Mam problem. Maz jest starszy ode mnie 9 lat, mamy dwójkę małych dzieci. Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty, w łóżku tak średnio się dopasowaliśmy. Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej. Mam poczucie, że czegoś mi brakuje. Super nam idzie planowanie, mamy nasze mocne strony jako para i jest dla mnie bardzo ważny, ale... do różnic które wymieniłam dochodzi jeszcze różnica w ambicjach. Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo. Mąż ma sporą nadwagę, jest niskiego wzrostu i lubi zjeść. Jakoś tak się porobiło, że przestał mi się podobać .. nie pociąga mnie, nie podziwiam go. Wkurza mnie, że ma na wszystko swoją teorię i jest we wszystkim najmądrzejszy. Kiedy mu mówię że powinien coś Robić z kilogramami, że jakaś dieta, że więcej sportu to uważa że sam sobie poradzi i tak mija czas i nic się nie zmienia. Czasem myślę, że uzupełniamy się fajnie jako para, ale martwi mnie że każdy obcy facet wydaje mi się atrakcyjniejszy od mojego męża ...wstyd mi się do tego przyznać , pewnie to świadczy o mnie. Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Powinni.
Postaraj się kochać go, takim jaki jest
Poziomka777 napisał/a:Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Powinni.
Postaraj się kochać go, takim jaki jest
Dokładnie, macie dzieci i rodzina teraz powinna być priorytetem.
Żeby mąż się nam podobał w każdym tego słowa znaczeniu, przez cały okres małżeństwa, to wyjątek. Doceniaj go za to, jakim jest człowiekiem.
Nie staraj się na siłę go zmieniać, bo to przynosi odwrotny skutek, zasugerowałaś co powinien zmienić, dalej to jego sprawa.
Jakby to było takie proste, to każdy by sobie zmieniał na nowszy model... który zresztą mógłby okazać się pomyłką.
A to, że podobają Ci się inni mężczyźni, to jest normalne, inne kobiety też są ładniejsze od Ciebie i mężowi się podobają,
Mam problem. Maz jest starszy ode mnie 9 lat, mamy dwójkę małych dzieci. Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty, w łóżku tak średnio się dopasowaliśmy. Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej. Mam poczucie, że czegoś mi brakuje. Super nam idzie planowanie, mamy nasze mocne strony jako para i jest dla mnie bardzo ważny, ale... do różnic które wymieniłam dochodzi jeszcze różnica w ambicjach. Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo. Mąż ma sporą nadwagę, jest niskiego wzrostu i lubi zjeść. Jakoś tak się porobiło, że przestał mi się podobać .. nie pociąga mnie, nie podziwiam go. Wkurza mnie, że ma na wszystko swoją teorię i jest we wszystkim najmądrzejszy. Kiedy mu mówię że powinien coś Robić z kilogramami, że jakaś dieta, że więcej sportu to uważa że sam sobie poradzi i tak mija czas i nic się nie zmienia. Czasem myślę, że uzupełniamy się fajnie jako para, ale martwi mnie że każdy obcy facet wydaje mi się atrakcyjniejszy od mojego męża ...wstyd mi się do tego przyznać , pewnie to świadczy o mnie. Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Od początku związki tak było? Że mieliście inne zaiteresowania, temperamenty, w łóżku było średnio, inne ambicje, oczekiwania? czy to się zmieniło przez ostatni czas?
Agnes76 napisał/a:Poziomka777 napisał/a:Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Powinni.
Postaraj się kochać go, takim jaki jestDokładnie, macie dzieci i rodzina teraz powinna być priorytetem.
Ciągniecie związku ze wzgledu na dzieci to bląd.
O ile tam nie chodzi o coś jeszcze.
wieka napisał/a:Agnes76 napisał/a:Powinni.
Postaraj się kochać go, takim jaki jestDokładnie, macie dzieci i rodzina teraz powinna być priorytetem.
Ciągniecie związku ze wzgledu na dzieci to bląd.
O ile tam nie chodzi o coś jeszcze.
Nigdy raczej tak nie ma, że chodzi tylko o dzieci, ale na pewno są motorem do starania się o jej zachowanie.
A ja mam inne zdanie niż dziewczyny. Teraz, po prostu akceptując zapuszczonego chłopa, sama na siebie kręcisz bat - nie dość, że hodujesz na chacie przyszłego cukrzyka, nadcśnieniowca, zawałowca i potencjalną ofiarę udaru, którą być może będzie trzeba pielęgnować za parę lat jak niemowlę, to jeszcze skazujesz się na życie bez przyciągania damsko-męskiego i seksu. Jak się kobieta w małżeństwie zapasie i zapuści, to każdy faceta rozgrzesza, że ma pretensje, a nawet że odchodzi do innej. Ale kobieta ma trwać i patrzeć z miłością na wielki bęben, rozciągnięte dziurawe dresy i rozdeptane kapcie. No nie, wcale nie musi. Może powiedzieć mężowi co czuje i jakie są konsekwencje tych odczuć oraz dać mu wsparcie w odchudzaniu - kupować i pozwalać kupować tylko określone produkty, wspólnie gotować i jeść zdrowo, zarządzić wspólną aktywność fizyczną. Nie chce? To cóż, małżeństwo rozlezie się w szwach, wcale nie z jej winy.
8 2023-09-18 10:43:48 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-09-18 10:45:13)
Kasssja skupiłaś się na wyglądzie, a tutaj pada o wiele więcej ważniejszych zarzutów.
Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo.
Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej.
Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty.
nie podziwiam go.
Dziewczyna wzięła sobie starszego, spokojnego mężczyznę na męża, bo widziała w nim partnera który da jej poczucie bezpieczeństwa a związek będzie stabilny.
A teraz jej z nim nudno.
Trzeba było sobie wziąć wodzireja, lwa parkietu, to teraz coś by się wokół niego działo. Może niekoniecznie z nią.
napisałam to oczywiście dla kontrastu
Nie ma ludzi spełniających wszystkie potrzeby małżonka, tym bardziej, że każdy okres ma inne potrzeby.
Gdy się bierze partnera o 9 lat starszego, to zazwyczaj on jest na dużo lepszym poziomie materialnym. Tylko trzeba wiedzieć, że po latach ten poziom przestanie mieć znaczenie, a zacznie być widoczna różnica w temperamencie, sprawności, nawet w ochocie na wysiłek itp.
Gdy decydujesz się na faceta spokojnego, zrównoważonego, dającego stabilizację, to trzeba się liczyć, że może być nudny, i najczęściej jest.
Nie można mieć wszystkiego.
Jak atrakcyjność męża trochę spadnie, to kobieta w mężu wyszukuje wad i jego atrakcyjność leci jeszcze bardziej w dół.
Gdy atrakcyjność męża (nie tylko w sensie wyglądu, ale ogólnej oceny, którą niektórzy nazywają SMV) spadnie poniżej jej samooceny, to ona zaczyna rozglądać się za innymi.
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
Kasssja skupiłaś się na wyglądzie, a tutaj pada o wiele więcej ważniejszych zarzutów.
To, że różnią się temperamentem i ambicjami odczytałam jako męża-domatora, w kapciach przed tv, zapuszczającego się brakiem ruchu. Ale może się pomyliłam.
No i nie zawsze musiało tak być przecież, chłop się starzeje i coraz bardziej osiada na kanapie, a autorka jest jeszcze młoda i nadal chce żyć aktywnie. To jest ryzyko związków z dużą różnicą wieku.
11 2023-09-18 11:00:58 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-09-18 11:01:17)
, ona wyolbrzymia.
Jak możesz pisać, że ona coś wyolbrzymia, nie widząc tego chłopa na oczy? Może jest znacznie gorzej niż wszyscy myślimy, w końcu wiadomo tyle, że to niski, okrągły chłop bez ochoty na aktywność fizyczną. Czy gdybyś miał taki żeński odpowiednik w domu uważałbyś, że wyolbrzymiasz te wady?
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
I odwrotnie...
rossanka napisał/a:wieka napisał/a:Dokładnie, macie dzieci i rodzina teraz powinna być priorytetem.
Ciągniecie związku ze wzgledu na dzieci to bląd.
O ile tam nie chodzi o coś jeszcze.
Nigdy raczej tak nie ma, że chodzi tylko o dzieci, ale na pewno są motorem do starania się o jej zachowanie.
Dzieci kioedyś odejdą, a on i on zostaną sami. A dzieci założą właśne rodziny. Pod dzieci być razem to błąd, one po latach mają żal, że rodzice się nie rozwiedli, jesli widziały, ze relacje były kiepskie, awanturym ciche dni i ogólnie beznadziejne dzieciństwo, no ale "pełna rodzina"
Pisze ogólnie, nie o przypadku Autorki, bo nie wiem, jak tam u nich jest.
Jak atrakcyjność męża trochę spadnie, to kobieta w mężu wyszukuje wad i jego atrakcyjność leci jeszcze bardziej w dół.
Gdy atrakcyjność męża (nie tylko w sensie wyglądu, ale ogólnej oceny, którą niektórzy nazywają SMV) spadnie poniżej jej samooceny, to ona zaczyna rozglądać się za innymi.
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
Tam wygląd męża niewiele zmienia, pisałaa, ze róznia soę ambicjami, stylem życia, nie mogą się dogadać i tak dalej. Wygląd nie ma tu nic do rzeczy.
15 2023-09-18 11:39:01 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-09-18 11:40:22)
Gary napisał/a:Jak atrakcyjność męża trochę spadnie, to kobieta w mężu wyszukuje wad i jego atrakcyjność leci jeszcze bardziej w dół.
Gdy atrakcyjność męża (nie tylko w sensie wyglądu, ale ogólnej oceny, którą niektórzy nazywają SMV) spadnie poniżej jej samooceny, to ona zaczyna rozglądać się za innymi.
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
Tam wygląd męża niewiele zmienia, pisałaa, ze róznia soę ambicjami, stylem życia, nie mogą się dogadać i tak dalej. Wygląd nie ma tu nic do rzeczy.
Gdyby wygląd nie miał nic do rzeczy, autorka by nie podkreślała tuszy męża. To, że był niski również w dniu ślubu zaakceptowała, ale że się rozrósł wszerz jest już poważnym problemem, bo na małych taka tusza rozkłada się fatalnie i nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej lub że po ślubie takich rzeczy nie powinno się zauważać. Ona wyraźnie napisała wręcz, że każdy inny facet chodzący po ulicy jest od jej partnera atrakcyjniejszy, a ty uważasz, ze to nie ma znaczenia? Z tego miejsca to już krok od obrzydzenia i reagowania paraliżem na próby kontaktu fizycznego. O ile już nie ma to miejsca, skoro bardziej jej się podoba każdy inny losowy typ.
Gary napisał/a:Jak atrakcyjność męża trochę spadnie, to kobieta w mężu wyszukuje wad i jego atrakcyjność leci jeszcze bardziej w dół.
Gdy atrakcyjność męża (nie tylko w sensie wyglądu, ale ogólnej oceny, którą niektórzy nazywają SMV) spadnie poniżej jej samooceny, to ona zaczyna rozglądać się za innymi.
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
Tam wygląd męża niewiele zmienia, pisałaa, ze róznia soę ambicjami, stylem życia, nie mogą się dogadać i tak dalej. Wygląd nie ma tu nic do rzeczy.
Właśnie wygląd dla autorki ma bardzo duży wpływ, trudno, żeby się nie różnić, dogadują się dobrze, jak pisze, więc nie widać tu powodu do "wymiany" partnera...
Mówmy o konkretnym przypadku.
A ja mam inne zdanie niż dziewczyny. Teraz, po prostu akceptując zapuszczonego chłopa, sama na siebie kręcisz bat - nie dość, że hodujesz na chacie przyszłego cukrzyka, nadcśnieniowca, zawałowca i potencjalną ofiarę udaru, którą być może będzie trzeba pielęgnować za parę lat jak niemowlę, to jeszcze skazujesz się na życie bez przyciągania damsko-męskiego i seksu. Jak się kobieta w małżeństwie zapasie i zapuści, to każdy faceta rozgrzesza, że ma pretensje, a nawet że odchodzi do innej. Ale kobieta ma trwać i patrzeć z miłością na wielki bęben, rozciągnięte dziurawe dresy i rozdeptane kapcie. No nie, wcale nie musi. Może powiedzieć mężowi co czuje i jakie są konsekwencje tych odczuć oraz dać mu wsparcie w odchudzaniu - kupować i pozwalać kupować tylko określone produkty, wspólnie gotować i jeść zdrowo, zarządzić wspólną aktywność fizyczną. Nie chce? To cóż, małżeństwo rozlezie się w szwach, wcale nie z jej winy.
Najbliżej mi do twojej odpowiedzi. Owszem, akceptacja jest ważna jak piszecie i nikt nie jest idealny, ale mąż jest duży i to nie tylko moje zdanie. Jeździ na rowerku stacjonarnym co drugi dzień, widzę że się stara ale niestety to nie pomaga. Trzeba zmienić żywienie. Może rzeczywiście razem jakoś powinniśmy się za to zabrać? Hmnn
A co do różnych temperamentów, to ma to swoje plusy jak i minusy. Najgorzej mi jednak z ta potrzeba rozwoju i ambicja i tym że maz ma inaczej. Tu jest pułapka, że mąż wolałby chyba żonkę domatorke, a ja typem holdujacym patriarchat nie jestem no i mam swoja potrzebę wyzwań. Najważniejsze dla mnie, aby postarał się zrozumieć że ja nie czuje się w tej roli żony, w której on chciałby mnie widzieć. Niestety czasem jest tak, że umniejsza mnie w tym, w moich sukcesach zawodowych. Nie cieszy się ze mną, nie docenia mnie w tym. To mnie wkurza. Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
Niestety czasem jest tak, że umniejsza mnie w tym, w moich sukcesach zawodowych. Nie cieszy się ze mną, nie docenia mnie w tym. To mnie wkurza. Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
Zapytałaś go po co to robi, tj. dlaczego Ciebie nie docenia, nie wspiera, a wręcz przeciwnie - podcina Tobie skrzydła?
Raczej pewne jest, że to zwykła manipulacja, żeby Ciebie trzymać blisko ziemi, ale chodzi o to, ze takie manipulacje ludzie stosują często nieświadomie w obawie, że partner może im się zerwać ze smyczy.
Chodzi o to, żeby on sam sobie uświadomił, że to Twoim kosztem poprawia swoją pozycję. A to kolejna rzecz, poza jego otyłością, która Ciebie od niego odpycha.
Poziomka777 napisał/a:Niestety czasem jest tak, że umniejsza mnie w tym, w moich sukcesach zawodowych. Nie cieszy się ze mną, nie docenia mnie w tym. To mnie wkurza. Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
Zapytałaś go po co to robi, tj. dlaczego Ciebie nie docenia, nie wspiera, a wręcz przeciwnie - podcina Tobie skrzydła?
Raczej pewne jest, że to zwykła manipulacja, żeby Ciebie trzymać blisko ziemi, ale chodzi o to, ze takie manipulacje ludzie stosują często nieświadomie w obawie, że partner może im się zerwać ze smyczy.
Chodzi o to, żeby on sam sobie uświadomił, że to Twoim kosztem poprawia swoją pozycję. A to kolejna rzecz, poza jego otyłością, która Ciebie od niego odpycha.
To naprawdę problem, że nie cieszy się z Twoich sukcesów zawodowych... nie bierzesz pod uwagę faktu, że jemu te sukcesy nie są potrzebne, ani Twoje dodawanie mu skrzydeł.
On nie rozumie Ciebie, Ty jego, tak bywa, ale jak się nie ma większych problemów, to mniejsze urastają do rangi wielkich.
rossanka napisał/a:Gary napisał/a:Jak atrakcyjność męża trochę spadnie, to kobieta w mężu wyszukuje wad i jego atrakcyjność leci jeszcze bardziej w dół.
Gdy atrakcyjność męża (nie tylko w sensie wyglądu, ale ogólnej oceny, którą niektórzy nazywają SMV) spadnie poniżej jej samooceny, to ona zaczyna rozglądać się za innymi.
Oboje małżonkowie psują swoje małżeństwo -- on się zapuścił, ona wyolbrzymia.
Tam wygląd męża niewiele zmienia, pisałaa, ze róznia soę ambicjami, stylem życia, nie mogą się dogadać i tak dalej. Wygląd nie ma tu nic do rzeczy.
Właśnie wygląd dla autorki ma bardzo duży wpływ, trudno, żeby się nie różnić, dogadują się dobrze, jak pisze, więc nie widać tu powodu do "wymiany" partnera...
Mówmy o konkretnym przypadku.
Bo nie wygląd jest problemem, tylko te inne rzeczy, które opisała.
A wygląd opisała bo opisała. Perwnie te rzeczy sprawiają, ze nie chc z nim sypiać, a łatwoej powiedzieć, ze to z powodu wyglądu.
Gdyby wygląd nie miał nic do rzeczy, autorka by nie podkreślała tuszy męża. To, że był niski również w dniu ślubu zaakceptowała, ale że się rozrósł wszerz jest już poważnym problemem, bo na małych taka tusza rozkłada się fatalnie i nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej lub że po ślubie takich rzeczy nie powinno się zauważać. Ona wyraźnie napisała wręcz, że każdy inny facet chodzący po ulicy jest od jej partnera atrakcyjniejszy, a ty uważasz, ze to nie ma znaczenia? Z tego miejsca to już krok od obrzydzenia i reagowania paraliżem na próby kontaktu fizycznego. O ile już nie ma to miejsca, skoro bardziej jej się podoba każdy inny losowy typ.
Tu masz powod, a raczej powody:
W pierwszym poście:
Maz jest starszy ode mnie 9 lat, mamy dwójkę małych dzieci. Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty, w łóżku tak średnio się dopasowaliśmy. Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej. Mam poczucie, że czegoś mi brakuje. Super nam idzie planowanie, mamy nasze mocne strony jako para i jest dla mnie bardzo ważny, ale... do różnic które wymieniłam dochodzi jeszcze różnica w ambicjach. Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo
Tu się nie dogadują, nawet jeśli by teraz zrzucił 30 kg i dorobił mięśni i zmienił styl ubiory, niewiele by to zmieniło. Na chwilę byłoby by było fajnie w łóżku, ale przez ile, przez tydzień, ale nadal by nie miał ambicji, był mało otwarty w łóżku, mieliby inne zainteresowania, temperamenty i tak dalej,i znowu by było :
"Maz jest starszy ode mnie 9 lat, mamy dwójkę małych dzieci. Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty, w łóżku tak średnio się dopasowaliśmy. Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej. Mam poczucie, że czegoś mi brakuje. Super nam idzie planowanie, mamy nasze mocne strony jako para i jest dla mnie bardzo ważny, ale... do różnic które wymieniłam dochodzi jeszcze różnica w ambicjach. Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo"
22 2023-09-18 14:30:10 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-09-18 14:31:56)
A dlaczego on nie może mieć tej spokojnej, ale pewnej, pracy bez ambicji i wielkiej kariery?
Dzieki zabezpieczonej sferze finansowej, ty możesz podejmować o wiele bardziej ryzykowne decyzje w sferze zmiany pracy/rozwoju itp
Bo nawet jak coś ci nie wyjdzie, gdzieś sie potkniesz, nie wstrzelisz sie z kompetencjami w rynek, to jest wypłata męża, która uchroni wasza rodzinę przez głodowaniem.
Zamiast podejść do tego jak do szansy która masz, traktujesz to jako przeszkodę.
Nie możecie porozmawia o tym?
Dlaczego nie możesz poprosić męża o np większe zagazowanie w dom i dzieci, a ty w tym czasie będziesz robić karierę.
Dlaczego nie wspierasz go w walce z otyłością?
To nie jest jakiś tam chłopak, tylko twój mąż i ojciec twoich dzieci.
Ale czytając twoje posty, obawiam sie, że jak osiągniesz sukces zawodowy, to kopniesz go w dupę.
Nie wiem czemu, ale twoje posty, maja klimat wypowiedzi, takiego faceta,któremu coraz lepiej wiedzie sie w pracy, awansuje, a w domu troche zapuszczona zona, matka jego dzieci, i facet stwierdza, że nie jest juz jest warta, i zostawia ja do młodszej.
I obawiam sie, ze autorka zrobi to samo.
23 2023-09-18 14:33:28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-09-18 14:33:51)
Autorko: zarabiasz więcej od męża?
Na czym polega ten Twój rozwój?
Mąż się zmienił z osobowości czy nie?
Jak nie, nie masz prawa to krytykować, widziały gały co brały
A może masz po prostu kryzys wieku średniego? Ile masz lat?
Powiedziałaś mu, że Ci się fizycznie nie podoba?
Ty jesteś bardzo atrakcyjną kobietą?, masz wielu adoratorów?
Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".
25 2023-09-18 15:54:38 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2023-09-18 15:54:55)
Autorko: zarabiasz więcej od męża?
Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo.
Poziomka777 napisał/a:Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".
A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Agnes76 napisał/a:Poziomka777 napisał/a:Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Ty też się w swojej pracy marnujesz. Stać Cię na więcej.
Dlaczego nic z tym nie robisz? Nie podniesiesz swoich zarobków?
28 2023-09-18 16:27:29 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-09-18 16:28:05)
rossanka napisał/a:Agnes76 napisał/a:No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Ty też się w swojej pracy marnujesz. Stać Cię na więcej.
Dlaczego nic z tym nie robisz? Nie podniesiesz swoich zarobków?
Ja bede miec za 2 tygodnie kurs z obslugi klienta z urzedu pracy mnie wyslali powiedzieli "ze mnie sie przyda do mojej dzialalnosci" kurs bedzie online takze nawet lepiej dla mnie,bo nie musze kombinowac z godzinami szkolnymi
rossanka napisał/a:Agnes76 napisał/a:No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Ty też się w swojej pracy marnujesz. Stać Cię na więcej.
Dlaczego nic z tym nie robisz? Nie podniesiesz swoich zarobków?
Pisała, że lubi sie rozwijać i jest ambitna, więc tego to jej nie zarzuca.
Agnes76 napisał/a:rossanka napisał/a:A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Ty też się w swojej pracy marnujesz. Stać Cię na więcej.
Dlaczego nic z tym nie robisz? Nie podniesiesz swoich zarobków?Pisała, że lubi sie rozwijać i jest ambitna, więc tego to jej nie zarzuca.
Ja to pisałam do Ciebie Ross
Dlaczego nie osiągasz szczytu swoich możliwości?
31 2023-09-18 17:24:02 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-09-18 17:25:14)
Agnes76 napisał/a:rossanka napisał/a:A moim zdaniem to właśnie jest doping.
Co innego jakby mowila: do żadnej dobrej pracy się nie nadajesz, nic nie umiesz dlatego masz taką beznadziejną robote".
Ty też się w swojej pracy marnujesz. Stać Cię na więcej.
Dlaczego nic z tym nie robisz? Nie podniesiesz swoich zarobków?Pisała, że lubi sie rozwijać i jest ambitna, więc tego to jej nie zarzuca.
Pisała, pisała... tylko co to znaczy rozwijać się w pracy? Awansować ze stażysty na starszego stażystę? Przecież nie każde stanowisko pracy lub rodzaj pracy wiąże się z awansem, a rozwijać się w pracy można także poprzez doskonalenie zawodowe.
Moim zdaniem autorka zaczyna lekko czepiać się męża, podczas gdy najwyraźniej on ma zapewnioną stabilizację zawodową, co też niewątpliwie jest autem na rynku pracy.
Poziomka777 napisał/a:Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
No faktycznie dodajesz mu skrzydeł, mówiąc, że marnuje się w swojej pracy. I co dalej?
Jakie on ma szanse na zmianę? Co innego i gdzie mógłby robić?
Jakie jest prawdopodobieństwo, że nowa praca będzie mu odpowiadać jak ta.
Nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego. Umiejętności miękkie i predyspozycje do określonych ról w dużym stopniu determinują w czym człowiek się widzi i co może robić. Nie przystawiaj do niego własnych możliwości i ambicji skoro on jest inny. Takie mówienie wcale nie dodaje skrzydeł, bardziej mówi " nawet w pracy do niczego nie doszedłeś".
Najlepszy post Twojego autorstwa jaki tu przeczytałem. Serio, mimo antypatii
33 2023-09-18 18:20:59 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-09-18 18:21:52)
Mam problem. Maz jest starszy ode mnie 9 lat, mamy dwójkę małych dzieci. Mocno się różnimy, inne zainteresowania, inne temperamenty, w łóżku tak średnio się dopasowaliśmy. Ja jestem bardziej otwarta, mąż mniej. Mam poczucie, że czegoś mi brakuje. Super nam idzie planowanie, mamy nasze mocne strony jako para i jest dla mnie bardzo ważny, ale... do różnic które wymieniłam dochodzi jeszcze różnica w ambicjach. Ja jestem osobą ambitna, lubię się rozwijać i rywalizować. Mąż woli spokój, jego praca moim zdaniem jest bez perspektyw, zarabiamy tak samo. Mąż ma sporą nadwagę, jest niskiego wzrostu i lubi zjeść. Jakoś tak się porobiło, że przestał mi się podobać .. nie pociąga mnie, nie podziwiam go. Wkurza mnie, że ma na wszystko swoją teorię i jest we wszystkim najmądrzejszy. Kiedy mu mówię że powinien coś Robić z kilogramami, że jakaś dieta, że więcej sportu to uważa że sam sobie poradzi i tak mija czas i nic się nie zmienia. Czasem myślę, że uzupełniamy się fajnie jako para, ale martwi mnie że każdy obcy facet wydaje mi się atrakcyjniejszy od mojego męża ...wstyd mi się do tego przyznać , pewnie to świadczy o mnie. Ale czy nie jest też tak, że w związku ludzie jakoś powinni się oboje starać
Autorko, masz rację że sytuacja jest poważna i masz rację że postanowiłaś zasięgnąc gdzieś opinii. Ale lepiej nie tutaj, lecz u specjalistów. U kogoś, kto pomoże Wam się komunikowac, zrozumiec nawzajem własne potrzeby i to co dla Was wzajemnie jest ważne. U kogoś, kogo wskazówek i zaleceń oboje posłuchacie. Po prostu poznaję objawy: jesteś już przy tym kamieniu milowym, za którym zaczyna się droga w dół. Jesteście dwiema różnymi osobowościami (aż mnie kusi by spytac o znaki zodiaku, bo to wbrew pozorom ma powiązanie z cechami charakteru i dążeniami; Ty masz jeden ze znaków powietrza, on - wody, prawda? Jeśli puścicie to na żywioł, to za kilka lat (liczonych na palcach jednej ręki) będzie po zabawie. On musi zrozumiec jak ważne dla Ciebie jest by on się wziął fizycznie za siebie, Ty musisz zacząc patrzec na niego, a nie na ambicje i kasę. Na razie zarabiasz tyle co on i powiem ci co będzie: gdy Twoje zarobki przekroczą jego zarobki, zaczniesz patrzec na niego z góry, jego praca i jego obecny wygląd zaczną byc dla ciebie znacznie wyraźniej widoczne i kłujące w oczy niż dziś; zaczniesz coraz wyraźniej widziec jego wady, a coraz mnie wyraźnie jego zalety, choc jedne i drugie będą takie jak rok-trzy lata wcześniej. Przestaniesz dostrzegac jego plusy, zacznie cię wkurzac sama jego obecnośc. Dostrzegani poza domem faceci zaczną coraz bardziej błyszczec urokiem nowości, a finał będzie taki że albo go zdradzisz i dopiero wtedy odejdziesz albo po prostu go zostawisz. To własnie znajduje się na dalszych etapach drogi, na której się już znajdujecie. Na razie zauważyłaś pierwsze znaki wskazujące, dokąd ta droga pewnie prowadzi; jeszcze możecie zmienic trasę, choc będzie to wymagało pewnych starań od Was obojga. Spóbuj. Każde z Was musi postarac się zrozumiec to drugie, bez tego się nie uda.
34 2023-09-18 22:50:55 Ostatnio edytowany przez display (2023-09-18 22:51:49)
Obawiam się że nawet gdyby teraz mąż autorki stanął na rzęsach to autorce i tak już nie będzie on odpowiadał. To wygląda tak jakby ona sobie zakodowała w głowie że mąż jest nudny i nieatrakcyjny i już nic tego nie zmieni. O ile rozumiem że jeśli się zapuścił to wygląd może ją odpychać od męża (I on powinien zadbać o siebie) to tutaj autorka już jakby odpłynęła gdzieś daleko w sferze życia codziennego i gdyby na horyzoncie pojawił się jakiś nie-nudny Alvaro to popłynęłaby już całkowicie.
Autorko nie chodzi mi żeby Ciebie krytykować ale powiedz czy przed ślubem on nie był nudny? Nie miał tych wad? Nagle Ci klapki z oczu spadły? Kochasz go w ogóle? Wyobraź sobie że np on znika z Twojego życia...co byś wtedy czuła?
Zle sie dobraliscie od poczatku. Inne zainteresowania, styl zycia...czlowieka nie zmienisz. Teraz musisz sie z tym meczyc...
Najbliżej mi do twojej odpowiedzi. Owszem, akceptacja jest ważna jak piszecie i nikt nie jest idealny, ale mąż jest duży i to nie tylko moje zdanie. Jeździ na rowerku stacjonarnym co drugi dzień, widzę że się stara ale niestety to nie pomaga. Trzeba zmienić żywienie. Może rzeczywiście razem jakoś powinniśmy się za to zabrać? Hmnn
A co do różnych temperamentów, to ma to swoje plusy jak i minusy. Najgorzej mi jednak z ta potrzeba rozwoju i ambicja i tym że maz ma inaczej. Tu jest pułapka, że mąż wolałby chyba żonkę domatorke, a ja typem holdujacym patriarchat nie jestem no i mam swoja potrzebę wyzwań. Najważniejsze dla mnie, aby postarał się zrozumieć że ja nie czuje się w tej roli żony, w której on chciałby mnie widzieć. Niestety czasem jest tak, że umniejsza mnie w tym, w moich sukcesach zawodowych. Nie cieszy się ze mną, nie docenia mnie w tym. To mnie wkurza. Ja wierze w jego potencjał i zawsze mu mówię, że marnuje się w swojej pracy. Brakuje mi tego mocno, żeby też dodawał mi wiatru w skrzydła a nie je podcinal. Dlatego właśnie tak traci na atrakcyjności.....
Czyli reasumując zupełnie do siebie nie pasujecie i nigdy nie będziecie ...
Nie wiem jakie były powody że zostaliście parą jak tak mocno się różnicie.
Bo nie wiem co was połączyło jak brak wspólnych zainteresowań ani nawet brak zgrania w łóżku.
Jego nie zmienisz ...
Ten związek będzie ZAWSZE nie szcześliwy a poziom frustracji u Ciebie będzie cały czas rósł.
Wy zupełnie do siebie nie pasujecie ...
Wyszłaś za mąż za kota w worku? Czy mąż nagle zmienił się po ślubie? Jeśli wiedziałaś jakim jest typem człowieka to byłaś wobec niego od początku nieszczera
Chyba że ten nagły "kryzys" ma swoje imię i genitalia w spodniach...
38 2023-09-20 17:11:40 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-09-20 20:16:58)
A ja mam inne zdanie niż dziewczyny. Teraz, po prostu akceptując zapuszczonego chłopa, sama na siebie kręcisz bat - nie dość, że hodujesz na chacie przyszłego cukrzyka, nadcśnieniowca, zawałowca i potencjalną ofiarę udaru, którą być może będzie trzeba pielęgnować za parę lat jak niemowlę, to jeszcze skazujesz się na życie bez przyciągania damsko-męskiego i seksu. Jak się kobieta w małżeństwie zapasie i zapuści, to każdy faceta rozgrzesza, że ma pretensje, a nawet że odchodzi do innej. Ale kobieta ma trwać i patrzeć z miłością na wielki bęben, rozciągnięte dziurawe dresy i rozdeptane kapcie. No nie, wcale nie musi. Może powiedzieć mężowi co czuje i jakie są konsekwencje tych odczuć oraz dać mu wsparcie w odchudzaniu - kupować i pozwalać kupować tylko określone produkty, wspólnie gotować i jeść zdrowo, zarządzić wspólną aktywność fizyczną. Nie chce? To cóż, małżeństwo rozlezie się w szwach, wcale nie z jej winy.
Amen.
-edit- Czyli wychodzi na to, że jednak można mieć wymagania co do drugiej osoby w związku.
Wyszłaś za mąż za kota w worku? Czy mąż nagle zmienił się po ślubie? Jeśli wiedziałaś jakim jest typem człowieka to byłaś wobec niego od początku nieszczera
![]()
Chyba że ten nagły "kryzys" ma swoje imię i genitalia w spodniach...
O tym przekonasz się w finale. Prawda jest taka że jakkolwiek wielu parom zdarzają się takie kryzysy, to wieeeele z nich udaje się przetrwac. Ale szansa na przetrwanie takiego kryzysu drastycznie spada gdy w jego momencie w polu widzenia pojawi się "ten trzeci" (myślę że nie popełnię wielkiego błędu stawiając tezę że zdecydowana większość kryzysów, w których nie pojawił się ten trzeci, nie zakończyła się rozpadem związku i tak samo większośc przypadków gdy ten trzeci się pojawił zakończyła się zdradą lub/i rozpadem dotychczasowej relacji).
40 2023-09-21 08:46:27 Ostatnio edytowany przez JordanT (2023-09-21 08:47:11)
Ja autorkę rozumiem. Jeśli mąż w dniu ślubu był chudszy o 30kg, a teraz się zalał smalcem, to przede wszystkim oczywiste, że pociąg i podniecenie na jego widok spadnie. Pociągu do kogoś się nie wybiera, to jest niezależne od nas. Z drugiej strony jest miłość długoterminowa, czyli coś co codziennie się wybiera. Autorka wciąż codziennie wybiera bycie ze swoim mężem, bycie wierną.
Teraz czy udane życie w łóżku, atrakcyjność, podziw i szacunek są ważne w małżeństwie. Tak.
Rozwiązanie jest proste, ale nie jest łatwe. Autorko, zrób wszystko co w twojej mocy, aby mąż się wziął za siebie. Nie tylko dla Ciebie, ale i dla rodziny. On sam powinien o to dbać chociażby z powodu ryzyka udaru, nadciśnienia>zawał, cukrzycy itd. Jak go zabraknie, to kto będzie dbał o rodzinę? Zostaniesz ze wszystkim sama, bo mąż zamiast myśleć długoterminowo, wybiera szybką gratyfikację w postaci kilokalorii i braku ruchu.
Powtarzam, zrób wszystko co w twojej mocy, aby go wesprzeć. Bądź wyrozumiała, wspierająca, zagrzewająca do walki, ale na tym etapie nie szczędziłbym też poinformowania go o potencjalnych konsekwencjach jeśli nadal będzie to ignorować.
Powodzenia
Ja autorkę rozumiem. Jeśli mąż w dniu ślubu był chudszy o 30kg,
A dlaczego 30 kg? Przecież utył 40 , a nie sorry, pisała że utył 55 kg.
A to dopiero.
JordanT napisał/a:Ja autorkę rozumiem. Jeśli mąż w dniu ślubu był chudszy o 30kg,
A dlaczego 30 kg? Przecież utył 40 , a nie sorry, pisała że utył 55 kg.
A to dopiero.
Ja bym sie poszla powiesic gdybym przytyla 55 kg