Hej! 2 miesiące temu poznałam chłopaka. Od miesiąca się spotykamy. On nie pracuje w Polsce i bywa tu tylko od piątku do niedzieli. No i tutaj pojawia się problem... Do tej pory spotkaliśmy się cztery razy, było to głównie w soboty, z wyjątkiem jednego weekendu gdzie widzieliśmy się dwa dni. Wiem, że jest w Pl tylko 3 dni, ale chciałabym częściej się z nim widywać. Jednak on uparcie stoi przy swoim, że jedno spotkanie mu wystarcza.
Próbowaliśmy to wyjaśniać, ale moje potrzeby nie były brane pod uwagę. Najpierw napisał, że kilometry (mieszkamy 60 km od siebie), więc zaproponowałam nocleg, ale też nie, bo on się krępuje, bo mieszkam z koleżankami (był już u mnie nie raz). Kolejnym argumentem było to, że dla niego fajnie by było gdyby mógł, cytuję: skosić trawę, pojeździć na motorze czy sobie pograć i odpocząć, a nie siedzieć cały weekend ze mną. Patrzę też na jego potrzeby, ale kurde wszystko się da jakoś pogodzić...
W trakcie padły z mojej strony słowa "jeśli Ci zależy", ale on nie wie czy mu zależy, bo się dopiero poznajemy. Zgłupiałam... zaczęliśmy rozmawiać o uczuciach. Powiedziałam mu, że nie traktuje tej relacji jak koleżeńskiej, szczególnie, że doszło między nami do seksu, na co on "A ja tak nie mam. Lubię Cię, bardzo mi się podobasz, ale myślę, że nic wyjątkowego nie czuje. Musi być to coś a ja tego nie czuje". Składa mi się to w jedną całość, że po prostu albo on jednak nie szuka poważnej relacji i zrobiło się niewygodnie, albo... no właśnie co?
Po tej całej rozmowie on nie chciał się spotkać, więc dla mnie sytuacja była jasna - to koniec. Ale nie... napisał, że on nie wie, że on sobie musi przemyśleć naszą relacje itd. Dałam mu tydzień i myślę... myślę czy jest jeszcze jakaś nadzieja, że to się ułoży. Bardziej jednak przygotowuje się na to, że to koniec. Zastanawiam się też czy to ja za dużo wymagam czy po prostu on daje od siebie minimum.
Skąd my to znamy i ile było na ten temat wątków na tym forum.
A facet określił się jasno
skosić trawę, pojeździć na motorze czy sobie pograć i odpocząć
Nawiązując do tytułu wątku: ”Lubi mnie, podobam mu się, ale nie ma tego czegoś?”, to owszem, nie ma tego czegoś, a stricte mówiąc - nie ma zakochania. Bo gdy dwoje ludzi zakochuje się w sobie, to chcą być bez przerwy razem, seksują się z tej radości jak króliki i świata poza sobą nie widzą.
Tak wygląda większość znanych mi osobiście, albo z obserwacji, albo z opowieści pozytywnych początków związku z zakochaniem w tle.
U Ciebie to raczej wygląda jakby facet spędzał z Tobą czas z tzw. braku laku.
Dostałaś już 182 odpowiedzi:
https://www.netkobiety.pl/t131056.html
Pomyśl jakąś liczbę od 1 do 9, pomnóż ją przez 4, dodaj 25, pomnóż przez 3, odejmij 1 i przeczytaj odpowiedź o tym numerze XD
A ja mu sie nie dziwie skoro go caly tydzien nie ma, ze ma cos do roboty w domu chocy skoszenie trawy czy potrzebuje po tygodniu pracy odpoczac i zatankowac baterie na caly kolejny tydzien.
Ty nie mozesz do niego? Musi on koniecznie do ciebie i twoich kolezanek przyjezdzac?
Na którym spotkaniu poszłaś z nim do łóżka?
Na którym spotkaniu poszłaś z nim do łóżka?
nie poszła raczej..
A ja mu sie nie dziwie skoro go caly tydzien nie ma, ze ma cos do roboty w domu chocy skoszenie trawy czy potrzebuje po tygodniu pracy odpoczac i zatankowac baterie na caly kolejny tydzien.
Ty nie mozesz do niego? Musi on koniecznie do ciebie i twoich kolezanek przyjezdzac?
No właśnie nie. Dla mnie to żaden problem i proponowałam mu to, ale on twierdzi, że jego honor nie pozwala mu na to, żebym to ja do niego jeździła i wydawała na paliwo xD on mieszka z rodzicami, tzn cały dół domu ma dla siebie, ale to już chyba za wysoki poziom relacji bo przecież rodzice by widzieli...