WiosnaLatoZima napisał/a:Jestem ciekawa jak często nie chce się żyć ludziom. Czy to jest związane z jakaś sytuacja czy budzicie się rano i czujecie, że nie macie siły żyć, nie chce się Wam i nie czujecie radości w życiu, macie świadomość ze życie nie ma większego sensu ale powiedzmy są ludzie za których jesteście odpowiedzialni albo ktoś na was polega więc żyjecie.
Śmieszą mnie rozmaite memy na ten temat. Czuje się tak samo więc musi być więcej ludzi bo inaczej nic takiego by nie powstawało.
Ja dodam tyle, że są dni bez większych takich odczuć ale miewam również długie tygodnie w których tkwię na poczuciu, że chętnie bym zakończyła ten żywot. Bez konkretnych sytuacji, dram i tragicznych wydarzeń.
Codziennie.
Myśli o bezsensie, niepasowaniu i chęci wyjścia mam już od dawna. Pierwsze przebłyski wspomnień z takich stanów mam z początku liceum, czyli circa 2007.
Zawsze się znajdzie moment w osi czasu, gdzie wedrą się owe natrętne myśli. Z reguły jestem zajęty albo pracą, albo treningiem, ale wystarczy chwila i wędruje myślami daleko.
Możliwe, że mam jakąś formę zaburzeń depresyjnych, ale nie badałem tego. Utożsamiam się z nihilizmem i określam się jako mizantrop.
I bywają momenty, gdy chciałbym po prostu zniknąć, by przestać czuć ten nadmiar bodźców oraz emocji. Niebyt wydaje się ciekawszy, niż ciągłe odczuwanie, które jest męczące.
Uspokaja mnie to, że wszystko się skończy. Nie tylko ja, nie tylko ta planet i cywilizacja, ale cały Wszechświat i rzeczywistość. Kosmos dąży do entropii, czyli wielkiej pustki, gdzie nie będzie nawet pojedynczej cząstki elementarnej. Brak samoświadomości i samej świadomości per se sprawi, że nie będziemy świadkiem tego wszystkiego.
Śmierć i Chaos to dwie sprawiedliwe oraz prawdziwe siły. Ta pierwsza traktuje wszystkich równo, bez oceniania, a druga to losowość, czysty przypadek, bo taką cechę ma życie.