Cześć. Nigdy nie myślałam, że mnie to spotka. Zawsze byłam nieufna, kontrolującą, zachowawcza. Ale się stało.
Spotykałam się z tym mężczyzna od roku. Jak mnie poznał, był po rozstaniu z żoną, złożył papiery rozwodowe pod koniec zeszłego roku. Ona kogos sobie znalazla, zamieszkala z nim i oczekiwali dziecka.Zamieszkaliśmy razem. Na początku tego roku miala być pierwsza rozprawa, odroczona przez nią. Później gruchnęła informacja, że to dziecko nie jest bocznego, tylko jego, meza. Zostało to potwierdzone. Wyprowadził się, rozstaliśmy się na jakiś czas. Później wrócil, zabiegał, starał się. Mieszkaliśmy oddzielnie, ale byly wspólne weekendy, wyjazd, moje urodziny. Jakoś to szło, rozwod też się toczył. Nie widziałam żadnych papierów, twierdził, że ma je prawnik. On pochodzi z innego miasta, przeprowadził się w zeszłym roku, nie ma tu starych znajomych, poznałam tylko tych z pracy.
Wyjechał na zagraniczna delegacje, zostawił u mnie telefon sluzbowy. Sprawdziłam w nawigacji gdzie najczęściej jeździ. Był tam zupełnie inny adres pod którym rzekomo miał mieszkać. Ze dwa razy adresy gdzie jest przedszkole i zlobek. Adwokat, który mial prowadzić jego sprawę w ogóle o nim nie słyszał, powiedział mi to przez telefon. U jego rodziny nie bylam, czulam sie niekomfotowo przez ten rozwod.Mam numer do jego brata z którym pisałam, dzwoniłam tam i ciągle jest zajęte. Świat mi się zawalił. Nie śpię, nie jem. Czuje się oszukana jak nigdy w życiu. I to przez człowieka, który był dla mnie nadzwyczaj kochany, dobry, opiekuńczy. Chcial znów zamieszkać razem, jechać na święta. Pytam się jak, skoro wszystko wskazuje na to, se on ma tu rodzinę! Po co to wszystko? Wiele razy chciałam z nim zerwać, on to bardzo przeżywał, płakał, prosił. Jezu, mam wrażenie, że to wszystko mi się śni...