Cześć,
mam pewną zagwozdkę i ciekawi mnie jak Wy drogie Panie widzicie ten temat.
W związku jesteśmy pół roku, pierwsze 3 miesiące były bardzo emocjonujące jak to zawsze bywa. Dużo uczuć, dużo miłości, dużo zbliżeń.
Od jakiegoś miesiąca zauważyłem niepokojące symptomy. Dodam, że w tym czasie ma również bardzo dużo stresujących sytuacji, więc to też biorę za pewien powód zmian zachowań.
1. Kiedy do niej piszę, np. słowami wsparcia gdy jesteśmy osobno, bądź zapewniam o uczuciach - otrzymuję zero odpowiedzi, reakcji, niczego. Odpisuje raczej na jakieś krótkie pytanie, bądź pisze z codziennymi tematami, ale to tyle. Krótko, zwięźle i na temat.
2. Kiedy ma te stresowe dni (ogólnie to teraz ma ich z 90%) kiedy przychodzę, wita mnie z niezadowoloną miną, z takim jakby chłodem, czasem się czuję jakbym witał się ze znajomą, bądź przyjaciółką. Następnie cały dzień mija w takiej atmosferze. W dni kiedy ma dobry nastrój, to wita mnie z czułością i uśmiechem (no ale to będzie z max 10% wizyt).
3. Zaangażowanie w związek i staranie się spadło do minimum. Kiedy jesteśmy sami najczęściej śpi, bądź chce coś oglądać. Przytula się, ale częściej nawet milczymy niż rozmawiamy. Rzadko kiedy pyta co u mnie. Nie wkłada już praktycznie energii w budowanie relacji.
4. Mniejsze okazywanie uczuć i bliskości - Ogólnie są przytulenia (bardzo je lubię i doceniam), dostaje pocałunki w policzek, ręce itd. praktycznie codziennie kiedy się widzimy, słownie jestem zapewniany, że mnie kocha i chce być ze mną na zawsze. Jednakże pocałunków namiętnych praktycznie brak, wydaje mi się kiedy dotykam np. piersi to odczuwa dyskomfort, sfera intymna zaczyna zanikać (na 100% mojej inicjatywy, 100% słyszę: nie, jestem zmęczona, nie jestem zestresowana, nie, nie mam sił i ochoty itp.). Przestałem inicjować ponieważ nie chcę się całkiem zniechęcić znów słysząc nie. Mieliśmy rozmowę na ten temat, jednakże po przekazaniu informacji czego odczuwam brak, jakie emocje są z tym we mnie związane, nie robiąc wyrzutów i oskarżeń i tak wynikła z tego kłótnia i feedback, że po takiej rozmowie działa to w drugą stronę.
5. Nie chce rozmawiać kolejny raz o swoich problemach. Ogólnie rozumiem bo ile też można jak to cały czas te same rzeczy, z drugiej strony ja próbuję szukać jakichś rozwiązań. Szanuję też taką decyzję, więc czasem jak leży i siedzi sobie w głowie panuje niezręczna cisza. Daję Jej ten czas, ale martwi mnie, że nie chce rozmawiać.
6. Kiedy pytam co mogę dla niej zrobić, jak pomóc, w czym odciążyć - słyszę - nie wiem, nic nie możesz zrobić itp. Zastanawia mnie też ostatnia rozmowa, kiedy chciałem porozmawiać o nas, o przyszłości usłyszałem, że nie chce znowu o tym gadać.
7. Kontakt kiedy nie widzimy się również jest minimalny. Ja przestałem pisać, bo wyglądało to bardziej jak monologi i często nie dostawałem odpowiedzi na pytania, dzwonić to w sumie też tylko ja dzwonię. Od razu zaznaczę, nie wymagam kontaktu 24h i szanuję też prywatny czas tylko dla siebie.
8. Mam wrażenie, że w tych stresowych sytuacjach woli żeby mnie przy Niej nie było. Była taka sytuacja, że odwołała spotkanie praktycznie godzinę przed tym jak miałem się pojawić ponieważ chciała odpocząć i pobyć sama.
Rozkminę mam ponieważ:
a. Kiedy się widzimy, codziennie zapewnia mnie o swojej miłości. Mówi, że kocha, że chce być ze mną na zawsze, przytula się.
b. Kiedy razem wychodzimy również łapie mnie za rękę, przytula się i chce być blisko mnie.
c. docenia wszystkie moje starania i mówi mi o tym.
d. robi małe gesty, uśmiecha się do mnie i szuka fizycznego kontaktu.
e. proponuje spotkania i z chęcią odpowiada na moje propozycje żeby się zobaczyć, bądź gdzieś wyjść.
Od razu też zaznaczę, pomimo że nie mieszkamy razem to staram się odciążać od obowiązków domowych, zakupów, gotowania itp. Widząc, że ma gorszy czas wiadomo, że chcę pomóc i dać Jej trochę czasu dla siebie na odpoczynek czy swoje rzeczy. Doceniam również Ją i jej starania.
Zastanawia mnie to wszystko ponieważ widzę jakby ochłodzenie w te gorsze dni, jednak w te lepsze jest bardzo dobrze, jednakże to 10% z całości.
No i tak, opcje jakie pojawiają się w mojej głowie to:
I. Faktycznie ma mega ciężki czas i skupia się na tym w 90%, przez co nawet nie myśli o pozostałych aspektach życia. Jednak kiedy przychodzę dziwi mnie, że nie ma tego błysku w oku, uśmiechu i ma niezadowoloną minę. Ewentualnie ma mnie za pewnik, więc nie musi się starać.
II. Ma dużo wątpliwości co do naszej relacji i nie wie, w którą stronę chce iść. Miota się między być w związku, zakończyć związek. Jest ogólnie dobrze, więc stąd jest między młotem, a kowadłem.
III. Powoli oddala się ponieważ chce żebym to ja zakończył związek - bo tak jest łatwiej.
IV. Straciła zainteresowanie moją osobą i nie wie co z tym zrobić.
V. Chce być sama, nie chce żadnej relacji.
VI. Chcę związku, ale nie spełniłem jej oczekiwań więc wychładza między nami stosunki żeby zginęło to śmiercią naturalną żeby mnie nie zranić.
Co sądzicie ?
Jakby były potrzebne dodatkowe odpowiedzi, z chęcią udzielę.
Mi na relacji zależy i stąd ten wpis, ale czy kiedykolwiek mężczyzna zrozumie kobietę ?
Pozdrawiam