Cześć. Rozstalem sie z kobietą po długotrwałym związku pod koniec lipca- w dniu moich urodzin. Rostalem się.... ona mnie zostawila. Mieliśmy burzliwa relację, rozstania i powroty jednak do tej pory nigdy nie byliśmy osobno tak dlugo jak tym razem. Czy ona ma wady?- tak, czy ja mam wady?- tak. Czy ja kocham? Bardzo... chciałbym z Nią się zestarzeć. Mamy 40+.
Czy warto do niej się odezwać? Od rozstania nie mamy żadnego kontaktu. Zależy mi na niej lecz nie chce się narzucać.
Ps. Za każdym razem nasze rozstanie wynikało z niezgodności charakterów. Proszę o pomoc, Kobietki....
Piszesz ogólnikami i dlatego ciężko coś doradzić. O niezgodności charakterów to się mówi w sądzie przy rozwodzie, ale w życiu może to oznaczać zarówno kłótnie o sposób spędzania wolnego czasu, gdy jedno lubi imprezy, a drugie Netflixa, jak i o różne temperamenty łóżkowe lub wręcz przemoc z jednej strony. Powody waszych rozstań są tu kluczowe.
Ale ogólnie tak, jeśli Ci zależy i czujesz, że macie jeszcze potencjał, to lepiej zrobić coś niż nic.
Piszesz ogólnikami i dlatego ciężko coś doradzić. O niezgodności charakterów to się mówi w sądzie przy rozwodzie, ale w życiu może to oznaczać zarówno kłótnie o sposób spędzania wolnego czasu, gdy jedno lubi imprezy, a drugie Netflixa, jak i o różne temperamenty łóżkowe lub wręcz przemoc z jednej strony. Powody waszych rozstań są tu kluczowe.
Ale ogólnie tak, jeśli Ci zależy i czujesz, że macie jeszcze potencjał, to lepiej zrobić coś niż nic.
Zarówno Ona jak i ja jesteśmy osobami dominującymi-stąd często między nami iskrzylo i byliśmy bardzo be,pośredni w ocenach. Jeśli chodzi o łóżko to zawsze zgodnie twierdziliśmy że jest doskonale. Imprezy razem. Różniło nas podejście do wolnego czasu-ona preferowała aktywnie a ja wolałem tv i fotel. Przemocowych doznań u nas nie było.
a co chcsz zrobić żeby tym razem było inaczej?
wrócić do siebie to pewnie będzie najmniejszy problem, wyzwaniem będzie to żeby zmienić relację tak, by takich sytuacji nie było i byście się nie pozabijali zanim się zestarzejecie.
macie dzieci?
Healing napisał/a:Piszesz ogólnikami i dlatego ciężko coś doradzić. O niezgodności charakterów to się mówi w sądzie przy rozwodzie, ale w życiu może to oznaczać zarówno kłótnie o sposób spędzania wolnego czasu, gdy jedno lubi imprezy, a drugie Netflixa, jak i o różne temperamenty łóżkowe lub wręcz przemoc z jednej strony. Powody waszych rozstań są tu kluczowe.
Ale ogólnie tak, jeśli Ci zależy i czujesz, że macie jeszcze potencjał, to lepiej zrobić coś niż nic.Zarówno Ona jak i ja jesteśmy osobami dominującymi-stąd często między nami iskrzylo i byliśmy bardzo be,pośredni w ocenach. Jeśli chodzi o łóżko to zawsze zgodnie twierdziliśmy że jest doskonale. Imprezy razem. Różniło nas podejście do wolnego czasu-ona preferowała aktywnie a ja wolałem tv i fotel. Przemocowych doznań u nas nie było.
Skoro już wielokrotnie rozstawaliście się z powodu niezgodnych charakterów, to po co do siebie wracać, skoro prędzej czy później znowu wyjdzie to samo?
Charakterów nie zmienicie.
Dziwadło napisał/a:Healing napisał/a:Piszesz ogólnikami i dlatego ciężko coś doradzić. O niezgodności charakterów to się mówi w sądzie przy rozwodzie, ale w życiu może to oznaczać zarówno kłótnie o sposób spędzania wolnego czasu, gdy jedno lubi imprezy, a drugie Netflixa, jak i o różne temperamenty łóżkowe lub wręcz przemoc z jednej strony. Powody waszych rozstań są tu kluczowe.
Ale ogólnie tak, jeśli Ci zależy i czujesz, że macie jeszcze potencjał, to lepiej zrobić coś niż nic.Zarówno Ona jak i ja jesteśmy osobami dominującymi-stąd często między nami iskrzylo i byliśmy bardzo be,pośredni w ocenach. Jeśli chodzi o łóżko to zawsze zgodnie twierdziliśmy że jest doskonale. Imprezy razem. Różniło nas podejście do wolnego czasu-ona preferowała aktywnie a ja wolałem tv i fotel. Przemocowych doznań u nas nie było.
Skoro już wielokrotnie rozstawaliście się z powodu niezgodnych charakterów, to po co do siebie wracać, skoro prędzej czy później znowu wyjdzie to samo?
Charakterów nie zmienicie.
Pewnie by tak bo jak piszesz. Przyznam Ci się że to już nie jest ta samo co było wcześniej. Tym razem zwyczajnie mocno się zastanawiam ponieważ przy informowaniu mnie o rozstaniu, o końcu tej naszej drogo przekroczyła Rubikon, granice której przekroczyć nie wypada. Tak, przekraczała je ostatnio często ale ja zrzucalem to na karb alkoholu który pila każdego dnia i antydepresantow. Myślę że to nie jest najszczęśliwsze połączenie. Niezależnie od tego fakt że zrobiła to w moje urodziny też odbieram-tak jak napisałem innym watku-symbolucznie.
Mam dylemat: czy kocham Ja taka jaka jest teraz czy taka jaka poznałem.
Alko i leki też nie są przesłanka na +.
Dlatego już prawie miesiąc milczę i waham sie
a co chcsz zrobić żeby tym razem było inaczej?
wrócić do siebie to pewnie będzie najmniejszy problem, wyzwaniem będzie to żeby zmienić relację tak, by takich sytuacji nie było i byście się nie pozabijali zanim się zestarzejecie.macie dzieci?
Wrócić jest łatwo ale wyciągnąć wnioski na przyszlosc- do tej pory namsie to nie udawało.
Nie wiem czy to nie ociera się o toksyczność, o uzależnienie w pewnym stopniu od siebie, od adrenaliny.
Ja chyba już jestemna to za stary...
Z jednej strony autorze zupełnie nie warto wracać, natomiast z drugiej? Ileż można opowiadać nowej osobie, że się ma te samą 'czapkę w muchomorki' prawda ?
Lecz jeśli widzicie frustrujące różnice, inaczej lubicie spędzać wolny czas to po co męczyć się z sobą? Bez sensu. Żadne z Was podejrzewam nie chce pójść na kompromis, a przecież można byłoby umówić się, że ten weekend spędzamy po mojemu, a kolejny po twojemu tak? Kwestia komunikacji i chęci. Podobno dobrą zmianę zaczyna się od samego siebie. Partnera nie da się zmienić.
Chyba się odrobinę zmieniła sytuacja. Odrobine:)
Zadzwonił do mnie nasz wspólny przyjaciel i powiedział że Ona ma nowego partnera, zakładam że nie od dzis
Wydaje mi sie że tajemnica naszego rozstania została wlasnie rozwikłana.
Coś w tym jest że facet o takich rzeczach dowiaduje się na końcu.
...i nagle przestałem się wahać:(
Coś w tym jest że facet o takich rzeczach dowiaduje się na końcu.
Oszukujesz siebie i żyjesz złudzeniami. Przecież takie rozruby, to typowy brak szacunku. Znaczy kobieta już myślami była poza związkiem.
Dziwadło napisał/a:Coś w tym jest że facet o takich rzeczach dowiaduje się na końcu.
Oszukujesz siebie i żyjesz złudzeniami. Przecież takie rozruby, to typowy brak szacunku. Znaczy kobieta już myślami była poza związkiem.
Teraz już to wiem.
Dopiero teraz
Coś w tym jest że facet o takich rzeczach dowiaduje się na końcu.
Nie martw się kobiet też to dotyczy. Wszystkiego dobrego, trzymaj się
Muszę, jestem dorosly.
Dobrze się stało, teraz stań na nogi i żyj dalej. A na przyszłość lepiej nie wiąż się z kobietą równie dominującą, tylko bardziej uległą. Każdy wtedy będzie zadowolony.
Coś w tym jest że facet o takich rzeczach dowiaduje się na końcu.
Nie musiałeś się w ogóle dowiadywać, jesteście od miesiąca singlami i ona mogła wejść w nową relację bez informowania kogokolwiek, a zwłaszcza ciebie. No cóż, poboli i przestanie. A ona może znalazła sobie kogoś, z kimś nie będzie tak burzliwie i wiecznie na krawędzi rozstania.
Nie dowiadywałem się, sam zadzwonił i uprzejmie doniósł. Oczywiście że ma prawo- Nie odbieram tego jednak ze czas start jest dzis/ wczoraj tylko jak już ktoś napisał w tym watku-> rozstaliśmy się bo doszło do podmianki
Autorze, i tak nie było dla Was przyszłości.
A nawet jeśli była, to matko święta cóż to byłoby za życie.
Zrywania i powroty, to zawsze jest cechą charakterystyczną związków toksycznych.
Oboje byliście dla siebie toksykami.
Nie mogło się udać, gdyż związki toksyczne nigdy nie kończą się szczęśliwie.
Być może ta kobieta jeszcze w trakcie trwania Waszej znajomości zrozumiała więcej niż Ty i zamiast czekać na zmiłowanie boskie zaczęła z kimś innym?
Mogło tak być
Jednak mogło być i tak, że z tym aktualnym zaczęła dopiero po Waszym rozstaniu.
Nieważne.
Zrozum tylko jedno - toksyki nigdy nie mają przed sobą szczęśliwego jutra. Nie mają szczęśliwej teraźniejszości i nie mają jutra.
Zacznij od nowa, ale z kimś innym, a tamtą znajomość potraktuj jako lekcje życia.
Ileż razy można przeżywać rozstanie?
Raz, dwa, piętnaście?
Raz to aż nadto.
Nie pchaj się więcej w absurdalne znajomości.
Dobrze się stało, teraz stań na nogi i żyj dalej. A na przyszłość lepiej nie wiąż się z kobietą równie dominującą, tylko bardziej uległą. Każdy wtedy będzie zadowolony.
Dziękuję za radę, wykorzystam
Autorze, i tak nie było dla Was przyszłości.
A nawet jeśli była, to matko święta cóż to byłoby za życie.
Zrywania i powroty, to zawsze jest cechą charakterystyczną związków toksycznych.
Oboje byliście dla siebie toksykami.
Nie mogło się udać, gdyż związki toksyczne nigdy nie kończą się szczęśliwie.
Być może ta kobieta jeszcze w trakcie trwania Waszej znajomości zrozumiała więcej niż Ty i zamiast czekać na zmiłowanie boskie zaczęła z kimś innym?
Mogło tak być
Jednak mogło być i tak, że z tym aktualnym zaczęła dopiero po Waszym rozstaniu.
Nieważne.
Zrozum tylko jedno - toksyki nigdy nie mają przed sobą szczęśliwego jutra. Nie mają szczęśliwej teraźniejszości i nie mają jutra.Zacznij od nowa, ale z kimś innym, a tamtą znajomość potraktuj jako lekcje życia.
Ileż razy można przeżywać rozstanie?
Raz, dwa, piętnaście?
Raz to aż nadto.
Nie pchaj się więcej w absurdalne znajomości.
Trafiłaś w sedno. Jak analizowałem nasz związek to doszedłem do wniosku że toksyczne zapędy miała. Masz rację , trzeba myśleć o jutrze i nie patrzeć wstecz. Z całego mojego ostatniego zwiazku jest niewiele pozytywów lecz lekcja życia konkretną:)
Ona była toksyczna dla Ciebie, a Ty byłeś toksyczny dla niej. Nie warto mierzyć teraz, które z Was było gorsze, a które lepsze - nie było Wam po prostu po drodze.
Dla tego nowego ona też może być toksyczna, a równie dobrze będzie wprost przeciwnie.
Idź po prostu do przodu, a historię pozostaw historia.
Z tego forum zapamiętaj jedno - toksyki zawsze kończą się źle obojętne czy ludzie uwikłani w nie żyją razem czy nie, a jednym z wyznaczników toksykow są liczne zrywania i powroty.
Nie ma innej opcji.
Ona była toksyczna dla Ciebie, a Ty byłeś toksyczny dla niej. Nie warto mierzyć teraz, które z Was było gorsze, a które lepsze - nie było Wam po prostu po drodze.
Dla tego nowego ona też może być toksyczna, a równie dobrze będzie wprost przeciwnie.
Idź po prostu do przodu, a historię pozostaw historia.
Z tego forum zapamiętaj jedno - toksyki zawsze kończą się źle obojętne czy ludzie uwikłani w nie żyją razem czy nie, a jednym z wyznaczników toksykow są liczne zrywania i powroty.
Nie ma innej opcji.
Dziękuję
Chyba muszę się wygadać. Minął miesiąc, cisza z jednej i drugiej strony jak makiem zasiał. Myślałem ze będę twardzy, że nie będę czuł tak ogromnej chęci usłyszenia jej głosu, zobaczenia twarzy itd. Zaczyna robić mi się z tym źle z tym że nie ma jej przy mnie. Cokolwiek widze w tv, słyszę w radio, na spacerze-wszystko mi się z nią kojarzy.
Chyba muszę się wygadać. Minął miesiąc, cisza z jednej i drugiej strony jak makiem zasiał. Myślałem ze będę twardzy, że nie będę czuł tak ogromnej chęci usłyszenia jej głosu, zobaczenia twarzy itd. Zaczyna robić mi się z tym źle z tym że nie ma jej przy mnie. Cokolwiek widze w tv, słyszę w radio, na spacerze-wszystko mi się z nią kojarzy.
Podejmij nowe aktywności dzięki temu utworzysz w mózgu nowe połączenia neuronalne, jeździj inną trasa do pracy, włącz jakiś sport to daje duża dawkę neuroprzekaźnikow, znajdź sobie jakąś pasję, czytaj książki generalnie rób dużo aby odciągać uwagę od zasadniczego tematu. Pomyśl, że to miało być po coś. Być może po coś piękniejszego bądź po to, aby lepiej poznać siebie, aby to było lekcją jedno i drugie niesie z sobą pożytek dla CIEBIE.
Już zacząłem torovuc. Silownia, książki dawno nie czytane leczmimo wszystko,ystko nadciągają powroty mysli . Są takie natrętne iidealuzują
Już zacząłem torovuc. Silownia, książki dawno nie czytane leczmimo wszystko,ystko nadciągają powroty mysli . Są takie natrętne iidealuzują
Z rad jakie ja od wszystkich tutaj dostałam najlepsze jest przerywanie tych myśli. Po prostu trzeba postarać się myśleć o czymś innym. To jest efektem zajęcia się czymś, odciąganie uwagi od byłej