyczyniło się do w/w?
Autor zamilkł i nie napisał dlaczego podejrzewa o zdradę i jakie wieści na temat żony do niego dochodziły - możemy tylko spekulować.

38 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-10-21 18:37:54)

Odp: Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Przeczytałam ten chaotyczny post i doszłam do wniosku, że autor to ktoś zanadto ufający kolegom, przyjaciołom. Mając już długi zakłada wspólnie z kimś restaurację, do której ma 250 km. Jego żona staje się właścicielką drugiego przedszkola, w którym on pomaga, pomimo, że ma na głowie restaurację, w której wspólnik nic nie robi. Żona tegoż wspólnika jest wspólniczką właścicielki przedszkola. I też nie wiadomo czym się zajmuje, bo w tym przedszkolu autor musi pomagać.  W końcu wymyśla, romans  jego żony ze swoim mężem, do końca nie wiadomo jak było .Autor nocuje w restauracji, żona z dziećmi sama. Aha, jest jeszcze dom wzięty na kredyt przez żonę autora.Potem żona wygania autora z domu, autor jedzie do Niemiec do pracy.  Chce wrócić, żeby opiekować się "swoimi kobietami" czyli żoną i córkami. Pominęłam próbę samobójczą przed wypędzeniem z domu.
Autorze, nie wiem, co zrobisz, wiesz, że musisz generować kasę i masz nadzieję, że przebłagasz żonę.
Rad to masz pewnie dość, bo co można teraz zrobić?

Posty [ 38 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moje życie na zakręcie: Problemy małżeńskie, depresja i przyszłość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024