Cześć. Długo zastanawiałam się czy napisać wątek, przyznam że czuję wstyd że muszę pytać o zdanie innych ludzi.
Kilka dni temu facet nagle ze mna zerwał. Poznaliśmy się jakieś 8 miesięcy temu. Było cudownie. Spacery, wspólne wakacje, gdzie powiedział że się zakochał,piesze wycieczki, kolacje na mieście. Naprawdę czułam że to związek party na prawdziwych wartościach, rozmowie, szacunku. Dawałam mu dużo przestrzeni do rozwijania jego pasji, ja w tym czasem zajmowałam się sobą. Dzwonił codziennie, pisał SMSy, spędzaliśmy ze sobą każdy weekend, naprawdę czułam że mu zależy. Dostawałam kwiaty, wino, pomagał mi przy remoncie nowego mieszkania.
Trzy dni przed zerwaniem źle się czułam, zaproponował że przywiezie mi kolacje, dzień przed zerwaniem byliśmy na spacerze, chciał mi kupić kwiaty.. Dzień później nagle przyjechał i powiedział ze po pół roku powinien się wkręcac w związek i ze długo dochodził do tej decyzji i nawet kolega poradził mu żeby nie marnował mojego czasu. Dla mnie to był szok. Wydawał się nie być pewnym decyzji. Stwierdził że może wrócimy do rozmowy za dwa tygodnie albo za miesiąc. Odpowiedziałam że nie rozumiem, ze jak to będę czekać miesiączki nie wiadomo na co, że jakby miał coś poczucia to by juzuto czuł i w miesiąc tegoż nie poczuje. Odparł tylko 'masz rację'. Jestem kobietą bardzo doświadczona w życiu miłosnym, zawsze wiem kiedy 'coś nie gra' bo to czuć, ze facetowi mniej zależy i ze coś kręci. Dałam dużo od siebie, bylam czuła, wspierająca, nie byłam bluszczem, miałam jakieś swoje życie. Naprawdę go lubiłam i mi na nim zależało. Nie pospieszalam z żadnymi poważnymi decyzjami..typu 'a kiedy ślub'. Czułam się na tyle bezpiecznie że wiedziałam że przyjdzie na to czas i niczego nie muszę przyspieszać. szukam ciągłe co mogłam zrobić źle.. W którym momencie czegoś nie zauważyłam.. Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:( To normalne że faceci potrafią być takimi świetnymi aktorami? Jak to możliwe ze ktoś udaje przez dłuższy czas że mu zależy? Jednego dnia kupuje kwiaty, drugiego dnia mówi że to koniec, wtf
Cześć. Długo zastanawiałam się czy napisać wątek, przyznam że czuję wstyd że muszę pytać o zdanie innych ludzi.
Kilka dni temu facet nagle ze mna zerwał. Poznaliśmy się jakieś 8 miesięcy temu. Było cudownie. Spacery, wspólne wakacje, gdzie powiedział że się zakochał,piesze wycieczki, kolacje na mieście. Naprawdę czułam że to związek party na prawdziwych wartościach, rozmowie, szacunku. Dawałam mu dużo przestrzeni do rozwijania jego pasji, ja w tym czasem zajmowałam się sobą. Dzwonił codziennie, pisał SMSy, spędzaliśmy ze sobą każdy weekend, naprawdę czułam że mu zależy. Dostawałam kwiaty, wino, pomagał mi przy remoncie nowego mieszkania.
Trzy dni przed zerwaniem źle się czułam, zaproponował że przywiezie mi kolacje, dzień przed zerwaniem byliśmy na spacerze, chciał mi kupić kwiaty.. Dzień później nagle przyjechał i powiedział ze po pół roku powinien się wkręcac w związek i ze długo dochodził do tej decyzji i nawet kolega poradził mu żeby nie marnował mojego czasu. Dla mnie to był szok. Wydawał się nie być pewnym decyzji. Stwierdził że może wrócimy do rozmowy za dwa tygodnie albo za miesiąc. Odpowiedziałam że nie rozumiem, ze jak to będę czekać miesiączki nie wiadomo na co, że jakby miał coś poczucia to by juzuto czuł i w miesiąc tegoż nie poczuje. Odparł tylko 'masz rację'. Jestem kobietą bardzo doświadczona w życiu miłosnym, zawsze wiem kiedy 'coś nie gra' bo to czuć, ze facetowi mniej zależy i ze coś kręci. Dałam dużo od siebie, bylam czuła, wspierająca, nie byłam bluszczem, miałam jakieś swoje życie. Naprawdę go lubiłam i mi na nim zależało. Nie pospieszalam z żadnymi poważnymi decyzjami..typu 'a kiedy ślub'. Czułam się na tyle bezpiecznie że wiedziałam że przyjdzie na to czas i niczego nie muszę przyspieszać. szukam ciągłe co mogłam zrobić źle.. W którym momencie czegoś nie zauważyłam.. Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:( To normalne że faceci potrafią być takimi świetnymi aktorami? Jak to możliwe ze ktoś udaje przez dłuższy czas że mu zależy? Jednego dnia kupuje kwiaty, drugiego dnia mówi że to koniec, wtf
Starał się, myślał, że przyjdzie uczucie, skoro nie przyszło, podjął słuszną decyzję.
Ja tu nie widzę aktorstwa. Nic nie zrobiłaś źle.
A to ciekawy wątek, ja go czytam tak: zawsze mam kontrolę w związku, wiem kiedy facet kręci, czytam go jak otwartą księgę nie byłam bluszczem, wszystko robilam po bożemu, a tu sru, kiedy ja w fotelu kierowcy wiozłam nas w piękne czeluści miłości on nagle wyskoczył mi z samochodu. Co się stało?! Ano nic się nie stało, po prostu związek był perfekcyjny dla Ciebie, ale nie dla niego. Jeżeli naprawdę chcesz się dowiedzieć zamiast snuć domysły to musisz się go zwyczajnie dopytać bo nikt na forum nie siedzi facetowi w głowie.
Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:(
A dlaczego miała zadziałać?
Był zainteresowany, ale po prostu zrozumiał, że nie jesteś tą jedyną.
Postąpił bardzo uczciwie i z taktem.
Pewnie macie rację. Chyba chciałam usłyszeć że to dupek, tak łatwiej było by mi się uporać z rozstaniem. Trudniej jestes myśleć że rzucił mnie w porządku facet.
Pewnie macie rację. Chyba chciałam usłyszeć że to dupek, tak łatwiej było by mi się uporać z rozstaniem. Trudniej jestes myśleć że rzucił mnie w porządku facet.
Witamy w dorosłym życiu, gdzie nie zawsze kiedy ktoś idzie za swoimi potrzebami to od razu oznacza, że robi komuś krzywdę. Gdzie nie wszyscy się dzielą na winnych i poszkodowanych.
Robiłaś wszystko idealnie według skryptu który znasz i nagle pojawia się rysa na szkle. Stąd to Twoje skołowanie. Bo byłaś "tip top" i nie wystarczyło. Ale to nie oznacza że z Tobą bądź z nim jest coś nie tak. Po prostu on uznał, że coś go w tej relacji nie spełnia. To jego część, nie Twoja.
7 2023-04-04 23:50:19 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-04-04 23:50:58)
ojj potrafia. przez lata mialam sentyment dos wojej pierwszej milosci jeszcze z dziecinstwa/mlodosci.
trafilismy na siebie juz jako dorosli. tez wil gniazdko z dziewczyna, nawet mieli rocznice, przygotowal naprawde super niespodzianki, do tego wyznania miloscii inne zyganie tecza, a w tym samym czasie planowal juz zerwanie. ja bylam pewna, ze to mnie bajeruje. po 2 tygodniach zrobilam oczy jak 5 zloty, bo on serio z nia zerwal.
wyleczylam sie z sentymentu do niego raz na zawsze.
a przez ten rok byl z nia tylko dla seksu. to jego slowa, nie moje domysly.
adriannab napisał/a:Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:(
A dlaczego miała zadziałać?
Był zainteresowany, ale po prostu zrozumiał, że nie jesteś tą jedyną.
Postąpił bardzo uczciwie i z taktem.
Nie widzę tu uczciwości.
Bo ta nie polega na tym, że jak chłopczyk bardzo chce być w związku mówi o miłości i stara się na wyrost, a nóż, widelec, zatrybi?
Gdyby postępował cały czas zgodnie ze swoimi odczuciami, to i autorki wrażenia byłyby inne.
Cóż, tacy ludzie są i będą.
Lepiej że teraz , niż po ślubie:)
No kup jego koledze wino, bo pewnie jakby nie On, to by się twój znajomy, nie domyslił że coś robi nie teges..
9 2023-04-05 07:55:03 Ostatnio edytowany przez adriannab (2023-04-05 07:56:57)
Jest tu dużo opini że postąpił fair i z taktem. Ale nie jest trochę tak że jak ktoś nic nie czuje to przecież ta druga strona czuję że daje więcej a otrzymuje mniej ? Wtedy osoba która nic nie czuje mniej się stara, nie przytula, nie obiecuje wspólnych wyjazdów w przyszłości, wycofuje kontakt, no coś do cholerny czuć że nie jest do końca tak jak powinno być. Ja bym tak nie umiała, nic nie czując lub nie będąc pewną dawać wyrazy troski i miłość drugiej osobie. Jeszcze dwa dni przez zerwaniem zapytałam czy pojedziemy w maju na koncert. Odpowiedział 'pojedziemy!'. Czy to jest normalne?
Nachodzą mnie czasem myśli, może naiwne ze skoro nagle zniknęłam z jego życia to przemyśli i zrozumie że mu mnie brakuje.
Że ta jego piękna opowieść nie mogła być fałszywa, bo nie da się udawać uczuć
11 2023-04-05 08:13:41 Ostatnio edytowany przez adriannab (2023-04-05 08:18:44)
Ciężko żyć z myślą że te wszystko sygnały ze ktoś był zakochany były nieprawdziwe i że związek był idealny tylko dla mnie. I że okazało się że tylko ja byłam zakochana. I że to tylko ja byłam szczęśliwa. Mam wyrzutu sumienia że może w swoim szczęścia nie zauważyłam że on był nieszczęśliwy. Chociaż analizuje ciągle jego gesty i słowa. Mówiłam mu że musimy rozmawiać, że problemy i swoje rozterki rozwiązuje się na bieżąco a nie chowa pod dywan. i ufałam mu ze jeśli będzie miał jakąś wątpliwość to przyjdzie i mi powie, żeby udało się rozwiązać coś zanim będzie za późno. Wiem że każdy ma wybór i nie da się nikogo zmusić do uczucia. Ale to bardzo boli
12 2023-04-05 08:19:38 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-04-05 08:20:03)
Cześć. Długo zastanawiałam się czy napisać wątek, przyznam że czuję wstyd że muszę pytać o zdanie innych ludzi.
Kilka dni temu facet nagle ze mna zerwał. Poznaliśmy się jakieś 8 miesięcy temu. Było cudownie. Spacery, wspólne wakacje, gdzie powiedział że się zakochał,piesze wycieczki, kolacje na mieście. Naprawdę czułam że to związek party na prawdziwych wartościach, rozmowie, szacunku. Dawałam mu dużo przestrzeni do rozwijania jego pasji, ja w tym czasem zajmowałam się sobą. Dzwonił codziennie, pisał SMSy, spędzaliśmy ze sobą każdy weekend, naprawdę czułam że mu zależy. Dostawałam kwiaty, wino, pomagał mi przy remoncie nowego mieszkania.
Trzy dni przed zerwaniem źle się czułam, zaproponował że przywiezie mi kolacje, dzień przed zerwaniem byliśmy na spacerze, chciał mi kupić kwiaty.. Dzień później nagle przyjechał i powiedział ze po pół roku powinien się wkręcac w związek i ze długo dochodził do tej decyzji i nawet kolega poradził mu żeby nie marnował mojego czasu. Dla mnie to był szok. Wydawał się nie być pewnym decyzji. Stwierdził że może wrócimy do rozmowy za dwa tygodnie albo za miesiąc. Odpowiedziałam że nie rozumiem, ze jak to będę czekać miesiączki nie wiadomo na co, że jakby miał coś poczucia to by juzuto czuł i w miesiąc tegoż nie poczuje. Odparł tylko 'masz rację'. Jestem kobietą bardzo doświadczona w życiu miłosnym, zawsze wiem kiedy 'coś nie gra' bo to czuć, ze facetowi mniej zależy i ze coś kręci. Dałam dużo od siebie, bylam czuła, wspierająca, nie byłam bluszczem, miałam jakieś swoje życie. Naprawdę go lubiłam i mi na nim zależało. Nie pospieszalam z żadnymi poważnymi decyzjami..typu 'a kiedy ślub'. Czułam się na tyle bezpiecznie że wiedziałam że przyjdzie na to czas i niczego nie muszę przyspieszać. szukam ciągłe co mogłam zrobić źle.. W którym momencie czegoś nie zauważyłam.. Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:( To normalne że faceci potrafią być takimi świetnymi aktorami? Jak to możliwe ze ktoś udaje przez dłuższy czas że mu zależy? Jednego dnia kupuje kwiaty, drugiego dnia mówi że to koniec, wtf
A może się tak różnicie, ze uznał, że marnuje twój czas? Nie można adorować kogoś przez całe życie, nie był sobą.
13 2023-04-05 09:29:18 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-04-05 09:29:51)
Przeżyłam kiedyś podobną historię. Związek trwał tylko rok, ale to była moja wielka miłość. I on mówił to samo o mnie. Nie tylko mówił, bo za słowami szły też wspaniałe czyny. Czułam się kochana jak nigdy. Do samego końca był cudowny, więc czułam się oszukana podwójnie. Nawet 3 dni przed rozstaniem były Walentynki, zrobił mi super niespodziankę z piękną kartką na której były wyznania miłości że zawsze razem, wspólna starość, nie ma drugiej takiej jak ja, itp...
Po tym jak zerwał, przez tydzień byłam w szoku.Nawet nie że smutna tylko w szoku. Uważałam że coś mu odbiło, ale to chwilowe i zaraz do mnie wróci. Że TAKIEJ miłości nie kończy się ot tak. Potem do mnie dotarło że to jest na serio. Byłam tak zdesperowana że chciałam zapłacić wróżce 3 tys zł za jakieś zaklęcia miłosne żeby wrócił (a uwierz, jestem bardzo racjonalną osobą). Wróżka odmówiła mi (!), tłumacząc to takimi słowami: "mogę spróbować przywołać kogoś, kto odszedł z powodu zawirowań losu, np. przeprowadzki; ale nie w przypadku kogoś kto nie chce być z tobą". Ja byłam szczerze i głęboko oburzona. Co ona gada? Przecież on mnie kocha! Tylko z jakiegoś powodu mu teraz odbiło, może ma gorszy czas, depresję, nie wiem?
Mój kolega, gdy smęciłam mu że przecież dla nas to była miłość życia, powiedział mi wtedy "może to była miłość Twojego życia, ale Ty nie byłaś miłością jego życia".
Też byłam oburzona! Że przecież on go nie znał, nie wie jak bardzo mnie kochał!
Też byłam zdziwiona, że zawsze przecież psuło się zanim związek się rozleciał, a tu nie...
Gdy potem ktoś pytał mnie dlaczego się rozstaliśmy, naprawdę szczerze odpowiadałam "nie wiem". Do dziś nie znam powodu.
Trochę mi zajęło gdy doszło do mnie że ci ludzie mają rację, a facet był zwykłym dupkiem. Teraz już nie roztrząsam, czy udawał, czy kochał mnie ale mu przeszło, a może poznał inną. Po prostu wiem, że gdyby to była tak wielka miłość o jakiej mówił, to by nie odszedł.
PS. Potem poznałam męża Czyli nie trać nadziei. Jedyny minus, to że po takiej historii trudno komuś zaufać i znów oddać uczuciowo całą siebie, bo się myśli "skoro tam zrobiłam wszystko i się rozpadło, to dlaczego teraz miałoby się udać?". Ale czas leczy rany.
14 2023-04-05 09:34:11 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-04-05 09:41:12)
Jeśli by iść schematem, no to jest ktoś inny. Facet próbował, próbował i w końcu stwierdził, że nie da rady. Ty nie jesteś tamtą. Jak to mówią użytkowniczki, on tego nie poczuł. A że zapał słomiany jest na początku gorący, no to nie idzie wyczuć, że to idzie w kiepską stronę. Dopiero jak wygaśnie pozostaje chłód, żal i łzy jak zimna rosa. Jak w piosence.
Madoja, odpuściłaś od razu tego faceta czy próbowałaś walczyć o niego?
Było zbyt cukierkowo, ideałów nie ma, tak jak i perfekcyjnych związków, może różowe okulary przysłoniły Ci rzeczywistość...
Wygląda, że on wszystko robił, żeby Ciebie zadowolić, nie siebie i zaczęło to mu przeszkadzać.
Nie śmiał nawet sygnalizować, że coś mu nie odpowiada. Nawet obok jest wątek takiego faceta.
Jednym słowem nie pasowalście do siebie, nie myśl nawet o jakiejś walce o niego, bo to bez sensu. Osobowości mu nie zmienisz.
Madoja, odpuściłaś od razu tego faceta czy próbowałaś walczyć o niego?
Walczyłam jakieś 2 tygodnie, pisałam, dzwoniłam, zapewniałam że poradzimy sobie z tym. Podkreślałam wciąż że nie wiem o co chodzi, że było super, że wiem że był szczęśliwy ze mną. Pytałam czy naprawdę chce zakończyć TAKIE uczucie.
A on niby przygnębiony, ale stanowczy. I podawał głupie powody, typu: wszystko przemyślałem, nie byłabyś szczęśliwa ze mną. Momentami miałam wrażenie że już ulega, zmienia zdanie, ale zaraz potem znów twardo twierdził że to koniec.
Zastanawiałam się czy poznał inną, ale kiedy? Spędzaliśmy ze sobą ogromną część każdego dnia - jak nie na żywo, to wisząc na telefonach. Nie miałby czasu kogoś poznać. My mieliśmy wzajemnie na swoim punkcie wręcz obsesję, nieprawdopodobna miłość, niesamowita chemia. Dzwonił do mnie nawet gdy wychodził do WC w pracy.
Po roku odezwałam się do niego. Przez cały rok karmiłam się złudzeniem, że na pewno za mną tęsknił, a może nawet żałował tego co zrobił, tylko wstyd mu się odezwać, a może nie ma już do mnie numeru. Napisałam kilkuzdaniową wiadomość, że zastanawiałam się czy wszystko u niego w porządku, czy jest zdrowy itd.
Odpisał "wszystko ok". Zero pytań co u mnie, nic. Zero zainteresowania. Napisałam jeszcze "bardzo się ciesze", na co on więcej nie odpisał.
To mnie otrzeźwiło. To nawet dalekich znajomych pyta się po czasie co u nich, a on w ogóle się mną nie interesował, w ogóle o mnie nie myślał.
To mnie uleczyło z tej głupiej miłości. Uzmysłowiłam sobie, że go idealizowałam, a nie był tego wart.
To tak zabrzmiało jakby wogole siebie nie realizował. Miał dużo wolności. Realizował swoje pasje a składał stare samochody, nigdy nie miałam pretensji że siedzi w warsztacie zamiast ze mną. Nigdy mu niczego nie zabroniłam.
Rozumiałam to i wiedziałam że szczęśliwy związek to taki gdzie ludzie mają przestrzeń dla siebie. Ja też się o niego starałam może kwiatów mu nie kupowałam ale były inne drobne gesty z mojej strony.
Madoja, może odezwała się do niego jakaś stara miłość i wszystko rzucił. Też tak czasem sobie tłumaczę..
Madoja, odpuściłaś od razu tego faceta czy próbowałaś walczyć o niego?
nie idź tą drogą. Nie wyprosisz u niego powrotu, a nawet jeśli ci się to uda, to za kilka tygodni/ miesięcy on i tak znowu cię porzuci. A wtedy będziesz czuła się o wiele, wiele gorzej - bo do żalu dojdzie jeszcze poczucie upokorzenia.
Nie zamierzam iść tą drogą. Zastanawiam się czy są faceci którzy pod wpływem świadomości że ta druga osoba znika i nie wróci zdają sobie sprawę co stracili i że tak naprawdę to mają w sobie uczucia wobec osoby z którą zerwali.
Obstawiam że ktoś inny mu się spodobał, chciał Cię potraktować fair więc zanim druga relacja się rozkręciła najpierw zerwał z Tobą
23 2023-04-05 10:42:59 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-04-05 10:43:35)
Madoja, może odezwała się do niego jakaś stara miłość i wszystko rzucił. Też tak czasem sobie tłumaczę..
Możliwe.
Tutaj są jakieś głosy że postąpił fair. No nie postąpił. Jednak trzeba brać trochę odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Gdy ja wiem, że nic z czegoś nie wyjdzie albo czuję że coś się kończy, to nie obiecuję gruszek na wierzbie.
I, nie oszukujmy się, dopóki się kogoś kocha, daje się tej miłości szanse.
Wiem po sobie. Nawet gdy facet coś zjebał, ale potem błagał i przepraszał, to - o ile go kochałam - wracałam. Miłość napędza do wybaczania i kolejnych prób.
Skoro nie chciał dać mi już szansy (ani Twój Tobie), to znaczy że nie kochał. Może kochali wcześniej i na fali tej miłości mówili i robili wspaniałe rzeczy, a potem coś się nagle stało, nie wiem. Tak jak przykładowo powrót byłej.
Ale ja wolałabym znać ten powód. Przynajmniej bym rozumiała. A tak to analizowałam wszystkie nasze rozmowy, ostatnie wydarzenia, próbując znaleźć coś co zrobiłam źle. I nic nie mogłam znaleźć.
Mówię to zupełnie szczerze, bo ja wiem kiedy zjebałam znajomość/związek. W tym przypadku tak nie było.
Czy jest sens tęsknić za kimś kto tak rapowanie się odkochuje? Dla kogo miłość jest tak powierzchowna? Kto - jak dziecko w przedszkolu - strasznie kocha dziś tę dziewczynkę, a jutro inną?
To że facet jest milutki, nosi Cię na rękach itp itd nie oznacza że w między czasie się nie rozgląda za lepszym w jego mniemaniu oczywiście, towarem. Uważam że zachował się w porządku
Tylko nawet nie wiem kiedy miał kogoś poznać albo się za kimś rozglądać. Na miasto nie wychodził, jak już to koledzy odwiedzali jego. Każdy weekend spędzaliśmy razem. Codziennie wieczorem i po pracy dzwonił, więc też wiedziałam co robi i gdzie jest. Nie było chowania telefonu albo dziwnych smsow po nocach.
Może mu kolega nagadał że ma się jeszcze porozglądać, skąd wiesz czy nie siedział na insta itd. Z resztą co za różnica? Nie masz nic na sumieniu, olej temat i znajdź se kogoś innego, chce Ci się tak gdybać? Nigdy nie poznasz powodu, nawet jak go przycisniesz to skąd będziesz wiedziała że mówi prawdę?
27 2023-04-05 11:20:25 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-04-05 11:20:48)
Pewnie macie rację. Chyba chciałam usłyszeć że to dupek, tak łatwiej było by mi się uporać z rozstaniem. Trudniej jestes myśleć że rzucił mnie w porządku facet.
On nie jest w porządku. Miał nagadane, żeby wreszcie skończył z tą fantazją w postaci ciebie. Nie ten kocha, kto kwiaty przynosi, ale ten, kto potrafi z tobą dzielić codzienność.W rzeczywistości on się mało przejmował tobą i twoimi uczuciami, ale wrażenie zrobił.
28 2023-04-05 11:56:16 Ostatnio edytowany przez Tomasz77 (2023-04-05 11:57:13)
Nie zamierzam iść tą drogą. Zastanawiam się czy są faceci którzy pod wpływem świadomości że ta druga osoba znika i nie wróci zdają sobie sprawę co stracili i że tak naprawdę to mają w sobie uczucia wobec osoby z którą zerwali.
Nie wiem jak mają inni, ale ja różnie trafiałem i sam doprowadzałem do końca relacji, lecz każda z kobiet, z którymi byłem ma w moim sercu swoje miejsce. Nigdy nie będą mi obojętne i zawsze mogą na mnie liczyć, choć nie wszystkie były do końca uczciwe. Najgorsze jest to, że z ust kobiet padały słowa "kocham" a po rozstaniu nie widać niestety abym cokolwiek dla nich znaczył, poza jedną, wieloletnią miłością. Smutne to trochę, bo dla mnie każdy z kim byłem blisko nigdy nie odchodzi do końca i na pewno raźniej by mi było na sercu gdybym wiedział, że druga strona też czasem wspomni mnie ciepło i te wspólne chwile, kiedy byliśmy tacy szczęśliwi.
Oczekiwałeś że z nimi zerwiesz a one będą się do Ciebie dobijać i pokazywać jak Cie kochają, prosić żebyś nie odchodził itp.?
30 2023-04-05 12:40:27 Ostatnio edytowany przez Tomasz77 (2023-04-05 12:41:59)
Oczekiwałeś że z nimi zerwiesz a one będą się do Ciebie dobijać i pokazywać jak Cie kochają, prosić żebyś nie odchodził itp.?
Nie. One mówiły, że kochają a okazywało się bardzo różnie, dużo by opowiadać. W skrócie - materializm, brak wsparcia i wyrozumiałości w trudnych momentach, ogólnie pojęty brak partnerstwa w związku. Pomimo rozstań każdej dobrze życzyłem i każdej kibicuję i z większością byłbym w stanie spróbować jeszcze raz gdyby się trochę zmieniły, ja też bogatszy o doświadczenia mógłbym się lepiej dostosować. Tu masz opisany jeden z moich związków:
https://www.netkobiety.pl/t130301.html
A rozmawiałeś z nimi o tym, że Ci czegoś brakuje?
A rozmawiałeś z nimi o tym, że Ci czegoś brakuje?
Zawsze kończyło się tym, że ja muszę się dostosować, mieć więcej czasu, bardziej dbać itp. O kompromisach, czy wysłuchaniu moich próśb czy argumentów nie było mowy.
Cześć. Długo zastanawiałam się czy napisać wątek, przyznam że czuję wstyd że muszę pytać o zdanie innych ludzi.
Kilka dni temu facet nagle ze mna zerwał. Poznaliśmy się jakieś 8 miesięcy temu. Było cudownie. Spacery, wspólne wakacje, gdzie powiedział że się zakochał,piesze wycieczki, kolacje na mieście. Naprawdę czułam że to związek party na prawdziwych wartościach, rozmowie, szacunku. Dawałam mu dużo przestrzeni do rozwijania jego pasji, ja w tym czasem zajmowałam się sobą. Dzwonił codziennie, pisał SMSy, spędzaliśmy ze sobą każdy weekend, naprawdę czułam że mu zależy. Dostawałam kwiaty, wino, pomagał mi przy remoncie nowego mieszkania.
Trzy dni przed zerwaniem źle się czułam, zaproponował że przywiezie mi kolacje, dzień przed zerwaniem byliśmy na spacerze, chciał mi kupić kwiaty.. Dzień później nagle przyjechał i powiedział ze po pół roku powinien się wkręcac w związek i ze długo dochodził do tej decyzji i nawet kolega poradził mu żeby nie marnował mojego czasu. Dla mnie to był szok. Wydawał się nie być pewnym decyzji. Stwierdził że może wrócimy do rozmowy za dwa tygodnie albo za miesiąc. Odpowiedziałam że nie rozumiem, ze jak to będę czekać miesiączki nie wiadomo na co, że jakby miał coś poczucia to by juzuto czuł i w miesiąc tegoż nie poczuje. Odparł tylko 'masz rację'. Jestem kobietą bardzo doświadczona w życiu miłosnym, zawsze wiem kiedy 'coś nie gra' bo to czuć, ze facetowi mniej zależy i ze coś kręci. Dałam dużo od siebie, bylam czuła, wspierająca, nie byłam bluszczem, miałam jakieś swoje życie. Naprawdę go lubiłam i mi na nim zależało. Nie pospieszalam z żadnymi poważnymi decyzjami..typu 'a kiedy ślub'. Czułam się na tyle bezpiecznie że wiedziałam że przyjdzie na to czas i niczego nie muszę przyspieszać. szukam ciągłe co mogłam zrobić źle.. W którym momencie czegoś nie zauważyłam.. Dlaczego moja intuicja nie zadziałała:( To normalne że faceci potrafią być takimi świetnymi aktorami? Jak to możliwe ze ktoś udaje przez dłuższy czas że mu zależy? Jednego dnia kupuje kwiaty, drugiego dnia mówi że to koniec, wtf
Dokładnie jakbym czytała o sobie...
Miesiąc temu mój ex zakończył ze mną relacje ponieważ jak uważał " nie chcę zostawać na noc więc stwierdził że ja nie traktuje tego poważnie" pisałam tutaj nawet na forum.
Ja po dwóch tygodniach się odezwałam, pisaliśmy normalnie jak gdyby nigdy nic później kilka dni ciszy i znowu zaczęliśmy pisać.. napisałam że chcę przyjechać po swoje rzeczy najpierw mi odmówił później ustaliliśmy inny dzień. Więc aktualnie moja sytuacja wygląda tak że pojechałam po rzeczy, zobaczyliśmy się przytulaliśmy się, normalna rozmowa o niczym konkretnym. Chciałam z nim porozmawiać to odmówił stwierdził że nie jest jeszcze gotowy.. powiedziałam że bardzoo za nimi tęsknię, brakuje mi go to powiedział to samo ale to by było na tyle.. on chciał utrzymywać kontakt SMS ze mną ale powdozialam mu że ja nie chcę więc powdozialam że to koniec on że tak. Później na sam koniec spotkania przytulanie, całkowanie, ciężko było nam się rozstać więc ja na prawdę nie rozumiem o co mu chodzi.. niby tutaj mówi że nie chcę a z jednej strony pokazuje co innego.
Dokładnie jak Ty byłam pewna że on traktuje na poważnie, do końca samego traktował mnie z dużym uczuciem aż nagle koniec. Ja od czasu spotkania się z nim nie mogę dojść do siebie.
Rozumiem Cię doskonale co teraz czujesz. Bardzoo Ci współczuję
Nachodzą mnie czasem myśli, może naiwne ze skoro nagle zniknęłam z jego życia to przemyśli i zrozumie że mu mnie brakuje.
Że ta jego piękna opowieść nie mogła być fałszywa, bo nie da się udawać uczuć
U mnie było tak że faktycznie zatęsknił ale sam z siebie nie napisał ..
I stwierdził że nic się zmieniło z uczuciami chociaż ja w to wątpię bo nie da się nic nie czuć a jednocześnie tęsknić i myśleć o drugiej osobie.
Czasem sobie myślę że za dużo planowałam i ze wystraszył się moich dalszych planów na to półrocze. , wspólnych wakacji w Grecji, zobaczenia krokusów:( mówiłam że marzy mi się odwiedzić Neapol:(
Czasem sobie myślę że za dużo planowałam i ze wystraszył się moich dalszych planów na to półrocze. , wspólnych wakacji w Grecji, zobaczenia krokusów:( mówiłam że marzy mi się odwiedzić Neapol:(
No widzisz to u mnie w drugą stronę. To on dużo planował ze mną... A nagle uczucia stracil ..
37 2023-04-06 13:00:49 Ostatnio edytowany przez Szp!lka (2023-04-06 13:01:39)
Autorko, witaj w klubie:)
Ja popełniłam ten błąd, że po około miesiącu podjęłam próbę rozmowy. Nie żebrałam o powrót, nic z tych rzeczy. Po prostu chciałam uzyskać wyjaśnienia na temat powodów tego co się wydarzyło, ponieważ podobnie jak Ty z dnia na dzień zostałam z jednym wielkim WTF w głowie i milionem myśli co zrobiłam nie tak. Wyjaśnień nie otrzymałam, a mam wrażenie, że tylko podbudowałam panu ego, ponieważ pokazałam mu, że po jakimś czasie nadal na niego czekam i żyję wspomnieniami, podczas gdy on bryluje na portalu randkowym. Dodam, że rozmowa była szczytem nietaktu - przeciągna w nieskończoność, tłumaczenie, że nie miał czasu odpowiedzieć (to do niego zupełnie niepodobne, nigdy wcześniej nie miał takiego problemu)... czułam się zażenowana jak nigdy, ale chciałam już doprowadzić temat do końca i ostatecznie rozmowa, która mogła odbyć się w jeden wieczór ciągnęła się kilka dni. Nie polecam, a przynajmniej uczulam, aby nie dać się wciągnąć w taki sposób "rozmowy".
Czasem sobie myślę że za dużo planowałam i ze wystraszył się moich dalszych planów na to półrocze. , wspólnych wakacji w Grecji, zobaczenia krokusów:( mówiłam że marzy mi się odwiedzić Neapol:(
Dlatego wydawał Ci się perfekcyjny, bo zgadzał się z Tobą ze wszystkim, wbrew sobie, żebyś była zadowolona. Taki typ.
Doszedł w końcu u do wniosku, że wam nie po drodze.
39 2023-04-07 13:45:28 Ostatnio edytowany przez broken81 (2023-04-07 13:46:30)
Wiem co przeżywasz,u mnie było bardzo podobnie, z tym ,że partner po miło spędzonym piątku i wspólnej nocy, rano wyszedł jak jeszcze spałam i zerwał przez telefon oznajmiając że uświadomił sobie że przestał mnie kochać. Przez siedem miesięcy mowił że kocha a tu nagle mu się odwidziało :-( Nie miał nawet odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy.
Ile czasu minęło u Ciebie od rozstania?
ojj potrafia. przez lata mialam sentyment dos wojej pierwszej milosci jeszcze z dziecinstwa/mlodosci.
trafilismy na siebie juz jako dorosli. tez wil gniazdko z dziewczyna, nawet mieli rocznice, przygotowal naprawde super niespodzianki, do tego wyznania miloscii inne zyganie tecza, a w tym samym czasie planowal juz zerwanie. ja bylam pewna, ze to mnie bajeruje. po 2 tygodniach zrobilam oczy jak 5 zloty, bo on serio z nia zerwal.wyleczylam sie z sentymentu do niego raz na zawsze.
a przez ten rok byl z nia tylko dla seksu. to jego slowa, nie moje domysly.
O, przypomniałaś mi o moim doświadczeniu z taką "perfekcyjną parą". Poznałam kiedyś na zajęciach sportowych młodszego ode mnie o jakieś 8 lat chłopaka. Taki sobie zwykły chłopak, kompletnie mnie do niego nie ciągnęło. Był w tym czasie w związku ze swoją równolatką, byli razem już 2 albo 3 lata, ona po niego przychodziła, bywała też na imprezach z ludźmi z naszego klubu. Wyglądali na świetną parę, planowali ślub, dzieci, mówili o sobie miłe rzeczy, przytulali się. Ja oczywiście czułam, że mu się jakoś tam podobam, ale to było totalnie nieodwzajemnione, zresztą mnie się podobał w tym towarzystwie ktoś inny. I przeżyłam naprawdę solidny szok, gdy on zaczął do mnie pisać smsy, w których pytał, czy gdyby z nią zerwał to dostałby u mnie szansę. Nigdy nie powiedziałam, że tak, ale i tak zerwał. Ona przestała przychodzić po niego, pokazał mi, że go zablokowała wszędzie. Totalnie mnie spłoszył, bo ja byłam żywo zainteresowana kimś innym i tam się widziałam w tym czasie (nie wyszło), a on wydawał mi się takim zdesperowanym dzieciakiem. Oczywiście nie umówiłam się z nim ani razu, trochę tam z nim pisałam, tłumaczyłam, że bez sensu zrobił, że ja za stara i w ogóle. I wiecie co? Odblokowała go. Wzięli ślub, mają teraz już drugie dziecko. Wiem, bo czasem jeszcze do mnie coś napisze, już bez podrywu, ale wciąż pyta o spotkanie "na kawę".
Czy każdy związek ma takiego "satelitę" w postaci świadomej lub nieświadomej osoby, z którą wolałby być mąż/żona? Dla mnie to mocno przerażające, nie chciałabym być w tak kruchej relacji, zależącej od osoby trzeciej. Myślę, że wiele takich nagłych zerwań teoretycznie perfekcyjnych związków ma w tle właśnie taką osobę.
blueangel napisał/a:ojj potrafia. przez lata mialam sentyment dos wojej pierwszej milosci jeszcze z dziecinstwa/mlodosci.
trafilismy na siebie juz jako dorosli. tez wil gniazdko z dziewczyna, nawet mieli rocznice, przygotowal naprawde super niespodzianki, do tego wyznania miloscii inne zyganie tecza, a w tym samym czasie planowal juz zerwanie. ja bylam pewna, ze to mnie bajeruje. po 2 tygodniach zrobilam oczy jak 5 zloty, bo on serio z nia zerwal.wyleczylam sie z sentymentu do niego raz na zawsze.
a przez ten rok byl z nia tylko dla seksu. to jego slowa, nie moje domysly.
O, przypomniałaś mi o moim doświadczeniu z taką "perfekcyjną parą". Poznałam kiedyś na zajęciach sportowych młodszego ode mnie o jakieś 8 lat chłopaka. Taki sobie zwykły chłopak, kompletnie mnie do niego nie ciągnęło. Był w tym czasie w związku ze swoją równolatką, byli razem już 2 albo 3 lata, ona po niego przychodziła, bywała też na imprezach z ludźmi z naszego klubu. Wyglądali na świetną parę, planowali ślub, dzieci, mówili o sobie miłe rzeczy, przytulali się. Ja oczywiście czułam, że mu się jakoś tam podobam, ale to było totalnie nieodwzajemnione, zresztą mnie się podobał w tym towarzystwie ktoś inny. I przeżyłam naprawdę solidny szok, gdy on zaczął do mnie pisać smsy, w których pytał, czy gdyby z nią zerwał to dostałby u mnie szansę. Nigdy nie powiedziałam, że tak, ale i tak zerwał. Ona przestała przychodzić po niego, pokazał mi, że go zablokowała wszędzie. Totalnie mnie spłoszył, bo ja byłam żywo zainteresowana kimś innym i tam się widziałam w tym czasie (nie wyszło), a on wydawał mi się takim zdesperowanym dzieciakiem. Oczywiście nie umówiłam się z nim ani razu, trochę tam z nim pisałam, tłumaczyłam, że bez sensu zrobił, że ja za stara i w ogóle. I wiecie co? Odblokowała go. Wzięli ślub, mają teraz już drugie dziecko. Wiem, bo czasem jeszcze do mnie coś napisze, już bez podrywu, ale wciąż pyta o spotkanie "na kawę".
Czy każdy związek ma takiego "satelitę" w postaci świadomej lub nieświadomej osoby, z którą wolałby być mąż/żona? Dla mnie to mocno przerażające, nie chciałabym być w tak kruchej relacji, zależącej od osoby trzeciej. Myślę, że wiele takich nagłych zerwań teoretycznie perfekcyjnych związków ma w tle właśnie taką osobę.
Straszne. Ale wyglądał mi na desperata.
Normalny człowiek jednak zerwałby z tamtą kobietą, jeśli czuł, że to nie to. widać nie chciał być sam i lepszy wróbel w garści. Ile lat mineło od tamtego czasu?
Kasssja napisał/a:blueangel napisał/a:ojj potrafia. przez lata mialam sentyment dos wojej pierwszej milosci jeszcze z dziecinstwa/mlodosci.
trafilismy na siebie juz jako dorosli. tez wil gniazdko z dziewczyna, nawet mieli rocznice, przygotowal naprawde super niespodzianki, do tego wyznania miloscii inne zyganie tecza, a w tym samym czasie planowal juz zerwanie. ja bylam pewna, ze to mnie bajeruje. po 2 tygodniach zrobilam oczy jak 5 zloty, bo on serio z nia zerwal.wyleczylam sie z sentymentu do niego raz na zawsze.
a przez ten rok byl z nia tylko dla seksu. to jego slowa, nie moje domysly.
O, przypomniałaś mi o moim doświadczeniu z taką "perfekcyjną parą". Poznałam kiedyś na zajęciach sportowych młodszego ode mnie o jakieś 8 lat chłopaka. Taki sobie zwykły chłopak, kompletnie mnie do niego nie ciągnęło. Był w tym czasie w związku ze swoją równolatką, byli razem już 2 albo 3 lata, ona po niego przychodziła, bywała też na imprezach z ludźmi z naszego klubu. Wyglądali na świetną parę, planowali ślub, dzieci, mówili o sobie miłe rzeczy, przytulali się. Ja oczywiście czułam, że mu się jakoś tam podobam, ale to było totalnie nieodwzajemnione, zresztą mnie się podobał w tym towarzystwie ktoś inny. I przeżyłam naprawdę solidny szok, gdy on zaczął do mnie pisać smsy, w których pytał, czy gdyby z nią zerwał to dostałby u mnie szansę. Nigdy nie powiedziałam, że tak, ale i tak zerwał. Ona przestała przychodzić po niego, pokazał mi, że go zablokowała wszędzie. Totalnie mnie spłoszył, bo ja byłam żywo zainteresowana kimś innym i tam się widziałam w tym czasie (nie wyszło), a on wydawał mi się takim zdesperowanym dzieciakiem. Oczywiście nie umówiłam się z nim ani razu, trochę tam z nim pisałam, tłumaczyłam, że bez sensu zrobił, że ja za stara i w ogóle. I wiecie co? Odblokowała go. Wzięli ślub, mają teraz już drugie dziecko. Wiem, bo czasem jeszcze do mnie coś napisze, już bez podrywu, ale wciąż pyta o spotkanie "na kawę".
Czy każdy związek ma takiego "satelitę" w postaci świadomej lub nieświadomej osoby, z którą wolałby być mąż/żona? Dla mnie to mocno przerażające, nie chciałabym być w tak kruchej relacji, zależącej od osoby trzeciej. Myślę, że wiele takich nagłych zerwań teoretycznie perfekcyjnych związków ma w tle właśnie taką osobę.Straszne. Ale wyglądał mi na desperata.
Normalny człowiek jednak zerwałby z tamtą kobietą, jeśli czuł, że to nie to. widać nie chciał być sam i lepszy wróbel w garści. Ile lat mineło od tamtego czasu?
Około sześć, on pisze tak średnio raz na rok, że może kawa. Ja wtedy zawsze "o, to zorganizuj więcej osób z naszej ówczesnej grupki, fajnie byłoby się znów spotkać w tym gronie" i on wtedy mówi ze ok i przepada na rok
rossanka napisał/a:Kasssja napisał/a:O, przypomniałaś mi o moim doświadczeniu z taką "perfekcyjną parą". Poznałam kiedyś na zajęciach sportowych młodszego ode mnie o jakieś 8 lat chłopaka. Taki sobie zwykły chłopak, kompletnie mnie do niego nie ciągnęło. Był w tym czasie w związku ze swoją równolatką, byli razem już 2 albo 3 lata, ona po niego przychodziła, bywała też na imprezach z ludźmi z naszego klubu. Wyglądali na świetną parę, planowali ślub, dzieci, mówili o sobie miłe rzeczy, przytulali się. Ja oczywiście czułam, że mu się jakoś tam podobam, ale to było totalnie nieodwzajemnione, zresztą mnie się podobał w tym towarzystwie ktoś inny. I przeżyłam naprawdę solidny szok, gdy on zaczął do mnie pisać smsy, w których pytał, czy gdyby z nią zerwał to dostałby u mnie szansę. Nigdy nie powiedziałam, że tak, ale i tak zerwał. Ona przestała przychodzić po niego, pokazał mi, że go zablokowała wszędzie. Totalnie mnie spłoszył, bo ja byłam żywo zainteresowana kimś innym i tam się widziałam w tym czasie (nie wyszło), a on wydawał mi się takim zdesperowanym dzieciakiem. Oczywiście nie umówiłam się z nim ani razu, trochę tam z nim pisałam, tłumaczyłam, że bez sensu zrobił, że ja za stara i w ogóle. I wiecie co? Odblokowała go. Wzięli ślub, mają teraz już drugie dziecko. Wiem, bo czasem jeszcze do mnie coś napisze, już bez podrywu, ale wciąż pyta o spotkanie "na kawę".
Czy każdy związek ma takiego "satelitę" w postaci świadomej lub nieświadomej osoby, z którą wolałby być mąż/żona? Dla mnie to mocno przerażające, nie chciałabym być w tak kruchej relacji, zależącej od osoby trzeciej. Myślę, że wiele takich nagłych zerwań teoretycznie perfekcyjnych związków ma w tle właśnie taką osobę.Straszne. Ale wyglądał mi na desperata.
Normalny człowiek jednak zerwałby z tamtą kobietą, jeśli czuł, że to nie to. widać nie chciał być sam i lepszy wróbel w garści. Ile lat mineło od tamtego czasu?Około sześć, on pisze tak średnio raz na rok, że może kawa. Ja wtedy zawsze "o, to zorganizuj więcej osób z naszej ówczesnej grupki, fajnie byłoby się znów spotkać w tym gronie" i on wtedy mówi ze ok i przepada na rok
Czyli związał się po to, by nie być samemu. A jak się pojawi inna to do niej poleci.