Mnóstwo błędów stylistycznych, gramatycznych i GÓRA błędów interpunkcyjnych. Większość tego co napisałaś, jest niezrozumiała.
Nad tym przede wszystkim musisz popracować - jeśli chcesz być rozumiana przez czytelników.
W takich sytuacjach, jaką opisujesz - akcja toczy się bardzo dynamicznie, bo nagła strzelanina to proces kilku minut najwyżej. Twoja narracja musi to oddać.
Żadne tam - pani profesor pochyla się, pani profesor upada, pani profesor wstaje, pani profesor nie wstaje.
Postaraj się wyobrazić sobie taką sytuację.
Człowiek postrzelony znienacka nie łapie się za źródło bólu, to jakiś stylistyczny koszmarek.
Człowiek postrzelony może kurczowo złapać się za brzuch (ramię, nogę), może w panice starać się dojrzeć, gdzie został postrzelony. Może w szoku patrzeć na wypływającą spod swoich palców krew. Może spazmatycznie łapać powietrze ustami. Ale "łapać się za źródło bólu"? Nie bardzo.
Dodatkowo jeśli pani profesor upada, to obojętnie jakby nie upadła, czy na brzuch, czy na plecy, bądź też na bok - nie ma możliwości pochylenia się, gdyż leży. Pochylać może się ktoś, kto stoi, lub siedzi. Jeżeli upada na plecy - to może starać się unieść głowę, aby dojrzeć własną ranę.
Pamiętajmy, że kobieta została postrzelona nagle. Ona tak naprawdę nie wie, nie rozumie nawet co się stało. Skąd ten nagły, przeszywający ból?
Dodatkowo - na czarnej sukience na pewno nie będzie wyraźnie widać powiększającej się plamy krwi. Czy wyobrażasz sobie wloty postrzałowe jako dwie dziurki, coś jak równe otwory po wierceniu w ścianie? Myślę, że pani profesor (ciągle w pozycji leżącej, obojętnie jak) z całą pewnością nie ogląda i nie widzi dwóch dziurek w swoim brzuchu. To jest przecież krwawiąca rana, a pani profesor jest przerażona. Nie sądzę, żeby miała na tyle opanowania, aby spokojnie odjąć dłoń od miejsca postrzału i pooglądać sobie swój brzuszek.
Jeśli chcesz uzyskać plamę krwi, która szybko się powiększa - użyj kontrastu. Białej bluzki. Beżowej sukienki. Opisz fakturę eleganckiego materiału. Opisz jak gęsto tkany jedwab szybko przesiąka krwią. Jak bardzo plama krwi powiększa się w ciągu kilku sekund.
Albo pozostaw panią Olę w niepewności. Sukienka jest czarna - więc profesor domyśla się, że lepka wilgoć którą czuje pod palcami to jej krew, nie jest jednak pewna, nie jest w stanie dostrzec jak poważnie została ranna.
Druga sprawa, to te dwie towarzyszące jej dziewczyny, które "pochylają się na podłogę". Tak w praktyce, jak można pochylić się na podłogę?
W sensie, że nie wiem, nogi stoją, a głowa dotyka podłogi? Jakaś joga taka? Jak to ma wyglądać?
Przy poczuciu nagłego zagrożenia, działa u człowieka INSTYNKT. Instynkt nie pochyla ludzi na podłogę.
One mogą właśnie instynktownie, natychmiast rzucić się na podłogę. One mogą odruchowo paść na podłogę i instynktownie ochraniać głowy rękami. Ale nie pochylić się. Toż tam jest strzelanina, domyślam się że kule świszczą wszystkim koło uszu, ludzie krzyczą, jęczą - jakie pochylanie się na podłogę?
Trzecia sprawa - jeśli darzysz panią profesor sympatią, nie strzelaj jej w brzuch. A już z całą pewnością nie 2 cm od pępka.
To oczywiście zależy od typu broni z jakiej zostanie postrzelona, i od rodzaju pocisków, jednak bez szybkiej pomocy medycznej, pani profesor z całą pewnością nie przeżyje.
Brzuch zawiera całe bogactwo wspaniale ukrwionych narządów wewnętrznych, z których każdy jest człowiekowi niezbędny do życia. Ola albo więc umrze bardzo szybko w wyniku krwotoku, albo umrze trochę wolniej z powodu niewydolności narządowej tego, w co ją postrzelisz.
Przeżyje ewentualnie bez śledziony, możesz więc być tak łaskawa i tam ją trafić. Ale jeśli dałaś jej aż dwie kule w brzuch, czy też z ewentualnym przemieszczeniem do klatki piersiowej (skoro trajektoria postrzału to z dołu ku górze) - to jej szanse na przeżycie są naprawdę bardzo, bardzo niewielkie.
Dodatkowo dwie kule mogłaby dostać wtedy, gdyby ktoś celowo chciał ją postrzelić. Jeżeli to niecelowy, zabłąkany pocisk, to z całą pewnością będzie jeden.
Jeśli darzysz ją sympatią i chcesz aby przeżyła - postrzel ją w obojczyk. Niech kula o milimetry minie aortę. Strzaskaj jej kolano. Strzel jej w żuchwę, niech będzie ciężko ranna, ale niech ma realną szansę na przeżycie.
Przy podwójnym postrzale w brzuch, zamknięta w kanciapie, bez dostępu do telefonu i pomocy medycznej - jest tak naprawdę martwa już w momencie postrzelenia.
Czwarta sprawa - czego nie robi żaden laik przy zdrowych zmysłach - to nie przewraca ofiary i nie szuka żadnych ran wylotowych. A tym bardziej nastoletnie spanikowane dziewczyny, które są sparaliżowane strachem. Jest dwóch znanych mi bohaterów, którzy mogliby tak postąpić. Jeden z programów kryminalnych, a drugi z literatury. O ile porucznik Joe Kenda myśli o takich rzeczach rutynowo, o tyle Mikael Blomkvist nie jest bynajmniej zwyczajnym bohaterem literackim uczennicom liceum daleko do jego opanowania.
Ostatnia rzecz, naprawdę ostatnia - jaka przyjdzie tym dziewczynom do głowy - to przewracanie ciężko, śmiertelnie wręcz rannej, pani profesor w tę i z powrotem, i szukanie ran wylotowych na jej ciele. Czy Ty, będąc w samym środku strzelaniny, miąchałabyś ofiarę postrzału w poszukiwaniu ran wylotowych? Czy będąc uczennicą liceum plastycznego wiedziałabyś w ogóle, co to są rany wylotowe, i chciałabyś ich szukać akurat teraz kiedy sama możesz w każdej chwili zginąć? Czemu zakładasz, że muszą znaleźć rany wylotowe? Czyżby obie były lekarzami, lub policjantami prewencji kryminalnej incognito?
Jedyne co te dwie uczennice mogłyby zrobić - to ewentualnie próbować rozmawiać ze sobą w przerażeniu. O boże, Kasiu, ona krwawi! Co się dzieje, co się stało? Pomóż mi przeciągnąć ją do kantorka! Kasiu, słyszysz mnie? Musimy jej pomóc! Pani profesor, czy pani mnie słyszy? Kasiu, Kasiu nie wiem co robić, ona prawie nie oddycha! Tu jest mnóstwo krwi!!
Wszystko to szeptem, z płaczem, zbielałymi ze strachu, czy z szoku wargami.
Pomyśl nad tym, czego mogą użyć do prowizorycznego opatrunku, pomyśl co mogą znaleźć w tym kantorku aby choć powierzchownie zabezpieczyć ranę. Może jakieś tkaniny z draperii, czy z kostiumów? Może taśmę klejącą?
A w jaki sposób poprowadzić akcję dalej - to już musisz wiedzieć sama. Przecież to Ty piszesz książkę, a nie my
I ostatnia rzecz na koniec. Błagam, nie pani profesor z grafiki!
To tak, jakbyś napisała - pani profesor z plakatu. Pani profesor z obrazu. Pani profesor z rysunku.
Pani profesor z okienka ...