Cześć.
Moja sytuacja wygląda tak. Po ślubie przyszłam mieszkać do męża. Na piętrze mamy kuchnię, pokój i łazienkę. Jeden pokój na piętrze zajmuje też szwagierka, która ma dwoje dzieci. Korzystają z łazienki. Od jakiegoś czasu synek (ma prawie 9 miesięcy) bardzo daje mi w kość, tracę już do niego cierpliwość. Zauważyłam też, że strasznie pogorszyło się moje samopoczucie, ostatnio nie ma dnia żebym nie płakała. Uczepiłam się myśli, żeby uciec od teściów do domu, do mamy. Z mamą mam bardzo dobre relacje, świetnie się uzupełniałyśmy we wszystkim. Z mężem budujemy dom i będziemy mieszkać u teściów jeszcze najmniej 2,5 roku. Mam straszną niechęć do mieszkania u nich. Teściowa jest zimna jak lód. Wiele razy powiedziała mi coś przykrego, jest szczera do bólu, nawet kilka dni po porodzie jak byłam w totalnym dole. Nie oczekuję od niej pomocy, bo w ogóle się do niej nie garnie, ale chodzi mi tylko o jakieś dobre słowo. Nigdy od niej nie usłyszałam czegoś miłego. To mi strasznie działa na psychikę. Ona pracuje za granicą. Tydzień jest w domu, a tydzień jej nie ma. Nawet wtedy gdy przyjedzie to nie przyjdzie zobaczyć na mojego synka, ale za to dziećmi córki opiekuje się non stop. Teściu jest na emeryturze, więc opiekuje się ogrodem. Mieszkam na wsi. Teść zawsze sobie zaplanuje dużo pracy, a potem narzeka że nikt mu nie pomaga. Bardzo dużo sadzi i sieje warzyw, całe dnie spędza w ogródku. Kiedyś powiedział mi że mam pomóc plewić albo nie wie jak to rozwiązać. Sprawa jest taka, że mój synek zrobił się wymagający i nie zawsze dam radę iść do ogródka i kopać tam całymi dniami. Z tego powodu że mu nie pomagam czuję że nasze relacje się pogorszyły. Sam nie chce pomóc przy dziecku. Dosłownie raz prosiłam go o zostanie z synkiem, bo chcieliśmy z mężem pojechać na działkę gdzie budujemy. Nie został z nim, musieliśmy synka zabrać ze sobą. W skrócie coraz bardziej myślę o powrocie do domu. Mama tam została sama, pracuje codziennie, a tata i brat są za granicą i na codzień ich nie ma. Bardzo żałuję że przyszłam mieszkać do teściów. Ale czy jak wrócę do domu to nie zniszczę naszych relacji. Jak oni będą mnie odbierać? Czuję że popadam w depresję. Czuję że oni za dużo ode mnie wymagają, podczas gdy moja szwagierka nie da rady nawet obiadu ugotować bo według niej z dwójką dzieci się nie da. Już psychicznie wysiadam. Co mam zrobić. Proszę o pomoc.
Cześć.
Moja sytuacja wygląda tak. Po ślubie przyszłam mieszkać do męża. Na piętrze mamy kuchnię, pokój i łazienkę. Jeden pokój na piętrze zajmuje też szwagierka, która ma dwoje dzieci. Korzystają z łazienki. Od jakiegoś czasu synek (ma prawie 9 miesięcy) bardzo daje mi w kość, tracę już do niego cierpliwość. Zauważyłam też, że strasznie pogorszyło się moje samopoczucie, ostatnio nie ma dnia żebym nie płakała. Uczepiłam się myśli, żeby uciec od teściów do domu, do mamy. Z mamą mam bardzo dobre relacje, świetnie się uzupełniałyśmy we wszystkim. Z mężem budujemy dom i będziemy mieszkać u teściów jeszcze najmniej 2,5 roku. Mam straszną niechęć do mieszkania u nich. Teściowa jest zimna jak lód. Wiele razy powiedziała mi coś przykrego, jest szczera do bólu, nawet kilka dni po porodzie jak byłam w totalnym dole. Nie oczekuję od niej pomocy, bo w ogóle się do niej nie garnie, ale chodzi mi tylko o jakieś dobre słowo. Nigdy od niej nie usłyszałam czegoś miłego. To mi strasznie działa na psychikę. Ona pracuje za granicą. Tydzień jest w domu, a tydzień jej nie ma. Nawet wtedy gdy przyjedzie to nie przyjdzie zobaczyć na mojego synka, ale za to dziećmi córki opiekuje się non stop. Teściu jest na emeryturze, więc opiekuje się ogrodem. Mieszkam na wsi. Teść zawsze sobie zaplanuje dużo pracy, a potem narzeka że nikt mu nie pomaga. Bardzo dużo sadzi i sieje warzyw, całe dnie spędza w ogródku. Kiedyś powiedział mi że mam pomóc plewić albo nie wie jak to rozwiązać. Sprawa jest taka, że mój synek zrobił się wymagający i nie zawsze dam radę iść do ogródka i kopać tam całymi dniami. Z tego powodu że mu nie pomagam czuję że nasze relacje się pogorszyły. Sam nie chce pomóc przy dziecku. Dosłownie raz prosiłam go o zostanie z synkiem, bo chcieliśmy z mężem pojechać na działkę gdzie budujemy. Nie został z nim, musieliśmy synka zabrać ze sobą. W skrócie coraz bardziej myślę o powrocie do domu. Mama tam została sama, pracuje codziennie, a tata i brat są za granicą i na codzień ich nie ma. Bardzo żałuję że przyszłam mieszkać do teściów. Ale czy jak wrócę do domu to nie zniszczę naszych relacji. Jak oni będą mnie odbierać? Czuję że popadam w depresję. Czuję że oni za dużo ode mnie wymagają, podczas gdy moja szwagierka nie da rady nawet obiadu ugotować bo według niej z dwójką dzieci się nie da. Już psychicznie wysiadam. Co mam zrobić. Proszę o pomoc.
Jeżeli powrót do mamy oznaczał by to ze ty/maż i syn się przeprowadzacie, to czemu nie?
Jaki kontakt ma twój maż z twoja mama?
Zresztą nic nie napisałaś o swoim mężu jak on reaguje na twoje problemy.
Jeżeli relacje twojego męża i twojej mamy sa poprawne/dobre to porozmawiaj szczerze z mężem o tym.
Bo 2.5 roku to duzo.
Jeszcze tu wywoływanie poczucia winy za to ze nie pomagasz w ogrodzie..to jego pasja, ty możesz pomoc jak amsz czas/sile a nie jako obowiązek
Twoje zdrowie psychiczne jest najważniejsze, więc jak to za bardzo nie będzie kolidowało z pracą męża i się zgodzi, to się nie zastanawiaj.
Jak daleko mieszka mama od teściów?
Rozumiem, że czujesz się źle w domu teściów I chcesz sie wprowadzić do mamy. Twoja mama chodzi do pracy codziennie? Czy twoja mama się zgadza byś z nią mieszkała w jej mieszkaniu? Czy ty pracujesz gdzieś, oprócz opieki nad dzieckiem?
Młode małżeństeo powinno mieszkać oddzielnie, a nie skakać od teściów do teściów.
Mój mąż ma dobre relacje z moją mamą ale ja też z teściami żyłam w zgodzie a teraz jest jak jest. Mój mąż jest zdziwiony ze ponad 1,5 roku było ok a teraz są problemy i chcę się wyprowadzac. Powiedział ze wyprowadzka to już ostatecznośc. Uzgodnilismy ze w przyszlym tygodniu idę do psychologa. Ja codziennie myślę o tej wyprowadzce. Mama mieszka 10 minut drogi autem od domu teściów. Jeżdżę do niej jak najczęściej ale to nie to samo. Pracuje codziennie na dwie zmiany. Ja obecnie jestem na urlopie macierzyńskim. Ja było dobrze to rozmawialiśmy o tym że nie wracam do pracy ale postaramy się o drugie dziecko i znowu pójdę na l4. Teraz już wiem ze dwójka dzieci by mnie wpędziła do grobu. Dlatego teraz już chce coś zdecydować. U teściów nie mam co szukać pomocy. Oni zajmują się dziećmi swojej córki. Ja też wiem ze to nie jest ich obowiązek zajmować się moim dzieckiem ale żeby z własnej woli nie chcieć pobawić się na chwilę z wnukiem? Podczas gdy moja mama chciałaby żeby codziennie do niej jeździć bo tęskni za wnukiem
Ja po ślubie chciałam wynajmować mieszkanie ale mąż stwierdził ze mieszkając u jego rodziców dużo zaoszczędzimy. Ja się na to zgodziłam a teraz tracę zdrowie psychiczne
8 2022-05-28 22:34:35 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-28 22:37:38)
biorac pod uwage okolicznosci bardzo dobrze, ze idziecie z mezem na swoje. 2,5 roku szybko zleci. co do synka to cie rozumiem, moj tez mi dawal w kosc w tym wieku. bylam psychicznie wykonczona. moge cie pocieszyc, ze to tylko czasowe
jest mozliwosc, ze do twojej mamy sie przeprowadzicie razem z mezem? relacjami z tesciami chyba nie musisz sie przejmowac, bo i tak najlepsze nie sa, a tobie to mieszkanie tam tylko szkodzi. natomiast dluzszej rozlaki z mezem nie polecam, bo wasza relacja moze ucierpiec. moze pojedz do mamy na wakacje? zostawaj na weekendy
twoj maz chcial zaoszczedzic pewnie ze wzgledu na budowe i koszta z nia zwiazane.
Najlepszą opcją byłoby wynajęcie domu na wsi, nawet kosztem przesunięcia czasu budowy domu. Ceny wynajmu też mniejsze niż w mieście.
Mój mąż ma dobre relacje z moją mamą ale ja też z teściami żyłam w zgodzie a teraz jest jak jest. Mój mąż jest zdziwiony ze ponad 1,5 roku było ok a teraz są problemy i chcę się wyprowadzac. Powiedział ze wyprowadzka to już ostatecznośc. Uzgodnilismy ze w przyszlym tygodniu idę do psychologa. Ja codziennie myślę o tej wyprowadzce. Mama mieszka 10 minut drogi autem od domu teściów. Jeżdżę do niej jak najczęściej ale to nie to samo. Pracuje codziennie na dwie zmiany. Ja obecnie jestem na urlopie macierzyńskim. Ja było dobrze to rozmawialiśmy o tym że nie wracam do pracy ale postaramy się o drugie dziecko i znowu pójdę na l4. Teraz już wiem ze dwójka dzieci by mnie wpędziła do grobu. Dlatego teraz już chce coś zdecydować. U teściów nie mam co szukać pomocy. Oni zajmują się dziećmi swojej córki. Ja też wiem ze to nie jest ich obowiązek zajmować się moim dzieckiem ale żeby z własnej woli nie chcieć pobawić się na chwilę z wnukiem? Podczas gdy moja mama chciałaby żeby codziennie do niej jeździć bo tęskni za wnukiem
rozumiem że wynajem nie wchodzi w grę bo chcecie oszczędzić i jak najszybciej się wybudować?
co do 2 dziecka to może teraz było by ciężko ale jak się wybudujecie to może warto wrócić do tematu?.
Wsparcie męża masz w opiece nad dzieckiem? Nawet w takie kwestii żeby on został z dzieckiem a ty czy to sama czy z koleżankami do kina/czy na weekendowy babski wypad.
Fakt dziadkowie nie sa od opieki nad dzieckiem ale nie znam dziadków którzy sami z własnej woli nie chcą rozpieszczać wnuków.
Moim zdaniem za bardzo przejmujesz się tym co teściowie i tobie myślą, co powiedzą itp. Żyj dla siebie o swojej rodziny a nie dla teściów. Ja z moją tesciowa też się nie dogaduje, niesamowicie ona działa mi na nerwy dlatego po prostu nie mam zamiaru utrzymywać z nią jakichś bliskich kontaktów. I zwisa mi czy jej się to podoba czy nie. Moje zdrowie psychiczne jest dla mnie najważniejsze a nie jej zdanie o mnie i Tobie radzę też do tego tak podejść.
PS. Przeprowadza do Twojej mamy to dobry pomysł jeśli ona się zgodzi. Życie jest za krótkie żeby ciągle robić coś wbrew sobie i się szarpać. Jak sama nie zadbasz o siebie to nikt nie zrobi tego za ciebie
12 2022-05-28 22:47:56 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-28 22:52:12)
kalymo18 napisał/a:Mój mąż ma dobre relacje z moją mamą ale ja też z teściami żyłam w zgodzie a teraz jest jak jest. Mój mąż jest zdziwiony ze ponad 1,5 roku było ok a teraz są problemy i chcę się wyprowadzac. Powiedział ze wyprowadzka to już ostatecznośc. Uzgodnilismy ze w przyszlym tygodniu idę do psychologa. Ja codziennie myślę o tej wyprowadzce. Mama mieszka 10 minut drogi autem od domu teściów. Jeżdżę do niej jak najczęściej ale to nie to samo. Pracuje codziennie na dwie zmiany. Ja obecnie jestem na urlopie macierzyńskim. Ja było dobrze to rozmawialiśmy o tym że nie wracam do pracy ale postaramy się o drugie dziecko i znowu pójdę na l4. Teraz już wiem ze dwójka dzieci by mnie wpędziła do grobu. Dlatego teraz już chce coś zdecydować. U teściów nie mam co szukać pomocy. Oni zajmują się dziećmi swojej córki. Ja też wiem ze to nie jest ich obowiązek zajmować się moim dzieckiem ale żeby z własnej woli nie chcieć pobawić się na chwilę z wnukiem? Podczas gdy moja mama chciałaby żeby codziennie do niej jeździć bo tęskni za wnukiem
rozumiem że wynajem nie wchodzi w grę bo chcecie oszczędzić i jak najszybciej się wybudować?
co do 2 dziecka to może teraz było by ciężko ale jak się wybudujecie to może warto wrócić do tematu?.
Wsparcie męża masz w opiece nad dzieckiem? Nawet w takie kwestii żeby on został z dzieckiem a ty czy to sama czy z koleżankami do kina/czy na weekendowy babski wypad.
Fakt dziadkowie nie sa od opieki nad dzieckiem ale nie znam dziadków którzy sami z własnej woli nie chcą rozpieszczać wnuków.
dziadkowie nie sa od opieki. od tego sa rodzice. i zdziwilbys sie, ale jest wielu takich, co nie chca, bo maja swoje zycie, bo chca odpoczac po wielu latach pracy i opieki nad wlasnymi, bo zdrowie i sily juz nie te, bo.., bo..,bo.. ale maja do tego prawo
i to dobry pomysl wrocic do tematu drugiego dziecka poprzeprowadzce do waszego nowego domu. 2 dzieciakow "na raz" ma wiele zalet. odchowasz dwoje jednoczesnie. bylabys jeszcze przyzwyczajona do pampersow, karmienia itd gdy juz wieksza roznica wieku jest trudniej do tego wszystkiego wrocic. na dodatek mogliby sie bawic razem, byliby razem na jednej szkole, przy duzej roznicy wieku to niemozliwe. juz nie ma sie takiego kontaktu jako rodzenstwo. do tego ty w drodze do pracy najpierw msuialabys zahaczyc o szkole, potem o przedszkole, a tak odstawisz oboje na raz. mozna tych zalet wymieniac i wymieniac. moj ma 9, za 9- 18. juz sie nie opyla miec drugiego. znowu na wychowawcze.. znowu problemy z opieka w ferie, gdy ty tych ferii nie masz i musisz do pracy, znowu wstawanie w nocy. zawsze chcialam miec dzieci jedno po drugim, np w odstepie 2 lat
13 2022-05-28 23:04:38 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-05-28 23:06:19)
Szeptuch napisał/a:kalymo18 napisał/a:Mój mąż ma dobre relacje z moją mamą ale ja też z teściami żyłam w zgodzie a teraz jest jak jest. Mój mąż jest zdziwiony ze ponad 1,5 roku było ok a teraz są problemy i chcę się wyprowadzac. Powiedział ze wyprowadzka to już ostatecznośc. Uzgodnilismy ze w przyszlym tygodniu idę do psychologa. Ja codziennie myślę o tej wyprowadzce. Mama mieszka 10 minut drogi autem od domu teściów. Jeżdżę do niej jak najczęściej ale to nie to samo. Pracuje codziennie na dwie zmiany. Ja obecnie jestem na urlopie macierzyńskim. Ja było dobrze to rozmawialiśmy o tym że nie wracam do pracy ale postaramy się o drugie dziecko i znowu pójdę na l4. Teraz już wiem ze dwójka dzieci by mnie wpędziła do grobu. Dlatego teraz już chce coś zdecydować. U teściów nie mam co szukać pomocy. Oni zajmują się dziećmi swojej córki. Ja też wiem ze to nie jest ich obowiązek zajmować się moim dzieckiem ale żeby z własnej woli nie chcieć pobawić się na chwilę z wnukiem? Podczas gdy moja mama chciałaby żeby codziennie do niej jeździć bo tęskni za wnukiem
rozumiem że wynajem nie wchodzi w grę bo chcecie oszczędzić i jak najszybciej się wybudować?
co do 2 dziecka to może teraz było by ciężko ale jak się wybudujecie to może warto wrócić do tematu?.
Wsparcie męża masz w opiece nad dzieckiem? Nawet w takie kwestii żeby on został z dzieckiem a ty czy to sama czy z koleżankami do kina/czy na weekendowy babski wypad.
Fakt dziadkowie nie sa od opieki nad dzieckiem ale nie znam dziadków którzy sami z własnej woli nie chcą rozpieszczać wnuków.dziadkowie nie sa od opieki. od tego sa rodzice. i zdziwilbys sie, ale jest wielu takich, co nie chca, bo maja swoje zycie, bo chca odpoczac po wielu latach pracy i opieki nad wlasnymi, bo zdrowie i sily juz nie te, bo.., bo..,bo.. ale maja do tego prawo
i to dobry pomysl wrocic do tematu drugiego dziecka poprzeprowadzce do waszego nowego domu. 2 dzieciakow "na raz" ma wiele zalet. odchowasz dwoje jednoczesnie. bylabys jeszcze przyzwyczajona do pampersow, karmienia itd gdy juz wieksza roznica wieku jest trudniej do tego wszystkiego wrocic. na dodatek mogliby sie bawic razem, byliby razem na jednej szkole, przy duzej roznicy wieku to niemozliwe. juz nie ma sie takiego kontaktu jako rodzenstwo. do tego ty w drodze do pracy najpierw msuialabys zahaczyc o szkole, potem o przedszkole, a tak odstawisz oboje na raz. mozna tych zalet wymieniac i wymieniac. moj ma 9, za 9- 18. juz sie nie opyla miec drugiego. znowu na wychowawcze.. znowu problemy z opieka w ferie, gdy ty tych ferii nie masz i musisz do pracy, znowu wstawanie w nocy. zawsze chcialam miec dzieci jedno po drugim, np w odstepie 2 lat
Wiesz mi nie chodzi o to żeby przemieniać dziadków w opiekunki.
No ale jak autorka pisze ze dziadek miał problem chwile zostać z dzieckiem aby oni mogli pojechać na budowę swojego domu...słabe to
U mnie jest odwrotnie: Dziadkowie wręcz błagają aby jak najwięcej czasu z wnukiem spędzić.
ale z zona zgodnie stwierdziliśmy ze dziadkowie nie są od wychowywania dziecka, od tego sa rodzice.
Ale wybłagali u nas po 2 dni w miesiącu z wnukiem
co pozwoliło na tez fajnie uporządkować weekendy.
2 spędzamy w 3 (ja,syn,żona)
1 spędzamy tylko z zona i syn jedzie do pierwszych dziadków
1 mamy na wypad z przyjaciółmi albo ogólnie na spędzenie go w pojedynkę tak jak chcemy, syn w tedy jedzie do 2 dziadków.
Zgadzam sie tez z tobą co do różnicy wieku dzieci itp.
Wszyscy przyjaciele maja dzieci płodzone jedne po drugim. Az do 3 dobili. i naprawdę fajnie to wygląda teraz jak maja 10/9/8 lat w przypadku przyjaciela który najszybciej zaczął działać w tym temacie.
Jeżeli mogę zapytać, dlaczego nie zrealizowałaś marzenia o dzieciach? Facet okazał się dupkiem, niewartym tego?
Cześć.
Moja sytuacja wygląda tak. Po ślubie przyszłam mieszkać do męża. Na piętrze mamy kuchnię, pokój i łazienkę. Jeden pokój na piętrze zajmuje też szwagierka, która ma dwoje dzieci. Korzystają z łazienki. Od jakiegoś czasu synek (ma prawie 9 miesięcy) bardzo daje mi w kość, tracę już do niego cierpliwość. Zauważyłam też, że strasznie pogorszyło się moje samopoczucie, ostatnio nie ma dnia żebym nie płakała. Uczepiłam się myśli, żeby uciec od teściów do domu, do mamy. Z mamą mam bardzo dobre relacje, świetnie się uzupełniałyśmy we wszystkim. Z mężem budujemy dom i będziemy mieszkać u teściów jeszcze najmniej 2,5 roku. Mam straszną niechęć do mieszkania u nich. Teściowa jest zimna jak lód. Wiele razy powiedziała mi coś przykrego, jest szczera do bólu, nawet kilka dni po porodzie jak byłam w totalnym dole. Nie oczekuję od niej pomocy, bo w ogóle się do niej nie garnie, ale chodzi mi tylko o jakieś dobre słowo. Nigdy od niej nie usłyszałam czegoś miłego. To mi strasznie działa na psychikę. Ona pracuje za granicą. Tydzień jest w domu, a tydzień jej nie ma. Nawet wtedy gdy przyjedzie to nie przyjdzie zobaczyć na mojego synka, ale za to dziećmi córki opiekuje się non stop. Teściu jest na emeryturze, więc opiekuje się ogrodem. Mieszkam na wsi. Teść zawsze sobie zaplanuje dużo pracy, a potem narzeka że nikt mu nie pomaga. Bardzo dużo sadzi i sieje warzyw, całe dnie spędza w ogródku. Kiedyś powiedział mi że mam pomóc plewić albo nie wie jak to rozwiązać. Sprawa jest taka, że mój synek zrobił się wymagający i nie zawsze dam radę iść do ogródka i kopać tam całymi dniami. Z tego powodu że mu nie pomagam czuję że nasze relacje się pogorszyły. Sam nie chce pomóc przy dziecku. Dosłownie raz prosiłam go o zostanie z synkiem, bo chcieliśmy z mężem pojechać na działkę gdzie budujemy. Nie został z nim, musieliśmy synka zabrać ze sobą. W skrócie coraz bardziej myślę o powrocie do domu. Mama tam została sama, pracuje codziennie, a tata i brat są za granicą i na codzień ich nie ma. Bardzo żałuję że przyszłam mieszkać do teściów. Ale czy jak wrócę do domu to nie zniszczę naszych relacji. Jak oni będą mnie odbierać? Czuję że popadam w depresję. Czuję że oni za dużo ode mnie wymagają, podczas gdy moja szwagierka nie da rady nawet obiadu ugotować bo według niej z dwójką dzieci się nie da. Już psychicznie wysiadam. Co mam zrobić. Proszę o pomoc.
Niezła z ciebie roszczeniowa synowa. Po pierwsze wasze dziecko wasz problem, ani teść ani teściowa nie mają obowiązku się nim zajmować. Swoje dzieciaki odchowali. Swoją drogą spędzanie czasu z wrzeszczącym niemowlakiem, to przyjemność na miarę leczenia kanałowego. Po drugie mieszkanie u tych paskudnych teściów... Pewnie za darmo albo za psie pieniądze. Po trzecie teść prosi o pomoc w ogrodzie... Spoko nie musicie pomagać, ale pewnie z owocki i warzywa z przyjemnością pożeracie. Po czwarte chcecie się wprowadzić do twojej matki. Zwalić się na głowę kobiecie, która pracuje na 2 zmiany i po pracy ma się użerać z niemowlakiem. Super sprytnie. Może pogoń swojego męża do pomocy. Naprawdę słabe jest oczekiwanie od każdego pomocy i jakieś durne wymagania.
15 2022-05-28 23:10:43 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-28 23:17:44)
blueangel napisał/a:Szeptuch napisał/a:rozumiem że wynajem nie wchodzi w grę bo chcecie oszczędzić i jak najszybciej się wybudować?
co do 2 dziecka to może teraz było by ciężko ale jak się wybudujecie to może warto wrócić do tematu?.
Wsparcie męża masz w opiece nad dzieckiem? Nawet w takie kwestii żeby on został z dzieckiem a ty czy to sama czy z koleżankami do kina/czy na weekendowy babski wypad.
Fakt dziadkowie nie sa od opieki nad dzieckiem ale nie znam dziadków którzy sami z własnej woli nie chcą rozpieszczać wnuków.dziadkowie nie sa od opieki. od tego sa rodzice. i zdziwilbys sie, ale jest wielu takich, co nie chca, bo maja swoje zycie, bo chca odpoczac po wielu latach pracy i opieki nad wlasnymi, bo zdrowie i sily juz nie te, bo.., bo..,bo.. ale maja do tego prawo
i to dobry pomysl wrocic do tematu drugiego dziecka poprzeprowadzce do waszego nowego domu. 2 dzieciakow "na raz" ma wiele zalet. odchowasz dwoje jednoczesnie. bylabys jeszcze przyzwyczajona do pampersow, karmienia itd gdy juz wieksza roznica wieku jest trudniej do tego wszystkiego wrocic. na dodatek mogliby sie bawic razem, byliby razem na jednej szkole, przy duzej roznicy wieku to niemozliwe. juz nie ma sie takiego kontaktu jako rodzenstwo. do tego ty w drodze do pracy najpierw msuialabys zahaczyc o szkole, potem o przedszkole, a tak odstawisz oboje na raz. mozna tych zalet wymieniac i wymieniac. moj ma 9, za 9- 18. juz sie nie opyla miec drugiego. znowu na wychowawcze.. znowu problemy z opieka w ferie, gdy ty tych ferii nie masz i musisz do pracy, znowu wstawanie w nocy. zawsze chcialam miec dzieci jedno po drugim, np w odstepie 2 lat
Wiesz mi nie chodzi o to żeby przemieniać dziadków w opiekunki.
No ale jak autorka pisze ze dziadek miał problem chwile zostać z dzieckiem aby oni mogli pojechać na budowę swojego domu...słabe to
U mnie jest odwrotnie: Dziadkowie wręcz błagają aby jak najwięcej czasu z wnukiem spędzić.
ale z zona zgodnie stwierdziliśmy ze dziadkowie nie są od wychowywania dziecka, od tego sa rodzice.
Ale wybłagali u nas po 2 dni w miesiącu z wnukiem
co pozwoliło na tez fajnie uporządkować weekendy.
2 spędzamy w 3 (ja,syn,żona)
1 spędzamy tylko z zona i syn jedzie do pierwszych dziadków
1 mamy na wypad z przyjaciółmi albo ogólnie na spędzenie go w pojedynkę tak jak chcemy, syn w tedy jedzie do 2 dziadków.Zgadzam sie tez z tobą co do różnicy wieku dzieci itp.
Wszyscy przyjaciele maja dzieci płodzone jedne po drugim. Az do 3 dobili. i naprawdę fajnie to wygląda teraz jak maja 10/9/8 lat w przypadku przyjaciela który najszybciej zaczął działać w tym temacie.Jeżeli mogę zapytać, dlaczego nie zrealizowałaś marzenia o dzieciach? Facet okazał się dupkiem, niewartym tego?
EDIT: trafiles w sedno. odeszlam od meza, gdy mlody mial 2 MIESIACE, wiec marzenia o duzej rodzinie spelzly na niczym.
Szeptuch napisał/a:blueangel napisał/a:dziadkowie nie sa od opieki. od tego sa rodzice. i zdziwilbys sie, ale jest wielu takich, co nie chca, bo maja swoje zycie, bo chca odpoczac po wielu latach pracy i opieki nad wlasnymi, bo zdrowie i sily juz nie te, bo.., bo..,bo.. ale maja do tego prawo
i to dobry pomysl wrocic do tematu drugiego dziecka poprzeprowadzce do waszego nowego domu. 2 dzieciakow "na raz" ma wiele zalet. odchowasz dwoje jednoczesnie. bylabys jeszcze przyzwyczajona do pampersow, karmienia itd gdy juz wieksza roznica wieku jest trudniej do tego wszystkiego wrocic. na dodatek mogliby sie bawic razem, byliby razem na jednej szkole, przy duzej roznicy wieku to niemozliwe. juz nie ma sie takiego kontaktu jako rodzenstwo. do tego ty w drodze do pracy najpierw msuialabys zahaczyc o szkole, potem o przedszkole, a tak odstawisz oboje na raz. mozna tych zalet wymieniac i wymieniac. moj ma 9, za 9- 18. juz sie nie opyla miec drugiego. znowu na wychowawcze.. znowu problemy z opieka w ferie, gdy ty tych ferii nie masz i musisz do pracy, znowu wstawanie w nocy. zawsze chcialam miec dzieci jedno po drugim, np w odstepie 2 lat
Wiesz mi nie chodzi o to żeby przemieniać dziadków w opiekunki.
No ale jak autorka pisze ze dziadek miał problem chwile zostać z dzieckiem aby oni mogli pojechać na budowę swojego domu...słabe to
U mnie jest odwrotnie: Dziadkowie wręcz błagają aby jak najwięcej czasu z wnukiem spędzić.
ale z zona zgodnie stwierdziliśmy ze dziadkowie nie są od wychowywania dziecka, od tego sa rodzice.
Ale wybłagali u nas po 2 dni w miesiącu z wnukiem
co pozwoliło na tez fajnie uporządkować weekendy.
2 spędzamy w 3 (ja,syn,żona)
1 spędzamy tylko z zona i syn jedzie do pierwszych dziadków
1 mamy na wypad z przyjaciółmi albo ogólnie na spędzenie go w pojedynkę tak jak chcemy, syn w tedy jedzie do 2 dziadków.Zgadzam sie tez z tobą co do różnicy wieku dzieci itp.
Wszyscy przyjaciele maja dzieci płodzone jedne po drugim. Az do 3 dobili. i naprawdę fajnie to wygląda teraz jak maja 10/9/8 lat w przypadku przyjaciela który najszybciej zaczął działać w tym temacie.Jeżeli mogę zapytać, dlaczego nie zrealizowałaś marzenia o dzieciach? Facet okazał się dupkiem, niewartym tego?
EDIT: trafiles w sedno. odeszlam od meza, gdy mlody mial 2 MIESIACE, wiec marzenia o duzej rodzinie spelzly na niczym.
A nie starałaś się poznać faceta który nie dość ze wszedł by w role ojca twojego dziecka to jeszcze chciałby spłodzić kolejne?
Czy po prostu miałaś dość facetów i skopiłaś sie na wychowaniu dziecka..
Niezła z ciebie roszczeniowa synowa. Po pierwsze wasze dziecko wasz problem, ani teść ani teściowa nie mają obowiązku się nim zajmować. Swoje dzieciaki odchowali. Swoją drogą spędzanie czasu z wrzeszczącym niemowlakiem, to przyjemność na miarę leczenia kanałowego. Po drugie mieszkanie u tych paskudnych teściów... Pewnie za darmo albo za psie pieniądze. Po trzecie teść prosi o pomoc w ogrodzie... Spoko nie musicie pomagać, ale pewnie z owocki i warzywa z przyjemnością pożeracie. Po czwarte chcecie się wprowadzić do twojej matki. Zwalić się na głowę kobiecie, która pracuje na 2 zmiany i po pracy ma się użerać z niemowlakiem. Super sprytnie. Może pogoń swojego męża do pomocy. Naprawdę słabe jest oczekiwanie od każdego pomocy i jakieś durne wymagania.
Kurde, niestety myślę dokładnie to samo.
Zamiast w końcu wziąć odpowiedzialność za swoje życie, usamodzielnić się, to wciąż pretensje i roszczenia, i zwalanie się na głowę raz jednym teściom, raz drugim.
Z tej opowieści nawet nie wynika by teściowie byli jacyś bardzo straszni. Teściowej prawie nie ma. O szwagierce ani słowa, tylko że nie gotuje. Jestem pewna że ta historia od strony teściów wyglądałaby inaczej. Poza tym założę się że dają mieszkać za darmo.
Pierwsze wrażenie, jakie mam po przeczytaniu pierwszego posta, to, że masz depresję poporodową. Skoro wybierasz się w najbliższych dniach do psychologa, to on na pewno postawi poprawną diagnozę i pomoże Tobie z tego wyjść.
Tak na czuja, to na Twoim miejscu zadbałabym o swoje zdrowie psychiczne, tym bardziej, że Twoje kiepskie samopoczucie zaczyna odbijać się w Twoim zachowaniu i opiece nad dzieckiem, więc jeśli czujesz, że dobrze zrobiłoby Tobie przeniesienie się do rodziców, to tak zrób. Może na początek niekoniecznie musi to być na stałe, ale np. na parę tygodni. Pogadaj o tym z mężem.
Mnie aż tak wcale roszczeniowość Autorki nie wychodzi,wychodzi natomiast jakiś spory problem w relacji teściowej z synem.
Trzeba brać pod uwagę nadwrażliwość autorki, a to już cecha osobowości, stąd ten kiepski stan psychiki w sytuacjach niekomfortowych.
Poza tym zwraca się o wsparcie, które jest jej teraz potrzebne, nie jej ocenę.
Mnie też wydaje się, ze opieka nad paromiesięcznym dzieckiem, które pewnie raczkuje o ile już nie zaczyna się podnosić gdy coś złapie w rączki, to naprawdę ciężka orka na ugorze. Nie wiem, kiedy dziewczyna miałaby znaleźć czas na te prace ogrodowe, w nocy? Przecież takie dziecko to żywe srebro i trzeba mieć oczy dookoła głowy a często i to za mało. Nie dziwię się, że autorka chciałaby czasem odpocząć chociaż chwilę od tego, zrobić coś dla siebie w tym czasie albo zwyczajnie pospać. Wymaganie od niej aby jeszcze uprawiała ogrodek i to w czasie gdy teść zadyryguje, to naprawdę nie w porządku.
Dużo jeszcze do końca budowy tego waszego domu? Kiedy planujecie się tam przenieść?
Mnie też wydaje się, ze opieka nad paromiesięcznym dzieckiem, które pewnie raczkuje o ile już nie zaczyna się podnosić gdy coś złapie w rączki, to naprawdę ciężka orka na ugorze. Nie wiem, kiedy dziewczyna miałaby znaleźć czas na te prace ogrodowe, w nocy? Przecież takie dziecko to żywe srebro i trzeba mieć oczy dookoła głowy a często i to za mało. Nie dziwię się, że autorka chciałaby czasem odpocząć chociaż chwilę od tego, zrobić coś dla siebie w tym czasie albo zwyczajnie pospać. Wymaganie od niej aby jeszcze uprawiała ogrodek i to w czasie gdy teść zadyryguje, to naprawdę nie w porządku.
Dużo jeszcze do końca budowy tego waszego domu? Kiedy planujecie się tam przenieść?
To nie miałoby dużego znaczenia, jakby była silna psychicznie, dlatego nie można wszystkich mierzyć swoją miarą.
Poza tym mieszkanie na "kupie", zawsze generuje konflikty, tak samo po przeprowadzce do mamy, mąż może być też niezadowolony.
Bo zawsze lepiej jak teściowa mieszka dalej, dla zdrowia psychicznego obydwu stron.
Salomonka napisał/a:Mnie też wydaje się, ze opieka nad paromiesięcznym dzieckiem, które pewnie raczkuje o ile już nie zaczyna się podnosić gdy coś złapie w rączki, to naprawdę ciężka orka na ugorze. Nie wiem, kiedy dziewczyna miałaby znaleźć czas na te prace ogrodowe, w nocy? Przecież takie dziecko to żywe srebro i trzeba mieć oczy dookoła głowy a często i to za mało. Nie dziwię się, że autorka chciałaby czasem odpocząć chociaż chwilę od tego, zrobić coś dla siebie w tym czasie albo zwyczajnie pospać. Wymaganie od niej aby jeszcze uprawiała ogrodek i to w czasie gdy teść zadyryguje, to naprawdę nie w porządku.
Dużo jeszcze do końca budowy tego waszego domu? Kiedy planujecie się tam przenieść?To nie miałoby dużego znaczenia, jakby była silna psychicznie, dlatego nie można wszystkich mierzyć swoją miarą.
Poza tym mieszkanie na "kupie", zawsze generuje konflikty, tak samo po przeprowadzce do mamy, mąż może być też niezadowolony.
Bo zawsze lepiej jak teściowa mieszka dalej, dla zdrowia psychicznego obydwu stron.
Ani to moja miara, ani nie radzę przeprowadzać się do mamy.
24 2022-05-29 11:56:14 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-29 12:04:55)
wieka napisał/a:Salomonka napisał/a:Mnie też wydaje się, ze opieka nad paromiesięcznym dzieckiem, które pewnie raczkuje o ile już nie zaczyna się podnosić gdy coś złapie w rączki, to naprawdę ciężka orka na ugorze. Nie wiem, kiedy dziewczyna miałaby znaleźć czas na te prace ogrodowe, w nocy? Przecież takie dziecko to żywe srebro i trzeba mieć oczy dookoła głowy a często i to za mało. Nie dziwię się, że autorka chciałaby czasem odpocząć chociaż chwilę od tego, zrobić coś dla siebie w tym czasie albo zwyczajnie pospać. Wymaganie od niej aby jeszcze uprawiała ogrodek i to w czasie gdy teść zadyryguje, to naprawdę nie w porządku.
Dużo jeszcze do końca budowy tego waszego domu? Kiedy planujecie się tam przenieść?To nie miałoby dużego znaczenia, jakby była silna psychicznie, dlatego nie można wszystkich mierzyć swoją miarą.
Poza tym mieszkanie na "kupie", zawsze generuje konflikty, tak samo po przeprowadzce do mamy, mąż może być też niezadowolony.
Bo zawsze lepiej jak teściowa mieszka dalej, dla zdrowia psychicznego obydwu stron.
Ani to moja miara, ani nie radzę przeprowadzać się do mamy.
Ale ja w tym kontekście nie odnosiłam się do Ciebie, ale do stwierdzeń, że autorka jest roszczeniowa.
Mnie aż tak wcale roszczeniowość Autorki nie wychodzi,wychodzi natomiast jakiś spory problem w relacji teściowej z synem.
Fakt, maż autorki wydaje się jakiś „przeźroczysty”. Nie tylko dla matki zresztą ;-)
26 2022-05-29 12:16:17 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-05-29 12:19:33)
Ale ja w tym kontekście nie odnosiłam się do Ciebie, ale do stwierdzeń, że autorka jest roszczeniowa.
Rzeczywiście, nie widzę w niej roszczeniowości. Przecież proponowała mężowi zamieszkanie w wynajętym mieszkaniu, to on stwierdził, że będzie im lepiej u jego rodziców. Mieszkają za darmo to fakt, ale przecież na siłę się tam nie wprowadzili, mieli na to zgodę. Do tego autorka nie pisze, że nie chce czy nie uważa za obowiązek pomaganie teściowi w tym ogródku, tylko że nie ogarnia opieki nad dzieckiem, zajmowania się domem podczas nieobecności teściowej, gotowania obiadów, czy co tam jeszcze i dodatkowo prac ogrodowych według życzenia teścia.
Najlepiej byłoby wreszcie się wyprowadzić na swoje i mieć ten problem z głowy.
27 2022-05-29 13:00:03 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2022-05-29 13:07:01)
Dużo napisałaś o teściach, o szwagierce, o swojej mamie, a gdzie w tym wszystkim jest Twój mąż? Czy daje Ci wsparcie, czy rozmawiacie co jest wlasciwym problemem (bo jeśli sa faktycznie jakieś nienaturalne relacje z rodziną z jego strony to powinien brać czynny udział w rozwiązaniu problemów), czy przejmuje opiekę nad dzieckiem, żebyś odpoczęła, "przewietrzyła" głowę.
Na razie to szczerze nie widzę jakichś mega trudnych sytuacji z Twoimi tesciami w Twoim opisie, ale może Twoje gorsze samopoczucie wynika z nadmiaru obowiązków nad dzieckiem. Może za mało mąż angażuje się w wychowywanie.
Jeśli chodzi o uprawianie nieswojego ogródka to rozmowę powinniście przeprowadzić w czwórkę - wy i teściowie, i wg mnie rozmowę (na spokojnie) powinien prowadzić Twój mąż, żeby wyjaśnić, że nie pisaliście się na uprawianie ogródka i nie jest rola jego żony, aby to robiła.
Jak nie radzisz sobie z dzieckiem to do większej pomocy powinien angażować się mąż, A nie teściowie, czy Twoja mama.
Też mieliśmy dwoje małych dzieci, teściowie jedni i drudzy daleko (całe szczęście), mąż chodził do pracy i jeździł na budowe i musiałam sobie radzić,a jak wracał mąż, chociaż czasem bardzo zmęczony to zawsze starał się mnie odciążyć, chociaż na godzinę, żebym oderwała się od dzieci.
28 2022-05-29 23:32:58 Ostatnio edytowany przez Bbaselle (2022-05-29 23:33:46)
Niezła z ciebie roszczeniowa synowa. Po pierwsze wasze dziecko wasz problem, ani teść ani teściowa nie mają obowiązku się nim zajmować. Swoje dzieciaki odchowali. Swoją drogą spędzanie czasu z wrzeszczącym niemowlakiem, to przyjemność na miarę leczenia kanałowego. Po drugie mieszkanie u tych paskudnych teściów... Pewnie za darmo albo za psie pieniądze. Po trzecie teść prosi o pomoc w ogrodzie... Spoko nie musicie pomagać, ale pewnie z owocki i warzywa z przyjemnością pożeracie. Po czwarte chcecie się wprowadzić do twojej matki. Zwalić się na głowę kobiecie, która pracuje na 2 zmiany i po pracy ma się użerać z niemowlakiem. Super sprytnie. Może pogoń swojego męża do pomocy. Naprawdę słabe jest oczekiwanie od każdego pomocy i jakieś durne wymagania.
Tez się zgadzam z przedmówczynią. i gdzie jest ten twój mąż? Nie ma zdania, rob co chcesz, na wszystko sie zgadza? Jakie jest jego stanowisko?
Teściowa jest zimna jak lód. Wiele razy powiedziała mi coś przykrego, jest szczera do bólu, nawet kilka dni po porodzie jak byłam w totalnym dole. Nie oczekuję od niej pomocy, bo w ogóle się do niej nie garnie, ale chodzi mi tylko o jakieś dobre słowo. Nigdy od niej nie usłyszałam czegoś miłego.
Popatrz tutaj sama sobie odpowiadasz na pytanie - wiesz ze jest zimna ja lód wiec nie licz na to ze nagle będzie rzucała dobrymi słowami na prawo i lewo. Po prostu taka jest i tyle, idąc z nią mieszkać wiedziałaś to i zaakcentowałaś wiec twoje roszczenie o dobre słowo jest bez sensu.
Teść zawsze sobie zaplanuje dużo pracy, a potem narzeka że nikt mu nie pomaga. Bardzo dużo sadzi i sieje warzyw, całe dnie spędza w ogródku. Kiedyś powiedział mi że mam pomóc plewić albo nie wie jak to rozwiązać.
Trzeba było powiedzieć nie ma problemu pomogę zawsze ale najpierw musze się obrobić z dzieckiem, a może dziadek chciałby pozajmować się wnukiem a ja mogłabym wtedy pozajmować się ogródkiem?
Dosłownie raz prosiłam go o zostanie z synkiem, bo chcieliśmy z mężem pojechać na działkę gdzie budujemy. Nie został z nim, musieliśmy synka zabrać ze sobą.
Sorry ale tez bym nie została - zająć się dzieckiem jak rodzic w pobliżu to spoko ale zająć się dzieckiem jak rodzice sobie jada już nie jest spoko ( zwłaszcza małym) . Rodzice mogą wsadzić w fotelik i zawieść z sobą.
Ale czy jak wrócę do domu to nie zniszczę naszych relacji.
Jakiej relacji? Twoich i teściów? W sensie ta relacja chyba za bardzo nie istnieje? Ty nie dajesz się poznać a oni nie maja tez ochoty za bardzo ciebie poznać.
. Czuję że oni za dużo ode mnie wymagają
Sorry, ale nie wspomniałaś nigdzie czego tak właściwie oni od ciebie wymagają ? ( prócz tego ogródka ale plewienie to tez nie zajecie na dwa tygodnie tylko na dwie godziny)