Długo myślałem nad tematem jaki nadać temu wątkowi. Przede wszystkim może zacznę od paru słów o sobie, mam 25 lat na imię (niech pozostanie tajemnicą) X. Pracuję, rok temu skończyłem studia, zakończyłem też jeden z etapów w swoim życiu, rozstałem się z narzeczoną po 5 latach. Z perspektywy czasu oceniam tą decyzję na plus, rozstaliśmy się bez jakichś negatywnych emocji, oboje zauważyliśmy, że nasze drogi się zwyczajnie rozjeżdżają. Ale do rzeczy. Przepracowałem wszystko w głowie, dałem sobie czas na odpoczynek, minął rok, stwierdziłem, że może to już pora, żeby w końcu kogoś poznać. I tak trafiłem na osobę Y, która pracuje obok mojej pracy, łączy studia z pracą, jest zaradna i zawsze powtarza, że lubi niezależność. Nie obiecywałem sobie wiele po tej znajomości, na samym początku wyznaczyliśmy jakieś zasady i granice, że ani ona, ani ja nie będziemy nalegać na żaden związek, żeby żadne z nas nie czuło presji. Czyli kolokwialnie mówiąc, wpakowałem się we friendzone, na własne życzenie. Mimo wszystko na tamten moment mi to odpowiadało, miałem z kim pogadać, z kim wyskoczyć na obiad, zapytać o radę czy obejrzeć głupi film na netflixie. Jest to osoba, która sporo w życiu przeszła, przez to jest bardzo emocjonalna, a ja zawsze daje od siebie tyle ile chciałbym otrzymywać od innych, więc starałem na każdym kroku ją wspierać, czy gdy pisała do mnie o 0:00 czy mogę do Niej przyjechać, bo nie radzi sobie już z niczym, czy gdy źle się poczuła w pracy i zwyczajnie pojechałem ją z niej odebrać. Generalnie nie chciałem jej dać odczuć, że z jakimś problemem jest sama. Znamy się już jakieś pół roku, dość często się spotykaliśmy, aż ostatnio się to jakoś rozjechało. Niepotrzebnie zacząłem grzebać w jej przeszłości, co bardzo ją zdenerwowało. Nie dziwię się, to była głupota z mojej strony, ale zwyczajnie poczułem, że nie mówi mi wszystkiego. Poczułem to pierwszy raz od samego początku tej znajomości. Zwyczajnie chciałem to wyjaśnić. Stwierdziła, że za bardzo osaczam ją swoją obecnością, że potrzebuje przestrzeni i myśli nad zakończeniem tej znajomości. Auć! Jeśli z początku traktowałem tą znajomość powierzchownie, to z czasem coś się jednak we mnie zmieniło. W Niej zresztą też, podczas sprzeczki wypaliła mi tekstem "W momencie kiedy zaczęłam coś czuć do Ciebie.....". Fakt, ostatnio chyba zbyt dużo czasu spędzaliśmy razem, zauważyłem, że nie angażuje się tak w rozmowę jak kiedyś, że więcej przesiaduje na telefonie. Czy w tej sytuacji powinienem odpuścić, chociaż na jakiś czas? Nie szukać tego kontaktu? Przyznam, że bardzo mi zależy na tej znajomości, ale nie chce też żeby ktoś źle się czuł w moim towarzystwie czy uznał, że mu się narzucam. Kiedyś o każdym problemie rozmawialiśmy, co nas denerwuje w sobie, czego oczekujemy. Teraz tego nie ma, ona zbywa temat, fakt, ma teraz bardzo dużo własnych ciężkich problemów, też nie chcę jej ich dokładać, ale brakuje mi tego co było dawniej. Zaznaczyła mi mnóstwo razy, że nie mam na razie na co liczyć, bo ona nie jest gotowa na żadne związki i doskonale to rozumiem, każdy musi to przepracować. Natomiast nie mogę odpuścić sobie tej znajomości jeśli w towarzystwie tej osoby mogę poczuć się swobodnie, powiedzieć o wszystkim i niczym nie przejmować i do niedawna to działało w dwie strony. Pytanie głównie do kobiet, jak Wy to widzicie, czego oczekujecie od przyszłych partnerów? (wiem, że każdy jest inny) Bo czuje, że moja nadmierna troska o tą osobę zwyczajnie wszystko zepsuła.
Pozdrawiam, X
Jak dla mnie to powinniście pogadać i wprowadzić zasadę "wóz albo przewóz". Czyli albo obydwoje się angażujecie i cos zaczynacie budować albo nara.
Przy czym skoro ona właściwie powiedziała wprost, że nie masz na co liczyć, to opcję nara możesz od razu wykonać.
3 2022-12-21 20:06:10 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-12-21 20:06:45)
Odpuść, nadgorliwością niczego nie zdziałasz.
Ona ma jakieś problemy, o których nie wiesz, nie baw się w ratownika, bo i tak nic z tego nie będzie.
Tym bardziej nie wchodź w przyjaźnie damsko męskie, bo nic dobrego z tego nigdy nie wynika.
Odpuść.
Gdyby jej na tobie zależało,to bys to zauważył.
Nie bądź beta orbiterem.
Znajdź sobie kogoś,dla kogo będziesz najważniejszym człowiekiem.
A nie czasoumilaczem.
Zwykłym przerywnikiem w nudzie.
Wg mnie to wypaliło się coś co was łączyło. Czyli wsparcie w trudnych chwilach. Ona nie potrzebowała kogoś do związku, ale raczej opiekuna. A teraz twoje próby wyjścia z frendzone, są dla niej irytujące.
Wg mnie to wypaliło się coś co was łączyło. Czyli wsparcie w trudnych chwilach. Ona nie potrzebowała kogoś do związku, ale raczej opiekuna. A teraz twoje próby wyjścia z frendzone, są dla niej irytujące.
Myślę, że masz sporo racji. Tylko to też nie działało na zasadzie - że jedna osoba daje, a druga tylko bierze. Potrafiła zrobić mi zakupy kiedy byłem chory, gdzie nawet jej o to nie prosiłem. Często w emocjach odrzuca od siebie każdego, a kolejnego dnia potrafi wyjechać z tekstem, że bardzo cieszy się, ze mnie poznała i te relacja jest dla niej ważna. Powoli sam się w tym gubię
7 2022-12-21 23:31:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-21 23:40:40)
Legat napisał/a:Wg mnie to wypaliło się coś co was łączyło. Czyli wsparcie w trudnych chwilach. Ona nie potrzebowała kogoś do związku, ale raczej opiekuna. A teraz twoje próby wyjścia z frendzone, są dla niej irytujące.
Myślę, że masz sporo racji. Tylko to też nie działało na zasadzie - że jedna osoba daje, a druga tylko bierze. Potrafiła zrobić mi zakupy kiedy byłem chory, gdzie nawet jej o to nie prosiłem. Często w emocjach odrzuca od siebie każdego, a kolejnego dnia potrafi wyjechać z tekstem, że bardzo cieszy się, ze mnie poznała i te relacja jest dla niej ważna. Powoli sam się w tym gubię
Tak czy inaczej brak jest w tym równowagi w tej relacji i niby przyjaźni, we wzajemności coś nie styka
Ty po cichu masz inne oczekiwania już,sprawiasz wrażenie jakbyś jednak chciał wysiedzieć,przeczekać wychodzić i zasłużyć, wyprosić dobrem u niej związek z Tobą ,ona przegina z tymi zadaniami do wykonania przez Ciebie, jak na kogoś kto uważa się za niezależną osobę to ma spore potrzeby, Ciebie bardziej wykorzystuje za Twoją zgodą/niezgodą,czasem dla podtrzymania coś Ci skapnie
za Twoją niby zgodą na którą już wewnątrz nie masz zgody i sobie fundujesz konflikt ,
dziewczyna jest kryta bo od początku jasno określiła brak gotowości na bliższą relację i związek ,jak będzie gotowa i pozna faceta do którego poczuje więcej ,odpuści sobie znajomość z Tobą, prawdopodobnie bez większych dylematów z jej strony wylecisz z orbity w przestrzeń kosmiczną
powoli odpuszczaj sobie ten friendzone, to nie dla Ciebie a następny etap i durny pomysł to bycie ratownikiem na zawołanie
tu już wali paratoksyczną zależnością potencjalnie.Związki z rozsądku marnie się kończą przeważnie dlatego nie warto na siłę trwać w zawieszeniu i czekać ruski rok że może jej się odmieni i ulegnie.
8 2022-12-23 15:49:47 Ostatnio edytowany przez XKK (2022-12-23 15:50:58)
XKK napisał/a:Legat napisał/a:Wg mnie to wypaliło się coś co was łączyło. Czyli wsparcie w trudnych chwilach. Ona nie potrzebowała kogoś do związku, ale raczej opiekuna. A teraz twoje próby wyjścia z frendzone, są dla niej irytujące.
Myślę, że masz sporo racji. Tylko to też nie działało na zasadzie - że jedna osoba daje, a druga tylko bierze. Potrafiła zrobić mi zakupy kiedy byłem chory, gdzie nawet jej o to nie prosiłem. Często w emocjach odrzuca od siebie każdego, a kolejnego dnia potrafi wyjechać z tekstem, że bardzo cieszy się, ze mnie poznała i te relacja jest dla niej ważna. Powoli sam się w tym gubię
Tak czy inaczej brak jest w tym równowagi w tej relacji i niby przyjaźni, we wzajemności coś nie styka
Ty po cichu masz inne oczekiwania już,sprawiasz wrażenie jakbyś jednak chciał wysiedzieć,przeczekać wychodzić i zasłużyć, wyprosić dobrem u niej związek z Tobą ,ona przegina z tymi zadaniami do wykonania przez Ciebie, jak na kogoś kto uważa się za niezależną osobę to ma spore potrzeby, Ciebie bardziej wykorzystuje za Twoją zgodą/niezgodą,czasem dla podtrzymania coś Ci skapnie
za Twoją niby zgodą na którą już wewnątrz nie masz zgody i sobie fundujesz konflikt ,
dziewczyna jest kryta bo od początku jasno określiła brak gotowości na bliższą relację i związek ,jak będzie gotowa i pozna faceta do którego poczuje więcej ,odpuści sobie znajomość z Tobą, prawdopodobnie bez większych dylematów z jej strony wylecisz z orbity w przestrzeń kosmiczną
powoli odpuszczaj sobie ten friendzone, to nie dla Ciebie a następny etap i durny pomysł to bycie ratownikiem na zawołanie
tu już wali paratoksyczną zależnością potencjalnie.Związki z rozsądku marnie się kończą przeważnie dlatego nie warto na siłę trwać w zawieszeniu i czekać ruski rok że może jej się odmieni i ulegnie.
Właściwie to dwa razy tylko mnie o coś poprosiła, głównie to ja wychodziłem z inicjatywą - zgarne Cię jak będę wracał z pracy etc. Myślę, że tym też sobie strzeliłem w kolano. Niedawno skończyła związek, gdzie musiała prosić się o spotkania, atencję, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę. Myślę, że podświadomie chciałem jej pokazać, że jestem zupełnie inny. Nie poddaje się łatwo, uważam, że im dłużej się na coś czeka tym lepiej to smakuje. Mam też trochę inna definicje związku, dla mnie musi być to relacja oparta również na przyjaźni. Lepiej kogoś dobrze poznać, zobaczyć jak zachowuje się w danej sytuacji, żeby potem zwyczajnie się nie zawieść. Świadomy jestem, że powinienem odpuszczać powoli ta relację, bo uważam podobnie, że jeśli spotka kogoś "fajniejszego" to wylecę z orbity. Problem w tym, że nie potrafię. Zawsze w takich sytuacjach rozmawialiśmy co nas denerwuje, co powinno być inaczej, wtedy było o wiele lepiej. Więc pozostaje mi chyba postawić wszystko na jedną kartę. Tylko jak już wspominałem, ma teraz mnóstwo problemów, których nie chciałbym tu zwyczajnie przytaczać. Więc rozmowę pewnie będę musiał trochę rozłożyć w czasie. Dziękuję wszystkim za rady! Przy okazji Wesołych Świąt!