Muszę się wygadać...
Byłam kochanką przez rok. Ja mezatka on żonaty. Pracowaliśmy razem parę lat. Znałam go i lubiłam i podobał mi się. Po pierwszym pocałunku, byłyśmy ze sobą po dwóch miesiącach. Byłam zakochana ale mu o tym nie powiedzialm. Po 5 miesiącach od pierwszego pocałunku i 2 od pójścia do łóżka powiedział kocham cię. On pierwszy. Sam z siebie. Po blisko roku pytanie moje co dalej. Parę rozmów i jego stwierdzenie że postawiony został pod ścianą. Powiedział że nie potrafi się że mną rozstać ale boi się zostawić dzieci (dwoje do 4 lat) bo moje zostaną że mną a on swoje straci. Nie dałam rady tak dłużej. Musialm wiedzieć co dalej postanawia. Zapytałam czy mam iść dalej swoją drogą czy czekać na niego. Zadecydował... Idź swoją drogą.... Nie wiem czy z troski o mnie bo miał uczucie czy to była forma wyjścia z sytuacji po angielsku.. Nie dowiem się nigdy... Nie ma już żadnego kontaktu...
Z różnych historii słyszanych w internecie, związki z żonatymi zawsze się tak kończącego i żonaci nie zostawiają swoich żon. Jak już to pewnie jakieś nieliczne przypadki. Kochaś męża?
I dobrze... Podjęłaś ryzyko, nie wyszło. Jeden plus, że wasze dzieci na tym zyskają.
Nie będę wchodziła w szczegóły małżeństwa ale nie kocham męża. W trakcie romansu złożyłam pozew o rozwód. W rozmowie z mężem nie powiedziałam o tym że kocham innego. Ale obiecałam sobie ze jak zapyta czy powodem jest inny mężczyzna to mu powiem prawdę. Nie zapytał. Ja nie umiem po tym co było żyć dalej z mężem...
Nie będę wchodziła w szczegóły małżeństwa ale nie kocham męża. W trakcie romansu złożyłam pozew o rozwód. W rozmowie z mężem nie powiedziałam o tym że kocham innego. Ale obiecałam sobie ze jak zapyta czy powodem jest inny mężczyzna to mu powiem prawdę. Nie zapytał. Ja nie umiem po tym co było żyć dalej z mężem...
To było do przewidzenia...Nie wiem czy jest sens mówić o ex kochanku, bo rozwód będzie z Twojej winy, a lepiej dla Ciebie jakby był bez orzekania o winie.
Nie rozpaczam nad końcem małżeństwa tylko końcem romansu... A wszyscy z otoczenia myślą że jest inaczej.. Nieciekawy bilans... Koniec małżeństwa, koniec nadzieji na życie u boku mężczyzny którego kocham.. Ale o dziwo oprócz bólu i samotności po odrzuceniu czuje spokój bo mam jasność sytuacji... Na kochankę się jak widać nie nadawałam, nie umiałam być ta drugą...
Nie rozpaczam nad końcem małżeństwa tylko końcem romansu... A wszyscy z otoczenia myślą że jest inaczej.. Nieciekawy bilans... Koniec małżeństwa, koniec nadzieji na życie u boku mężczyzny którego kocham.. Ale o dziwo oprócz bólu i samotności po odrzuceniu czuje spokój bo mam jasność sytuacji... Na kochankę się jak widać nie nadawałam, nie umiałam być ta drugą...
Daj spokój z tą śmieszną egzaltacją. To nie jest jakieś nagłe nieszczęście co cię spotyka, tylko konsekwencja twoich działań. A co do bycia kochanką i tą drugą - oczywiście, że się nadajesz, robiłaś to przecież aż przez rok. Kobiety, które wiedzą, że się do tego nie nadają, nie wchodzą w żadne relacje z żonatymi facetami, właśnie dlatego że mają tego świadomość.
Z różnych historii słyszanych w internecie, związki z żonatymi zawsze się tak kończącego i żonaci nie zostawiają swoich żon. Jak już to pewnie jakieś nieliczne przypadki.
Co za bzdury. A co to za partia zdradzająca żonka, która trzyma się gałężi mężowskiej.
Oboje siebie warci, bo on taki sam przecież. Drama z dooopy i tyle.
Taki dowcip mi się przypomniał: najpierw z lasu wyparliśmy Niemców, później Niemcy wyparli nas - a na koniec przyszedł leśniczy i nas wszystkich przegonił.
Kochaś męża?
No jasne, że kocha. Na swój sposób.
Ktoś musi zabezpieczać tyły.
Nie kocham męża . Po paru miesiącach romansu złożyłam pozew o rozwód.
Nie podpadło Ci to że wyznanie miłości nastąpiło po tym jak Cię zaliczył? Boczna zostaje boczną, nie licz na zmianę
Nie kocham męża . Po paru miesiącach romansu złożyłam pozew o rozwód.
Jak wejdziesz w kolejną relację, to powiedź mu o byciu kochanką żonatego.
Zobaczysz jak normalny facet zareaguje.
Nie kocham męża . Po paru miesiącach romansu złożyłam pozew o rozwód.
To po co za niego wychodziłaś? Żeby zrobić mu przysługę? Z litości?
Powiedział kocham po tym jak mnie zaliczył. Więc chyba nie musiał skoro i bez tego miał co chciał.
Jak mogłam najszybciej złożyłam papiery i powiedzialm ze chce zakończyć małżeństwo.
Wyszłam za mąż bo chciałam mieć rodzinę. Uczucie też było. Ale chyba nie tak silne jak być powinno. Przez wszystkie lata małżeństwa nawet do głowy mi nie przyszło żeby zainteresować się innym mężczyzną. Do czasu.
Teraz mówisz,że się nie nadajesz na kochankę, dlaczego wcześniej na to nie wpadłaś tylko dopiero jak Cie kochaś kopnął w zad?
99,9 % związków opartych na kłamstwie kończy się tak, że chłop sobie poużywał i z podkulonym ogonkiem wraca do tej wrednej żony,z którą łączy go tylko kredyt i dzieci.
Zapewne macie rację w tym wszystkim co napisaliście. Za to wszystko co się wydarzyło, łącznie z moim uczuciem mogę winić tylko siebie. Dziękuje za komentarze.
Zapewne macie rację w tym wszystkim co napisaliście. Za to wszystko co się wydarzyło, łącznie z moim uczuciem mogę winić tylko siebie. Dziękuje za komentarze.
Nie toleruję zdrad, ale jeśli bym spotkał kobietę, która się tego dopuściła i miała świadomość, jak źle postąpiła to myślę, że byłbym w stanie zaakceptować, pod warunkiem, że dowiedziałbym się tego od Niej na początku znajomości a nie gdzieś przypadkiem od kogoś.
17 2023-04-05 17:03:40 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-04-05 17:04:06)
Lina25, skoro go kochałaś i miło z nim płynął czas, to przejdziesz teraz przez etapy żałoby po rozstaniu, tak samo, jakbyś była z nim w "pełnoprawnym' związku. Pamiętaj, że świat nie jest czarno-biały, a w różnych odcieniach szarości. Zwrócilaś wolność mężowi, czyli postąpiłaś uczciwe wobec niego. Jeszcze może być tak, że spotkasz kogoś, komu Twoje przeszłe związki, czy były 'legalne', czy "nielegalne" nie będą przeszkadzały, to będzie zależeć od stopnia dojrzałości tej osoby i jego uczucia do Ciebie.
Nie będę się usprawiedliwiać bo wiem że to co zrobiłam było złe. Zdradziłam męża, złamałam przysięgę i to było delikatnie mówiąc nieuczciwe. Ale nie zabezpieczałam sobie tyłów, jak to ktoś wcześniej elegancko określił. O zakończeniu małżeństwa powiedzialm mężowi zanim ten drugi mężczyzna się określił. Bo go kochałam i nie widziałam innej możliwości na swoje dalsze życie. Nie czekałam aż powie biorę Cię i wtedy biegiem do sądu, albo nie chce Cię i wtedy zostaje w domu przy mężu . Zaryzykowalam i przegrałam. I nie wiem co będzie dalej.. Z racji wieku liczę się z tym że będę sama, nie spotkam już nikogo kto obdarzy mnie uczuciem. I dziś mi na tym nie zależy. Zależy mi teraz tylko na jedym. Zeby przestało boleć
Ile masz lat?
Lekko po 40
Po 40 to jeszcze młodość. Wszystko przed Tobą ale musi minąć dużo czasu. Musisz być wolna od uczucia do tego pana. A prawda że to że powiedział ' kocham" , nic nie znaczy. Gdyby tak było , byłby z Tobą. Nikt inny by się dla niego nie liczył. A on został z żoną czyli standard. Gdybyś nie postawiła mu ultimatum ten romans trwałby jeszcze bardzo długo. I " kocham" slyszalabys bardzo często. Ale tutaj liczą się czyny. Szyby pokazały że to było kłamstwo. Mężczyzna który kocha nie zostawia. W jego życiu niedługo pojawi się kolejna kochanka bo dla niego to sex i rozrywka. Bierze to ,czego nie ma w domu ale nie zamierza nic zmieniać. Dom to świętość a kochanki tak naprawdę nie szanuje. Służy mu do zaspokajania jego potrzeb - fizycznych i emocjonalnych. W tym wszystkim on jest najważniejszy. Nie żona i nie kochanka. To jemu ma być dobrze bez konsekwencji.
Życze Ci wytrwałości bo jeżeli naprawdę pokochałś to trochę czasu będzie bolało. Ale później będziesz zadowolona że to się skończyło. Zasługujesz na kogoś dla kogo będziesz priorytetem a nie opcją
Mam tylko nadzieje,że jeżeli ktokolwiek sie tobą zainteresuje, to powiesz mu otwarcie,ze zdradzałaś męża.
Żeby wiedział z kim ma do czynienia, i ze jego tez to może spotkać.
Opisałaś najbardziej typowy przebieg romansu jaki można sobie wyobrazić. Rok radosnego bzykania, pani rzuca męża, pan nie rzuca żony.
Ale bywa też inaczej. Moja bliska koleżanka już planując swój rozwód (z debilem i agresorem, to fakt) weszła w romans z pierwszym lepszym zainteresowanym kolegą w nowej pracy, żonatym, dzieciatym. Trwa to już ponad rok, ona się rozwiodła, on jest w trakcie. Zostawił żonę po 20 latach, córki się do niego przestały odzywać, rozwód będzie się wlókł pewnie długo, bo żona nie współpracuje dla dobra szczęśliwych kochanków. A oni już razem mieszkają, z jej dziećmi. Szybko poszło.
Taki dowcip mi się przypomniał: najpierw z lasu wyparliśmy Niemców, później Niemcy wyparli nas - a na koniec przyszedł leśniczy i nas wszystkich przegonił.
Płacze ze śmiechu
W sumie to nie przegralaś.
Bo co było do przegrania? Mąz którego nie kochalaś?
Chyba że mieliście dzieci, wtedy rodzina.
Teraz stoisz w prawdzie o swoim życiu, czyli że jesteś sama.
Wcale nie jest powiedziane, że gdyby on odszedł od żony natychmiast, jak kochanek koleżanki Kassji, że to by oznaczało trwały związek dla kochanki i jakiś dowód milosci wielkiej.
Raczej w tym wieku to impulsywne działanie, które kończy się zwykle z łoskotem.
Mój ex był w Twojej sytuacji, odszedł ode mnie, kochanka się wypieła, uważał że przegrał.
A ja z perspektywy czasu myślę że wygrał coś nie tylko dla siebie, ale i dla mnie.
Twój związek z mężem nie miał sensu, a kochanek wybrał swoje życie.
Noble, Ania16, Kssssja, Ela210 macie rację w tym co napisałyście. Oprócz bólu odrzucenia jest też we mnie jakiś, nazwijmy to, spokój... Mam jasna sytuacje. Małżeństwo skończone, mąż ułoży sobie życie na nowo, bo uczuć do mnie napewno już nie ma i nie miał od dłuższego czasu. Relacja z tym drugim też się wyklarowała. I każdy pójdzie swoją drogą.
Nie toleruję zdrad, ale jeśli bym spotkał kobietę, która się tego dopuściła i miała świadomość, jak źle postąpiła to myślę, że byłbym w stanie zaakceptować, pod warunkiem, że dowiedziałbym się tego od Niej na początku znajomości a nie gdzieś przypadkiem od kogoś.
Ryzyko, że ciało puszczone raz będzie się puszczać, jest zbyt wysokie by ryzykować coś poważnego.
Kolejna sytuacja, kolejna historia zdrady bo : XXXX . Coś się skonczyło starego i nowe też przeważnie w takiej sytuacji się konczy. Co innego wiązać się z wolnym a co innego z zajętym. To inne sytuacje, inne spędzanie czasu ze sobą to inne życie. Wcześniej był dreszczyk, emocje, uniesienia, spełnianie się a jak już ma być zwyczajnie, normalnie to wszystko znowu więdnie i obumiera. On chciał coś egzystującego przeżyć bo nuda w związku małżeńskim a ty też tylko u ciebie autorko decyzje były stanowcze (uczciwsze). Co dalej ? Pewnie odchorujesz najpierw kochanka a jak emocje opadną z nim związane to może i męża bo wtenczas obiekt który Ci przysłaniał jego zobaczysz jak było naprawdę. Za rok może dwa wrócisz do normalności i wtedy zobaczysz inny świat. Wtedy dopiero ewentualnie spotkasz kogoś kto będzie chciał z tobą dzielić życie bardziej lub mniej wspólnie. Dobrze że nie powiedziałaś otwarcie o trzecim mężowi bo mogłoby go to dobić i psychicznie zniszczyć a tak po prostu nie po drodze wam było = życie.
To że ktoś jest dobrym kochankiem czy kochanką nie znaczy że będzie dobrym partnerem. Romans to fikcja życie w bajce. Tam nie ma prozy życia, idealizuje się ta druga osobę bo działają endorfiny. Może on zostawił by dla ciebie rodzinę ale co później. Jak już będzie legalnie jak juz opadną emocje, nie bedzie już tych emocji związanych z tajnymi spotkaniami. Zobaczysz że też jest zwykłym facetem, dopiero wtedy zaczniecie się poznawać tak naprawdę w trakcie "normalnego życia. Pierwsze kłótnie i zgrzyty .. I facet zacznie myśleć co ja zrobiłem.. zostawiłem rodzinę, może miłość swojego życia, dzieci się odemnie odwróciły, połowa rodziny i spora część znajomych. Czy naprawdę myślisz że można zbudować szczęście na cudzym nieszczęściu. Kowalski dal ci swój czas, mówił czule słówka, dawał bliskość której nie miałaś od męża, no i się zakochałaś.. A tak serio jak zaczniesz myśleć nie tylko o sobie to wiesz jaka krzywdę wyrządziła byś jego dzieciom. Czy naprawdę mogłabyś być z facetem który zostawi rodzinę dla ciebie? A co jeśli później ciebie by zmienił na nowy model i zostawił z kredytami. Zawsze łatwo jest zostawić stare zepsute i iść na nowe, tylko jakby wyglądał wasz związek jakby dopadły go wyrzuty sumienia że tak łatwo się poddał i nie zawalczył o swoją rodzinę ?!
To że ktoś jest dobrym kochankiem czy kochanką nie znaczy że będzie dobrym partnerem. Romans to fikcja życie w bajce. Tam nie ma prozy życia, idealizuje się ta druga osobę ....
Dokładnie tak. I trzeba na tę pułapkę bardzo uważać.
Muszę się wygadać...
Byłam kochanką przez rok. Ja mezatka on żonaty. Pracowaliśmy razem parę lat. Znałam go i lubiłam i podobał mi się. Po pierwszym pocałunku, byłyśmy ze sobą po dwóch miesiącach. Byłam zakochana ale mu o tym nie powiedzialm. Po 5 miesiącach od pierwszego pocałunku i 2 od pójścia do łóżka powiedział kocham cię. On pierwszy. Sam z siebie. Po blisko roku pytanie moje co dalej. Parę rozmów i jego stwierdzenie że postawiony został pod ścianą. Powiedział że nie potrafi się że mną rozstać ale boi się zostawić dzieci (dwoje do 4 lat) bo moje zostaną że mną a on swoje straci. Nie dałam rady tak dłużej. Musialm wiedzieć co dalej postanawia. Zapytałam czy mam iść dalej swoją drogą czy czekać na niego. Zadecydował... Idź swoją drogą.... Nie wiem czy z troski o mnie bo miał uczucie czy to była forma wyjścia z sytuacji po angielsku.. Nie dowiem się nigdy... Nie ma już żadnego kontaktu...
Facet ma rację, żona będzie się mścić, dzieci przy udziale sądu sfeminizowanego zostaną mu odebrane...wolno i zgodnie z "prawem", jak żona kumata to i kasę dobrą ściągnie.
Generalnie to jest twój ratunek, ten tym umie "tylko" zdradzać bo tak jest prościej. Być może już kręci się za następna podatną na manipulacje kobietą.
Więc wierz mi, że uniknełaś ogromnych komplikacji.
A jeszcze pamiętaj, że w Polsce zawsze winne są kobiety xd
32 2023-05-10 23:05:00 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2023-05-10 23:05:09)
Tomasz77 napisał/a:Nie toleruję zdrad, ale jeśli bym spotkał kobietę, która się tego dopuściła i miała świadomość, jak źle postąpiła to myślę, że byłbym w stanie zaakceptować, pod warunkiem, że dowiedziałbym się tego od Niej na początku znajomości a nie gdzieś przypadkiem od kogoś.
Ryzyko, że ciało puszczone raz będzie się puszczać, jest zbyt wysokie by ryzykować coś poważnego.
Jeśli sam nikogo nie zdradziłeś to ok. Ci co tak stanowczo twierdza albo nigdy ni byli w związkach albo sami byli nie fair. Masz życie i kropki więc stawiam na to drugie. Jesteście najobrzydliwszym typem ludzi jakich dotąd spotkałem.
Jeśli sam nikogo nie zdradziłeś to ok. Ci co tak stanowczo twierdza albo nigdy ni byli w związkach albo sami byli nie fair. Masz życie i kropki więc stawiam na to drugie. Jesteście najobrzydliwszym typem ludzi jakich dotąd spotkałem.
z prawami rządzącymi światem, choćby nie wiem jak były obrzydliwe, ciężko polemizować.
Warto by było również uściślić kim są owi "Wy" najobrzydliwsi.
Lina25, skoro go kochałaś i miło z nim płynął czas, to przejdziesz teraz przez etapy żałoby po rozstaniu, tak samo, jakbyś była z nim w "pełnoprawnym' związku. Pamiętaj, że świat nie jest czarno-biały, a w różnych odcieniach szarości. Zwrócilaś wolność mężowi, czyli postąpiłaś uczciwe wobec niego. Jeszcze może być tak, że spotkasz kogoś, komu Twoje przeszłe związki, czy były 'legalne', czy "nielegalne" nie będą przeszkadzały, to będzie zależeć od stopnia dojrzałości tej osoby i jego uczucia do Ciebie.
Zgadzam się.
Linia, mimo wszystko Ci wspolczuje. Z Twoich postow bije smutek. Potrwa troche zanim sie pozbierasz ale uda sie. Nigdy wiecej nie zwiazesz sie juz z zonatym. To bagno ktore warto omijać...
Lina25, skoro go kochałaś i miło z nim płynął czas, to przejdziesz teraz przez etapy żałoby po rozstaniu, tak samo, jakbyś była z nim w "pełnoprawnym' związku. Pamiętaj, że świat nie jest czarno-biały, a w różnych odcieniach szarości. Zwrócilaś wolność mężowi, czyli postąpiłaś uczciwe wobec niego. Jeszcze może być tak, że spotkasz kogoś, komu Twoje przeszłe związki, czy były 'legalne', czy "nielegalne" nie będą przeszkadzały, to będzie zależeć od stopnia dojrzałości tej osoby i jego uczucia do Ciebie.
Zgadzam się.
Linia, mimo wszystko Ci wspolczuje. Z Twoich postow bije smutek. Potrwa troche zanim sie pozbierasz ale uda sie. Nigdy wiecej nie zwiazesz sie juz z zonatym. To bagno ktore warto omijać...