Od trzech lat byliśmy w związku, układało się dobrze, dużo miłości i ciepła. Nie było żadnych szczególnych kłótni. Pół roku temu zamieszkaliśmy ze sobą.
Dwa lata temu zaproponowałem otwarty związek ale czysta zabawa, bez żadnych uczuć. Wypłynęło to z tego że kiedyś w trakcie seksu powiedziała, że jak mi nie pasuje seks bo jest go za mało to mam się z kimś innym spotkać. Spotkałem się z paroma kobietami o czym jej powiedziałem. To były 3 pojedyncze spotkania. Mnie to nie kręciło a bardziej frustrowało. Ona z nikim. Nic takiego przynajmniej nie zgłosiła. Potem się przyznała do dwóch spotkań ale to miało małe znaczenie. Minął rok.
Problemy zaczęły się w maju. Zaczęła się ode mnie odsuwać. Najpierw próbowała wyrwać kogoś z pracy. Nakryłem ją na tym gdy na jej komputerze czegoś szukałem i odkryłem hasła typu "i lovie him but he has girlfriend"/"jak go zachęcić"
Dla mnie to był wyraźny sygnał że ona juz się nie tylko bawi. Porozmawiałem o tym ale ona zaprzeczała. Po chwili się przyznała, że faktycznie chciała kogoś "wyruchać". Mnie to jednak dość zirytowało bo widziałem tam sporo emocji.
Z tego wszystkiego nic nie wyszło, ale ona zaczęła się jeszcze bardziej oddalać. Pojechałem z nia na imprezę do jej znajomych, ale że nie było to towarzystwo w moim stylu zawinąłem się w sobotę. Ona została i poznała tam jakiegoś gościa.
Zaczęli ze sobą pisać w czwartek po imprezie, a ona już w środę wpisywała w google pytania"czy on napisze" "dlaczego mówi że napisze ale nie pisze". Nic jej o tym nie mówiłem ale ze względu na to że ona całkowicie się ode mnie odsuwała, unikała kontaktu ze mną, unikała wyjść zacząłem to śledzić. Kilka dni później, w niedzielę oni umówili się na randkę na plaży, przyjechała po pracy o 2 w nocy twierdząc że było tyle pracy że musiała zostać dłużej.
Rano podjąłem rozmowe, a ona powiedziała, że czas sobie zrobić przerwę, bo nasz związek się wypalił, bo nie pasujemy do siebie, bo ja jestem introwerytkiem a ona lubi imprezy, chce chodzić ze swoim chłopakiem na imprezy, chce szaleć, chce jeździć i poznawać ludzi a ja mam pracę, wolę stabilne życie(mam 30 lat, ona 26) i że to nie dla niej. Że mnie trzeba wszędzie wyciągać i nic nie zorganizuje. Ogólnie to rozumiem, bo faktycznie czułem się przy niej inną osobą niż jestem, że jej zachowanie mnie kastruje. Zaproponowałem, że przez miesiąc będę zachowywał się tak jak zachowywałbym się normalnie. Zgodziła się i przez poniedziałek i wtorek, tamtego tygodnia wychodziliśmy na różne rzeczy. Zorganizowałem dwie przyjemne randki na których ona płakała, że czuje się jak na pogrzebie związku. Powiedziała, że dlaczego dopiero teraz.
We wtorek wróciłem do domu a ona w środę sprowadziła tam bolca. Widziałem jak szli razem za ręce i głośno się śmieli. Ten chłop przyjechał do niej na noc.
I teraz zaczyna się coś czego nie rozumiem...
Dzień po tej nocy napisała do mnie czy chce z nią wyjść na pizze. Przeszliśmy się, była radosna, mówiła że mnie kocha, że kocha mój zapach ale potrzebuje czasu. Było ok, zapłaciła za jedzenie.
Powiedziałem że na drugi dzień odbiorę swoje rzeczy.
Przyjechałem do pustego mieszkania bo ona była wtedy w pracy, w koszach na śmieci mnóstwo gumek.
Zabrałem rzeczy i odłożyłem klucz.
W sobotę rano, wtedy gdy on był, dostałem wiadomość od niej "czy chcesz żebym ci obciągnęła?"
Napisałem że spoko, wpadnę w niedziele.
Jak powiedziałem tak zrobiłem, przyjechałem do niej, przyjechała wcześniej z pracy, uprawialiśmy seks.
Przyznała się że on był w srodę i w piątek. Ze fajnie się bawiła.
Minęło parę dni i cała ta sytuacja mnie zirytowała. Zapytałem czy może się spotkamy, zgodziła się, kupiliśmy wino i pojechaliśmy do niej. Wiedziałem, bo dostrzegłem u niej na fb dodane wydarzenie, że będzie tam w piątek i sobotę, u niego w domu na imprezie, mimo że mi powiedziała, że jedzie z koleżanką do warszawy.
Zacząłem pytać, czy może w czwartek się ze mną spotka, stanowczo odmawiała, mówiła że nie może bo jedzie do warszawy. Bilety miała dopiero na niedziele, wiedziałem że kłamię ale ona była uparta.
Zapytałem wprost co robi i po co kłamie. Ona uparta że nie bo jedzie się spotkać z koleżanką. Powiedziałem że to nie ma sensu, nie chce z nią żądnego związku, znajomości, że jest stratą czasu bo kłamie i nie jest uczciwa.
Wyszedłem. Napisała mi na fb że
"ja myślałam, że ci serio po tym rozstaniu zależy bo ja mam do ciebie nadal uczucia ale chce spędzać czas z innymi po prostu. Ale co nie kręcić? Co by to zmieniło jakbym powiedziała, tak chce spędzić czas z kimś innym bo ty sprawiasz mi po prostu przykrości? Robisz mi ciagle wyrzuty?Gdyby tobie serio zależało, to byś mi serio dał ten czas po prostu, ale tobie zależy tylko na twoim interesie. I osiągasz jakieś swoje cele nie patrząc co robisz i kogo krzywdzisz po drodze"
Kontakt urwał się, pojechałem na wakacje na 10 dni. Znikłem i w trakcie nich wrzucałem rożne relacje, po kilku dniach byłem w miejscu gdzie byłem z nia. Niestety tak bardzo tęskniłem za rozmową z nią, że wysłałem jej jeden filmik z miejsca gdzie byliśmy. Zadzwoniła do mnie po kilku godzinach, że nie rozumie po co to robię, że ją atakuje a potem coś takiego. Zaczęliśmy rozmawiać, ona płakała że jej zależy, że tęskni ale moje zachowanie ją odrzuca.
Pogadaliśmy i potem przez kolejne parę dni było ok.
Wróciłem do PL, spotkaliśmy się, poszliśmy na plażę. Potem zaproponowała, żeby wpadł do niej w niedzielę na noc. W drodze powrotnej powiedziała, że nawet jak nam nie wyjdzie to ona chce się spotykać raz na jakiś czas na seks nawet gdybyśmy kogoś mieli.
W niedzielę zrobiliśmy sobie krewetki, był bajeczny seks. (w szafie znalazłem opróżnioną paczkę gumek). Cały czas podkreślała,że ona nie wie jak między nami będzie, bo potrzebuje czasu, bo chce trochę wolności, żebym się nie nastawiał. Przyznała się ,że kilka dni wcześniej pieprzyła się z nim na plaży, że też ostro szalała jak była u niego parę dni.
We wtorek to samo, kolejne spotkanie ze mną. W środę również, kino i lody.
Powiedziała, że widzi się z nim w czwartek bo idą do kina. Przyznała się też, że z powodu tego że ja pojechałem na wakacje ze znajomymi(propozycję dostałem dzień przed wyjazdem,spontan) to ona też chciałą pojechać i zgodziła się na 4 dniowy wyjazd z tym typem do kazimierza dolnego. Nie widziała w tym niczego złego. Ja powiedziałem jej co dowiedziałem się o nim, co mówił o niej w pracy. Ona się wkurwiła, powiedziała, ze z nim zerwie kontakt. Jak powiedziała, tak zrobiła. On się wypierał. Wyjazd odwołano.
Napisałem jej że mimo to ciężko mi jej zaufać. że chce powrotu, że będzie uczciwa. Napisała, że bardzo chce się spotkać na kawę, że chce pogadać o nas, bo jej zależy. Spotkaliśmy się, powiedziała, ze możemy spróbować, bo ona mnie kocha i tęskni za mną.
Przez tydzień jej nie było, wróciła i spotkaliśmy się, byłem u niej na noc, chciała się przytulać, seks też był. Powiedziała, że on czasami pisze, nawet jej wyznał miłość w trakcie tego spotykania się ale ona nie traktuje tego poważnie bo chciała się zabawić a on woził ją wszędzie i płacił. W ten piątek zaproponowałem pojechać jej autem(nie mam prawka) na zwiedzanie zamku. W mieszkaniu u niej oczywiście dobrała się do mnie, zaczęła całować i doszło do orala. Pojechaliśmy, cała drogę mówiła jak pięknie wyglądam, pachnę, że mam cudowne ciało i że ona tęskniła. Dzień minął cudnie. Skończyło się nawet nagrywaniem orala w krzakach bo miała na mnie ochotę. Niestety w trakcie powiedziała, żebym się za bardzo nie nastawiał, bo wiemy jak jest i ona potrzebuje czasu żeby się przekonać, bo boi się że nie jestem odpowiednim kandydatem, że nie poradzimy sobie w życiu, bo ja jestem mało decyzyjny. To pierwszy raz kiedy usłyszałem coś takiego bo wczesniej problemem było to że nie mam zbyt wielu znajomych, nie zabieram ją do znajomych, nie lubię imprez i lubię spędzać czas w domu.
Wczoraj zapytałem jakie ma plany na wieczór. Powiedziała, że idzie z koleżanką na imprezę. Tylko, że ta odpowiedź była taka bardzo... trudna do uzyskania. Wieczorem sprawdziłem i koleżanka wstawiła zdjęcie z nią i nimi razem. Nie obejmowali się ale byli na jednym zdjęciu z nią. Zapytałem czy on tam jest, ona stanowczo zaprzeczyła, żeby był. Zapytałem jeszcze raz czy jest bo wiem, że jest ale ona zaprzeczyła, więc zapytałem czemu kłamie i czy możemy pogadać przez telefon.
Zadzwoniłem trzy razy, napisała że jest najebana i nie odbierze.
W końcu granica się przebrała, napisałem jej, że to jest niepoważne,żałosne, cały czas kłamie i że nie chce mieć z nią kontaktu, żeby do mnie nie pisała. Nie odezwała się już
Naprawdę nie wiem co tutaj się wydarzyło. Starałem się umieścić wszystkie ważne rzeczy bez opinii.