Cześć,
piszę, aby uzyskać jakieś porady i wsparcie, ponieważ znalazłam się razem z mężem w bardzo trudnej sytuacji. Jesteśmy młodym małżeństwem, między nami dobrze się układa, rozpoczynamy budowę domu za miesiąc, nieopodal mojej małej rodzinnej miejscowości, a obecnie mieszkamy sami w bloku. Jednak nasze kontakty z rodzicami męża są bardzo toksyczne - moja teściowa to kompletna egoistka, myśląca tylko i wyłącznie o sobie, a teść to alkoholik, który jest bardzo opryskliwy i wybuchowy (nie chcę zbyt wiele się rozpisywać jaką wyrządzili krzywdę mojemu mężowi, mi również, bo nie starczyłoby na to czasu). Teściowie z niczym nigdym nam nie pomogli, ale też nigdy na to nie liczyliśmy - mamy chociaż wsparcie w moich rodzicach (nie finansowe, tylko motywujące). Tyle tylko, że moi rodzice są bardzo kontrolujący, chcieliby mieć na wszystko wpływ i często kwestionują nasze wybory, nawet takie głupoty jak jakie drzewka posadzimy w ogrodzie. Od kilku miesięcy jestem na terapii i uważam, że to najlepiej wydane pieniądze... terapia bardzo wiele mi uświadomiła i pozwoliła starać się stawiać granice, jednak podczas terapii dowiedziałam się, że jestem w obecnym miejscu jak niepasujący puzzel, tak jakby ktoś przypadkowo wrzucił mnie w środowisko osób do których nie pasuję. Im dłużej jestem na terapii, tym bardziej zaczęłam zastanawiać się, co ja tutaj w ogóle robię... że powinnam zmienić całkowicie swoje życie, wyprowadzić się, zacząć wszystko od nowa, bo tutaj otaczają mnie same toksyczne osoby. Tylko z drugiej strony, mój mąż prowadzi tutaj firmę, która bardzo dobrze prosperuje, ja również mam własną działalność, na którą pracowałam wiele lat, a na dodatek budowa domu ma lada chwila ruszyć i wszystko jest już załatwione. Jestem bardzo ambitną osobą, która lubi się rozwijać, a tutaj gdzie przebywam jest wiele osób, które na pierwszym planie stawia założenie rodziny, to powoduje, że ciężko jest mi się dogadać z tutejszymi kobietami. Również chciałabym mieć dzieci, ale wychodzę z założenia, że trzeba takim dzieciom zapewnić jak najlepszy start w życiu, czyli trzeba mieć czas i pieniądze.
Podsumowując, z jednej strony mamy działkę w bardzo malowniczym miejscu, gdzie budowa ma ruszyć za moment, mamy też dobre prace. Z drugiej strony otacza nas specyficzne środowisko do którego w ogóle nie pasujemy, tutaj liczą się tylko znajomości i pieniądze, a nie to kto jakim jest człowiekiem, wszystko jest płytkie. Myśleliśmy o przeprowadzce do innego miasta lub nawet za granicę, ale zupełnie nie wiemy czy opłaca się wszystko rzucić.
Naszą największą obawą jest to, że gdyby pojawiło się dziecko, to nie chcielibyśmy ograniczać kontaktów dziecka z dziadkami, ale z drugiej strony oni wyrządzili nam tyle krzywd, że nie mogę nawet sobie wyobrazić tych relacji w przyszłości. Dodatkowo nie mamy tutaj żadnych przyjaciół, żadnej paczki znajomych, bo większość wyjechała do większych miast, a osoby, które tutaj zostały nie nadają z nami na tych samych falach.