Narzeczony się zmienił na gorsze. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczony się zmienił na gorsze.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

1

Temat: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Witajcie. To mój pierwszy post, mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło:)

Pół roku temu w życiu moim i narzeczonego wydarzyła się niemała rewolucja, narzeczony objął jedno z najwyższych stanowisk kierowniczych w firmie. Radości było co nie miara, bardzo dobre pieniądze,  możliwość nadpłacania kredytu, rozwój zawodowy narzeczonego. Nic tylko się cieszyć. Ale wszystko co dobre, kiedyś się konczy. Narzeczony bardzo sie zmienił. Rozumiem, że wydaje swoje pieniądze na rzeczy zbędne, być może odbija sobie skromne dzieciństwo. Ale zmienil się jego charakter. Na gorsze rzecz jasna. Mam wrażenie, że nie umiem już z nim rozmawiać bo jedynym tematem jest praca, praca i jeszcze raz praca. Mam wrażenie, że zaczął żyć w permanentnym stresie. Jest zestresowany bardzo, nerwowy, nie wypoczywa bo nawet jak jest weekend to czyta o zarządzaniu albo o swojej branży. Nie ma już wieczorów z netflixem i odmóżdżenia się przy głupich programach w telewizji. Mam wrażenie  że przestał zważać na moje uczucia i emocje i myśli tylko o pracy i nie zauważa, że oddalamy się od siebie. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Czy macie jakieś propozycje i rady jak dotrzeć do narzeczonego by był tym samym człowiekiem, którym był jeszcze pół roku temu?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Taką cena "sukcesu".

Gdyby nie był w jakimś stopniu pracoholikiem to by nie awansował, teraz boi się że może to stracić..i zasuwa..tylko czekać jak wjedzie alko albo trawka.
Prędzej alko.

Sam się sobię dziwię, ale napiszę to..
porozmawiaj z nim, powiedz jak się zmienił.

3

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Zadaj sobie pytanie,czy żyjecie razem,czy obok siebie.
Ja nie zgadzam się tutaj z ritą, że trzeba to zaakceptować i już, bo taka jest teraz rzeczywistość.
Jaki jest sens bycia z kimś,kto jest skupiony tylko na sobie, jego problemy w pracy,jego stres w pracy,jego obowiązki w pracy,jego wyzwania w pracy.
Nawet przy małżeństwie i dzieciach nie można godzić się na cos takiego, a co dopiero gdy mówimy o narzeczeństwie.
Zadaj sobie drugie pytanie, czy gdybyś odeszła od niego teraz, czy on by to zauważył,czy po prostu by podszedł do tego że zniknął mebel z domu.
Nie rozumiem tez wymagania od autorki pokory...
Ona chce mieć swojego partnera, a nie właściciela który przychodzi do domu,wszystko sie kreci w koło niego, a ona ma mu naskakiwać, bo panicz odniósł sukces, wiec ona spada w hierarchii ważności gdzieś pomiędzy brakiem papieru do ksero a tym że pracownica zaciążyła i trzeba szukać zastępstwa.
Jak już od kogoś wymagać pokory to od niego, to on ma dodatkowe obowiązki, i to on powinien najpierw skupić sie na partnerce, na zaspokojeniu jej potrzeb, a potem ze swoim czasem robic to co chce.
chce swoj wolny czas poświecić na rozwój, super, brawa dla niego, ale dopiero po zaspokojeniu zony.
Bo jaki sens ma bycie z kimś takim?
Sa lepsze pieniądze? Ok fajnie.
Tylko jakie to ma znaczenia jak jesteś traktowany jako wyposażenie domu, a za chwile staniecie sie obcymi ludźmi, których nic nie łączy?

4 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2022-11-25 15:41:55)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Nie ma związku z pracoholikiem a nie oszukujmy takie stanowiska w większości dostają pracoholicy , dla których praca jest najważniejsza i nawet w domu myślą o pracy.
Praca to ich całe życie i pasja ..

Czasami lepiej pracować 8godzin , klepać biedę ale mieć czas na siebie i być szczęśliwym niż ... bogatym i .... samotnym ..

A często  takich związkach mamy ... dwóch samotnych obcych sobie ludzi ..

Osobiście proponuje porozmawiac z męzem o tym co się dzieje i co czujesz. Powiedzieć mu że zakochałaś się i ... kochasz starszą wersję jego i że pieniadze nie są najważniejsze , po poza pracą jesteś jeszcze Ty i inne rzeczy ...

Jeśli go tak te stanowisko wykańcza i Wasz związek to niech może zrezygnuje i powie że woli robić to co robił poprzednio.

Znam ludzi ktrórzy rezgnowali bo stwierdzili że to nie dla nich ..

5

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Rozpiszę się trochę, choć może o oczywistościach, bo temat mi bliski autorko, bo mąż jest COO.

Przede wszystkim aktualnie u Was nadrzędną kompetencją powinna stać się umiejętność tworzenia, przewidywania i zarządzania tą zmianą. U Twojego partnera doszło do poszerzenia zakresu odpowiedzialności, zarządzania pierwszym w życiu zespołem lub bardziej kompleksowymi strukturami co jest wyzwaniem zapewne ekscytującym ale też bardzo kosztownym. Kosztuje to dużo stresu, zmusza do przemeblowania w „mózgu”. Zapewne od niego jako menedżera oczekuje się szybkiej kapitalizacji kompetencji. I on wie, że może odnieść porażkę (poczytaj statystyki, w ciągu półtora roku od objęcia kierowniczego stanowiska 46% ponosi porażkę. Twój partner zapewne to wie) a upadek zawsze bolesny.

Bez zapewnienia mu wsparcia oddzielicie się od siebie jeszcze bardziej. Musisz wziąć na klatę zmiany, które zaszły w jego życiu… waszym życiu!

Jesteście w okresie przejściowym, a to duże wyzwanie zawodowe, sprzyja skrajnym emocjom, w tym stresowi i nerwowości. On się boi porażki? Może dlatego tak przesadne zaangażowanie i nawet wolny czas poświęcany na czytanie o zarządzaniu i biznesie?

Czy tego chcesz, czy nie autorko to jego odmienne obowiązki wymagają od Ciebie gruntownej zmiany perspektywy zarówno w sposobie myślenia jak i działania. Będziesz potrzebować pokory i otwartości na nowe. Bo stare nie wróci. Niestety.

Myślę, że nie bez powodu zostają wrodzone predyspozycje Twojego narzeczonego. Sangwinicy zmianę z założenia traktują jako szansę, melancholicy jako zagrożenie powodujące ostrożność, z kolei cholerycy (jak mój mąż) jako wyzwanie skłaniające ich do konkurowania z innymi lub ścigania się z sytuacją.

Odpowiedz mi na pytanie czy on sobie radzi ze zmianą? Bo jeśli nie to poczytaj mu o przywództwie sytuacyjnym czyli skutecznej adaptacji do zmienności lub kołczingu.
Przede wszystkim rozmawiaj ale rób to umiejętnie. Do takich ludzi nie trafia użalanie się, emocjonalność. Liczą się konkrety, fakty, liczby, jasne stanowisko, negocjacje. Wynegocjuj sobie pewne rzeczy. Nie biadol, nie użalaj się- to do niego nie trafi.

Dziękuję za przedstawienie tej perspektywy, być może perspektywy mojego narzeczonego. On jest bardzo ambitny i zależy mu by wykonywać swoją pracę jak najlepiej, a wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale mam wrażenie, że mój narzeczony nie umie się najeść. Czy boi się porażki? Na pewno. Mówił mi o tym, to jest dodatkowy stres, to dopiero pół roku.

Wiem, że nasze życie zmieniło się na zawsze i dopóki piastuje to stanowisko, zarabia takie pieniądze to nie wrócimy do tego co było w pełni. Ale jak przeprowadzać te rozmowy i negocjacje? Jak wyegzekwować wspólne wieczory, panowanie nad pracoholizmem? Nie chcę żyć obok siebie. Rozumiem, że już nie będzie jak dawniej, ale jak zachować chociaż garść tego, co było?

Piszesz, że twój mąż jest dyrektorem. Czy on też zmienił się jak nim został na gorsze? Też jest stres? Jak sobie z tym radzisz? Nie powiem, na początku schlebiało mi i łechtało ego, że mam narzeczonego na takim stanowisku ale teraz wolałabym by było... normalnie. Wolałabym mieć mniej ale by było jak dawniej. Jeszcze raz Ci dziękuję ale powiedz- jak negocjować? Jak to robić?

Kaszpir007 napisał/a:

Nie ma związku z pracoholikiem a nie oszukujmy takie stanowiska w większości dostają pracoholicy , dla których praca jest najważniejsza i nawet w domu myślą o pracy.
Praca to ich całe życie i pasja ..

Czasami lepiej pracować 8godzin , klepać biedę ale mieć czas na siebie i być szczęśliwym niż ... bogatym i .... samotnym ..

A często  takich związkach mamy ... dwóch samotnych obcych sobie ludzi ..

Osobiście proponuje porozmawiac z męzem o tym co się dzieje i co czujesz. Powiedzieć mu że zakochałaś się i ... kochasz starszą wersję jego i że pieniadze nie są najważniejsze , po poza pracą jesteś jeszcze Ty i inne rzeczy ...

Jeśli go tak te stanowisko wykańcza i Wasz związek to niech może zrezygnuje i powie że woli robić to co robił poprzednio.

Znam ludzi ktrórzy rezgnowali bo stwierdzili że to nie dla nich ..

Dziękuję za tę odpowiedź także. Nie wiem czy mogę już nazywać narzeczonego pracoholikiem, czy to jeszcze trochę... Praca jest dla niego na pewno jedną z najważniejszych rzeczy, jest jego pasją. Czuje się doceniony, że oprócz wiedzy technicznej i branżowej dostrzeżono w nim cechy lidera więc nie przyzna, że go to wykańcza i nie zrezygnuje. Tak jak pisałam, u niego apetyt rośnie w miarę jedzenia, nie spada. Tak jakby się pogodził z tym, że teraz tak a nie inaczej będzie funkcjonował. On mimo stresu- który uważa, za naturalny uważa, że się w tym spełnia więc nie jest tak jak piszesz, że to nie dla niego. On uważa, że to dla niego i tu jest pies pogrzebany.

A w tym wszystkim jestem ja, coraz bardziej samotna.

Szeptuch nie jest jeszcze tak, że żyjemy obok siebie. Przynajmniej jeszcze. Chcę akceptować zmiany i cieszyć z jego rozwoju. Nie jest tak źle też jak piszesz. Jemy wspólnie posiłki, mamy dobry seks, wychodzimy do znajomych. Znajdujemy na to czas... jeszcze. Ale nie zmienia to faktu, że narzeczony robi się coraz bardziej zestresowany i nerwowy. Może jednak sobie nie radzi a nie chce tego przyznać?

Sama nie wiem czego oczekuję od założenia tego wątku. Dziękuję za tak różnorodne opinie waszej trójce. Z każdej coś wyciągnęłam.

6

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Niestety nie wróżę Wam poprawy i szczęścia, przynajmniej jeśli chodzi o Ciebie. Znałam kilka takich związków, porozpadały się w większości bo facet niby był, ale jakby go nie było.Po co być w czymś takim? to już lepiej być samej, uwierz. Ja bym postawiła ultimatum, ale podejrzewam, że jeśli znikniesz to ten człowiek ledwie co zanotuje brak CIebie - jest po prostu zbyt pochłonięty pracą. Tylko ona się dla niego liczy.

7

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Szeptuch, od akceptacji nowej rzeczywistości po dużym awansie zawodowym męża na wysokie kierownicze stanowisko do bycia meblem w domu jest cały wachlarz zachowań, postępowań, kompromisów, wspólnych rozwiązań. Stare nie wróci, chyba że narzeczony autorki zrezygnuje ze stanowiska a na to się nie zapowiada, prawda? Nie po tym co napisala autorka. Więc albo podejdzie z otwartością do nowego i w drodze rozmowy wyegzekwuje swoją pozycję we wspólnym domu, wspólny czas, wspólne obowiązki, albo niech odejdzie, bo co innego? Oczekiwanie, że narzeczony rzuci karierę? Po tym jak przedstawiła jego autorka?

Autorko, odpowiadając na Twoje pytania- jak rozmawiać i negocjować? Konkretnie i zdecydowanie. Mów do niego jego językiem, a ten zapewne jest stanowczy, pewny siebie, zdecydowany. Tak jak mi poleciła Tylwyth teg zawierane postanowienia muszą być konkretne, określone liczbą, ilością, czasem, muszą być mierzalne. To jest droga by do nich trafić, logika i zdecydowana postawa, a nie biadolenie i odwoływanie się do emocji. Emocje to nie jest ich język. Ich językiem jest logika i to co mierzalne. Podejdź do tego jak do wyzwania, jak do konieczności naoliwienia jakiejś machiny, postaw mu wyzwanie. Oni rozumieją taki język. Ale to tylko moje zdanie.

Jak ja sobie radzę z mężem dyrektorem? Przede wszystkim, był już nim jak zaczęliśmy się spotykać wiec od początku wiedziałam z czym jego osobę się będzie jadło. Nie było źle, dopiero ostatnim czasy ma kryzys zawodowy bo przez reorganizację i uszczuplenie struktury organizacyjnej firmy musi pozwalniać ludzi z czym sobie średnio radzi bo ma w rękach ich życie, ich kredyty i ich rodziny, była wzmożona ilość pracy, przynosił pracę do domu. Ale w drodze negocjacji, w sposób który Tobie opisałam stanęło na konkretnych rozwiazaniach. Aktualnie nie przynosi już pracy do domu, bo dom to dom, oddelegował zadania (jednak się dało, no bohater), ustaliliśmy ilość czasu na córkę, ilość czasu na gości. Wczoraj wynegocjowałam randki raz na 3 tygodnie by mieć znowu dla siebie czas i swoją wzajemną uwagę plus imprezę taneczną raz na kwartał. Wszystko w drodze konkretów "słuchaj, jest tak i tak, nie może tak być bo się oddalamy przez Twoją wzmożoną pracę i stres, bo robisz tak i tak, nie może tak być że żyjemy tym, że będziesz zwalniał ludzi, musimy to i to, co o tym sądzisz, jakie masz propozycje i rozwiązania, jak dalej to widzisz, co sam proponujesz, bo ja proponuję to i to" konkretny, mierzalny efekt. To trafia.

Spróbuj zarządzić rozmowę/nie próbuj! Zarządź ją. I konkretnie, do brzegu. Jak w biznesie. A jak to nic nie pomoże, to obawiam się, że on jest na takim etapie, że może faktycznie nie odnotuje, że Was zaraz może nie być i ... faktycznie was nie będzie


Przepraszam cie rita,w żadnym wypadku nie chce oceniać twojego małżeństwa ale fraza "wynegocjowałam randki" brzmi dosłownie jak byś sie o te randki swojego męża prosiła, jak by on nie zauważał że jesteś w tym domu,i masz jakieś potrzeby emocjonalne, i to jeszcze raz na 3 tyg czas sam na sam z partnerem, jak pisałem, dla mnie cos niewyobrażalnego.

8

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Canva napisał/a:

Witajcie. To mój pierwszy post, mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło:)

Pół roku temu w życiu moim i narzeczonego wydarzyła się niemała rewolucja, narzeczony objął jedno z najwyższych stanowisk kierowniczych w firmie. Radości było co nie miara, bardzo dobre pieniądze,  możliwość nadpłacania kredytu, rozwój zawodowy narzeczonego. Nic tylko się cieszyć. Ale wszystko co dobre, kiedyś się konczy. Narzeczony bardzo sie zmienił. Rozumiem, że wydaje swoje pieniądze na rzeczy zbędne, być może odbija sobie skromne dzieciństwo. Ale zmienil się jego charakter. Na gorsze rzecz jasna. Mam wrażenie, że nie umiem już z nim rozmawiać bo jedynym tematem jest praca, praca i jeszcze raz praca. Mam wrażenie, że zaczął żyć w permanentnym stresie. Jest zestresowany bardzo, nerwowy, nie wypoczywa bo nawet jak jest weekend to czyta o zarządzaniu albo o swojej branży. Nie ma już wieczorów z netflixem i odmóżdżenia się przy głupich programach w telewizji. Mam wrażenie  że przestał zważać na moje uczucia i emocje i myśli tylko o pracy i nie zauważa, że oddalamy się od siebie. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Czy macie jakieś propozycje i rady jak dotrzeć do narzeczonego by był tym samym człowiekiem, którym był jeszcze pół roku temu?

Facet jest pracoholikiem. Jego życie kręci się wokół pracy, jego myśli krążą wokół pracy. Zaniedbuje Ciebie i Wasz związek, zaniedbuje nawet siebie i własny wypoczynek. Jak nie pracoholizm, to co by to innego miało być? To nie potrzeba chwili, że jest nawał pracy i trzeba temu podołać, ale jego wybór.

Być może Wy macie po prostu inne wartości. Dla niego priorytetem jest praca, a Ty chciałabyś rozwijać bliską relację.
Dla mnie pracoholizm niewiele różni się od alkoholizmu, czy innego holizmu. Często jest to zmiękczane w dyskursie, bo w przeciwieństwie do choćby wymienionego alkoholizmu jest z tego często jakaś korzyść w postaci większych zarobków. Tylko co po większych zarobkach, jak nie można ich radośnie konsumować i cieszyć się życiem a relacje z ludźmi kuleją, jak przy każdym innym uzależnieniu.

Pytasz jak dotrzeć do narzeczonego. Uświadamiać mu obraz sytuacji, bo być może on tego nie widzi, a jak to nie zadziała, a pewnie nie zadziała, bo zazwyczaj holicy mają swoje systemy zaprzeczeń, dzięki którym mogą trwać w uzależnieniach, to nawet jakieś ultimatum, żeby przyjrzał się sobie przy pomocy specjalisty.

9

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Autorko, odpowiadając na Twoje pytania- jak rozmawiać i negocjować? Konkretnie i zdecydowanie. Mów do niego jego językiem, a ten zapewne jest stanowczy, pewny siebie, zdecydowany. Tak jak mi poleciła Tylwyth teg zawierane postanowienia muszą być konkretne, określone liczbą, ilością, czasem, muszą być mierzalne. To jest droga by do nich trafić, logika i zdecydowana postawa, a nie biadolenie i odwoływanie się do emocji. Emocje to nie jest ich język. Ich językiem jest logika i to co mierzalne. Podejdź do tego jak do wyzwania, jak do konieczności naoliwienia jakiejś machiny, postaw mu wyzwanie. Oni rozumieją taki język. Ale to tylko moje zdanie.

Dziękuję. Tak do tego podejdę. Jednocześnie życzę cierpliwości i powodzenia, oby mąż pozwalniał ludzi i wszystko wróciło do normy.

magdaLena1111 napisał/a:

Pytasz jak dotrzeć do narzeczonego. Uświadamiać mu obraz sytuacji, bo być może on tego nie widzi, a jak to nie zadziała, a pewnie nie zadziała, bo zazwyczaj holicy mają swoje systemy zaprzeczeń, dzięki którym mogą trwać w uzależnieniach, to nawet jakieś ultimatum, żeby przyjrzał się sobie przy pomocy specjalisty.

Nie jestem gotowa na stawianie ultimatum. Za bardzo obawiam się, że on nie zrozumie co do niego mówię, czego ja właściwie chcę i o co mi właściwie chodzi. Boje się, że ultimatum oznaczałby koniec nas a ja chcę wierzyć, że wzmożona praca o której wspomniałaś jest przejściowa bo jest na tym stanowisku krótko, bo musi się wykazać, bo patrzą mu na ręce, bo mierzą jego efekty sad

10 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-25 20:13:00)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Autorko, odpowiadając na Twoje pytania- jak rozmawiać i negocjować? Konkretnie i zdecydowanie. Mów do niego jego językiem, a ten zapewne jest stanowczy, pewny siebie, zdecydowany. Tak jak mi poleciła Tylwyth teg zawierane postanowienia muszą być konkretne, określone liczbą, ilością, czasem, muszą być mierzalne. To jest droga by do nich trafić, logika i zdecydowana postawa, a nie biadolenie i odwoływanie się do emocji. Emocje to nie jest ich język. Ich językiem jest logika i to co mierzalne.

Mylisz logike z sila.
Ani w postepowaniu twojego meza ani narzeczonego autorki nie ma zadnej logiki.
Oni chca abys myslala, ze chodzi o logike.
W praktyce chodzi o strach.
Sila dziala gdy strach przed konsekwencjami nie posluchania Ciebie jest wiekszy niz przed konsekwencjami posluchania.
Bycie konkretnym i liczby dzialaja bo sprawiaja wrazenie pewnosci konsekwencji przez co minimalizuja strach przed negatywnymi konsekwencjami.
Despotyzm czy traktowanie partnera uczuciowego jak biznesowego jest gwaltem na logice.

Canva napisał/a:

Nie jestem gotowa na stawianie ultimatum. Za bardzo obawiam się, że on nie zrozumie co do niego mówię, czego ja właściwie chcę i o co mi właściwie chodzi

Za rok tutaj wrocisz z depresja. 100%.

I oczywiscie, ze nie zrozumie co do niego mowisz bo on tylko rozumie to co jest mu po drodze.
Dbanie o Ciebie mu po drodze nie jest.

11

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Canva napisał/a:
magdaLena1111 napisał/a:

Pytasz jak dotrzeć do narzeczonego. Uświadamiać mu obraz sytuacji, bo być może on tego nie widzi, a jak to nie zadziała, a pewnie nie zadziała, bo zazwyczaj holicy mają swoje systemy zaprzeczeń, dzięki którym mogą trwać w uzależnieniach, to nawet jakieś ultimatum, żeby przyjrzał się sobie przy pomocy specjalisty.

Nie jestem gotowa na stawianie ultimatum. Za bardzo obawiam się, że on nie zrozumie co do niego mówię, czego ja właściwie chcę i o co mi właściwie chodzi. Boje się, że ultimatum oznaczałby koniec nas a ja chcę wierzyć, że wzmożona praca o której wspomniałaś jest przejściowa bo jest na tym stanowisku krótko, bo musi się wykazać, bo patrzą mu na ręce, bo mierzą jego efekty sad

Wow! To wspaniałą macie relację, skoro przeczuwasz, że Twój narzeczony będzie wolał Cię pożegnać niż spotkać się ze specjalistą od uzależnień :-/
Dość wymowne to jest. Cóż Ci mam powiedzieć? Może, że jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.
W takim razie siedź cicho, nie wychylaj się, a nuż mu się odmieni i jakimś cudem nagle on zacznie dostrzegać Ciebie i Twoje potrzeby.

12 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-25 20:18:58)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Jest gwałtem na logice i budowaniem autorytetu na strachu.
Tacy ludzie mają dużo do stracenia, więc zrobia wszystko, by utrzymać swój dobrostan, bo jak wyglądaliby w swoich oczach i w oczach innych, gdyby nagle spadli choćby półkę niżej?
Jako nieudacznicy, jako tacy, którzy dostali złoty róg i teraz został im się jeno sznur?

13 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-11-25 20:20:51)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Musisz uswiadomic sobie, ze to nie jest przejsciowe. Ma nowe obowiazki,  bo ma nowe stanowisko,a nie Stare,  a one beda go pochlaniac tak dlugo, jak dlugo bedzie je mial. Czyli jesli sie sprawdzi to permamentnie.  Doksztalcanie sie tez juz pozostanie. Kiedy ma to robic, jesli nie w czasie wolnym?


Musisz sobie odpowiedziec na pytanie czy tobie to pasuje czy nie. Jestesci3 narzeczenstwem, a nie malzenstwem, wie masz czas. Jegli sie z tym potrafisz pogodzic to okej, ale jesli nie to nie trac czasu i poszukaj kogos, kto bardziej bedzie do ciebie i twoich potrzeb pasowal.
W razie dziecka wszystko spadnie na ciebie jakbys byla samotna matka, choc oficjalnie nie bedziesz.

14

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Rozwiązanie R_ita2 na ten moment jest właściwe.

15 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-11-25 20:29:13)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Chociqzby z watku obok:


"Ja 33 lata, mąż 39 lat. Półtoraroczne dziecko na pokładzie. Kryzys. Mąż kierownik w dużej firmie transportowej, na co dzień dużo stresu. Kierowcy, 150 ciężarówek, spedytorzy, dyspozytorzy, kierowcy z za wschodniej granicy, pożar za pożarem. Z pracy wraca wycieńczony. W tym wszystkim ja. Na wychowawczym, z 1,5 rocznym dzieckiem, które daje mi popalić. Nie mam sił i cierpliwości. Do dziecka je znajduje, do męża nie mam. Mąż niestety ale wcale nie partycypuje w zajmowaniu się dzieckiem. "


Bo wlasnie tak to bedzie wygladac.


Bardzo trudno, o ile mozliwe jest pogodzenie kariery z rodzina. To dlatego tak Malo kobiet w zarzadach. Glownie mezczyzni, bo obowiqzki domowe, opieka nad dziecmi spada na kobiete.

16

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Witaj,
To jest prostsze niż myślisz.
Są 2 aspekty : po pierwsze praca którą się wykonuje z pasją, jest ważną częścią nas, którą chcemy się podzielić z partnerem, i nie wyobrażam sobie, że jak się kogoś kocha, by lekceważyć to, puszczać pomimo uszu czy załamywać zostawiać to przed drzwiami domu.
Ale drugi aspekt, to czas kompletnie wolny od pracy, i ten musi mieć miejsce.

I uwaga! Ten czas trzeba dobrze wybrać, bo to jest głównym źródłem  nieporozumień.
Trzeba o tym rozmawiać.
Np. Po przyjściu do domu niby wydaje się oczywiste,  że od pracy chcemy się odciąć,  ale  nie zawsze tak jest, może narzeczony chce po przyjściu móc tymi emocjami się z kimś podzielić, zanim przyjdzie czas siąść spokojnie  z winem przed TV czy obejrzeć serial?
Przecież nie będzie to trwało godzinami.
Może jak brakuje mu czasu, to lepiej by został w pracy dłużej w skupieniu,  niż  przynosił pracę do domu?
Jakieś wspólne aktywności te z byłyby ok?
Poza wszystkim,  dobry manager potrafi dobierać do współpracy właściwych ludzi i delegowac na nich wszystko ci się da, by mieć więcej czasu wolnego.:)
No i..kobieta nie może być  nudniejsza niż praca, co nie znaczy że masz wokół niego skakać.

17

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Rozwiązanie R_ita2 na ten moment jest właściwe.

Ale tylko na ten moment tak naprawdę.

Najpierw sytuacja musi się unormować i okrzepnąć, a później jak już oboje się przyzwyczajają, to trzeba negocjować dalej smile
Awans może być tak samo dużym wyzwaniem jak dziecko. Wiele się zmienia i trzeba się dostosować, iść na kompromisy, szukać rozwiązań.

18

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Farmer napisał/a:

Najpierw sytuacja musi się unormować i okrzepnąć

Przecież to zrodzi kolejne problemy. Np. narzeczona może nie być odpowiednia dla kogoś na jego poziomie społecznym. Z resztą jego atrakcyjność związana z  pozycją społeczną sprawi, że zacznie interesować się nim wiele kobiet. Pokusa będzie rodzić pokusę. Także jak dla mnie obecne problemy, to tylko wierzchołek góry lodowej.

19

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Tyle z R_ita2 ta kobieta nie jest żoną tego faceta . Nie mają dzieci wiec naprawdę ma sporo większy wybór i to bez żadnych poświęceń ...

Osobie zamężnej , która ma jeszcze np. dziecko jest o wiele bardziej cięzko zakończyć małżeństwo i sam związek niż osobie która tak naprawdę nie jest jeszcze zamężna i nie ma dzieci ...

Jak na samym początku związku robi się tak źle i to w czasie gdy powinno być najlepiej , najcudnowniej , bo każdy chce się pokazać z najlepszej strony to co będzie dalej ?


Ja wiem co będzie. On jest pracoholikiem i to już widać , bo nie pracoholik po 8 godzinach pracy , zamyka temat pracy i przestaje o niej myśleć a zajmuję się swoimi hobby albo rodziną.
A tutaj mamy faceta który jest tak naprawdę 24 godziny 7 dni w tygodniu w pracy , jak nie fizycznie to myślami.

Przykre ale on wybrał pracę. Dla pracoholika praca jest najważniejsza.
Są oczywiście kobiety które ze względu na pieniadze i lepszy poziom życia mimo że są w związku ???? to tak naprawdę żyją samotnie i wychowują samotnie dzieci.
Sądzę że gdyby zamiast tego "męża" dostały jego kartę bankową to nie zobaczyły by żadnej różnicy ..

Spędzanie razem wolnego czasu "? Było minęło ..

Ja bym raczej proponował zastsnowiać się pytającego czy chce takiego związku i takiego "nieobecnego" w przyszłosci męza i ojca dzieci ?

Pieniądze są ważne , ale pieniądze nie zapewnią szczęścia i miłości ..

Ja po pracy zamykam temat pracy , nawet telefonów służbowych nie odbieram. Po pracy to czas tylko dla mnie.

Co do pytającej to według mnie sama musi pomyśleć czy chce mieć nieobecnego męża ale za to lepszy poziom życia , czy woli mieć niższy poziom życia ale mieć męza i w przyszłosci ojca dzieci ..


A facet ?

Uważam że jak naprawdę KOCHA tą osobę to jakby ta osoba powiedziała mu o swoich spostrzeżeniach i jakby NIC się nie zmienialo to ... zrezygnował by z tego stanowiska na rzecz normalności w związku ...

Czasami ludzie muszą iść na kompromis i rezygnować z pewnych rzeczy i to jest normalne jak ludzie się kochają ...

W związku trzeba patrzeć nie tylko na siebie ale i na drugą stronę. Nie można się rozwijać kosztem drugiej osoby ...

20 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-26 13:25:53)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

.

21

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Canva napisał/a:

Witajcie. To mój pierwszy post, mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło:)

Pół roku temu w życiu moim i narzeczonego wydarzyła się niemała rewolucja, narzeczony objął jedno z najwyższych stanowisk kierowniczych w firmie. Radości było co nie miara, bardzo dobre pieniądze,  możliwość nadpłacania kredytu, rozwój zawodowy narzeczonego. Nic tylko się cieszyć. Ale wszystko co dobre, kiedyś się konczy. Narzeczony bardzo sie zmienił. Rozumiem, że wydaje swoje pieniądze na rzeczy zbędne, być może odbija sobie skromne dzieciństwo. Ale zmienil się jego charakter. Na gorsze rzecz jasna. Mam wrażenie, że nie umiem już z nim rozmawiać bo jedynym tematem jest praca, praca i jeszcze raz praca. Mam wrażenie, że zaczął żyć w permanentnym stresie. Jest zestresowany bardzo, nerwowy, nie wypoczywa bo nawet jak jest weekend to czyta o zarządzaniu albo o swojej branży. Nie ma już wieczorów z netflixem i odmóżdżenia się przy głupich programach w telewizji. Mam wrażenie  że przestał zważać na moje uczucia i emocje i myśli tylko o pracy i nie zauważa, że oddalamy się od siebie. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Czy macie jakieś propozycje i rady jak dotrzeć do narzeczonego by był tym samym człowiekiem, którym był jeszcze pół roku temu?

Podoba mi się podejście R_ita.

Jest jeszcze druga strona medalu: w jaki sposób narzeczony będzie podchodził do swojej pracy za pół roku, rok, czy 5.
Czy będzie żył w wiecznej presji i stresie? Czy nadal będzie zabierał pracę do domu? (rozmowy o pracy).

Żeby to tylko nie skończyło się wypaleniem zawodowym lub inną chorobą.

Dużo z nim rozmawiaj oraz zaproponuj wizytę u psychologa.
Kwestie do rozwiązania: wasze oddalenie w związku + pracoholizm ( i wszelkie konsekwencje z tym związane )

22

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Dlatego szczera rozmowa powinna być i niech mówi jemy co ją boli i czego oczekuje.

Albo się zmieni i ograniczy swoje zaangażowanie w pracę albo ...

No właśnie  to decyzja tej Pani ..

Pracoholizm to uzależnienie.  Jak wpadnie w wir pracy i jak zaczna go jeszcze doceniać to w tym wirze zostanie na zawsze ...

To jak alkoholik albo narkoman. Na początku mało pije i bierze narkotyków a potem coraz wiecej i każdy z nich uważa się że nie jest uzależniony , ale jakoś nie potrafi calkowicie zakończyć ...

Pracoholizm to zwykły nałóg. W Japonii były znane przypadku śmierci z przepracowania , tzw Karoshi ...

23

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Dokładnie.

Ja bym chciała dodać jeszcze taką oczywistość dla autorki, że tacy ludzie często nie chcą wcale źle dla rodzin/partnerek ale w tym wszystkim trochę się zaczynają gubić, zbyt poświęcać pracy, tracić poczucie z "rzeczywistością", przeginają z tą pracą ale wystarczy nimi potrzasnąć, aby przypomnieć co jest w życiu ważne i naprawdę to wystarczy... przynajmniej na jakiś czas ; ) Oczywiście z narzeczonym autorki może być inaczej, może teraz uznać się za kogoś lepszego, odrzucić "niskie" rozrywki a może i ją samą bo nie godna : D ale to skrajna możliwość. Wierzę, że konkretna rozmowa wystarczy. A jak nie... to trudno.

Ja jeszcze się odezwę do Johny bo nie wiem czy o tych samych mężczyznach rozmawiamy. Ja pozostanę przy swoim DOŚWIADCZENIU jak postępować, a nie teoretyzowaniu czy filozofowaniu co jest czym. Nie wiem jak wysokie stanowisko objął narzeczony autorki, ale pisze ona o wysokim stanowisku więc zakładam, że żaden tam kierownik tylko albo kierownik kierowników albo jakiś dyrektor (może nie bez powodu mnie pytała jak sobie radzę ze swoim). Mówimy o mężczyznach zarabiających po 20-30 i więcej tysięcy, mających na głowie funkcjonowanie przedsiębiorstw, zarządzanie ogromnymi pieniędzmi, zarządzanie ryzykiem czyli zapewnienia bezpieczeństwa działań operacyjnych m.in., odpowiedzialność za życie innych ludzi tak naprawdę, życie w permanentnym stresie z tego powodu, duże kredyty, życie znacznie ponad średnią krajową które też nie pozostaje bez znaczenia. To nie jest jakiś tam szeregowy kierownik za pewne. Tacy ludzie inaczej żyją, rozumują, żyją pracą zazwyczaj, bo wiedzą co spoczywa na ich barkach. Może jak mają odpowiednią ilość lat i stają się wypaleni to przeglądają na oczy, że nie było warto tyle poświęcać i się opanowują ale taki młody narzeczony autorki, który dopiero się dodrapał i jest na początku swojej zarządczej kariery? Proszę Cię Johny. Wiadomo, że będzie zasuwał jak mróweczka byle się wykazać. Więc trzeba mówić do niego JEGO JĘZYKIEM. Innej drogi nie ma. Ale ponawiam pytanie- jakie ty masz na to rozwiązanie? Realne, faktyczne rozwiązanie, nie teoretyzowanie czy diagnozy?

Bardzo fajny komentarz do sprawy rita.
Pozwolił mi trochę inaczej spojrzeć na sprawę.

24

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
JohnyBravo777 napisał/a:

.

Tak. Szkoda pary.

Tutejszego folkloru ciąg dalszy
Rita2 to troll. Zanim się tu pojawiła, to była Rita1 i jej kilkadziesiąt innych wcieleń. Często tworzyła nowe postacie, aby pogadać sama z sobą, o swoim życiu, swoich problemach, czyli o sobie. Ten wątek bardzo wpisuje się w ten schemat. Autorka już zniknęła, chociaż po tym wpisie niewykluczone, że się pojawi ;-)

25

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

.

Tak. Szkoda pary.

Tutejszego folkloru ciąg dalszy
Rita2 to troll. Zanim się tu pojawiła, to była Rita1 i jej kilkadziesiąt innych wcieleń. Często tworzyła nowe postacie, aby pogadać sama z sobą, o swoim życiu, swoich problemach, czyli o sobie. Ten wątek bardzo wpisuje się w ten schemat. Autorka już zniknęła, chociaż po tym wpisie niewykluczone, że się pojawi ;-)

Czyli się nabrałem smile Jeżeli troll, to trzeba przyznać, że inteligentny.

26

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
rinho91 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

.

Tak. Szkoda pary.

Tutejszego folkloru ciąg dalszy
Rita2 to troll. Zanim się tu pojawiła, to była Rita1 i jej kilkadziesiąt innych wcieleń. Często tworzyła nowe postacie, aby pogadać sama z sobą, o swoim życiu, swoich problemach, czyli o sobie. Ten wątek bardzo wpisuje się w ten schemat. Autorka już zniknęła, chociaż po tym wpisie niewykluczone, że się pojawi ;-)

Czyli się nabrałem smile Jeżeli troll, to trzeba przyznać, że inteligentny.

Nie każdy troll jest głupi, ale każdy ma beznadziejne życie w realu :-/
Pewnie z tego powodu powinnam jej odpuścić, wykazać się choćby minimalnym zrozumieniem, bo współczuciem nie potrafię.

27

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Dziękuję wszystkim jeszcze raz za odpowiedzi.

Czyli powiedzcie jaką drogę obrać? Najpierw szczera rozmowa z narzeczonym, jeśli to nie pomoże i nie przyniesie skutków to sugestia, że doszło do pracoholizmu i próba pomocy proponując specjalistę ds. uzależnień? Tak zatem zrobię. Nie chcę być jak to napisał Szeptuch meblem w domu i nie pogodzę się z tym, że dla partnera praca będzie na pierwszym miejscu.

Magdalena1111 pisząc o strachu przed efektem ultimatum faktycznie ukazałam nasz związek w nienajlepszym świetle. Tak jak pisałam, narzeczony się zmienił i na ten moment naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć jakby zareagował. Co miałabym powiedzieć? Kariera albo ja? Nie chciałabym, aby mnie stawiano w takiej sytuacji. I o jakim trollu mówisz? Chciałabym, aby mój problem to było trollowanie. A nie sypiący się związek.

28 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-26 15:08:20)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

.
(dam temu czas i kiedys indziej sie ustosunkuje)

29

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
JohnyBravo777 napisał/a:

.
(dam temu czas i kiedys indziej sie ustosunkuje)

Przeczytałam. big_smile
Za dużo tych zbieżności, by było to dziełem przypadku.

30

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Ciekawe jest to, że każdy troll reaguje dokładnie tak samo na oskarżenia o bycie trollem big_smile

31 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-11-26 16:49:23)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

R_ito2,
mam złą wiadomość: jestem człowiekiem zdrowym psychicznie. smile
Tak jak wszyscy, tak i Ty ponosisz konsekwencje wcześniejszych swych działań.

Tylko tyle i aż tyle. smile

32

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Wielokropku,  możesz mi powiedzieć o co chodzi z użytkowniczką R_ita2? Wydawało się, że piszę sensownie i rzeczowo więc o co chodzi? hmm o jakich konsekwencjach mówicie?

33 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 18:44:14)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Ja Tobie wyjaśnię,  i to mój ostatni post na forum. Choruje na zaburzenia schizoafektywne i jakiś czas temu, kiedy rozwijała się psychoza potworzyłam na forum postaci i wątki i gadałam ze sobą (dobrze, że użytkownicy nie wiedzieli co odwaliłam prywatnie). Wracając na forum chciałam wrócić jako ja, by nikogo nie oszukiwać i zmierzyć się z tym, jaką mam tu historię, licząc się z brakiem zaufania. Ale przerasta mnie to, że ciągle jak widać przypisuje mi się tematy czy osoby. Już ostatnio dowiedziałam się, że gadam ze sobą bo wymieniałam posty z zalogowanym Turkiem, też się dowiedział że nie istnieje. Teraz l ty nie istniejesz. Zatem ja się wylogowuje by nie szkodzić autorom i by im się nie zarzucało kłamstw. Chciałam jako ja, ale nie- dalej jestem psychiczną. Zatem powrócę anonimowo. Dopiero będzie zabawa!

Przepraszam Autorko za spalenie tematu.

To niczego nie zmieni Rito
zamiast zwrotu Autor to troll będzie można znowu  przeczytać to Rita - cała różnica
łowienie i szukania trolli to też w pewnym sensie odwał jest - wiem o czym piszę smile przyznaje się bez bicia
to też taka mała  patologia na forum a pomylić się łatwo

34

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Rita: pisz dalej pod swoim nickiem.
Masz ciekawe spojrzenie na tematy,dzięki doświadczeniom jakie przeszłaś.
Po prostu  skup sie na odpisaniu autorowi danego tematu, a resztę, jeżeli cie zasmuca,ignoruj.

35 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 20:02:37)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Ja Tobie wyjaśnię,  i to mój ostatni post na forum. Choruje na zaburzenia schizoafektywne i jakiś czas temu, kiedy rozwijała się psychoza potworzyłam na forum postaci i wątki i gadałam ze sobą (dobrze, że użytkownicy nie wiedzieli co odwaliłam prywatnie). Wracając na forum chciałam wrócić jako ja, by nikogo nie oszukiwać i zmierzyć się z tym, jaką mam tu historię, licząc się z brakiem zaufania. Ale przerasta mnie to, że ciągle jak widać przypisuje mi się tematy czy osoby. Już ostatnio dowiedziałam się, że gadam ze sobą bo wymieniałam posty z zalogowanym Turkiem, też się dowiedział że nie istnieje. Teraz l ty nie istniejesz. Zatem ja się wylogowuje by nie szkodzić autorom i by im się nie zarzucało kłamstw. Chciałam jako ja, ale nie- dalej jestem psychiczną. Zatem powrócę anonimowo. Dopiero będzie zabawa!

Przepraszam Autorko za spalenie tematu.

To niczego nie zmieni Rito
zamiast zwrotu Autor to troll będzie można znowu  przeczytać to Rita - cała różnica
łowienie i szukania trolli to też w pewnym sensie odwał jest - wiem o czym piszę smile

Czyli co mam według ciebie paslawku zrobić? Mierzyć się z tym, nie odzywać wcale, odzywać ale nie zwracać uwagi na zarzuty takiej Magdy ktora widocznie ma na moim punkcie paranoje skoro wszędzie mnie widzi? Johny nie umiał odpowiedzieć na moje pytanie i zamiast to przyznać wolał też że mnie zrobić trolla. Tak samo z autorem Turkiem. Kontaktu z nim nikt mi nie zwróci. Tylko dlatego, że kiedyś coś odwaliłam. Serio, lubię to forum ale śmiać mi się chce wręcz nad użytkownikami i ich paranoje na mój temat.

PS dzięki Szeptuch.

Zrób jak Szeptuch radzi po prostu
ze względu na Twoją wrażliwość i wnikliwe traktowanie tematów oraz poczucie humoru
wszyscy mają słabostki  nawet wielcy pisarze je mięli

oskarżenie o trollig też są niezgodne z regulaminem to też przyznaje bez bicia
pokłóciłem się o to nawet z kimś kiedyś tu na forum

Szeptucha też na samym początku miałem za trolla - brzmiał jakoś znajomo ale
czy to takie strasznie ważne istotne
można z nim pogadać,pokłócić się ,pośmiać

36

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Pisz dalej pod swoim nickiem  na zasadzie psy szczekają, karawana idzie dalej.

37 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-26 19:57:25)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

Ja Tobie wyjaśnię,  i to mój ostatni post na forum. Choruje na zaburzenia schizoafektywne i jakiś czas temu, kiedy rozwijała się psychoza potworzyłam na forum postaci i wątki i gadałam ze sobą (dobrze, że użytkownicy nie wiedzieli co odwaliłam prywatnie). Wracając na forum chciałam wrócić jako ja, by nikogo nie oszukiwać i zmierzyć się z tym, jaką mam tu historię, licząc się z brakiem zaufania. Ale przerasta mnie to, że ciągle jak widać przypisuje mi się tematy czy osoby. Już ostatnio dowiedziałam się, że gadam ze sobą bo wymieniałam posty z zalogowanym Turkiem, też się dowiedział że nie istnieje. Teraz l ty nie istniejesz. Zatem ja się wylogowuje by nie szkodzić autorom i by im się nie zarzucało kłamstw. Chciałam jako ja, ale nie- dalej jestem psychiczną. Zatem powrócę anonimowo. Dopiero będzie zabawa!

Przepraszam Autorko za spalenie tematu.

To niczego nie zmieni Rito
zamiast zwrotu Autor to troll będzie można znowu  przeczytać to Rita - cała różnica
łowienie i szukania trolli to też w pewnym sensie odwał jest - wiem o czym piszę smile

Czyli co mam według ciebie paslawku zrobić? Mierzyć się z tym, nie odzywać wcale, odzywać ale nie zwracać uwagi na zarzuty takiej Magdy ktora widocznie ma na moim punkcie paranoje skoro wszędzie mnie widzi? Johny nie umiał odpowiedzieć na moje pytanie i zamiast to przyznać wolał też że mnie zrobić trolla. Tak samo z autorem Turkiem. Kontaktu z nim nikt mi nie zwróci. Tylko dlatego, że kiedyś coś odwaliłam. Serio, lubię to forum ale śmiać mi się chce wręcz nad użytkownikami i ich paranoje na mój temat.

PS dzięki Szeptuch.


Odpiszę Ci pół żartem,pół serio - żeby nie kontynuować nieprzyjemnej atmosfery.
Kręci mnie Twoja inteligencja. Jeżeli lubisz odgrywać różne role - tak jak robisz to na forum -to ja wchodzę w to w ciemno - tylko zmieńmy nieco scenerię  :-)

38 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-11-26 20:16:04)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Człowiek ogląda sobie w spokoju mecz, a tu znowu nie istnieje/jest trollem smile zadziwia mnie wasza paranoja na mój temat. Aż ciekawość kusi by zapytać co jeszcze mi przypisujecie za tematy, bo to może dałoby mi ogląd czego unikać by nie szkodzić autorom wątków odzywając się w nich. A więc? Czekam na propozycje. Mi się  nie chce setny raz tłumaczyć, że biorę leki i jest wszystko w porządku. Lubię forum ale może faktycznie założę anonimowe konto i będę anonimowa, a nie z historią choroby i waszą paranoją na mój temat. Do usłyszenia zatem nie mając w Was świadomości z kim będziecie rozmawiać; ) (o nie, teraz każdy nowy użytkownik będzie potencjalną mną!)

Tak zrób R_ita big_smile To tylko Internet. Kto Ci uwierzy, czy to na forum czy poza forum, w to kim jesteś, to jest tylko i wyłącznie Wasza sprawa. Wszystkim nie dogodzisz.

39

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

"Tak do tego podejdę. Jednocześnie życzę cierpliwości i powodzenia, oby mąż pozwalniał ludzi i wszystko wróciło do normy" - ten cytat idealnie podsumowuje to co ma w głowie autorka. Z tego co pamiętam, to biedny mąż Rity był jednym z pomysłodawców zwolnień w firmie. Trzeba być zwykłym kutasem, żeby wpaść na taki pomysł, A później żalic się jaki to biedczek z niego. Nie jest mi żal takich korposzczurów żyjących tylko w pogoni za cyferkami i awansem. Jak widać partnerki takich mężczyzn to też pozbawione rozumu kretynki, którym brakuje refleksji (może nie brakuje, ale odrzucają to?) że żyją z zwykłymi gnidami.

40

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Rito, każdy użytkownik tego forum, który jest tu dłużej ma świadomość tego, kim mniej więcej jesteś albo inaczej, każdy raczej kojarzy Ciebie z lat wcześniejszych.
Ja przecież też miałam niemały udział w jednych z Twoich wątków - zostałam zresztą zbanowana za to, w jaki sposób do Ciebie napisałam. Zabrakło mi po prostu cierpliwości. Po incydencie z Tobą, raz że dostałam bana, a dwa sama miałam dość forum na dość długi czas.
Mnie nie przeszkadza, że udzielasz się tutaj. Jest wprost przeciwnie, lubię Twoje wpisy i cenie Twoja kulturę osobistą oraz wielką empatię, która niewątpliwie posiadasz.
Mnie też niejaka dobra kobieta posadziła kiedyś o to, że razem z Szeptuchem jesteśmy tutaj jedna i ta sama osobą. Nawet udowadniała to dosyć szeroko.

Rito, pisz, bo Twoje posty są interesujące i pomocne.
Pozdrawiam.

41 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-11-26 20:25:32)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Paslavek:

To forum ma jakaś taka aurę,ze zatrzymuje przy sobie ludzi którzy trochę w życiu przeszli.
Zobacz choćby na fakt,ze ludzie którzy tutaj regularnie piszą,są do siebie podobni, to nie oznacza ze mamy takie samo zdanie na wszystkie tematy,ale widać w słowie pisanym ten bagaż doświadczeń.
Myślę że gdyby większość ludz z tego forum, napisała by "przeżyłem/am to i to w swoim życiu"  lub "spotkało mnie to i to w moim życiu" i wklejała to na jakieś inne fora, to tez by została nazwana trollem.
A koronnym argumentem było by to że "niemożliwe żeby jedną osobę spotkało tyle rzeczy" najczęściej przecież  złych.

Dzieki za twoje dobre słowa.

42

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
BEKAśmiechu napisał/a:

"Tak do tego podejdę. Jednocześnie życzę cierpliwości i powodzenia, oby mąż pozwalniał ludzi i wszystko wróciło do normy" - ten cytat idealnie podsumowuje to co ma w głowie autorka. Z tego co pamiętam, to biedny mąż Rity był jednym z pomysłodawców zwolnień w firmie. Trzeba być zwykłym kutasem, żeby wpaść na taki pomysł, A później żalic się jaki to biedczek z niego. Nie jest mi żal takich korposzczurów żyjących tylko w pogoni za cyferkami i awansem. Jak widać partnerki takich mężczyzn to też pozbawione rozumu kretynki, którym brakuje refleksji (może nie brakuje, ale odrzucają to?) że żyją z zwykłymi gnidami.

+1 też mnie to uderzyło.
Oby pozwalniał. Co za masakra...
I jeszcze biedny bo ludzie biedni. A wystarczyło pomyśleć o innych sposobach na zmianę w firmie bez zwalniania ludzi.

43

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Lady Loka napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

"Tak do tego podejdę. Jednocześnie życzę cierpliwości i powodzenia, oby mąż pozwalniał ludzi i wszystko wróciło do normy" - ten cytat idealnie podsumowuje to co ma w głowie autorka. Z tego co pamiętam, to biedny mąż Rity był jednym z pomysłodawców zwolnień w firmie. Trzeba być zwykłym kutasem, żeby wpaść na taki pomysł, A później żalic się jaki to biedczek z niego. Nie jest mi żal takich korposzczurów żyjących tylko w pogoni za cyferkami i awansem. Jak widać partnerki takich mężczyzn to też pozbawione rozumu kretynki, którym brakuje refleksji (może nie brakuje, ale odrzucają to?) że żyją z zwykłymi gnidami.

+1 też mnie to uderzyło.
Oby pozwalniał. Co za masakra...
I jeszcze biedny bo ludzie biedni. A wystarczyło pomyśleć o innych sposobach na zmianę w firmie bez zwalniania ludzi.

Loka powiem ci z własnego doświadczenia,ze nie zawsze sie da.
Czasami staje sie przed wyborem:
albo restrukturyzacja, zwolnienia jakiegoś procenta pracowników i taka modernizacja firmy aby odnalazła sie na ciągle zmieniającym sie rynku.
albo bankructwo firmy, i prace tracą wszyscy.

44 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-26 20:44:49)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.

Widmo zwolnień w korpo  nawet  w sytuacji nie takiego kryzysu, jak teraz,
to zawsze był i jest podskórny, z tyłu głowy koszmar
Też pracowałem w korpo na kierowniczym stanowisku, odszedłem stamtąd, bo miałem dosyć pewnych rzeczy
długo i tak dawałem opór, a oni i tak zrobili co chcieli i co niby musieli po moim odejściu
pewnie nawet jak bym został to obeszliby ten mój opór dotyczący redukowania ilości pracowników technicznych
takie konsekwencje pracy w korpo to nie jest szkółka niedzielna
Mój dobrze znany mi przyjaciel też został postawiony pod murem miał zwolnić ludzi
po roku i jego zwolniono

45 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-26 20:46:41)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Bekośmiechu ale on naprawdę nie ma tych ludzi tak totalnie w dupie. To jest historia z wczorajszego dnia, ta kobieta z samotnym dzieckiem popłakała się im, że jak ona sobie poradzi. Na mocy porozumienia stron mój mąż wydłużył jej okres wypowiedzenia z miesięcznego na 3 miesięczny z zaznaczeniem, że jak tylko coś znajdzie to nie będą robić jej problemów tylko ją puszczą do nowego. Usłyszał, potem od przełożonego (CEO) że jest nieprofesjonalny i niech założy instytucję charytatywną jak ma ciągoty. Widać jednak było mu ciężko. Widać cięcie etatów to był jedyny pomysł by ratować stabilność i sytuację finansową firmy w rozwijającym się kryzysie. Część osób awansowała, część wyleciała... życie. jakoś szczególnie do siebie bierzesz te zwolnienia.


Czym zajmuje się firma, w której pracuje Twój mąż?
Redukcja etatów wynikała konkretnie z czego?
Czym zajmowali się zwolnieni pracownicy?

46 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-26 21:07:21)

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

Paslawku, ja mam świadomość że dziś on zwalnia, a po 10 latach zwolnią jego. Już mu insynuowali, że jest nieprofesjonalny i robi z firmy instytucję charytatywną bo wydluzyl okres wypowiedzenia tej nieszczęsnej samotnej matce. Mój mąż ogólnie ma kryzys zawodowy Ale co przyniesie przyszłość to nie wiemy. Mój ojciec już mu proponował że nauczy go zarządzać jego firmą i po prostu ją przyjmie. Pisząc, że nie mam do czynienia z jednym dyrektorem miałam też na myśli swojego ojca, zatrudnia 64 osoby więc Mój mąż mógłby to przejąć i się nauczyć zarządzać prywatnym przedsiębiorstwem... Ale i tak go z tej korporacji w końcu wywalą. Ja to czuję. Nie pasuje tam przy jego moralnych ciągotach.

PS Rinho, myślę, że nie mogę udzielać takich szczegółów by nikt ich nie zidentyfikował.

"Mój ojciec już mu proponował że nauczy go zarządzać jego firmą i po prostu ją przyjmie." - dziwne. Każda firma działa w swojej branży. Ma swój, wyuczony sposób zarządzania, konkretne role i cele. 
"Rinho, myślę, że nie mogę udzielać takich szczegółów by nikt ich nie zidentyfikowa" - to nie są pytania wrażliwe.
"Już mu insynuowali, że jest nieprofesjonalny i robi z firmy instytucję charytatywną bo wydluzyl okres wypowiedzenia tej nieszczęsnej samotnej matce." - Rozumiem, że zwolnienia wyglądają tak, że bez konsultacji z CEO dyrektor SAM podejmuje decyzję o wydłużeniu okresu wypowiedzenia, co działa na niekorzyść firmy? Ciekawe.

47

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
Szeptuch napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

"Tak do tego podejdę. Jednocześnie życzę cierpliwości i powodzenia, oby mąż pozwalniał ludzi i wszystko wróciło do normy" - ten cytat idealnie podsumowuje to co ma w głowie autorka. Z tego co pamiętam, to biedny mąż Rity był jednym z pomysłodawców zwolnień w firmie. Trzeba być zwykłym kutasem, żeby wpaść na taki pomysł, A później żalic się jaki to biedczek z niego. Nie jest mi żal takich korposzczurów żyjących tylko w pogoni za cyferkami i awansem. Jak widać partnerki takich mężczyzn to też pozbawione rozumu kretynki, którym brakuje refleksji (może nie brakuje, ale odrzucają to?) że żyją z zwykłymi gnidami.

+1 też mnie to uderzyło.
Oby pozwalniał. Co za masakra...
I jeszcze biedny bo ludzie biedni. A wystarczyło pomyśleć o innych sposobach na zmianę w firmie bez zwalniania ludzi.

Loka powiem ci z własnego doświadczenia,ze nie zawsze sie da.
Czasami staje sie przed wyborem:
albo restrukturyzacja, zwolnienia jakiegoś procenta pracowników i taka modernizacja firmy aby odnalazła sie na ciągle zmieniającym sie rynku.
albo bankructwo firmy, i prace tracą wszyscy.

Z wcześniejszej rozkmin na ten temat wynikało, że sami sobie te zwolnienia powymyślali.
A jeżeli on jako COO pozwala na to, żeby to tak na niego wpływało, to się do takiej pracy nie nadaje.
I mówię to jako córka dyrektora z bardzo dużej firmy. Tata nigdy nie przynosił pracy do domu, a też zwolnieniami się zajmuje.

48

Odp: Narzeczony się zmienił na gorsze.
R_ita2 napisał/a:

A może tak dasz mi Magda w końcu spokój pisząc w kółko, że jestem trollem? To, że kiedyś jak rozwijała się psychoza pozakładałam wątki i gadałam ze sobą nie znaczy, że robię to dalej. jestem na lekach. Zauważ, że odzywam się tylko w tematach, które mnie interesują więc tak, piszę w nich o swoim życiu. W przeciągu paru dni przypisano mi z dwa razy bycie trollem. Nudne to jest. Ja nie będę w kółko przepraszać za to co kiedyś odwaliłam. I musisz mnie na forum niestety znosić, bo nie zamierzam się z niego zwijać przez takie osoby jak ty, insynuujące mi coś w kółko. Bez odbioru.

A nie jesteś trollem? Pytanie retoryczne, bo jak jeszcze moderacja tu działała, to miała pełne ręce roboty z mnożącymi się na potęgę Twoimi kolejnymi wcieleniami. Teraz, jak nie ma moderacji, masz tu niezłe pole do popisu, hm?  ;-)

I już nie przesadzajmy, wzmianka raz na pół roku to nie pisanie w kółko :-P Jak chcesz to dopiero mogę się postarać :-D Żartuję, szkoda pary, a tymczasem postanowiłam tylko ostrzec kolegę, bo wydaje się w porządku, a sądząc po tonie podpadł jakiemuś Twojemu wcieleniu, więc teraz będzie zbierał od Ciebie przy każdej okazji protekcjonalne połajanki. Przerabiałam to ja i jeszcze parę osób na forum zanim się okazało, że to ta sama osoba tylko pod różnymi nickami.

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Narzeczony się zmienił na gorsze.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024