Wiem,że to koniec. Jest to w mojej głowie od dłuższego czasu. Nie mam gdzie odejść, nie mam odwagi wyjść i trzasnąć drzwiami. Czuję, że jestem strasznie manipulowana i oszukiwana, wzbudzanie we mnie poczucia winy doskonale działa, bym kolejny raz poczuła się jak śmieć. Dziś stanęła granica. Wobec niej pojawiła się wściekłość. Mała ale będę jej strzegła. Powiedzcie proszę jak sobie radzicie w trudnych sytuacjach kiedy nie widzicie już nadziei,a strach dominuje Wasze życie?
Wiem,że to koniec. Jest to w mojej głowie od dłuższego czasu. Nie mam gdzie odejść, nie mam odwagi wyjść i trzasnąć drzwiami. Czuję, że jestem strasznie manipulowana i oszukiwana, wzbudzanie we mnie poczucia winy doskonale działa, bym kolejny raz poczuła się jak śmieć. Dziś stanęła granica. Wobec niej pojawiła się wściekłość. Mała ale będę jej strzegła. Powiedzcie proszę jak sobie radzicie w trudnych sytuacjach kiedy nie widzicie już nadziei,a strach dominuje Wasze życie?
Za mało szczegółów podałaś aby cos konkretnie poradzić.
Od kogo chcesz odejść, ile masz lat, czy są dzieci, praca itd.?
Odeszlam z poprzedniego zwiazku dla niego. Mam dziecko. Mój obecny partner nie ma dzieci,nigdy nie był też żonaty. Dziecko uważa-jest moje i nie mam prawa oczekiwać by spędzał z nami czas czy np został z dzieckiem. Slysze,se zrobilam sobie sponsora dla utrzymania siebie i dziecka. Płace za siebie i dziecko rachunki.Jest mi po prostu przykro takie rzeczy sluchac. Sadzilam,że pokocha mnie i moje dziecko. Bardzo się myliłam. Swoją naiwność przyplacam zdrowiem.
Odeszlam z poprzedniego zwiazku dla niego. Mam dziecko. Mój obecny partner nie ma dzieci,nigdy nie był też żonaty. Dziecko uważa-jest moje i nie mam prawa oczekiwać by spędzał z nami czas czy np został z dzieckiem. Slysze,se zrobilam sobie sponsora dla utrzymania siebie i dziecka. Płace za siebie i dziecko rachunki.Jest mi po prostu przykro takie rzeczy sluchac. Sadzilam,że pokocha mnie i moje dziecko. Bardzo się myliłam. Swoją naiwność przyplacam zdrowiem.
Nie masz dokąd odejść? Przemyślałaś wszystkie możliwości? Pracujesz czy zajmujesz się dzieckiem?
Pracuję,dziecko w tym czasie jest w szkole. Nie mam rodziny ani nikogo kto by odebrał czy zajął się. Nie stać mnie na wynajem na opiekę. Jestem strasznie zmęczona.
6 2022-05-28 10:17:31 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-05-28 10:28:10)
Nigdy nie jest tak, że nie ma żadnego wyjścia z sytuacji. Nic o sobie nie piszesz, więc trudno ci coś doradzić, ale domyślam się, że syn jest na tyle mały i wymagający opieki, że nie pracujesz na pełen etat i nie zarabiasz wystarczająco dużo, aby czuć się bezpiecznie. Dzieci jednak szybko rosną, a ty wykorzystaj ten czas na przygotowania do odejścia od tego partnera. Szukaj lepszej pracy, może trzeba abyś jakieś kursy doszkalające zrobiła czy coś podobnego, rób teraz. Rozumiem, że możesz czuć się zmęczona, możesz nawet mieć początki depresji, zadbaj o siebie idź do lekarza, nie pozwól sobie na zapaść. Zrobiłaś wielki życiowy błąd ale możesz go jeszcze jakoś naprawić i wszystko ułożyć, tylko się nie poddawaj. Masz te wszystkie dodatki na dziecko jakie ci się należą? 500 plus czy jak to się nazywa? Chyba zasiłek rodzinny też ci się należy, alimenty od ojca dziecka itd. Składaj każdy grosz jaki uda ci się odłożyć, nawet 20 zł to już jest coś. Odkładaj, żebyś miała na koncie jakąś sumkę gdy nadejdzie ten czas i będziesz mogła odejść. To nastąpi szybciej niż myślisz, tylko przygotuj się do tego właściwie.
Pracuję,dziecko w tym czasie jest w szkole. Nie mam rodziny ani nikogo kto by odebrał czy zajął się. Nie stać mnie na wynajem na opiekę. Jestem strasznie zmęczona.
Jak to nie masz nikogo, kto by odebrał dziecko ze szkoły? Poprosiłabym kogoś z sąsiadów albo matkę jednego z kolegów dziecka. Z tego, co się orientuję, inne matki chętnie pomagają w opiece,bo raz ty pomożesz, raz one tobie, na zasadzie wzajemności.
Pewnie nie prosiłaś nikogo o pomoc?
TaraNuta napisał/a:Pracuję,dziecko w tym czasie jest w szkole. Nie mam rodziny ani nikogo kto by odebrał czy zajął się. Nie stać mnie na wynajem na opiekę. Jestem strasznie zmęczona.
Jak to nie masz nikogo, kto by odebrał dziecko ze szkoły? Poprosiłabym kogoś z sąsiadów albo matkę jednego z kolegów dziecka. Z tego, co się orientuję, inne matki chętnie pomagają w opiece,bo raz ty pomożesz, raz one tobie, na zasadzie wzajemności.
Pewnie nie prosiłaś nikogo o pomoc?
Dzień dobry pani sąsiadko, może odebrałaby pani moje dziecko że szkoły bo widzi pani kopnęłam faceta w dupe dla innego a ten skurwen nie jest taki jak obiecywał zanim poszłam z nim do łóżka i jest troszku kłopot, no...ale przecież miałam prawo do prawdziwej miłości na jaką zasługuję. No tak czy nie pani Zosiu?
Tamiraa napisał/a:TaraNuta napisał/a:Pracuję,dziecko w tym czasie jest w szkole. Nie mam rodziny ani nikogo kto by odebrał czy zajął się. Nie stać mnie na wynajem na opiekę. Jestem strasznie zmęczona.
Jak to nie masz nikogo, kto by odebrał dziecko ze szkoły? Poprosiłabym kogoś z sąsiadów albo matkę jednego z kolegów dziecka. Z tego, co się orientuję, inne matki chętnie pomagają w opiece,bo raz ty pomożesz, raz one tobie, na zasadzie wzajemności.
Pewnie nie prosiłaś nikogo o pomoc?Dzień dobry pani sąsiadko, może odebrałaby pani moje dziecko że szkoły bo widzi pani kopnęłam faceta w dupe dla innego a ten skurwen nie jest taki jak obiecywał zanim poszłam z nim do łóżka i jest troszku kłopot, no...ale przecież miałam prawo do prawdziwej miłości na jaką zasługuję. No tak czy nie pani Zosiu?
Dzień dobry pani sąsiadku, mogę posprzątać, umyć okna, jakby pani mogła dziś odebrać moje dziecko ze szkoły....
Mieszkam na drugim końcu miasta. Dziecko chodzi do szkoły daleko,nie ma możliwości, żeby jakaś mama odebrała i mi tu dowiozła. Najczęściej czeka na mnie w szkole. Pieniądze zbieram,ale jak teraz wszystko tak drożeje to nie widzę dla siebie wyjścia.
Mieszkam na drugim końcu miasta. Dziecko chodzi do szkoły daleko,nie ma możliwości, żeby jakaś mama odebrała i mi tu dowiozła. Najczęściej czeka na mnie w szkole. Pieniądze zbieram,ale jak teraz wszystko tak drożeje to nie widzę dla siebie wyjścia.
Czasem to, co wydaje nam się że nas pogrąży, staje się podporą od której udaje nam się odbić by wypłynąć.
Nie myśl o inflacji, rób swoje. Niewykluczone że znajdziesz lepszą pracę, może dostaniesz jakiś nieoczekiwany spadek
Wytycz sobie cel i do niego dąż wszelkimi siłami. Tylko się nie załamuj i nie poddawaj, wciąż kombinuj co więcej możesz zrobić dla siebie, co jeszcze możesz osiągnąć. Małymi kroczkami, ale zaczniesz widzieć efekty jeśli oczywiście się nie poddasz. Dbaj o siebie, idź do lekarza, partnerowi staraj się nie wchodzić w drogę żeby go nie prowokować i pracuj nad swoim planem.
Trzymaj się, dasz radę.
Dziękuję
Mieszkam na drugim końcu miasta. Dziecko chodzi do szkoły daleko,nie ma możliwości, żeby jakaś mama odebrała i mi tu dowiozła. Najczęściej czeka na mnie w szkole. Pieniądze zbieram,ale jak teraz wszystko tak drożeje to nie widzę dla siebie wyjścia.
Nie chodzi o to, ze ona by ci dowiozła do domu, wystarczy, że raz na jakiś czas zabierze do swojego i tam poczeka na ciebie.
Zresztą zrobisz jak uważasz.
Tamiraa napisał/a:TaraNuta napisał/a:Pracuję,dziecko w tym czasie jest w szkole. Nie mam rodziny ani nikogo kto by odebrał czy zajął się. Nie stać mnie na wynajem na opiekę. Jestem strasznie zmęczona.
Jak to nie masz nikogo, kto by odebrał dziecko ze szkoły? Poprosiłabym kogoś z sąsiadów albo matkę jednego z kolegów dziecka. Z tego, co się orientuję, inne matki chętnie pomagają w opiece,bo raz ty pomożesz, raz one tobie, na zasadzie wzajemności.
Pewnie nie prosiłaś nikogo o pomoc?Dzień dobry pani sąsiadko, może odebrałaby pani moje dziecko że szkoły bo widzi pani kopnęłam faceta w dupe dla innego a ten skurwen nie jest taki jak obiecywał zanim poszłam z nim do łóżka i jest troszku kłopot, no...ale przecież miałam prawo do prawdziwej miłości na jaką zasługuję. No tak czy nie pani Zosiu?
Spadaj....chmurny. Twoja ironia nic nie wnosi do wątku.
Tamiraa, z tą pomocą sąsiedzką to bywa różnie. Moje doświadczenie jest inne niż twoje, no ale to już przeszłość.
TaraNuta, a gdzie mieszkasz z dzieckiem? u siebie, u niego, czy też wynajmujecie mieszkanie.
Spadaj....chmurny. Twoja ironia nic nie wnosi do wątku.
Prawdę wnosi i o istotę problemu chaczy. Sama autorka nie oprotestowała bo wie że to schemat do rozkucia w ułamek sekundy więc i ty sobie daruj. Rady typu zbieraj po 20 zet i czekaj aż pojawi się nowy facet z którym się ukręcisz są zapewne najlepszym co możecie kolektywnie wymyślić drogie koleżanki.
żyworódka napisał/a:Spadaj....chmurny. Twoja ironia nic nie wnosi do wątku.
Prawdę wnosi i o istotę problemu chaczy. Sama autorka nie oprotestowała bo wie że to schemat do rozkucia w ułamek sekundy więc i ty sobie daruj. Rady typu zbieraj po 20 zet i czekaj aż pojawi się nowy facet z którym się ukręcisz są zapewne najlepszym co możecie kolektywnie wymyślić drogie koleżanki.
Nam wystarczy, więc dołączam się do prośby i spadaj drogi kolego, gdy nie masz nic ciekawego do powiedzenia.
Aha! Pisze się "haczy".
Nie wiem, serio. Przychodzi mi do glowy tylko mieszkanie socjalne lub dom samotnej matki, jesli nie masz rodziny. Nie wiem jak w Polsce podchodzi sie do bezdomnosci samotnych matek, ale moze jest oferowane jakies tymczasowe lokum. Nieciekawie ale czesto z deszczu czlowiek wpada pod rynne. Nie napisalas jak wygladal Twoj zwiazek z ojcem dziecka i jakie macie relacje. Domyslam sie, ze nie bardzo, bo czy bylo zle czy zostawilas go dla innego to tak czy siak... ale moze chociaz dziecku bedzie chcial pomoc, moze on cos wymysli jak odebrac dziecko ze szkoly... Jesli to dobry czlowiek to chyba warto pogadac i nie, nie sugeruje powrotow, chodzi mi tylko o pomoc przy dziecku.
chmurny napisał/a:żyworódka napisał/a:Spadaj....chmurny. Twoja ironia nic nie wnosi do wątku.
Prawdę wnosi i o istotę problemu chaczy. Sama autorka nie oprotestowała bo wie że to schemat do rozkucia w ułamek sekundy więc i ty sobie daruj. Rady typu zbieraj po 20 zet i czekaj aż pojawi się nowy facet z którym się ukręcisz są zapewne najlepszym co możecie kolektywnie wymyślić drogie koleżanki.
Nam wystarczy, więc dołączam się do prośby i spadaj drogi kolego, gdy nie masz nic ciekawego do powiedzenia.
Aha! Pisze się "haczy".
Twoją prośbę rozpatrzyłem w trybie pilnym ale negatywnie.
Będę zatem ironizował w opór. Być może teraz, jak lecą słowa piosenki, właśnie jest w rozterce zakochane czyjeś serce a konktetnie jakiejś kobity co znieść nie może nudy i marazmu oraz opatrzonego na wskorś oblicza swego ślubnego czy tam partnera i jak raz podpierdala się do niej nowy fajny kolega z pracy. Przestroga. A ja będę tą przestrogę windował nic nie wnoszącymi postami na góre listy, paniała?
Salomonka napisał/a:chmurny napisał/a:Prawdę wnosi i o istotę problemu chaczy. Sama autorka nie oprotestowała bo wie że to schemat do rozkucia w ułamek sekundy więc i ty sobie daruj. Rady typu zbieraj po 20 zet i czekaj aż pojawi się nowy facet z którym się ukręcisz są zapewne najlepszym co możecie kolektywnie wymyślić drogie koleżanki.
Nam wystarczy, więc dołączam się do prośby i spadaj drogi kolego, gdy nie masz nic ciekawego do powiedzenia.
Aha! Pisze się "haczy".
Twoją prośbę rozpatrzyłem w trybie pilnym ale negatywnie.
Będę zatem ironizował w opór. Być może teraz, jak lecą słowa piosenki, właśnie jest w rozterce zakochane czyjeś serce a konktetnie jakiejś kobity co znieść nie może nudy i marazmu oraz opatrzonego na wskorś oblicza swego ślubnego czy tam partnera i jak raz podpierdala się do niej nowy fajny kolega z pracy. Przestroga. A ja będę tą przestrogę windował nic nie wnoszącymi postami na góre listy, paniała?
Ooo.. Następny ruski troll?
chmurny napisał/a:Salomonka napisał/a:Nam wystarczy, więc dołączam się do prośby i spadaj drogi kolego, gdy nie masz nic ciekawego do powiedzenia.
Aha! Pisze się "haczy".
Twoją prośbę rozpatrzyłem w trybie pilnym ale negatywnie.
Będę zatem ironizował w opór. Być może teraz, jak lecą słowa piosenki, właśnie jest w rozterce zakochane czyjeś serce a konktetnie jakiejś kobity co znieść nie może nudy i marazmu oraz opatrzonego na wskorś oblicza swego ślubnego czy tam partnera i jak raz podpierdala się do niej nowy fajny kolega z pracy. Przestroga. A ja będę tą przestrogę windował nic nie wnoszącymi postami na góre listy, paniała?Ooo.. Następny ruski troll?
To był test na sprawność kontrwywiadu i ogólną tępotę, zdałaś. Pała
Salomonka napisał/a:chmurny napisał/a:Twoją prośbę rozpatrzyłem w trybie pilnym ale negatywnie.
Będę zatem ironizował w opór. Być może teraz, jak lecą słowa piosenki, właśnie jest w rozterce zakochane czyjeś serce a konktetnie jakiejś kobity co znieść nie może nudy i marazmu oraz opatrzonego na wskorś oblicza swego ślubnego czy tam partnera i jak raz podpierdala się do niej nowy fajny kolega z pracy. Przestroga. A ja będę tą przestrogę windował nic nie wnoszącymi postami na góre listy, paniała?Ooo.. Następny ruski troll?
To był test na sprawność kontrwywiadu i ogólną tępotę, zdałaś. Pała
Fakt, rozpracowałam cię po jednym wpisie, nie powinnam się tak szybko zdekonspirować. Och ta rutyna, niejednego już zgubiła
Chmurny jedzie po autorce, ale porusza ważną kwestię. Dziecko ma ojca, czyli pomoc w opiece lub alimenty są w teorii możliwe. A to może diametralnie zmienić postać rzeczy.
Jeśli autorce np. się ojciec dziecka znudził i kopnęła go w zad idąc za porywem serca, to chyba źle trafiła i teraz ponosi konsekwencje... Tylko... do kogo ma mieć pretensje?
Niewiele wiemy, bo autorka o ojcu dziecka nie wspomina. Nie może też przenieść dziecka do szkoły bliżej miejsca zamieszkania? Dlaczego?
Dzień dobry pani sąsiadko, może odebrałaby pani moje dziecko że szkoły bo widzi pani kopnęłam faceta w dupe dla innego a ten skurwen nie jest taki jak obiecywał zanim poszłam z nim do łóżka i jest troszku kłopot, no...ale przecież miałam prawo do prawdziwej miłości na jaką zasługuję. No tak czy nie pani Zosiu?
A ja uważam, że Chmurny ma rację. Taranuta jak można odczytać zostawiła ojca swojego dziecka, nie licząc się z uczuciami dziecka do ojca i ojca do dziecka. Taranuta przeliczyła się z uczuciami nowego kochanka. Zamiast nowej płomiennej miłości, patchworkowej, cudownej rodziny służy tylko za materac. O resztę musi się sama martwić. Dlaczego nie zwróci się do ojca dziecka?
Dzień dobry pani sąsiadko, może odebrałaby pani moje dziecko że szkoły bo widzi pani kopnęłam faceta w dupe dla innego a ten skurwen nie jest taki jak obiecywał zanim poszłam z nim do łóżka i jest troszku kłopot, no...ale przecież miałam prawo do prawdziwej miłości na jaką zasługuję. No tak czy nie pani Zosiu?
A ja uważam, że Chmurny ma rację. Taranuta jak można odczytać zostawiła ojca swojego dziecka, nie licząc się z uczuciami dziecka do ojca i ojca do dziecka. Taranuta przeliczyła się z uczuciami nowego kochanka. Zamiast nowej płomiennej miłości, patchworkowej, cudownej rodziny służy tylko za materac. O resztę musi się sama martwić. Dlaczego nie zwróci się do ojca dziecka?
Bo dziecko nie może mieć dwóch domów. Zostaje z jednym rodzicem.
Bo dziecko nie może mieć dwóch domów. Zostaje z jednym rodzicem.
Bzdura. Opieka naprzemienna. A w przypadku Taranuty chodzi o dobro dziecka. Dziwię się ze ona nic nie wspomniała o ojcu dziecka. Podobno odeszła od niego i pewnie boi się przyznać do swojej nieciekawej sytuacji.
Opieka a nie dwa domy. Będzie chodziło do dwóch szkół jednocześnie?
Opieka a nie dwa domy. Będzie chodziło do dwóch szkół jednocześnie?
Dziecko mieszka po równo u obojga rodziców a chodzi do jednej szkoły. Żeby nie ciągnąć tego pobocznego wątku: odpowiedziałem Tobie że nie jest niemożliwe mieszkanie dziecka u obojga rodziców- czyli w dwóch domach, mieszkaniach. Natomiast Taranuta nic nie napisala o relacjach dziecka z ojcem. Więc trudno coś doradzić poza "zbieraj kasę, zmień pracę na lepiej płatną lub bliżej szkoły, poszukaj mieszkania komunalnego... i nie "prowokuj" kochanka aż uda się zrealizować powyższe założenia.
Bo dziecko nie może mieć dwóch domów. Zostaje z jednym rodzicem.
No właśnie, to chyba czas oddać dziecko ojcu, tym bardziej że zanosi się, że teraz matka będzie szybko wymieniała wujków na kolejne modele.
29 2022-05-29 08:05:21 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-05-29 08:06:04)
Bouguereau napisał/a:Bo dziecko nie może mieć dwóch domów. Zostaje z jednym rodzicem.
No właśnie, to chyba czas oddać dziecko ojcu, tym bardziej że zanosi się, że teraz matka będzie szybko wymieniała wujków na kolejne modele.
Nie wiemy jaki jest ojciec, przecież dziecko zostało przy matce. Może ojciec siedzi w więzieniu, a może pije?
Autorka musi się otrząsnąć i zdobyć na bardziej radykalne rozwiązania, a dalej bardzo mało wiemy, żeby coś konkretnego doradzić. Jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi, to rzeczywiście nie wszędzie działa pomoc sąsiadów czy wzajemna pomoc matek ze szkoły dziecka.
A poza tym padły tu inne porady, na które nie zwróciliście uwagi.
Partner autorki buntuje się, nie chce sponsorować nieswojego dziecka, a wcześniej mu to nie przeszkadzało? Nie wiemy, jakie wydatki tak bardzo go wzburzyły.
Same ogólniki.