Witam wszystkich.
Mam 23 lata i 2 dni temu wyprowadziłam się od rodziców, głównie z powodu konfliktu z ojcem jak i z chęci usamodzielnienia się.
Powiem szczerze - w nowym mieszkaniu czuję się jak na wakacjach w hotelu, a nie w domu. Mieszkam sama bo nie mam faceta. Czuję się dziwnie, nieswojo, obco. Najbardziej brakuje mi rozmów z mamą - oczywiście kontaktujemy się ze sobą cały czas, ale to już nie to samo.
W głowie pojawiają mi się same czarne scenariusze - że np stracę pracę i nie będę miała jak się utrzymać sama w mieszkaniu. Albo że stanie się coś ze zdrowiem i będę musiała wracać do rodziców, a wiem że jeśli będę z nimi mieszkać to konflikt z ojcem się powiększy.
Po pracy wracam sama do pustych ścian. Budzę się sama ze świadomością że nikogo w mieszkaniu nie będzie.
Oczywiście na weekend zaprosiłam kuzynkę i koleżankę, babcia mieszka blisko.
Jestem introwertyczką, lubię samotność, ale teraz to już przesada.
Jeśli chodzi o faceta to miałam już tyle nieudanych związków, że raczej już nie mam ochoty wchodzić w jakąkolwiek relacje... nie mówię o portalach randkowych na których spotkałam już kilku gości którzy mieli ewidentnie nieczyste intencje
Chciałabym zapytać Was o jakieś porady, jak się lepiej zaklimatyzować.
Pozdrawiam
Witam wszystkich.
Mam 23 lata i 2 dni temu wyprowadziłam się od rodziców, głównie z powodu konfliktu z ojcem jak i z chęci usamodzielnienia się.
Powiem szczerze - w nowym mieszkaniu czuję się jak na wakacjach w hotelu, a nie w domu. Mieszkam sama bo nie mam faceta. Czuję się dziwnie, nieswojo, obco. Najbardziej brakuje mi rozmów z mamą - oczywiście kontaktujemy się ze sobą cały czas, ale to już nie to samo.
W głowie pojawiają mi się same czarne scenariusze - że np stracę pracę i nie będę miała jak się utrzymać sama w mieszkaniu. Albo że stanie się coś ze zdrowiem i będę musiała wracać do rodziców, a wiem że jeśli będę z nimi mieszkać to konflikt z ojcem się powiększy.
Po pracy wracam sama do pustych ścian. Budzę się sama ze świadomością że nikogo w mieszkaniu nie będzie.
Oczywiście na weekend zaprosiłam kuzynkę i koleżankę, babcia mieszka blisko.
Jestem introwertyczką, lubię samotność, ale teraz to już przesada.
Jeśli chodzi o faceta to miałam już tyle nieudanych związków, że raczej już nie mam ochoty wchodzić w jakąkolwiek relacje... nie mówię o portalach randkowych na których spotkałam już kilku gości którzy mieli ewidentnie nieczyste intencje
Chciałabym zapytać Was o jakieś porady, jak się lepiej zaklimatyzować.
Pozdrawiam
To wszystkie jest bardzo świeże u ciebie, z czasem się unormuje, zaczniesz tworzyć swoją własną rutynę i przestrzeń.
Może jakiś zwierzaczek, pies, kot ze schroniska, który da ci poczucie życia nie tylko dla siebie.
To dopiero 2 dni nowego życia.
Z czasem przyzwyczaisz się do tej sytuacji.
Jeżeli masz miejsce w tym mieszkaniu i właściciel wyrazi zgodę lub zgoda ta nie jest konieczna to zawsze możesz wziąć współlokatorkę.