Pytanie do wolnych kobiet po 30-tce bez dzieci. Zgodziłybyście się na zajście w ciążę z facetem, którego nie kochacie i który nie kocha was? Oboje jesteście samotni, oboje bezdzietni i oboje chcecie mieć dzieci a wiek już taki, że "najwyższa pora".
Facet jest samodzielny i przedsiębiorczy (właściciel 2 firm, ponad 50 pracowników, kilka nieruchmości, spore oszczędności i brak kredytów) więc utrzymanie dziecka/dzieci nie stanowi najmniejszego problemu, oczekuje tylko, że będzie mógł aktywnie uczestniczyć w życiu i wychowaniu dzieci. Poszłybyście na taki "układ"? Co o tym myślicie? Można wbrew sobie zrezygnować z dzieci, czekać i liczyć że za jakiś czas zakochamy się we właściwej osobie lub podejść do tego "biznesowo", skoro 2 strony chcą mieć dzieci i stać ich na utrzymanie to czemu nie... Jakie jest wasze zdanie?
Pytanie do wolnych kobiet po 30-tce bez dzieci. Zgodziłybyście się na zajście w ciążę z facetem, którego nie kochacie i który nie kocha was? Oboje jesteście samotni, oboje bezdzietni i oboje chcecie mieć dzieci a wiek już taki, że "najwyższa pora".
Facet jest samodzielny i przedsiębiorczy (właściciel 2 firm, ponad 50 pracowników, kilka nieruchmości, spore oszczędności i brak kredytów) więc utrzymanie dziecka/dzieci nie stanowi najmniejszego problemu, oczekuje tylko, że będzie mógł aktywnie uczestniczyć w życiu i wychowaniu dzieci. Poszłybyście na taki "układ"? Co o tym myślicie? Można wbrew sobie zrezygnować z dzieci, czekać i liczyć że za jakiś czas zakochamy się we właściwej osobie lub podejść do tego "biznesowo", skoro 2 strony chcą mieć dzieci i stać ich na utrzymanie to czemu nie... Jakie jest wasze zdanie?
A dalsze życie? Czy para ma wziąć ślub, mieszkać razem, czy mają być tylko dzieci, a jak się pojawi odpowiedni facet czy kobieta, to druga strona ma prawo odejsc? Bo nie rozumiem kontekstu pytania.
I po 30 stce różnie można rozumieć. 31 latka nie ma noża na gardle, 39 latka już się musi spieszyć z ciąża.
Ja bym nie weszła w taki układ, bo kiedyś byłam w takiej sytuacji.
A dalsze życie? Czy para ma wziąć ślub, mieszkać razem, czy mają być tylko dzieci, a jak się pojawi odpowiedni facet czy kobieta, to druga strona ma prawo odejsc? Bo nie rozumiem kontekstu pytania.
I po 30 stce różnie można rozumieć. 31 latka nie ma noża na gardle, 39 latka już się musi spieszyć z ciąża.
Ja bym nie weszła w taki układ, bo kiedyś byłam w takiej sytuacji.
Skoro się nie kochają to nie udają że jest inaczej. Więc nie biorą ślubu, nie mieszkają razem i w związku z tym nikt od nikogo nie musi odchodzić. Po prostu mają wspólne dzieci, które oboje chcieli mieć i wspierają się w ich wychowaniu.
Absolutnie nie bo posiadanie dziecka to nie biznes. Je trzeba wychować w jak najlepszej rodziie a nie za $. Jak się dwoje ludzi nie kcha tylko umawia na finansowy układ, to jakie wartości przkażą dziecku? Jak te ich życie będzię wyglądać? Nie, nie i jezcze raz nie.
Czytając to, od razu przypomniał mi sie mój syn gdy miał 7 lat:
-Tato,tato a możemy mieć pieska,wszyscy koledzy z klasy już maja.
-Nie
Koniec retrospekcji.
Czytając to, od razu przypomniał mi sie mój syn gdy miał 7 lat:
-Tato,tato a możemy mieć pieska,wszyscy koledzy z klasy już maja.
-Nie
Koniec retrospekcji.
Piesek to jednak coś innego, mimo wszystko.
Nie wyobrażam sobie, że dwoje ludzi nie kochających się decyduje na dziecko bo chce (egoistycznie). Jakie wartości mu przekażą?
O ile może w baaardzo rzadkich przypadkach samo małżeństwo z rozsądku ma jakieś tam nikłe szanse powodzenia, to już "powoływanie" na świat dziecka z czystego wyrachowania czy "rozsądku nie mieści mi się w głowie...
Myślę że to to samo.
Zwykłe pragnienie które chce się spełnić.
I o tyle w przypadku pieska dla dziecka,rodzic może ocenić czy dziecko jest już wystarczająco odpowiedzialne aby tym zwierzęciem się zająć,bo pies to nie zabawka.
Tak w przypadku potomstwa,nikt nas nie sprawdzi czy my na dziecko jesteśmy gotowi,sami musimy odpowiedzieć sobie na to pytanie.
A jakie wartości mu przekażą? Moim zdaniem mało pozytywne,takie żeby spełniać swoje potrzeby , nie zważając na koszta.
Bo ja ma wyglądać opieka nad tym dzieckiem? Głównie u mamy? Przecież to ICH dziecko które zgodzili się sprowadzić na świat w imię swoich pragnień.Opieka naprzemienna? od którego miesiąca?
Co jeżeli jedna albo dwoje zakocha sie i zacznie sie gra dzieckiem?Izolowanie go od drugiego rodzica?Co jeśli nowi partnerzy nie będę akceptować tego dziecka?albo odwrotnie,będę chcieli miec je na wyłączność i stworzyć rodzinę , gdzie ta druga strona nie będzie sie wtrącać?co jeżeli to ich przerośnie,bo dziecko to nei tylko radosne chwile,co gdy sie okaże ze dziecko koliduje z grafikiem urlopów i świąt? Dom dziecka?
9 2022-07-03 19:42:58 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-07-03 19:43:59)
O ile może w baaardzo rzadkich przypadkach samo małżeństwo z rozsądku ma jakieś tam nikłe szanse powodzenia, to już "powoływanie" na świat dziecka z czystego wyrachowania czy "rozsądku nie mieści mi się w głowie...
Ej, skoro mówsz, że małżeństwa z rozsądku mają choćby nikłe szanse powodzenia, to raczej też potomstwo bo to raczej z tym wiąże.
Tu jednak facet nic nie mówi o tego typu zobowiązaniach tylko potrzebie posiadania potomka, co jeszcze bardziej dziwaczne wydaje.
Mi się to bardziej kojarzy z zatrudnieniem surogatki i/ lub zapłaceniem za bycie matką.
Nie wiem co jest rozsądnego w zakładaniu rodziny jak firmy biznesowej... I jak rozsądne jest narażanie dziecka na taką rodzinę,
Nie zgodziłabym się na coś takiego za żadne pieniądze.
A co będzie, jeśli za jakiś czas poznasz jednak fajnego faceta i zechcesz ułożyć sobie z nim życie?
Skąd wiesz, że do akcji nie wkroczy ojciec dziecka i powie, że nie podoba mu się potencjalny ojczym dziecka? Użyje swoich wpływów i pieniędzy i będzie chciał zabrać Ci dziecko. Będziesz tułać się po sądach całymi latami.
Chciałabyś zafundować sobie taką gehennę?
A jeśli zechcesz gdzieś wyjechać, w sensie wyprowadzić się gdzieś daleko od ojca dziecka, a on będzie temu przeciwny?
Masz pewność, że nie będziesz non stop kontrolowana i oceniana pod kątem swoich umiejętności macierzyńskich?
Co Tobie przychodzi do głowy biedna samotna dziewczyno?
Życie chcesz sobie zatruć i zmarnować doszczętnie?
To nie lepiej byłoby, żebyś puściła się z jakimś facetem i zaszła w swoją ciążę albo żebyś przysposobila jakieś dziecko?
Byłabyś przynajmniej panią swojego życia i nikt nie dyktowałby Ci, jak, gdzie i z kim masz żyć.
A mi to wygląda na prowokacje wykopka heh
Nie zgodzilabym się, dziecku chce zapewnić prawidłowe wzorce rodziny, gdzie jest miłość. To zaowocuje dziecku w przyszłości.
Znam kilka takich par, które są razem aby zaspokoić swoje pragnienia posiadania potomstwa.
Pierwsza para to mój kuzyn. Nawet nie straszył wyglądem, był kierownikiem domu kultury, elokwentny, bez nałogów. Jednak nie miał szczęścia, kilkakrotnie dostał kosza zanim doszedł do 40 roku życia.
Dał w końcu ogłoszenie do gazety, że pozna kobietę, która tak jak on pragnie potomstwa a nie liczy już na znalezienie miłości.
Zgłosiło się kilka kandydatek, jednak liczyły, że może się zakochają. A, że tak się nie stało to po pierwszym spotkaniu zrezygnowały.
Została jedna, która najmniej mu się podobała ze wszystkich. Na początku nawet ją odrzucił, przeprosił że jednak się nie decyduje na to co zapowiadał.
Ona jednak była tak zdesperowana zegarem biologicznym, ze udało jej się go namówić na kontynuowanie znajomości.
Poczęli dziecko nie mieszkając nawet razem. Dzieliło ich ponad 100km.
Gdy się urodziło, on oszalał na jego punkcie. Ściągnął matkę z dzieckiem do swojej miejscowości, wynajął mieszkanie.
Przychodził po pracy i zajmował się dzieckiem aż zasnęło na noc.
W tym czasie budował dom i po jego wykończeniu zamieszkali razem.
Udawało im się żyć w zgodzie. Gdy dziecko szło do I komunii to parę tygodni wcześniej wzięli ślub.
Dziś on już jest dziadkiem.
Znam kilka takich par, które są razem aby zaspokoić swoje pragnienia posiadania potomstwa.
Pierwsza para to mój kuzyn. Nawet nie straszył wyglądem, był kierownikiem domu kultury, elokwentny, bez nałogów. Jednak nie miał szczęścia, kilkakrotnie dostał kosza zanim doszedł do 40 roku życia.
Dał w końcu ogłoszenie do gazety, że pozna kobietę, która tak jak on pragnie potomstwa a nie liczy już na znalezienie miłości.
Zgłosiło się kilka kandydatek, jednak liczyły, że może się zakochają. A, że tak się nie stało to po pierwszym spotkaniu zrezygnowały.
Została jedna, która najmniej mu się podobała ze wszystkich. Na początku nawet ją odrzucił, przeprosił że jednak się nie decyduje na to co zapowiadał.
Ona jednak była tak zdesperowana zegarem biologicznym, ze udało jej się go namówić na kontynuowanie znajomości.
Poczęli dziecko nie mieszkając nawet razem. Dzieliło ich ponad 100km.
Gdy się urodziło, on oszalał na jego punkcie. Ściągnął matkę z dzieckiem do swojej miejscowości, wynajął mieszkanie.
Przychodził po pracy i zajmował się dzieckiem aż zasnęło na noc.
W tym czasie budował dom i po jego wykończeniu zamieszkali razem.
Udawało im się żyć w zgodzie. Gdy dziecko szło do I komunii to parę tygodni wcześniej wzięli ślub.
Dziś on już jest dziadkiem.
Ta historia brzmi tak, jakby jednak się zakochali w sobie. Bo gdyby nie czuli nic, albo nawet siebie nie lubili to nie zamieszkaliby razem i - co najważniejsze - nie wzięliby ślubu.
A co do pytania autora: ja bym się nie zgodziła, bo nie chcę być samotną matką. Co z tego że facet dawałby na utrzymanie dziecka i czasami je brał do siebie? Na co dzień byłabym sama, musiałabym radzić sobie z dzieckiem i problemami sama.
Ale to moja opinia, osoby która niespecjalnie chce mieć dzieci. Myślę że inne może być podejście kobiety która marzy o macierzyństwie.
Z jednej strony istnieją kobiety na tyle pochłonięte chęcią posiadania dziecka, że nie ważne z kim, byle mieć.
A drugiej te kobiety niekoniecznie muszą być zainteresowane “aktywnym uczestnictwem” ojca. Bo wymaga to jednak przynajmniej podstawowego porozumienia między rodzicami. A jak okaże się że matka i ojciec mają zupełnie odmienne pomysły na wychowanie potomka to co wtedy?
Nie weszłabym w taki układ nigdy w życiu. Gdybym już tak strasznie miała parcie na dziecko to bym wolała skorzystać z banku nasienia albo po prostu zadać się z jakimś facetem i liczyć na wpadkę a potem zniknąć, ale i tak wszystkie te opcje uważam za skrajnie egoistyczne.
Kleoma napisał/a:Znam kilka takich par, które są razem aby zaspokoić swoje pragnienia posiadania potomstwa.
Pierwsza para to mój kuzyn. Nawet nie straszył wyglądem, był kierownikiem domu kultury, elokwentny, bez nałogów. Jednak nie miał szczęścia, kilkakrotnie dostał kosza zanim doszedł do 40 roku życia.
Dał w końcu ogłoszenie do gazety, że pozna kobietę, która tak jak on pragnie potomstwa a nie liczy już na znalezienie miłości.
Zgłosiło się kilka kandydatek, jednak liczyły, że może się zakochają. A, że tak się nie stało to po pierwszym spotkaniu zrezygnowały.
Została jedna, która najmniej mu się podobała ze wszystkich. Na początku nawet ją odrzucił, przeprosił że jednak się nie decyduje na to co zapowiadał.
Ona jednak była tak zdesperowana zegarem biologicznym, ze udało jej się go namówić na kontynuowanie znajomości.
Poczęli dziecko nie mieszkając nawet razem. Dzieliło ich ponad 100km.
Gdy się urodziło, on oszalał na jego punkcie. Ściągnął matkę z dzieckiem do swojej miejscowości, wynajął mieszkanie.
Przychodził po pracy i zajmował się dzieckiem aż zasnęło na noc.
W tym czasie budował dom i po jego wykończeniu zamieszkali razem.
Udawało im się żyć w zgodzie. Gdy dziecko szło do I komunii to parę tygodni wcześniej wzięli ślub.
Dziś on już jest dziadkiem.Ta historia brzmi tak, jakby jednak się zakochali w sobie. Bo gdyby nie czuli nic, albo nawet siebie nie lubili to nie zamieszkaliby razem i - co najważniejsze - nie wzięliby ślubu.
A co do pytania autora: ja bym się nie zgodziła, bo nie chcę być samotną matką. Co z tego że facet dawałby na utrzymanie dziecka i czasami je brał do siebie? Na co dzień byłabym sama, musiałabym radzić sobie z dzieckiem i problemami sama.
Ale to moja opinia, osoby która niespecjalnie chce mieć dzieci. Myślę że inne może być podejście kobiety która marzy o macierzyństwie.
Zakochać to się raczej nie zakochali. Zaprzyjaźnili najwyżej. Przyświecał im wspólny cel, podobne priorytety, mieli podobne poglądy na wychowywanie dziecka.
I chyba też poczucie wdzięczności wzajemnej, że bez partnera tego dziecka by nie było.
Dla dziecka poszli też na wiele kompromisów. I udało się. Dziecko dobrze wychowane, wszyscy szczęśliwi. zaczyna rosnąć trzecie pokolenie.
18 2022-07-04 16:39:35 Ostatnio edytowany przez GOSTY (2022-07-04 16:40:04)
Zależy. Jeden się zgodzi, drugi nie. Jak ktoś nie ma powodzenia, nie ma w ogóle wyboru, to wiadomo.
Jest to jednak zwykła teoria i wyobraźnia. W życiu to się rzadko zdarza. Samotność dalej góruje — nie bez powodu.