Na wstępie chcę nakreślić sytuację, żeby nie było nieporozumień. Oboje promujemy wolne związki. Oznacza to, że uważamy, że monogamia nie jest dla każdego i jeśli wszyscy czują się dobrze, to nie powinno być problemu. Ale problem się pojawił, bo "ta druga" nie jest zainteresowana układem, a ja nie chcę brać w tym udziału na zasadzie bycia powodem zdrady, do której w tym momencie dochodzi.
Poznałam wspaniałego mężczyznę. W zasadzie bratnią duszę i to na wielu poziomach. Oboje mamy takie same wartości, lubimy podobne rzeczy i mamy duże ambicje. Różnimy się tym, że ja jestem singielką, a on ma żonę. Byłam już z żonatymi mężczyznami, ale ich żony o tym wiedziały, ponieważ to zawsze były związki otwarte lub poliamoryczne, gdzie występowała duża swoboda i wszyscy szanowaliśmy się wzajemnie. Tu jednak tak nie jest. Zaprzyjaźniliśmy się i czuję, że jest to człowiek, z którym mogłabym dzielić życie. Tylko że jest to typ osoby, dla której chciałabym być "pierwsza". Oznacza to, że mógłby eksplorować seksualnie z innymi kobietami to, czego nie może ze mną, ale w życiu stawiać mnie na pierwszym miejscu. Ale jest żona. Żona, jak się niedawno dowiedziałam, nie wie o jego wolności seksualnej i uważa, że ma standardowego, monogamicznego i wiernego męża. I tu pojawił się zgrzyt, bo mnie to mocno zirytowało. Nie zamierzam niszczyć związków, bo też szanuję tę kobietę i gdybym prezentowała jej wartości, to bym nie chciała być w takiej sytuacji. I tu właśnie. Mam ochotę namówić go do rozwodu. Nie chodzi o to, że dla mnie, ale widzę, jak się męczy on i jak może czuć się ona, gdy w końcu coś odkryje. On się męczy, bo już nie kocha żony, która rzuciła się w wir kariery. Nawet nie chce mu się z nią przebywać. Ona z kolei ma prawo poznać kogoś, kto podziela jej światopogląd. Ale on, mimo, że nie kocha żony, nie chce się rozwodzić, bo mają wspólne rzeczy, dom, samochody i taki krok byłby bardzo niekomfortowy, więc on woli trwać w nieszczęśliwym związku, szukać kobiet na boku i tak trwać. Nie chcę się na to godzić, ale problem polega na tym, że czuję się przy nim po raz pierwszy naprawdę wspaniale. A mam 33 lata.