Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, oczywiście w samej pracy może tyle czasu nie spędzam bo część pracy po prostu staram się przenosić do domu. Praca jest dobrze płatna, ale niestety kierownictwo jest dosyć cięte na wyniki że momentami to nawet i łamią KP. No i teraz pojawił się dosyć poważny problem mianowicie nasza córka się pochorowała no i moja była żona poniekąd zmusiła mnie do wzięcia L4 bo ona teraz nie ma czasu zajmować się chorym dzieckiem z racji tego że musi zajmować się rodzicami no i wszystkiego nie ogarnie, a po za tym tłumaczyła sobie to tym że zawsze to ona brała te zwolnienia więc jak ja teraz wezmę to nic się nie stanie. Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia, kierownictwo patrzy na to dosyć nieprzychylnie, a ja nie mam takiej pracy jak ona że jak ona nie przyjdzie do roboty to ktoś inny za nią to zrobi u mnie jest tak że jeżeli ja nie zrobię czegoś na czas to właściwie się ze mną pożegnają i przez kaprysy mojej byłej żony stracę zatrudnienie, a ona w praktyce postawiła mnie przed faktem dokonanym. Co mam robić na przyszłość w takich sytuacjach ? Dla mnie to naprawdę dosyć ważne bo na zwolnienia naprawdę nie mogę chodzić bo teraz tak ani nie mogę za bardzo pojawić się w pracy, ani też nie mogę za bardzo pracować w domu z racji tego że muszę zajmować się małą a też wszystkiego w domu nie zrobię.
Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, oczywiście w samej pracy może tyle czasu nie spędzam bo część pracy po prostu staram się przenosić do domu. Praca jest dobrze płatna, ale niestety kierownictwo jest dosyć cięte na wyniki że momentami to nawet i łamią KP. No i teraz pojawił się dosyć poważny problem mianowicie nasza córka się pochorowała no i moja była żona poniekąd zmusiła mnie do wzięcia L4 bo ona teraz nie ma czasu zajmować się chorym dzieckiem z racji tego że musi zajmować się rodzicami no i wszystkiego nie ogarnie, a po za tym tłumaczyła sobie to tym że zawsze to ona brała te zwolnienia więc jak ja teraz wezmę to nic się nie stanie. Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia, kierownictwo patrzy na to dosyć nieprzychylnie, a ja nie mam takiej pracy jak ona że jak ona nie przyjdzie do roboty to ktoś inny za nią to zrobi u mnie jest tak że jeżeli ja nie zrobię czegoś na czas to właściwie się ze mną pożegnają i przez kaprysy mojej byłej żony stracę zatrudnienie, a ona w praktyce postawiła mnie przed faktem dokonanym. Co mam robić na przyszłość w takich sytuacjach ? Dla mnie to naprawdę dosyć ważne bo na zwolnienia naprawdę nie mogę chodzić bo teraz tak ani nie mogę za bardzo pojawić się w pracy, ani też nie mogę za bardzo pracować w domu z racji tego że muszę zajmować się małą a też wszystkiego w domu nie zrobię.
No to już wiesz, jak wygląda życie samotnej matki na przykład. I nie jęcz tak.
Zajmowanie się swoim wlasnym dzieckiem to nie kaprys żony. Jak się nie ma warunków na dziecko to trzeba było dziecka nie robić. No sorry to nie piesek którego mógłbyś oddać bo nie masz czasu się nim zajmować.
4 2023-10-07 10:02:09 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2023-10-07 10:07:41)
Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, .
Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.
Ha ha widac ,ze to troll,a wy sie dajecie nabrac. Przeciez jezeli pracuje w wielkim korpo to ma zapewne wielkie pieniadze i stac go bez problemow na nianke do dziecka. Temat prowo tylko czemu ma sluzyc? Niech pomysle .... no juz wiem zapewe "ze kobiety sa be, niedobre, a faceci niewiniata poszkodowane "
Mewcia dołącza do tematu w obronie uciśnionych przez obowiązki rodzicielskie ojcow za 3, 2, 1...
Mewcia dołącza do tematu w obronie uciśnionych przez obowiązki rodzicielskie ojcow za 3, 2, 1...
Ha ha dokladnie
Zajmowanie się swoim wlasnym dzieckiem to nie kaprys żony. Jak się nie ma warunków na dziecko to trzeba było dziecka nie robić. No sorry to nie piesek którego mógłbyś oddać bo nie masz czasu się nim zajmować.
No właśnie nie piesek, bo jak ciebie nie stać na psa to teoretycznie możesz oddać do schroniska, tutaj jak ja stracę pracę to trochę lipa się robi.
gop2 napisał/a:Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, .
Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.
Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia,
Większość narodu nie może sobie na takie coś pozwolić.
Nie płacz tylko weź się w garść.
Witaj w dorosłości.
Ha ha widac ,ze to troll,a wy sie dajecie nabrac. Przeciez jezeli pracuje w wielkim korpo to ma zapewne wielkie pieniadze i stac go bez problemow na nianke do dziecka. Temat prowo tylko czemu ma sluzyc? Niech pomysle .... no juz wiem zapewe "ze kobiety sa be, niedobre, a faceci niewiniata poszkodowane "
Kasa wcale taka wielka nie jest są osoby które zarabiają znacznie więcej to po pierwsze, po drugie nie ma znaczenia ile zarabiasz a ile tobie zostaje a ja mam głównie teraz długi co wynika w pewnym sensie z mojego trochę rozrzutnego trybu życia, no bo jeżeli dużo pracuje to uznaje z automatu że mam prawo sobie pozwolić na coś więcej niż np używany samochód czy wczasy nad Mazurami.
gop2 napisał/a:Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia,
Większość narodu nie może sobie na takie coś pozwolić.
Nie płacz tylko weź się w garść.
Witaj w dorosłości.
Tylko że u mnie naprawdę na zwolnienia sie krzywo patrzy i każde zwolnienie lekarskie jest dosyć dużym ryzykiem niestety.
zwyczajny gość napisał/a:gop2 napisał/a:Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, .
Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
To zarabiaj tyle, żeby utrzymać i ex żonę i dziecko, wtedy ona będzie się zajmować dzieckiem w 100%
Nie musisz dziękować.
14 2023-10-07 10:40:39 Ostatnio edytowany przez gop2 (2023-10-07 10:41:22)
gop2 napisał/a:zwyczajny gość napisał/a:Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
To zarabiaj tyle, żeby utrzymać i ex żonę i dziecko, wtedy ona będzie się zajmować dzieckiem w 100%
Nie musisz dziękować.
Wiem że to nieoczywiste skoro o tym nie napisałem ale tak ja jako rodzic swoje dziecko utrzymuje, a ex żony no cóż nie muszę utrzymywać
15 2023-10-07 10:48:28 Ostatnio edytowany przez contrasenyaoblidada (2023-10-07 10:49:30)
Lady Loka napisał/a:gop2 napisał/a:Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
To zarabiaj tyle, żeby utrzymać i ex żonę i dziecko, wtedy ona będzie się zajmować dzieckiem w 100%
Nie musisz dziękować.
Wiem że to nieoczywiste skoro o tym nie napisałem ale tak ja jako rodzic swoje dziecko utrzymuje, a ex żony no cóż nie muszę utrzymywać
Nie wypełniasz swojego 'ewolucyjnego obowiązku' zapewnienia bytu matce swojego dziecka, więc nie jojcz, że owa matka sama zakasa rękawy, a tobie oddaje dziecko pod opiekę.
gop2 napisał/a:Lady Loka napisał/a:To zarabiaj tyle, żeby utrzymać i ex żonę i dziecko, wtedy ona będzie się zajmować dzieckiem w 100%
Nie musisz dziękować.
Wiem że to nieoczywiste skoro o tym nie napisałem ale tak ja jako rodzic swoje dziecko utrzymuje, a ex żony no cóż nie muszę utrzymywać
Nie wypełniasz swojego 'ewolucyjnego obowiązku' zapewnienia bytu matce swojego dziecka, więc nie jojcz, że owa matka sama zakasa rękawy, a tobie oddaje dziecko pod opiekę.
Prawa ewolucyjne można trochę naginać aczkolwiek pewne rzeczy zostają, dlatego w XXI w. nie muszę wyżywiać matki mojego dziecka która sama też pracuje zawodowo.
Lady Loka napisał/a:gop2 napisał/a:Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
To zarabiaj tyle, żeby utrzymać i ex żonę i dziecko, wtedy ona będzie się zajmować dzieckiem w 100%
Nie musisz dziękować.
Wiem że to nieoczywiste skoro o tym nie napisałem ale tak ja jako rodzic swoje dziecko utrzymuje, a ex żony no cóż nie muszę utrzymywać
No dla mnie nieoczywiste jest to, że ciagle tu wracasz z trollowymi tematami o exach i dzieciach
Deszcz pada?
To troll jest, nie karmcie.
Nawiasem mówiąc, mam radę dla wszystkich tatusiów narzekających, że ex małżonka każe im zajmować się wspólnym dzieckiem nie wtedy, gdy im pasuje, płacić na nie nie tyle, ile im pasuje, itp.: wyobraźcie sobie, że ona nagle ginie w wypadku samochodowym, najlepiej razem z własnymi rodzicami, żeby nie dało się upchnąć dziecka u dziadków. Co wtedy?
Dlaczego nie zatrudnisz opiekunki do córki w takiej sytuacji?
To troll jest, nie karmcie.
Nawiasem mówiąc, mam radę dla wszystkich tatusiów narzekających, że ex małżonka każe im zajmować się wspólnym dzieckiem nie wtedy, gdy im pasuje, płacić na nie nie tyle, ile im pasuje, itp.: wyobraźcie sobie, że ona nagle ginie w wypadku samochodowym, najlepiej razem z własnymi rodzicami, żeby nie dało się upchnąć dziecka u dziadków. Co wtedy?
Pewnie by podrzucili dzieciaka swoim wlasnym rodzicom na wychowanie
To troll jest, nie karmcie.
Nawiasem mówiąc, mam radę dla wszystkich tatusiów narzekających, że ex małżonka każe im zajmować się wspólnym dzieckiem nie wtedy, gdy im pasuje, płacić na nie nie tyle, ile im pasuje, itp.: wyobraźcie sobie, że ona nagle ginie w wypadku samochodowym, najlepiej razem z własnymi rodzicami, żeby nie dało się upchnąć dziecka u dziadków. Co wtedy?
Wtedy należałoby współczuć temu dziecku, bo pewnie powiedziałby, że natura ewolucji tak działa, że osobniki słabe i pozbawione opieki wymierają. Inaczej - pięciolatku radź sobie sam .
22 2023-10-07 12:19:07 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-10-07 12:19:24)
w XXI w. nie muszę wyżywiać matki mojego dziecka która sama też pracuje zawodowo.
No, a ona nie musi w całości strzec domowego ogniska jak ojciec jej dziecka też dwie ręce ma do ugotowania rosołku choremu dziecku. Cieszę się, że o tym porozmawialiśmy.
Jack Sparrow napisał/a:gop2 napisał/a:Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia,
Większość narodu nie może sobie na takie coś pozwolić.
Nie płacz tylko weź się w garść.
Witaj w dorosłości.
Tylko że u mnie naprawdę na zwolnienia sie krzywo patrzy i każde zwolnienie lekarskie jest dosyć dużym ryzykiem niestety.
Witaj w Polsce i witaj w dorosłości!
Nie znam pracodawcy, ktory ochoczo przyklaskuje jak pracownik idzie na opiekę, gdy ma chore dziecko.
Nie jesteś pępkiem świata i Twoja praca nie jest bardziej wyjątkowa niż innych.
Masz dziecko, masz też obowiązki.
Pobudka!
24 2023-10-07 16:57:24 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-10-07 16:57:58)
Wiem, to trolling.
Typowe pretensjonalne podejście.
Nawet nie ma pytania, tylko teza na start.
Ale niestety, to ilu facetów, spotkałem w swojej poprzedniej pracy, z identycznym pretensjonalizmem co autor, zmusza mnie, do przedstawienia smutnej konkluzji, ze niestety, sporo jest takich "mężczyzn"
Pamiętam ich autentyczne oburzenie, gdy mówiłem, ze opieka nad dzieckiem to taki sam obowiązek ojca, jak i matki.
Że w miarę możliwości, zawsze powinno sie dążyć do tego, że jest ona 50-50.
I ich nie interesowało, że żona tez pracuje.
Oni rozumowali to tak, że skoro ich wkład w budżet domowy, to 50k , a zony 5k
To znaczy, że ona ta różnice, musi "wyrównać" pracami domowymi, i opieka nad dzieckiem.
I ten zjebany sposób myślenia, w pewnych kręgach, naprawdę jest powszechny.
zwyczajny gość napisał/a:gop2 napisał/a:Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, .
Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
No super. To zaproponuj byłej żonie, że będziesz utrzymywał ją i dziecko, a ona niech wtedy strzeże ogniska. Nie robisz tego? To bierzesz na siebie część obowiązków związanych z dzieckiem i, ee... domowym ogniskiem.
To, co się dzieje w Twojej pracy, naprawdę nie obliguje do niczego Twojej byłej.
gop2 napisał/a:zwyczajny gość napisał/a:Ja pier****. A jakie to są oczywiste przyczyny?
Jak mówił klasyk, zmień pracę i weź kredyt. A jak nie to zatrudnij opiekunkę.Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
No super. To zaproponuj byłej żonie, że będziesz utrzymywał ją i dziecko, a ona niech wtedy strzeże ogniska. Nie robisz tego? To bierzesz na siebie część obowiązków związanych z dzieckiem i, ee... domowym ogniskiem.
To, co się dzieje w Twojej pracy, naprawdę nie obliguje do niczego Twojej byłej.
Przecież dziecko głównie ja utrzymuje, a jej nie mam obowiązku bo już nie jesteśmy razem, ale tak jak byliśmy razem to na mnie spoczywała większa część wszystkich wydatków.
Oni rozumowali to tak, że skoro ich wkład w budżet domowy, to 50k , a zony 5k
To znaczy, że ona ta różnice, musi "wyrównać" pracami domowymi, i opieka nad dzieckiem.
I ten zjebany sposób myślenia, w pewnych kręgach, naprawdę jest powszechny.
No i to jest bardzo słuszne rozumowanie, tak samo byłoby odwrotnie gdyby wkład kobiety wynosił 50k a faceta 5k (wiem że takie przypadki są rzadsze niż populacja osób które wygrały w totka) to kobieta również by takiego faceta zaganiała głównie do prac domowych, wynika to po prostu z jednego faktu jak rodzic zarabiający znacznie mniej straci pracę to w budżecie będzie to błąd statystyczny, jak ten który zarabia więcej to będzie ciutkę gorzej.
gop2 napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:Większość narodu nie może sobie na takie coś pozwolić.
Nie płacz tylko weź się w garść.
Witaj w dorosłości.
Tylko że u mnie naprawdę na zwolnienia sie krzywo patrzy i każde zwolnienie lekarskie jest dosyć dużym ryzykiem niestety.
Witaj w Polsce i witaj w dorosłości!
Nie znam pracodawcy, ktory ochoczo przyklaskuje jak pracownik idzie na opiekę, gdy ma chore dziecko.
Nie jesteś pępkiem świata i Twoja praca nie jest bardziej wyjątkowa niż innych.
Masz dziecko, masz też obowiązki.
Pobudka!
Żaden pracodawca nie lubi gdy chodzisz na zwolnienia, różnica polega na tym że jeden pracodawca przymknie na to oko z racji tego że twoją robotę wykona ktoś inny, a drugi spojrzy na to mocno krytycznie z racji tego że to ty masz do wykonania robotę i z tego będzie ciebie rozliczał, jeżeli tego nie zrobisz to jest to twój problem.
gop2 napisał/a:w XXI w. nie muszę wyżywiać matki mojego dziecka która sama też pracuje zawodowo.
No, a ona nie musi w całości strzec domowego ogniska jak ojciec jej dziecka też dwie ręce ma do ugotowania rosołku choremu dziecku. Cieszę się, że o tym porozmawialiśmy.
Nigdy tak nie było, ale jest kolosalna różnica po między zostaniem z dzieckiem na kilka godzin a braniem na dziecko zwolnienia na cały tydzień kiedy twoja praca jest dosyć wymagająca.
SaraS napisał/a:gop2 napisał/a:Dwie. Pierwsza to ewolucyjna, zadaniem kobiety było zawsze w pewnym sensie strzeżenie ogniska domowego a zadaniem faceta wyżywienie rodziny, no a ta druga wynika z tej pierwszej, po za tym doczytaj cytowany przez ciebie fragment do końca bo tam jest już odpowiedź na pytanie ktore zadajesz.
No super. To zaproponuj byłej żonie, że będziesz utrzymywał ją i dziecko, a ona niech wtedy strzeże ogniska. Nie robisz tego? To bierzesz na siebie część obowiązków związanych z dzieckiem i, ee... domowym ogniskiem.
To, co się dzieje w Twojej pracy, naprawdę nie obliguje do niczego Twojej byłej.
Przecież dziecko głównie ja utrzymuje, a jej nie mam obowiązku bo już nie jesteśmy razem, ale tak jak byliśmy razem to na mnie spoczywała większa część wszystkich wydatków.
No więc skoro ona też musi pracować, żeby wyżywić rodzinę, to Ty też musisz strzec domowego ogniska.
Biedny miś, ta wstrętna była żona nie chce swojego życia podporządkować twojemu robieniu kariery w korpo. Cóż za okropna kobieta!
Tak serio to z jej punktu widzenia jest perfekcyjnie obojętne, czy na alimenty zarobisz pracując w korpo czy w niżej płatnej pracy dającej możliwość także faktycznego sprawowania bezpośredniej opieki nad dzieckiem. Niby czemu by miała fochy Twojego pracodawcy brać pod uwagę?
Nie jesteście razem, więc z jakiej przyczyny ma myśleć o twojej pracy? Dodatkowo ona ma dziecko przez 24h na dobę, a ty w tym czasie masz wolne. A dziecko jest tak samo twoje jak i jej!!!
Nie jesteście razem, więc z jakiej przyczyny ma myśleć o twojej pracy? Dodatkowo ona ma dziecko przez 24h na dobę, a ty w tym czasie masz wolne. A dziecko jest tak samo twoje jak i jej!!!
Wiesz czysto teoretycznie możemy się zamienić, aczkolwiek nie sądzę żeby to było dla niej korzystne finansowo, bo gdyby ona tak samo opłacała potrzeby dziecka jak ja to sama by wiele nie miała.
Biedny miś, ta wstrętna była żona nie chce swojego życia podporządkować twojemu robieniu kariery w korpo. Cóż za okropna kobieta!
Tak serio to z jej punktu widzenia jest perfekcyjnie obojętne, czy na alimenty zarobisz pracując w korpo czy w niżej płatnej pracy dającej możliwość także faktycznego sprawowania bezpośredniej opieki nad dzieckiem. Niby czemu by miała fochy Twojego pracodawcy brać pod uwagę?
Nie powinno być obojętne z jednego prostego powodu, mianowicie im więcej zarabiam tym wyższe mogę zapłacić jej alimenty, w sytuacji gdy zwalniają mnie z pracy to już nie będę miał z czego jej zapłacić (wątpię żeby taka wizja jej się podobała)
gop2 napisał/a:SaraS napisał/a:No super. To zaproponuj byłej żonie, że będziesz utrzymywał ją i dziecko, a ona niech wtedy strzeże ogniska. Nie robisz tego? To bierzesz na siebie część obowiązków związanych z dzieckiem i, ee... domowym ogniskiem.
To, co się dzieje w Twojej pracy, naprawdę nie obliguje do niczego Twojej byłej.
Przecież dziecko głównie ja utrzymuje, a jej nie mam obowiązku bo już nie jesteśmy razem, ale tak jak byliśmy razem to na mnie spoczywała większa część wszystkich wydatków.
No więc skoro ona też musi pracować, żeby wyżywić rodzinę, to Ty też musisz strzec domowego ogniska.
Dobre żarty biorąc pod uwagę fakt że głównie ja opłacam wydatki zwiazane z dzieciem.
Nie powinno być obojętne z jednego prostego powodu, mianowicie im więcej zarabiam tym wyższe mogę zapłacić jej alimenty, w sytuacji gdy zwalniają mnie z pracy to już nie będę miał z czego jej zapłacić (wątpię żeby taka wizja jej się podobała)
Ty chyba nie zauważyłeś, że już nie jesteście rodziną i traktujesz byłą żonę tak, jakbyście nie byli po rozwodzie, jak "żonę, ale nie używaną".
Nie płacisz alimentów żonie tylko dziecku. Jak Cię zwolnią z dobrze płatnej pracy nie spowoduje to automatycznego zmniejszenia tychże alimentów. Będziesz miał problem, z czego zapłacić. I będzie to Twój problem. Ty będziesz ewentualnie wnosił do sądu o obniżenie, a sąd ci na to powie, że możliwości masz skoro tyle zarabiałeś i że powinieneś się lepiej starać.
Żeby było jeszcze ciekawiej, jeśli twoja była żona wyjdzie za mąż ponownie na przykład za bardzo bogatego pana to nadal nie stanowi to podstawy do zmniejszenia alimentów na dziecko.
Skoro pieniądze masz a czasu nie, możesz scedować opiekę na siłę najemną w postaci opiekunki. W długoterminowym rozliczeniu nie sprzyja to budowaniu relacji z dzieckiem i zapewne przy przyjęciu takiej strategii córka jako nastolatka będzie już w tobie widziała li tylko źródełko pieniędzy w szerokim tego słowa znaczeniu. To częste w przypadku korpo-tatusiów.
Autor postu sam jest niereformowalny, skoro przy tak duzych zarobkach nie potrafi zalatwic opiekunki do dziecka na tydzien... zreszta i tak uwazam to za prowo ten temat
38 2023-10-10 10:45:14 Ostatnio edytowany przez gop2 (2023-10-10 10:49:46)
gop2 napisał/a:Nie powinno być obojętne z jednego prostego powodu, mianowicie im więcej zarabiam tym wyższe mogę zapłacić jej alimenty, w sytuacji gdy zwalniają mnie z pracy to już nie będę miał z czego jej zapłacić (wątpię żeby taka wizja jej się podobała)
Ty chyba nie zauważyłeś, że już nie jesteście rodziną i traktujesz byłą żonę tak, jakbyście nie byli po rozwodzie, jak "żonę, ale nie używaną".
Nie płacisz alimentów żonie tylko dziecku. Jak Cię zwolnią z dobrze płatnej pracy nie spowoduje to automatycznego zmniejszenia tychże alimentów. Będziesz miał problem, z czego zapłacić. I będzie to Twój problem. Ty będziesz ewentualnie wnosił do sądu o obniżenie, a sąd ci na to powie, że możliwości masz skoro tyle zarabiałeś i że powinieneś się lepiej starać.
Żeby było jeszcze ciekawiej, jeśli twoja była żona wyjdzie za mąż ponownie na przykład za bardzo bogatego pana to nadal nie stanowi to podstawy do zmniejszenia alimentów na dziecko.
Skoro pieniądze masz a czasu nie, możesz scedować opiekę na siłę najemną w postaci opiekunki. W długoterminowym rozliczeniu nie sprzyja to budowaniu relacji z dzieckiem i zapewne przy przyjęciu takiej strategii córka jako nastolatka będzie już w tobie widziała li tylko źródełko pieniędzy w szerokim tego słowa znaczeniu. To częste w przypadku korpo-tatusiów.
Zobacz jaki byłby hejt gdybym to ja teraz przejął taki poziom rozumowania na zasadzie "Nie obchodzi mnie to że moja była żona nie jest w stanie zorganizować opieki nad chorym dzieckiem bo musi zajmować się rodzicami, to jest to jej problem i tylko jej". Co zly sposób myślenia ? No skoro jej nie obchodzi z czego ja utrzymuje dziecko, mnie może nie obchodzić jej sposób organizacji opieki nad dzieckiem, a co do hipotetycznego ślubu mojej byłej z bogatym facetem to osobiście sam bym nie chciał żeby obcy facet utrzymywał moje dziecko, dziecko jest moje więc to ja sobie roszczę prawo do jego utrzymywania.
39 2023-10-10 13:17:47 Ostatnio edytowany przez Muqin (2023-10-10 13:32:34)
Hejt się zawsze może pojawić, jak nie z jednej to z drugiej strony
Realistycznie zaś owszem , opieka nad rodzicami żony jest jej problemem, nie Twoim. Na tym co do zasady polega rozwód. Wy macie wspólne dziecko, wspólną sprawą jest dobrostan tegoż dziecka.
I w sumie nie tyle chodzi o to L4 ale o całokształt następnych lat i Twoją z dzieckiem relację. Ponieważ zaś rozmawiam z Tobą i wiem tyle, co napisałeś czyli praktycznie nic - pozostaje mi zwrócić Twoja uwagę w stronę sprawy bardziej ogólnej, czyli jak Ty widzisz swoje ojcostwo.
To L4 można uznać za kłopotliwe w związku z Twoją pracą, jak najbardziej. Zarazem jest to sytuacja znakomita do utrzymania i pogłębienia relacji z córką, bycia rzeczywiście obecnym w jej życiu. Ba, są też ojcowie po rozwodzie, którzy by byli zachwyceni tym, że była żona taką propozycję opieki nad chorym dzieckiem składa.
Gdy dziecko na stałe mieszka z jednym z rodziców, drugi musi się solidnie postarać, by utrzymać i rozwijać relację z dzieckiem. By pozostać ważną osobą dla dziecka i nie wylądować na marginesie jego życia.
I tak bym Ci zasugerowała zastanowienie się nad tym, jak Ty to widzisz dalej, w jaki sposób chcesz być ojcem. Bogatym i "z doskoku" czy uczestniczącym realnie w codzienności córki.
Tak korpo-językiem to weź sobie ustal długofalową strategię zamiast się skupiać na jednorazowym zdarzeniu.
SaraS napisał/a:gop2 napisał/a:Przecież dziecko głównie ja utrzymuje, a jej nie mam obowiązku bo już nie jesteśmy razem, ale tak jak byliśmy razem to na mnie spoczywała większa część wszystkich wydatków.
No więc skoro ona też musi pracować, żeby wyżywić rodzinę, to Ty też musisz strzec domowego ogniska.
Dobre żarty biorąc pod uwagę fakt że głównie ja opłacam wydatki zwiazane z dzieciem.
Czyli jak Ty sobie wyobrażasz taki tradycyjny podział?
Pełna rodzina: Ty pracujesz, żeby całkowicie utrzymywać żonę i dziecko, żona całkowicie ogarnia dziecko itp.
Po rozwodzie: Tobie odpada praca na żonę i w jakiejś części na dziecko, a żona nadal ma mieć 100% ogarniania dziecka na głowie + pracę, żeby utrzymać siebie i - częściowo - dziecko?
Innymi słowy: Ty po rozwodzie przerzucasz część dotychczasowych obowiązków na żonę, ale sam na siebie nie weźmiesz nic w zamian? Dobry żart.
Już abstrahując od tego L4 na dziecko, to niby dlaczego miałby brać cokolwiek więcej?
Jak jest rozwód i dziecko sądownie zostało przy matce, to jest to problem....matki. Nieobecność ojca i problemy z tego tytułu wynikające mają być równoważone alimentami. I to zamyka temat obowiązków po rozwodzie.
42 2023-10-11 12:25:36 Ostatnio edytowany przez Muqin (2023-10-11 12:26:34)
Czy Ty aby nie pomyliłeś rozwodu i opieki nad dzieckiem z porozwodowym podziałem majątku? Jakoś tak jakby dziecko przedmiotowo traktujesz...a ono człowiekiem jest, nie składnikiem majątku co to go sąd przyznaje jednej albo drugiej stronie.
Oczywiście są ojcowie (i matki, choć to nieczęste) , którzy uznają, że płacenie alimentów to koniec ich obowiązków i od strony stricte prawnej trudno się przyczepić. Płacę i mam z głowy temat. Konsekwencją takiego podejścia z zasady jest brak relacji z własnym dzieckiem i ustawienie się w roli osoby, której jedynym obowiązkiem jest płacić czyli źródełka kasy, to w najłagodniejszej wersji.
Osobiście uważam, że warto, by się Autor wątku zastanowił, czy takim ojcem chce być. Czy "projekt - ojcostwo" tak akurat chce realizować. I czy chce za ileś lat być całkiem obcym facetem dla własnej córki. Jeśli nie chce, to musi sporo wykonać poza alimentami. Z własnej woli i chęci i co trudniejsze we współpracy z byłą żoną.
Każdy ma swoje życie, podejmuje swoje decyzje i ponosi ich konsekwencje. Jeśli Autor tak chce - nie ma co moralizować czy dróg mu prostować na siłę.
W takiej sytuacji uczciwie byłoby powiedzieć jak najszybciej byłej żonie "nie licz na nic prócz alimentów" i konsekwentnie odpuścić całą resztę. No ale to wymaga, paradoksalnie, odwagi...
Wiem, że troll.
Ale ja tu widzę kolejnego kolesia, który rozwiódł się nie tylko z żoną, ale również z dzieckiem.
Narzeka na alimenty, utrzymywanie ex, a dziecku na spotkaniu jedyne co powie to weź spier...aj.
Klasyka
Jeśliś prawdziwy: pilnuj sprzętu w spodniach to wtedy nie będziesz musiał martwić się zwolnieniem na dziecko.
Bo bocian ci go nie przywlekł.
Chodzi o to że mam ze swoją byłą żoną 5-letnią córkę którą z oczywistych przyczyn zajmuje się głównie ona, co wynika głównie z tego że ja mam dosyć ciężką i wymagającą pracę w korpo nawet i po ponad 10h dziennie, oczywiście w samej pracy może tyle czasu nie spędzam bo część pracy po prostu staram się przenosić do domu. Praca jest dobrze płatna, ale niestety kierownictwo jest dosyć cięte na wyniki że momentami to nawet i łamią KP. No i teraz pojawił się dosyć poważny problem mianowicie nasza córka się pochorowała no i moja była żona poniekąd zmusiła mnie do wzięcia L4 bo ona teraz nie ma czasu zajmować się chorym dzieckiem z racji tego że musi zajmować się rodzicami no i wszystkiego nie ogarnie, a po za tym tłumaczyła sobie to tym że zawsze to ona brała te zwolnienia więc jak ja teraz wezmę to nic się nie stanie. Oczywiście dostałem L4 na dziecko, ale problem polega na tym że ona nie rozumie że ja nie mogę sobie od tak o chodzić na zwolnienia, kierownictwo patrzy na to dosyć nieprzychylnie, a ja nie mam takiej pracy jak ona że jak ona nie przyjdzie do roboty to ktoś inny za nią to zrobi u mnie jest tak że jeżeli ja nie zrobię czegoś na czas to właściwie się ze mną pożegnają i przez kaprysy mojej byłej żony stracę zatrudnienie, a ona w praktyce postawiła mnie przed faktem dokonanym. Co mam robić na przyszłość w takich sytuacjach ? Dla mnie to naprawdę dosyć ważne bo na zwolnienia naprawdę nie mogę chodzić bo teraz tak ani nie mogę za bardzo pojawić się w pracy, ani też nie mogę za bardzo pracować w domu z racji tego że muszę zajmować się małą a też wszystkiego w domu nie zrobię.
Trzeba było pomyśleć zanim zrobiło się sobie dziecko.
Z jakiej racji twoja żona mam non stop brać na siebie opiekę nad dzieckiem? Obydwoje jesteście rodzicami, nie tylko on. Ona ma też co robić w życiu, tak samo jak ty. Przemyśl to, zrozum i uszanuj.
Czy Ty aby nie pomyliłeś rozwodu i opieki nad dzieckiem z porozwodowym podziałem majątku? Jakoś tak jakby dziecko przedmiotowo traktujesz...a ono człowiekiem jest, nie składnikiem majątku co to go sąd przyznaje jednej albo drugiej stronie.
Nie - nie pomyliłem.
Oczywiście są ojcowie (i matki, choć to nieczęste) , którzy uznają, że płacenie alimentów to koniec ich obowiązków i od strony stricte prawnej trudno się przyczepić.
Bo prawnie tak jest. Moralność nie ma tu nic do rzeczy. I niestety znam od chuja kobiet, które mają podejście do ojców swoich dzieci jednie na zasadzie 'dawcy spermy' i same ograniczają lub utrudniają kontakt z dzieckiem i budowanie wzajemnej relacji. I nawet nie mówię o rozwodach, a o ludziach wciąż będących w związku. Te same babki najczęściej najgłośniej narzekają na rzekomy brak zaangażowania ojców.
Konsekwencją takiego podejścia z zasady jest brak relacji z własnym dzieckiem
Jak ktoś nie jest emocjonalnie związany z dzieckiem, to lepsza takie płacenie niż na siłę utrzymywanie sztucznego kontaktu, który będzie powodował jedynie frustrację, złość i budowanie patologicznych wzorców.
Każdy ma swoje życie, podejmuje swoje decyzje i ponosi ich konsekwencje. Jeśli Autor tak chce - nie ma co moralizować czy dróg mu prostować na siłę.
W takiej sytuacji uczciwie byłoby powiedzieć jak najszybciej byłej żonie "nie licz na nic prócz alimentów" i konsekwentnie odpuścić całą resztę. No ale to wymaga, paradoksalnie, odwagi...
No właśnie.
Jak ktoś nie jest emocjonalnie związany z dzieckiem, to lepsza takie płacenie niż na siłę utrzymywanie sztucznego kontaktu, który będzie powodował jedynie frustrację, złość i budowanie patologicznych wzorców.
Lepsze czy gorsze to nie wiem, zapewne zależy od konkretnej sytuacji. Na pewno jednak nikogo do budowania relacji zmusić się nie da.
Wycofane się ojca po rozwodzie na pozycję zbliżoną do podatnika (płacę bo muszę i byłoby na tyle) ma z punktu widzenia postawionej w tej sytuacji kobiety zauważalne zalety. Tak racjonalnie. Nie żeby same zalety, ale one też istnieją. Taki faktycznie nie zainteresowany ojciec przynajmniej się nie plącze po wydarzeniach, nie usiłuje decydować w sprawach, o których nie ma pojęcia, nie zaburza następnego związku, nie mąci dziecku w głowie, nie dezorganizuje codzienności, nie stawia dziecka przed koniecznością poznawania i "zaprzyjaźniania się" ze swoja następną partnerką czy kolejnymi partnerkami... a jeśli mu się odmieni za 5, 10 czy 20 lat w sprawie relacji z dzieckiem to już jego problem.
47 2023-11-28 19:59:46 Ostatnio edytowany przez wenecja (2023-11-28 20:00:26)
"Nigdy tak nie było, ale jest kolosalna różnica "PO MIĘDZY" międzyzostaniem z dzieckiem na kilka godzin a braniem na dziecko zwolnienia na cały tydzień kiedy twoja praca jest dosyć wymagająca."
Żaden szanujący się człowiek na wysokim stanowisku w korpo nie walnie takiego ortografa I stopnia. Troll - nie warto komentować.