Spotykam się z pewnym chłopakiem. Niby nasza relacja rozgrywa się spoko. Byłam u niego ostatnio na kilka dni i w trakcie naszego wypadku już chciał się umówić na kolejny i za kilka dni znowu się spotykamy, ale nie umiem poradzić sobie z rozłąką (dzieli nas odległość 200 km) i mam silne lęki przez co ciągle widzę jakieś zagrożenia. Mimo odległości to widzimy się za 5 dni znowu na kilka dni. Powinnam się ciszyć, że sam wyszedł z inicjatywą i że znowu się spotykamy, ale niestety wszystko mi przysłaniają moje lęki, że coś jest nie tak. Nie lubię z nim pisać. W realu jest miło, super się gada, jesteśmy blisko a przez wiadomości wszystko jest sztywne przez co myślę, że się oddala. Pisze do mnie, interesuje się mną, zadaje pytania, ale wolałabym aby przez wiadomości byl bardziej nie wiem jak to określić słodki?. Taki jak w realu a jest taki przeskok. Chciałabym być z nim blisko również przez wiadomości. Wiem, że to wszystko dziecinne i w ogóle. Sama nie wiem skąd tak mam, że nasz kontakt mnie mega stresuję przez neta, bo doszukuje się, że on nie wiem mnie odrzuci mimo, że się ze mną kontaktuje i mnie nie olewa. Wystarczy, że napisze bez emotikonki jakiś czas to ja dostaję płaczu i buzują we mnie silne emocje, boję się, czuję lęk i mnie to bardzo męczy. Wiem to niezbyt normalne, nie wiem jak sobie z tym poradzić. Staram się skupiać na sobie i ciągle mieć w głowie, że i tak się spotykamy i nie muszę aż tak dużej wagi przykładać wiadomością na messengerze, że mi się podoba bardzo w realu. Nie umiem znieść tego napięcia...
Może masz po prostu inklinację do odrzucenia i odrzucenia podświadomie oczekujesz. Nie wiem, jak wyglądały Twoje relacje z rodzicami, bo to tam najczęściej szuka się pierwowzoru dla bliskich relacji. Być może sama to wykształciłaś, ale i tak warto w takich sytuacjach przyjrzeć się dokładniej swojemu życiu i tym, co Tobą kieruje. Bo to indywidualne doświadczenie nas tworzy.
Spoko oko jestes normalna, terapii nie trzeba....pozyjesz dluzej, z czasem przywykniesz a potem olejesz albo i nie.
. Sama nie wiem skąd tak mam, że nasz kontakt mnie mega stresuję przez neta, bo doszukuje się, że on nie wiem mnie odrzuci mimo, że się ze mną kontaktuje i mnie nie olewa. Wystarczy, że napisze bez emotikonki jakiś czas to ja dostaję płaczu i buzują we mnie silne emocje, boję się, czuję lęk i mnie to bardzo męczy. Wiem to niezbyt normalne, nie wiem jak sobie z tym poradzić. Staram się skupiać na sobie i ciągle mieć w głowie, że i tak się spotykamy i nie muszę aż tak dużej wagi przykładać wiadomością na messengerze, że mi się podoba bardzo w realu. Nie umiem znieść tego napięcia...
Mam nadzieję, że nie dajesz mu odczuć, jak wielką odpowiedzialność za swoje poczucie bezpieczeństwa i szczęście nałożyłaś na jego barki.
Mnie by przerażało, gdybym ciągle musiała zapewniać dobre samopoczucie drugiej osobie, a małe niedopatrzenie z mojej strony mogło być powodem do jej załamania, płaczu i rozpaczy. To byłby olbrzymi, przygniatający ciężar.