Cześć. W pracy mam faceta który się do mnie przystawia. Sytuacja wygląda tak, że mam chłopaka, on dziewczynę a i tak co jakiś czas padają dwuznaczne teksty. Bardzo mnie to irytuję, nie umiem być asertywna, bo jest on wyżej ode mnie, jest kierownikiem i mam respekt dodatkowo.
Nawet dochodzi do dotyku z jego strony, oczywiście delikatne musknięcia, ale nie czuje się z tym dobrze, że jak przechodzi to mnie gdzieś mizia. Po pierwsze jesteśmy w pracy po drugie oboje mamy kogoś. Staram się go unikać, ale on jakby wtedy coraz bardziej się kręci, ale on jest typem ekstrawertyka. Mówi mi w pracy słońce/kotek. Również moim zdaniem nie wypada, ale może tu akurat mam nieco kija w dupie. Prawi mi komplementy. To jest w sumie miłe i jakby na tym się kończyło to spoko. Głownie chodzi o to, że jestem ciągle w centrum uwagii przez niego, nawet w większym gronie on ciągle nawiązuje do mnie, męczy mnie to a nie mogę go unikać, bo akurat siedzę na swoim stanowisku i akurat na nim zebrało sie pare osób i jest dyskusja.
On ogólnie lubi gadać z ludźmi ale mnie jeszcze bardziej zagaduje więc wydaje mi się, że nie mam w pracy przestrzeni. Może jestem uczulona już na niego.
1 dnia gadałam z nim i jego kumplem. Pytał się ten kumpel ile mam lat a ja, że 20 to do jak poszli to do niego "to możesz przelecieć" może myślał, że nie usłyszałam, poczułam się tak uprzedmiotowiona że szok, strasznie chamskie. Na następny dzień jadłam z nimi śniadanie i bardzo mnie zagadywał, chciał jakby zebrać informację dotyczące mojej osoby. Powiedział, że usiądzie naprzeciwko mnie aby zrobić sobie mini randkę ze mną. Co mi nie pomogło, ale zestresowało XD. No i weszliśmy na tematy spędzania wolnego czasu to ja, że nie lubie imprezować to on "w sumie to chciałbym dziewczyne nie imprezową" a ten kolega no to nic nie stoi na przeszkodzie umówienia się a on że mam chłopaka i że szkoda. To się zaśmiał jego kumpel, że chłopak to nie ściana. Potem odkryłam, że ma dziewczyne, Przeżyłam szok straszny. W pracy zagadał do mnie i powiedział, że chciałby iść ze mną na mini randke do jadalni a ja, że okej to chodź i sie zaśmiałam chłopaki już tam są coś w tym stylu. A on, że nie, że on woli tak sam na sam, bez nich. A ja sobie odeszłam (brak mi asertywnosci, nie wiem jak reagować bo przeżywam szok wtedy).
Jeszcze bylo kilka sytuacji podobnych, są też normalne rozmowy, interesuje sie moim życiem i to jest akurat miłe, ale jak pojawia się flirt to juz mi nie jest miło, bo pewna granica dobrego smaku się przesuwa i mi to nie odpowiada. Ogólnie staram się go unikać bo mam chlopa i ma on laske ale i tak ciągle jestem w centrum uwagi przez niego.
Jak reagować na coś takiego?