Cześć,
Jestem 32 letnim facetem i zalogowałem się tutaj, żeby przeczytać Wasze opinie. Temat jakich tutaj wiele, ale...
Od pewnego czasu spotykam się z kobietą z mojej firmy - 27l. Widujemy się około 2,5/3 miesięcy z częstotliwością 1-2 x w tygodniu. Doszło do czegoś między nami, na spotkaniach są regularne pocałunki, dobrze spędza się nam razem czas (a przynajmniej tak mi się wydaję). Problemem jest to, że po spotkaniu nie ma żadnej inicjatywy, albo chęci podtrzymania kontatku z jej strony.
Nie pisze, nie dzwoni, nie proponuje spotkań. Wszystko wychodzi ode mnie. Na randkach jest fajnie, a potem znowu cisza w eterze...
Poruszyłem to przy ostatniej okazji, dodatkowo dodałem, że mi na niej zależy, ale brakuje mi jej zaangażowania, na co odpowiedziała "Z naszej dwójki Tobie zależy zdecydowanie bardziej", czyli de facto dostałem szmatą po pysku. Na koniec spotkania się trochę zreflektowała i powiedziała, że "postaram się bardziej zaangażować". Dodała również, że chce to zrobić z własnej woli, a nie dlatego, że poruszyłem ten temat.
I moje pytanie brzmi - czy warto w ogóle w to wierzyć? Są tu dziesiątki opinii i historii mówiących o tym, że jeśli nie ma czegoś od początku, to potem też nie będzie. Ja mimo to się łudzę, że ten brak zaangażowania, a co za tym idzie, również chyba uczucia, można odmienić...
Dodam tylko, że to poukładana dziewczyna, która raczej nie robi z facetów sportu, nie ma założonego za moimi plecami tindera itd, co tylko zwiększa mój mindfuck...
Za każdą opinię serdecznie dziękuję